- W empik go
Wyspa Iontas - ebook
Wyspa Iontas - ebook
Pat Caving wyrusza na wakacje do Edynburga. Niestety samolot, którym leci, rozbija się na wyspie. Przeżywa jedynie on i Annie. Jak odnajdą się w nowej rzeczywistości, w nowym miejscu? Po kilku dniach dołącza do nich Chris, który staje się ich przyjacielem. Razem wyruszają na poszukiwanie wulkanu, który prawdopodobnie odpowiada za wszystkie dziwne rzeczy, które dzieją się na wyspie. Po drodze czeka na nich wiele niebezpieczeństw.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-249-1 |
Rozmiar pliku: | 672 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pat Caving był jednym z najlepszych pracowników The Group Of Builders, która zajmowała się budową zarówno małych domów, jak i potężnych wieżowców. Pat miał tam wysokie stanowisko, ponieważ był zastępcą prezesa. Bardzo szybko udało mu się zdobyć takie wysokie stanowisko, a miał zaledwie dwadzieścia cztery lata. Ludzie z rady szybko zrozumieli, że zasługuje na awans.
Jak co dzień wstał o szóstej, ubrał się, spakował teczkę i wyszedł z domu. Ruszył w kierunku wąskich uliczek, jednej z dzielnic Dublina. Dotarcie do firmy zajęło mu nie więcej, jak dziesięć minut. Przeszedł przez potężne drzwi, które same się otworzyły.
W środku było bardzo dużo ludzi, jedni stali prowadząc rozmowy, a drudzy siedzieli na krzesłach w milczeniu. Szczególnym miejscem był punkt informacyjny przy którym była bardzo długa kolejka. Pat przeszedł obok tłumu i podszedł do okienka:
— Cześć Maggie. Jakie tym razem mamy zlecenia? — zapytał sympatyczną sekretarkę.
— Pat, tym razem zaczniesz od wizyty u szefa. Prosił żebym ci przekazała jak przyjdziesz.- odpowiedziała, ale nie głosem, który wyrażałby jej serdeczność — Jest w swoim gabinecie.
— Dobrze. Dziękuję ci za wiadomość.
Od razu wiedział, że szef ma złe informacje, tylko nie wiedział jakie. Wszedł do windy, wcisnął guzik z numerem dziesięć. Winda ruszyła w górę, gdy się zatrzymała, Pat pośpiesznie wybiegł z niej i ruszył w kierunku drzwi na końcu korytarza, które były zrobione z dębu, a na środku widniała plakietka:
Warwic Flycut
Dyrektor naczelny
Trzykrotnie zapukał w drzwi „proszę wejść” usłyszał głos szefa. Niepewnie pchnął drzwi. Przy biurku siedział mężczyzna w średnim wieku z brodą i wąsami. Był w garniturze, wyglądał jak prawdziwy prezes.
— Ah! Witaj Pat. — przywitał go serdecznie i wstał.- Cieszę się, że przyszedłeś tak szybko.
Pat od razu zauważył, że jego uśmiech jest sztuczny.
— Otóż — ciągnął dalej — wezwałem cię tu w sprawie budowy Tower Of High na dzielnicy słonecznej. Właściciel zgłosił pewną usterkę w kanalizacji, która ty nadzorowałeś. Niestety był bardzo wściekły… Niestety Pat, ale… muszę cię zwolnić.
— Rozumiem.
— Przykro mi, byłeś dobrym pracownikiem. Zabierz swoje rzeczy.
— Tak zrobię. — Nie docierało do niego to co usłyszał.
W wolnym tempie wyszedł z gabinetu i ruszył w kierunki windy. Zawiozła go na dziewiąte piętro, gdzie mieścił się jego gabinet. Drzwi były otwarte.,, Pewnie pani Miriam sprzątała” — pomyślał, rzeczywiście w pokoju było czysto.
Zabrał wszystkie swoje rzeczy w kartonie. Spojrzał po raz ostatni na dorobek swojego życia i wyszedł. Bez słowa opuścił firmę. Zadzwonił po taksówkę, która bardzo szybko przyjechała pod bramę. Pat pośpiesznie otworzył drzwi pojazdu i wsiadł do środka.
— Do kawiarni „Café” na ulicy Zamkowej poproszę.
Po dziesięciu minutach dojechali na miejsce. Pat zapłacił i wysiadł z taksówki. Ruszył po schodach do drzwi kawiarni. W środku było tylko kilkoro klientów. Ściany były przesadnie różowe, a z zaplecza wydobywał się zapach parzonej kawy.
Pat usiadł przy najbliższym stoliku. Kelner przyszedł po zamówienie, ale Pat odmówił. Miał za dużo spraw do przemyślenia, by pić spokojnie kawę. Teraz był bez pracy. Pieniądze, które zarobił kiedyś się skończą.
Pomyślał, że dawno nie był na wakacjach. Już dawno chciał odwiedzić Edynburg, ale nie miał na to czasu. „Tak teraz pójdę kupić bilet i polecę do Edynburgu” — pomyślał.
Biuro podróży było zaledwie trzy metry od kawiarni, więc wstał i wyszedł. Na zewnątrz robiło się coraz cieplej, ale nadal było chłodno. Budynek, w którym było biuro podróży wyglądało dość nowocześnie. Już z zewnątrz można było dostrzec rzędy komputerów, przy których siedzieli pracownicy. Pat wybrał najbliższe wolne biurko. Kobieta, która za nim siedziała, wyglądała na osobę o niskim stopniu inteligencji.
— Dzień dobry! — powiedział.
Lecz kobieta była zbyt zajęta przeglądaniem papierów.
— Chciałem zarezerwować bilet na najbliższy lot do Edynburga. — ciągnął dalej.
Lecz pulchna kobieta nadal nie spojrzała na niego.
— A jaki termin by pana interesował? — niespodziewanie zapytała swoim piskliwym głosem.
— Jak najbliższy! — „Przecież powiedziałem!”. Miał wrażenie, że kobieta go ignoruje.
— Dobrze. — podniosła wzrok i spojrzała na stary komputer. — Najbliższy lot jest dopiero jutro. Pasuje panu?
— Tak
Kobieta wydrukowała bilet i podała mu. Pat zapłacił i podziękował. Z wielkim szczęściem opuścił biuro podróży. Lot miał jutro o dziesiątej, więc zdąży spakować walizkę.
Zadzwonił po taksówkę na szczęście przyjechała bardzo szybko.
Nie wiadomo kiedy był już pod drzwiami swojego mieszkania. Portfel położył na stole w kuchni. Teraz myślał tylko o locie. Zostało tylko kilka godzin do nocy. Bez wahania poszedł do sypialni. Głęboko w szafie znalazł swoją walizkę podróżną. W myślach ułożył już sobie plan rzeczy, które powinien zabrać. Zaczął od ubrań. Nie brał ich dużo, ponieważ walizka nie była aż taka wielka. Następnie spakował szczoteczkę do zębów, pastę itp., książkę, aparat itd.
Wbrew pozorom spakował walizkę bardzo szybko. Było już ciemno, czerwcowe niebo pokrył mrok. Pat zmęczony mocą wrażeń położył się i zasnął.
Budzik obudził go punktualnie o siódmej. Promienie słoneczne wdzierały się do sypialni. Pat szybko wstał i ubrał się. Na śniadanie zjadł jajka na bekonie, a następnie sprawdził czy wszystko na pewno spakował, po czym wziął walizkę, spojrzał jeszcze raz na swoje mieszkanie i wyszedł. Zadzwonił po taksówkę, która przyjechała bardzo szybko.
Darmowy fragment