Wyjdź za mnie - ebook
Wyjdź za mnie - ebook
Amerykański biznesmen Nate Brunswick przyjeżdża do Palermo, by kupić pierścień ze szmaragdem, który kiedyś należał do jego dziadka. Gdy zjawia się w domu rodziny Mastrantino, obecnych właścicieli klejnotu, otwiera mu dziewczyna w sukni ślubnej – Mina Mastrantino. To dzień jej ślubu, jednak na twarzy Miny Nate dostrzega łzy. Mina jest zmuszona jak najszybciej wyjść za mąż za człowieka, którego wybrała dla niej matka, bo wedle testamentu ojca dopiero po jej ślubie odziedziczą spadek. Nate’owi robi się żal pięknej Miny i wpada na pomysł innego rozwiązania…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3837-3 |
Rozmiar pliku: | 732 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Legendarne Złote Wybrzeże na Long Island przywoływało na myśl dawne fortuny i skandaliczne opowieści uwiecznione w amerykańskiej literaturze. Dynastie reprezentantów klasy wyższej, będącej owocem rewolucji przemysłowej, raz po raz z rozmachem budowały tu okazałe rezydencje i zamki.
Mimo że po tym pełnym bogactwa okresie pozostało wiele pamiątek, tylko nieliczne z imponujących posiadłości przetrwały po dziś dzień. Nawet potężna willa słynnego magnata spedycji Giovanniego Di Sione, zbudowana pod koniec osiemnastego wieku, została znacząco odnowiona i stanowiła teraz sztampowy symbol współczesnej architektury.
Ostentacyjny pokaz luksusu wzbudził poczucie znajomej ironii w Nate’cie Brunswicku, który wjechał swoim jaguarem na krętą drogę prowadzącą do rezydencji Di Sione. Sam zgromadził tyle pieniędzy, że bez problemu mógłby kupić całe Złote Wybrzeże, dodając je do imperium nieruchomości, które posiadał na całym świecie, a mimo to nigdy nie zdołał odnaleźć swojego miejsca.
Boleśnie przekonał się, że wszystkie pieniądze świata nie zdołałyby zagoić starych ran, a w Nowym Jorku zawsze będzie postrzegany jako rozpieszczony intruz. Krew nowobogackich mogła mieszać się z błękitną krwią, to jednak byłoby dalekie od renomy utrwalonej w świadomości zbiorowej elity.
Z piskiem opon zatrzymał się przed willą dziadka. To miejsce zawsze wywoływało w nim szereg złożonych emocji.
Jego dziadek umierał na białaczkę. Nate tak często przebywał ostatnio w podróży, że miał niewiele czasu dla swojego mentora, który był dla niego jedynym wzorem ojca. Był w szoku, gdy jego przyrodnia siostra Natalia powiedziała mu, że białaczka dziadka wróciła, a tym razem przeszczep szpiku kostnego Nate’a nie był w stanie go uratować. Najwyraźniej nawet wszechmocny Giovanni nie mógł dwukrotnie oszukać przeznaczenia.
Nate wyszedł z auta i rozprostował zmęczone jazdą nogi. Gdy dotarł na szczyt krętych schodów prowadzących do drzwi wejściowych, jego oczom ukazała się Alma, która od wielu lat pełniła rolę gosposi rodziny Di Sione.
– Panie Nate – powitała go. – Signor Giovanni cieszy się ostatnimi promieniami słońca na tylnej werandzie. Niecierpliwie oczekiwał pana przyjazdu.
Nate’a ukłuło poczucie winy. Powinien znajdować więcej czasu dla dziadka.
Wymienił kilka uprzejmości z Almą, po czym przeszedł na tyły willi, a jego kroki rozbrzmiewały echem na marmurowej podłodze. Pierwszy raz odwiedził ten dom w wieku osiemnastu lat po tym, jak odnalazł go jego przyrodni brat Alex, gdy się okazało, że tylko jego szpik mógł uratować życie dziadka – człowieka, którego nigdy nie poznał.
We wspomnieniach znów zobaczył swoje przyrodnie rodzeństwo zgromadzone na schodach. Wpatrywali się w niego, gdy Alex prowadził go do salonu, w którym miał po raz pierwszy spotkać się z Giovannim.
Giovanni przyjął pod swój dach wnuków po tym, jak ojciec Nate’a, Benito, i jego żona Anna zginęli w wypadku samochodowym spowodowanym przez jazdę po alkoholu i narkotykach. Z pewnością była to wielka tragedia, Nate pamiętał jednak tylko, jak samotny i zgorzkniały czuł się w wieku osiemnastu lat, gdy jego przyrodnie rodzeństwo miało życie jak z bajki, a on walczył wraz z matką o przetrwanie. Jako nieprawy syn Benita Di Sione’a nigdy nie został wtajemniczony w sprawy rodzinne.
Wychodząc na werandę, Nate powtarzał sobie w myślach, że wszystko to wydarzyło się bardzo dawno temu. Unicestwił tę wersję siebie i zastąpił ją wersją człowieka sukcesu, którego nikt nie był w stanie zignorować – nawet arystokraci.
Jego dziadek siedział w wysokim krześle skąpanym w promieniach zachodzącego słońca. Jego słynny szósty zmysł sprawił, że odwrócił się, wyczuwając nadejście Nate’a, a na jego śniadej twarzy pojawił się niespieszny uśmiech.
– Nathaniel. A już myślałem, że Manhattan pochłonął cię do reszty.
Nate stanął naprzeciwko człowieka, który zaczął tak wiele dla niego znaczyć. Z bólem serca dostrzegł, jak słabo wyglądał.
Giovanni wstał i wziął wnuka w objęcia. Wzruszony Nate zacisnął palce na jego ramionach. Pomimo skomplikowanych uczuć, jakimi darzył rodzinę Di Sione, Giovanni zawsze był dla niego honorowym człowiekiem sukcesu. Nate wzorował się na nim, by uniknąć błędów ojca.
Odsunął się i spojrzał na zniszczoną twarz dziadka.
– Na pewno nie da się nic zrobić? Lekarze są pewni, że kolejny przeszczep nie zadziała?
Giovanni przytaknął.
– Pierwszy przeszczep wykonali tylko ze względu na moje nazwisko i stan zdrowia, przecież wiesz. Czas na mnie, Nathanielu. Miałem dobre życie. Wielu mogłoby jedynie o takim pomarzyć. Jestem z tym pogodzony.
Usiadł i wskazał mu krzesło.
– Po powrocie na Manhattan muszę zrewidować plany – powiedział Nate.
– Za dużo pracujesz – skarcił Giovanni wnuka. – Życiem trzeba się cieszyć. Kto dotrzyma ci towarzystwa w dniu, w którym zarobisz tyle miliardów, że nie będziesz miał na co ich wydać?
Nate już był na tym etapie.
– Wiesz, że nie mam potrzeby, by się ustatkować.
– Nie miałem na myśli braku kobiety, choć to też by ci się przydało. Chodziło mi o to, że jesteś pracoholikiem. Jesteś tak skupiony na zarabianiu pieniędzy, że umyka ci prawdziwy sens życia.
Nate uniósł brew.
– Czyli?
– Rodzina. Korzenie. Twoje koczownicze zwyczaje na dłuższą metę nie dadzą ci satysfakcji. Mam nadzieję, że zdasz sobie z tego sprawę, zanim będzie za późno.
– Mam dopiero trzydzieści pięć lat – zauważył Nate. – A ty jesteś takim samym pracoholikiem. To nasza cecha charakterystyczna. Nie wybieramy jej. To ona nas wybiera.
– Zdaje się, że w obecnej sytuacji nabrałem dystansu. – Dziadek posmutniał. – Nasza dyscyplina staje się wadą, jeśli z nią przesadzimy. Zawiodłem twojego ojca, a w rezultacie też ciebie, każdą chwilę poświęcając na rozwój firmy.
Nate zrobił gniewną minę.
– Ojciec sam się zawiódł. Powinien był wziąć się w garść, a nie umiał.
– Jest w tym trochę racji. – Giovanni utkwił w nim wzrok. – Wiem, że masz własne demony. Ja też. Prześladowały mnie one każdego dnia. W twoim przypadku nie jest jednak za późno. Masz przed sobą całe życie. Masz braci i siostry, którzy chcą się do ciebie zbliżyć, a mimo to ich odrzucasz. Nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego.
– Przyleciałem na wystawę Natalii.
– Bo masz do niej słabość. – Dziadek pokręcił głową. – Rodzina powinna być dla ciebie jak skała, dzięki której przetrwasz każdą burzę.
Podejrzany blask w oczach i słodko-gorzki ton dziadka sprawiły, że Nate po raz kolejny zaczął się zastanawiać, jakie były sekrety Giovanniego. Dlaczego opuścił Włochy, przyjechał do Ameryki bez grosza przy duszy i nigdy więcej nie skontaktował się ze swoją rodziną?
– Już o tym rozmawialiśmy – powiedział Nate, nieco bardziej surowo, niż zamierzał. – Pogodziłem się z rodzeństwem. To musi wystarczyć.
Giovanni zmarszczył czoło.
– Czyżby?
Nate wypuścił powietrze z płuc i zanurzył się w ciszy, która oznaczała, że ta rozmowa dobiegła końca.
Giovanni spojrzał na zachodzące słońce.
– Mam do ciebie prośbę. Chciałbym, żebyś odnalazł pierścionek, który dużo dla mnie znaczy. Sprzedałem go kolekcjonerowi wiele lat temu, po przyjeździe do Ameryki. Nie mam pojęcia, gdzie się znajduje i w czyich jest rękach. Mogę ci go jedynie opisać.
Nate nie był zaskoczony. Natalia wspominała, że wszyscy poza Alexem zostali już wysłani na wyprawę dookoła świata w celu odnalezienia podobnych skarbów. Błyskotki, które jego dziadek nazywał swymi utraconymi kochankami, najwyraźniej rzeczywiście istniały, a jego wnukom udawało się je odnaleźć. Jedyne, czego nie mogli rozgryźć, to dlaczego te przedmioty tak wiele znaczyły dla ich dziadka.
Nate przytaknął.
– Nie ma sprawy. Mógłbyś zdradzić, jakie znaczenie mają dla ciebie te pamiątki?
– Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mógł ci powiedzieć. Najpierw muszę jednak znów je zobaczyć. Ten pierścionek jest dla mnie wyjątkowy. Muszę go odzyskać.
– A ostatnie zadanie zlecisz Alexowi – domyślił się Nate.
– Tak.
Jego relacja z najstarszym przyrodnim bratem, który zarządzał firmą spedycyjną Di Sione Shipping, była skomplikowana. Giovanni zmusił Alexa, by ten krok po kroku wypracował sobie pozycję prezesa, Nate’owi zapewnił z kolei pracę za biurkiem od razu po studiach, za które zapłacił. Nate podejrzewał, że w ten sposób chciał zrekompensować mu warunki, w których musiał dorastać.
Nie chodziło jednak tylko o faworyzowanie jednego z wnuków. Nate miał wrażenie, że Alex obwiniał go za śmierć rodziców. Tej samej nocy, gdy matka Nate’a, kochanka jego ojca, pojawiła się w domu Benita Di Sione wraz z dziesięcioletnim Nate’em, błagając o wsparcie finansowe, ojciec Alexa roztrzaskał samochód o drzewo; zginęli oboje z żoną. Przed wypadkiem między małżonkami doszło do gwałtownej sprzeczki, co mogło się przyczynić do nieodpowiedzialnej jazdy Benita.
– Nathanielu?
Nate potrząsnął głową, by oczyścić ją z myśli o rzeczach, które nigdy nie mogły ulec zmianie.
– Niezwłocznie rozpocznę poszukiwania. Mogę dla ciebie coś jeszcze zrobić?
– Poznaj braci i siostry. Dzięki temu umrę szczęśliwy.
Nate przypomniał sobie widok młodej twarzy Alexa wyglądającego przez okno tej nocy, gdy stał na ganku ojca wraz z matką, która błagała o wsparcie. Ta konsternacja wypisana na jego twarzy…
W kolejnych latach tylko Alex wiedział o istnieniu Nate’a, a jednak nie wyjawił tego sekretu, dopóki Giovanni nie zachorował. Choć Nate nieraz miał ochotę zapytać go o powód tej decyzji, bracia nigdy o tym nie rozmawiali. Potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości. Co za różnica? Nic nie było w stanie zmienić biegu wydarzeń, do których doszło tamtej nocy.
Odnalezienie pierścionka stało się dla Nate’a priorytetem. Przekazał opis prywatnemu detektywowi i dostał odpowiedź w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Pierścionek kilkadziesiąt lat temu kupiła na aukcji sycylijska rodzina i wyglądało na to, że nie był na sprzedaż. W słowniku Nate’a nie było jednak takiego pojęcia. Wszystko i wszyscy byli na sprzedaż, o ile cena była wystarczająco wysoka.
Po załatwieniu kilku spraw poleciał do Palermo. Miał w zwyczaju wykorzystywać nadarzające się okazje, by robić interesy. Dlatego zameldował się w sześciogwiazdkowym hotelu Giarruso, którego przejęciem był zainteresowany, i tego samego dnia umówił się na spotkanie ze spółką, do której należał obiekt. Po tym, jak jej przedstawiciele osobiście powitali go w dwupiętrowym luksusowym apartamencie, uznał, że w pierwszej kolejności musi dojść do siebie. Wszedł na piętro, by wziąć gorący prysznic. Niezależnie od tego, jak luksusowym odrzutowcem podróżował, nigdy nie mógł zasnąć w samolocie. Jego asystentka Josephine zwykła mówić, że lubował się sprawowaniu nad wszystkim kontroli. Nawyk spania z jednym okiem otwartym wyrobił sobie jeszcze w mieszkaniu wynajmowanym przez jego matkę na Bronksie, gdzie non stop przytrafiało się komuś coś złego. Zanim matka zdołała go naprostować, był chłopcem na posyłki dla zbira z sąsiedztwa, zatem wiedział, że niebezpieczeństwo czyhało na każdym kroku, zwłaszcza gdy w grę wchodziły pieniądze i reputacja. Bystry człowiek zawsze musiał się mieć na baczności.
Wyszedł spod prysznica i udał się do salonu, by przed spotkaniem odpowiedzieć na kilka ważnych mejli. Zajęty rozmyślaniem o szacowanej cenie hotelu, dopiero po chwili zauważył pokojówkę schyloną nad barem. W pierwszej chwili pomyślał, że nigdy nie widział bardziej uroczych pośladków. Okrągłe, jędrne, wyrzeźbione, odznaczały się pod jej grafitowym mundurkiem. Spektakularne nogi też robiły wrażenie. Ale co, u licha, ta kobieta robiła w jego apartamencie?
– Czy mogłaby mi pani wyjaśnić, co pani tu robi, skoro jasno dałem do zrozumienia kamerdynerowi, że nie życzę sobie, by mi przeszkadzano?
Powoli się odwróciła, a on zmierzył ją wzrokiem. Wdzianko pokojówki podkreślało jej wąską talię. Obfity biust wydawał się nie mieścić pod zapinaną na guziki górą jej stroju. Miała lśniące ciemnobrązowe włosy, wyraźnie zarysowane kości policzkowe i zachwycające oczy w kolorze espresso.
Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widział. Egzotyczna, sycylijska piękność ze śniadą skórą i ponętnymi kształtami. Domyślał się, że wystarczyło jedno ponętne spojrzenie, by mężczyźni padali jej do stóp.
Wędrowała wzrokiem po jego ciele, zatrzymując się na ręczniku, którym owinął biodra, i szerzej otworzyła oczy. Gdy schodził ze schodów, ręcznik nieco się osunął i obecnie trzymał się na jego kościach biodrowych. Trzeba było przyznać, że miała niezły widok. Dżentelmen jakoś by temu zaradził. On nigdy jednak nie był dżentelmenem. Powiedział osobistemu kamerdynerowi, by nikt mu nie przeszkadzał. Nie zamierzał odpuścić.
– A więc?
Dios mio, ależ on był piękny. Mina obrzuciła spojrzeniem twarz Amerykanina, przygryzając wargę. Wpatrywał się w nią ciemnymi oczami, przyprawiając ją o dreszcze.
– Kamerdyner poinformował mnie, że jest pan na spotkaniu. – Uniosła podbródek, starając się odzyskać pewność siebie. – Zapukałam, zanim weszłam, signor Brunswick.
– Spotkanie odbędzie się po południu. Czy w sześciogwiazdkowym hotelu nie chodzi o to, by wyprzedzać mój grafik o kilka kroków i przewidywać każde moje życzenie?
Myśli Miny zawędrowały do sypialni na piętrze, sprawiając, że zaczęła się zastanawiać, czego ten arogancki mężczyzna oczekiwałby od kobiety w łóżku. Brak doświadczenia hamował jej wyobraźnię, ale była skłonna się założyć, że warto mu było się poddać. Oblała się rumieńcem, zaciskając palce na tabliczce czekolady, którą trzymała. Co ona sobie myślała? Przecież była zaręczona. W dodatku nigdy nie miewała tak nieczystych myśli.
Odchrząknęła, unosząc czekoladę.
– To prawda, moja praca polega na przewidywaniu pańskich potrzeb. Uzupełniałam barek o wykwintną sycylijską czekoladę z orzechami.
Piękny Amerykanin podszedł bliżej, wyjmując smakołyk z jej dłoni. Z bliska był nawet jeszcze bardziej olśniewający. Jego ciemne gęste włosy nadal były mokre po prysznicu, a szeroką szczękę pokrywał stylowy zarost.
– Zgodnie z naszą polityką staramy się wiedzieć wszystko o naszych gościach, analizując ich poprzednie wizyty – wydukała nerwowo. – Przyniosłam czekoladę z orzechami laskowymi i brazylijskimi.
Skrzyżował umięśnione ramiona na piersi.
– Błąd numer jeden…Lino – powiedział, wpatrując się w jej identyfikator, na którym zamiast prawdziwego imienia widniało imię, które podała kierownikowi, gdy dostała pracę. – Wolę mleczną.
– Och… – Była w szoku. W Giarruso nikt się nigdy nie mylił. – Cóż… – zająknęła się. – Musieliśmy popełnić błąd. Bardzo rzadko nam się to zdarza. Zajmę się tym.
– Co jeszcze? – zapytał.
– Scusi?
– Co jeszcze o mnie wiesz?
Poza faktem, że lubił obracać się w towarzystwie wysokich pięknych blondynek, a jej nie wolno było reagować na ich obecność, nawet jeśli nie były wpisane na listę gości, co było wbrew surowym zasadom hotelu? Jej rumieniec się pogłębił. Rozpaczliwie próbowała pobudzić wrodzoną inteligencję.
– Wiemy, że zdarza się panu zapomnieć spakować zasilacz do laptopa. Przyniosłam panu uniwersalny.
Podszedł bliżej, a ręcznik zsunął się jeszcze bardziej. Maledizione. Musiała się stamtąd wydostać.
– Tym razem mi się nie przyda.
Czuła, że traci kontrolę nad sytuacją. Skinieniem głowy wskazała barek.
– Uzupełniliśmy barek o pana ulubioną whisky.
– Przewidywalne.
Zaczęła się irytować. Poddawanie się przesłuchaniu przez aroganckiego mężczyznę w ręczniku, który w każdej chwili mógł spaść na ziemię, nie należało do jej obowiązków.
– Rozumiem, że to dla pana żadna rewelacja, signor Brunswick, ale nasi goście tego właśnie oczekują. Mamy zapewnić im komfort godny ich własnych domów. Choć zgodzę się, że stać nas na więcej.
W jego ciemnych oczach rozbłysła ciekawość.
– To znaczy? – mruknął.
– Zamiast archiwizować potrzeby gości skupiłabym się na ich przewidywaniu. Pan, na przykład, lubi biegać o poranku. Gdybym to ja aranżowała pana pobyt, przygotowałabym listę dogodnych tras po najpiękniejszych okolicach Palermo.
Cyniczny uśmiech zniknął z jego ust.
– Co jeszcze?
– Jest pan fanem konkretnego rodzaju pinot noir z regionu Etny. Zostawiłabym je u pana w pokoju, tak jak to zrobiliśmy, ale dołączyłabym także inne, mniej znane wino z najlepszej winnicy w okolicy. Nie kupi go pan w Stanach.
W jego oczach pojawiło się uznanie.
– Jeszcze jeden przykład.
Przygryzła wargę, czując, że wraca jej pewność siebie.
– Lubi pan odwiedzać operę w towarzystwie… dam. Zorganizowałabym dla pana takie wyjście. Zarezerwowałabym bilety i zamówiłabym suknię dla pana towarzyszki, rzecz jasna w kolorze, który pasuje blondynkom, bo zdaje się, że takie są pańskie preferencje.
Uśmiechnął się, a dołeczek w policzku sprawił, że w jej oczach nie był już arogancki, a zniewalający.
– A tak dobrze ci szło, Lino. Dopóki nie wspomniałaś o blondynkach…
Obrzucił spojrzeniem kolejno jej twarz i naprężone guziki sukienki, którą przeklinała, odkąd zaczęła tę pracę.
– Tak się składa, że kilka ostatnich dam, które mi towarzyszyło, rzeczywiście było blondynkami, ale w gruncie rzeczy wolę brunetki o egzotycznej urodzie.
Zakręciło jej się w głowie. Jego zachowanie było nie na miejscu.
Cofnęła się o krok i wzięła głęboki oddech, starając się dojść do siebie.
– Może zainteresuje pana butelka pinot noir? – zasugerowała.
– A dostarczysz ją osobiście?
Wydała z siebie zduszony okrzyk i cofnęła się o kolejny krok.
– Obawiam się, że to niemożliwe. Za godzinę kończę pracę. Mam dziś randkę.
Uniósł brew.
– Z pewnością.
Ręcznik zsunął się o kolejny centymetr. Nerwowo wyciągnęła pozostałe dwie tabliczki czekolady z fartuszka, położyła je na stole i rzuciła się do ucieczki.
– Buonanotte… -wymamrotała, słysząc jego niski śmiech.
– Udanej randki. Nie rób niczego, czego sam bym nie zrobił.
Nate przyglądał się wychodzącej pokojówce. Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak dobrze się bawił. Owszem, był nieco okrutny, traktując w ten sposób uroczą Linę, ale za kilka godzin miał się spotkać z właścicielami hotelu, a personel takich przybytków zawsze wiele mówił o obiekcie. Chciał wiedzieć, jacy ludzie dostają pracę w Giarruso, a Lina miała potencjał.
Była nie tylko piękna, ale także bystra. Co więcej, świetnie rozumiała potrzeby gości. Koniec końców zrekompensowała tym naruszenie jego prywatności. Niezwykle podobały mu się przykłady Liny. Jej pomysły były kreatywne i możliwe do wykonania, co robiło wrażenie.
Kamerdyner pojawił się z butelką czerwonego wina Marc de Grazia z Etny chwilę przed spotkaniem. Trunek produkowany na najwyższym wzniesieniu w Europie wyglądał intrygująco. Nate żałował, że nie mógł skosztować wina w towarzystwie uroczej pokojówki. Z chęcią zlizałby je wprost z jej fantastycznego ciała. Wiedział, że też jej się spodobał, widział to w jej spojrzeniu. Niestety była zajęta, przynajmniej dziś.
Może tak było lepiej. Był tu, by jak najszybciej wywiązać się z obietnicy złożonej dziadkowi, żeby Giovanni przed śmiercią nacieszył się sentymentalnymi wspomnieniami. Przy okazji mógł przejąć luksusowy hotel w Palermo. Nie miał w planach uwodzenia niewinnej brunetki, choć z chęcią by jej udowodnił, że człowiek, z którym się umówiła, nie mógł mu dorównać.