Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Wysłuchaj mnie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
3 listopada 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wysłuchaj mnie - ebook

Idealne pozory. Przerażające fakty.

Najnowszy, trzynasty tom cyklu kryminalnego Rizzoli & Isles.

Wyczekiwany powrót Tess Gerritsen do uwielbianej przez czytelników, bestsellerowej serii z detektyw Jane Rizzoli i lekarką medycyny sądowej Maurą Isles.

Tym razem w centrum wydarzeń znajdzie się lubiana przez czytelników matka Jane, Angela, która podejrzewa, że jej nowi sąsiedzi coś ukrywają. I wcale nie są tak nieskazitelni, jak się wydaje.

Matka wie najlepiej, ale kto by jej słuchał…

Detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli i lekarka sądowa Maura Isles prowadzą śledztwo w sprawie pozornie bezsensownego brutalnego morderstwa. Sofia Suarez, lubiana przez wszystkich sąsiadów wdowa, z zawodu pielęgniarka, została pobita na śmierć we własnym domu. W miarę postępów w śledztwie staje się jasne, że zabita kobieta musiała coś ukrywać. Billingi wykazują, że w ostatnich dniach życia wielokrotnie dzwoniła na te same zastrzeżone numery, wykonała też wiele połączeń na niemożliwe do namierzenia telefony na kartę.

Sprawa staje się jeszcze bardziej zagmatwana, gdy Jane odkrywa związek pomiędzy między Sofią a ofiarą wypadku drogowego sprzed kilku miesięcy ‒ potrącenia, którego sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. W co właściwie była zamieszana Sofia? Jedno jest pewne: jej zabójca zrobi wszystko, by ten sekret nie został ujawniony.

Tymczasem Angela Rizzoli nie sypia dobrze, odkąd jej córka zaczęła pracę w wydziale zabójstw. Może jabłko pada niedaleko od jabłoni, bo nic, co dzieje się w sąsiedztwie, nie umknie jej uwagi — ani plotki o zaginionej nastolatce, która rzekomo uciekła z domu, ani tym bardziej podejrzani sąsiedzi, którzy właśnie wprowadzili się do domu po drugiej stronie ulicy. Angela jest pewna, że ​​na sennym przedmieściu nic nie jest zbiegiem okoliczności. Gdyby tylko Jane zechciała jej wysłuchać – tymczasem ona przypisuje wszystkie niepokojące spostrzeżenia wybujałej wyobraźni matki. Ale Angela jest przekonana, że ​​w pobliżu czai się wilk w owczej skórze i nikt nie przybędzie jej z odsieczą, kiedy wreszcie zaatakuje.

Pochłonięte sprawą Sofii Jane i Maura nie zauważają, że coś bardzo złowrogiego dzieje się na ich własnym podwórku. Czy starsza pani Rizzoli zdoła przekonać córkę i jej współpracowniczkę, by potraktowały poważnie jej obawy, zanim będzie za późno?

Emocjonujący kryminał z wyśmienitym duetem bohaterek!

Tess Gerritsen − najpopularniejsza na świecie autorka thrillerów medycznych (przez Stephena Kinga stawiana przed Robinem Cookiem i Michaelem Crichtonem!), której książki wydawane są w 40 krajach świata i regularnie pojawiają się na listach bestsellerów w USA i Europie, a ich łączna sprzedaż już dawno przekroczyła 30 milionów egzemplarzy! W 2016 roku uhonorowana statuetką Honorowej Nagrody Wielkiego Kalibru na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu.

Na podstawie jej cyklu Rizzoli & Isles powstał serial Partnerki z Angie Harmon i Sashą Alexander w rolach głównych.

Pisarka mieszka w amerykańskim stanie Maine, w bliskim sąsiedztwie Stephena Kinga.

Absolutnie pierwsza klasa! Czytelnicy będą wstrząśnięci i zachwyceni nowym śledztwem Rizzoli i Isles!
Shari Lapena, autorka bestsellera Para zza ściany

Szokujący thriller, którego akcja pędzi na łeb na szyję!
Karin Slaughter

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-6751-258-9
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Amy

Powinnam była założyć botki, pomyślała, wychodząc z Biblioteki Snella i widząc świeżą warstwę zmieszanego z błotem śniegu pokrywającego kampus. Kiedy rano szła na uczelnię, kolejny już wiosenny dzień z przyjemną temperaturą około dziesięciu stopni pozwalał jej wierzyć, że nastał wreszcie koniec zimy, włożyła więc dżinsy, bluzę z kapturem i nowe różowe buty z delikatnej skóry, na płaskich obcasach. Ale podczas gdy ona cały dzień pracowała w bibliotece na laptopie, na zewnątrz powróciła sroga zima. Teraz zrobiło się ciemno, a przy szalejącym na dziedzińcu przenikliwym wietrze chodnik miał się wkrótce zamienić w lodowisko.

Westchnęła ciężko, zapięła bluzę i założyła na ramiona ciężki plecak z książkami i laptopem. Nie ma rady. Trzeba iść. Zeszła ostrożnie po schodach biblioteki i wylądowała po kostki w błocie. Czując, jak pieką ją przemoczone stopy, brnęła alejką między budynkami Haydn Hall i Blackman Auditorium. No cóż, zmarnowała nowe buty. Co za głupota! Pokarało ją, że nie sprawdziła rano prognozy pogody. Że zapomniała, że marzec w Bostonie może złamać dziewczynie serce.

Gdy dotarła do Eli Hall, nagle przystanęła i odwróciła się. Czyżby słyszała za sobą czyjeś kroki? Przez chwilę wpatrywała się w alejkę między dwoma budynkami, ale zobaczyła jedynie puste przejście lśniące w świetle latarni. Kampus opustoszał z powodu ciemności i złej pogody i nie słyszała już żadnych kroków, tylko bębnienie deszczu ze śniegiem i odległy szum samochodów jadących po Huntington Avenue.

Otuliła się szczelniej bluzą i ruszyła dalej.

Dziedziniec kampusu pokrywała śliska, lśniąca skorupa lodu. Fatalnie niedopasowane do pogody buty zapadały się z chrzęstem w zamarzające kałuże, opryskując dżinsy lodowatą wodą. Nie czuła już palców u nóg. Wszystkiemu winien był profesor Harthoorn. To przez niego spędziła cały dzień w bibliotece i nie dotarła jeszcze do domu, by zjeść kolację z rodzicami. Czuła, że nieuchronnie odmrozi sobie teraz palce u stóp, tylko dlatego, że w jej pracy dyplomowej – trzydziestodwustronicowym tekście, nad którym pracowała od miesięcy – widać było jego zdaniem „brak kompetencji”. Była, jak twierdził, „niewyczerpująca”, ponieważ nie uwzględniła kluczowego wydarzenia w życiu Artemisii Gentileschi, życiowej traumy, która przepoiła jej malarstwo tak potężną siłą i ekspresją – tego, że została zgwałcona.

Jakby kobiety były bezkształtnymi bryłami gliny, które muszą zostać zgniecione i sponiewierane, by stały się wartościowe. Jakby Gentileschi musiała paść ofiarą staromodnej napaści seksualnej, by zostać artystką.

Idąc przez dziedziniec i rozchlapując breję, czuła coraz większą złość na uwagi Harthoorna. Co taki zasuszony starzec jak on mógł wiedzieć o kobietach i wszystkich dokuczliwych i irytujących problemach, które muszą znosić? O tych pomocnych radach udzielanych im przez mężczyzn tonem głosu, który mówi: „Ja wiem lepiej!”?

Dotarła do przejścia dla pieszych i stanęła, bo zapaliło się akurat czerwone światło. Oczywiście, że musiało być czerwone. Nic jej się dzisiaj nie udawało. Samochody przejeżdżały obok, rozchlapując wodę. Śnieg z deszczem bębnił o jej plecak. Zastanawiała się, czy nie zmoknie jej laptop i czy nie zmarnuje w ten sposób całej popołudniowej pracy. Tak, to byłoby idealne zwieńczenie tego dnia. Zasłużone, bo nie sprawdziła prognozy pogody. Nie zabrała parasola. Włożyła te idiotyczne buty.

Czerwone światło nadal się paliło. Czyżby się zepsuło? Może powinna je zignorować i przebiec przez ulicę?

Była tak skoncentrowana na sygnalizacji, że nie zauważyła stojącego za nią mężczyzny. Nagle zwrócił czymś jej uwagę. Może usłyszała szelest jego nylonowej kurtki albo poczuła zapach alkoholu w jego oddechu. Natychmiast uświadomiła sobie jego obecność i odwróciła się, by na niego spojrzeć.

Mężczyzna miał podbródek osłonięty szalikiem i czapkę naciągniętą aż na brwi. Był tak okutany z powodu zimna, że widziała właściwie tylko jego oczy. Nie unikał jej wzroku; spojrzał jej prosto w oczy tak przenikliwie, że poczuła się zniewolona, jakby zgłębiał jej największe tajemnice. Nie zbliżył się do niej, ale to spojrzenie wystarczyło, by poczuła się nieswojo.

Zerknęła na drugą stronę Huntington Avenue, na znajdujące się tam lokale. Meksykańska knajpka była otwarta, jasno oświetlona i wewnątrz widziała kilku klientów. Bezpieczne miejsce; w razie potrzeby mogła zwrócić się tam do kogoś o pomoc. Mogła tam wpaść, żeby się rozgrzać, a potem wezwać ubera, żeby zabrał ją do domu.

Światło w końcu zmieniło się na zielone. Zeszła zbyt szybko z krawężnika i podeszwa jej skórzanego buta poślizgnęła się na lodowatej nawierzchni. Machając rękami, starała się utrzymać równowagę, ale plecak pociągnął ją do ziemi i wylądowała na tyłku w brei. Przemoczona i wstrząśnięta, próbowała się podźwignąć.

Nie zauważyła reflektorów pędzącego samochodu.ROZDZIAŁ DRUGI

Angela

Dwa miesiące później

_Jeśli coś zauważysz, zgłoś to._ Wszyscy słyszeliśmy tę radę tyle razy, że ilekroć widzimy jakąś podejrzaną paczkę w miejscu, w którym nie powinna się znajdować, albo spostrzegamy, że w okolicy kręci się ktoś obcy, natychmiast zwracamy na to uwagę. Przynajmniej ja, zwłaszcza że moja córka Jane jest policjantką, a mój partner Vince emerytowanym policjantem. Opowiadali koszmarne historie, więc możecie być pewni, że jeśli tylko coś zauważę, nie będę milczeć. Obserwowanie tego, co dzieje się w sąsiedztwie, jest moją drugą naturą.

Mieszkam w miasteczku Revere, które – ściśle mówiąc – nie należy do Bostonu, jest raczej jego uboższym kuzynem w północnej części aglomeracji. Po obu stronach mojej ulicy stoją stłoczone skromne jednorodzinne domki. Frank (który wkrótce będzie moim byłym mężem) nazywał je „domami na start”, gdy wprowadziliśmy się tutaj czterdzieści lat temu, tyle że potem nie przenieśliśmy się do większego. Podobnie jak Agnes Kaminsky, która nadal mieszka obok, lub Glen Druckmeyer, który zmarł w domu naprzeciwko, więc zamieszkanie tutaj raczej nie było dla niego dobrym startem. Z biegiem lat widywałam rodziny, które wprowadzały się, a potem wyprowadzały. Dom po mojej prawej jest znów pusty i na sprzedaż; czeka na następną rodzinę, która go zajmie. Na lewo ode mnie mieszka Agnes. Była moją najlepszą przyjaciółką, dopóki nie zaczęłam spotykać się z Vince’em Korsakiem; oburzyło ją to, bo nie jestem jeszcze rozwiedziona, więc uznała mnie za rozpustnicę. Mimo że to Frank zostawił mnie dla innej kobiety. Blondynki. Tak naprawdę Agnes miała do mnie pretensje o to, że „świetnie się bawię” po odejściu męża. Że „cieszę się” __ z pojawienia się w moim życiu nowego mężczyzny i całuję się z nim na podwórku. A co jej zdaniem powinnam robić, gdy porzucił mnie mąż? Włożyć żałobną suknię i skrzyżować nogi, by mi tam całkiem zarosło? Prawie już ze sobą nie rozmawiamy, ale nie musimy. Dobrze wiem, czym zajmuje się Agnes. Tym co zawsze: pali swoje virginia slims, ogląda kablówkę i rozgotowuje warzywa.

Ale nie mnie ją oceniać.

Po drugiej stronie ulicy na rogu stoi niebieski dom Larry’ego i Lorelei Leopoldów, którzy mieszkają tu od jakichś dwudziestu lat. Larry uczy angielskiego w miejscowym liceum i choć nie mogę powiedzieć, że jesteśmy blisko, gramy w każdy czwartkowy wieczór w scrabble’a, znam więc dobrze zakres jego słownictwa. Dom obok Leopoldów, w którym zmarł Glen Druckmeyer, jest zwykle wynajmowany. A w następnym, dokładnie naprzeciwko mnie, mieszka Jonas, sześćdziesięciodwuletni kawaler, dawny komandos z Navy SEALs; wprowadził się sześć lat temu. Lorelei zaczęła go ostatnio zapraszać do mnie na scrabble’a, o czym właściwie nie powinna sama decydować, ale okazał się doskonałym nabytkiem. Przynosi zawsze butelkę caberneta Ecco Domani, ma bogate słownictwo i nie próbuje przemycać niedozwolonych obcych wyrazów. Scrabble to w końcu amerykańska gra. Muszę przyznać, że Jonas jest przystojny. Niestety, wie o tym i lubi kosić trawnik przed domem bez koszuli, wyprężając tors i napinając mięśnie. Oczywiście nie mogę się oprzeć pokusie przyglądania się mu, a on zdaje sobie z tego sprawę. Gdy widzi mnie w oknie, macha w moją stronę, więc Agnes Kaminsky uważa, że coś nas łączy, co nie jest prawdą. Przyjaźnię się po prostu ze wszystkimi sąsiadami i jeśli wprowadzają się na naszą ulicę nowi lokatorzy, zawsze zjawiam się pierwsza u ich drzwi, z uśmiechem i chlebem z cukinią. Ludzie to doceniają. Zapraszają mnie do swoich domów, przedstawiają dzieci, mówią, skąd pochodzą i czym się zajmują. Proszą, żebym poleciła im hydraulika albo dentystę. Wymieniamy się telefonami i obiecujemy, że wkrótce się spotkamy. Zawsze tak było ze wszystkimi sąsiadami.

Dopóki nie zjawili się Greenowie.

Wynajmują żółty dom pod numerem 2533, ten, w którym zmarł Glen Druckmeyer. Stał pusty przez rok i cieszę się, że ktoś w końcu go zajmuje. Niedobrze jest, jeśli domy są zbyt długo niezamieszkane – to świadczy o nieatrakcyjności całej ulicy.

Kiedy widzę, że podjeżdża wóz przeprowadzkowy z wypożyczalni U-Haul z rzeczami Greenów, wyciągam od razu z zamrażarki bochenek mojego słynnego chleba z cukinią. Gdy się rozmraża, stoję na ganku, próbując rzucić okiem na nowych sąsiadów. Widzę najpierw mężczyznę, który wysiada zza kierownicy: to wysoki, muskularny blondyn. Nie uśmiecha się. To pierwszy szczegół, który mnie uderza. Czy nie powinieneś się uśmiechać, kiedy docierasz do swojego nowego domu? On tymczasem obserwuje chłodno okolicę, obracając głowę i kryjąc oczy za okularami lustrzankami.

Macham do niego na powitanie, ale nie od razu mi odpowiada. Przez chwilę mi się przygląda. W końcu mechanicznie unosi rękę, jakby chip w jego skomputeryzowanym umyśle przeanalizował sytuację i uznał, że należy odwzajemnić pozdrowienie.

No cóż, myślę, może jego żona okaże się przyjaźniejsza.

Wysiada z furgonetki od strony pasażera. Ubrana w dżinsy smukła platynowa blondynka po trzydziestce. Ona również rozgląda się po ulicy, ale strzela oczami na boki jak wiewiórka. Macham do niej i odpowiada mi zdawkowo.

Nie potrzebuję dodatkowej zachęty. Przechodzę przez ulicę i mówię:

– Witam jako pierwsza nowych sąsiadów!

– Miło panią poznać – odpowiada. Zerka na męża, jakby czekała na jego pozwolenie, czy może powiedzieć coś więcej. Wyczuwam między nimi jakieś napięcie. Najwyraźniej nie są zgodną parą. Przypominam sobie natychmiast, ile rzeczy może nie wyjść w małżeństwie. Coś o tym wiem.

– Jestem Angela Rizzoli – przedstawiam się. – A państwo?

– Ja… hm… mam na imię Carrie. A to Matt – duka kobieta, jakby musiała się zastanowić nad każdym słowem.

– Mieszkam przy tej ulicy od czterdziestu lat, więc jeśli potrzebują państwo jakichś informacji, wiecie, kogo pytać.

– Proszę opowiedzieć nam coś o sąsiadach – odzywa się Matt. Spogląda na numer 2535, niebieski dom obok tego, w którym mają zamieszkać. – Jacy oni są?

– Och, to państwo Leopoldowie. Larry i Lorelei. Larry uczy angielskiego w państwowym liceum, a Lorelei jest gospodynią domową. Widzi pan, jak ładnie utrzymują podwórko? Larry dba o nie, nigdy nie pozwala, żeby w ogrodzie pojawiły się chwasty. Nie mają dzieci, więc są miłymi, spokojnymi sąsiadami. Z drugiej strony mieszka Jonas. To emerytowany komandos i… mój Boże… ma o czym opowiadać. A dom naprzeciwko, tuż obok mojego, zajmuje Agnes Kaminsky. Jej mąż zmarł przed laty i pozostała samotna. Chyba jej z tym dobrze. Byłyśmy przyjaciółkami, dopóki mój mąż… – Uświadamiam sobie, że za dużo mówię, i milknę. Nie muszą wiedzieć, o co posprzeczałam się z Agnes. Z pewnością usłyszą o tym od niej. – Mają państwo dzieci? – pytam.

To proste pytanie, lecz Carrie spogląda znów na męża, jakby potrzebowała jego zgody na odpowiedź.

– Nie – rzuca w końcu. – Jeszcze nie.

– Więc nie potrzebujecie opiekunki do dziecka. Zresztą coraz trudniej je znaleźć. – Zwracam się do Carrie: – Rozmraża mi się w kuchni bochenek pysznego chleba z cukinią, z którego… muszę przyznać… słynę w całej okolicy. Zaraz go przyniosę.

Mężczyzna odpowiada za nich oboje:

– To miłe, ale dziękujemy. Mamy alergię.

– Na cukinię?

– Na gluten. Nie jadamy pszenicy. – Kładzie dłoń na ramieniu żony i popycha ją w kierunku domu. – Hm… musimy się rozpakować. Do zobaczenia. – Wchodzą do środka i zamykają drzwi.

Patrzę na furgonetkę, której jeszcze nawet nie otworzyli. Czy każda inna para nie chciałaby najpierw wnieść rzeczy do domu? Pierwsze, co bym zrobiła, to wypakowanie ekspresu do kawy i czajnika. Ale nie, Carrie i Matt Greenowie zostawili wszystko w furgonetce.

Przez całe popołudnie stoi zaparkowana na ulicy i zamknięta na głucho.

Dopiero po zmierzchu słyszę brzęk metalu i kiedy wyglądam na ulicę, widzę sylwetkę Matta stojącego z tyłu samochodu. Wchodzi do środka i chwilę później ciągnie po rampie wypakowany pudłami wózek. Dlaczego czekał do zmroku, żeby rozładować wóz? Czego nie chce pokazać sąsiadom? W furgonetce nie może być wiele ich rzeczy, bo kończy pracę w dziesięć minut. Zamyka pojazd i wraca do domu. Palą się w nim światła, ale nic nie widzę, bo zaciągnęli żaluzje.

Mieszkając czterdzieści lat na tej ulicy, miałam za sąsiadów alkoholików, cudzołożników i damskiego boksera. Może nawet dwóch. Nigdy jednak nie spotkałam tak nieprzystępnej pary jak Carrie i Matt Greenowie. Może byłam zbyt wścibska. Może mają problemy małżeńskie i unikają kontaktów z dociekliwą sąsiadką. Może to całkowicie moja wina, że nie przypadliśmy sobie do gustu.

Muszę dać im trochę czasu.

Ale następnego dnia i przez dwa kolejne przyglądam się domowi pod numerem 2533. Widzę, jak Larry Leopold wychodzi do pracy w szkole. Widzę, jak Jonas, bez koszuli, kosi trawnik. Widzę, jak moja nemezis Agnes wydmuchuje dym z papierosa, z demonstracyjną dezaprobatą przechodząc dwa razy dziennie przed moim domem.

A Greenowie? Mijają mnie jak duchy. Udaje mi się tylko dostrzec przez chwilę Matta za kierownicą czarnej toyoty, gdy wjeżdża do garażu. Podglądam, jak wiesza żaluzje w oknach na piętrze. Widzę, jak kurier dostarcza paczkę do ich domu, i dowiaduję się od niego, że została nadana z firmy BH Photo w Nowym Jorku (nigdy nie zaszkodzi wiedzieć, że kurier z FedExu dostarczający do nas przesyłki uwielbia chleb z cukinią). Nie widzę tylko, by ci ludzie gdziekolwiek pracowali. Prowadzą nieregularne życie, wchodzą i wychodzą o różnych porach, jakby byli już na emeryturze. Pytam o nich Leopoldów i Jonasa, ale nie wiedzą więcej niż ja. Greenowie są zagadką dla nas wszystkich.

Wyjaśniłam to wszystko przez telefon mojej córce Jane, która – wydawać by się mogło – powinna być równie ciekawa tej sprawy jak ja. Uważa jednak, że to nie przestępstwo, jeśli ktoś chce trzymać się z daleka od wścibskich sąsiadów. Jest dumna ze swojego instynktu policjantki, dumna z tego, że potrafi wyczuć, gdy coś jest nie w porządku, ale nie ma szacunku dla intuicji matki. Kiedy dzwonię do niej po raz trzeci w sprawie Greenów, traci w końcu cierpliwość.

– Zadzwoń do mnie, jak naprawdę coś się wydarzy – mówi opryskliwie.

Tydzień później znika szesnastoletnia Tricia Talley.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: