- promocja
- W empik go
Wychowanie w duchu empatii. Rodzicielstwo według Porozumienia bez Przemocy - ebook
Wychowanie w duchu empatii. Rodzicielstwo według Porozumienia bez Przemocy - ebook
Marshall B. Rosenberg, twórca Porozumienia bez Przemocy ‒ komunikacji opartej na wzajemnym zaufaniu i szacunku ‒ dzieli się osobistymi doświadczeniami i refleksjami na temat rodzicielstwa. Pokazuje, że oprócz wychowania opresyjnego, wykorzystującego kary i przymus, oraz całkowitej bierności i permisywizmu wobec tego, co robią dzieci, możliwe jest jeszcze inne podejście. Jego podstawą są empatia i szacunek. Wbrew pozorom te proste środki pomagają odnaleźć równowagę między potrzebami rodzica i potrzebami dziecka oraz zbudować wewnętrzną motywację dziecka do współdziałania.
,,Porozumienie bez Przemocy pomaga odnaleźć równowagę między potrzebami rodzica i potrzebami dziecka. Pokazuje, jak z szacunkiem do drugiego człowieka wyrażać najtrudniejsze komunikaty. Wykorzystując tę metodę, własnym przykładem pokazujemy dzieciom, jak dbać o siebie i innych''
ANNA MILLS, certyfikowana trenerka Porozumienia bez Przemocy (NVC)
,,Porozumienie bez Przemocy zaskakuje prostotą i użytecznością. Stosując je, zauważysz, że dając, bierzesz - i nigdy nie tracisz. Zorientujesz się, że poprzez zmianę sposobu komunikacji wzmacniasz dziecięcą otwartość, chęć dzielenia się i szacunek dla innych. Poznaj zasady NVC i dowiedz się, jak dbając o siebie, możesz zadbać o dzieci''.
EWA ORŁOWSKA, certyfikowana trenerka Porozumienia bez Przemocy (NVC)
Spis treści
SPIS RZECZY
Wprowadzenie
Moje przebudzenie
Jak wykształcono nas na rodziców?
Granice przymusu i kary
Jakość kontaktu z dzieckiem
Niedoskonałość nagród
Zmiana nawykowego sposobu porozumiewania się
Domowa wojna o obowiązki
Bezwarunkowa miłość
Jak przygotować nasze dzieci?
Zabawa w kapitana
Użycie siły
Wspomagające społeczności
Informacja o Center for Nonviolent Communication (CNVC)
Cztery części procesu Porozumienia bez Przemocy
Niektóre podstawowe uczucia wspólne nam wszystkim
Niektóre podstawowe potrzeby wspólne nam wszystkim
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62445-29-5 |
Rozmiar pliku: | 585 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nauczam rodziców zasad Porozumienia bez Przemocy (NVC) już od ponad trzydziestu lat. W tej książce chciałbym opowiedzieć o sprawach, które okazały się pomocne zarówno dla mnie, jak i dla rodziców, z którymi pracowałem, oraz podzielić się swoimi refleksjami na temat rodzicielstwa – zajęcia tak wspaniałego i pełnego wyzwań.
Na samym początku muszę wspomnieć o pewnym niebezpieczeństwie związanym z użyciem słowa „dziecko”. Mam na myśli sytuacje, kiedy pozwalamy sobie nieco inaczej szanować osoby, które nazywamy dziećmi, niż te, których za dzieci nie uważamy. Zaraz wyjaśnię, o co mi chodzi.
Warsztaty z rodzicami, które prowadzę od lat, często zaczynam od jednego i tego samego zadania: dzielę wszystkich uczestników na dwie grupy, każdą wysyłam do oddzielnego pokoju i proszę o napisanie na dużym arkuszu papieru dialogu związanego z jakąś sytuacją konfliktową, w którą są uwikłani oni i inna osoba. Obu grupom wyjaśniam, o jaki konflikt chodzi, z tym że w jednym stroną ma być sąsiad, a w drugim ich własne dziecko. Członkowie obu grup nie wiedzą o tej różnicy – sądzą, że wykonują to samo zadanie.
Potem spotykamy się i czytamy napisane dialogi. Po zapoznaniu się z nimi zadaję wszystkim pytanie: czy widzicie różnicę w stopniu szacunku i empatii w obu dialogach? Za każdym razem okazuje się, że ten, którego stroną jest dziecko, wyraża mniej szacunku i mniej empatii niż ten, w którym występuje sąsiad. Ćwiczenie to boleśnie uświadamia uczestnikom moich warsztatów, jak łatwo jest odmówić komuś przynależnego mu jako człowiekowi szacunku tylko dlatego, że myśli się o nim: „to moje dziecko”.MOJE PRZEBUDZENIE
Także w moim życiu było doświadczenie, które obudziło we mnie świadomość niebezpieczeństwa związanego z nieco lekceważącym myśleniem o dzieciach. Zdarzyło się to pewnego dnia po ciężkim weekendzie, który przepracowałem jako mediator między gangiem ulicznym i miejscową policją. Konflikt między nimi osiągnął taki poziom przemocy, że poproszono mnie o pomoc. Była to wyczerpująca i długa praca, ponieważ skonfliktowane strony żywiły do siebie ogromną wrogość. Kiedy więc już po wszystkim wracałem samochodem do domu, pomyślałem sobie, że nigdy więcej nie chciałbym się znaleźć wewnątrz podobnego konfliktu.
Jednak gdy tylko przestąpiłem próg domu, okazało się, że trójka moich dzieci kłóci się ze sobą. Wyraziłem swoje cierpienie z tego powodu w sposób, który nazywamy Porozumieniem bez Przemocy (NVC): powiedziałem, co w danej chwili czuję, czego potrzebuję i jaka jest moja prośba. Wyglądało to mniej więcej tak.
– Kiedy widzę i słyszę to, co tutaj się dzieje, czuję olbrzymie napięcie! W tej chwili naprawdę potrzebuję spokoju i odpoczynku po ciężkim weekendzie. Czy nie zechcielibyście dać mi trochę czasu i przestrzeni, żebym mógł odpocząć?
Mój najstarszy syn spojrzał na mnie i powiedział.
– Tato, czy chcesz o tym porozmawiać?
I właśnie wtedy pomyślałem o nim w sposób, który go w pewien sposób odhumanizował. Dlaczego? Ponieważ pomyślałem: „Bystry chłopak! Ma tylko dziewięć lat, a już chciałby pomagać swojemu ojcu”. Proszę zwrócić uwagę, że w takim zdaniu wyraża się lekceważenie dla wysuniętej przez niego propozycji – i to tylko ze względu na jego młody wiek. W myślach szybko przypiąłem mu etykietkę „dziecko”. Na szczęście, byłem w stanie dostrzec w sobie ten proces myślowy – być może właśnie dzięki pracy z gangiem i policją, która dobitnie pokazała mi niebezpieczeństwo myślenia o kimś za pomocą etykietek i pomijania jego człowieczeństwa.
Dlatego zamiast spojrzeć na syna jak na dziecko i powiedzieć: „Ale bystrzak!” ujrzałem w nim istotę ludzką, która wyciąga dłoń do innej, cierpiącej istoty ludzkiej.
– Tak, chciałbym o tym porozmawiać – powiedziałem.
Potem poszedłem ze wszystkimi dziećmi do pokoju i tam otworzyłem przed nimi swoje serce. Przez czterdzieści pięć minut mówiłem o tym, jak bolesne jest patrzenie na ludzi, którzy do tego stopnia źle sobie życzą, że aż pragną swojej krzywdy. Wszystko to tylko dlatego, że nie zostali nauczeni dostrzegania człowieka w drugiej osobie.
Nasza rozmowa przyniosła mi wielką ulgę i czułem się po niej wspaniale. Pamiętam, że włączyliśmy potem muzykę i jeszcze przez jakiś czas tańczyliśmy razem jak szaleni.