Wyjątkowe perfumy - ebook
Wyjątkowe perfumy - ebook
Tancerka Aubrey Johnson przyjeżdża do Nowego Jorku na pogrzeb człowieka, któremu wiele zawdzięcza. Poznaje tam szejka Khalida Al-Zahana, przyjaciela rodziny zmarłego, który okazuje jej życzliwość. Aubrey wie, że ich znajomość nie ma przyszłości, ale jest nim tak zafascynowana, że zostaje u niego na noc. Następnego dnia wraca do Las Vegas z pamiątkowym prezentem od Khalida – flakonikiem jego unikatowych perfum. Khalid nie powiedział jej jednak, że zwyczajowo ma prawo ich używać tylko jego żona…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-5470-0 |
Rozmiar pliku: | 631 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Czy Wasza Wysokość będzie przemawiał na pogrzebie?
Pytanie ze strony dziennikarzy padło, zanim szejk książę Khalid z Al-Zahan wysiadł z auta. Pogrzeb Jobe’a Devereux miał się odbyć następnego dnia. Reporterzy z prasy i telewizji zgromadzili się przed domem zmarłego przy Piątej Alei, filmując gości przybywających złożyć kondolencje i pstrykając im zdjęcia.
Niektórzy szli powoli, chętnie dając się fotografować, a inni z pochylonymi głowami przemykali szybko z samochodów do rezydencji. Jeszcze inni wybierali boczne wejście do budynku. Khalid nie skorzystał z żadnej z tych opcji.
Przyleciał do Nowego Jorku z Al-Zahan i na prośbę rodziny zmarłego przyjechał prosto z lotniska do domu Jobe’a. Nazajutrz zamierzał wystąpić w garniturze, starannie ogolony i ostrzyżony. Ale tego wieczoru przybył ze swojego ustronia na pustyni, ubrany w ciemną szatę, z zarostem na twarzy. Był niezwykle przystojny, wysoki i szczupły, lecz o muskularnej budowie ciała. Mimo imponującej sylwetki poruszał się z wdziękiem i bez pośpiechu, zmierzając w kierunku domu, który tak dobrze znał. Nie zwracał uwagi na pytania dziennikarzy. Ledwie ich zauważał i z pewnością nie miał zamiaru odpowiadać. Myślami był zupełnie gdzie indziej, ponieważ stracił nie tylko partnera do interesów, ale też człowieka, którego cenił i szanował. Paparazzi jednak nie dawali za wygraną, zarzucając go pytaniami.
„Czy Chantelle będzie siedzieć w gronie dla rodziny?”
„Spodziewacie się jakichś nieoczekiwanych gości?”
„Wasza Wysokość, czy to prawda, że król Al-Zahan zamierza wkrótce ogłosić twój ślub?”
Ostatnie z tych pytań zirytowało go, ale nie pokazał tego po sobie. W rodzinnym domu ogromnie nalegano, by się wreszcie ożenił. Ta atmosfera przenosiła się powoli do Nowego Jorku, który uważał dotąd za swoją kryjówkę.
Drzwi otworzyła gospodyni, a gdy wszedł do środka, zobaczył, że jeszcze przed pogrzebem zgromadziło się tu sporo osób. W sali recepcyjnej kłębił się tłum. Niektórzy ludzie stali w grupach, rozmawiając. Serwowano drinki, jak gdyby uroczystości pogrzebowe już się rozpoczęły. Khalid nie przybył tu jednak dla towarzystwa i skierował się prosto do gabinetu Jobe’a.
– Dam znać Ethanowi, że jest pan tutaj – powiedziała gospodyni. – Rozmawia właśnie z senatorem.
– Proszę mu powiedzieć, że nie ma pośpiechu – odparł.
– Czy przynieść coś do picia?
– Dziękuję, nie trzeba. Przykro mi z powodu waszej straty, Barb – dodał, gdy gosposia szykowała się do odejścia.
– Dziękuję panu.
Poczuł ulgę, gdy znalazł się sam w gabinecie, z dala od tłumu. Oczywiście, mógłby okazać uprzejmość i prowadzić kurtuazyjne rozmowy – jego królewski status tego wymagał – ale nie był w nastroju.
Ten jeden pokój w budynku, znajdującym się tak daleko od jego domu, przywodził mu na myśl wiele wspomnień. Świat Jobe’a zawsze pociągał Khalida. Jobe kupił kiedyś ten zabytkowy dom i Khalid mógł się przekonać, ile to wieków już przeminęło, przynosząc różne zmiany, podczas gdy jego kraj na wyspie, niezależny od kontynentu, wciąż pozostawał taki sam jak dawniej.
Spojrzał na karafkę, z której pierwszy raz w życiu spróbował alkoholu. Na biurko, przy którym sporządzono pierwszy wstępny szkic Królewskiego Hotelu w Al-Zahan. Zakończenie budowy miało nastąpić za rok. A pomysł narodził się właśnie w tym gabinecie.
Wziął do ręki ciężki przycisk do papieru. Przypomniał sobie, jak kiedyś, gdy miał o wiele mniej lat, otworzył drzwi do gabinetu Jobe’a, a on trzymał ten przedmiot niepewnie w dłoniach.
– Chciał mnie pan widzieć? – spytał wtedy Khalid.
– Ile razy mam ci powtarzać, żebyś zwracał się do mnie po imieniu? Nawet moje dzieci tak do mnie mówią.
Khalid jednak tytułował nawet własnego ojca, króla, i kłaniał mu się na powitanie i pożegnanie, a więc trudno mu było zaakceptować inne, bardziej swobodne obyczaje panujące w domu rodziny Devereux.
– Usiądź, synu.
Usiadł, chociaż wolał stać, ponieważ czuł, że dostanie reprymendę. Miał wtedy szesnaście lat, był w Nowym Jorku blisko rok i razem z Ethanem odkrywali właśnie uroki dziewcząt i występowania incognito. Istniało wiele powodów, dla których ojciec Ethana mógłby chcieć się z nim rozmówić.
– Niełatwo mi to powiedzieć – odezwał się Jobe – ale chyba powinieneś zadzwonić do domu.
– Czy coś się stało z bliźniętami? – spytał Khalid, wiedząc, że matka ma lada dzień urodzić.
– Nie. Twoja mama urodziła dziś rano bliźnięta, ale pojawiły się komplikacje. Jej stan się pogorszył i nie udało się jej uratować. Bardzo mi przykro, ale twoja mama nie żyje.
Khalid poczuł się tak, jakby nie mógł oddychać. Uśmiechnięta królowa Dalila wydawała mu się tak pełna życia. To ona przyczyniła się do tego, że znalazł się w Nowym Jorku.
– Zadzwoń do domu – powiedział Jobe. – Powiedz ojcu, że możemy w każdej chwili jechać na lotnisko i polecę z tobą do Al-Zahan.
– Nie trzeba. – Khalid musiał polecieć królewskim odrzutowcem. – Ale dziękuję za propozycję.
– Masz prawo czuć się zrozpaczony.
– Z całym szacunkiem, proszę pana, wiem, do czego mam prawo. Zadzwonię teraz do króla.
Myślał, że będzie miał trochę prywatności, ale Jobe pozostał na miejscu i uczynił coś, co Khalidowi wydało się bardzo dziwne: oparł łokcie na mahoniowym biurku i schował twarz w dłoniach. Najwyraźniej bolało go to, że musiał przekazać złe wieści, i żal mu było Khalida, jego dwuletniego wówczas brata Hussaina i bliźniąt, które właśnie przyszły na świat.
W słuchawce rozległ się głos króla.
– Alab – odezwał się Khalib, nazywając go ojcem. Okazało się to błędem.
– Przede wszystkim jestem twoim królem. Nigdy nie powinieneś o tym zapominać, nawet w tak trudnych chwilach jak ta.
– Czy to prawda, że mama nie żyje?
Król potwierdził smutne wieści. Pocieszające, jego zdaniem, było jednak to, że los oszczędził syna.
– Świętujemy narodziny kolejnego dziedzica królestwa Al-Zahan – oznajmił.
– A więc mama urodziła chłopca i dziewczynkę? – spytał Khalid.
– Zgadza się.
– Czy widziała ich? Trzymała na rękach?
– Co to za pytania, Khalid? Nie było mnie przy niej. To nie pora na łzy – dodał, słysząc urywany oddech syna. – Jesteś księciem, a nie księżniczką. Ludzie muszą zobaczyć, że ich przyszły władca jest silny i nie zachowuje się jak jakiś wieśniak, który płacze i załamuje ręce.
Wtedy Jobe wstał zza biurka i położył chłopcu dłoń na ramieniu. Nie rozumiał rozmowy prowadzonej po arabsku, ale jego pocieszający gest dotąd pozostał Khalidowi w pamięci.
– Przykro mi, synu – powiedział, gdy chłopiec zakończył rozmowę z ojcem. – Musisz jakoś przez to przejść. Abe i Ethan też stracili mamę.
– Ale wciąż mają pana.
– Tak samo jak ty – odparł Jobe, wiedząc, że chłopak nie ma prawdziwego wsparcia w rodzinnym domu.
Tutaj, w tym gabinecie mógł się wypłakać po śmierci matki. Poczuł się rozpaczliwie smutny i Jobe pozwolił mu na to. Devereux był jedynym człowiekiem na świecie, który widział go płaczącego.
Khalid przez długi czas był jedynym dzieckiem swoich rodziców. Aż w końcu, kiedy stał się nastolatkiem, urodził się jego brat, Hussain. Potem pojawiły się bliźnięta, ale nie było już matki, która mogłaby je kochać.
– Dziękuję, że przyjechałeś, Khalidzie – usłyszał teraz głos Ethana wchodzącego do gabinetu, swojego przyjaciela i wspólnika w interesach. Nigdy jednak nie pozostawali w bardzo zażyłych stosunkach. Właściwie Khalid z nikim nie był zbyt blisko. – Jak długo tu będziesz?
– Wyjeżdżam pojutrze.
– Tak szybko?
– Jestem potrzebny w domu.
– No cóż, miło, że jesteś.
– Dosyć tych uprzejmości, Ethan. Co się dzieje? – Khalid przeszedł do rzeczy.
– Sporo się dzieje, ale nikt nie powinien się o tym dowiedzieć.
– Wiesz, że nikomu nie powiem.
Khalidowi można było ufać. Nigdy nie plotkował. Był na to zbyt dumny i nieprzystępny. Ethan więc opowiedział mu w skrócie, czego dowiedzieli się po śmierci ojca. Jobe Devereux prowadził ciekawe życie. Jego synowie, Abe i Ethan, myśleli, że wiedzą o nim wszystko. A okazało się, że tak im się tylko wydawało.
– Znaleźliśmy konto, o którym nie mieliśmy pojęcia – oznajmił Ethan, po czym wyjawił, czego się dowiedzieli: Jobe miał zamiłowanie do hazardu i tancerek z klubów nocnych. Długie weekendy nie zawsze spędzał w Hamptons. Zamiast tego jeździł do Las Vegas, miasta grzechu.
– Czy zostawił jakieś długi? – spytał Khalid, dla którego interesy zawsze znajdowały się na pierwszym miejscu.
– Nie. Ale było w jego życiu dużo kobiet i jedno małżeństwo, o którym nie wiedzieliśmy.
– Małżeństwo?
– Okazało się, że gdzieś w okresie między pierwszą żoną a przed poślubieniem mojej matki, ożenił się na krótko z kobietą o imieniu Brandy. Związek ten trwał trzy dni.
– Dawna historia. – Khalid machnął lekceważąco ręką.
– Być może, ale kiedyś pewnie wyjdzie na jaw.
– Jobe miał dobrą opinię. I ty też masz. Oczywiście, wszystko, co wydarzyło się ostatnio, może się okazać trudne dla jego obecnej partnerki. Zszedł się z Chantelle przed śmiercią?
– Niezupełnie. Ale czasem się spotykali.
– Każdy ma jakąś ciemną stronę. To żadne zaskoczenie, że Jobe miał kochanki i potajemnie na krótko się ożenił. Prowadził barwne życie, a wszyscy wiemy, jak bardzo lubił kobiety.
– Tak. – Ethan westchnął i Khalid poczuł, że pozna za chwilę prawdziwy powód zaproszenia go do domu jeszcze przed pogrzebem. – Przez ostatnie cztery lata ojciec wysyłał co miesiąc spore sumy osobie, która nazywa się Aubrey Johnson…
– Czyżby miał romans z mężczyzną?
– Nie był homoseksualistą.
– Ale Aubrey do męskie imię.
– Może być męskie lub żeńskie. A tutaj zdecydowanie nie chodzi o mężczyznę.
Ethan wręczył mu kilka zdjęć. Aubrey Johnson okazała się piękną blondynką o niezwykle błękitnych oczach. Jej delikatne rysy przytłaczał jednak wymyślny makijaż sceniczny. Miała sztuczne rzęsy i mocno pomalowane na czerwono usta. Drobną zgrabną sylwetkę opinał fioletowy trykot z cekinami.
– Ile ona ma lat? – spytał Khalid.
– Dwadzieścia dwa. W przyszłym miesiącu skończy dwadzieścia trzy.
Jobe zmarł w wieku siedemdziesięciu czterech lat.
– Jest tancerką.
– Rozumiem, że raczej nie tańczy na balach… – powiedział Khalid, oglądając następne zdjęcia. Ukazywały kobietę w skąpej sukience i prowokacyjnej pozie.
– Wykonuje też pokazy akrobatyczne, ale chyba nie jest w tym zbyt dobra.
– Dlaczego tak uważasz?
– Nie jest znana. Mieszka w przyczepie turystycznej i występuje głównie w kasynach. Pewnie ojciec tam ją poznał… Miała niespełna osiemnaście lat, kiedy zaczął przesyłać jej pieniądze.
Khalidowi nie mieściło się w głowie, że człowiek, którego tak podziwiał, mógł w starszym wieku związać się z tak młodą dziewczyną.
– Czy może być inne wytłumaczenie?
– Próbujemy się dowiedzieć. Ale do tej pory nie mamy żadnych innych informacji.
– Może to jego córka?
– Nie. Mój ojciec był szczodrym człowiekiem. Gdyby wiedział, że to jego córka, nie mieszkałaby w przyczepie. Poza tym wysyłał pieniądze pannie Johnson z ukrytego konta. Nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział.
– Dobrze, że to odkryłeś, zanim zrobiłby to ktoś inny.
– Jeśli wybuchnie skandal, Abe i ja poradzimy sobie z tym. Nie chcemy tylko, żeby coś wyszło jutro, na pogrzebie. Chcemy pożegnać ojca z godnością.
– Oczywiście.
– Podaliśmy ochronie nazwiska tych kobiet, żeby trzymać je z daleka…
– Nie, nie – wtrącił Khalid. – Powinniście je dopuścić do pogrzebu.
– Ależ skąd. Nie pozwolimy na to, żeby pożegnanie Jobe’a zamieniło się w kabaret.
– Myślałem, że zaprosiłeś mnie tutaj, żeby zasięgnąć mojej rady.
– Tak, ale…
– Nie chcesz chyba, żeby gdzieś na zewnątrz wydarzyły się sceny, filmowane przez kamery, nad którymi nie masz kontroli?
– Oczywiście, że nie.
– W takim razie dodaj nazwiska tych kobiet do listy gości. Jeśli przybędą, niech ochroniarze mają na nie oko. Skupisz się wtedy na pożegnaniu ojca. I pamiętaj, jeżeli któraś z tych pań rzeczywiście się pokaże, zrobi to, by oddać mu cześć. Nie można im tego odmawiać.
– To prawda – westchnął Ethan.
– Gdy zjawią się na pogrzebie, trzeba je będzie zaprosić na stypę.
– Nie ma mowy! To spotkanie tylko dla rodziny i bliskich przyjaciół.
– Nie muszę ci chyba mówić, że wrogów lepiej trzymać blisko.
– I ryzykować, że stypa zamieni się w cyrk? – Ethan pokręcił głową, ale znał Khalida zbyt dobrze i wiedział, że nigdy nie daje pochopnych rad. – Porozmawiam z Abe’em.
– To wszystko się uporządkuje. Być może twój ojciec miał pewne sekrety, ale był z gruntu dobrym człowiekiem.
– Wiem. Dzięki, że przyjechałeś. To wiele by znaczyło dla Jobe’a.
– Był dla mnie kimś ważnym.
Przeszli do omówienia szczegółów następnego dnia. Królewski tytuł Khalida został usunięty z programu pogrzebu na jego własną prośbę.
– Jesteś pewien, że tego chcesz? – spytał Ethan, kiedy przyjaciel wstał, żeby wyjść.
– Oczywiście. To była zawsze najlepsza strona moich pobytów tutaj. Nie traktowano mnie jak księcia i następcę tronu. Tutaj byłem tylko Khalidem. – Po tych słowach spoważniał. – Jutro zajmij się tylko uczczeniem pamięci ojca. Wszelkie inne problemy zostaw mnie.
Ethan skinął głową z wdzięcznością, wiedząc, że Khalid na pewno zadba o wszystko.
– A co z tobą? – spytał Ethan, kiedy wychodzili razem z gabinetu. – Jeśli wszyscy mają swoją ciemną stronę, to jaka jest twoja?
– Chyba nie myślisz, że odpowiem.
Nikt tak naprawdę nie znał Khalida. W prasie przedstawiano go jako bawidamka, ale nie było to trafne określenie, ponieważ rzadko się bawił. Zawsze panował nad emocjami i przed nikim się nie otwierał. Nawet, a może zwłaszcza, w łóżku.
Z jakichś sobie tylko znanych powodów nie miał haremu. Pamiętał, jak matka cierpiała, kiedy ojciec zabawiał się z nałożnicami. Dokuczał jej, gdy spłodził kolejne nieślubne dziecko, i uważał, że jej problemy z dostarczeniem mu następnych dziedziców nie mają z nim nic wspólnego.
Tamte nieślubne dzieci nie posiadały żadnych praw i uznawano, że nie są spokrewnione z Khalidem. A on nie chciał postępować jak ojciec. Nie miał więc haremu, ale tutaj, w Nowym Jorku, spotykał się z obytymi w świecie i doświadczonymi kobietami, które nie potrzebowały sztucznej czułości. Chodziło mu tylko o seks. Za całkowity brak uczuć płacił brylantami oraz innymi prezentami, a czasem zwykłą gotówką. Tego wieczoru miał jej przy sobie sporo.