Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wyjazd z szefem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2023
Ebook
22,90 zł
Audiobook
24,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
22,90

Wyjazd z szefem - ebook

Miriam jest zatrudniona w firmie reklamowej, w której zdobywa doświadczenie z zakresu grafiki komputerowej. Kocha swoją pracę i skrycie marzy o założeniu własnego biznesu. Wszystko dobrze się układa do czasu, aż do firmy dołącza syn prezesa. To właśnie on przejmuje stery po ojcu i wprowadza nowe porządki. Dla kobiety jest to duża komplikacja, bo z dnia na dzień musi zmierzyć się z trudnym charakterem szefa i jego wymaganiami.

Carter nie spoufala się z pracownikami i trzyma wszystkich na dystans. Jego jedyną rozrywką jest doprowadzanie do szału Miriam. Z czasem jednak zaczyna się nią interesować, a wspólny wyjazd służbowy okaże się idealną okazją, by ich znajomość weszła na wyższy poziom.

"Wyjazd z szefem" to krótkie opowiadanie.

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67443-61-6
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Miriam

Wychodziłam z firmy później niż zwykle. Rzadko mi się to zdarzało, ale pracowałam nad zestawieniem sprzedaży, które tak mocno mnie pochłonęło, że straciłam poczucie czasu. Dopiero gdy wyłączyłam komputer, zdałam sobie sprawę, że pozostałam w budynku zupełnie sama. Oczywiście nie licząc dwójki ochroniarzy, którzy strzegli dostępu do głównego wejścia tej twierdzy. Ich niewielkich rozmiarów pokoik znajdował się na parterze. To właśnie tam mieściło się centrum dowodzenia. Ogromne ekrany śledziły każdy, nawet najmniejszy ruch pracowników.

Nie czułam się swobodnie, wiedząc, że byłam obserwowana. Zaciskałam jednak zęby i dalej się na to godziłam, bo zbytnio zależało mi na pracy. Zatrudniała mnie najlepsza firma reklamowa, która prężnie działała na amerykańskim rynku. Zdobywałam w niej bezcenne doświadczenie. Miałam nadzieję, że w przyszłości pozwoli mi ono osiągnąć sukces we własnym biznesie. Od lat marzyłam, by założyć firmę i móc realizować własne pomysły. Ale jak na razie były to odległe plany, których z pewnością szybko nie wprowadzę w życie. Przede wszystkim brakowało mi pieniędzy na start i właśnie to stanowiło największy problem.

Opuściłam budynek, machając na dowiedzenia Benowi – jednemu z dwójki ochroniarzy. Gdy znalazłam się na ulicy, nagle uderzył we mnie nieprzyjemny chłód. Szczelnie otuliłam się płaszczem i ruszyłam przed siebie. Drobne krople spadające z nieba moczyły mi ubranie. Nie lubiłam deszczu, bo przypominał mi babcię, która odeszła trzy lata temu. W moich wspomnieniach ona nadal żyła. Uśmiechała się beztrosko, siedząc na ganku przed naszym domkiem. Chłonęła rześkie powietrze tuż po burzy i dziergała na drutach kolejny sweterek dla moich lalek.

Nie pamiętam dnia, abym za nią nie tęskniła. Jako jedyna opiekowała się mną, gdy byłam dzieckiem. Otoczyła bezpieczeństwem, zapewniając mi dom pełen miłości. Matki w ogóle nie pamiętałam, stanowiła tylko mgliste wspomnienie, postać bez twarzy. Pozbyła się mnie jak niechcianego mebla, porzucając przed domem babci. Dziecko przeszkadzało jej w realizacji marzeń. Czuła się zbyt młoda na macierzyństwo, dlatego zdecydowała się na ten krok. Od tego momentu nie kontaktowała się ze mną w żaden sposób. Nie wiedziałam nawet, czy jeszcze żyła. Rozpłynęła się niczym kamfora, zapominając o swojej jedynej córce. Może to i dobrze. Nie miałam pojęcia, jakbym się zachowała, gdyby zapragnęła się ze mną zobaczyć. Była dla mnie zupełnie obcą kobietą i tak powinno pozostać.

Dźwięk komórki przerwał moje rozmyślanie na temat rodzicielki. Przystanęłam na chodniku i z torebki wyciągnęłam telefon. Skrzywiłam się, gdy zobaczyłam na ekranie znajomy numer. Niechętnie odebrałam połączenie i przytknęłam telefon do ucha.

– Czego pan chce? – Nie siliłam się na uprzejmości. Było już późno, a on wydzwaniał do mnie poza godzinami pracy. To, że odebrałam, mógł uznać za gest dobrej woli z mojej strony.

– Jutro o ósmej przyjadę po ciebie. Musimy lecieć do Chicago spotkać się z bardzo ważnym klientem – zakomunikował głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Mogłam go sobie teraz wyobrazić, jak siedzi w fotelu, grzebiąc jak zwykle przy krawacie i tępo patrząc w sufit.

– Słyszałaś mnie?

Nie odpowiedziałam mu od razu, dlatego zaczął się niecierpliwić i wyraził głośno swoje niezadowolenie.

Nie lubiłam, gdy Carter bez konsultacji ze mną planował służbowe wyjazdy. Fakt, oprócz własnej pracy pełniłam również funkcję jego drugiej asystentki i wiele się ode mnie wymagało, ale miałam również swoje życie, którym on w ogóle się nie przejmował.

– Przykro mi, ale coś już zaplanowałam, więc musi pan odwołać wyjazd. – Przystanęłam przed światłami, czekając, aż będę mogła bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy.

Wcale nie było mi przykro, ale on nie powinien o tym wiedzieć. Wystarczyło tylko jedno słowo Cartera, a wylądowałabym na bezrobociu bez możliwości realizacji marzeń o własnym biznesie. Cały czas wmawiałam sobie, że jeszcze tylko kilka miesięcy pracy z pozbawionym serca potworem i zacznę w końcu zarabiać na siebie.

– Owszem, masz plany. Właśnie ci je przedstawiłem. – Jego pewny siebie głos działał mi na nerwy.

Już chciałam wykrzyczeć, by poszedł do diabła, ale zostałam pozbawiona tej możliwości, bo zakończył połączenie, nawet się ze mną nie żegnając.

_Dupek!,_ wrzasnęłam w myślach. Liczyłam, że dzięki temu poczuję się lepiej, niestety nic takiego się nie stało. Nadal byłam zła i sfrustrowana tym nagłym wyjazdem i perspektywą spędzenia całego weekendu w obecności Cartera.

Przymknęłam powieki, starając się zapanować nad nerwami. Mój szef uważał się za Boga, a ja musiałam spełniać jego wszystkie zachcianki. Doskonale zdawał sobie sprawę, jakie żywiłam względem niego uczucia. Można powiedzieć, że były odwzajemnione, bo on również nie pałał do mnie wielką miłością. Nawet przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu okazywało się trudne. Mężczyzna ponad rok temu przejął stery w firmie po swoim ojcu. I właśnie od tego czasu zatruwał moje życie. Prawie każda nasza rozmowa przeradzała się w gigantyczną niczym wszechświat kłótnię. Nie miałam pojęcia, dlaczego w ogóle starałam się znosić jego humorki. Powinnam dawno rzucić na jego biurko wypowiedzenie. Nie czułam się jednak na tyle pewnie, by pójść na swoje. Rzadko ryzykowałam, a założenie własnej firmy tym właśnie było – ryzykiem, na które na razie nie mogłam sobie pozwolić.

Westchnęłam ciężko i schowałam komórkę z powrotem do torebki. Chłód przenikał mnie do szpiku kości. Na dodatek zaczął padać mocniejszy deszcz. Mój płaszcz nie był przystosowany do takich warunków pogodowych. Nie dość, że uszyty z cienkiego materiału, to na dodatek szybko przemakał.

Z poczuciem rezygnacji ruszyłam w stronę domu. Na szczęście mieszkałam blisko i to był jedyny plus pracy u Cartera. Nie wyobrażałam sobie, by codziennie dojeżdżać metrem do firmy. Uważałam to za stratę cennego czasu. Wolałam przeznaczyć go na coś bardziej pożytecznego, chociażby na dodatkowe szkolenia w zakresie projektowania. Kochałam swoje zajęcie i chciałam właśnie w tym kierunku się rozwijać.

Grupa śmiejących się ludzi, stojących po drugiej stronie ulicy, zwróciła moją uwagę. Byli przed trzydziestką, podobnie jak ja, tylko że w porównaniu z nimi nie miałam w sobie ani odrobiny radości. W pamięci próbowałam wyszukać moment, kiedy to ostatni raz wyszłam na miasto ze znajomymi. Praca pochłaniałam mnie do tego stopnia, że nie pozwalała mi na chwilę wytchnienia. Czasami zastanawiałam się, czy odrobinę nie zwolnić, nie pozwolić sobie na kilka godzin zabawy. Zaraz jednak otrzymywałam nowe wytyczne od szefa i życie prywatne spychałam na dalszy plan.

Stanęłam obok starej kamienicy, w której wynajmowałam niewielkie mieszkanie. Nie potrzebowałam dużo, metraż kawalerki zdecydowanie mi wystarczał. I tak większość czasu spędzałam w pracy, do domu wracałam tylko po to, by się przespać. Można powiedzieć, że to mój mały, prywatny hotel.

Weszłam do budynku i zatrzasnęłam za sobą potężne drewniane drzwi. Gwar z ulicy momentalnie ucichł. Westchnęłam ciężko i rozejrzałam się po przyciemnionym wnętrzu. Paliła się tylko jedna żarówka, dając nikłe światło. Po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz. Mimo że mieszkałam w spokojnej dzielnicy, to jednak odczuwałam niepokój, gdy wracałam późno do domu. Byłam samotną kobietą przed trzydziestką, według większości mężczyzn bardzo atrakcyjną. Dlatego mogłam stać się przypadkową ofiarą seryjnego gwałciciela czy mordercy.

Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się z niej makabrycznych obrazów. Nie powinnam oglądać wczoraj wieczorem przerażającego horroru, bo zaczynałam świrować, wyobrażając sobie niestworzone rzeczy.

Zaczęłam wspinać się po stromych schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Gdy stanęłam pod drzwiami, z torebki wyjęłam klucze, którymi otworzyłam zamek. Wchodząc do niewielkiego pomieszczenia, poczułam ulgę. W domu zaznawałam spokoju i mogłam odpocząć po stresującym dniu w pracy. Takich chwil w swoim życiu potrzebowałam jak powietrza, a przez Cartera niestety miałam ich coraz mniej. Gdy tylko przypomniałam sobie swojego apodyktycznego szefa, złość ponownie zawrzała w moich żyłach. Wściekła na tego dupka, ściągnęłam z ramion płaszcz, zawiesiłam go na wieszaku i zrzuciłam ze stóp buty. Zmęczona udałam się prosto do łazienki. Tylko rozgrzewający prysznic był w stanie postawić mnie na nogi i dać ukojenie moim mięśniom.

Gdy znalazłam się pod natryskiem i pierwsze krople zaczęły spadać na moje obolałe ciało, poczułam, jak schodzi ze mnie całe napięcie. Cichutko westchnęłam i przytknęłam czoło do chłodnych płytek. Stałam tak przez kilka minut, ciesząc się świętym spokojem. Oczyściłam umysł, pozostawiając sprawy służbowe na jutro. Nie chciałam już myśleć o pracy i delegacji. Wyjazd nie był mi na rękę, ale nie mogłam się sprzeciwić. Musiałam zacisnąć zęby i zgodzić się na szalony pomysł szefa. W końcu mi płacił i wymagał spełniania poleceń.

Zrezygnowana zakręciłam wodę i opuściłam kabinę prysznicową. Owinęłam się ciasno ręcznikiem i zadowolona z tego, że powróciła mi minimalna chęć do życia, wyszłam z łazienki. Swoje kroki skierowałam prosto do sypialni. Nie miałam ochoty na jedzenie, bo w biurze udało mi się coś przekąsić w przerwach między spotkaniami. Marzyłam teraz tylko o wygodnym łóżku i ciekawej lekturze do poduszki. Zsunęłam na podłogę ręcznik i sięgnęłam po koszulkę nocną. Miękki materiał otulił moje rozgrzane po prysznicu ciało.

Kładąc się na wygodnym materacu, poczułam się tak dobrze, że gdy tylko przymknęłam powieki od razu pochłonął mnie sen.

***

Walenie do drzwi przebudziło mnie z koszmaru, w którym główną rolę grał mój szef. Gwałtownie usiadłam na skraju łóżka, próbując dojść do siebie, ale mimo silnych starań nie potrafiłam zmusić ciała do współpracy. Te kilka godzin odpoczynku nie pomogło mi zregenerować sił. Wręcz przeciwnie, byłam wykończona i czułam się fatalnie. Mojego nastroju nie poprawiła również perspektywa służbowego wyjazdu. Planowałam zwinąć się pod kołdrą i zaznać jeszcze odrobiny snu. Dobijanie do mieszkania jednak nie ustawało. Intruz był na tyle natarczywy i pewny siebie, że zaczął szarpać za klamkę. Na szczęście zamknęłam drzwi na zamek i nie mógł wejść do środka. Spojrzałam na zegarek stojący na stoliku nocnym. Zmarszczyłam brwi na widok wskazówki spoczywającej na godzinie siódmej. Do spotkania z mężczyzną pozostała jeszcze godzina, więc osoba dobijająca się do mojego mieszkania nie mogła być Carterem.

Z ociąganiem wstałam i poczłapałam do drzwi. Niechętnie wyjrzałam przez wizjer i zaskoczona ujrzałam zniecierpliwionego szefa. Mężczyzna co chwilę zerkał na zegarek, zaciskając przy tym usta. W końcu sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął z niej komórkę. Na wyświetlaczu wystukał numer i przyłożył telefon do ucha. Po chwili w moim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Westchnęłam ciężko i oparłam czoło o chłodne drewno. Nie chciałam użerać się z Carterem z samego rana, ale też nie mogłam trzymać go dłużej na korytarzu. Dlatego przekręciłam klucz w zamku i z rozmachem otworzyłam drzwi.

– Jesteś za wcześnie – przywitałam go bez zbędnych uprzejmości, nieświadomie rezygnując z oficjalnej formy.

Schował komórkę do kieszeni i zacisnął mocno szczękę. Jego cała postawa wskazywała na to, że był wściekły. Nie miałam pojęcia, co takiego się wydarzyło, że od samego rana roztaczał wokół siebie złą aurę. W sumie, jak się nad tym zastanowić, to niewiele mnie to obchodziło.

– Samolot został odwołany – odpowiedział, wpraszając się do mojego mieszkania, jakby był jego właścicielem.

Zamknęłam za Carterem drzwi i podążyłam za nim do salonu. W moim domu czuł się nad wyraz swobodnie. Nie wiedziałam, co o tym myśleć.

– To znaczy, że nasz wyjazd również został odwołany. – Liczyłam, że mężczyzna potwierdzi, on jednak szybko zdeptał ten niewielki płomyk nadziei, który się we mnie tlił.

– Oczywiście, że nie. Nie możemy odpuścić tak ważnemu kontrahentowi. Pojedziemy samochodem – zdecydował.

Uniosłam wysoko brwi zaskoczona jego słowami.

– W taką pogodę? Przecież to szaleństwo! – Spojrzałam w okno i z przerażeniem stwierdziłam, że na zewnątrz szalała wichura i lał mocny, rzęsisty deszcz. Jazda samochodem w takich warunkach to nie tylko wariactwo, ale przede wszystkim głupota. Nie ufałam Carterowi na tyle, by powierzyć mu własne życie. W sumie w ogóle mu nie ufałam.

– Mam nadzieję, że jesteś spakowana, bo musimy już ruszać – odparł, spoglądając na zegarek spoczywający na jego nadgarstku. Zmarszczył brwi i wykrzywił usta. Najwidoczniej według jego obliczeń już byliśmy spóźnieni. Cenił sobie czas, bo dla niego oznaczał pieniądze. Zarabianie stało się jego głównym celem w życiu. Odniosłam wrażenie, że nic innego go nie cieszyło. Wyobraziłam go sobie zamkniętego w gabinecie i wąchającego banknoty. Mimowolnie na moich ustach pojawił się cień uśmiechu.

Carter zmrużył powieki, czekając na odpowiedź. Oczywiście kolejny raz zignorował moje zdanie. Podjął już decyzję, a ja miałam tylko się jej podporządkować. Zauważyłam, że mężczyzna rzadko słuchał tego, co do niego mówiłam. Tak jakby moje słowa odbijały się od niewidzialnej powłoki okrywającej jego ciało. To było naprawdę interesujące zjawisko.

– Przyszedłeś za wcześnie. Nie jestem jeszcze gotowa. – Zamierzałam zrobić mu na złość i wszystkie czynności wykonywać dwa razy wolniej. Tylko tak mogłam się na nim odegrać. Może i było to dziecinne zachowanie, ale nie posiadałam innej broni, by ją przeciw niemu użyć. A chciałam dać mu nauczkę.

– Radzę ci się pospieszyć. Jazda samochodem potrwa dłużej niż lot.

– Co ty nie powiesz… – burknęłam cicho pod nosem i udałam się do łazienki, by wziąć długi prysznic.

Przystanęłam jednak w progu sypialni i groźnym wzrokiem popatrzyłam na Cartera. Stał na środku pokoju i również mi się przyglądał. Oddałabym wszystko, by choć raz zajrzeć do jego umysłu.

– Nie jesteś u siebie i radzę ci niczego nie dotykać – przestrzegłam, wymierzając w niego wskazujący palec. Nienawidziłam, gdy ktoś ruszał moje osobiste rzeczy, a nie daj Boże przekładał je w inne miejsce. Dostawałam wtedy szału.

W odpowiedzi tylko się do mnie uśmiechnął. Nie podobała mi się jego mina, ale nie miałam czasu na jej analizę, bo faktycznie niedługo powinniśmy ruszać w drogę.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi do sypialni i zaczęłam przygotowywać się na wyjazd. Wczoraj dopadło mnie tak wielkie zmęczenie, że nie byłam w stanie ruszyć ręką, a co dopiero spakować walizkę.

Przeklinałam pod nosem Cartera i jego głupi pomysł wyjazdu, na dodatek w tak okropną pogodę. Odwołali lot, więc to dobry powód, aby również przełożyć naszą podróż. Ale nie, on musiał postawić na swoim i ciągnąć mnie nie wiadomo gdzie i w jakim celu.

Z powodu ogarniającego mnie zdenerwowania nie panowałam nad drżeniem dłoni. W pośpiechu upychałam rzeczy do torby. Nie musiałam zastanawiać się, co ze sobą zabrać, bo to nie był mój pierwszy wyjazd, a trzydziesty, jeśli dobrze policzyłam. Carter często zabierał mnie ze sobą w podróże biznesowe. Zachowywał się tak, jakby beze mnie nie mógł wykonać najprostszych czynności. Czasami czułam się jak jego służąca, a nie pracownica.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: