- W empik go
Wszystko będzie dobrze - ebook
Wszystko będzie dobrze - ebook
Zbiór opowiadań „Wszystko będzie dobrze” to prezent dla czytelników na długie jesienne i zimowe wieczory.
Autorka zebrała teksty, które powstawały na przestrzeni wielu lat.
Historie – zawsze ze szczęśliwym zakończeniem - poruszają tematy głównie związane z miłością – od młodzieńczej sympatii, przez zakazane fascynacje, po dojrzałe uczucie, które przychodzi nagle, gdy wydaje się, że nie ma już na nie szans.
Ten zbiór to pełna ciepła, wzruszeń i nostalgii podróż po emocjach autorki, a jednocześnie źródło nadziei i refleksji nad szczęściem, które zwykle jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy się dobrze rozejrzeć wokół.
Te krótkie opowiadania otulą cię niczym ciepły koc i z pewnością uwierzysz, że wszystko będzie dobrze!
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-973150-1-3 |
Rozmiar pliku: | 3,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
–Ot, życie – westchnęła.
Jakby na to nie patrzeć, Monika tak naprawdę znała wielu, ale w wieku lat trzydziestu nie mogła chyba powiedzieć, że kochała. Bo nawet teraz. Czy to, co właśnie się skończyło, to była miłość? Ot, kolejna przelotna miłostka, związek trwającytydzień, i koniec.
– Do niczego –stwierdziła głośno. – Żadnej przyszłości. Ani wspólnych poranków, ani romantycznych spacerów wieczorami. Co za życie!
Usłyszała dzwonek do domofonu. Podniosła się ciężko z tapczanu, na bok odłożyła poradnik przekonujący, że by znaleźć męża, trzeba malować usta. Kolejna bzdura. Pisali, że usta należy malować wszędzie i o każdej porze. Najlepiej na czerwono. Prychnęła, widząc w lustrze swoje odbicie. Niedbale związane włosy, wypchane do granic możliwości kolana w dresie i plama po kawie na bluzie. Tragedia.A szminka? Może miała jedną, głęboko schowaną na specjalne okazje. Pewnie zdążyła się już przeterminować.
W słuchawce domofonu szczebiotała jej kuzynka, wiecznie szczupła, wiecznie piękna i wiecznie uśmiechnięta Agnieszka. Monika nie miała ochoty na gości, tym bardziej na Agnieszkę, która żyła od miesiąca swoim ślubem, mającym się odbyć latem.
– Otwórz, kochanie. – Aga niemalże śpiewała przez domofon.
Monika po raz kolejny nadusiła guzik.
– Nie działa, Aga, idę na dół. – Domofon jak zwykle nie kontaktował.
Zbiegając na dół, Monika minęła sąsiada. Sąsiad – marzenie. Marcin Kondracki. Typ wiecznego chłopca. Zawsze wyglądał, jakby dopiero co wrócił z surfowania po morskich falach. Włosy blond, nos lekko zadarty, oczy koloru nieba. Niestety ten zadarty nos, będący wiecznie w górze, nigdy, ale to nigdy nie zwrócił na nią uwagi. Tym razem również nie.
Monika była powietrzem. Jeżeli nie powietrzem, to ścianą, albo obrazkiem na ścianie. Tym brzydkim obrazkiem z zielonym statkiem w czasie sztormu, który ktoś powiesił na klatce schodowej, bo w domu nie pasował do wystroju.
Agnieszka jak zwykle wyglądała rewelacyjnie. Niektórzy tak mają chyba z natury, że wyglądają dobrze choćby w powyciąganych dresach. Jednak ona raczej nigdy takich nie nosiła.
Krótkowłosa, energiczna blondynka wbiegła do klatki schodowej. Jasne dżinsy, turkusowy sweter z golfem, włosy w artystycznym nieładzie i – co najbardziej zwróciło uwagę Moniki – pomalowane usta. Ot, ironia.
Agnieszka obdarowała Monikę trzema torbami z zakupami i sama,mając w rękach kolejne trzy, wbiegła bez zadyszki na trzecie piętro.
– Mam coś dla ciebie – stwierdziła, zrzucając buty. Szybko weszła do pokoju i położyła się na sofie. – Zrób mi kawy, to ci dam. – Uśmiechnęła się.
Monika włączyła zatem w kuchni ekspres, a gdy kawa była gotowa, dolała Agnieszce syropu karmelowego.Usiłując nie rozlać zawartości pełnych po brzegi filiżanek, doniosła je do swojego gościa.
–„Jak znaleźć męża” – przeczytała Agnieszka, trzymając w ręku poradnik, który wcześniej czytała Monika. Spojrzała na nią ze zdziwieniem. – Malować usta? Po co to czytasz? Męża szukasz? – Zaczęła się śmiać. Widząc minę kuzynki, szybko przestała. – Szukasz! – stwierdziła zaskoczona.
–Był jako dodatek do jakiejś gazety. – Monika wzruszyła ramionami. – To wzięłam. Aga, nie to, że szukam męża, ale naprawdę mam dość samotności. Nawet nie mam z kim na twój ślub iść. Wiecznie sama. – Pociągnęła nosem. – Nigdzie nie wychodzę, bo nie mam z kim, samej mi się nie chce. Siedzę i czytam durne poradniki, które nic nie wnoszą do mojego samotnego życia.
– Stosujesz się do nich? – zapytała zdziwiona Aga, wertując książkę z wielkim sercem na okładce. – „Wyglądaj zawsze tak, jakbyś miała go spotkać” – przeczytała i utkwiła wzrok w wielkiej plamie na bluzie kuzynki.
– Sama widzisz, jak się stosuję. – Monika siedziała po turecku na podłodze i opierała głowę o ścianę. – Ale jeśli nigdzie nie wychodzę, to po co mam malować usta?
– Nie wychodzisz? Wychodzisz! – krzyknęła Agnieszka. – Do pracy chodzisz, do sklepu, śmieci chodzisz wyrzucać, drzwi do klatki mi otwierasz! Nie spotykasz nikogo po drodze? – Uśmiechnęła się. – Żadnych przystojniaków?
– Żadnych. – Monika właśnie przed oczami miała sąsiada, który potraktował ją jak ścianę. – W pracy same baby, nie ma szans. – Wzruszyła ramionami.
– Monika, to malowanie ust to jest przenośnia. – Agnieszka pokręciła głową. – Tu chodzi o to, byś zawsze się ze sobą dobrze czuła. Trochę nie chce mi się wierzyć, że czujesz się piękna z plamą na bluzie. Doskonale rozumiem, że czasem trzeba się zaszyć w domowym ciepełku i chodzić w najbardziej wyciągniętych dresach świata, ale czasem fajnie mieć poczucie, że wyglądasz jak milion dolarów. Zresztą… Co tu dużo mówić, wiele książek ocenia się po okładkach. Coś musi przyciągnąć nasz wzrok.
Monika spuściła głowę. Zdawała sobie sprawę, że kuzynka ma rację.
– Pokaż, co masz w tych torbach, może humor mi się poprawi – westchnęła.
Agnieszka wyjęła piękny brązowy lniany kostium.
– Tadam! To dla ciebie. Mama kupiła sobie, okazał się za mały i wysępiłam! – Uśmiechnęła się. – Ślicznie będziesz wyglądać! – Jej niebieskie oczy błyszczały jak zawsze. – Przymierz!
Monika nie miała ochoty się przebierać, ale widząc rozentuzjazmowaną kuzynkę, założyła kostium. Był idealny. Lekko rozszerzane spodnie i długa marynarka wcięta w pasie dodawały jej sylwetce lekkości.
– Super! Jeszcze fryzura, makijaż, fajne buty i jesteś pożeraczką męskich serc! – Aga wydobyła szczotkę z torebki i zaczęła Monice układać włosy. – Tu podepnę trochę. – Przekrzywiła głowę, oceniając efekt.– Idź, makijaż zrób – rozkazała tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Pamiętaj, kochana, w książce napisali, że masz zawsze usta malować!
Monika wytknęła kuzynce język, ale posłusznie poszła do łazienki. Wróciła cała w kolorach jesieni. Usta miała oczywiście pomalowane.
Aga siedziała zaczytana w książce.
– Wiesz co? – powiedziała. – Nie do końca jestem przekonana, że wszystkie prawdy z tej książki są w porządku. Piszą, że masz założyć szpilki i w nich śmieci wyrzucić. – Podniosła wzrok na Monikę. – Ooo! Pięknie! Ty koniecznie musisz śmieci wyrzucić! Natychmiast! Masz moje buty. Będą pasować! – stwierdziła i niemalże wypchnęła kuzynkę ze śmieciami na klatkę.
– Jak idiotka.Wypacykowana śmieci idę wyrzucać. Idiotka do kwadratu –burczała Monika cicho do siebie, stukając obcasami w nieco za małych butach Agnieszki.
– Cześć – usłyszała. Za jej plecami stał sąsiad. Surfer. Ten sam, co godzinę wcześniej pomylił ją z obrazem. – Fajnie wyglądasz dzisiaj. Nie widziałem cię jeszcze takiej.
Monika zaniemówiła. Gdy odzyskała zwykłą pewność siebie, sąsiad już stwierdził, że to nie jest normalne, że mieszkają tak blisko siebie i właściwie się nie znają.
– Wiesz, mijamy siebie, nie odzywając się, traktując się jak powietrze – powiedział. – Albo jak ściany. – Uśmiechnął się. – Pamiętasz ten obraz u nas naklatce? Ten ze statkiem? On częściej na mnie zwraca uwagę niż ty. – Jego nos już chyba nie był taki zadarty. Albo Monice wydawał się już zadarty mniej.
Stali pod blokiem i rozmawiali. Na trzecim piętrze za firanką stała Agnieszka i z uśmiechem obserwowała rozgrywającą się na dole scenę. Pięć minut, piętnaście, pół godziny…
– Może obejrzelibyśmy jakiś film? – zaproponował. – Przyszłabyś do mnie dziś wieczorem, wiesz, tak domowo, swojsko, w dresach. – Dopiero zobaczyła, że on na sobie ma dresy, ale zdecydowanie mniej powyciągane niż ona i bez plam – Wino bym kupił, samochodem do domu wracać nie trzeba, wystarczy zejść po schodach.
– Przyjdę – powiedziała. – O szóstej? Może coś dobrego zrobię? Lubisz spaghetti?
Kto nie lubił spaghetti? Tym bardziej przygotowanego przez sąsiadkę z dołu, która jakoś dziś inaczej wyglądała. Takie miała ładne usta. I oczy. „Normalnie wszystko miała ładne”, wspominał jeszcze po powrocie do domu. Nie wiedział dlaczego, ale wcześniej dużo mniej mu się podobała.
– Ryby, drób i cielęcina lubią tylko białe wina, zaś pod sarny, woły, wieprze jest czerwone wino lepsze – recytował po cichu, otwierając barek. – Spaghetti to chyba czerwone? – zastanawiał się podczas nakrywania do stołu.
Monika wróciła do domu jak na skrzydłach. Jednego była pewna. W dresach nie pójdzie do sąsiada. Pójdzie do niego odstawiona i na pewno pomaluje usta.
Przewertowała jeszcze raz poradnik. Nie doczytała ostatniego zdania.
„Pamiętaj, to nie chodzi o pomalowane usta, tylko o to, byś się dobrze czuła. A często jest tak, że gdy mamy świadomość, że wyglądamy ładnie, to czujemy się też o niebo lepiej. Najważniejsze to czuć się dobrze ze sobą. A wtedy promieniejesz!”
Uśmiechnęła się do siebie. Zdecydowanie promieniała!
Półtora roku później
Na ławce pod blokiem Agnieszka dyskretnie karmiła córkę piersią. Monika bawiła się swoją obrączką, głaszcząc się po jeszcze płaskim brzuchu.
– Pamiętaj, by nauczyć ją, że ma usta malować – powiedziała. – Jeżeli moje będzie dziewczynką, będzie malować! O ile dożyję. – Spojrzała wymownie na swoje okna. Mam nadzieję, że skończą wkrótce ten remont, bo nie wytrzymam. Marcin ich goni, a oni nie mogą się jeszcze przebić do mojego mieszkania, bo jakieś młoty im się popsuły.
– Monia, spokojnie, remont się skończy, na razie macie gdzie mieszkać –uspokajała kuzynkę Aga. Oparła głowę na jej ramieniu. – Wiesz co… Pożycz mi tę książkę. Wiesz którą. Moja koleżanka zerwała z chłopakiem i… Nie wiem, co mam jej poradzić.
– Jak to co? – Monika się roześmiała. Po chwili wyjęła z torebki błyszczyk. – Niech pomaluje usta i idzie śmieci wyrzucić! Każda kobieta musi znaleźć czarodziejski sposób na to, by poczuć się dobrze sama ze sobą. Od czegoś trzeba zacząć! Na przykład od ust!