Wyspa niebieskich lisów - ebook
Wyspa niebieskich lisów - ebook
Prawdziwa historia największej, najdłuższej i najdroższej ekspedycji naukowej wszech czasów. Udanej, tragicznej i do tej pory nieopowiedzianej.
Stephen R. Bown - autor książki „Amundsen. Ostatni wiking” zabiera nas w fascynującą i niebezpieczną XVIII-wieczną podróż. Wyprawa nazwana Wielką Ekspedycją Naukową miała za zadanie zbadać obszary od Petersburga przez Syberię aż po wybrzeża Ameryki Północnej. Zlecona przez cara Piotra I Wielkiego kosztowała jedną szóstą rocznych przychodów Imperium Rosyjskiego. Dowodzona przez legendarnego Duńczyka – Vitusa Beringa obejmowała ponad trzy tysiące naukowców i żeglarzy. Była jednym z najbardziej ambitnych i tragicznych przedsięwzięć w annałach historii morskiej i arktycznej.
„Wyspa niebieskich lisów” to pasjonująca opowieść o czasach wielkich przygód, kiedy naukowcy byli prawdziwymi bohaterami i niebezpieczeństwa doświadczali na własnej skórze w imię nauki, pieniędzy, sławy i uznania.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66278-63-9 |
Rozmiar pliku: | 4,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lata 80. XVI w. – Kozacy rosyjscy zaczynają podbijać Syberię.
1587 – założenie Tobolska.
1632 – założenie Jakucka.
1648 – rosyjski odkrywca Siemion Dieżniow jako pierwszy przepływa późniejszą Cieśninę Beringa.
1689 – Piotr Wielki zostaje carem razem ze swym ograniczonym umysłowo przyrodnim bratem, Iwanem. Traktat nerczyński pozbawia Rosję dostępu do Pacyfiku wzdłuż rzeki Amur.
1696 – Vitus Bering po raz pierwszy wypływa na morze jako majtek w czasie rejsu do Indii.
1703 – założenie Sankt Petersburga.
1724 – Vitus Bering zostaje dowódcą Pierwszej Ekspedycji Kamczackiej.
1725 – śmierć Piotra Wielkiego. Tron przejmuje jego żona, Katarzyna I, która kontynuuje politykę męża, w tym również plan eksplorowania Syberii.
1727 – śmierć Katarzyny I. Tron obejmuje Piotr II. Bering na pokładzie Św. Gabriela płynie Pacyfikiem na północ, wzdłuż wybrzeży Kamczatki.
1729 – po śmierci Piotra II na tronie zasiada bratanica Piotra Wielkiego, Anna Iwanowna, która kontynuuje projekt imperialnych podbojów.
1730 – okręty Pierwszej Ekspedycji Kamczackiej wracają do Sankt Petersburga. Bering wysuwa plan drugiej ekspedycji.
1732 – caryca Anna Iwanowna zatwierdza plan drugiej ekspedycji pod wodzą Vitusa Beringa.
1733, kwiecień – okręty Drugiej Ekspedycji Kamczackiej, znanej jako Wielka Ekspedycja Północna, wyruszają z Sankt Petersburga.
1734, październik – Vitus Bering dociera do Jakucka, gdzie mieści się sztab ekspedycji.
1737, jesień – awangarda ekspedycji dociera do Ochocka.
1738–1739 – Martin Spangberg na trzech okrętach płynie do północnej Japonii.
1740, czerwiec – w Ochocku zostaje ukończona budowa okrętów Św. Piotr i Św. Paweł. Okręty płyną wokół Kamczatki do Zatoki Awaczyńskiej. Georg Steller dociera do Ochocka. Anna Bering oraz inne żony i rodziny oficerów ekspedycji wracają na zachód do Sankt Petersburga.
28 października – umiera caryca Anna Iwanowna.
1741, 4 maja – rada oficerów postanawia żeglować na południowy wschód w poszukiwaniu Ziemi Gamy.
4 czerwca – Św. Piotr i Św. Paweł wyruszają z Kamczatki w stronę wybrzeży Ameryki Północnej.
20 czerwca – w czasie sztormu Św. Piotr i Św. Paweł rozdzielają się i płyną dalej na wschód, niezależnie od siebie.
15 lipca – Aleksiej Czirikow z pokładu Św. Pawła dostrzega wybrzeża Ameryki Północnej.
16 lipca – Bering i Steller z pokładu Św. Piotra dostrzegają brzeg Ameryki Północnej w okolicach Góry św. Eliasza.
18 lipca – Czirikow wysyła jedenastu ludzi w łodzi na brzeg w celu odnalezienia wody pitnej.
20 lipca – Bering na Św. Piotrze dociera do wyspy Kayak i wysyła załogę na ląd w poszukiwaniu wody. Steller zbiera próbki roślin i zwierząt.
24 lipca – Czirikow wysyła czterech kolejnych ludzi na brzeg w poszukiwaniu poprzedniej grupy.
27 lipca – Czirikow porzuca wysłanych na brzeg ludzi, uznając ich za zabitych lub pojmanych, po czym wyrusza w stronę Kamczatki, nie uzupełniwszy zapasów wody pitnej.
sierpień – szkorbut atakuje załogę Św. Piotra, w tym również Beringa, który rzadko wychodzi ze swojej kajuty.
30 sierpnia – Św. Piotr zatrzymuje się na Wyspach Szumagina, by nabrać wody pitnej. Nikita Szumagin to pierwszy członek ekspedycji, który zmarł na szkorbut.
4–9 września – załoga Św. Piotra spotyka Aleutów, to pierwszy kontakt z rdzennymi mieszkańcami Ameryki.
9 września – załoga Św. Pawła spotyka Aleutów, ale nie udaje jej się wyhandlować od nich wody pitnej. Pośród załogi pojawia się szkorbut.
przełom września i października – epidemia szkorbutu i sztormy nękają Św. Piotra.
10 października – Św. Paweł wraca do Zatoki Awaczyńskiej. Piętnastu ludzi porzucono na Alasce, sześciu zmarło na szkorbut.
6 listopada – Św. Piotr wpływa do Zatoki Komandorskiej na Wyspie Beringa. Każdego dnia ktoś umiera na szkorbut. Feralny atak lisów polarnych.
8 grudnia – Bering umiera. Porucznik Sven Waxell zostaje nowym dowódcą przybrzeżnego obozu.
8 stycznia 1742 – ostatnia śmierć z powodu szkorbutu. Dzięki polowaniom i leczniczym roślinom Stellera warunki na Wyspie Beringa poprawiają się.
25 kwietnia – córka Piotra Wielkiego, Elżbieta, zostaje osadzona na tronie po przewrocie, który miał miejsce w listopadzie poprzedniego roku.
2 maja – rozpoczynają się prace na demontażem uszkodzonego okrętu i zbudowaniem nowego, mniejszego Św. Piotra.
13 sierpnia – wypłynięcie z Wyspy Beringa.
26 sierpnia – powrót ocalałych do Zatoki Awaczyńskiej.
1743 – rosyjski senat oficjalnie rozwiązuje Drugą Ekspedycję Kamczacką.PROLOG
KRANIEC ŚWIATA
Jesienią 1741 roku rosyjska jednostka Św. Piotr, raczej wrak niż okręt, z podartymi żaglami i popękanymi masztami brnęła na zachód przez burzowy północny Pacyfik. Z północy nadszedł mróz, zmieniając deszcz w śnieg. Lód pokrył reling i olinowanie. Na pokładzie panował jednak niespotykany bezruch, jako że większa część załogi leżała na dole na kojach, powalona i unieruchomiona przez szkorbut.
Kiedy fale ucichły i niebo rozjaśniło się po ostatnim szkwale, garstka marynarzy wyszła na pokład i wpatrywała się w odległy zarys lądu. Jeden z oficerów zapewniał wszystkich, że to Kamczatka. Okręt cicho wpłynął do portu i kiedy zapadała noc, zarzucił kotwicę. Gdy nadszedł przypływ, silny prąd obrócił okręt, urwał linę kotwiczną i poniósł bezradny okręt na ukrytą rafę. Przerażeni ludzie miotali się po pokładzie, krzycząc, kiedy korpus okrętu osiadł na postrzępionych skałach. Wiedzieli, że gdyby pękł, wszystkich czekałaby zguba w tych lodowatych wodach. W ostatniej chwili silna fala uniosła jednak okaleczony okręt ponad rafą i osadziła go w płytkiej przybrzeżnej lagunie. Ledwie wierząc w nagłe ocalenie, nieliczni jako tako zdrowi ludzie zaczęli wynosić chorych, martwych oraz zapasy na kamienistą plażę – co trwało wiele dni ze względu na wiatry i zamiecie śnieżne.
Powitał ich posępny widok. Targane wiatrem trawiaste wydmy ciągnęły się aż do podnóża pokrytych śniegiem gór. Kiedy tylko marynarze dowlekli się na plażę, dopadła ich chmara warczących lisów polarnych, które zaczęły szarpać załogantów Św. Piotra za nogawki; trzeba je było odganiać kopniakami i krzykami. Mała grupka marynarzy na tyle silnych, że byli w stanie chodzić, wyruszyła na rekonesans i zrozumiała, że znaleźli się na pozbawionej drzew, bezludnej wyspie, której nie ma na żadnej mapie. W rzeczywistości wcale bowiem nie dopłynęli do Kamczatki, swojej bazy, ale – jak później mieli się przekonać – znajdowali się między Ameryką a Azją, na krańcu łańcucha Aleutów. Marynarze natychmiast zaczęli szukać schronienia przed szybko nadciągającą zimą i zdecydowali się na poszerzenie kilku nor, które znaleźli między wydmami a strumieniem. Z wyrzuconych na brzeg kawałków drewna zbudowali prymitywne rusztowania, do których przyczepili lisie skóry i podarte kawałki żagli.
Wokół prowizorycznego obozu zaczęły kręcić się hordy wygłodniałych lisów, przyciągniętych tu z jałowych wzgórz zapachem jedzenia. Zwierzęta kradły ubrania i koce, porywały narzędzia i inne sprzęty, stawały się coraz bardziej agresywne. Rozgrzebując płytkie groby, lisy wyciągały ciała zmarłych i zaczęły się nimi posilać na oczach wycieńczonych marynarzy. Kilkudziesięciu ocalałych, którzy wydostali się z okrętu na brzeg, nie mogło znaleźć się w gorszym położeniu. Czekała ich mroczna zima w prymitywnym obozie na kamienistej plaży. Mieli żywić się tym, co zdołają upolować, wysysać substancje odżywcze ze zwiędłych korzeni traw, patrząc, jak ich towarzysze mrą jeden po drugim. Nie mieli odpowiednich ubrań, a z okrętu zabrali tylko liche zapasy i ekwipunek. Kiedy nadciągnęła zima, musieli znosić nieustępliwe arktyczne wiatry, śnieg po pas, epidemię szkorbutu i niekończące się ataki ze strony feralnych lisów arktycznych.
Św. Piotr był jednym z dwóch okrętów zbudowanych na potrzeby Wielkiej Ekspedycji Północnej (1733–1743), znanej również jako Druga Ekspedycja Kamczacka. Była to najambitniejsza i najlepiej finansowana podróż naukowa w historii. Trwała niemal dziesięć lat, objęła trzy kontynenty, a jej osiągnięcia z zakresu geografii, kartografii i historii naturalnej dorównują rezultatom słynnych wypraw Jamesa Cooka, rejsów naukowych Alessandra Malaspiny i Louisa Antoine’a de Bougainville’a oraz transkontynentalnej przeprawy Lewisa i Clarka. Obserwacje uczestniczącego w ekspedycji naturalisty, Niemca Georga Stellera, przyniosły Europie pierwsze naukowe opisy amerykańskiej pacyficznej fauny i flory, w tym lwa morskiego Stellera, krowy morskiej Stellera i sójki Stellera. Ta niewiarygodna wyprawa zapoczątkowana przez cara Rosji Piotra Wielkiego na początku lat 20. XVIII wieku, prowadzona przez duńskiego żeglarza Vitusa Beringa, kosztowała około półtora miliona rubli, co stanowiło jedną szóstą rocznego dochodu Rosji. Mimo hojnego finansowania i szczytnych celów Wielka Ekspedycja Północna stanowi jeden z najmroczniejszych rozdziałów w dziejach wieku żagli, pełen wraków okrętów, cierpienia i upiornych prób.
Wielka Ekspedycja Północna miała dowieść Europie wielkości i szlachetności Rosji, poszerzając jej imperialne granice w północnej Azji i poprzez Pacyfik aż do Ameryki. Cele naukowe, chociaż podporządkowane interesom państwa, zdumiewają swoją rozległością. Rosja tamtych czasów dopiero niedawno w oczach narodów Europy Zachodniej przekształciła się z barbarzyńskiej prowincji w państwo dość cywilizowane. Jej polityka była niebezpieczna, przesiąknięta korupcją i chwiejna, jak miało się przekonać wielu członków ekspedycji w latach spędzonych na pograniczu i później.
Początkowe plany eksploracyjne Beringa były dość skromne, kiedy jednak ujrzał ostateczne instrukcje carycy Anny, przekonał się, że napuchły one do niewiarygodnych rozmiarów. Miał stanąć na czele olbrzymiej armii liczącej niemal trzy tysiące naukowców, sekretarzy, studentów, tłumaczy, artystów, badaczy, oficerów marynarki, żeglarzy, żołnierzy i rzemieślników, którzy musieli najpierw przejechać przez Syberię, a wielu z nich miało dotrzeć aż do wschodnich wybrzeży Kamczatki.
Musieli przeprawić się przez osiem tysięcy kilometrów pozbawionych dróg lasów, bagien i tundry, niosąc z sobą narzędzia, żelazo, płótna, żywność, lekarstwa, książki i przyrządy naukowe. Zastępcą Beringa został porywczy i dumny rosyjski oficer, Aleksiej Czirikow. Obaj byli uczestnikami poprzedniej wielkiej ekspedycji. Cele naukowe były bardzo rozległe i obejmowały zbadanie flory, fauny i minerałów Syberii, jak również zweryfikowanie nieziemskich plotek na temat zamieszkujących te tereny ludów. Najważniejszym celem wyprawy było zaś skonsolidowanie rosyjskiej dominacji w całym regionie, a także rozbudowa Ochocka i rosyjskich osad na Kamczatce, założenie szkół, wprowadzenie hodowli bydła, odkrycie i eksploatacja rud żelaza, założenie hut oraz budowa doków dla okrętów dalekomorskich. Kiedy strudzona kawalkada dotarła do Ochocka, Bering miał zbudować okręty i pożeglować na południe, by zbadać północne wybrzeża Japonii oraz Wyspy Kurylskie. Następnie nakazano mu zbudowanie dwóch kolejnych okrętów i wypłynięcie do Kamczatki, założenie tam bazy, a następnie ruszenie przez Pacyfik do Ameryki, gdzie miał zbadać linię brzegową aż do Kalifornii.
Ten szaleńczo ambitny projekt mógł być może zrealizować władca absolutny, dysponujący nieograniczonymi środkami, Bering miał jednak ograniczone zasoby i funkcjonował w ramach dziwacznej hierarchii. W każdej chwili jego rozkazy mogły zostać – i niekiedy tak się działo – wywrócone do góry nogami poprzez dodatkowe dyrektywy z Sankt Petersburga, które zwykle były skutkiem oszczerczych listów wysyłanych przez podwładnych Duńczyka, niezgadzających się z jego decyzjami. Cała ekspedycja była więc błędnym kołem dyplomatycznych zabiegów, oszustw i walki o własne interesy.
Ekspedycję prześladował pech. W czerwcu 1740 roku, po wielu latach spędzonych na przekraczaniu Syberii, kiedy stocznie wreszcie zbudowały i wyposażyły okręty Św. Piotr i Św. Paweł, okręt towarowy wiozący większość zaopatrzenia na wyprawę osiadł na mieliźnie. Kiedy oba okręty wypłynęły do Ameryki, miały na pokładzie zapasy wystarczające tylko na jedno lato, a nie na dwuletnią wyprawę, jak początkowo planowano. Kiedy tylko brzeg zniknął z widoku, zaczęły się niesnaski między oficerami, okręty siostrzane wypłynęły więc na wschód bez jasnych wytycznych. Około 150 znajdujących się na pokładzie ludzi czekała jedna z najtragiczniejszych i najbardziej przerażających przepraw w dziejach żeglarstwa i wypraw arktycznych.ROZDZIAŁ 1
WIELKIE POSELSTWO
Rankiem 5 września 1698 roku Piotr Aleksiejewicz Romanow obudził się w komnatach swojej drewnianej siedziby w pobliżu Kremla ze stanowczym postanowieniem. Właśnie powrócił z osiemnastomiesięcznej podróży po Europie Zachodniej. Był pełen pomysłów dotyczących modernizacji państwa rosyjskiego i gorączkowo pragnął wcielać je w życie. Grupa bojarów – najwyższych arystokratów i najbardziej wpływowych urzędników – zebrała się na ulicy, by go powitać w domu i publicznie dać wyraz swojej lojalności, jako że całkiem niedawno stłumiono bunt. Kilku dworzan zgięło się przed nim, płaszcząc się tak, jak to było przyjęte. W tłumie rozległy się szepty, kiedy car zamiast przyjąć „ich ochoczą służalczość”, zdecydował się „podnieść z gracją ze skulonej pozycji, objąć i ucałować, jak to możliwe jest tylko między bliskimi przyjaciółmi”. To złamanie protokołu wywołało ledwie drobne zaniepokojenie, ale Piotr dobrze przemyślał swoje działanie i miało to być dopiero pierwsze naruszenie moskiewskich obyczajów tego dnia.
Młody car, wówczas dwudziestosześcioletni, przeszedł wzdłuż tłumu, ściskając urzędników i odpowiadając ukłonem na pozdrowienia. Nagle sięgnął do kieszeni płaszcza, wyciągnął z niej brzytwę i bez ostrzeżenia chwycił za długą brodę dowódcy sił zbrojnych, Aleksieja Szeina. Zaczął ciąć poprzez gęstwinę, pozwalając, by ucięte kłęby spadały na ziemię. Zbyt zdumiony, by móc cokolwiek zrobić, Szein stał nieruchomo, podczas gdy Piotr kończył prowizoryczne golenie jego brody. Następnie Piotr zwrócił się do kolejnego bojara i gwałtownie przyciął również jego brodę. W ten sposób obszedł niemal wszystkich obecnych, swych najbardziej lojalnych i najważniejszych doradców, aż wreszcie każdego pozbawił brody. Stali w milczeniu; nikt nie ośmielił się sprzeciwić władzy cara, zwłaszcza zaś Piotra, który zdążył już zasłynąć za sprawą swej bezwzględności i nieprzewidywalności.
Tylko trzem mężczyznom oszczędzono tego poniżenia: starcowi, który zdaniem Piotra miał prawo do brody, patriarsze Kościoła prawosławnego oraz osobistemu ochroniarzowi jego żony, Eudoksji Łopuchiny, którą już wkrótce car miał siłą umieścić w klasztorze. Zdumieni i oszołomieni członkowie elity społecznej, politycznej i wojskowej pokazali teraz światu zupełnie odmienione twarze. Gdzieniegdzie wybuchał nerwowy śmiech. Dla niektórych zgolenie brody stanowiło bezpośredni zamach na ich religię. Pod rządami Piotra po Moskwie bez bród mieli chodzić już nie tylko zagraniczni kupcy, inżynierowie i żołnierze. Sam Piotr miał nie nosić brody, naruszając przyjęte zwyczaje i szybko znajdując licznych naśladowców.
Podróż Piotra po zachodniej Europie, zwana czasem Wielkim Poselstwem, przekonała go, że Rosja jest krajem zacofanym, pilnie wymagającym reform na wielu płaszczyznach społecznych – krajem, który nie skorzystał z postępów technologicznych, jakimi cieszyły się podówczas Niemcy, Holandia czy Anglia. Ze smutkiem odkrył też, iż mieszkańcy tych państw nie uważali Rosji za część Europy, a raczej za kraj na wpół orientalny, z jego bulwiastymi kopułami cerkwi, ze skostniałym Kościołem prawosławnym i ze średniowiecznymi instytucjami politycznymi. Do Rosji jak dotąd nie dotarł jeszcze powiew Oświecenia.
Wedle oceny Piotra umysły Rosjan nadal przepełniały przestarzałe systemy przekonań społecznych, on sam zaś był zdeterminowany, by za wszelką cenę wprowadzić swój kraj w orbitę Europy oraz w epokę pełną prądów umysłowych, które uznawał za nowoczesne. Kunsztowne, zdobione szaty, które utrudniały chodzenie i pracę fizyczną, oraz długie, ufryzowane brody sprawiały, że Rosja była pośmiewiskiem Europy Zachodniej. Piotr zamierzał pozbyć się tych symboli zacofania.
Car uważał przyjęte zwyczaje za przeszkodę na drodze do modernizacji kraju. Wydał więc dekrety regulujące, co jest akceptowanym ubiorem w czasie oficjalnych ceremonii lub w czasie sprawowania urzędowych funkcji. Określały one, co powinni mieć na sobie rządowi oficjele podczas wykonywania obowiązków służbowych: kamizelki, bryczesy, getry, niskie buty i wytworne kapelusze w wypadku mężczyzn; u kobiet zaś obowiązkowe były halki, spódnice i czepki. Piotr zakazał również noszenia za pasem długich, zakrzywionych noży. Każdy ubrany na dawną modłę musiał, wchodząc do miasta, wnieść odpowiednią opłatę, a po pewnym czasie Piotr nakazał strażnikom u bram miejskich obcinać długie szaty wszystkim, niezależnie od ich statusu społecznego, przed wpuszczeniem ich do środka.
Wprowadzając swoje reformy odzieżowe i fryzjerskie, car Piotr karał spiskowców, którzy w czasie jego nieobecności usiłowali osadzić na tronie jego przyrodnią starszą siostrę, Zofię. W spisku brali udział członkowie strzelców moskiewskich, elitarnej rosyjskiej formacji zbrojnej. Bez wątpienia z tego powodu reformy dotyczące bród i ubrań motywowane były również strachem – chociaż bunt był krótki i został łatwo stłumiony przez lojalistów, to Piotr przeżył już wcześniej, gdy sam był ledwie dzieckiem, rebelie strzelców i swojej przyrodniej siostry. Tym razem cierpliwość cara się wyczerpała: Zofia została siłą umieszczona w zakonie i zmuszona do wyrzeczenia się swego imienia oraz pozycji pośród arystokracji. Strzelcy zostali rozwiązani, a ponad siedmiuset ocalałych członków rebelii poddano torturom w specjalnie przystosowanych celach w Moskwie, by odkryć, kto był przywódcą spisku. Od czasu do czasu Piotr osobiście wcielał się w rolę inkwizytora, rycząc: „Przyznaj się, bydlaku, przyznaj!”, podczas gdy nieszczęśników kaleczono, tłuczono i przypalano. W czasie tej wielkiej czystki powieszono lub ścięto około tysiąca dwustu osób, a wiele ciał wystawiono na widok publiczny. Setki innych okaleczono i zesłano na Syberię lub w inne odległe rejony. Wdowy i dzieci skazańców wypędzono z Moskwy. Miało to odstraszać wszystkich potencjalnych rebeliantów – jak również każdego, komu mogło przyjść do głowy kwestionowanie dekretów cara. Regimenty strzelców zostały zastąpione przez nowo utworzoną Gwardię Imperium
Rosyjskiego.
W pełnym okrucieństwa wieku XVIII działania Piotra nie były odbierane jako zaspokajanie sadystycznych żądz, ale raczej jako postępowanie zgodne z racją stanu, eliminujące zdrajców i zapewniające polityczną stabilność. Piotr zwymyślał duchownego, który zjawił się przed nim, by prosić o łagodniejsze potraktowanie zdrajców: „Jest obowiązkiem mojego urzędu i moją powinnością wobec Boga, bym chronił moich ludzi przed krzywdą i szukał publicznej pomsty dla zbrodni, które mogą prowadzić do powszechnej ruiny”. Czystki umocniły jego pozycję, wzbudziły strach i posłużyły za przykład zniechęcający wszystkich, którym przyszłoby do głowy kwestionowanie europejskich reform, które car planował dla swojego kraju.
Na słynnym obrazie namalowanym w czasie jego wizyty w Anglii Piotr wygląda olśniewająco w błyszczącej zbroi i w obficie pozłacanym hełmie zdobionym gronostajem. Jego postawa zdradza siłę: jedną ręką trzyma buławę, druga stanowczo spoczywa na biodrze. W tle przez okno nad jego ramieniem widać okręty wojenne z opuszczonymi żaglami. Oczy Piotr ma szerokie, usta pełne, a włosy kręcone i zręcznie ufryzowane. Jego głowa zdaje się nieproporcjonalnie mała w porównaniu z ciałem, odzianym w kunsztownie zdobioną stal. Piotr był nadzwyczaj wysokim i charakterystycznym człowiekiem: mając ponad dwa metry wzrostu, górował nad większością mu współczesnych. Był jednak wąski w ramionach, a jego dłonie i stopy były zaskakująco drobne w porównaniu z imponującym wzrostem. Chociaż był zawzięty i pełen wigoru, to równocześnie cierpiał na łagodną formę epilepsji i miał wyraźne tiki. Zofia, owdowiała elektorka (czyli władczyni) Hanoweru, pozostawiła szczegółowy opis swojego spotkania z Piotrem latem 1697 roku, twierdząc, że „jest on księciem zarazem bardzo dobrym i bardzo złym; charakter jego jest dokładnie taki sam jak jego kraju”.
Do czasu Wielkiego Poselstwa Piotra wiosną 1697 roku żaden rosyjski car nie wyjeżdżał za granicę – w każdym razie nie bez towarzystwa armii – a już na pewno nie tak daleko. Piotr także wcześniej szukał dróg wyciągnięcia swojego kraju z izolacji. Zaczął od rozbudowy floty, tak by Rosja nie była uwięziona na lądzie, ograniczając się do jednego dalekiego portu w Archangielsku nad Morzem Białym na dalekiej północy. Bałtyk opanowali Szwedzi, podczas gdy Morze Kaspijskie i Morze Czarne kontrolowali Safawidzi i Osmanowie. Piotr zaatakował osmańską twierdzę Azow, u ujścia rzeki Don, i zajął ją w 1696 roku. By bronić swojego nowego terytorium, zaczął tworzyć silniejszą marynarkę, wysyłając dziesiątki młodych ludzi do Europy Zachodniej, by tam uczyli się żeglugi i strategii na morzu. Następnie ogłosił, że zorganizuje podróż do stolic państw Europy Zachodniej, w którą zabierze 250 wysoko postawionych Rosjan. Jeszcze bardziej szokujące były pogłoski, że i on sam pojedzie, by zobaczyć świat, nabrać przekonań i skierować Rosję na drogę ku wielkości i zamożności. Ledwie trzy lata po śmierci matki, kiedy uzyskał pełnię władzy carskiej, młody autokrata zapragnął podróżować w przebraniu jednego z członków świty ambasadora.
Aby lepiej zrozumieć, jak działa ten daleki świat, i aby pełniej osiągnąć swoje ambitne cele, Piotr postanowił uniknąć pompatycznych ceremonii oraz honorowych przyjęć. Ambasadorowie na jego dworze donosili swoim krajom, że Piotr najprawdopodobniej szuka osobistej rozrywki, drobnej odmiany i wakacji – że chce zobaczyć, jak żyją zwyczajni ludzie, by stać się lepszym władcą. Piotr wiedział również, że będzie potrzebował sojuszników w walce z Turkami Osmańskimi. Wielkie Poselstwo miało odwiedzić takie stolice, jak Warszawa, Wiedeń, Wenecja, a także Amsterdam i Londyn. Car nie pojechał do Francji i nie spotkał się ze słynnym Królem Słońce, Ludwikiem XIV, ponieważ Francję łączył wówczas sojusz z Imperium Osmańskim.
Chociaż dorastający jako książę Piotr miał bez wątpienia rozrośnięte ego, to jednak był wystarczająco pokorny i zdolny do namysłu, by zdać sobie sprawę, że on sam i Rosja muszą się jeszcze wiele nauczyć, jeśli chcą skorzystać z dobrodziejstw technologii i nauki swojej epoki. Pisząc w późniejszym okresie życia, Piotr sam zauważył, że
cały zapał poświęcił skonstruowaniu floty . Znaleziono odpowiednie miejsce do budowy statków na rzece Woroneż . Doświadczonych szkutników sprowadzono z Anglii i Holandii, by w 1696 roku zaczęli pracować dla Rosji – budując wielkie okręty wojenne, galery i inne. Nie chcąc pozostać w tyle za poddanymi, monarcha sam wybrał się w podróż do Holandii; w Amsterdamie, na nabrzeżu Indii Wschodnich, wraz z innymi ochotnikami oddał się studiowaniu architektury morskiej, nabył umiejętności niezbędne dla dobrego cieśli i własną pracą oraz umiejętnościami skonstruował i zwodował nowy okręt.
Występujący pod nazwiskiem Piotr Michaiłow car korzystał również z wolności obserwowania spraw tego świata bez skrępowania, jakie daje fasada luksusu i ceremoniału. Nie chciał spędzać całego czasu na snuciu się z innymi członkami rodów królewskich; wolał korzystać z wolności, którą dawało mu podróżowanie incognito. Chciał, by Rosja stała się częścią fascynującego go świata tworzonego przez Europę Zachodnią – wraz z nowymi lądami odkrywanymi przez europejskich żeglarzy i eksplorowanymi przez europejskie floty. Na przełomie XVII i XVIII wieku świat coraz bardziej się globalizował, a Europa Zachodnia była technologicznym i intelektualnym centrum tego przedsięwzięcia. Nowe wynalazki, takie jak zegary, zwane chronometrami, termometry, teleskopy, barometry i precyzyjne instrumenty kartograficzne, pomagały w nawigacji i eksploracji. Przedsiębiorczy żeglarze i finansiści z Holenderskiej i Angielskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, jak również z Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej sprowadzali kawę, herbatę, cukier oraz przyprawy, jak cynamon, goździki czy gałka muszkatołowa, na europejskie rynki. Egzotyczne rośliny i zwierzęta stały się czymś powszednim. Do pewnego stopnia uwolnieni od religijnych dogmatów naukowcy, tacy jak choćby Kartezjusz, Leibniz, Leeuwenhoek i Newton, aktywnie eksperymentowali i badali środowisko naturalne oraz zasady rządzące światem. Rozwój nauki zmieniał europejski sposób patrzenia na świat, a Piotr nie chciał tych nowinek przegapić ani pozwolić, by Rosja pozostała w tyle. Miał również bardziej prozaiczne cele. Kupił nowe armaty pokładowe, olinowania, kotwice, żagle i najnowocześniejsze instrumenty nawigacyjne, aby Rosjanie mogli zrozumieć ich działanie i produkować je w kraju, mając z tego korzyści ekonomiczne.
W XVII i XVIII wieku większość ludzi żyła w środowisku wiejskim, wykonując zajęcia bezpośrednio związane z rolnictwem i hodowlą zwierząt. Koła wodne i wiatraki były jedynymi źródłami energii oprócz czystej pracy mięśni. Ludzie rzadko podróżowali, jako że stan dróg był marny, a o nadwyżki jedzenia i czasu było trudno. Życie codzienne zaczynało się wraz ze wschodem słońca, a kończyło o zmroku. Drewno było jedynym źródłem oświetlenia i ciepła. Do Rosji znajdującej się geograficznie na krańcu Europy nie dotarły nowe idee i wiedza, które krążyły po kontynencie. Car Piotr chciał, by to się zmieniło – chciał upowszechnić pośród swoich poddanych nowe sposoby życia.
Wielkie Poselstwo rosyjskie nie uradowało specjalnie dworów krajów, do których miało dotrzeć. Ówcześni rosyjscy ambasadorowie niewiele wiedzieli o zwyczajach innych narodów, a w konsekwencji mieli trudności z komunikowaniem własnych idei. Zwykle postrzegano ich jako barbarzyńskich i nieokrzesanych gamoni, którzy nie chcą podporządkować się protokołowi dyplomatycznemu obowiązującemu w Europie Zachodniej.
Sam dwór rosyjski uważano za nie do przyjęcia. Wedle sekretarza austriackiego ambasadora, Johanna Georga Korba, posiłki na dworze rosyjskim podawano często bez wcześniejszego planu, po tym jak rozległ się okrzyk: „Car jest głodny!”. Wówczas natychmiast zjawiali się służący z platerami jedzenia i kładli je na wielkim stole, najwyraźniej w przypadkowej kolejności, podczas gdy dworzanie chwytali jedzenie, uderzając się przy tym żartobliwie ogromnymi bochnami chleba oraz sprzeczając się nad wielkimi dzbanami wina, miodu, piwa i brandy. Ostre picie było czymś powszechnym, podobnie jak gorączkowe spory, żywiołowe tańce czy nawet zapasy. Przez jadalnię niekiedy przechodziły tresowane niedźwiedzie, podając kieliszki pieprzówki i strącając ludziom kapelusze oraz peruki, ku powszechnej radości. Tego typu wybryki, bez wątpienia lubiane na moskiewskim dworze, nie były jednak doceniane przez europejskich dygnitarzy, przywiązanych do odpowiedniej kolejności wchodzenia do pomieszczenia i zasiadania przy stole, zwracania się do każdego z gości długą litanią tytułów, picia różnych trunków z odpowiednich kieliszków, jedzenia rozmaitych dań w odpowiednim porządku. Piotr szczególnie nie znosił obowiązków urzędowych i formalnych, uważając je za „barbarzyńskie i nieludzkie”, uniemożliwiające monarchom „funkcjonowanie w ramach społeczności ludzkiej”. Chciał konwersować, ucztować, pić i żartować z ludźmi wszelkich stanów, będąc naturalnie pierwszym pośród równych. Car Piotr był dumny ze swoich odcisków, z pracy w stoczni, z maszerowania wraz z żołnierzami, z pracy przy olinowaniu na statku, z picia piwa wraz z rzemieślnikami. Chciał przestawać z ludźmi, którzy zyskali szacunek z racji swoich zasług, a nie urodzenia czy wpływów.
Car Piotr osobiście dobierał członków Wielkiego Poselstwa, a ostatecznie ta barwna kawalkada składała się nie tylko z jego trzech najważniejszych ambasadorów, najstarszych spośród szlachty, ale również dwudziestu innych arystokratów i trzydziestu pięciu doświadczonych rzemieślników. Podróżowali wszyscy razem w towarzystwie księży, muzyków, tłumaczy, kucharzy, koniuszych, żołnierzy i służących. Do tej gromady dołączył też „Piotr Michaiłow”, brązowowłosy, niebieskooki, nijaki i niewykwalifikowany, wyróżniający się jedynie swoim wzrostem. Tajemnicą poliszynela było, kto podróżuje z poselstwem, ale postanowiono oficjalnie tego nie przyznawać, co doprowadzało do nadzwyczajnych kontrowersji w kwestii protokołu dyplomatycznego. Piotr zostawił Rosję pod opieką trzech starszych zaufanych mężczyzn – rady regencyjnej, której jednym z członków był jego wuj.
Wielkie Poselstwo wyruszyło drogą lądową wzdłuż kontrolowanego przez Szwedów wschodniego wybrzeża Bałtyku, poprzez Finlandię, Estonię i Łotwę. Szczególną uwagę zwrócił Piotr na fortyfikacje w Rydze, której jego ojcu czterdzieści lat wcześniej nie udało się podbić, a która byłaby dogodnym miejscem na rosyjski port na Bałtyku. Uważał, że przyjęto go tam w sposób niegrzeczny i niegościnny – nieodpowiedni jak na cara. Oczywiście podróżował incognito, ale i tak oczekiwał, że jego obecność zostanie rozpoznana i uznana. To, że jego świtę zignorowano, pozwolono jej troszczyć się samej o siebie i płacić wysokie kwoty za jedzenie i kwaterunek, było całkowicie nie do zaakceptowania. Trzy lata później to rzekome złe potraktowanie miał Piotr wykorzystać jako pretekst do wypowiedzenia wojny, która miała trwać przez większość jego życia i rządów – wielkiej wojny północnej ze Szwecją. Rygę ostatecznie wcielono do Imperium Rosyjskiego. Bardzo więc wygodne było, że tak marnie go tam potraktowano, bo nie było innego sposobu na poszerzenie terenów rosyjskich i zyskanie dostępu do Morza Bałtyckiego, niż zajęcie terytorium kontrolowanego przez Szwedów.
Następnie kawalkada ruszyła do polskiej Mitawy. Niecierpliwiąc się coraz bardziej, Piotr wsiadł na prywatny żaglowiec i popłynął dalej, do niemieckiego Königsbergu, gdzie spotkał się z Fryderykiem III, elektorem brandenburskim, by przedyskutować sojusz przeciw Szwecji. Fryderyk chciał tak jak Piotr poszerzyć swoje terytoria, a także zostać królem nowo utworzonego królestwa Prus.
Położywszy fundamenty pod przyszłe wspólne działania wojskowe przeciw Szwecji, Piotr ruszył dalej drogą lądową do Berlina. Do tego czasu jego obecność w delegacji stała się faktem powszechnie znanym, a wieść o nim wędrowała przez całą północną Europę. Ludzie tłoczyli się, by ujrzeć cara tajemniczej wschodniej krainy, z jego dziwacznie odzianymi dworzanami o orientalnych obyczajach, słynącymi z ciężkiego picia i barbarzyńskiego zachowania. Wielkie Poselstwo stało się czymś na kształt wędrownego cyrku, a Piotr był rozwścieczony tą natrętną ciekawością. Traktowano go jak egzotyczną ciekawostkę, którą w istocie był. Trzeba jednak przyznać, że był ciekawostką dość uroczą. Szlachta niemiecka polubiła go ze względu na jego poczucie humoru, skłonność do dobrej zabawy i żywiołowe konwersacje. Okazało się, że wcale nie jest nieucywilizowanym niedźwiedziem, jak wcześniej donoszono. Jego liczni zagraniczni guwernerzy wykonali dobrą robotę.
W połowie sierpnia Piotr wraz z grupką krajan dotarł nad Ren, gdzie wsiadł na małą łódź i popłynął z prądem, zostawiając większą część Wielkiego Poselstwa na wędrówkę lądową. Przepłynął przez Amsterdam prosto do holenderskiego miasta Zaandam, gdzie z typową dla siebie donkiszoterią uparł się, by zaciągnąć się jako cieśla do stoczni, jakby był zwyczajnym robotnikiem. Zainstalował się w małym drewnianym domku blisko nabrzeża, kupił narzędzia ciesielskie i ruszył budować statki. Niedługo cieszył się anonimowością, bo o obcokrajowcach w dziwnych strojach, którzy przypłynęli statkiem, rozeszły się plotki. Tłumy przychodziły gapić się na jego trupę w tradycyjnych rosyjskich strojach. Sam Piotr wyróżniał się niezwykłym wzrostem i tikami, w ciągu kilku dni musiał więc zacząć uprzejmie odmawiać zaproszeń na obiad ze strony najważniejszych oficjeli i kupców w mieście. Wkrótce jego obecność stała się sensacją ogólnokrajową. Ludzie przyjeżdżali z Amsterdamu, by przekonać się, czy pogłoski są prawdziwe – czy car z Moskwy naprawdę pracuje przy budowie statków jak zwykły robotnik. Niebawem wokół miejsca pracy trzeba było wznieść ogrodzenia, by trzymać na dystans tłumy gapiów. Dzień później car stracił cierpliwość, przebił się przez tłum, wsiadł na mały okręt i popłynął do Amsterdamu, gdzie udał się wprost do dużej gospody zarezerwowanej dla poselstwa.
W Amsterdamie – miejscu znacznie większym i bardziej światowym – miał nadzieję wtopić się w tłum. W całym mieście otaczały go woda i statki na kanałach, a nawoływania żeglarzy rozlegały się zewsząd. Znalazł pracę na odgrodzonym murem nabrzeżu Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (zwanej VOC), dysponującej flotą statków różnych kształtów i wielkości. Niektóre właśnie konstruowano, podczas gdy inne, stare, wyciągnięto poza linię przypływu, gdzie spoczywały niczym gnijące żebra potworów morskich. Nadpsute deski wydzierano ze szkieletu i zastępowano nowymi.
Linami, drewnem, smołą, płótnem i żelazem wykańczano statki handlowe i okręty wojenne. To tutaj Piotr spędził długie miesiące, zapoznając się ze wszystkim, co dotyczy morza. Nie szukał już dłużej anonimowości. Spotkał się z burmistrzem i najważniejszymi miejskimi dygnitarzami. VOC zaoferowała Piotrowi mały domek na terenie swojego kompleksu, by trzymać z daleka wszystkich ciekawskich. Wraz z dziesięcioma innymi Rosjanami zaczął pracę nad nową trzydziestometrową fregatą, by móc wziąć udział we wszystkich etapach budowy, od wyszukiwania kłód i innych materiałów aż do ostatecznego wykończenia. Na jego cześć VOC przemianowała okręt, nadając mu miano Apostołowie Piotr i Paweł.
Dla młodego cara najbardziej szokujące były gęstość zaludnienia i bogactwo Republiki Zjednoczonych Prowincji (Holandia). Liczące około dwóch milionów mieszkańców małe państwo miało olbrzymie miasta w porównaniu z innymi krajami. Republika znajdowała się u szczytu swojej potęgi – za sprawą bogactwa płynącego z Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej – i miała najbogatsze, najsilniej zurbanizowane i najlepiej wykształcone społeczeństwo w ówczesnej Europie. Słynęła ze sztuki, ubiorów, jedzenia, przypraw i myślicieli. Tętniące życiem nabrzeża tworzyły największą sieć handlową na świecie. Pływano stamtąd wszędzie tam, dokąd mogły dopłynąć europejskie okręty – czyli wszędzie z wyjątkiem północnego Pacyfiku. Wielkie przedsięwzięcie handlowe doprowadziło do transformacji kraju, a później całej Europy. Sama VOC zatrudniała ponad 50 000 ludzi – żeglarzy, rzemieślników, robotników, dokerów, urzędników, cieśli i około 10 000 żołnierzy. Inne firmy holenderskie pasły się na komercyjnej działalności VOC – razem kontrolowały wielką część handlu w północnej Europie. Olbrzymie bogactwo pochodzące z tego handlu zrodziło Holenderski Złoty Wiek, czyli epokę, kiedy Niderlandy były najbogatszym i najlepiej rozwiniętym krajem w Europie, tętniącym życiem artystycznym i naukowym – od malarstwa, rzeźby, architektury, teatru po filozofię, prawo, matematykę i rynek wydawniczy. Piotr nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. W amsterdamskim porcie wznosił się istny las masztów, mniejsze okręty kłębiły się na nieskończonym nabrzeżu, a kanałami do miasta wpływały obficie wyładowane barki.
Cała ta aktywność doprowadziła również do rozwoju nowych instrumentów finansowych, pomagających ją kontrolować i rozwijać: kredytów, ubezpieczeń, pożyczek, spółek akcyjnych. Ludzie z całej Europy przyjeżdżali tu poznać nowe metody i nauczyć się innych umiejętności związanych z globalnym handlem, docierającym już nawet do Oceanu Spokojnego. Piotr zdawał sobie sprawę, że ten właśnie ocean leży u granic jego rozległego imperium, przy mało poznanej i słabo opisanej na mapach krainie zwanej Kamczatką, o której wówczas sądzono, że może się łączyć z Ameryką Północną.
Piotr spędził cztery miesiące na pracy w amsterdamskich stoczniach i zwiedzaniu innych miast Republiki Holenderskiej. 16 listopada 1697 roku fregata, nad którą pracował, została z wielką pompą zwodowana i podarowana mu jako prezent przez VOC. Okręt, który Piotr przemianował na Amsterdam na cześć swoich gospodarzy, ostatecznie został załadowany wytworami różnych gałęzi europejskiego przemysłu, skupowanymi przez rosyjską delegację, po czym popłynął do nadal jedynego rosyjskiego portu w Europie – Archangielska na Morzu Białym.
W styczniu 1698 roku Piotr wraz z garstką dobranych rodaków wyruszył do Anglii na zaproszenie króla Wilhelma III Orańskiego, zostawiając większą część swojego poselstwa w Amsterdamie. Miał tam otrzymać nowy żaglowiec jako dar od króla, a także porównać angielskie techniki budowania okrętów z holenderskimi. Londyn również go oszołomił. Liczące 750 000 ludzi miasto mogło się równać z Amsterdamem albo Paryżem. Tamiza była zatłoczona okrętami wszelkich klas. Anglia stoczyła w XVII wieku trzy wojny z Republiką Zjednoczonych Prowincji, walcząc o dominację nad szlakami handlowymi do Indii i Archipelagu Malajskiego. Tak jak w Amsterdamie, znaczna część londyńskiego bogactwa przypływała do miasta spoza Europy: z Ameryki, z Karaibów, Indii, Indonezji, a nawet Chin.
Piotra szczególnie interesowało to, w jaki sposób brytyjski system podatkowy i gospodarka pozwalały rządowi zarabiać na konstruowaniu i utrzymywaniu potężnej marynarki, przywożącej do kraju bogactwa z całego świata. Szukał pomysłu na przekształcenie swego głównie rolniczego kraju z ekonomią agrarną w coś bliższego nowoczesnym europejskim państwom, zamieszkanym przez wykształcone społeczeństwo miejskie. Piotr spędził kilka miesięcy na zwiedzaniu królewskich doków i pracowaniu tam. On i jego rosyjska świta zyskali w tych miejscach reputację ludzi hałaśliwych i nieokrzesanych. Zwracano uwagę na wyraziste poglądy Piotra, niezaspokojoną ciekawość i wybuchowy temperament. Piotr zwiedził również mennicę królewską, która później posłużyła za wzorzec przy reformowaniu waluty rosyjskiej. W Londynie i Amsterdamie poznawał wykwalifikowanych rzemieślników, inżynierów, lekarzy, kupców – kamieniarzy, kowali, szkutników, a także marynarzy i nawigatorów, których następnie zatrudniał. Oferowane przez niego stawki były wystarczająco dobre, by wielu z nich skłonić do opuszczenia ojczyzny i przenosin do Rosji.
W połowie lipca, kiedy Piotr przygotowywał się do wyjazdu z Wiednia, dotarły do niego wieści o powstaniu strzelców i ich marszu na Kreml przy wsparciu jego przyrodniej siostry Zofii. Zrezygnował więc z Wenecji, planowanej jako ostatni przystanek na trasie, i pomaszerował przez Polskę do Moskwy – jadąc dzień i noc, przystając tylko po to, by zmienić konie, bez wątpienia rozmyślając już o licznych długich brodach do zgolenia.
Stłumiwszy powstanie, Piotr zaczął wprowadzać w życie nowe idee dotyczące organizacji nowoczesnego państwa i zarządzania nim. Rozmyślał nad rozwiązaniami społecznymi, które podziwiał w Holandii, Niemczech i Anglii, a których brakowało mu w domu. Nowe prawo dotyczące bród i ich opodatkowanie były tylko pierwszym z wielu kroków, które zamierzał podjąć, by wstrząsnąć Rosją u podstaw. W ciągu następnych dwudziestu pięciu lat długich rządów Piotr nieustannie kierował się dwoma priorytetami. Pierwszy dotyczył radykalnych instytucjonalnych zmian w społeczeństwie rosyjskim, mających na celu ukształtowanie go na wzór europejski.
Przez kolejne dziesięciolecia po powrocie z Wielkiego Poselstwa car wprowadzał ubrania, styl i zwyczaje z innych krajów; miał wielu zagranicznych przyjaciół i doradców; przez wiele lat walczył o wyeliminowanie prawosławnego przesądu, że wszystko, co zagraniczne, jest źródłem herezji i nieczystości. Ukrócił władzę Cerkwi prawosławnej, zainicjował reformę kalendarza, rozbudował i zrestrukturyzował armię, ujednolicił walutę, wprowadził oficjalny stemplowany papier dla dokumentów urzędowych, stworzył system nagród państwowych. Przez całe życie palił fajkę, który to nawyk przejął od niemieckich i holenderskich przyjaciół, zalegalizował więc palenie tytoniu. W czasie rządów jego dziadka palenie karano śmiercią; karę tę później złagodzono, zastępując ją rozcięciem nozdrzy. Ponieważ nikt nie mógł rozciąć nosa samego cara, Kościół z bardzo niewielką siłą przeciwstawiał się depenalizacji tytoniu.
Car Piotr powołał do życia Akademię Nauk, wypełnioną głównie intelektualistami zagranicznymi. Był również przeciwnikiem aranżowania małżeństw – tradycji, której sam padł ofiarą, a której nie praktykowano w Holandii, Niemczech czy Anglii. On sam został wedle tego zwyczaju ożeniony przez swą matkę jako nastolatek i nie miał możliwości w żaden sposób się temu przeciwstawić. Był zdeterminowany, by pozbyć się swojej ówczesnej żony, Eudoksji Łopuchiny, kobiety ponurej i pobożnej, którą rzadko widywał i z którą rzadko rozmawiał; w czasie osiemnastomiesięcznego pobytu w Europie nie przysłał jej najkrótszej wiadomości, po powrocie również nie popędził jej na spotkanie. Ostatecznie umieścił ją w klasztorze, usuwając ją tym samym z pałacu i z życia publicznego. W 1703 roku poznał Martę Skowrońską, litewską chłopkę i służącą, która została jego kochanką, następnie żoną, a wreszcie carycą Katarzyną.
Drugim – obok reform społecznych i politycznych – najważniejszym dokonaniem rządów Piotra była wojna przeciw Szwecji, zwana wielką wojną północną – długi szereg bitew i podbojów, który pozwolił Rosji zdobyć tereny na wschodnim wybrzeżu Bałtyku i przesunąć kraj na zachód, w stronę Europy. Na tym nowym terytorium Piotr w 1703 roku założył miasto. Położone na wschodnim wybrzeżu Zatoki Fińskiej – wówczas części Rosji, ale jeszcze niedawno kontrolowanym przez Szwecję – miało być modelem dla całego kraju. Nazwał je Sankt Petersburg. Tak bardzo zależało mu, aby miasto wzniesiono wedle nowoczesnego planu i aby zbudowano je szybko, że przepchnął ustawę wyrokującą, iż nigdzie indziej na terenie całej Rosji nie można wznosić budowli z kamienia; wszystkie kamieniołomy miały pracować na rzecz tego miasta aż do jego ukończenia. Tutaj car umieścił też sztab marynarki, którą znacznie poszerzył z pomocą rzemieślników i robotników zatrudnionych w czasie Wielkiego Poselstwa. Nowe miasto stało się siedzibą rządu i dworu. 10 września 1721 roku Rosja i Szwecja zakończyły trwającą dwadzieścia jeden lat wielką wojnę północną i podpisały pokój w Nystad. W tym samym roku Piotr przybrał też tytuł imperatora. W czasie wojny Rosja podbiła większą część wschodnich wybrzeży Bałtyku i Finlandii, a Piotr zgodził się również zapłacić Szwecji wielką sumę w srebrze w zamian za utrzymanie Estonii, Liwonii, Ingrii i południowo-wschodniej Finlandii w ramach Imperium Rosyjskiego.
Piotr miał życie pełne sukcesów i tak barwne, że może pod tym względem równać się z każdym wielkim monarchą. Zrobił więcej niż jakikolwiek inny rosyjski przywódca dla zrestrukturyzowania kraju i wprowadzenia go na ścieżkę nowoczesności, a jego plany sięgały jeszcze dalej. Nie bez powodu został nazwany Piotrem Wielkim. Jednakże latem 1724 roku, po całych dekadach u władzy, poważnie zachorował; mimo relatywnie młodego wieku umierał. Lekarze, decydując się otworzyć mu brzuch i naciąć pęcherz, wydobyli z niego cztery funty uryny, boleśnie zbierającej się w środku. Jego stan jesienią się poprawił, ale w grudniu władca znów cierpiał, przykuty do łóżka.
Car miał za sobą życie pełne bezprecedensowych osiągnięć – życie pełne napięcia i przygód, w czasie którego Rosja została przekształcona ze średniowiecznej zacofanej prowincji w jedno z najważniejszych europejskich państw. Carowi nie wystarczało jednak napawanie się przeszłymi dokonaniami. Nadal marzył o spełnieniu swej dawnej geograficznej i naukowej ambicji, o spełnieniu ostatniego aktu, który wzniósłby Rosję jeszcze wyżej w oczach narodów europejskich i społeczności naukowej, a także skonsolidował władzę w najdalszych rejonach rozległego imperium. Leżąc wśród wspaniałości swych apartamentów pałacowych uziemiony przez chorobę, myślał o czymś nowym, o wspaniałym ukoronowaniu imponującej kariery życiowej. Spisał więc szereg rozkazów, które miały mieć swoje reperkusje przez kolejne dziesięciolecia, powołać do życia jedną z największych ekspedycji naukowych w dziejach oraz odkryć drogę morską do nowych lądów. Jednym z największych zainteresowań Piotra w jego ostatnich dniach była geografia. Pragnął również zbadać kształt i zasoby najdalszych prowincji swojego imperium, a także zająć się swym żywionym przez całe życie pragnieniem: znalezieniem połączenia między Azją a Ameryką Północną. Właśnie tam – na północnym Pacyfiku – w czasach przed amerykańską wojną o niepodległość i podróżami kapitana Cooka znajdował się jeden z ostatnich niezbadanych obszarów na Ziemi.
W ostatnich dniach 1724 roku Piotr na łożu śmierci rozmawiał z jednym ze swych najbliższych doradców. Wyłożył swoje pomysły i plany, „martwiąc się, że jego koniec jest bliski”, i pragnąc dać impuls do zorganizowania ekspedycji. Wzywając do siebie admirała Fiodora Matwiejewicza Apraksina, powiedział:
Stan zdrowia nie pozwala mi opuszczać domu. Ostatnio jednak myślałem o sprawie, która zajmuje mnie od wielu lat, lecz inne kwestie nie pozwalały mi się nią zająć. Chodzi mi o znalezienie drogi do Chin i Indii poprzez Morze Arktyczne. Na mapie leżącej przede mną widać takie przejście, nazwane cieśniną Anian. Nie bez powodu je zaznaczono. W czasie moich ostatnich podróży omawiałem ten temat z wykształconymi ludźmi i wszyscy oni sądzą, że tę drogę morską da się znaleźć. Teraz, kiedy krajowi nie zagrażają już wrogowie, powinniśmy walczyć o jego pozycję w dziedzinie sztuki i nauki. Szukając takiego szlaku, może będziemy mieć więcej szczęścia niż Holendrzy i Anglicy, którzy podejmowali już wiele prób wzdłuż amerykańskiego wybrzeża.
Wręczył admirałowi spisane własnoręcznie 23 grudnia 1724 roku instrukcje, chociaż oficjalny dokument miał podpisać dopiero miesiąc później, 26 stycznia 1725. Instrukcje cara Piotra były bardzo zwięzłe, biorąc pod uwagę ich późniejszy wpływ na losy świata:
I. Zbudować na Kamczatce albo w innym miejscu dwa okręty.
II. Popłynąć tymi okrętami wzdłuż brzegów, które biegną na północ i które (ponieważ ich dalszy kształt nie jest znany) wydają się częścią wybrzeża amerykańskiego.
III. Zbadać, gdzie brzeg łączy się z Ameryką. Popłynąć do jakiejś osady pod jurysdykcją europejską, a gdy uda się spotkać jakiś europejski okręt, dowiedzieć się, jak nazywa się wybrzeże, i zapisać nazwę, przybić do brzegu, zdobyć informacje, naszkicować mapę i przywieźć wszystko z powrotem.
8 lutego 1725 roku, miesiąc po nakreśleniu tych planów pierwszej wielkiej rosyjskiej wyprawy eksploracyjnej, nazwanej później Pierwszą Ekspedycją Kamczacką – która miała wypełnić luki w wiedzy geograficznej pozostawione przez narody europejskie i stać się symbolem przebudzenia Imperium Rosyjskiego – Piotr Wielki zmarł w wieku pięćdziesięciu dwóch lat. Tron objęła wdowa po nim, Katarzyna, kontynuując wspieranie realizacji marzenia męża. Piotr wybrał na przywódcę ekspedycji weterana wielkiej wojny północnej, służącego w jego marynarce od dwudziestu lat, dojrzałego i powszechnie szanowanego duńskiego kapitana nazwiskiem Vitus Bering.
Ciąg dalszy w wersji pełnejPRZYPISY
J.G. Korb, Diary of an Austrian Secretary of Legation at the Court of Tsar Peter the Great, red. i przeł. Count MacDonnel, Frank Cass, Londyn 1968, s. 155.
Tamże, s. 243.
Tamże, s. 180.
S. Charlotte, cyt. za: E. Schuyler, Peter the Great, Charles Scribner’s Sons, Nowy Jork 1884, t. 1, s. 285.
Tamże, s. 265.
J.G. Korb, Diary of an Austrian Secretary of Legation at the Court of Tsar Peter the Great, dz. cyt., s. 157.
Cyt. za: F.A. Golder, Russian Expansion on the Pacific, 1641–1850, Paragon Book, Nowy Jork 1971, s. 133.
Tamże, s. 134.