Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Wszyscy mamy źle w głowach. Tom 3: Nie wszystko się ułoży - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 listopada 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wszyscy mamy źle w głowach. Tom 3: Nie wszystko się ułoży - ebook

„Nie wszystko się ułoży” to trzeci tom serii o losach nastoletnich przyjaciół i ich licealnej klasy.

Róża jeszcze nigdy nie była zakochana, do szczęścia wystarcza jej przyjaźń z Kaśką i realizowanie swoich pasji. Pewnej bezsennej nocy uświadamia sobie jednak, że nie może przestać o kimś myśleć – i tym kimś nie jest żaden chłopak…

Po dramatycznych przeżyciach sylwestrowej nocy Kaśka ma dosyć chłopaków i związanych z nimi problemów. Tymczasem Adam składa jej zaskakującą propozycję – chce, by udawała przed jego rodzicami, że są parą! Bartek natomiast nie może się pogodzić z rozstaniem z Zuzą. Swoje rozgoryczenie przenosi na muzykę – komponuje złośliwą piosenkę o byłej dziewczynie. Jego nagranie robi furorę w sieci…

Nie wszystko się ułoży. Nie wszyscy się dogadają. Nie wszystko będzie dobrze. Czy jest nadzieja, że coś się jednak uda?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-7278-2
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CZWARTEK, 3 STYCZNIA

Filip nawet nie musiał mówić, że ma dla nich jakieś sensacyjne wieści. Jakub zauważył to w chwili, gdy do garażu, gdzie mieli zaraz rozpocząć pierwszą w tym roku próbę, perkusista wszedł tak nakręcony, aż wydawało się, że zaraz zacznie podskakiwać z radości jak nieduża pulchna piłka.

– Słuchajcie, co wam powiem! – zawołał od wejścia.

– Cześć, Filip! – wyrwała się Weronika ze słodkim uśmiechem.

Jeszcze przed końcem roku zdecydowali, że od stycznia wracają do prób w powiększonym gronie – to znaczy Marek i Filip zabierali ze sobą swoje dziewczyny. Ich obecność, jak zgodnie ustalili, dobrze wpływała na atmosferę, dawała też złudzenie grania przed publicznością. Jakub z początku uważał ten pomysł za ryzykowny – obawiał się, że humory dziewczyn mogą któregoś dnia rozwalić próbę. Musiał jednak przyznać, że dotychczas to się jeszcze nie zdarzyło. Jedyną osobą, której udało się naprawdę zepsuć jedną z ich prób, był niestety on sam. Ale nie zamierzał więcej tego powtarzać.

Filip przywitał się niecierpliwym gestem, po czym ujawnił tajemniczą wiadomość:

– Gadałem z Magdą. Chce, żebyśmy zagrali koncert w „Lattej”. Godzina grania, publiczność, kasa z biletów, relacja w necie, kurwa, to się dzieje! – zakończył prawie piskiem.

Dziewczyny zerwały się z krzeseł i zaczęły głośno gratulować, za to Marek posłał mu zaniepokojone spojrzenie.

– Kiedy ten koncert? – zapytał natychmiast. Jakub nie zawsze się z nim zgadzał, teraz jednak podzielał jego widoczny brak entuzjazmu. Propozycja występu stanowiła z pewnością atrakcję dla nich wszystkich, niemniej Filip powinien był najpierw przedyskutować tę kwestię z nimi.

– Za miesiąc, na początku lutego – odparł beztrosko Filip. – Pytała, czy damy radę się przygotować na pierwszą niedzielę lutego.

– I co powiedziałeś? – zapytał surowo Jakub.

– Że tak. Stary, to jest dla nas szansa! Gdybym odmówił, pewnie znalazłaby kogoś innego na nasze miejsce!

– Tak, i ciekawe, kto by to miał być. Może jakaś inna kapela szkolna? – parsknął Jakub. Z pewną satysfakcją zauważył, że Filipowi zrzedła mina. – Młody, nie mamy repertuaru na godzinę grania.

– Możemy grać covery, niekoniecznie autorskie kawałki. – Filip nie dawał za wygraną.

– Coverów też nie mamy na godzinę. – Jakub skrzywił się niechętnie. – Na przyszłość pytaj mnie najpierw o takie rzeczy, jasne? Jeśli mamy wystąpić za miesiąc, musimy brać się ostro do roboty. Dwie próby w tygodniu to minimum, i oczywiście każdy ćwiczy też w domu.

– Co ty sobie zrobiłeś w rękę? – zaniepokoił się nagle Filip. Musiał być naprawdę pochłonięty myślą o koncercie, skoro dopiero teraz zauważył bandaż na jego prawej dłoni. – Jak teraz będziesz grać?

– Młody, przystopuj trochę z tą troską, bo aż mi głupio – zakpił Jakub. – Biłem się. A konkretnie przemeblowałem ładną buźkę jednego skurwysyna. Wreszcie ma tak parszywy ryj, na jaki zasłużył.

– I nie mogłeś z tym poczekać? Wiedziałeś, że mamy dzisiaj próbę. – Filip nie krył niezadowolenia.

– Nie, nie mogłem.

Nie mógł. Kiedy wreszcie udało mu się dowiedzieć od Róży, co przydarzyło się Kaśce, nie czekał ani chwili. Po prostu wyszedł. Uprzedził ją, żeby nie próbowała go powstrzymać, bo i tak jej się nie uda. Ona w odpowiedzi uśmiechnęła się i zapytała, czy może z nim jechać. Kochana dziewczyna! Oczywiście się nie zgodził.

Bez trudu znalazł gościa. Starał się nie myśleć o tym, za co go tłucze, bo inaczej chybaby go zabił.

– Zobaczymy, może uda mi się zagrać. – Spojrzał z uwagą na poszkodowaną dłoń. – Jak nie, to najwyżej poćwiczymy dzisiaj tylko wokale i bębny.

– A mamy w końcu basistę? – zainteresował się Marek.

– Nie. Nie mamy i na luty też nie będziemy mieli, chyba że kogoś szybko znajdziecie. Namawiałem Różę, żeby przyszła, ale to trochę potrwa, zanim ona się odważy – westchnął Jakub. – Pogadam z Jackiem, żeby nam pomógł jeszcze raz.

Pochylił się nad gitarą i spróbował zagrać kilka dźwięków, opatrunek jednak zdecydowanie za bardzo mu przeszkadzał.

– Przestaw się na lewą rękę! – zażartował Marek.

– Nie chciałbyś tego słyszeć.

Niechętnie przyznał w duchu rację Filipowi. Trzeba było poczekać z mordobiciem przynajmniej do wieczora po próbie. Dzisiaj zespół musiał dać sobie radę bez jego grania. Nie czepiali się, ale mógł się domyślić, że nie są mu za to wdzięczni.

Mimo wszystko dobrze sobie radzili. Głosy Marka i Ali genialnie ze sobą współbrzmiały, Filip jak zawsze grał bez zarzutu. Musieli chyba ćwiczyć w czasie przerwy świątecznej, kiedy on był zajęty pogrzebem mamy, przyjmowaniem kondolencji i przyzwyczajaniem się do życia w zupełnie nowej rzeczywistości, pustej, cichej i tylko pozornie łatwiejszej.

Potrząsnął głową, żeby odgonić natrętne myśli. Chciał być w pełni obecny na próbie, nawet jeśli nie mógł w niej czynnie uczestniczyć.

Marek posłał mu pytające spojrzenie, chyba wziął do siebie jego odruchowy gest. Jakub uspokoił go uśmiechem. Nie, nie miał zastrzeżeń do śpiewu Marka. Zauważył, że wokalista zmienia niekiedy melodię, próbuje improwizować, eksperymentować. Zdaje się, że podmienił też niektóre fragmenty tekstu. Pewnie celowo, bo raczej by się nie pomylił w słowach, które sam napisał. Ale mieli jeszcze kilka prób, by dopracować ostateczną koncertową wersję.

Po próbie, kiedy już wychodzili, Marek zatrzymał się przy drzwiach garażu. Pokazał Weronice gestem, żeby na niego nie czekała, po czym zwrócił się do Jakuba:

– Stary, jak ty w ogóle się trzymasz?

– Coraz lepiej. – Jakub uśmiechnął się szeroko. Nawet jeśli to nie była do końca prawda, nie chciał już dłużej być obiektem współczucia. Życie toczy się dalej, starał się tak na to patrzeć.

– Co to za historia z tym gościem, z którym się biłeś? Masz jakieś kłopoty?

Chyba naprawdę się przejął. Miło z jego strony.

– Nie mam żadnych kłopotów, Marco.

– Aha, czyli po prostu się zakochałeś. – Marek się uśmiechnął.

– Co ty, w detektywa się bawisz?

Marek podniósł ostrożnie jego zabandażowaną dłoń i przez chwilę przyglądał się jej uważnie.

– Zakładam, że typ, któremu spuściłeś łomot, wygląda gorzej niż ta ręka – powiedział spokojnie. – Przychodzą mi do głowy tylko dwa możliwe powody takiego wkurzenia: albo masz kłopoty, albo chodziło o laskę.

To nie za wiele ci przychodzi do tej kudłatej głowy, przyjacielu, pomyślał cierpko Jakub. Zaśmiał się jednak w odpowiedzi.

– Poszło o laskę, ale nie jestem zakochany – wyjaśnił. Cholera, to słowo nawet dziwnie brzmiało w jego ustach! – Po prostu ją lubię.

– Jasne, jasne – przytaknął kumpel bez cienia przekonania. Oczywiste, że mu nie wierzył.

– Marco, kiedy ja miałem czas na poznawanie dziewczyn? – zapytał już nie pierwszy raz.

– Przecież nie mówię, że kogoś poznałeś.

Jego ton i spojrzenie sugerowały wyraźnie, że nie tylko obstawał przy swoim przekonaniu, ale nawet miał na myśli jakąś konkretną dziewczynę. No, ciekawe którą. Jakub zacisnął palce zdrowej dłoni i zmusił się do opanowania irytacji. Te przypuszczenia Marka i pozostałych kumpli coraz bardziej działały mu na nerwy. Chyba nie mogli zrozumieć, że miał inne potrzeby niż oni i bycie w związku nie należało, delikatnie mówiąc, do najważniejszych z nich.

Choć fajnie byłoby mieć o kim pisać.

– Dobra, stary, trzymaj się. – Marek poklepał go serdecznie po ramieniu.

– Do jutra, geniuszu.

– Do jutra.PIĄTEK, 4 STYCZNIA

Róża wiedziała, że może sobie pozwolić na niezbyt pilne uczestniczenie w lekcji. Jeszcze przed świętami ustalili bowiem z Kamińskim, że na pierwszej biologii w nowym roku będzie można poprawić oceny niedostateczne. Własna ocena w pełni ją satysfakcjonowała, a słuchanie, jak Zuza i Elka walczą o przetrwanie, ani trochę jej nie interesowało. Wolała wykorzystać czas na uzupełnianie klasowej kroniki i na dyskretne rozmowy z przyjaciółką.

Mimo wszystko zauważyła pewną różnicę w postawie dwóch klasowych księżniczek. Zuzie chyba naprawdę zależało na poprawieniu tej jedynki. Nawet ubrała się jak na apel szkolny, czego bez wątpienia nie musiała robić, ale może taki strój dodawał jej pewności siebie. Wprawdzie widać było po jej minie, że nie rozumie nic z tego, o czym mówi, i nie ma pojęcia, jak wygląda układ kostny człowieka, jednak starała się, jak mogła. Ostatecznie Rysiek nagrodził jej wysiłki pozytywną oceną.

Elka natomiast sprawiała wrażenie, jakby jeszcze nie odespała sylwestra. Tak też się zachowywała przy odpowiedzi. Nie wiedziała nic i chyba szczególnie się tym nie przejmowała. Rysiek jako życzliwy nauczyciel próbował ratować sytuację, zadawał coraz łatwiejsze pytania, nic jednak nie pomogło.

– Będziesz mogła spróbować jeszcze raz w przyszłym tygodniu – powiedział pocieszająco.

Elka wzruszyła ramionami, jakby w ogóle jej to nie obeszło. Zuza spojrzała na przyjaciółkę z czytelnym wyrzutem. Nic dziwnego, pomyślała Róża. Co prawda oceny na semestr nie liczyły się tak jak te na koniec roku, było jednak oczywiste, że jeśli sytuacja się powtórzy w czerwcu, Elsie będzie groziło powtarzanie drugiej klasy. To oznaczało, że nierozłączne księżniczki mogą zostać rozdzielone. Róża wolała się nawet nie zastanawiać, jak ona czułaby się na miejscu Zuzy.

– Róża? Wiesz może, co się stało Jakubowi w rękę?

Róża poprawiła okulary i spojrzała we wskazanym przez Kaśkę kierunku, choć wiedziała już, co zobaczy. Jakub stał wyprostowany i trochę chaotycznie, ale na szczęście prawidłowo odpowiadał na zadawane przez Ryśka pytania. Prawą rękę nadal miał zabandażowaną. Musiał ją uszkodzić mocniej, niż się zdawało.

Uśmiechnęła się lekko do przyjaciółki.

– Zapytaj go o to.

– To znaczy? Wiesz czy nie wiesz? – drążyła Kaśka.

– Wiem, ale sama go zapytaj.

– Strasznie jesteś dzisiaj tajemnicza – mruknęła Kaśka z niezadowoleniem.

Była w naprawdę dobrej formie, tak jakby nie stało jej się nic złego w sylwestra. Nie kryła się z tym, że zerwała z Florkiem, ale nie wchodziła w szczegóły i nie zdradzała żadnych emocji. Dokładnie tak, jak Róża się spodziewała. Ona sama pewnie by uwierzyła, że to zwykłe, bezbolesne rozstanie, gdyby nie widziała Kaśki tamtej nocy.

Ale Jakub od razu zauważył, że coś nie gra. Gdy tylko dotarło do niego, że nie dowie się niczego konkretnego od Kaśki, zaczął zasypywać pytaniami Różę. Jeszcze nie widziała go równie wściekłego jak wtedy, gdy wreszcie wyjawiła mu prawdę.

Pewnie zresztą zareagował tak agresywnie nie tylko ze względu na Kaśkę. Po śmierci mamy ciągle nie radził sobie z bólem. Róża próbowała mu pomóc, nieraz jednak czuła się zupełnie bezsilna. Miała wrażenie, że Jakub coraz bardziej zamyka się w sobie, jakby się wstydził, że do tej pory się nie pozbierał. Przecież nikt tego od niego nie oczekiwał!

Cóż, przynajmniej poprawił jedynkę z biologii. Miał chyba jeszcze dwa albo trzy inne przedmioty do zaliczenia, ale najwyraźniej potraktował sprawę poważnie, nie tak jak Elka. Róża była spokojna, że Jakub zda.

Na przerwie Kaśka od razu do niego podeszła. Zabawnie wyglądali, kiedy stali naprzeciwko siebie. Było między nimi, tak na oko, jakieś trzydzieści centymetrów różnicy.

– Cześć, wielkoludzie! Co sobie zrobiłeś w rękę? – zagadnęła z szerokim uśmiechem.

Jakub bez słowa ujął zdrową ręką jej prawą dłoń. Oglądał ją z wszystkich stron, jakby spodziewał się dostrzec tam jakieś ślady bójki. Raczej niemożliwe, żeby coś znalazł, pomyślała Róża. Co najwyżej pojedyncze zabliźniające się otarcie. W końcu minęło już kilka dni.

– Zdaje się, że to samo co ty. – Puścił jej rękę. – Tylko byłem chyba bardziej wkurwiony.

– Nie rozumiem – wymamrotała Kaśka.

– Sklepałem jednego typa. Jaką on ma kanciastą gębę! Prawie jakbym walił w ścianę – zarechotał. – Ale zasłużył sobie. Uderzył moją przyjaciółkę.

Kaśka zagapiła się na niego z lekko otwartymi ustami. Kiedy się odezwała, Róża usłyszała wyraźne drżenie w jej głosie:

– Jakub, no coś ty…

– Należało mu się, Makówka. Serio. – Spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. – Chętnie bym go sprał jeszcze mocniej, ale jego kolesie zaczęli mnie straszyć glinami. Wyobrażasz to sobie? – Parsknął śmiechem.

Ona też poweselała.

– Dobrze, że nie sprałeś go mocniej. Wtedy chyba skończyłbyś z gipsem. – Dotknęła delikatnie jego ręki.

Jakub bardzo szybko odwrócił głowę, długie rude pasma na moment zasłoniły mu twarz.

– Zabolało cię?

– Nie! – Uśmiechnął się dziwnie, jakby speszony. Zupełnie nietypowo dla niego.

Odgarnął włosy do tyłu i znów na nią spojrzał, a w jego oczach malowała się troska.

– Jak się trzymasz po tym wszystkim? – zapytał.

– Dobrze, naprawdę! – zapewniła Kaśka. – Tylko… chyba skutecznie wyleczyłam się ze związków. Przynajmniej na jakiś czas.

– Mogę coś dla ciebie zrobić? – dopytywał.

– Nie przejmuj się tak – poradziła z uśmiechem.

Pochylił się jeszcze bardziej.

– No jak mam się nie przejmować? – zapytał przyciszonym głosem. Róża już prawie nie słyszała jego słów, niektórych musiała się domyślać.

Kaśka milczała z zakłopotaną miną.

– Pamiętaj, jeśli kiedykolwiek stanie się coś podobnego, od razu dzwoń do mnie. Nieważne o jakiej porze. Przyjadę i zrobię, co trzeba. Po prostu dzwoń. – Wyprostował plecy. – Prawda, Róża? – odezwał się głośniej. Chyba dopiero teraz ją zauważył, choć stała tuż obok.

– Przynajmniej zadzwoniła do mnie – odparła Róża i objęła przyjaciółkę ramieniem.

– Rany, jaka ze mnie szczęściara, że was mam! – zachichotała Kaśka.

– Nawet nie wiesz… – Róża i Jakub jednocześnie zaczęli mówić. Urwali też w tym samym momencie i zaśmiali się, najwyraźniej oboje równie zaskoczeni.

Kaśce chyba znudziło się stanie w miejscu. Pokazała gestem, żeby poszli razem z nią i ruszyła przed siebie szybkim krokiem. Róża miała problem, by nadążyć za nią i Jakubem, po chwili przestała próbować i spokojnie szła pół kroku za nimi.



Zuza wielokrotnie sprzeczała się ze swoją najlepszą przyjaciółką, ale rzadko złościła się na nią tak bardzo jak w tej chwili. W czasie przerwy próbowała przemówić jej do rozsądku.

– Dlaczego w ogóle się nie starałaś? – spytała podniesionym głosem.

Widziała wyraźnie, że na Elsie jej złość nie robi żadnego wrażenia, i to tylko zwiększało jej frustrację.

– Mówiłam ci, że nie miałam czasu się uczyć.

– Rysiek robił wszystko, żeby ci pomóc!

– Rysiek to młody, żałosny facecik, który zarabia mniej kasy, niż ja dostaję kieszonkowego – wycedziła Elsa z pogardą. – Sama myśl, że mam coś udowadniać komuś takiemu, jest dla mnie upokarzająca.

Zuza skwitowała powątpiewającym uśmieszkiem jej wypowiedź. Elsa zdawała się jednak mówić poważnie.

Weszły do łazienki. Zuza zbliżyła twarz do lustra i zaczęła poprawiać makijaż.

– Jeśli chcesz zdać do następnej klasy, będziesz musiała poprawić nie tylko biologię – wróciła do tematu. Nie zamierzała jeszcze odpuszczać, choć powoli uświadamiała sobie, że próby dotarcia do Elsy są bezcelowe.

Elsa przeczesała palcami swoje długie jasne włosy.

– A co ci tak zależy na tej trzeciej klasie?

Zuza spojrzała na nią niepewnie. Takich słów się nie spodziewała.

– Tobie nie zależy?

– Zuza, myślisz, że za dziesięć lat kogoś będzie obchodziło, czy od razu zdałam z drugiej klasy do trzeciej? Nikt o to nawet nie zapyta! – W głosie przyjaciółki dźwięczała pewność. – Tak ci się śpieszy do pisania matury? Ja wolę to trochę odwlec. Druga klasa to fajny czas.

Zuza spuściła wzrok i skoncentrowała się na usuwaniu śladów tuszu z palca. Nie chciała przyznać tego głośno, ale argumenty Elsy w jakiś sposób do niej trafiały.

– Jeśli ty nie zdasz, a ja zdam… Nie będziemy już siedzieć razem w ławce – zauważyła nieśmiało.

Elsa ze spokojem malowała usta szminką Zuzy.

– Wiem, Zuza – odparła, jednocześnie strojąc zalotne miny do pięknej blondynki w lustrze. – Wiem. Ale to jest twoje życie, sama decydujesz, co z nim zrobisz. Nie mogę wymagać od ciebie, żebyś robiła to co ja.

Zuza raz po raz kręciła głową z niedowierzaniem. Próbowała znaleźć odpowiednie słowa.

– Naprawdę tego chcesz? Chcesz powtarzać rok?

– Oj, mała, ty coś dzisiaj wolno kojarzysz – dogryzła jej Elsa.

– Nie martwisz się, że trafisz do zupełnie obcych ludzi?

– Przecież ja mam ich gdzieś! Myślisz, że poza tobą ktoś mnie w tej klasie obchodzi? – Schowała z powrotem szminkę do jej kosmetyczki. – Idziesz ze mną czy będziesz tak tu stać?

– Idę. – Zuza, wciąż zszokowana, wyszła za nią bez pośpiechu.

Na korytarzu, pogrążona w myślach, prawie zderzyła się z Bartkiem. Wymienili spojrzenia i Zuza poczuła, że serce boleśnie jej się ścisnęło. Bartek wyglądał smutno i bezradnie, musiała się powstrzymać, by go nie przytulić. To nie byłoby mądre. Wyminęła go bez słowa, ale pewnie i tak zauważył jej zakłopotanie.

Fatalnie się zaczął ten dzień. Tyle dobrego, że chociaż poprawiła biologię. Choć teraz sama już nie wiedziała, czy naprawdę jej na tym zależało.



Bartek przez cały dzień zmuszał się do tego, by nie patrzeć w stronę Zuzy na lekcjach. Na przerwach robił wszystko, by jej unikać. Tym razem się jednak nie udało.

Bezskutecznie próbował oszpecić ją we własnych wspomnieniach, pamiętać jak najgorzej. Przypominał sobie sytuacje, kiedy zachowywała się niemądrze lub nieuprzejmie, kiedy kłóciła się z nim, kiedy jej histeryczne reakcje drażniły go i śmieszyły. Chciał oszukać umysł, przekonać samego siebie, że nie warto za nią tęsknić, że nie zasługiwała na niego. Cała ta strategia upadła jednak, gdy ją zobaczył.

Nie wyglądała jak pusta, przewrażliwiona idiotka, choć próbował tak o niej myśleć. Wyglądała jak jego Zuza. Delikatna, słodka dziewczyna ze smutkiem w oczach. Odkąd z nim zerwała, jego życie było na swój sposób łatwiejsze, spokojniejsze, bardziej przewidywalne. Bez jej kaprysów i huśtawki nastrojów, bez wiecznego dąsania się o wszystko… Ale też bez spontaniczności, fascynujących pomysłów, na które on sam nigdy by nie wpadł, bez jej wrażliwości i czułości.

Tęsknił za nią.

Liczył, że popołudnie będzie bardziej udane niż początek dnia. Nie miał jednak pomysłu ani chęci, by spędzić je inaczej niż w domu przed komputerem. Gdyby chociaż mógł posiedzieć w samotności! Nie rozumiał ani trochę, dlaczego Żulek, zamiast zabrać jego siostrę w jakieś fajne miejsce, wolał siedzieć z nią w ich nudnym mieszkaniu. On sam z największą chęcią wyrwałby się stamtąd, gdyby tylko miał z kim.

– Stary? – Żulian po raz kolejny w ciągu tego popołudnia zajrzał do jego pokoju. – Będziemy oglądać z Lusią film, może się przyłączysz?

– Dzięki, nie mam ochoty. – Bartek nie próbował powstrzymać grymasu. Oglądanie filmu z nielubianą starszą siostrą i najlepszym kumplem, który od kilku tygodni był jej chłopakiem, to dopiero przepis na schrzanioną resztę dnia.

– Szkoda, jakbyś zmienił zdanie, to po prostu przyjdź do nas.

– Nie zmienię zdania! – Bartek powoli tracił cierpliwość.

– A pogramy w coś później?

– Może później.

– Coś cię gryzie? – zaniepokoił się kumpel. – Przeszkadza ci, że tutaj jestem?

Bartek odwrócił się od ekranu i na niego spojrzał.

– Nie, sorry, nie chodzi o ciebie. – Westchnął. – Wiesz, spotkałem dzisiaj Zuzę.

– Aha, ja też. – Żulian nie mógł darować sobie kpiny. – To się zdarza, gdy chodzisz z kimś do klasy.

– Bardzo zabawne. Twoja dziewczyna cię nie woła? Sprawdź może.

– Przepraszam, stary. Wiem, że to kiepska sprawa. – Kumpel natychmiast spoważniał, widocznie wyczuł jego rozdrażnienie. Cóż, lepiej późno niż wcale. – Myślisz, że się pogodzicie?

– Skąd mam wiedzieć? – burknął Bartek. – Pewnie nie.

Wrócił do przeglądania internetu. Żulek stał jeszcze przez chwilę w drzwiach i patrzył na niego, potem wyszedł.

Bartek wstał z fotela, tylko po to, żeby zamknąć za nim drzwi. Mogliby przynajmniej szanować jego prywatność!

Musiał coś zrobić, by wyrzucić z siebie Zuzę, tęsknotę za nią, wściekłość i żal z jej powodu. Po namyśle włączył nagrywanie. Nie mógł rapować głośno, żeby zakochana para w sąsiednim pokoju go nie usłyszała, na szczęście miał naprawdę dobry sprzęt.

Siemka! Jak tam po sylwestrze, wszyscy kaca wyleczyli?

Ja mam znowu przejebane, bo zostałem bez dziewczyny.

Chciałem dziuni zrobić dobrze, zaprosiłem na kolację,

Chyba jej nie smakowało, mówi: „Spadaj, przejdź mutację”.

Dam wam radę co do dziewczyn, najładniejszej nie wybieraj.

Zanim taką zadowolisz, najpierw trafi cię cholera.

Laska tępa jak jej szpilki, ponoć ma powtarzać klasę,

Gdyby oceniali próżność, miałaby czerwony pasek.

Ale ma bogate wnętrze, dziesięć szminek tam się mieści,

Ciuchy, lakier do paznokci, tyle jest w jej głowie treści.

Nigdzie takiej nie zabierzesz, bo pazury sobie zniszczy,

Twój pies chce jej podać łapę, ona z przerażenia piszczy,

Ale nie jest taka głupia, kręci biznes, to wam powiem.

Bierze kasę za całusy, ja mam kupon na darmowe!

Tyle fajnych dziewczyn było, a wybrałem pustą lalę.

Zajebiście, że se poszła, bo nie tęsknię za nią wcale!

Nawet nie odsłuchał nagrania przed opublikowaniem go na YouTube. I tak jego kanał mało kto odwiedzał. Za to Zuza z pewnością tam zaglądała. I dobrze, uśmiechnął się do siebie z mściwą satysfakcją. Niech pożałuje, że tak mnie potraktowała. Niech ją zaboli.SOBOTA, 5 STYCZNIA

Pierwsza w nocy. Zegar na elektronicznym budziku wskazywał tę właśnie godzinę, pionowa kreska oznaczająca jedynkę skojarzyła się Róży z wykrzyknikiem. Jakby budzik sam zwracał jej uwagę, że powinna spać, a nie rozmyślać. Natrętne myśli, które przychodzą do głowy o takiej porze, potrafią nieźle namieszać, a nawet wywrócić życie do góry nogami, jeśli się ich prędko nie uciszy. Róża wiedziała o tym, jednak od sylwestrowej nocy zupełnie nie potrafiła sobie z nimi poradzić.

Ciągle odtwarzała w pamięci jej przebieg. Złość i smutek, które wtedy czuła, stopniowo mijały, tym bardziej że Kaśka zdążyła już przeboleć krzywdę, jaka ją spotkała. Wspomnienie wspólnego powrotu do domu wywoływało teraz w Róży głównie wzruszenie, a także coraz silniejsze zaciekawienie.

Sam fakt, że nie mogła spać, bo nawiedzały ją myśli, budził w niej pewien niepokój. Chociaż – co może być złego w myśleniu o najlepszej przyjaciółce?

Nadal nie wiedziała o niej wszystkiego. To zrozumiałe, w końcu znały się zdumiewająco krótko jak na intensywność ich relacji, zaledwie cztery miesiące. W tym czasie widziała ją w wielu różnych sytuacjach, również bardzo trudnych. Grudzień nie był dla Kaśki łaskawy, nawet pomimo wygranego turnieju koszykówki, niezłych stopni na semestr i życzliwości, którą okazała jej klasa. Spotkało ją sporo przykrości, począwszy od okropnego prezentu mikołajkowego, a skończywszy na brutalnej kłótni i rozstaniu z chłopakiem podczas imprezy sylwestrowej. Zupełnie jakby odwróciło się od niej to wieczne szczęście, z którego nieraz żartowały. Róża po raz pierwszy widziała ją zranioną, płaczącą, nieszczęśliwą. I nadal nie zdarzyło się ani razu, żeby Kaśka straciła nad sobą panowanie. A podobno potrafiła wpaść w szał.

Zawsze wiedziała, co powiedzieć. Nie dawała się sprowokować, nawet w kłótniach zachowywała spokój. Rzadko się ze sobą sprzeczały, ale gdy już do tego dochodziło, to Różę, z pozoru cichszą i mniej ekspresyjną z nich dwóch, ponosiły emocje. Kaśka nawet wtedy, kiedy płakała, sprawiała wrażenie, jakby po prostu pozwoliła sobie na łzy, zdecydowała, że wolno jej popłakać.

Jak bardzo paskudnie świadczyło o Róży, że coraz częściej miała ochotę wytrącić ją z równowagi? Wbrew rozsądkowi i, wydawałoby się, zupełnie niezgodnie ze swoim charakterem, czuła pokusę, by ją drażnić, wbijać szpilki, testować jej cierpliwość jak jakiś krnąbrny dzieciak, a nie dojrzała, lojalna przyjaciółka. Chciała się dowiedzieć, co jeszcze się w niej kryje. Chciała zobaczyć wielki wybuch.

Natrętna myśl pęczniała w jej głowie, zdawała się rosnąć w całym ciele, budziła dyskomfort i dokuczała, coraz mocniej i mocniej, aż w końcu stała się nie do wytrzymania – a zaraz potem przyniosła ukojenie.

Znalazła odpowiedź. Dotarło to do niej, gdy powoli odpływała w sen, nareszcie odprężona. Wiedziała, co zrobić, żeby Kaśka przestała nad sobą panować. Sama jej o tym powiedziała wtedy w taksówce, wykończona, zupełnie nieświadoma, że niechcący ujawniła swój słaby punkt.

Jak to brzmiało? „Przepraszam, ale nie pozwalam nikomu dotykać moich stóp”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: