- W empik go
Wszystkie randki Moniki - ebook
Wszystkie randki Moniki - ebook
„Wszystkie randki Moniki” to komedia romantyczna o poszukiwaniu miłości we współczesnym świecie. Główna bohaterka Monika – trzydziestoletnia wrocławianka, po nieudanym związku poszukuje miłości na portalu randkowym.
Czy znalezienie kolejnego chłopaka, który nadawałby się do poważnego związku, to bułka z masłem? Niestety doświadczenia Moniki w tym temacie pokazują, że każda kolejna randka jest gorsza od poprzedniej. Gdy zapał dziewczyny do poszukiwania miłości opada już całkowicie, udaje jej się poznać tajemniczego Daniela. Czy znajomość rozpoczęta w Paryżu zaowocuje romantyczną miłością?
Lekka historia o poszukiwaniu prawdziwej miłości, pełna humoru i zabawnych kobiecych przemyśleń. Wprowadza czytelnika w dobry nastrój, a zakończenie daje nadzieję na znalezienie drugiej połówki w najmniej spodziewanym miejscu i czasie.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788367357500 |
Rozmiar pliku: | 439 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PAN NIEŚMIAŁY
– Cham, prostak, kretyn… – szeptała Monika, malując rzęsy. Ręce jej się trzęsły, co wcale nie pomagało. Była wściekła, zdenerwowana i jednocześnie przerażona.
Kiedy skończyła, odsunęła się od lustra i oceniła krytycznie swoje odbicie. Musiała przyznać, że wyglądała rewelacyjnie. Sukienka w ciemnym odcieniu czerwieni doskonale komponowała się z jej długimi, czarnymi włosami. To na chwilę poprawiło jej nastrój.
– Szpilki czy sandałki na płaskim obcasie? – Zerknęła do swoich notatek. – Adam, lat trzydzieści trzy, wzrost sto osiemdziesiąt pięć centymetrów. Zatem mogą być szpilki.
Ucieszyła się, bo do tej sukienki zdecydowanie bardziej pasowały czółenka. Poza tym w szpilkach wyglądała zabójczo. Założyła czarne buty na wysokim obcasie. Była gotowa.
– Ale się odstawiłaś. – Do pokoju wpadła Kasia. Rzuciła plecak przez całą długość pomieszczenia na swoje łóżko, trampki zsunęła z nóg bez rozwiązywania i kopnęła w drugą stronę.
Monika zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Nie poskutkowało, dalej była wściekła, ale przynajmniej nie nawrzeszczała na młodszą siostrę. Musiała dzielić z nią pokój, więc lepiej było się nie kłócić.
– Spotykam się dziś z kimś – powiedziała, poprawiając makijaż przed lustrem.
– Widzę. Wyglądasz, jakbyś miała zjeść go żywcem – zaśmiała się nastolatka.
Monika spojrzała na zegarek – było wpół do szóstej. Miała akurat czas, żeby spokojnie dojechać samochodem na umówione miejsce.
Dzień był wyjątkowo upalny. Mimo że miała na sobie cienką sukienkę, Monika czuła, że niesamowicie się poci. Dojeżdżając do centrum, utknęła w korku. Słońce niemiłosiernie grzało przez szybę, a ona, jak na złość, przypomniała sobie wszystkie te upalne, letnie dni, gdy razem z Robertem leżeli gdzieś nad wodą… Dzisiaj też pojechaliby nad jakieś jezioro, gdyby… No właśnie… Gdyby nie okazał się kłamcą.
– Oszust, krętacz, kretyn! – cedziła przez zęby, hamując łzy.
Pomyślała, że najwyższa pora się uspokoić. Jak będzie wyglądała? Z oczami czerwonymi jak u królika? To poskutkowało. Odetchnęła głęboko kilka razy i poczuła, że trochę jej lepiej. Serce wciąż waliło jak oszalałe, ale już z innego powodu. Być może za chwilę pozna swojego przyszłego męża! Tak, to zdecydowanie lepszy temat do rozmyślań.
Wybrała Adama spośród wielu ogłoszeń, bo wydawał jej się bardzo poważny. Oto dobry kandydat na męża. Całkowite przeciwieństwo Roberta. Robert oczarował ją słowami. Tak długo pisał wiersze, prawił komplementy, zasypywał prezentami i rozśmieszał, aż w końcu zdecydowała się z nim spotykać. I wcale dobrze na tym nie wyszła. Po krótkim okresie zauroczenia przyszła ponura rzeczywistość – Robert nie nadawał się do poważnego związku. Nie lubił rutyny, obowiązków ani nudy. Uwielbiał za to imprezy, picie do samego rana i towarzystwo kobiet. Obcych kobiet.
Dlatego teraz postanowiła znaleźć kogoś całkowicie innego. Kogoś, z kim można założyć rodzinę i czuć się bezpiecznie. Kogoś, kto nie ma problemu z alkoholem ani z wiernością.
Łatwizna.
Pomimo korków przyjechała przed czasem. Nigdy się nie spóźniała i nawet teraz, gdy dobrze byłoby, gdyby facet trochę poczekał, nie potrafiła przyjechać za późno. Pomyślała sobie, że mógłby już być… Wstałby na jej widok, lekko onieśmielony jej urodą… Nie, nie, tylko nie onieśmielony! Zaskoczony jej urodą, ale tylko przez moment. Facet nie może być nieśmiały. Przynajmniej na początku znajomości musi zabiegać o kobietę, czarować ją, uwodzić…
Weszła do pubu i się rozejrzała. Poza kelnerką i dwoma mężczyznami przy barze nie było nikogo.
„Jeszcze ma czas – pomyślała – to ja przyjechałam za wcześnie”. Usiadła przy stoliku przy oknie, żeby mieć widok na ulicę. Wyjęła telefon, żeby sprawdzić, czy Adam dzwonił. Nic.
Po dłuższej chwili podeszła kelnerka.
– Co podać?
– Proszę colę, tylko zimną.
Mimo iż w lokalu działała klimatyzacja, Monika czuła, że pot spływa jej po plecach. „Powinnam wybrać późniejszą porę na to spotkanie – pomyślała. – Tylko kto mógł przewidzieć, że będzie taki upał!”.
Zdążyła wypić całą colę, gdy wreszcie zjawił się Adam.
Już w chwili gdy podchodził do stolika, Monika wiedziała, że ten facet to pomyłka. O wiele niższy, niż to wynikało z jego opisu. Jakie metr osiemdziesiąt pięć? Monika nie miała więcej niż metr siedemdziesiąt, a gdy wstała, żeby się z nim przywitać, dorównywała mu wzrostem w swoich butach na obcasie.
Uśmiechnęła się, by nie dojrzał rozczarowania na jej twarzy. Adam podał jej rękę na powitanie i niepewnie usiadł naprzeciw niej.
– Długo czekasz? – spytał tak cicho, że ledwo go dosłyszała.
– Właśnie przyszłam – skłamała.
Nie chciała, aby czuł się niezręcznie z powodu haniebnego spóźnienia. Ale zaraz się opanowała. Po co udawać? Po co sobie wmawiać, że ten łysawy (i to nie seksowną łysiną Bruce’a Willisa, ale łysiną nieudaczników, brzydali i nudziarzy), a przy tym najwyraźniej koszmarnie nieśmiały facet to jej ideał?
Momentalnie przestała się denerwować i wygodniej oparła się o krzesło. Jeszcze przed chwilą nie mogła przypomnieć sobie żadnego pytania, które wcześniej przygotowała, a teraz wróciły do niej wszystkie.
– Gdzie pracujesz? – zaczęła od razu.
– W biurze projektowym… – Nie dosłyszała gdzie, bo Adam najwyraźniej wcale się nie rozluźnił albo po prostu miał taki cichy głos.
– Gdzie lubisz spędzać wakacje?
Monika sypała pytaniami i przestała przejmować się, że nie słyszy nawet połowy odpowiedzi. Zaczęła zastanawiać się, jak łagodnie dać mu do zrozumienia, że nie jest w jej typie… Jest miły, kulturalny, spokojny, ale – na Boga! – to dorosły facet, a ma obgryzione paznokcie!
Kiedy po kilku jej pytaniach o ulubione filmy, książki i muzykę rozmowa utknęła (Adam nie był kinomanem, melomanem ani miłośnikiem literatury), Monika miała dość. To facet powinien starać się o to, by nie nastała niezręczna cisza, zabiegać o względy kobiety, a nie na odwrót!
– Długo jesteś na tym portalu? – zapytała.
– Ponad rok.
– A wcześniej?
– Spotykałem się z dziewczyną, którą też poznałem na tym portalu, ale się rozstaliśmy.
– Mogę zapytać, co się stało?
– Wróciła do swojego byłego chłopaka.
„Nic dziwnego – pomyślała zimno Monika. – Pewnie miała cię dość”.
– A ty? – Adam pierwszy raz tego wieczoru spojrzał jej prosto w oczy.
– Co ja? – spytała zdziwiona, bo Adam wreszcie odważył się zadać jej pytanie.
– Długo jesteś sama?
– Rozstałam się z moim chłopakiem miesiąc temu. – W jej oczach błysnęły łzy. Przypomniała sobie swoje pierwsze spotkanie z Robertem…
– W średniowieczu spaliliby cię na stosie za takie oczy.
– Słucham? – Stała przy barze w swojej ulubionej knajpce, a barman ignorował ją już od dłuższej chwili. Możliwe zatem, że oczami ciskała gromy. Spojrzała na stojącego przed nią ciemnowłosego mężczyznę, ale uznała, że nie jest w jej typie. Wolała blondynów. Ale patrzył na nią tak intensywnie, że aż się uśmiechnęła.
Przyjechała tu ze swoją przyjaciółką Julią właściwie tylko w jednym celu – żeby spotkać Marka, faceta, który już od dłuższego czasu bardzo jej się podobał. Tymczasem Marek zwracał uwagę tylko na Julię. Kochała swoją przyjaciółkę, ale takie rozczarowanie ugodziło ją boleśnie. „Dlaczego nie miałabym spędzić tego wieczoru z tym przystojniakiem?” – pomyślała.
– Za to, co robisz facetom swoimi szmaragdowymi oczami, w średniowieczu spalono by cię na stosie – powiedział raz jeszcze.
– Jeśli pomożesz mi zdobyć drinka, to może nie rzucę na ciebie uroku. – Uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
Ten wieczór spędzili razem. Robert dosiadł się do jej stolika i sprawił, że zapomniała o Marku. Po pierwszym drinku przyszła kolej na wiśniówkę, potem były Wściekłe Psy, a już nad ranem whisky z colą. Tańczyli przy jakiejś okropnej muzyce, ale jej to wcale nie przeszkadzało. Po takiej ilości i różnych rodzajach alkoholu mało co mogło jej przeszkadzać.
Odprowadził ją na przystanek autobusowy. Był styczeń i brnęli po nieodśnieżonym chodniku.
– Kiedy mnie w końcu pocałujesz? – spytała, gdy dotarli na przystanek.
Choć zaskoczony, Robert nie czekał ani chwili dłużej. Całował ją aż do chwili, gdy musiała wsiąść do autobusu.
Wracała do domu o świcie, czując, że jej wargi płoną…
– …rozstaliśmy się miesiąc temu. – Nagle straciła ochotę na dalszą rozmowę z Adamem. Co ona tu robi z takim nieudacznikiem? Wystroiła się jak na bal, a tymczasem on przyszedł w T-shircie i sportowych butach. Jedno wielkie nieporozumienie. – Bardzo miło było cię spotkać, ale muszę już uciekać, bo jutro wstaję wcześnie do pracy.
Kelnerka podeszła z rachunkiem. Monika wzięła go, choć Adam słabo zaprotestował, i sama zapłaciła.
– Musimy spotkać się ponownie, żebym mógł ci się zrewanżować – powiedział Adam, odprowadzając ją do samochodu.
– Jasne, do zobaczenia. – Monika, nie czekając, aż przyjdzie mu do głowy pocałować ją na do widzenia, szybko zatrzasnęła drzwi i odjechała z piskiem opon.
Łzy same napłynęły jej do oczu, choć starała się opanować. „Co za koszmar! Za jakie grzechy mnie to spotyka?!”.
Zanim zdążyła dotrzeć do domu, zabrzęczała jej komórka. Wysiadając z auta, odczytała wiadomość:
Dziękuję za miłe spotkanie.
– O Boże! – jęknęła. – Jak ja mam się pozbyć tego nudziarza?
W swoim pokoju rzuciła w kąt szpilki, tak jak jej młodsza siostra tenisówki kilka godzin wcześniej. Rozpięła sukienkę i pozwoliła jej opaść na podłogę. Bieliznę zdjęła w łazience i weszła pod prysznic. Dopiero tam pozwoliła popłynąć łzom. Znikły w strumieniu gorącej wody.ROZDZIAŁ 2
PAN ŚMIAŁY
Monika przyszła do pracy wcześniej niż zwykle. Chciała mieć spokój, gdy będzie pisała pożegnalny mail do Adama. Pół nocy zastanawiała się, jak go spławić. Nie miała ochoty spotykać się z nim więcej, ale z drugiej strony nie chciała ranić jego uczuć. Najlepsza byłaby jakaś krótka wiadomość; o tym, że jest superfacetem, ale niestety nie dla niej, powinni zatem rozejść się w dwie różne strony i żyć długo i szczęśliwie.
Tak jak się spodziewała, w odebranych wiadomościach czekał mail od Adama. Otworzyła go z niechęcią i… osłupiała. Adam napisał:
Droga Moniko. Myślę, że nie powinniśmy się więcej spotykać.
Nie mogła uwierzyć. Owszem, chciała pozbyć się tego niezguły, ale chciała to zrobić sama! Subtelnie dać mu do zrozumienia, że do siebie nie pasują, że nie jest gotowa na nowy związek lub, gdy to nie przyniesie skutku i on wciąż będzie nalegał na kolejne spotkanie, że bardzo jej przykro, ale w trybie natychmiastowym musi jeszcze dziś przeprowadzić się na inny kontynent. Tymczasem ten gapowaty łysielec spławił ją wcześniej! Jak to możliwe? Czyżby mu się nie spodobała? Wpadła w panikę. Wyglądała wczoraj rewelacyjnie… A może nie? Może nie jest tak ładna, jak się jej wydaje? Może już nigdy nikt nie zechce się z nią umówić…?
Przygryzając ze zdenerwowania końcówki włosów, zaczęła pisać.
Dlaczego uważasz, że nie powinniśmy się spotykać?
Na korytarzu trzasnęły drzwi. Szybko wylogowała się z portalu dla singli.
Ale ziarno wątpliwości zostało zasiane. Kiedy wszystko przewróciło się do góry nogami? Kiedy przeciętni, a wręcz brzydcy i nieinteresujący faceci stali się tak wybredni? Monika nie uważała się za powalająco piękną, ale nigdy wcześniej nie narzekała na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. No tak, aż do teraz. Może po trzydziestce wszystko się kończy?
Do biura weszła niewysoka blondynka, Beata. Zdjęła płaszcz i usiadła przy sąsiednim biurku. Dzień wcześniej Monika opowiadała jej, że wybiera się na pierwszą od wieków randkę.
– Jak twoja wczorajsza randka? Spotkałaś tego jedynego? – zapytała z nieukrywaną ciekawością.
– To była kompletna katastrofa. – Monice nie chciało się o tym opowiadać. Wczorajsza randka i dzisiejszy mail od Adama całkiem ją dobiły. Zanim zdołała powiedzieć coś jeszcze, drzwi znów się otworzyły i pojawiła się w nich ruda głowa Agnieszki, koleżanki z sąsiedniego działu.
– Dobrze, że już jesteście! Nie zgadniecie, czego się dowiedziałam.
Monika westchnęła. Jeśli Agnieszka wpadała z taką miną, to na pewno ktoś się żenił, rozwodził albo spodziewał dziecka.
– Magda, ta z działu logistyki, znów jest w ciąży! – oznajmiła Agnieszka.
Ciąża, oczywiście. Monika przygryzła wargę, żeby nie powiedzieć głośno, że ma powyżej uszu słuchania o ciążach koleżanek, ich zaręczynach i ślubach. Powinno istnieć międzynarodowe prawo zabraniające rozmów o takich sprawach w obecności singielek.
– To już jej trzecie dziecko, uwierzycie?! – Agnieszka nie przerywała swojego monologu, tylko rozsiadła się na krześle i Monika zrozumiała, że tortura potrwa dłużej.
– Dlaczego robisz z tego taką sensację? – spytała Beata. – Magda ma męża, jest jeszcze młoda…
– Pewnie, ma męża, ale w ich sytuacji powinni raczej się zabezpieczać, niż mieć kolejne dziecko. On nie ma pracy, ona więcej siedzi na macierzyńskim i chorobowym, niż pracuje… – Agnieszka zamiast zamilknąć, rozkręcała się coraz bardziej.
Monika już nie chciała tego słuchać. Postanowiła jak najszybciej zmienić temat, zanim jej irytacja sięgnie zenitu. Nienawidziła obgadywania innych przez wszystkich, a zwłaszcza przez tych, którym daleko było do ideału. Zanim jednak zdążyła się odezwać, Agnieszka sama przeskoczyła na inny temat. Nie całkiem odległy, ale jednak inny.
– Monika… – Agnieszka spojrzała na nią z nieukrywaną ciekawością. – Widziałam wczoraj Roberta. Wiesz, twojego byłego narzeczonego.
– Naprawdę? – Monika starała się nadać swojemu głosowi obojętne brzmienie. – Słusznie zauważyłaś, że to mój były narzeczony. Nie interesują mnie ploty o nim.
Ten temat był jeszcze gorszy od poprzedniego. Każda wzmianka o Robercie skutkowała tym, że Monika najpierw się wściekała, a dużo później, już w samotności, połykała gorzkie łzy.
– Widziałam go z nową dziewczyną. Wyglądał świetnie. A co u ciebie? Masz nowego chłopaka?
– Nie twój interes! – warknęła Monika, już nie panując nad ogarniającą ją furią, która atakowała niczym pożar.
– Jasne, że nie mój. Ale na twoim miejscu nie czekałabym zbyt długo. Jeśli będziesz taka wybredna, to może się okazać, że będzie za późno na założenie rodziny. – Agnieszka chyba zdała sobie sprawę, że nieco się zagalopowała, bo wstała i pożegnała się szybko. – Ale późno się zrobiło… Muszę lecieć!
Agnieszka wyszła, a Monika czuła, że policzki jej płoną.
– Nie słuchaj tej idiotki. – Beata starała się ją pocieszyć. – W końcu kogoś poznasz. Jak nie dziś, to jutro. Na pewno.
Jednak Monika wcale nie była tego taka pewna. Skoro nawet tak beznadziejni faceci jak Adam nie chcą się z nią spotykać, to kto? Zabrała się do pracy, żeby nie myśleć o przykrych rzeczach.
Po godzinie zalogowała się na swój profil. Odpowiedź od Adama już czekała.
Widziałem w twoich oczach łzy, gdy mówiłaś o swoim byłym chłopaku. Chyba jeszcze nie jesteś gotowa na kolejny związek. Byłem z dziewczyną, która dopiero rozstała się z kimś i bardzo szybko do niego wróciła…
Monika odetchnęła z ulgą. Tak łatwo obarczyła siebie winą za tchórzostwo Adama. To on ma problem! Olała go jakaś dziewczyna i teraz się boi. Zresztą nic dziwnego, że go olała. Od takiego nieudacznika pewnie uciekła w popłochu. Postanowiła już do niego nie odpisywać, tylko rozpocząć poszukiwania kandydatów do następnej randki. Już w lepszym nastroju zaczęła przeglądać zdjęcia i czytać opisy.
Robert, lat 33, opis: „Jestem, jaki jestem”. Ależ banał!
Andrzej, lat 36, opis: „Chcesz mnie poznać? Napisz”. Nuuuuda.
Marek, lat 38, opis: „Szukam kobiety”. To chyba oczywiste.
I nagle trafiła na coś ciekawego. Profil nie miał zdjęcia, ale opis od razu ją rozbawił.
Waldek, lat 33, opis:
„MASA ATOMOWA: średnia, około 60–80 atomowych jednostek masy, lecz istnieją też rzadkie izotopy o masie nawet 150 j.m.a. (bokserzy, kulturyści, strongmeni).
WYSTĘPOWANIE: we wszystkich krajach, na wszystkich kontynentach.
WŁAŚCIWOŚCI FIZYCZNE:
a) znajdowany pod różnymi postaciami: od metalu szlachetnego do pospolitej rudy;
b) powierzchnia zwykle pokryta warstwą zarostu i owłosienia,
c) topnieje przy odpowiednim traktowaniu,
d) wrze pod wpływem niewłaściwego użycia;
e) wykazuje silne przyciąganie do pojazdów mechanicznych i gadżetów.
WŁAŚCIWOŚCI CHEMICZNE:
a) absorbuje każdą ilość pizzy, hamburgerów, chipsów i coli;
b) nierozpuszczalny w płynach, ale wykazuje wzrost aktywności po nasączeniu alkoholem;
c) katalizuje wybuch śmiechu;
d) może nagle eksplodować bez ostrzeżenia.
ZASTOSOWANIE:
a) do ciężkich prac domowych;
b) do wysłuchiwania, pocieszania i chwalenia dziewczyn;
c) do szeroko pojętej rozrywki.
REAKCJE:
a) okaz nakryty przez kumpli z dziewczyną przyjmuje barwę czerwoną,
b) barwa zmienia się na zieloną, jeśli spotyka swoją dziewczynę w towarzystwie rywala.
ZAGROŻENIA:
a) wysoce niebezpieczny w niedoświadczonych rękach,
b) legalnie można posiadać tylko jeden okaz.
Szanowna Pani, Panienko, Dziewczyno, Narzeczono, Kobieto, Żono:
Jeśli sądzisz, że jesteś gruba, to najprawdopodobniej jesteś gruba. Nie zadawaj mi takich pytań, odmawiam odpowiedzi.
Jeśli czegoś chcesz, to wystarczy poprosić. Postawmy sprawę jasno: mężczyźni są prości.
Jeśli zadajesz pytanie, na które nie oczekujesz odpowiedzi, nie zdziw się, że otrzymasz odpowiedź, której raczej nie chciałaś usłyszeć.
My jesteśmy PROŚCI. Jeżeli proszę o podanie chleba, to nie mam na myśli niczego innego. Nie mam do ciebie pretensji, że go nie ma na stole. Nie ma tu niedomówień czy żalu. My jesteśmy naprawdę prości.
Czasem nie myślę o tobie. Przywyknij do tego. Nie pytaj, o czym myślę, jeżeli nie jesteś przygotowana do rozmowy na temat polityki, filozofii, ekonomii, piłki nożnej, picia, piersi, nóg czy fajnych samochodów.
Piątek/sobota/niedziela: żarcie, piłka nożna w telewizji, piwo, a potem tragiczne maniery.
Zakupy nam się nie podobają.
Gdy gdzieś idziemy, cokolwiek założysz, będziesz w tym wyglądać doskonale. Przysięgam.
Masz wystarczająco dużo ciuchów i butów. Płacz to szantaż. Robienie ze mnie bankruta nie jest okazywaniem uczuć z twojej strony.
Większość mężczyzn ma 3 pary butów. Skąd ci przyszło do głowy, że pomogę ci wybrać z twoich 30 par te, które najlepiej pasują?
Lubimy piwo tak samo, jak wy lubicie torebki. Wy tego nie rozumiecie, my również.
Jeśli cię pytam, co się stało, a ty odpowiadasz NIC, wtedy ci wierzę i jestem przekonany, że wszystko jest w porządku.
Nie pytaj mnie, czy cię kocham. Gdybym miał wątpliwości, nie byłbym z tobą.
Reguła podstawowa przy jakichkolwiek wątpliwościach: weź to, co najprostsze”1.
Przez moment Monika zastanawiała się, czy rozpoczynać znajomość z kimś, kto nawet nie wstawił swojego zdjęcia. Może jest żonaty lub zaręczony, ma piątkę dzieci i boi się zdemaskowania? Postanowiła jednak zaryzykować.
Masz świetny opis. Jeszcze gdybym mogła zobaczyć Twoje zdjęcie, to byłoby super. Pozdrawiam – Monika.
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
witaj słonce ale numer dla ciebie wszystko podaj maila a wysle ci zdjecie pozdrawiam waldek
Monika się zawahała. Brak znaków interpunkcyjnych i literówki zawsze ją raziły, ale czy to powód, żeby kogoś od razu skreślać? Odpisała:
A dlaczego nie zamieściłeś zdjęcia na swoim profilu?
nie mam zdjecia ze wzgledu na swoją prace nie chce zeby znajomi wiedzieli ze w taki sposob szukam dziewczyny
Monice takie wytłumaczenie wydało się jak najbardziej logiczne. Sama trochę wstydziła się, że szuka chłopaka w Internecie.
halo jestes tam jeszcze?
Jestem w pracy, więc nie mogę cały czas pisać.
jaka to praca jeśli mozna wiedziec
Pracuję w księgowości. A Ty?
Wykładam chemie
w biedronce
ha ha zartuje
Monika parsknęła śmiechem i pomyślała, że jej nowy znajomy ma przynajmniej poczucie humoru. Z uśmiechem odpisała.
To co robisz naprawdę?
ucze przystosowania do zycia w społeczenstwie dorosłych ludzi
Czyli?
a jak myslisz
To chyba jakaś resocjalizacja.
tak co sądzisz o poznaniu się bliżej no wiesz porozmawianie co kogo kreci co lubi
Jasne, pytaj, masz czas do 15, potem uciekam do domu.
ale numer no dobra jak lubisz spędzać wolny czas czy lubisz podrozowac jakie lubisz lody i jesli mogłabys podac 3 swoje najlepsze cechy i nie chodzi mi tu o urode
Waniliowe. Myślę, że jestem bardzo tolerancyjna, punktualna i uparta, ale tylko, jeśli chodzi o dążenie do wyznaczonego sobie celu.
ale numer kiedy sie spotkamy
Zaproponuj coś.
moze w sobote
Sobota mi pasuje.
wysle ci jeszcze swoj numer telefonu aby ustalic szczegoly spotkania ale teraz niestety musze konczyc pozdrawiam serdecznie waldek
***
Monika była zdenerwowana. Chociaż tłumaczyła sobie, że to nic poważnego – ot, pierwsze, zapoznawcze spotkanie – jednak przez te kilka dni, gdy do siebie pisali, zdążyła narobić sobie wielkich nadziei. Przebierała się już trzeci raz i wciąż nie była zadowolona z efektu. Waldek twierdził, że ma coś koło 175 cm wzrostu, zatem odpadały jej ulubione szpilki. Założyła sandałki na płaskim obcasie, jeansy i turkusową bluzkę. Czuła, że wygląda rewelacyjnie, co bardzo ją uspokoiło i już w świetnym nastroju wsiadła do auta.
Nie ujechała daleko, gdy spojrzała we wsteczne lusterko i zamarła. Tuż za nią jechał Robert, jej były chłopak! Nie widziała jego samego, ale ten samochód rozpoznałaby wszędzie.
Momentalnie odechciało się jej wszystkiego – nowych znajomości, pierwszych randek, nieznajomych facetów, tych wszystkich nerwów i rozdmuchanych oczekiwań. Dlaczego nie mogło być jak dawniej? Dlaczego on nagle i bez uprzedzenia z cudownego faceta stał się niezadowolonym ze wszystkiego kłamcą? Wspomnienia przeleciały przez jej głowę niczym burza. Jego czerwone bmw mignęło światłem kierunkowym i szybko ją wyprzedziło. Już miała odwołać spotkanie, gdy zadzwonił jej telefon.
– Słońce, ja już jestem na miejscu i czekam na ciebie. – To był Waldek.
– Tak wcześnie?
– Już nie mogę doczekać się naszego spotkania.
– Ja również – skłamała. – Za chwilę będę.
– Prowadzisz? Nie rozmawia się przez telefon podczas prowadzenia samochodu.
– Wiem, wiem. Ale to ty zadzwoniłeś.
– Już się rozłączam. Do zobaczenia, perełko.
Krótka rozmowa poprawiła jej humor. „A właśnie, że będę szczęśliwa! Choćby po to, żeby zrobić temu idiocie na złość!”. Zaparkowała w centrum miasta i powoli ruszyła w stronę rynku, gdzie umówiła się z Waldkiem.
Dzień był słoneczny i ciepły. Na wrocławskim rynku roiło się od kawiarenek i stolików wystawionych na zewnątrz. Wszędzie tłoczyli się ludzie. Monika przystanęła przy zabytkowym pręgierzu, przy którym miała się spotkać z Waldkiem, i rozglądała się bezradnie, nie mogąc go nigdzie dostrzec. Nagle ktoś dotknął od tyłu jej ramienia.
– Witaj, słońce – usłyszała. Odwróciła się z szerokim uśmiechem, ale dostrzegła przed sobą tylko czyjś czubek głowy… Spojrzała niżej i dopiero wtedy ujrzała niewielkiego grubaska w pełnej krasie. Stał przed nią, dzierżąc w rączce czerwoną różę.
„Oh my God!” – krzyknęła w myślach. Głośno zaś powiedziała:
– O? To dla mnie? Yyy… Dziękuję.
– Mam nadzieję, że lubisz róże.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ten facet był tak ewidentną pomyłką – jakiekolwiek próby udawania, że mogą być parą, uznała za niewykonalne. Tymczasem Waldkowi wydawało się to w ogóle nie przeszkadzać. Był jak mały ratlerek, który nie widzi, że wszystkie inne psy są od niego dwa razy większe.
– Jest naprawdę… piękna – wyjąkała Monika.
– Pisałaś, że lubisz lody waniliowe. Tu w pobliżu jest lodziarnia. Masz ochotę?
– Jasne.
Monika była zrozpaczona. Nie chciała od razu spławiać Waldka. W końcu przyjechał kawał drogi, żeby się z nią spotkać, kupił różę, zapraszał na lody. Ale doskonale wiedziała, że spotykanie się z nim nie ma sensu. Nawet szwedzki książę, gdyby był pół głowy od niej niższy, nie miałby u niej szans.
– Gdzie zaparkowałaś?
– Tu niedaleko. – Wskazała nieokreślony kierunek.
Nie chciała, aby Waldek odprowadzał ją później na parking. Postanowiła zjeść z nim lody, porozmawiać na jakieś neutralne tematy i bardzo szybko się pożegnać.
– Jaki masz samochód? – spytał znów Waldek.
Monikę zatkało. „Cóż to za pytanie do kobiety? Może próbuje się zorientować, czy mam dużo kasy? Dziewczyna z mercedesem to niezła partia. A może po prostu jest zestresowany i nie wie, o czym rozmawiać na pierwszej randce?”.
– Niebieski – zażartowała i uśmiechnęła się do niego szeroko.
Waldek spojrzał na nią, jakby właśnie spadła z księżyca.
– Chodziło mi o markę samochodu.
– Ach, nie sądziłam, że to mogłoby cię interesować.
– Bardzo mnie to interesuje. Samochody to moja największa pasja – odparł śmiertelnie poważnie.
Dotarli w końcu do lokalu. Waldek przepuścił ją w drzwiach, ale zaraz po wejściu potrącił przechodzącą kelnerkę. Dziewczyna o mało nie upuściła tacy. On jednak zdawał się w ogóle tym nie przejmować. Gdy usiedli przy stoliku, kontynuował swój monolog i nie przestawał nawet wtedy, gdy podeszła kelnerka, by spytać co podać.
– Pierwszy samochód kupiłem, gdy miałem dwadzieścia lat. Pracowałem przez całe wakacje, żeby na niego zarobić…
Monika przestała słuchać już na etapie jego drugiego samochodu. Kelnerka przyniosła zamówione przez nich lody, więc Monika mogła przestać udawać, że z uwagą słucha jego opowieści. Zanurzyła łyżeczkę w topniejącym deserze i z rozkoszą go spróbowała.
Nagle poczuła dłoń Waldka na swoim udzie. W pierwszej sekundzie pomyślała, że tak zaaferował się swoją opowieścią, iż nie zauważył tego, co robi jego ręka. Jednakże ręka nie pozostała tam bez ruchu. Powolutku zaczęła przesuwać się ku górze. Waldek, jak gdyby nigdy nic, ciągnął swoją opowieść.
– Później kupiłem volkswagena…
– To fascynujące, ale mógłbyś zdjąć rękę z mojego uda? – spytała lodowato.
Waldek pochylił się ku Monice i patrząc jej prosto w oczy, najniewinniej w świecie zapytał:
– Naprawdę mi się podobasz. Nie miałabyś ochoty, żebym posunął się dalej?
– Nie!
To go jednak nie zniechęciło. Ręka pozostała na zdobytym już terytorium i Monika zrozumiała, że łagodnością i dobrymi manierami się jej nie pozbędzie.
– Zabierz tę rękę! – powiedziała na tyle głośno, że odwrócili się goście siedzący przy sąsiednim stoliku.
– Dobra, wystarczyło normalnie powiedzieć. Nie musiałaś się wydzierać – odrzekł obrażonym tonem.
Lody momentalnie przestały jej smakować. Odstawiła łyżeczkę z głośnym brzękiem i spojrzała lodowato na Waldka.
– Muszę uciekać. Mam coś niesamowicie ważnego do załatwienia. – Chwyciła torebkę i skierowała się do wyjścia.
– Przepraszam, że byłem taki nachalny. Po prostu wyglądasz tak pięknie, że nie mogłem się powstrzymać. Obiecuję, że już cię nie dotknę.
Monika zawahała się, gdyż komplement sprawił jej przyjemność. Po tak nerwowym poranku i „spotkaniu” z Robertem miło było usłyszeć, że ktoś, nawet jeśli był to facet mniejszy o pół głowy, uważa ją za atrakcyjną. Odstawiła torebkę.
– Zostanę, ale zmieńmy temat rozmowy. Te twoje samochody są przenudne.
– Nie ma sprawy. O czym chcesz porozmawiać?
– Nie wiem, może opowiesz coś o sobie? Na przykład, co lubisz robić w wolnym czasie?
– Naprawiać samochody.
Monika parsknęła śmiechem. Nagle uleciała z niej cała złość i postanowiła zostać.
– No tak, mogłam zgadnąć – odrzekła. – Ale nie myśl sobie, że tylko ja będę się wysilać i wymyślać pytania. Teraz twoja kolej.
– Na co? – spytał szczerze zdumiony Waldek.
– Na zadanie mi pytania. Tylko od razu zaznaczam, że nie może być takie samo jak moje. Musisz wymyślić inne.
– Dobrze, ale obiecaj, że się nie obrazisz. – Waldek uśmiechnął się obleśnie.
– To zależy od pytania. Ale zaciekawiłeś mnie. Pytaj.
– Wolisz na górze czy na dole?
Monika zamarła, a potem wyobraziła sobie Waldka w intymnej sytuacji i… wybuchła śmiechem. Śmiała się tak szczerze, że aż łzy popłynęły jej z oczu. Wszyscy w kawiarni odwrócili się i patrzyli na nią ze zdziwieniem.
W końcu się opanowała i odpowiedziała, patrząc mu prosto w oczy:
– To zależy od mojego nastroju.
Waldek najwyraźniej uznał, że pytanie się jej spodobało, więc posunął się dalej:
– Jeśli jesteś w dobrym nastroju, to moglibyśmy skoczyć tu zaraz obok, do takiego jednego przytulnego hoteliku… – Jego ręka znów wylądowała na jej kolanie.
– Źle mnie zrozumiałeś. Nie jestem zainteresowana hotelikami, nawet jeśli są przytulne.
– To może mi chociaż obciągniesz w samochodzie?
W tym momencie Monika zrozumiała, że Waldek nie żartuje, nie droczy się z nią ani nie flirtuje. Liczy na seks, nawet jeśli miałby to być szybki numerek w jakimś obrzydliwym miejscu.
– Raczej nie – odpowiedziała krótko i wstała z krzesła, nie zwracając uwagi na kolejne przeprosiny i prośby o wybaczenie. Zarzuciła swoją torebkę na ramię i nie oglądając się za siebie, ruszyła do wyjścia.
------------------------------------------------------------------------
1 W powyższym fragmencie wykorzystano popularny tekst internetowy, krążący w sieci od kilku lat pod tytułem Manifest mężczyzny lub Apel do kobiet, autor najprawdopodobniej pozostaje anonimowy, przytoczono za: joemonster.org/art/30194 (dostęp 27.07.2022).ROZDZIAŁ 3
PAN KOMBINATOR
DZIENNIK MONIKI
7 lipca 2018
Miałam dziś randkę z Mariuszem. Poznaliśmy się przez Internet i bardzo szybko zaprosił mnie na kawę. Przyjechałam jak zwykle punktualnie i on też już był na miejscu, ale… No właśnie! On nie tylko już siedział, ale również wcinał ciacho! Tylko przez chwilę stałam zaskoczona, ale udałam, że mnie to nie zaszokowało (może był wściekle głodny?), i poszłam zamówić sobie kawę. Nie oczekuję, że faceci zawsze będą płacić za moją kawę. Pracuję, więc mogę za siebie zapłacić, ale jeśli już na pierwszej randce facet w ogóle się nie wysila, to znak, że mu wcale nie zależy. Prawda?
Dałam mu jednak kolejną szansę. Zamówiłam sobie caffè latte i wróciłam do stolika. Na początku rozmowa kulała. On był przeraźliwie nieśmiały, więc to ja wymyślałam tematy i starałam się go przekonać, że nie gryzę. Po chwili trochę się zrelaksował i zaczął o sobie opowiadać.
On pali (minus), ale wygląda o wiele lepiej, niż to wynikało z jego zdjęcia i czego oczekiwałam (duży plus). Zauważyłam za to, że ma brudne paznokcie (meeegaminus). I kiedy doszłam do wniosku, że jednak mogłabym spotkać się z nim kolejny raz (ma ładne oczy i piękny uśmiech), on prosi kelnerkę o rachunek, żegna się ze mną i idzie do swojego auta?!
Randka trwała godzinę i dziesięć minut!
Byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam się oburzyć. Wsiadłam do swojego auta i wróciłam do domu. Czy to możliwe, że mu się nie spodobałam? Jeśli tak nieciekawy facet jak Mariusz może przebierać w dziewczynach, to świat jest szalony. Ale potem doszłam do wniosku, że owszem, odezwie się jeszcze. Odczeka kilka dni, udając, że jest niesamowicie zajętym facetem, i zadzwoni. Czy oni wszyscy czytają ten sam kretyński poradnik dla niepełnosprytnych facetów? Zanim on się do mnie odezwie, ja już znajdę sobie nowego chłopaka.
14 lipca 2018
Po dziwnej randce z Mariuszem straciłam zapał. Minął tydzień, a on się nie odezwał. Trudno, jego strata. Postanowiłam bardziej skoncentrować się na sobie: umówiłam się do fryzjera i do kosmetyczki, zaczęłam też intensywnie poszukiwać mieszkania do wynajęcia.
Moja mama jest cudowna, ale to istne FBI i CIA w jednym. Nie mogę nigdzie wyjść bez drobiazgowych pytań w stylu: z kim, gdzie i kiedy wrócę. Przegląda moje rzeczy, tłumacząc się, że tylko sprząta, przysłuchuje się każdej mojej rozmowie telefonicznej, udając, że akurat w tej chwili musi coś przynieść lub wynieść z mojego pokoju. Do tego nie kładzie się spać, dopóki nie wrócę do domu. Aaaaaa! Jestem już dorosła, a ona traktuje mnie jak sześciolatkę!
Muszę się wyprowadzić, i to szybko.
W sobotę postanowiłam pojechać na zakupy. Wstałam koło ósmej, wypiłam przepyszną kawę z mlekiem i górą cukru, bez pośpiechu ubrałam się i pojechałam kupić sobie coś ładnego. Nic tak nie poprawia nastroju jak piękna sukienka znaleziona na wyprzedaży. Lub buty. Udało mi się kupić piękne czerwone szpilki, byłam zatem bardzo zadowolona. Wsiadłam do auta i już miałam odjeżdżać, gdy tuż przed sobą zobaczyłam zaparkowany samochód Roberta, mojego eks! Zatkało mnie, bo tego się nie spodziewałam. W pierwszej chwili miałam ochotę wysiąść i porysować mu lakier albo jeszcze lepiej: z rozpędu wjechać w tył jego samochodu! Byłam taka wściekła! A potem się rozpłakałam. Myślałam, że najgorszy okres mam już za sobą, że zapomniałam i nawet spotkanie z nim nie zrobi na mnie wrażenia. Tymczasem wystarczy taki drobiazg jak widok jego auta, a ja rozsypuję się na kawałki.
Odjechałam stamtąd, jak tylko trochę się uspokoiłam. Miałam jeszcze coś kupić, ale zapomniałam co.
W poniedziałek siedziałam sama w biurze (Beata ma urlop), mogłam zatem spokojnie zabrać się za poszukiwanie nowego faceta. Najpierw zmieniłam swoje zdjęcie profilowe. To, które do tej pory miałam, ściągało tylko samych nieudaczników. Zamiast niego wstawiłam takie, na którym jestem w sukience. Wywołało to spore zainteresowanie. Ale co z tego, skoro wciąż nie pisali do mnie tacy, którymi ja byłam zainteresowana? Od jakiegoś czasu obserwuję Andrzeja88. Nie jest on przystojniakiem w stylu aktora hollywoodzkiego, ale jak zobaczyłam jego zdjęcie, to zrozumiałam, że właśnie za takiego faceta chcę wyjść za mąż i może nawet prać mu skarpetki.
Nie napisał do mnie.
Może dlatego zaczęłam pisać z Pawłem, chociaż miał profil bez zdjęcia. Gdy zapytałam, dlaczego go nie wstawił, tłumaczył się, że nie chce, by jego znajomi wiedzieli, że w takim miejscu szuka dziewczyny. Przysłał mi za to swoje zdjęcie na maila. Moje pierwsze wrażenie? Za młody! Ale ponieważ od razu zaproponował mi spotkanie, zgodziłam się. Jeśli ta znajomość nie wypali, to przynajmniej spędzę miło czas, a nie jak przez ostatni tydzień, z rodziną w domu.
Umówiliśmy się na randkę już tego samego popołudnia. Podałam mu swój numer telefonu, a on zaczął coś kręcić. Najpierw spytał, czy nie mogłabym przyjechać do jego miasta. Nie mogłam, bo mi się nie chciało tam jechać. Wtedy zapytał, czy nie mogłabym podjechać do miasteczka w połowie drogi do jego miejsca zamieszkania. A mnie odechciewało się wszystkiego i chciałam odwołać randkę. Wtedy zaproponował spotkanie następnego dnia, już w moim mieście.
Następnego dnia założyłam moje nowe czerwone szpilki i pojechałam. Pierwsze wrażenie – zupełnie inny niż na zdjęciu! Niby rysy twarzy te same, ale wyglądał jak starsza wersja osoby z tego zdjęcia, które mi przysłał. Siedziałam naprzeciwko i gapiłam się na niego przez całe nasze spotkanie. Ale okazał się ciekawym rozmówcą, więc nie brakowało nam tematów (plus), pytał, czego chcę się napić lub co zjeść (duży plus! – to taka odmiana po Mariuszu, że aż się wzruszyłam), ale niestety pali papierosy (megaminus).
Po półtorej godziny pożegnałam się z nim, bo musiałam jeszcze iść na fitness. Ledwo dotarłam do auta, a już dostałam od niego SMS z pytaniem, czy chcę się jeszcze z nim spotkać.
Hmmm… Zatem zrobiłam na nim duże wrażenie…
Umówiliśmy się na czwartek.
21 lipca 2018
Znajomość z Pawłem nabiera tempa. Dzwoni do mnie codziennie i śle dziesiątki SMS-ów. W czwartek spotkaliśmy się w mojej ulubionej kawiarni Pozytywka i długo rozmawialiśmy. Odwiózł mnie potem do domu, a ja czułam, że on mi się coraz bardziej podoba.
Nie protestowałam, gdy zapytał, czy może mnie pocałować. A całował długo i namiętnie. Nic więcej nie próbował, ale czułam, że ma na to straszną ochotę. Pewnie będzie próbował przy kolejnym spotkaniu.
Rozmawialiśmy potem jeszcze przez telefon i Pawełek wyznał mi, że chciałby się ze mną dłużej spotykać. To już coś. Nie jest to może wyznanie miłosne, ani bezpośrednie postawienie sprawy, ale znak, że chce ze mną być. Chyba mam chłopaka. Chyba…
25 lipca 2018
Mariuszek napisał do mnie. Kiedy ja już całkiem o nim zapomniałam, on pyta, co u mnie i czy nie chciałabym się z nim jeszcze spotkać. Nie mogłam się powstrzymać i odpisałam mu, że w czasie gdy się nie odzywał, poznałam kogoś innego i jesteśmy teraz szczęśliwą parą! Jestem złośliwa – wiem – ale zasłużył sobie na to!
Natomiast Pawełek nie ustaje w próbach zaciągnięcia mnie do łóżka. Chociaż łóżko to za dużo powiedziane. Wciąż proponuje seks w jego samochodzie. Jakoś mnie taka perspektywa nie zachęca. Poza tym w końcu przyznał się, że zdjęcie, które mi przysłał na początku naszej znajomości na maila, to fotografia jego młodszego brata! Zaczynam podejrzewać, że kawał z niego krętacza. Kto przysyła zdjęcie innej osoby?! I po co?
30 lipca 2018
Zupełnie przypadkowo odkryłam, że Pawełek działa na kilka frontów, czyli spotykając się ze mną, podrywa inne kobiety. Nie byłoby to dla mnie szokujące, ale Pawełek twierdzi, że wciąż o mnie myśli, zauroczyłam go, jestem piękna i seksowna. Codziennie wysyła mi namiętne SMS-y, prawi niesamowite komplementy, a tymczasem na innym portalu proponuje innym kobietom niezobowiązujące spotkania. Nie zorientowałabym się, ale mam tam akurat profil bez zdjęcia, a on zaczepił mnie i podał swój numer telefonu – numer, który już mam.
Postanowiłam go trochę „potestować”. Do tej pory spotykaliśmy się tylko w tygodniu, po pracy, gdy byłam zmęczona. Zaproponowałam więc randkę w sobotę. Zgodził się, ale w sobotę koło południa zadzwonił i powiedział, że niestety nie może przyjechać, bo musi pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi w montowaniu jakiegoś okna. Nie zdziwiłam się, od jakiegoś czasu bowiem podejrzewałam, że on nawet nie jest singlem. Byłam tylko rozczarowana, że dla takiego palanta zmarnowałam miesiąc swojego życia. W tym czasie spławiłam kilku innych facetów, bo ja nie spotykam się z kilkoma naraz. A mógł być wśród nich jakiś normalny, szukający poważnego związku!
Pawełek słał potem SMS-y z przeprosinami, ale nie odpisywałam. Dzwonił, a ja nie odbierałam. Dopiero wieczorem odpisałam mu, że jestem na niego wściekła za zmarnowanie mi soboty. To podziałało na niego jak kopniak, bo zaczął dzwonić i to non stop! W końcu odebrałam, bo dzwoniłby chyba do rana. Nie zależało mi wcale na jego przeprosinach, dla mnie mógłby się już więcej nie odzywać. Chciałam tylko upewnić się w moich podejrzeniach co do niego. Wysłuchałam jego tłumaczeń i w ramach przeprosin zaproponowałam spotkanie w następną sobotę. Wahał się chwilę, a potem przeprosił i oznajmił, że w kolejną sobotę nie będzie mógł, bo jedzie… do babci! To najgłupsza wymówka, jaką słyszałam! Życzyłam mu udanej podróży i się rozłączyłam.
A potem usiadłam przed komputerem i postanowiłam zalogować się na jego profilu. Rozmawialiśmy tak dużo, iż czułam, że go dobrze znam. Miał o sobie tak wysokie mniemanie, a tymczasem ja rozgryzłam go bardzo szybko. Zatem jego hasło do profilu powinno być niezwykle łatwe do odgadnięcia. Wpisałam najpierw szereg cyfr, począwszy od jedynki. Pudło. Potem od szóstki. Też nic. A potem jego imię i cyfry od jeden do cztery. Bingo! Otworzyłam jego profil i mogłam przejrzeć wszystkie wiadomości, które do tej pory wysyłał. A była ich masa. Miałam rację – Pawełek to załgany gnojek. Nie tylko podrywał inne dziewczyny w czasie, gdy już spotykał się ze mną. On jest żonaty! Pisał o tym jednej dziewczynie, proponując jej seks bez zobowiązań. Odnalazłam też jego prawdziwego maila, a tam CV, które wysyłał do firmy, gdy szukał pracy. Dowiedziałam się zatem, że Pawełek tak naprawdę ma na imię Marcin.
Cieszę się, że nie doszło między nami do niczego więcej niż parę namiętnych pocałunków. Od początku czułam, że coś jest z nim nie tak. A jednak w pewnej chwili zaczęłam o nim myśleć poważnie. Ależ ja jestem naiwna… Całe szczęście, że odkryłam jego prawdziwe oblicze.
A może lepszego faceta już nie poznam? Może oni wszyscy są tacy sami? A inne kobiety wcale nie mają lepszych chłopaków czy mężów, tylko godzą się na beznadziejne związki?
Muszę się wyciszyć i skoncentrować tylko na sobie. Muszę przestać tak desperacko poszukiwać mężczyzny. Moje marzenia są ważniejsze. A jeśli kiedyś w przyszłości spotkam jakiegoś normalnego faceta, to dobrze. Jeśli nie – trudno.