- nowość
Wyspa szczęścia - ebook
Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
28 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Wyspa szczęścia - ebook
Harry Finn zawsze wiedział, że Elizabeth Flippence jest kobietą dla niego, ale ona jest ślepo zakochana w swoim szefie. Harry wpada na pomysł, by przez miesiąc poprowadziła z nim hotel na tropikalnej wyspie. Jest przekonany, że miesiąc wystarczy, by ją przekonać, że to on jest mężczyzną jej życia…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-291-1685-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Trzydziestka.
Dostojna trójka i okrągłe zero. Czy urodziny mogą się stać inspiracją dla zasadniczych zmian w życiu? Jeśli tak, to muszą to być te i żadne inne.
Elizabeth Flippence przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze z miną wyrażającą nadzieję i obawę. Długie brązowe włosy miała teraz przycięte tuż poniżej ucha i wycieniowane. Niesforne fale burzyły się wokół twarzy, a ukośne pasma grzywki lekko przesłaniały czoło. Fryzura była nowoczesna, ale też bardziej kobieca, nawet nieco frywolna. Nie była przekonana, czy dobrze zrobiła, decydując się na żywy kasztanowy odcień.
Z pewnością rzucał się w oczy, a tego przecież potrzebowała. Michael Finn miał ją w końcu zauważyć. Nie jako perfekcyjną asystentkę, lecz jako kobietę. Marzyła o tym, by platoniczne dotąd uczucie zmieniło się w namiętny romans. Dwa lata wodzenia wzrokiem za mężczyzną, który miał wyraźną obsesję na punkcie oddzielania pracy od przyjemności, to stanowczo za długo.
A przecież idealnie do siebie pasowali i w głębi serca Michael musiał o tym wiedzieć. Od miesięcy przeżywała katusze, którym dziś miała zamiar położyć kres. Nowy wizerunek powinien co najmniej przykuć uwagę Michaela. A co potem, zobaczymy.
Fryzjer miał jednak rację co do odcienia. Ciemnobrązowe oczy jaśniały przy nim wyjątkowym blaskiem. Dzięki grzywce twarz z nieco przydługim nosem nabrała lepszych proporcji. Lekko ukośne, wyraziste kości policzkowe dodawały egzotycznego uroku, a pełne, miękkie usta prezentowały się wręcz zniewalająco.
W każdym razie była gotowa i miała ogromną nadzieję, że w końcu osiągnie upragniony rezultat. Kiedy Michael skomentuje jej wygląd, powie mu, że to prezent urodzinowy, a może wtedy – och, błagała los, żeby tak się stało – wtedy może zaprosi ją na lunch albo jeszcze lepiej na romantyczną kolację.
Nie chciała już być jego asystentką. Chciała być jego dziewczyną, przyjaciółką, kochanką, jego całym światem. Z rozmarzenia wyrwało ją nagłe ukłucie. Trzydziestka. Przecież dla kobiety to ostatni lub przedostatni moment, żeby znaleźć partnera i myśleć o założeniu rodziny. Michael Finn był jej wybrankiem, ale jeśli dziś nie spojrzy na nią inaczej niż zwykle, będzie musiała pogrzebać swoje plany, ruszyć z miejsca i poszukać kogoś innego.
Szybko odpędziła od siebie te dołujące rozważania. Dziś musiała myśleć pozytywnie. Jak to mówią, uśmiechaj się, a świat odpowie ci tym samym. Była to jedna z życiowych zasad jej siostry, Lucy, która szła przez życie z uśmiechem na ustach, a uśmiech ten już nieraz wybawił ją z kłopotów.
Wychodząc z łazienki, Elizabeth przećwiczyła różne warianty uśmiechu. Gotowa do wyjścia, zdążyła wrzucić do torebki telefon, kiedy rozległ się dźwięk melodyjki. Błyskawicznie wyjęła komórkę i przyłożyła ją do ucha, mając nadzieję, że to Lucy, która spędzała weekend z przyjaciółmi w Port Douglas. Radosne paplanie siostry zawsze wprawiało ją w doskonały humor.
– Hej, Ellie! Wszystkiego naj z okazji urodzin! Mam nadzieję, że założyłaś ciuchy, które dla ciebie kupiłam.
– Dzięki, Lucy. Mam je na sobie.
– Doskonale! W trzydzieste urodziny każda kobieta powinna wyglądać absolutnie bosko.
Elizabeth roześmiała się. Efektowna bluzka w intensywnych odcieniach niebieskiego i zieleni z rozkloszowanymi rękawami obramowanymi na brązowo i jaskrawym wzorem w odcieniach czerwieni, zieleni i żółtego zdecydowanie przyciągała wzrok, szczególnie w zestawieniu z ołówkową spódnicą w kolorze morskiej zieleni. Dzisiejszy strój mocno odbiegał od stylu, który prezentowała na co dzień, ale zwyciężyły namowy Lucy. Siostra uważała, że Elizabeth powinna spróbować bardziej wyrazistych barw.
– Ścięłam też włosy i ufarbowałam na kasztanowo.
– Nie mogę się doczekać, kiedy to zobaczę! Wracam do Cairns koło południa. Wpadnę do ciebie do biura. A teraz muszę już znikać!
Lucy rozłączyła się, zanim Elizabeth zdążyła cokolwiek powiedzieć. Może było to dziwne, ale czuła się nieswojo, kiedy Lucy odwiedzała ją w pracy. Oczywiście, z powodu Michaela. Uwielbiała swoją młodszą siostrę, ale wiedziała też, jak działa na mężczyzn. Inna sprawa, że żaden ze związków Lucy nie trwał długo. Była krótkodystansowcem. W jej życiu zawsze było miejsce na kolejnego mężczyznę, kolejną pracę i kolejne miasta, które można odwiedzić.
Przez chwilę Elizabeth korciło, żeby wybrać numer siostry i odwieść ją od pomysłu wizyty w biurze. Nie chciała, żeby dziś cokolwiek rozpraszało uwagę Michaela. Z drugiej strony, może niepotrzebnie zaprzątała sobie tym głowę. Była szansa, że Michael nawet nie zauważy najścia Lucy. Drzwi pomiędzy biurem i jego gabinetem zwykle były zamknięte.
Miała wyrzuty sumienia. W końcu dziś są jej urodziny, a Lucy bardzo chciała się z nią zobaczyć. Odkąd matka umarła na raka, kiedy były jeszcze nastolatkami, miały tylko siebie. Ojciec osiedlił się w Mount Isa, gdzie żył z nową kobietą. Nie utrzymywał kontaktów z córkami. Pewnie nawet nie pamiętał o urodzinach Elizabeth.
Wracając myślami do dnia dzisiejszego, Elizabeth stwierdziła, że gdyby ziściło się jej marzenie, Michael i tak poznałby Lucy. Pogodziwszy się z tym co nieuniknione, podniosła torebkę, wsunęła do niej telefon i zamknęła za sobą drzwi.
Sierpień w Far North Queensland był bardzo przyjemny. Temperatura zachęcała do przechadzki. Od The Esplanade, gdzie mieściło się biuro Finn’s Fisheries, dzieliło ją pięć przecznic. Zwykle przyjeżdżała do pracy swoim małym samochodem, ale dziś wolała nie mieć na głowie dodatkowego kłopotu. Na samą myśl, że po pracy będzie wolna, uśmiechnęła się do siebie po raz kolejny. Nie mogła przestać myśleć o Michaelu.
Finn’s Fisheries była ogromną siecią handlową ze sklepami w całej Australii. Sprzedawali nie tylko sprzęt do połowów – w tym sporo produktów z importu – ale także odzież: pianki, kostiumy kąpielowe, szorty, T-shirty, kapelusze. Oferta imponowała, a Michael świetnie nad wszystkim panował. Uwielbiała obserwować, jak załatwia interesy, negocjuje kontrakty i zawsze trzyma rękę na pulsie. Marzyła o tym, żeby mu dorównać. Razem stanowili doskonały zespół, o czym zresztą często wspominał.
Gdyby tylko zechciał uczynić kolejny krok, mogliby być także doskonałą parą. Michael miał trzydzieści pięć lat i, podobnie jak Elizabeth, był w wieku, kiedy należy pomyśleć, co dalej. Nie wierzyła, że ktoś taki jak on chciałby być wiecznym kawalerem.
W ciągu tych dwóch lat, odkąd się poznali, Michael bywał w związkach, ale nigdy nie trwały one długo. Elizabeth uznała, że to z powodu ewidentnego pracoholizmu. Przy niej by się zmienił, bo ona rozumiała go jak nikt inny na świecie.
Mimo całego optymizmu, jakim tryskała od samego rana, po wejściu do biura poczuła nieprzyjemne kołatanie serca. Drzwi do gabinetu Michaela były otwarte, co oznaczało, że przyszedł wcześniej. Był poniedziałek, początek nowego tygodnia, a być może także początek ich nowego wspólnego życia.
Odetchnęła głęboko, by uspokoić nerwy, i stanęła w otwartych drzwiach. Michael siedział przy biurku i długopisem odhaczał kolejne pozycje na niewidocznej dla niej liście. Był tak pogrążony w pracy, że nawet nie zauważył jej wejścia. Przez parę chwil Elizabeth przyglądała mu się, podziwiając schludność i elegancję. Gęste czarne włosy miał krótko przycięte i zawsze perfekcyjnie uczesane. Proste brwi podkreślały inteligentne spojrzenie srebrnoszarych oczu. Kształtny nos, zdecydowanie zarysowane usta i męski kontur podbródka dopełniały wizerunku samca alfa.
Miał na sobie śnieżnobiałą koszulę doskonałej jakości. Rozpięty kołnierzyk odsłaniał fragment kusząco oliwkowej skóry. Na dole miał zapewne eleganckie czarne spodnie oraz czarne buty z błyszczącymi noskami. Wyglądał zawsze jak spod igły, co według Elizabeth było dużym atutem.
Stojąc w progu, chrząknęła, żeby dać o sobie znać:
– Dzień dobry.
– Dzień… – Michael podniósł głowę, ale powitanie uwięzło mu w gardle, a oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
Elizabeth wstrzymała oddech, nie chcąc zepsuć chwili, w której zainteresowanie Michaela jej osobą miało przenieść się na zupełnie inny poziom. Drżała w oczekiwaniu jego reakcji. Uśmiechnij się, podpowiedział jej wewnętrzny głos. Pokaż, że jego spojrzenie rozpala twoje zmysły.
Uśmiechnęła się więc. W jego oczach błysnęło uznanie.
– No, no! Świetna fryzura i strój. Czyżby w twoim życiu pojawił się nowy mężczyzna?
Zachwyt, w jaki wprawiły ją jego pierwsze słowa, uleciał w jednej chwili jak powietrze z pękniętego balonika. Skojarzenie jej wyglądu z innym mężczyzną mogło oznaczać tylko dystans, którego nie zamierzał pokonać. Chociaż… Może po prostu badał grunt.
– Nie, nie – pospieszyła z odpowiedzią – Nie jestem z nikim związana. Po prostu uznałam, że przyszła pora na zmiany.
– Doskonała decyzja! – pochwalił ją.
– Miło mi, że ci się podoba. Ubrania dostałam w prezencie od siostry. Dziś są moje urodziny i uparła się, że tego dnia mam wyglądać absolutnie zjawiskowo.
Michael roześmiał się.
– I miała rację. Powinniśmy jakoś to uczcić. Może wyskoczymy do Mariner’s Bar na lunch, jak tylko uporamy się z inwentaryzacją?
Elizabeth odzyskała nadzieję. Lunch tylko we dwoje, w jednej z najdroższych restauracji w Cairns, z widokiem na przystań pełną jachtów wartych miliony dolarów… Jej serce śpiewało z radości.
– Byłoby cudownie, dziękuję za zaproszenie.
– Zarezerwuj nam stolik. Do pierwszej powinniśmy się wyrobić. A tymczasem gdybyś mogła zająć się tym… – Podniósł z biurka pokaźny plik dokumentów.
– Oczywiście.
Trzeba było zabrać się do codziennych żmudnych zadań, ale dziś na ich końcu jaśniała kolorowa tęcza. Elizabeth miała ochotę tańczyć z radości i zapewne ruszyłaby w stronę biurka w pląsach, gdyby nie profesjonalne badawcze spojrzenie szefa.
– Absolutnie zjawiskowo – powtórzył Michael, wręczając jej papiery. – Twoja siostra musi być wyjątkową osobą.
Znowu udało mu się zgasić pieśń radości rozbrzmiewającą w sercu. Och, miał się interesować nią, a nie Lucy. Sama sobie była winna, trzeba było o niej nie wspominać. Ale stało się.
– Jest strasznie postrzelona. Nie umie zająć się czymś dłużej niż przez dwie minuty.
To była prawda i chciała, żeby Michael o tym wiedział. Na samą myśl, że mógłby być w jakikolwiek sposób zainteresowany jej siostrą, drżała ze strachu.
– To zupełnie inaczej niż ty.
– Ogień i woda. Prawie jak ty i twój brat. – Słowa wymsknęły się szybciej, niż chciała. Nie powinna pozwalać sobie na takie komentarze wobec szefa. W normalnych warunkach trzymałaby buzię na kłódkę, mimo że Harry Finn i jego zagrywki playboya przyprawiały ją o mdłości. Nie cierpiała, kiedy pojawiał się w biurze.
Michael oparł się o fotel i popatrzył na nią uważnie.
– No cóż, praca za biurkiem zdecydowanie mu nie wychodzi, ale myślę, że źle go oceniasz, Elizabeth.
– Przepraszam… Nie miałam zamiaru… – W popłochu szukała właściwych słów, ale w głowie miała kompletną pustkę.
– Ależ nic się nie stało. – Michael machnął ręką. – Wiem, że pozuje na luzaka, ale ma umysł ostry jak brzytwa i pewną ręką trzyma swoją część firmy.
Wynajem łodzi do połowów dalekomorskich, łodzie dla turystów nurkujących przy Wielkiej Rafie Koralowej, nadzorowanie budowy ośrodka wypoczynkowego, który powstawał na jednej z wysp, to wszystko były zadania w sam raz dla urodzonego playboya. Michael zajmował się o wiele poważniejszą pracą. Nie było szansy, żeby zmieniła swoją opinię.
– Postaram się o tym pamiętać.
Michael zaśmiał się. Z roześmianą twarzą był jeszcze przystojniejszy. Aż trudno było oderwać od niego wzrok.
– Jestem pewien, że i z tobą flirtował. Ale nie daj się nabrać. Zachowuje się tak przy wszystkich. To tylko zabawa.
– Zabawa! Chyba tylko dla Harry’ego Finna. – Elizabeth mierziły tego rodzaju gierki. Mimo to przywołała na twarz uśmiech. – Zajmę się teraz tymi dokumentami i zarezerwuję stolik w Mariner’s Bar.
– Zrób to. O braciach i siostrach poplotkujemy przy lunchu.
Co to, to nie, pomyślała Elizabeth, wychodząc z gabinetu i zamykając drzwi, żeby Michael nie zauważył przyjścia Lucy. Nie miała zamiaru rozmawiać o swojej siostrze ani tym bardziej o jego oślizgłym bracie. Lunch miał ich do siebie zbliżyć. Od tego zależała cała przyszłość.
Trzydziestka.
Dostojna trójka i okrągłe zero. Czy urodziny mogą się stać inspiracją dla zasadniczych zmian w życiu? Jeśli tak, to muszą to być te i żadne inne.
Elizabeth Flippence przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze z miną wyrażającą nadzieję i obawę. Długie brązowe włosy miała teraz przycięte tuż poniżej ucha i wycieniowane. Niesforne fale burzyły się wokół twarzy, a ukośne pasma grzywki lekko przesłaniały czoło. Fryzura była nowoczesna, ale też bardziej kobieca, nawet nieco frywolna. Nie była przekonana, czy dobrze zrobiła, decydując się na żywy kasztanowy odcień.
Z pewnością rzucał się w oczy, a tego przecież potrzebowała. Michael Finn miał ją w końcu zauważyć. Nie jako perfekcyjną asystentkę, lecz jako kobietę. Marzyła o tym, by platoniczne dotąd uczucie zmieniło się w namiętny romans. Dwa lata wodzenia wzrokiem za mężczyzną, który miał wyraźną obsesję na punkcie oddzielania pracy od przyjemności, to stanowczo za długo.
A przecież idealnie do siebie pasowali i w głębi serca Michael musiał o tym wiedzieć. Od miesięcy przeżywała katusze, którym dziś miała zamiar położyć kres. Nowy wizerunek powinien co najmniej przykuć uwagę Michaela. A co potem, zobaczymy.
Fryzjer miał jednak rację co do odcienia. Ciemnobrązowe oczy jaśniały przy nim wyjątkowym blaskiem. Dzięki grzywce twarz z nieco przydługim nosem nabrała lepszych proporcji. Lekko ukośne, wyraziste kości policzkowe dodawały egzotycznego uroku, a pełne, miękkie usta prezentowały się wręcz zniewalająco.
W każdym razie była gotowa i miała ogromną nadzieję, że w końcu osiągnie upragniony rezultat. Kiedy Michael skomentuje jej wygląd, powie mu, że to prezent urodzinowy, a może wtedy – och, błagała los, żeby tak się stało – wtedy może zaprosi ją na lunch albo jeszcze lepiej na romantyczną kolację.
Nie chciała już być jego asystentką. Chciała być jego dziewczyną, przyjaciółką, kochanką, jego całym światem. Z rozmarzenia wyrwało ją nagłe ukłucie. Trzydziestka. Przecież dla kobiety to ostatni lub przedostatni moment, żeby znaleźć partnera i myśleć o założeniu rodziny. Michael Finn był jej wybrankiem, ale jeśli dziś nie spojrzy na nią inaczej niż zwykle, będzie musiała pogrzebać swoje plany, ruszyć z miejsca i poszukać kogoś innego.
Szybko odpędziła od siebie te dołujące rozważania. Dziś musiała myśleć pozytywnie. Jak to mówią, uśmiechaj się, a świat odpowie ci tym samym. Była to jedna z życiowych zasad jej siostry, Lucy, która szła przez życie z uśmiechem na ustach, a uśmiech ten już nieraz wybawił ją z kłopotów.
Wychodząc z łazienki, Elizabeth przećwiczyła różne warianty uśmiechu. Gotowa do wyjścia, zdążyła wrzucić do torebki telefon, kiedy rozległ się dźwięk melodyjki. Błyskawicznie wyjęła komórkę i przyłożyła ją do ucha, mając nadzieję, że to Lucy, która spędzała weekend z przyjaciółmi w Port Douglas. Radosne paplanie siostry zawsze wprawiało ją w doskonały humor.
– Hej, Ellie! Wszystkiego naj z okazji urodzin! Mam nadzieję, że założyłaś ciuchy, które dla ciebie kupiłam.
– Dzięki, Lucy. Mam je na sobie.
– Doskonale! W trzydzieste urodziny każda kobieta powinna wyglądać absolutnie bosko.
Elizabeth roześmiała się. Efektowna bluzka w intensywnych odcieniach niebieskiego i zieleni z rozkloszowanymi rękawami obramowanymi na brązowo i jaskrawym wzorem w odcieniach czerwieni, zieleni i żółtego zdecydowanie przyciągała wzrok, szczególnie w zestawieniu z ołówkową spódnicą w kolorze morskiej zieleni. Dzisiejszy strój mocno odbiegał od stylu, który prezentowała na co dzień, ale zwyciężyły namowy Lucy. Siostra uważała, że Elizabeth powinna spróbować bardziej wyrazistych barw.
– Ścięłam też włosy i ufarbowałam na kasztanowo.
– Nie mogę się doczekać, kiedy to zobaczę! Wracam do Cairns koło południa. Wpadnę do ciebie do biura. A teraz muszę już znikać!
Lucy rozłączyła się, zanim Elizabeth zdążyła cokolwiek powiedzieć. Może było to dziwne, ale czuła się nieswojo, kiedy Lucy odwiedzała ją w pracy. Oczywiście, z powodu Michaela. Uwielbiała swoją młodszą siostrę, ale wiedziała też, jak działa na mężczyzn. Inna sprawa, że żaden ze związków Lucy nie trwał długo. Była krótkodystansowcem. W jej życiu zawsze było miejsce na kolejnego mężczyznę, kolejną pracę i kolejne miasta, które można odwiedzić.
Przez chwilę Elizabeth korciło, żeby wybrać numer siostry i odwieść ją od pomysłu wizyty w biurze. Nie chciała, żeby dziś cokolwiek rozpraszało uwagę Michaela. Z drugiej strony, może niepotrzebnie zaprzątała sobie tym głowę. Była szansa, że Michael nawet nie zauważy najścia Lucy. Drzwi pomiędzy biurem i jego gabinetem zwykle były zamknięte.
Miała wyrzuty sumienia. W końcu dziś są jej urodziny, a Lucy bardzo chciała się z nią zobaczyć. Odkąd matka umarła na raka, kiedy były jeszcze nastolatkami, miały tylko siebie. Ojciec osiedlił się w Mount Isa, gdzie żył z nową kobietą. Nie utrzymywał kontaktów z córkami. Pewnie nawet nie pamiętał o urodzinach Elizabeth.
Wracając myślami do dnia dzisiejszego, Elizabeth stwierdziła, że gdyby ziściło się jej marzenie, Michael i tak poznałby Lucy. Pogodziwszy się z tym co nieuniknione, podniosła torebkę, wsunęła do niej telefon i zamknęła za sobą drzwi.
Sierpień w Far North Queensland był bardzo przyjemny. Temperatura zachęcała do przechadzki. Od The Esplanade, gdzie mieściło się biuro Finn’s Fisheries, dzieliło ją pięć przecznic. Zwykle przyjeżdżała do pracy swoim małym samochodem, ale dziś wolała nie mieć na głowie dodatkowego kłopotu. Na samą myśl, że po pracy będzie wolna, uśmiechnęła się do siebie po raz kolejny. Nie mogła przestać myśleć o Michaelu.
Finn’s Fisheries była ogromną siecią handlową ze sklepami w całej Australii. Sprzedawali nie tylko sprzęt do połowów – w tym sporo produktów z importu – ale także odzież: pianki, kostiumy kąpielowe, szorty, T-shirty, kapelusze. Oferta imponowała, a Michael świetnie nad wszystkim panował. Uwielbiała obserwować, jak załatwia interesy, negocjuje kontrakty i zawsze trzyma rękę na pulsie. Marzyła o tym, żeby mu dorównać. Razem stanowili doskonały zespół, o czym zresztą często wspominał.
Gdyby tylko zechciał uczynić kolejny krok, mogliby być także doskonałą parą. Michael miał trzydzieści pięć lat i, podobnie jak Elizabeth, był w wieku, kiedy należy pomyśleć, co dalej. Nie wierzyła, że ktoś taki jak on chciałby być wiecznym kawalerem.
W ciągu tych dwóch lat, odkąd się poznali, Michael bywał w związkach, ale nigdy nie trwały one długo. Elizabeth uznała, że to z powodu ewidentnego pracoholizmu. Przy niej by się zmienił, bo ona rozumiała go jak nikt inny na świecie.
Mimo całego optymizmu, jakim tryskała od samego rana, po wejściu do biura poczuła nieprzyjemne kołatanie serca. Drzwi do gabinetu Michaela były otwarte, co oznaczało, że przyszedł wcześniej. Był poniedziałek, początek nowego tygodnia, a być może także początek ich nowego wspólnego życia.
Odetchnęła głęboko, by uspokoić nerwy, i stanęła w otwartych drzwiach. Michael siedział przy biurku i długopisem odhaczał kolejne pozycje na niewidocznej dla niej liście. Był tak pogrążony w pracy, że nawet nie zauważył jej wejścia. Przez parę chwil Elizabeth przyglądała mu się, podziwiając schludność i elegancję. Gęste czarne włosy miał krótko przycięte i zawsze perfekcyjnie uczesane. Proste brwi podkreślały inteligentne spojrzenie srebrnoszarych oczu. Kształtny nos, zdecydowanie zarysowane usta i męski kontur podbródka dopełniały wizerunku samca alfa.
Miał na sobie śnieżnobiałą koszulę doskonałej jakości. Rozpięty kołnierzyk odsłaniał fragment kusząco oliwkowej skóry. Na dole miał zapewne eleganckie czarne spodnie oraz czarne buty z błyszczącymi noskami. Wyglądał zawsze jak spod igły, co według Elizabeth było dużym atutem.
Stojąc w progu, chrząknęła, żeby dać o sobie znać:
– Dzień dobry.
– Dzień… – Michael podniósł głowę, ale powitanie uwięzło mu w gardle, a oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
Elizabeth wstrzymała oddech, nie chcąc zepsuć chwili, w której zainteresowanie Michaela jej osobą miało przenieść się na zupełnie inny poziom. Drżała w oczekiwaniu jego reakcji. Uśmiechnij się, podpowiedział jej wewnętrzny głos. Pokaż, że jego spojrzenie rozpala twoje zmysły.
Uśmiechnęła się więc. W jego oczach błysnęło uznanie.
– No, no! Świetna fryzura i strój. Czyżby w twoim życiu pojawił się nowy mężczyzna?
Zachwyt, w jaki wprawiły ją jego pierwsze słowa, uleciał w jednej chwili jak powietrze z pękniętego balonika. Skojarzenie jej wyglądu z innym mężczyzną mogło oznaczać tylko dystans, którego nie zamierzał pokonać. Chociaż… Może po prostu badał grunt.
– Nie, nie – pospieszyła z odpowiedzią – Nie jestem z nikim związana. Po prostu uznałam, że przyszła pora na zmiany.
– Doskonała decyzja! – pochwalił ją.
– Miło mi, że ci się podoba. Ubrania dostałam w prezencie od siostry. Dziś są moje urodziny i uparła się, że tego dnia mam wyglądać absolutnie zjawiskowo.
Michael roześmiał się.
– I miała rację. Powinniśmy jakoś to uczcić. Może wyskoczymy do Mariner’s Bar na lunch, jak tylko uporamy się z inwentaryzacją?
Elizabeth odzyskała nadzieję. Lunch tylko we dwoje, w jednej z najdroższych restauracji w Cairns, z widokiem na przystań pełną jachtów wartych miliony dolarów… Jej serce śpiewało z radości.
– Byłoby cudownie, dziękuję za zaproszenie.
– Zarezerwuj nam stolik. Do pierwszej powinniśmy się wyrobić. A tymczasem gdybyś mogła zająć się tym… – Podniósł z biurka pokaźny plik dokumentów.
– Oczywiście.
Trzeba było zabrać się do codziennych żmudnych zadań, ale dziś na ich końcu jaśniała kolorowa tęcza. Elizabeth miała ochotę tańczyć z radości i zapewne ruszyłaby w stronę biurka w pląsach, gdyby nie profesjonalne badawcze spojrzenie szefa.
– Absolutnie zjawiskowo – powtórzył Michael, wręczając jej papiery. – Twoja siostra musi być wyjątkową osobą.
Znowu udało mu się zgasić pieśń radości rozbrzmiewającą w sercu. Och, miał się interesować nią, a nie Lucy. Sama sobie była winna, trzeba było o niej nie wspominać. Ale stało się.
– Jest strasznie postrzelona. Nie umie zająć się czymś dłużej niż przez dwie minuty.
To była prawda i chciała, żeby Michael o tym wiedział. Na samą myśl, że mógłby być w jakikolwiek sposób zainteresowany jej siostrą, drżała ze strachu.
– To zupełnie inaczej niż ty.
– Ogień i woda. Prawie jak ty i twój brat. – Słowa wymsknęły się szybciej, niż chciała. Nie powinna pozwalać sobie na takie komentarze wobec szefa. W normalnych warunkach trzymałaby buzię na kłódkę, mimo że Harry Finn i jego zagrywki playboya przyprawiały ją o mdłości. Nie cierpiała, kiedy pojawiał się w biurze.
Michael oparł się o fotel i popatrzył na nią uważnie.
– No cóż, praca za biurkiem zdecydowanie mu nie wychodzi, ale myślę, że źle go oceniasz, Elizabeth.
– Przepraszam… Nie miałam zamiaru… – W popłochu szukała właściwych słów, ale w głowie miała kompletną pustkę.
– Ależ nic się nie stało. – Michael machnął ręką. – Wiem, że pozuje na luzaka, ale ma umysł ostry jak brzytwa i pewną ręką trzyma swoją część firmy.
Wynajem łodzi do połowów dalekomorskich, łodzie dla turystów nurkujących przy Wielkiej Rafie Koralowej, nadzorowanie budowy ośrodka wypoczynkowego, który powstawał na jednej z wysp, to wszystko były zadania w sam raz dla urodzonego playboya. Michael zajmował się o wiele poważniejszą pracą. Nie było szansy, żeby zmieniła swoją opinię.
– Postaram się o tym pamiętać.
Michael zaśmiał się. Z roześmianą twarzą był jeszcze przystojniejszy. Aż trudno było oderwać od niego wzrok.
– Jestem pewien, że i z tobą flirtował. Ale nie daj się nabrać. Zachowuje się tak przy wszystkich. To tylko zabawa.
– Zabawa! Chyba tylko dla Harry’ego Finna. – Elizabeth mierziły tego rodzaju gierki. Mimo to przywołała na twarz uśmiech. – Zajmę się teraz tymi dokumentami i zarezerwuję stolik w Mariner’s Bar.
– Zrób to. O braciach i siostrach poplotkujemy przy lunchu.
Co to, to nie, pomyślała Elizabeth, wychodząc z gabinetu i zamykając drzwi, żeby Michael nie zauważył przyjścia Lucy. Nie miała zamiaru rozmawiać o swojej siostrze ani tym bardziej o jego oślizgłym bracie. Lunch miał ich do siebie zbliżyć. Od tego zależała cała przyszłość.
więcej..