- nowość
- W empik go
Wszystkie Moje Pierwsze Razy - ebook
Wszystkie Moje Pierwsze Razy - ebook
Co tak pcha młodą dziewczynkę, żeby zostać kobietą? Przymierzyć szpilki mamy, podziwiać starsze koleżanki, kupić stringi, ogolić… wszystko i w końcu przeżyć swój pierwszy raz z chłopakiem… Chociaż nie. Sex to grzech! No ale są sposoby, żeby to zrobić i nie stracić dziewictwa... I sposoby na brak chłopaka też się znajdą. Bo na tym polega dojrzewanie. Trzeba wyzbyć się tego, co dziecięce. Czasami nawet na siłę, nawet za wcześnie. Bo trzeba. Żeby nie być gorszą. Jakby jeszcze środowisko propagowało jeden model podejmowania decyzji, jeden standard moralny, jeden wzorzec zachowania... Te, które nie miały tego szczęścia będą pełne wątpliwości tułać się z jednej skrajności w drugą. Potępiać rzeczy, które same robią i oburzać się na tych, co wytkną im hipokryzję. Bo jak pogodzić przeciwieństwa, gdy wychowanie nakazuje jedno, serce drugie a krocze trzecie?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 695 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I
Wąski prześwit umożliwia mi zobaczenie, co się dzieje. Widzę ją, leżącą na łóżku. Szare jeszcze światło poranka odbija się od jej nagiego ciała. Leży tak zakneblowana kneblem z czerwoną kulką, jak z Pulp Fiction, z czarną opaską na oczach, która lekko zsunięta pozwala jej widzieć jednym okiem. Patrzy prosto na mnie. Na szyi ma czarną, skórzaną obrożę, od której odchodzi srebrny łańcuszek zwisający z krawędzi łóżka koło półotwartej czerwonej walizki podręcznej i niknący gdzieś w jej środku. Dziewczyna leży na plecach z rękami wzdłuż ciała. Skórzane opaski na rękach i łączący je łańcuszek skutecznie uniemożliwia zmianę ich pozycji. Ma włosy w kolorze czekoladowego brązu, których kilka pasemek leży teraz na jej twarzy, małe piersi z jasnymi, teraz stojącymi sutkami i płaski, ale pozbawiony kształtu brzuch, jakby ulany i niewyrzeźbiony. Na jej kostkach także znajdują się opaski z łańcuszkami przymocowanymi za pomocą karabińczyków do ramy łóżka, dając jej nogą dość dużą swobodę ruchu, ale uniemożliwiając ich złączenie. Jej perfekcyjnie gładkie ciało rytmicznie porusza się w przód i w tył. Nagle się wyprężyła, na tyle, na ile pozwalały jej skórzane opaski i metalowe łańcuchy. To on dał o sobie znać mocniej niż przed chwilą, mocniej niż zaczęła się do tego przyzwyczajać. Jej pupa, która do tej pory leżała na poduszce teraz zawisła w powietrzu. Brzuch raz po raz wypinał się do przodu, by ponownie opaść niżej. Jęknęła na tyle, na ile pozwalał jej knebel. Już od jakiegoś czasu mięśnie na jej udach i u dołu brzucha delikatnie kurczyły się i spinały, teraz w akcie kulminacji tego procesu wyprężyła się raz jeszcze. Jej oko, które wyglądało spod opaski, otworzyło się bardzo szeroko, a potem zamknęło. Nie odwróciła głowy. Rosnący w siłę, stłumiony jęk nagle urwał się zastąpiony równie stłumionym rykiem. Silny spazm szarpnął dolną połową jej ciała. Głowa podskoczyła i opadła ponownie na materac. Gdy spazm przeszedł pierw w mocne, a potem lżejsze drganie, on przyspieszył. Znowu ją wyprężyło. Przez zwiększenie siły i częstotliwości, z jaką ją posuwał, orgazm, który zaczął już słabnąć, wrócił raz jeszcze ze wzmocnioną siłą. Jego biodra poruszały się teraz szybko w przód i w tył. Jego pośladki rytmicznie zaciskały i kurczyły. Na szczupłej, ale ładnie zarysowanej klatce piersiowej z tylko kilkoma włoskami zabłyszczały kropelki potu. Jego mięśnie brzucha chowały i odsłaniały się zza szczupłej nogi dziewczyny, którą tak brutalnie i hojnie brał. Nie przerywając, położył palce prawej ręki na jej łechtaczce. Nie czekając, aż uniesienie jego kobiety opadnie, zaczął szybkim ruchem palców stymulować ją. Jęk, wyprężenie, ryk, spazm, drgawki. Zwolnił. Spojrzał na dół i powoli wyszedł z niej. W świetle poranka zabłyszczał jego penis. Był bardzo ładny. Sterczący ku górze, może tylko troszeczkę ponad przeciętną wielkość, bardzo kształtny z czerwono-różową głową, prosty, ale gdy stał, chylił się nieco na lewą stronę. Drgawki dziewczyny powoli zaczęły słabnąć. On spojrzał na nią, wstał i klęknął jej nad głową. Nie odwróciła jej. Złapał ją za włosy i odchylił do tyłu. Spojrzał w otwarte sponad przepaski oko i powiedział:
—Nie pozwoliłem ci podglądać szmato.
Nasunął mi opaskę z powrotem na oczy. Zapadła ciemność. Poczułam uderzenie w policzek. Delikatne. Za delikatne jak na mój gust.
—Niegrzeczna — powiedział, — będzie trzeba cię ukarać.
Poczułam szarpnięcie obroży. Poderwał mnie do góry i złapał za włosy, wyginając głowę do tyłu. Zbliżył usta do mojej szyi i powiedział:
—Przeproś!
—E-a-a-m — powiedziałam zza knebla.
Wymierzył mi kolejny raz w policzek. Puścił łańcuch i opadłam na materac. Odpiął moje nogi od poręczy łóżka, po czym przypiął je ponownie, jedną nogę do dołu, drugą do góry obracając mnie w poprzek materaca i wymuszając bardzo duży rozkrok. Uderzył mnie w groszka. Całkiem mocno. Wyprężyłam się i jęknęłam. Za drugim razem aż klasnęło. Jęknęłam z bólu. I z rozkoszy. Wstał, obszedł łóżko dookoła. Nie widziałam go, ale słyszałam. Wiedziałam, że stoi nade mną. Złapał mnie za głowę i przesunął ją na krawędź łóżka tak, że lekko zwisała. Zdjął mi knebel i wsunął dwa palce do ust. Zaczęłam je ssać. Rozwarł mi buzię, naciskając na żuchwę i napluł do niej, po czym dał kolejnego klapsa w policzek. Poczułam jego uda po bokach głowy. Wcisnął mi swoje jajka do ust. Nie było na nich włosów, nigdy nie ma. Ssę oba naraz. Nie jest to łatwe, bo wypełniają moją buzię. Jego ręce powędrowały do moich piersi, zaczął je mocno ściskać. Poczułam rosnące podniecenie, kiedy lekko szczypał moje sutki. Próbuje się wyprężyć, ale pozycja, w której jestem, skutecznie mi to uniemożliwia. On lekko ściska sutka, a potem daje mu prztyczka. Wierzgnęłam się i zacisnęłam mięśnie brzucha i nóg, bez większego rezultatu. Ryczę, ale głos jest stłumiony. Dostaję klapsa w prawą pierś. Ból. Jestem teraz bardzo wrażliwa. On wyjmuje jajka z mojej buzi, po czym klepie mnie delikatnie w policzek mówiąc „dobrze”. Odchyla mi głowę w tył i wsadza pałkę, głęboko, w gardło. Dostaję odruchu wymiotnego. Normalnie panuję nad tym, ale teraz jest z zaskoczenia i bez uprzedniego przygotowania. Wyciąga go, daje mi złapać oddech i wsadza z powrotem. Czuję lekką woń rumianku i jego mokre od mojej śliny jajka na nosie. Czuję jak buzia, obok jego kutasa, wypełnia mi się dodatkowo śliną. Walczę z odruchem wymiotnym. Daje mi odpocząć jeszcze raz. Gdy po raz trzeci wsadził mi w gardło, zaczął nim ruszać w przód i w tył, powoli. Dosłownie posuwa mnie w gardło. Czuję ciepło podniecenia w dolnej części brzucha. Wyciąga ponownie. Łapię oddech. Ślina cieknie mi po policzku. Mam całą buzię w ślinie. On obchodzi łóżko dookoła. Czuję ciężar jego ciała po drugiej stronie materaca. Delikatnie przesuwa palce od pępka, przez pachwinę prawej nogi do uda. Wywołuje to u mnie dreszcz. Kładzie palce prawej ręki na moim wzgórku łonowym i lekko mizia mój groszek kciukiem. Zagryzam dolną wargę. Moja szczęka jest nadal zdrętwiała, nadal ciężko oddycham. On łapie mnie za szczękę. Ściskając moje policzki, zmusza mnie do otwarcia ust i wsadza dwa palce do mojej buzi. Po chwili te same palce lądują w mojej cipce.
—Ooooaaa — krzyczę. To było głośne. Za głośne.
On orientuje się, że zapomniał mi z powrotem włożyć knebel i naprawia swój błąd. Ponownie palce jego prawej ręki znajdują się w mojej cipce. Masuje ściankę od strony brzucha i delikatnie muska groszek językiem. Czuję, jak mój sok zaczyna spływać mi po pupie. Masuje i stymuluje mnie tak przez chwilę. W moim obecnym stanie nie potrzebuję dużo. Znajome ciepło zaczyna rozlewać mi się po brzuchu. Nagle on obraca rękę, teraz masuje ściankę od strony pleców dosyć płytko. Czuję jego palce, jak przesuwają się w środku. Czuję, jak zahacza nimi o zwieracz pupy. Pieszczota jego języka przybiera na sile. Ciepło, które ustąpiło po zmianie strategii, zaczęło powracać. Powoli zaczynają mi się skurcze u dołu brzucha. On to czuje. Przerywa i mówi: „nie dochodź!”. Staram się uspokoić. Lepiej być grzeczną. Kiedy ponownie zaczyna, zginam nogi w kolanach. Próbuję uciec biodrami, ale moje nogi rozkrzyżowane na łóżku nie dają mi dużej swobody ruchu. Nie jest łatwo.
—E-o-ge! — staram się krzyknąć i wierzgam się. On przerywa w ostatniej chwili. Daje mi klapsa w cipkę. I jeszcze jednego. Wydaję stłumiony krzyk. Opanowuję się. A on zaczyna z powrotem. Tym razem szybkim ruchem palców otwartej ręki stymuluje mój groszek. Oddycham szybko i głęboko. Znowu jego palce lądują w mojej cipce a język na groszku. Znowu mówi mi, żebym nie dochodziła. Staram się. Nie jest łatwo, bo znajome ciepło brzucha daje o sobie znać. Po pierwszych skurczach on znowu na chwilę przestaje. Kolejna runda. Tym razem ciepło nigdy nie opuszcza mojego brzucha. Po kilku sekundach zaczynam jęczeć i on przestaje. Nie na długo. Droczy się tak ze mną jeszcze kilka razy. Każdy dotyk powoduje ból. I rozkosz. Nagle wsadza mi chuja w cipkę. Jest tak nabrzmiała, że skręcam się i wyję z bólu. Wyciąga go i daje mi klapsa w pierś. Kładzie się prawie na mnie i szybkim ruchem wsadza go ponownie. Głęboko. Wyprężam się. On łapie mnie za szczękę i przygniata bok twarzy do materaca, szepcząc: „lubisz to dziwko”.
Lubię i zaciskając zęby na kneblu, przytakuję w odpowiedzi. On z powrotem zabiera się do mojej cipki i jeszcze raz za pomocą języka i palców doprowadza mnie na krawędź, szepcząc, że mam zakaz dochodzenia. Wstał. Podczas tej chwili odpoczynku, jaką mi dał, złapał mnie za uda i przeciągnął pupę nad brzeg materaca, nad którym przed chwilą klęczał, doprowadzając mnie do szaleństwa. Poczułam jego palce przesuwające się od groszka przez cipkę na dół i wchodzące mi do pupy. Weszły łatwo. Wyjął je i jeszcze raz przesunął mnie jeszcze bliżej krawędzi łóżka. Łańcuszki pomiędzy moimi kostkami napięły się, rozchylając moje uda jeszcze bardziej. Wszedł mi w pupę. Powoli, ale do końca, głęboko. Czuję go w sobie. Oddycham szybko. On zaczyna mnie kochać, najpierw powoli, potem szybciej. Staram się rozluźnić z marnym skutkiem. Mówi: „jeszcze nie”. Czuję, jak mnie wypełnia i wychodzi, wypełnia i wychodzi. Robi mocne, powolne ruchy. Wyciąga go i wsadza ponownie. Za każdym pchnięciem wypinam brzuch, za każdym wyjęciem opadam na materac. Przyspieszył. Słyszę, jak oddycha. Posuwa mnie teraz z dużą prędkością, ale to jeszcze nie jest sprint. Sprintu bym nie wytrzymała. Czuję, jak moje mięśnie na brzuchu zaczynają się kurczyć, jak spinają się moje uda. Wyjmuje raz jeszcze. Dwie sekundy odpoczynku, dwa oddechy i rżnie mnie z powrotem. Skurcze przybierają na sile.
-Teraz możesz — daje mi pozwolenie.
W następnej sekundzie moje ciało się wypręża. Chyba każdy mój mięsień jest teraz spięty. Ciepło rozlewa mi się po brzuchu. Skurcze, skurcze, skurcze. Całkowicie straciłam panowanie nad sobą. W pewnym momencie odpiął mi jedną nogę od łańcucha. Mimo tego, że ze mnie wyszedł i położył mnie na boku, drgawki i spazmy nie ustały, stały się tylko trochę lżejsze. Kucnął za mną na łóżku i wszedł we mnie ponownie. Orgazm, który jeszcze się nie skończył, wszedł w nową silną fazę, kiedy brał mnie w tej pozycji. Nie mam już siły. Konwulsje opanowały całe moje ciało. Leżę skulona z rękami wciąż związanymi z tyłu pleców, lekko prostując ciało pod każdym jego pchnięciem. Obrócił mnie na brzuch, siadł na udach, wepchnął kutasa z powrotem i pieprzył szybkimi pchnięciami. Drgawki. Złapał mnie za biodra i podciągnął do góry. Bezwładnie układam się tak, jak on chce. Przesunął łańcuszek krępujący ręce na moich plecach niżej, za kolana blokując mnie w tej pozycji. Moja opaska zsuwa mi się z oczu. Dreszcze i skurcze nie słabną, nie ma już wyprężeń, walki, tylko tępe drgawki. Leżę w tej pozycji, wypięta, posuwana w pupę i czuję tylko, jak moje mięśnie w środku kurczą się i rozkurczają. Nie mam już siły krzyczeć, ale z mojej buzi non stop wyrywają się nieartykułowalne dźwięki. Złapał mnie od tyłu za obrożę na szyi i podniósł do pionu. On wykonał całą pracę, ja nie mogę się podnieść. Znów widzę się w lustrze, klęczącą ze złączonymi nogami i wyprostowanym tułowiem. Opaska, która była na moich oczach teraz ledwo trzyma się na głowie. Na policzkach przeciętych skórzanym paskiem knebla błyszczy zasychająca powoli ślina. Dolna połowa mojego ciała rytmicznie rusza się w przód i w tył a ruch ten jest lekko zakłócony bezwładnymi skurczami moich mięśni brzucha, ud, i pośladków. Widzę moje skrępowane ręce zaciśnięte w pięści i obrożę na szyi. On klęczy za mną, trzymając mnie lewą ręką za szyję a prawą za pierś. Drgawki. Konwulsje. Nie mam już siły na krzyki, więc tylko cicho jęczę. Odgiął mi głowę do góry, aż zobaczyłam biały sufit i wsunął pierw jedno, potem drugie kolano między nogi. Jego ręka zsunęła się z piersi niżej, do groszka. Kilka nieskoordynowanych skurczy targnęło moim ciałem pod jego dotykiem. Przyspieszył ruch bioder, które non stop pracowały. Bezwładnie poruszam się tak, jak on mną porusza. Jak kukiełka. Przyspieszył jeszcze bardziej. Kiedy puścił moją szyję, opadłam ciężko na materac. Znowu dreszcze i skurcze się nasiliły. Uwolnił moje ręce, które odrętwiałe wylądowały na pościeli. Nadal trzymał mnie za biodra i posuwał. Mocno. Szybko. Ciemnieje mi przed oczami. Lekko się wiję pod jego pchnięciami, lekko jęczę. Na nic innego nie mam siły. Mówi mi, że zaraz dojdzie. Próbuję zacisnąć zwieracz, ale z marnym skutkiem, za dużo skurczów, za dużo spazmów. Całkowity brak kontroli. Dochodzi w tej pozycji. Robi kilka finalnych, mocnych pchnięć i opada mi na plecy. Leżymy tak przez jakiś czas. Czuję jego spocone ciało na moich plecach. Czuję, jak pompuje we mnie swój sok. Nadal mam skurcze, kiedy ze mnie wychodzi. Nadal czuję ciepło między nogami, kiedy zdejmuje mi kajdanki i obroże i wkłada je do czerwonej walizki podróżnej. Nadal przeżywam orgazm, kiedy on idzie pod prysznic. Ten orgazm się nie urywa, nie kończy, ten orgazm tylko traci na intensywności. Odpoczywam, leżąc na łóżku tak, jak mnie zostawił. Od czasu do czasu jakiś mięsień się skurczy, jakaś drgawka szarpnie moim ciałem.
Siedzimy na nudnej pseudo imprezie znajomych męża. Jest wino i jakaś szama na stole. Bardziej mi to przypomina bankiet. Nuda. On gada o jakiś rzeczach związanych z pracą z kilkoma współpracownikami. Ja stoję w „kółeczku żon”, tępo przytakując, gdy wszystkie coś pochlebiają i udając zafrasowaną, gdy one na coś narzekają. Nie znoszę tego. Chuj mnie tu strzeli. Już godzina jedenasta a nikt nie wychodzi. Wszyscy wspaniale się bawią. Jestem tak zdesperowana, żeby stąd wyjść, że gdyby była taka opcja, wyssałabym pierwszego podstawionego mi pod ryj kutasa z połykiem. A muszę zaznaczyć, że jest to pieszczota, którą wykonuje niechętnie. Nigdy oczywiście nie daje tego po sobie poznać i jak to się mówi: „chapię do dzioba” dość regularnie, ale tylko w formie gry wstępnej, albo kiedy jestem do tego zmuszona. Oczywiście mój mąż o tym nie ma pojęcia i nigdy mu o tym nie powiem. Przyczyna jest jedna: zakazany owoc kusi, jak on się dowie, że tego nie lubię, będzie chciał więcej i zacznie mi dochodzić do buzi. Fu! Nie cierpię smaku, zapachu i konsystencji. Nie wiem dlaczego. Chciałabym lubić. Są dziewczyny, które lubią, ba, nawet kochają, mówią z dumą o tym, jak wyssały kogoś do cna, a potem zebrały to, co wylądowało gdzieś indziej niż na ich językach i wsadziły sobie do buzi, z rozkoszą oblizując palce. Bo dobrego się nie marnuje. Kocham słuchać takich opowieści, robię się wtedy taka mokra i podniecona... Ale kiedy przychodzi co do czego, kiedy czuję spermę w buzi, zamiast podniecać się, wszystko zaczyna mi opadać. Wiem, że jest to pieszczota dla partnera, ale ja też chciałabym coś z tego mieć... Czy jestem samolubna? Robię przecież wszystko i przez wszystko mam na myśli wszystko. Wszystko, czego dziewczyny się brzydzą, czasami bez satysfakcji ze swojej strony, ale robię to. Nie chodzi mi o to, że nie chce tych rzeczy robić. Ja chcę je lubić robić. Bo są to rzeczy w sumie niezbędne. Jeśli nie dasz czegoś swojemu mężczyźnie, on nic nie powie. Będzie „ołkiej” z tym, że masz problem ze zrobieniem tego, ale w jego głowie będzie rosło ziarenko pragnienia, by zaspokoić te żądze. Bo zakazany owoc kusi. Zacznie się rozglądać za inną, która może to zrobi. Faceci tego nie kontrolują, oni tacy są. Powiedz mu, że nigdy nie weźmiesz w ucho, pachę, pępek a ich męska wyobraźnia zacznie chodzić, kręcić koła zębate i po jakimś czasie podczas byle jakiej kłótni wyjdzie, że jesteś obmierzłą królową lodu i myślisz tylko o sobie, a on już od jakiegoś czasu posuwa na boku inną, młodszą, dla której takie rzeczy są na porządku dziennym, bo już w przedszkolu bawiła się w „słoneczko”, „palec w dupie” i „ja nie zrobię?!, potrzymaj mnie piwo”. Tylko raz, jedyny raz zdarzyło się tak, że sperma w buzi mnie podnieciła. Wiele lat temu. Kurwa, podnieciłam się na samą myśl. Czy wspominanie seksu z facetami, z którymi już się nie jest, jest formą zdrady? Jeśli tak, to jestem zdradziecką szmatą do kwadratu.
-Wszystko z tobą ok? Nie odzywasz się wcale i wyglądasz jakoś dziwnie.
Podnieciłam się, czuje ciepło na policzkach, pewnie jestem teraz czerwona jak burak, czemu nie położyłam tapety na ryj jak te krowy? Dodatkowo wino zrobiło swoje i zaczęłam się robić mokra na dole.
-Wszystko super kochana, tylko strasznie mi gorąco.
Otwierają okno i dają mi spokój.
Obserwuje go z drugiego końca pokoju. Nosi spodnie od garnituru i koszulę z krawatem jak przystało na taką imprezę. Wiem, jak bardzo nie lubi chodzić tak ubrany, w pracy ma na sobie garnitur za trzy tysiące a po przyjściu do domu rzuca go na krzesło i biega w spodniach z Haiemu i bluzie Adasia. Teraz opowiada coś, machając rękami i wszyscy dookoła śmieją się do rozpuku. Taki już jest, zawsze wszystkich rozśmiesza. Musi nosić garniak, ale nie kij od szczotki w dupie. Za to go kocham. Jak ja marzę o tym, żeby wrócić do domu i zaciągnąć go do łóżka! Rozbierać się już w wejściu, szukając siebie ustami, rękami i językiem. Wparować do sypialni zdzierając z siebie ubrania. Nie dbać o otwarte drzwi. Nie dbać o nic. Kurwa, normalnie ze mnie cieknie. Nie mogę przestać myśleć o seksie... No tak, owulacja powinna przyjść w każdej chwili. Zawsze przed owulacją mam takie żądze. Parę razy, jak byłam młodsza, zdarzało mi się przez to obudzić w czyimś łóżku, czego później zwykle żałowałam. Ale nie zawsze. Znowu robię się mokra. Próbuje myśleć o czymś innym, ale moje myśli non stop schodzą na temat seksu. Boże, nie wytrzymam. Wyciągam z torebki telefon i pisze mu zbereźnego esemesa. Odczytuje go dopiero po kilku minutach i odwraca się do mnie z tym jego uśmieszkiem. Puszczam mu oczko. On rozchyla usta i językiem lekko muska się po kąciku ust. W odpowiedzi wypycham policzek językiem.
Dwadzieścia minut później żegnamy się z gospodarzami, wmawiając im, że nasza opiekunka do dzieci jest tylko do północy. Nie czekając, aż winda dojedzie na piętro, na którym jesteśmy, a jest to jedno z ostatnich pięter tego budynku, rzucamy się na siebie. Nasze usta łączą się lubieżnie w niedoczekaniu. Owijam nogę wokół jego biodra, a on łapie mnie za pośladek. Podciąga mi sukienkę i szybkim ruchem ręki ląduje w moich majteczkach. Plum i dogadza mi palcem. Przyklejam się do niego bardziej, aby dać jego ręce więcej możliwości. Targam jego włosy, kiedy on decyduje się na zmianę taktyki i dostanie się do mojej wygłodniałej cipki od przodu. Tak! O to chodzi. Jestem tak mokra, że z łatwością wsadza dwa palce i zaczyna pieścić przednią ściankę szybkimi ruchami ręki. Dzwonek przybyłej windy odrywa nas od siebie, on poprawia krawat, ja rozprostowuję sukienkę na kolanie. Stoimy grzeczni i porządni, a przynajmniej na tyle grzeczni i porządni na ile można wyglądać z rozczochranymi włosami i majtkami w połowie ud. W windzie nikogo nie ma. Z powrotem rzucamy się na siebie. On przygniata mnie swoim ciężarem do lustra, moje uda obejmują jego nogę. Szybko odrywa usta od moich ust i naciska guzik parteru. Winda rusza na dół i jego ręka też. Dogadzając mi palcem, mówi, jak mnie weźmie po przyjeździe do domu. Mówi, co mi zrobi. Mówi, że nie może się doczekać.
-Więc nie czekaj. — Odpowiadam.
On patrzy na mnie przez ułamek sekundy badawczym wzrokiem.
-Teraz? — pyta.
W odpowiedzi dostaje tylko moje niedwuznaczne spojrzenie. Więcej nie potrzebuje. Wciska guzik stopu i winda zatrzymuje się w połowie drogi. Obraca mnie tyłem i wyciąga swojego kutasa z rozporka. Już od jakiegoś czasu czułam, że jest twardy, więc żadne inne czułości nie są potrzebne. Podciąga mi sukienkę do góry, zsuwa majtki niżej, na kolana i szybkim ruchem wpycha go w moją wilgotną dziurkę.
-Nie. Mamy. Dużo. Cza-asu — Jąkam się w pół pochylonej pozycji z dłońmi i twarzą na lustrze i nogami rozłożonymi tak szeroko, jak tylko pozwalają mi na to majtki w kolanach. Czuję rosnące podniecenie. — Inni. Mo-ogą. Wyjść. W. Każdej. Chwili.
-Który masz dzień? — odpowiada mi pytaniem na pytanie, przyspieszając tempo.
-Pło-o-odny — w lustrze widzę, jak rumieńce wychodzą mi na policzki.
-Zmieniamy? — pyta nie zwalniając.
-Tak — kiwam głową.
Wyjął go i szybkim ruchem obrócił mnie przodem do siebie, zmuszając do kucnięcia. Majtki zsunęły mi się na kostki. Wsadził mi do buzi, trzymając za włosy. Ręką sięgnęłam między nogi i posmarowałam sobie pupę sokiem z cipki. Też zostawiłam dużo śliny na nim. Odgiął mi głowę do tyłu, szarpiąc za włosy. Okulary spadły mi na podłogę. Podniosłam je razem z majtkami, obracając się do niego tyłem. Wsadził mi kutasa w pupę, delikatnie i tylko kawałek. Czekając, aż ja dokończę. Ruszyłam się delikatnie w górę i w dół. Pierwsza bariera zawsze idzie łatwo, z drugą różnie bywa. Naparłam na niego, wszedł. Trochę zabolało. Dopchnął mnie do lustra i zaczął rytmicznie i coraz szybciej posuwać.
Ciekawa sprawa z tym analem. Nigdy nie miałam nic przeciwko, ale odkąd urodziła nam się córeczka i postanowiliśmy odłożyć antykoncepcję na bok, uzgadniając, że odtąd tylko naturalnie i że jak zaciążę jeszcze raz, to pokochamy jak swoje, okazało się, że większość naszego seksu podczas dni płodnych skupia się właśnie na tej dziurce. Cóż… Nie szkodzi. Jestem przygotowana. I pomyśleć, że córka została poczęta podczas brania pigułek po trzech miesiącach, a bez zabezpieczenia pieprzymy się jak króliki już od prawie roku.
Mój policzek jest przyklejony do lustra. Ciepłe powietrze z moich ust skrapla się na nim przed moimi oczami. Miejsca publiczne bardzo mnie podniecają. Już czuję lekkie skurcze w dole brzucha. Sięgam do mojej cipki, jest bardzo nabrzmiała. Zaczynam stymulować groszek. Efekt jest natychmiastowy, ciepło zaczyna rozlewać się po moim podbrzuszu. Jestem blisko.
-Powiedz kiedy. — Mówi, gryząc moje ucho.
-Już. — Odpowiadam.
Przyspiesza. Czuję, jak zaczyna pompować. Uwielbiam ten moment. Chwila, która udowadnia, że jest mu dobrze. Skurcze robią się silniejsze. Dochodzę. Przeciągły dreszcz wyprężył mi ciało. Cicho jęczę. Wszystkie moje mięśnie kurczą się i rozkurczają na jego pałce. Jemu też się podoba. Nagle winda rusza. Nie mamy dużo czasu.
Otwierają się drzwi. Kilkoro nastolatków w wieku około dwunastu lat wchodzi do windy. Mąż stoi spokojnie wyprostowany, ja trzymam w ręku torebkę, do której pół sekundy temu upchnęłam moje majtki. Wciąż mam skurcze, gdy mijając rozgadane buzie dzieci, wychodzimy do lobby i gdy z powrotem zakładam okulary. Rzucam ostatnie spojrzenie na miejsce zbrodni, po której został tylko ślad mojego oddechu na lustrze. Białe ślady wkoło rozporka mojego męża on przykrywa, wyciągając koszulę ze spodni. Łapiemy taksówkę, w której dogadza mi palcem. Do akcji wrócimy w domu, w końcu za trzy dni on wyjeżdża na całe dziesięć dni. Trzeba dać mu coś do wspominania.
Budzik zadzwoni za 45 minut, o ósmej. Czuję jeszcze jego perfumy w powietrzu. Kiedy wyszedł z łazienki, już był do połowy ubrany. Kiedy wychodził, założyłam szybko pierwsze lepsze majtki, podeszłam do niego i położyłam mu głowę na klatce piersiowej. Obejmował mnie przez chwilę, potem dał szybkiego całusa w głowę i wybiegł na taksówkę, żeby zdążyć na samolot.
Naprzeciwko siebie, w lustrze, widzę dziewczynę siedzącą na brzegu łóżka z laptopem na kolanach. Brązowe, poczochrane włosy spływają jej po twarzy. Ma duże, trochę nawet wyłupiaste, niebieskie oczy i ładną twarz. Małe, ale sterczące piersi z wciąż stojącymi sutkami wyglądają sponad monitora. Zamykam laptop i idę do lustra. Nadal czuję to fajne uczucie w dole brzucha. To uczucie co występuje jedynie po seksie a w nocy i rano go nie brakowało. Przesuwam ręce przez piersi, talie, brzuch do majtek. Mam czarne proste figi. Kiedy łączę nogi, czuję, jak bardzo jestem tam rozpulchniona i wilgotna, Biały ślad już lekko zaznaczył się na spodzie mojej bielizny. Lubię na siebie patrzeć taką wykorzystaną, taką wymiętoszoną. Taką wyruchaną. Podtrzymuje to uczucie spełnienia po seksie. Zdrapuję zaschniętą ślinę z policzka, rozmasowuję zdrętwiałą szczękę i ramiona. Wspomnienie nocy i poranka uszczęśliwia mnie i wywołuje uczucie motylków w brzuchu dodatkowo wzmocnione faktem, że nadal mam go w sobie. Patrzę się na siebie przez chwilę w lustrze, wspominając to, co się zdarzyło. Chce to zapisać, żeby nie zapomnieć. Żeby przetrwało dłużej w mojej pamięci. Mam jeszcze trochę czasu, zanim będzie trzeba zrobić dzieciom śniadanie. Mimo to, że jest poniedziałek, nie idę do pracy. Synek ma świnkę, którą przyniósł z przedszkola i zostaję w domu przez cały tydzień, żeby się nim opiekować. Mój szef nie ma nic przeciwko, wszystko co jest niezbędne, zrobię w domu na komputerze, i wyślę. Ale na razie muszę spisać to, co pamiętam. Mam jeszcze 40 minut do budzika.
Śniadanie zrobione. Młody biega w szaliku po domu, ganiając za zdalnie sterowanym samochodzikiem. Jak widać, nie robi sobie nic z choroby, traktując ją tylko jako wymówkę od przedszkola. Córeczka siedzi sobie w salonie otoczona poduszkami, zajmując się cymbałkami i pluszowym misiem. Jest najmniej uciążliwym dzieckiem na świecie. Dopiero po południu kilkoro rodziców, w tym mój szef, ma przyprowadzić swoje dzieciaki, żeby się zaraziły. Na tą okazję zamówię pizzę, dzieciaki lubią pizzę i ja będę miała spokój z gotowaniem. Ale póki co, mam kilka minut dla siebie. Stoję przed szafą i czeszę swoje nowe czekoladowe włosy. Co na siebie włożyć? Ostatnio byłam bardzo elegancka więc może teraz na sportowo. Zdejmuje szlafrok i staje przed lustrem tylko w czarnych majtkach. Podobam się sobie. Jakbym mogła, chętnie bym wylizała cipkę swojemu sobowtórowi. Jestem szczupła i ładna, nigdy nie sądziłam, że mogę tak wyglądać, a przecież nie mam na sobie nawet makijażu. Obracam się bokiem. I przesuwam dłonie po talii. Nie lubię mojego brzucha. Byłam w stanie wyszczuplić się do naprawdę ładnej figury, tylko ten brzuch nie daje mi spokoju. Nawet nie chodzi o ciążę, zawsze taki był. Muszę coś z nim zrobić. Biała plama na spodzie majtek powiększyła się. Ściągam je. Patrzę teraz na moje nagie ciało. Przesuwam dłonie po moich biodrach i wzgórku łonowym, na którym nie ma ani jednego włoska. Podnieciłam się trochę tym widokiem, bo nadal w pamięci mam obraz siebie, brutalnie branej przez mojego męża w nocy i o poranku, po którym jeszcze mam w sobie pamiątkę. Na dobrą sprawę w cielę, które teraz przed sobą widzę, jest tylko sperma. Ta, którą zostawił mi w nocy i ta, którą zostawił rano. To pewnie nie będzie jedyny raz dzisiaj, kiedy będę musiała zmienić majtki. Zakładam świeżą parę, sportowy stanik, różowo czarną sportową koszulkę i legginsy. Po chwili namysłu zmieniam legginsy na ciemno szare dresowe spodnie trzy czwarte, nie ze względów wizualnych, ale praktycznych, nie chcę mieć teraz obcisłych spodni na sobie.
Zastanawiam się, jaką jestem szczęściarą. Mam piękne super duże mieszkanie w centrum, dwójkę cudownych dzieci i męża, który za mną szaleje tak samo, jak kiedy się poznaliśmy i z którym mam śliczną córeczkę. A pomyśleć, że w wieku piętnastu lat byłam pulchną, zakompleksioną dziewczynką z malutkiej zabitej dechami wsi gdzie mieszkało 5 rodzin na krzyż. Pomyśleć, że jeszcze pięć lat temu cały mój świat zawalił mi się na głowę wraz z dwoma kreskami testu ciążowego i brakiem ojca mojego dziecka. Że cztery lata temu w środku nocy z kilkumiesięcznym synkiem na ręku, podbitym okiem i krwawiącą wargą czekałam na dworcu na pierwszy pociąg do rodzinnej wsi.
Moje młodociane życie pełne było wzlotów i upadków. I seksu. W końcu życie każdej młodej osoby kręci się wokół tego. Raz niesamowitego, raz bardziej lub mniej udanego a czasami żałosnego, ale zawsze seksu. Ruchania. Pierdolenia. Rżnięcia. Bo to siła, która pcha nas do przodu, łączy nas razem. Siła którą trzeba zrozumieć i szanować. I wykorzystać. W sumie miałam dwunastu partnerów, o których warto wspomnieć i kilku tylko na jeden raz. Ale od początku...