- W empik go
Wymagający papież. W hołdzie Benedyktowi XVI - ebook
Wymagający papież. W hołdzie Benedyktowi XVI - ebook
Joseph Ratzinger – ponadprzeciętny umysł, niezrównany teolog, niezłomny obrońca wiary katolickiej. Obserwatorzy życia kościelnego zgodnie uważają, że wraz ze śmiercią Benedykta XVI zamknęła się epoka rozpoczęta w 1978 roku przez Jana Pawła II.
W swojej najnowszej książce ks. prof. Robert Skrzypczak dokonuje wnikliwego spojrzenia w życie, działalność i pontyfikat Benedykta XVI. Dzięki tej analizie zaczynamy rozumieć jego dylematy, poznajemy kulisy decyzji oraz prawdziwe poglądy. Lecz nade wszystko dostrzegamy osobę, która całym swoim życiem i siłą umysłu świadczyła o wierze w prawdziwego Boga.
Mocna, wiele wyjaśniająca, wciągająca. Od początku, czyli pierwszych opowieści o dramacie sumień młodych niemieckich adeptów teologii po drugiej wojnie światowej, do końca (wybranych tekstów autorstwa Benedykta XVI). Jak mawiał kilkakrotnie cytowany przez autora G.K. Chesterton: „Kościół to jedyna instytucja na świecie, która potrafi w najwyższym stopniu inspirować i zarazem drażnić”. Ta książka też, o ile „drażnić” znaczy „prowokować do myślenia”.
ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”
Publikacje ks. prof. Roberta Skrzypczaka śledzę od lat z wielkim zainteresowaniem. Czas poświęcony na ich lekturę nigdy nie był dla mnie czasem straconym. Autor, zabierając głos w sprawach najbardziej istotnych dla Kościoła, człowieka i ludzkiej cywilizacji, nie pozwala sobie na miałkość treści. Nie tylko ma „coś” do powiedzenia jako naukowiec, ale jako czynny duszpasterz z przedseminaryjnym doświadczeniem pracy w poradni psychologicznej, potrafi tym „czymś” się dzielić, trafiając do umysłu i do serca. Jego szczególne fascynacje – prócz Ewangelii – to duchowość Sługi Bożego ks. Dolindo Routolo oraz teologia Josepha Ratzingera/Benedykta XVI. Wartość książki „Wymagający Papież” polega na błyskotliwym wyeksponowaniu najważniejszych doświadczeń życiowych i analiz teologicznych jej Bohatera oraz na prezentacji mało znanych albo wręcz nieznanych polskiemu czytelnikowi tekstów papieża Ratzingera.
ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny „Idziemy”
By Kościół katolicki w pełni przyswoił duchowe i intelektualne dziedzictwo Josepha Ratzingera, potrzeba będzie wielu lat. Książka ks. Roberta Skrzypczaka jest jedną z pierwszych prób ukazania wielkości teologicznego dzieła Benedykta XVI ze szczególnym wskazaniem tych wątków jego nauczania, które mogą być drogowskazem i pomocą dla chrześcijan zmagających się z największymi wyzwaniami dla wiary w XXI wieku.
Grzegorz Górny, publicysta
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67719-44-5 |
Rozmiar pliku: | 896 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Benedykt XVI odszedł ostatniego dnia 2022 roku. Uczynił to w swoim niepowtarzalnym stylu, złożonym z pokory, słodyczy i wrodzonej elegancji. Pozostawił nam swe dzieła zebrane, ogromną ilość papieskich homilii, okolicznościowych przemówień i udzielonych wywiadów. Być może jego nauczanie katolickich zasad czyni go współczesnym Ojcem Kościoła. Podjął się w nim wielkiej próby połączenia tradycji z nowoczesnością. Joseph Ratzinger był teologiem, prefektem Kongregacji Nauki Wiary i papieżem.
W 1966 roku Jacques Maritain, krytykując zachłyśnięcie się wielu katolickich środowisk nowoczesnością, napisał, że dzisiejszy Kościół postanowił trwać „na kolanach przed światem”. Z tego upadku katolicką wspólnotę usiłowali wydźwignąć wspólnymi siłami św. Jan Paweł II i jego „strażnik wiary” – Joseph Ratzinger. Podjęli się tego zadania nie po to, by Kościół znów zatryumfował i rzucał światu lekceważące wyzwania, ale by bez kompleksów i lęku wypełniał swą misję przekazywania ludziom żywego Jezusa Chrystusa. Z jaką reakcją spotykała się odważna i dogłębna posługa myślenia Benedykta XVI, pokazują gniewne i pełne napastliwości ataki kierowane przeciwko niemu choćby po opublikowaniu deklaracji _Dominus Jesus_ w 2000 roku albo po napisaniu motu proprio _Summorum Pontificum_ w 2009 roku. Najradykalniejszych prób zszargania jego dobrego imienia podejmowali się jego rodacy, biskupi i teologowie z Niemiec.
Wszyscy jego prawdziwi wrogowie znajdowali się wewnątrz Kościoła. Wystarczy tu przywołać tzw. mafię z St. Gallen – tak ją nazwał kard. Godfried Danneels, prymas Belgii, w biograficznej książce jemu poświęconej autorstwa Karima Schelkensa i Jürgena Mettepenningena – która przez lata spiskowała za plecami Benedykta XVI, aż został odwołany, albo też innych wpływowych teologów, z których jeden, Peter Hünermann, założył nawet specjalny instytut teologiczny przeznaczony do zwalczania Ratzingerowej myśli w Kościele. Profesor Hünermann narzekał, że Ratzinger „wzrastał w poprzedniej epoce, na starej teologii sprzed Soboru”. Wraz z Jurgenem Werbickiem i Hansem Küngiem podpisał się on pod dramatycznym apelem, w którym domagano się kapłaństwa kobiet, wyświęcania mężczyzn żonatych, udziału świeckich w wyborze kandydatów na biskupów i proboszczów, a także tego, by „nie wykluczać” z Kościoła rozwodników żyjących w ponownych związkach ani par złożonych z osób tej samej płci współżyjących ze sobą. Ci teologowie napierali całym swym autorytetem na ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, domagając się od Rzymu „wolności dla ewangelicznego przesłania” i „swobody postępowania w zgodzie z sumieniem”. Protestowali przeciwko autorytarnej władzy papieża. Hünermann pytany o to, jaka była największa zasługa Josepha Ratzingera dla Kościoła, miał odrzec z przekąsem: „fakt, że zrezygnował”.
Benedykt XVI tak opisywał tę atmosferę: „W niejednym seminarium studenci przyłapani na czytaniu moich książek byli uważani za niezdolnych do kapłaństwa. Moje książki były chowane, jak zła literatura, i jedynie czytane pod ławką”. Znamienna, choć wcale niezaskakująca, okazała się decyzja emerytowanego Ojca Świętego, żeby kazać opublikować swe ostatnie teksty, powstałe w latach 2018-2022, dopiero po własnej śmierci. Uzasadnił to następująco: „Ze swojej strony nie chcę już nic publikować w moim życiu. Wściekłość środowisk wobec mnie w Niemczech jest tak silna, że pojawienie się jakichkolwiek moich słów natychmiast wywołuje z ich strony morderczy szum. Sobie i chrześcijaństwu chcę tego oszczędzić”. I rzeczywiście, książka ujrzała światło dzienne dopiero po pogrzebie Josepha Ratzingera, zaopatrzona w tytuł: _Czym jest chrześcijaństwo. Mój niejako testament duchowy_ (_Che cos’è il cristianesimo. Quasi un testamento spirituale_, Mondadori, Milano 2023).
Niechęć do Benedykta XVI nie ograniczała się jedynie do osób z kraju, z którego pochodził. Również we Włoszech przy wielu okazjach musiał znosić afront i kontestację. W niechęci do niego przodował postępowy Turyn. Przypomnę tylko kilka przykładów, choć można by zebrać z nich całą antologię. W 1998 roku kard. Ratzinger przybył do Turynu na zaproszenie abp. Giovanniego Saldariniego. Odwiedzał diecezję i rozmawiał z seminarzystami, a wieczorem wygłosił wykład w teatrze Regio, gdzie rażąco zabrakło całej znacznej części postępowego Kościoła lokalnego. Ówcześni seminarzyści zaczęli czytać jego książki potajemnie, ponieważ rektor, który właściwie niewiele z nich rozumiał, był temu przeciwny. Tekst konferencji poświęconej liturgii, wygłoszonej przez Ratzingera w opactwie Fontgombault w 2001 roku, został przetłumaczony, a następnie wydrukowany na koszt osoby prywatnej, po czym rozpowszechniony niemal potajemnie. W tym czasie o. Eugenio Costa SJ propagował opinię, że Ratzinger jest wyrazicielem „myśli nazistowskiej”. Podobnie Enzo Bianchi, założyciel włoskiej wspólnoty ekumenicznej „Communità di Bose”, nie szczędził krytyki ówczesnemu Ojcu Świętemu na wszystkich frontach. Arcybiskup Turynu Severino Poletto sprzeciwił się pomysłowi zaproszenia Ratzingera do przemawiania na wydziale teologicznym, woląc widzieć wśród swoich studentów innego niemieckiego kardynała Waltera Kaspera.
Kiedy Benedykt XVI odwiedził Turyn w 2010 roku, wydział liturgiczny sprzeciwił się użyciu kanonu rzymskiego w języku łacińskim podczas papieskiej Mszy Świętej na piazza S. Carlo, na szczęście bezskutecznie. Jeden z przedstawicieli „magicznego kręgu” włoskich liberalnych środowisk katolickich powiedział, że wraz z wyborem Franciszka Kościół „uwolnił się od ciężaru”. Aby zrozumieć dominujący dziś nurt myślowy w ojczyźnie Dantego i św. Franciszka, wystarczy wejść do sanktuarium św. Józefa przy via Santa Teresa, prowadzonego przez ojców kamilianów, i przyjrzeć się niszy wokół Świętego Oblicza Całunu Turyńskiego. Widnieją tam dumnie ikony postępowego katolicyzmu: Marcin Luter, Jan XXIII, Dietrich Bonhoeffer, Che Guevara, John Kennedy, Martin Luther King oraz kard. Carlo Martini. Żadnych ofiar komunizmu i męczenników lewicowego szaleństwa XX wieku, z wyjątkiem nieco ukrytego o. Pawła Floreńskiego. Benedykt XVI z pewnością nigdy nie znajdzie miejsca dla siebie w takim panteonie. Dla tych, którzy nie poddali się „dyktaturze relatywizmu”, będzie to raczej powodem do chwały.
Nikt już pewnie tego nie pamięta, ale Benedykt XVI w 2008 roku był przedmiotem jednego z najbardziej haniebnych wyczynów włoskiej nauki, kiedy to po zaproszeniu go do wygłoszenia konferencji na rzymskim uniwersytecie La Sapienza uniemożliwiono mu wejście na teren uczelni, ulegając dyktatowi wąskiego grona profesorów, w tym laureata Nagrody Nobla z fizyki w 2021 roku Giorgio Parisiego. Wszystko to odbyło się przy aplauzie orędowników postnowoczesnej idei wolności od elementów religii w przestrzeni publicznej. Eugenio Scalfari, redaktor naczelny włoskiego dziennika „La Reppublica”, sarkastycznie skomentował zdarzenie, iż według jezuickich przyjaciół Joseph Ratzinger był „przeciętnym teologiem”.
Dziś opłakuje go większość hipokrytów. Niektórzy w przypływie szczerości mówią, że był postacią „złożoną i kontrowersyjną”. Pewnie w kolejnych miesiącach usłyszymy jeszcze więcej podobnych wynurzeń. Dlaczego Benedykt XVI obudził tyle emocji? Aby to zrozumieć, wystarczy ponownie przeczytać jego mistrzowskie przemówienie wygłoszone w Regensburgu w 2006 roku, skoncentrowane na dehellenizacji chrześcijaństwa oraz przemocy u korzeni religii islamskiej, albo sięgnąć po jego trafne diagnozy współczesnego świata, w których mówił o „dyktaturze relatywizmu”, proponując katolikom sporządzenie katalogu „nienegocjowalnych zasad”.
Jak widział siebie Joseph Ratzinger? Jakie stoją dziś zadania przed teologiem i jaki funkcjonuje dziś – ujmując szerzej – obraz współczesnego głosiciela Ewangelii? Sam o tym pisał na początku pierwszego rozdziału swojego arcydzieła _Wprowadzenie do chrześcijaństwa_, opublikowanego po raz pierwszy w 1969 roku. Przywołał w tym miejscu, pochodzącą z pism Kierkegaarda, opowieść o klaunie i płonącej wiosce. Gdy dyrektor cyrku dowiedział się o wybuchu pożaru w swoim obwoźnym taborze, natychmiast wysłał klauna, już ubranego i wymalowanego do występu, do pobliskiej wsi, bowiem istniało niebezpieczeństwo, że ogień, rozprzestrzeniający się po wysuszonych polach, podpali ludziom domostwa. Klaun bez namysłu pobiegł do wioski, błagając mieszkańców, aby przyszli do cyrku i pomogli ugasić pożar. Jednakże jego krzyki ludzie wzięli za przebiegłą sztuczkę, mającą na celu przyciągnięcie jak największej liczby widzów na przedstawienie, toteż oklaskiwali go, śmiejąc się do łez. Biednemu klaunowi chciało się płakać, widząc, że na próżno błagał tamtych mężczyzn, by zaradzili niebezpieczeństwu. Tłumaczył, że to nie fikcja ani sztuczka, ale gorzka rzeczywistość, bo cyrk naprawdę płonie. Jego płacz jeszcze bardziej wzmagał śmiech. Wszyscy uważali, że pięknie odegrał swoją rolę… Zabawa trwała do momentu, aż ogień naprawdę ogarnął wieś, a pomoc przyszła za późno. Wieś i cyrk uległy płomieniom. Benedykt XVI być może wygląda jak ten błazen, ubrany w strój odziedziczony z przeszłości. W dzisiejszym Kościele niewielu ma ochotę potraktować go na serio i wysłuchać tego, co ma do przekazania. Ale historia jest długa, a Opatrzność Boża działa skutecznie. Przyjdzie czas, kiedy jego myśl przyniesie owoce.
George Weigel napisał: „Zgodnie z karykaturalnymi wyobrażeniami Ratzinger był przestarzałym, stetryczałym intelektualistą, którego książki wkrótce pokryją się kurzem, a potem rozlecą, nie pozostawiając żadnego śladu w Kościele i światowej kulturze. Tymczasem można być bardziej niż pewnym, że jego publikacje będą nadal czytane. Podejrzewam też, że niektóre z homilii tego papieża, największego papieskiego kaznodziei od czasów św. Grzegorza Wielkiego, znajdą ostatecznie miejsce w oficjalnej codziennej modlitwie Kościoła, Liturgii Godzin”. Nie chciał być papieżem, zresztą w 2005 roku powiedział o sobie, że nie jest „miłośnikiem rządzenia”. Wybór na tron papieski przyjął tylko z posłuszeństwa wobec tego, co uznał za wolę Bożą, objawioną przytłaczającą większością głosów braci kardynałów. Nie miał nic z „Bożego rottweilera” czy też „panzerkardinala”, co chętnie przypisywała nieprzychylna mu prasa. Był raczej wytrawnym dżentelmenem o łagodnej duszy, nieśmiałym mężczyzną, który mimo to miał silne poczucie humoru. Był miłośnikiem Mozarta i św. Augustyna, i zasadniczo szczęśliwym człowiekiem. Nie miał nic ze zgorzkniałego wariata. Był Niemcem, który podczas oficjalnej wizyty w Wielkiej Brytanii w 2010 roku podziękował Brytyjczykom za zwycięstwo w bitwie o Anglię. Zrobił więcej niż ktokolwiek inny, jako kardynał – prefekt Kongregacji Nauki Wiary, a później jako papież, aby oczyścić Kościół z tego, co brutalnie i dogłębnie określał jako „brud”.
Kluczem do zrozumienia jego osoby i jego wielkości była głęboka i szczera miłość do Pana Jezusa, miłość wyostrzona przez niezwykłą teologiczną i egzegetyczną kompetencję, Uważał, że „przyjaźń z Jezusem Chrystusem” jest początkiem, a także warunkiem _sine qua non_ życia chrześcijańskiego. Pielęgnowanie tej przyjaźni uważał za najważniejszy cel Kościoła.
Jedna z monumentalnych postaci katolicyzmu XX wieku powróciła do domu Bożego, a Bóg nie omieszka wynagrodzić swego dobrego sługi.
Do cyprysowej trumny wraz z ciałem zmarłego papieża Benedykta XVI w dniu jego pogrzebu 5 stycznia 2023 roku została włożona kartka o następującej treści:
AKT DLA TRANZYTU
JEGO ŚWIĘTOŚCI BENEDYKTA XVI, PAPIEŻA EMERYTA.
ŚMIERĆ, ZŁOŻENIE DO TRUMNY I POCHÓWEK
ŚWIĘTEJ PAMIĘCI BENEDYKTA XVI, PAPIEŻA EMERYTA.
W świetle Chrystusa Zmartwychwstałego, 31 grudnia Roku Pańskiego 2022 o godzinie 9.34, gdy rok się kończył, a my byliśmy gotowi odśpiewać _Te Deum_ za wielorakie dobrodziejstwa doznane przez Pana, umiłowany emerytowany Pasterz Kościoła Benedykt XVI przeszedł z tego świata do Ojca. Cały Kościół razem z Ojcem Świętym Franciszkiem towarzyszył modlitwą jego przechodzeniu.
Benedykt XVI był 265. papieżem. Pamięć o nim pozostaje w sercu Kościoła i całej ludzkości.
Joseph Aloisius Ratzinger, wybrany na papieża 19 kwietnia 2005 roku, urodził się 16 kwietnia 1927 roku w Marktl am Inn, na terenie diecezji Passau (Niemcy). Jego ojciec był komisarzem policji i pochodził z rolniczej, raczej ubogiej rodziny w Dolnej Bawarii. Matka była córką rzemieślników z Rimsting nad jeziorem Chiem, a przed ślubem pracowała jako kucharka w różnych hotelach.
Dzieciństwo i młodość spędził w Traunstein, małym miasteczku przy granicy z Austrią, około trzydziestu kilometrów od Salzburga, gdzie otrzymał ogólne, kulturalne i chrześcijańskie wychowanie.
Czas jego młodości nie był łatwy. Wiara i wychowanie w rodzinie przygotowały go do sprostania ciężkim doświadczeniom związanym z reżimem nazistowskim i klimatem silnej wrogości wobec Kościoła katolickiego w Niemczech. W tych trudnych okolicznościach odkrył piękno i autentyczność wiary w Chrystusa.
Od 1946 do 1951 roku studiował w Wyższej Szkole Filozoficzno-Teologicznej we Fryzyndze oraz na Uniwersytecie w Monachium. 29 czerwca 1951 roku przyjął święcenia kapłańskie i rok później rozpoczął pracę wykładowcy na uczelni we Fryzyndze. W dalszej kolejności był profesorem w Bonn, Münster, Tybindze i Regensburgu.
W 1962 został oficjalnym ekspertem Soboru Watykańskiego II jako asystent kard. Josepha Fringsa. 25 marca 1977 papież Paweł VI mianował go arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, same zaś święcenia biskupie przyjął 28 maja tego samego roku. Jako dewizę biskupią przyjąłsłowa: _Cooperatores Veritatis_.
Na konsystorzu 27 czerwca 1977 roku papież Montini ogłosił go kardynałem i przydzielił mu stolicę tytularną Najświętszej Maryi Panny Pocieszycielki w Tiburtino.
25 listopada 1981 roku Jan Paweł II powołał go na urząd prefekta Kongregacji Nauki Wiary, w związku z czym 15 lutego następnego roku zrzekł się on kierowania archidiecezją w Monachium i Fryzyndze.
6 listopada 1998 roku został wicedziekanem Kolegium Kardynalskiego, a 30 listopada 2002 roku jego dziekanem, przyjmując pod opiekę Kościół Przedmieści Ostii.
W piątek 8 kwietnia 2005 roku przewodniczył on Mszy Świętej pogrzebowej Jana Pawła II na Placu św. Piotra.
Został wybrany na papieża przez kardynałów zebranych na konklawe 19 kwietnia 2005 roku i przyjął imię Benedykt XVI. Z balkonu Bazyliki św. Piotra ukazał się światu jako „pokorny robotnik w winnicy Pańskiej”. W niedzielę, 24 kwietnia 2005 roku, uroczyście rozpoczął swoją posługę Piotrową.
Benedykt XVI umieścił w centrum swojego pontyfikatu temat Boga i wiary, nieustannego poszukiwania oblicza Pana Jezusa Chrystusa i pomagania innym ludziom w poznawaniu Go, czemu służyła przede wszystkim publikacja trzytomowego dzieła _Jezus z Nazaretu_. Wyposażony w rozległą i głęboką wiedzę biblijną oraz teologiczną, miał niezwykłą zdolność opracowywania zarówno pouczających syntez dotyczących głównych zagadnień doktrynalnych i duchowych, jak i kluczowych kwestii odnoszących się do życia Kościoła i współczesnej kultury.
Z powodzeniem promował dialog z anglikanami, żydami i przedstawicielami innych religii; wznowił też kontakty z kapłanami Wspólnoty Świętego Piusa X.
Rankiem 11 lutego 2013 roku, podczas konsystorza zwołanego dla podjęcia rutynowych decyzji w sprawie trzech kanonizacji, po przeprowadzeniu głosowania wśród kardynałów, papież odczytał następującą deklarację po łacinie:
_Bene conscius sum hoc munus secundum suam essentiam spiritualem non solum agendo et loquendo exerceri debere, sed non minus patiendo et orando. Attamen in mundo nostri temporis rapidis mutationibus subiecto et quaestionibus magni ponderis pro vita fidei perturbato ad navem Sancti Petri_ _gubernandam et ad annuntiandum Evangelium etiam vigor quidam corporis et animae necessarius est, qui ultimis mensibus in me modo tali minuitur, ut incapacitatem meam ad ministerium mihi commissum bene administrandum agnoscere debeam. Quapropter bene conscius ponderis huius actus plena libertate declaro me ministerio Episcopi Romae, Successoris Sancti Petri, mihi per manus Cardinalium die 19 aprilis MMV commisso renuntiare ita ut a die 28 februarii MMXIII, hora 20, sedes Romae, sedes Sancti Petri vacet et Conclave ad eligendum novum Summum Pontificem ab his quibus competit convocandum esse._
.
Podczas ostatniej audiencji generalnej, 27 lutego 2013 roku, dziękując wszystkim i każdemu z osobna za szacunek i zrozumienie, z jakim została przyjęta jego decyzja, papież zapewnił: «Będę nadal towarzyszył Kościołowi modlitwą i refleksją z tym samym oddaniem się Panu i Jego Oblubienicy, z jakim starałem się żyć do tej pory każdego dnia i w jakim chciałbym wytrwać do końca». Po krótkim pobycie w posiadłości Castel Gandolfo, ostatnie lata swego życia spędził w Watykanie, w klasztorze _Mater Ecclesiae_, oddając się modlitwie i rozmyślaniu.
Nauczanie doktrynalne Benedykta XVI zawarte zostało w trzech encyklikach _Deus caritas est_ (25 grudnia 2005), _Spe salvi_ (30 listopada 2007) i _Caritas in veritate_ (29 czerwca 2009). Pozostawił Kościołowi cztery adhortacje apostolskie, wiele konstytucji apostolskich, listów apostolskich, a ponadto katechezy zaprezentowane podczas audiencji ogólnych oraz przemówienia, także te wygłoszone w trakcie dwudziestu czterech zagranicznych podróży apostolskich.
W obliczu szerzącego się relatywizmu i praktycznego ateizmu, w 2010 roku na mocy motu proprio _Ubicumque et semper_ powołał do istnienia Papieską Radę ds. Nowej Ewangelizacji, której w styczniu 2013 roku przekazał obowiązki w dziedzinie katechezy.
Stanowczo zwalczał zbrodnie popełniane przez przedstawicieli duchowieństwa wobec nieletnich lub bezbronnych, nieustannie wzywając Kościół do nawrócenia, modlitwy, pokuty i oczyszczenia.
Jako teolog o uznanym autorytecie pozostawił obfite dziedzictwo studiów i badań nad podstawowymi prawdami wiary.
CORPUS
BENEDICTI XVI P.M.
VIXIT A. XCV M. VIII D. XV
ECCLESIÆ UNIVERSÆ PRÆFUIT A. VII M. X D. IX
A D. XIX M. APR. A. MMV AD D. XXVIII M. FEB. A. MMXIII
DECESSIT DIE XXXI M. DECEMBRIS ANNO DOMINI MMXXII
Semper in Christo vivas, Pater Sancte!
Celebrationum tumulationisque testes fuerunt.
Myśl o przygotowaniu tej książki pojawiła się we mnie w chwili odejścia do Pana Ojca Świętego Benedykta XVI. Zawiera ona kilka moich refleksji i prób odczytania osoby i dzieła, a także teologicznego przesłania niezapomnianego mistrza chrześcijańskiej refleksji, pokornego sługi Kościoła, ukochanego współpracownika św. Jana Pawła II i jego następcy na urzędzie Piotrowym. Jego głos, książki, homilie i pełen miłości styl sprawowania swych powinności towarzyszył mi w okresie dojrzewania w kapłaństwie i podejmowania słodkiego trudu zapuszczania się w obszary niewyczerpanej myśli chrześcijańskiej. Imponował mi sposób, w jaki łączył wielkość i pokorę, pobożność wraz z intelektualną rzetelnością, i jak – mimo swych marzeń i preferencji – rezygnował wciąż z siebie i własnych planów, by służyć woli Boga w swoim życiu.
Jestem wdzięczny Bożej Opatrzności za to, że mogłem go słuchać i obserwować z bliska podczas spotkania w rzymskim seminarium „Redemptoris Mater” w 2000 roku, poświęconego opublikowanej kilka tygodni wcześniej niezapomnianej deklaracji _Dominus Iesus_, a także w trakcie jego papieskiej wizyty w Warszawie w 2006 roku, zwłaszcza w katedrze św. Jana Chrzciciela, gdzie zechciał spotkać się z nami, księżmi archidiecezji, której wcześniej przewodził bł. kard. Stefan Wyszyński. Jestem też Bogu wdzięczny za wszystkie teksty Ratzingerowe, które chłonąłem i które rozjaśniały mi horyzont myślenia o Bogu i człowieku, za wszystkie cytaty i przypisy z jego dzieł, którymi wzbogacałem własne publikacje, za jego inspirujący sposób okazywania szacunku zarówno bogatej Tradycji katolickiej, jak i przejawom myśli współczesnej. Uczył mnie, że chrześcijanin nigdy nie powinien dać się uwięzić ani w ciasnym tradycjonalizmie, ani tym mniej w płynnym i miałkim progresizmie. Wiara pomaga jednym spojrzeniem ogarnąć sprawy Boga i problemy człowieka, wczoraj i jutro Kościoła, to, co święte, jak i to, co świeckie. Wiedział, że w dzisiejszych sporach o tradycyjność lub postępowość w Kościele kryje się pokusa niewrażliwości na działanie Boga tu i teraz, na głos Boga mówiącego do nas w aktualnym momencie życia Kościoła i świata. „Jeśli dziś usłyszycie Jego głos, nie zatwardzajcie waszego serca”. Dziękuję też Benedyktowi, że uczył nas uprawiania teologii na kolanach – nie tylko po to, by słyszeć lepiej Boga i by odpowiednio aplikować Słowo w życie, ale i po to, by ewentualne doświadczenie upokorzenia i odrzucenia nie ugasiły w nas gorliwości i męstwa. Uczył nas tego papież skromny, a zarazem niezłomny, łagodny i wymagający.
W książce tej pozwoliłem sobie umieścić kilka tekstów samego Josepha Ratzingera, dla mnie najbardziej inspirujących i profetycznych. Stanowią one próbkę zarówno jego teologicznego geniuszu, jak i eklezjalnej przenikliwości oraz trafności w stawianiu diagnoz dotyczących przyszłości Chrystusowej Owczarni w nieprzewidywalnym świecie. Wszystkim wydawcom i tłumaczom serdecznie dziękuję za zgodę na udostępnienie ich Czytelnikowi tej książki. Wyrażam też moje gorące podziękowanie krakowskiemu Domowi Wydawniczemu „Rafael” za życzliwe podjęcie szalonego pomysłu wydania tej książki niemalże „w biegu”, bowiem ogromnie pragnąłem, by ukazała się ona w czasie, gdy nie wyschły jeszcze łzy ani nie zatarły się wspomnienia po niezwykłym papieżu Benedykcie. Był to papież, który swoim poziomem wiedzy i erudycji, wierności i pokory, swym posługiwaniem na tronie św. Piotra, a zwłaszcza zaskakującą decyzją o ustąpieniu z niego postawił nas wobec wysokich wymagań zrozumienia głębin chrześcijańskiej mądrości i nieodgadnionych sposobów działania Boga w naszym życiu.
_ks. Robert Skrzypczak_