Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wyspa Złota - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
4 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wyspa Złota - ebook

Paul d’Ivoi to pseudonim literacki Paula Deletre’a (1856-1915), francuskiego pisarza, tworzącego w stylu Julesa Verne’a, największego jego konkurenta, cieszącego się dużą poczytnością we Francji, tłumaczonego także na wiele języków.

Pirat Triplex to ciekawa powieść fantastyczno-przygodowa, o akcji toczącej się głównie w Australii, ale także na tajemniczej Wyspie Złota na Pacyfiku, oraz nie tylko na powierzchni lądów, lecz również i oceanów. Tytułowy bohater w imię wymierzenia sprawiedliwości i zadośćuczynienia krzywd wydaje bezkrwawą wojnę morskiej potędze Wielkiej Brytanii i dzięki swej wiedzy oraz licznym wynalazkom prowadzi ją jak równy z równym. Wartka akcja, bardzo ciekawi, niesamowici bohaterowie, egzotyczne tło licznych przygód i zaskakujące zwroty akcji to główne walory powieści, w której występują również postacie znani z wcześniejszych książek Paula d’Ivoi, które ukazały się w wydawnictwie JAMAKASZ, takich jak: Pięć groszy Lavarede’a, czy Kuzyn Lavarede’a!.

Seria wydawnicza Wydawnictwa JAMAKASZ „Biblioteka Andrzeja – Szlakiem Przygody” to seria, w której publikowane są tłumaczenia powieści należące do szeroko pojętej literatury przygodowej, głównie pisarzy francuskich z XIX i początków XX wieku, takich jak Louis-Henri Boussenard, Paul d’Ivoi, Gustave Aimard, Arnould Galopin, Aleksander Dumas ojciec czy Michel Zévaco, a także pisarzy angielskich z tego okresu, jak choćby Zane Grey czy Charles Seltzer lub niemieckich, jak Karol May. Celem serii jest popularyzacja nieznanej lub mało znanej w Polsce twórczości bardzo poczytnych w swoim czasie autorów, przeznaczonej głównie dla młodzieży. Seria ukazuje się od 2015 roku. Wszystkie egzemplarze są numerowane i opatrzone podpisem twórcy i redaktora serii.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66268-86-9
Rozmiar pliku: 7,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Paul d’Ivoi to pseudonim Paula Deleutre (1856-1915), pochodzącego z rodu pisarzy. Jego dziadek Edouard i ojciec Charles również podpisywali niektóre swe dzieła pseudonimem Paul d’Ivoi.

Studiował prawo w Paryżu, ale podążył drogą ojca i dziadka, wybierając literaturę. Zadebiutował jako żurnalista w dziennikach „Paris-Journal” i „Figaro”. Pod pseudonimem Paul d’Ivoi pisywał też do tygodników ilustrowanych „Journal des Voyages” i „Petit Journal”.

Działalność literacką zaczął od sztuk bulwarowych: Le mari de ma femme (1887) czy La pie au nid (1887) oraz kilku powieści w odcinkach, które nie zwróciły uwagi, jak Le capitaine Jean, La femme au diadème rouge, Olympia et Cie.

W latach 1894-1914 wydał 21 książek tworzących serię „Voyages excentriques” , wykorzystującą wzór „Voyages extraordinaires” Julesa Verne’a. Podobne były nawet okładki, powtarzały się także te same motywy. Obaj autorzy podzielali to samo nastawienie do czytelnika, pragnienie zapewniania mu rozrywki i wiedzy (geograficznej, przyrodniczej, technicznej). Z entuzjazmem dla rozwoju nauki i wynalazków łączyły się obawy przed niewłaściwym ich wykorzystywaniem.

W roku 1894 pierwszy tom tej serii, tworzący trzyczęściowy cykl Les Cinq Sous de Lavarède, napisany wspólnie z Henrim Chabrillatem, przyniósł mu sławę. Była to jego najbardziej realistyczna powieść, następne bowiem stawały się coraz bardziej naukowe i przesycone fantazją umyślnie naiwną. Seria, ukazująca się w wydawnictwie Boivin et Cie, była przeznaczona dla młodzieży. Kolejne tomy ukazywały się z częstotliwością jednej powieści na rok.

Paul d’Ivoi tworzył też, razem z pułkownikiem Royetem, opowiadania patriotyczne, np. Les briseurs d’épée, a także historyczne, pod pseudonimem Paul Eric, np. Les cinquante. Występują w nich typowe dla owej epoki stereotypy dotyczące poszczególnych narodów i ras.

Patriotyzm d’Ivoi zbliża się niekiedy do nacjonalizmu. W złym świetle przedstawiani są głównie Niemcy, a także Anglicy zagrażający francuskim interesom. Wychwalane są za to zalety Francuzów i ich umysłowość (esprit parisienne, „duch paryski”, wyrażający się pomysłowością, bystrością umysłu, skłonnością do płatania figli, lekkim traktowaniem prawa i zasad, zapalczywością, a przy tym nieskazitelną prawością).

Książki Paula d’Ivoi cieszyły się prawie do końca XX wieku dużą popularnością we Francji, miały wiele wydań.

Wielu czytelników, zwłaszcza młodych, przedkładało je nad dzieła Verne’a, gdyż zawierały więcej przygód, a ich akcja toczyła się szybciej. Toteż na przykład Jean-Paul Sartre pisał w swej autobiografii Les Mots, że zawierały więcej nadzwyczajności.Rozdział II

W którym Robert staje się ułamkiem, który można zapisać: Robert = Pirat Triplex / 3

Młody człowiek otworzył usta, by zadać pytanie. James Pack nie dał mu na to czasu. Chwycił go za ramię, otworzył drzwi i pociągnął swojego towarzysza, po tym jak do stojącego obok nastolatka rzucił to dziwaczne zdanie:

– Możesz znowu stać się sobą.

Kajuta, do której wprowadził Roberta, była luksusowym salonem. Cenne meble, bogate tkaniny, posągi, kosztowne obrazy rozmieszczone w malowniczym nieładzie, stały na przemian z gablotami wypełnionymi skarbami zebranymi z dna oceanu: cudownymi perłami, krwistymi koralami, rzadkimi morszczynami26. Najbardziej wszakże uderzyła go dziwna dekoracja dwóch ścian.

Były one przebite okrągłymi iluminatorami, wyposażonymi w grube szyby, mocno przytwierdzonymi w oprawach z brązu. Sprawiały wrażenie denek butelek wyrabianych dla piwnic z winami olbrzymów.

James podążył za wzrokiem swojego towarzysza.

– Tam są moje okna. Blachy pełniące funkcję okiennic są teraz zamknięte. Przydatność tych otworów doceni pan później. W tej chwili muszę panu pokazać inne rzeczy.

Mówiąc to, podszedł do stojącego pod ściankę działową fortepianu z palisandru27. Nad instrumentem wisiały obok siebie dwa duże płótna. Jedno przedstawiało jasnowłosego mężczyznę, eleganckiego i dostojnego; drugie młodą kobietę w całym blasku młodości i piękna.

Garbus przez chwilę przyglądał się im w milczeniu, potem powiedział miękkim, pieszczotliwym głosem, w którym dało się odczuć głębokie wzruszenie:

– Lordzie Green, milady Joan, wkrótce wykonam swoje zadanie. Wtedy będę musiał rozstać się z wami i… z wszystkimi, bez żadnej innej nagrody poza wspomnieniem. Dlatego właśnie ulitowałem się nad innym cierpiącym człowiekiem, dlatego przyprowadzam go tutaj, aby włączyć go do mojego dzieła, a sam włączę się do jego.

Wziął Roberta za rękę; zdawał się przedstawiać go beznamiętnym portretom. Nagle potrząsnął głową, jakby chciał odpędzić niepożądaną myśl i nagłym gestem otworzył fortepian.

Pojawiła się klawiatura, dziwna klawiatura złożona z ułożonych naprzemiennie białych i czerwonych klawiszy, z których każdy nosił niezrozumiały dla Francuza znak.

James skupił na nim przenikliwy wzrok.

– Tutaj – powiedział – jest klawiatura kierująca. Opierając palec na jeden z tych przycisków, przekazuję rozkazy sternikowi. Ma on przed sobą podobną klawiaturę. Każdy ruch jednej jest przenoszony na drugą. Znaków, które widzi pan na przyciskach, jest dwanaście. Oznaczają one przechodząc od strony lewej do prawej: naprzód, stop, skręt na sterburtę28, skręt na bakburtę29, wynurzenie się, zanurzenie, płynąć z prędkością 10, 20, 30, 40, 50 i 80 węzłów: to wszystko.

– Nie ma niczego prostszego – oświadczył narzeczony Lotii. – Dziecko posługiwałoby się tym urządzeniem, ale wskazał mi pan tylko białe klawisze; czy czerwone są bezużyteczne?

Garbus skinął głową z pochwałą.

– To spostrzeżenie sprawia mi przyjemność. Dowiedz się więc pan, że urządzenia elektryczne, które mojemu statkowi dają światło, ciepło i napęd, mogą ulec uszkodzeniu i wymagać naprawy. Lecz ponieważ w moim życiu minuty są cenne, nie mogę narażać się na tkwienie w bezruchu. Dlatego zamontowałem dodatkowy silnik wykorzystujący lotne właściwości nadolu30, tego niepalnego eteru naftowego31. Kiedy moje prądy są zawieszone, nadol działa, a wówczas znajdują zastosowanie czerwone klucze. Każdy z nich ma to samo oznaczenie, co biały klucz przed nim.

– Rozumiem.

– Jeszcze kilka słów. Maszyny zobaczy pan podczas rejsu, musi poznać jedynie zasady działania mojej łodzi podwodnej. Dotychczas ludzie usiłowali pływać tylko na powierzchni wody; wyobrażali sobie statki-łabędzie, jeśli mogę się tak wyrazić. Wiosła, żagle, łopatki, śruby są pochodnymi trybu pływania tych błonostopych32. Tutaj inspiracją była ryba.

– Ryba, powiedział pan?

– Jak najbardziej, sam pan to oceni. Osobliwością gatunków rybokształtnych jest to, że pływają zanurzone całkowicie w żywiole płynnym. Aby utrzymywać się na większej lub mniejszej głębokości, ryby mają pęcherz pławny, który napełniają powietrzem. W ten sposób ustanawiają równowagę z otaczającym je środowiskiem; to znaczy osiągają wagę równą dokładnie wadze wypartej przez nie wody i nie muszą już starać się ani się wznosić, ani zagłębiać, jest to równowaga na danym poziomie. Tutaj pęcherz ryby zastępują zbiorniki z wodą. Mając te zbiorniki puste statek pływa tak, jak w chwili naszego przybycia. Manewr prostą dźwignią otwiera zawory, które pozwalają wodzie wpływać do zbiorników, wtedy następuje zanurzanie: stopniowane tarcze wskazują, że ilość wpuszczonej wody odpowiada stanowi równowagi na dziesięciu, stu, tysiącu metrów pod powierzchnią oceanu.

– Tysiącu metrów! – zawołał Robert. – Osiąga pan takie głębokości?

– Schodzę bezpiecznie aż na sześć tysięcy metrów. Kadłub odlany w trzech częściach wytrzymuje największe ciśnienia. Zachowuje się jak lita bryła.

A gdy Robert wyszeptał:

– Podobne odkrycie…! I nikt takiego nie podejrzewa…!

Garbus odpowiedział z ironią:

– Nikt, tak pan myśli? Przecież zasada, którą właśnie panu wyjaśniłem, została odkryta i sprawdzona eksperymentalnie przez jednego z pańskich rodaków.

– Przez Francuza…?

– Jak najbardziej. Genialnego człowieka, który jeszcze dzisiaj stara się z trudem przekonać ludzi do swojego wynalazku, dzięki któremu podróżuję po dnie morza: człowiek zapoznany lub nieznany współczesnym mu, któremu potomkowie będą stawiali pomniki.

– A jak się nazywa?

– Goubet33 i ma swoje biuro w Paryżu, przy bulwarze Haussmanna 85, swoje eksperymenty przeprowadzał w porcie Cherbourg, w Docks Saint-Ouen34.

– A zatem to wszystko jest prawdziwe?

Za całą odpowiedź James wykonał okrągły gest i wypowiedział te trzy słowa:

– Sam pan widzi.

Tak, Robert to widział. Jeszcze lepiej zobaczył po szybkim spacerze wewnątrz statku. W kwadrans odwiedził pomieszczenie dla załogi znajdujące się na rufie, maszynownię, której cewki, elektromagnesy, ogniwa połączone niezliczonymi drutami z mosiądzu pokrytego nićmi konopnymi i gutaperką35, sprawiały wrażenie gigantycznego instrumentu smyczkowego. Potem oglądał podwójną śrubę, kabiny, magazyny na żywność, kajuty sterowe, latarnie itp., itd.

Dwaj mężczyźni powrócili do salonu, stanęli przed fortepianem z białymi i czerwonymi klawiszami.

Ogromnie oszołomiony nowymi odczuciami, które właśnie doświadczał, Robert zastanawiał się, próbował uporządkować swoje myśli. Właśnie wtedy garbus położył dłoń na jego ramieniu.

– Widział pan? – zapytał.

– Oczywiście.

– A zobaczywszy to, czy wierzy pan, że człowiek, który posiadałby trzy statki podobne do tego, zostałby panem świata?

– Rzuciłby wyzwanie wszechświatowi.

– No cóż, taki człowiek istnieje. Stoi przed panem.

– Co? Pan…

– Zamówiłem trzy statki podwodne. Mój młody przyjaciel jest moim porucznikiem i dowodzi jednym z nich; czy zechce pan zostać kapitanem trzeciego?

Ponieważ Robert się wahał, najpierw dodał:

– Nie będzie już pan rozbrojonym obywatelem, igraszką podejrzanych knowań podstępnej polityki, ale groźnym przeciwnikiem, z którym trzeba się liczyć.

A po chwili milczenia jeszcze dorzucił:

– Ponadto zapewni mi pan nowe nazwisko; te, które będę nosił na morzu.

– Jakie nazwisko, nie pojmuję?

– Wpadłem na pewien pomysł. Pan, mój drugi porucznik i ja będziemy teraz mieć jedno miano, jedną wolę w trzech mózgach, jedną decyzję, którą będziemy wykonywali we trzech, a te wyczyny wywrócą świat do góry nogami…

– Miano…?

– Pirata Tripleksa.

– Pirata Tripl… pojmuję… tak, rzeczywiście, trzy statki, trzech kapitanów i zawsze nazwisko Triplex.

– Oznacza to dar wszechobecności… nauka rodząca fantastyczność. Nieuchwytny wróg uderzający wszędzie jednocześnie. Lecz żeby ten plan, powstały ze spotkania z panem, okazał się skuteczny, konieczne jest z pańskiej strony ślepe posłuszeństwo, poświęcenie okazywane w każdej chwili.

Robert wyciągnął rękę i poważnym głosem zapewnił:

– Jestem odtąd pańskim sługą.

Na te słowa twarz Jamesa się rozpromieniła.

– Liczę na pana. Proszę udać się ze mną na pokład.

Chwilę później obie te postacie stanęły przy włazie i na rozkaz garbusa marynarz podpalił rakietę, która w ciemnej nocy zakreśliła parabolę iskier.

W oddali zabłysło szybko światełko, a po nim po kilku sekundach nastąpił stłumiony odgłos strzału.

– Dobrze – szepnął Pirat – Mora-Mora zobaczył sygnał: odpowiedział, strzelając z karabinu; zejdźmy na dół, statek ruszy w drogę.

Zaciekawiony Robert chciał zadać pytanie swojemu tajemniczemu towarzyszowi, ale ten przyłożył palec do ust i młody człowiek, pamiętający o swojej przysiędze posłuszeństwa, nie nalegał dłużej.

Po ponownym wejściu do salonu James podszedł do klawiatury sterującej. Jego palce przebiegły po przyciskach. Natychmiast prawie niezauważalne dygotanie sprawiło, że podłoga zaczęła wibrować.

– Odpływamy! – wykrzyknął Francuz.

Domyślił się dobrze. Rozpoczęła się żegluga podwodna.

Rozdzierany niewytłumaczalnym uczuciem, doznający intuicji, że pogrąża się w nieznanym, narzeczony Lotii stał nieruchomo, bez żadnych myśli, z nogami przyrośniętymi do ziemi. Nagle się wzdrygnął – otworzyły się z lekkim przesunięciem drzwi salonu.

Spojrzał w tamtą stronę i z trudem powstrzymał okrzyk zdumienia. Na progu stała zachwycająca młoda dziewczyna, o rysach twarzy przypominających ogromnie nastolatka, który w buszu towarzyszył Jamesowi Packowi.

Garbus pojął myśl swojego nowego porucznika i z uśmiechem na ustach, z taką samą swobodą, jakby znajdowali na spotkaniu towarzyskim, dokonał następującego przedstawienia:

– Miss, mam zaszczyt przedstawić pani sir Roberta Lavarède’a; sir Robert Lavarède, oto miss Maudlin Green, której historię panu opowiem.

Następnie dodał melancholijnym tonem:

– Będziecie odtąd włączeni w nasze dzieło, więc nie powinniście mieć więcej przed sobą żadnych tajemnic.

W krótkich zdaniach przytoczył straszne oskarżenie, które trybunał Zielonych Masek rzucił w twarz Toby’emu Allsmine’owi. Opowiedział, jak dyrektor policji, po zabiciu lorda Greena, nakazał pogrążonemu w długach nieszczęśnikowi, nazywającemu się Bob Sammy, aby udał się na farmę nad rzeką Lachlan i utopił małą Maudlin.

– O wszystkim wiedziałem na bieżąco – mówił dalej. – Jak? To mało ważne. Ale uratowałem dziecko. Byłem młody, bez wsparcia; brakowało mi pomocy, której nieśmiało szukałem. Nikt nie chciał zaczynać walki z Allsmine’em mającym potężnych obrońców. Mogłem zwrócić córkę matce, ale bałem się, że w ten sposób przekażę ją ponownie temu, który nakazał jej śmierć. Poza tym nie miałem wystarczających dowodów winy. Zapewnienia awanturnika Boba Sammy’ego nic by nie znaczyły przeciwko słowom policjanta. W każdym razie, kiedy się wahałem, ten nędznik poślubił lady Joan Green, wdowę po jego pierwszej ofierze. Wówczas wpadłem na pomysł, żeby stać się tak potężnym, że każdy opór okaże się wobec mnie bezsilny. Wychowałem małą, która wyrosła na wspaniałą młodą dziewczynę. Narzucałem sobie stale ofiary, ponieważ nie byłem bogaty, a dzięki dyplomowi inżyniera mogłem jedynie zajmować się do kierowaniem wydobycia w kopalni, a czerpane z tego niskie dochody ledwo wystarczały nam na jedzenie. Lecz czuwała sprawiedliwość przyrody.

Miss Maudlin ujęła rękę garbusa, trzymała ją w swojej, patrząc na mówiącego ze łzami w oczach. Uśmiechnął się do niej łagodnie:

– Te wspomnienia są dla mnie miłe, miss Maudlin, ogromnie miłe… a poza tym sir Robert musi wiedzieć.

Mocnym głosem mówił dalej:

– Pewnego dnia w chodnikach kopalni doszło do zawału ściany; gruzy zasypały górników. Kosztem niesamowitych wysiłków wydobyto ich jeszcze oddychających, ale skazanych na szybką śmierć. Wśród rannych był dawny żeglarz, dziwaczna istota. Nie chodził do szynku jak inni, bardzo mało wydawał, z okrutnymi wyrzeczeniami odkładając pieniądze ze swojej pensji. Przezywano go skąpcem. Poszedłem odwiedzić go w szpitalu. Rozpaczliwie walczył ze śmiercią. Pośród swoich cierpień powtarzał nieustannie: „Chcę żyć. Bogactwo! bogactwo!”. W końcu biedaczyna zdał sobie sprawę, że jest zgubiony. Poprosił mnie o spotkanie, a oto rozmowa, jaką wtedy odbyliśmy:

„On. – Panie inżynierze, umrę.

Ja. – Nie, mój chłopcze, nie wierz w to.

On. – Tak, tak, dobrze to wiem. Mówi pan inaczej, bo jest dobrym człowiekiem, ale żaden grzejnik nie zapobiegnie temu, że nieboszczyk będzie miał zimne stopy. Bez zbędnych słów. Zawsze był pan dla mnie dobry,

chcę panu powierzyć odkrycie, z którego sam nie mogę skorzystać (smutnym głosem). Ktoś musi zjeść sałatę, która wyrosła.

Ja. – No dobrze, słucham was.

On. – Zanim zostałem górnikiem, byłem marynarzem na pokładzie szkunera36, który handlował koprą37 na wyspach Polinezji. Pewnego dnia na brzegu bezludnej wysepki odkryłem ziarenka złota. Nic nie mówiąc o moim znalezisku, rozbiłem skałę i nabrałem pewności, że zawiera pokład złota o niewyobrażalnym bogactwie. Gdybym był mądry, wszedłbym w spółkę z bankierem, uzyskałbym koncesję na wyspę, uruchomiłbym wydobycie i byłbym dzisiaj bogaczem, może nawet posłem do parlamentu. Niestety! Sztabka złota w mózgu nie wlewa do głowy oleju! Oszalałem. Chciałem zachować dla siebie skarb, który wskazała mi natura. Od dwudziestu lat pracuję, odmawiam sobie wszystkiego, chcąc zebrać dość pieniędzy, żeby móc wynająć statek i popłynąć tam w celu wypełnienia go złotem. Moje marzenia o bogactwie się skończyły, a jednak nie chcę, żeby moje cierpienia okazały się daremne. Nie mam ani przyjaciół, ani krewnych. Niech pan, inżynierze, zostanie moim spadkobiercą”.

– Pomyślałem – ciągnął James – że słyszę kogoś majaczącego. Bez wątpienia umierający zauważył to po wyrazie mojej twarzy, bo mówił dalej:

„Nie, nie, jestem w pełni zdrowy na umyśle, panie inżynierze. Niech pan zrobi, co mu powiem, a sam pan zobaczy. Proszę iść do mojej chaty i przełożyć kamienie paleniska. Pod nimi znajdzie pan żelazną skrzynkę zawierającą moje oszczędności w dobrych banknotach i dokładne położenie Wyspy Złota. Proszę wziąć wszystko, daję to panu. Żegnam”.

Chory zamknął oczy i zamilkł. Próbowałem skłonić go do dalszego mówienia; on odmawiał. Najwyraźniej złożone zwierzenie wyczerpało resztki jego sił. Zmarł tego samego wieczora.

Postąpiłem wtedy dokładnie według jego instrukcji. Odnalazłem skrzynkę, o której mi powiedział. Wewnątrz znajdowało się osiemset funtów (20 000 franków) i mapa archipelagu Cooka, na której jedna z wysepek została oznaczona krzyżykiem. Do mapy przypięta była kartka i przeczytałem na niej:

Krzyżyk wskazuje Wyspę Złota, jest ona szczytem porośniętym wysoką trawą, na którym rosną rzadkie palmy kokosowe. Na samym wierzchołku znajduje się ogromne martwe drzewo i skały wyglądające jak statek bez masztów, co pozwala rozpoznać to miejsce.

Po upewnieniu się, że górnik nie miał żadnego krewnego, któremu można by przekazać spadek po nim, postanowiłem spróbować. Umieściłem miss Maudlin na pensji38 i wyjechałem do Australii. Tam wynająłem mały statek i pożeglowałem na nim na archipelag Cooka. Bez trudu rozpoznałem Wyspę Złota i po ośmiu dniach prac stałem się jednym z najbogatszych spośród bogaczy całej ziemi. Ta skalista masa jest prawie w całości złożona z kwarcu zawierającego złoto. Za jednym zamachem zdobyłem środki do wszczęcia walki z potężnym sir Tobym Allsmine’em.

Moje łodzie podwodne zostały zbudowane w częściach, zamówione, jedne w Anglii, a inne we Francji, Niemczech, Austrii, Stanach Zjednoczonych. Moje statki przywiozły je na Wyspę Złota, gdzie zostały obsadzone przez załogi złożone z ludzi, do których mam pełne zaufanie. Jedno słowo dowiedzie panu, że mam rację wierząc w nich. Moje załogi składają się z ofiar tyranii dyrektora policji na rejon Pacyfiku.

Potem garbus zakończył spokojnie:

– Teraz wie już pan wszystko.

– Przepraszam, wszystko oprócz jednej rzeczy – przerwał mu Robert, który słuchał z niezmienną uwagą.

– Jakiej? Proszę powiedzieć.

– Pańskiego prawdziwego nazwiska.

Na twarzy Jamesa pojawił się cień:

– Nie może być jeszcze wymówione. Nawet miss Maudlin go nie zna. Proszę robić jak ona, widzieć we mnie przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości, prawa. Powiedzieć sobie, że jestem człowiekiem, który nie mogąc być sam szczęśliwym, poświęca swoje życie szczęściu innych.

Chociaż słowa te zostały wypowiedziane beznamiętnie, ujawniły dojmujące cierpienia. Twarz Pirata zbladła, a w jego oczach błyszczało uniesienie męczenników.

Francuz ukłonił się z szacunkiem.

– Kapitanie, rozkazuj. Pańskie polecenia zostaną dokładnie wykonane.

Tajemniczy osobnik wyciągnął do niego rękę i zmienionym głosem powiedział:

– Wobec tego bierzmy się do dzieła. Walka się rozpoczyna.

***

W ten sposób Robert stał się jedną trzecią Pirata Tripleksa; to on zabierał głos podczas posiedzenia trybunału Zielonych Masek, to on wziął udział w porwaniu Niariego i to on przeraził zacnego dozorcę cmentarza Killed Town.

26 Morszczyn (Fucus) – rodzaj morskich brunatnic występujących w strefie chłodnej i umiarkowanej, tworzących na wybrzeżach gęste łąki wynurzające się przy odpływie; na brzegach Oceanu Atlantyckiego morszczyn jest zbierany do nawożenia pól i produkcji jodu, sody oraz potasu.

27 Palisander – drewno z drzew klimatu tropikalnego z rodzaju Dalbergia, barwy brunatnej lub ciemnofioletowej, z ciemnymi smugami, ciężkie i bardzo twarde.

28 Sterburta – prawa, patrząc w stronę dziobu, burta statku.

29 Bakburta – lewa, patrząc w stronę dziobu, burta statku.

30 Nadol – zapewne nazwa wymyślona przez autora.

31 Eter naftowy – benzyna ekstrakcyjna, mieszanina węglowodorów, z różnych jego rodzajów każdy jest palny.

32 Błonostope – używane dawniej w nauce francuskiej (palmipèdes) określenie ptaków wodnych o nogach z błoną pławną między palcami, zaliczano do nich łabędzie, kaczki i gęsi, czasami również mewy, pelikany, kormorany itp.

33 Claude Goubet (1837-1903) – francuski inżynier i wynalazca; wynalazki z dziedziny maszyn drukarskich, włókienniczych, od roku 1881 pierwszy we Francji pracował nad łodziami podwodnymi, w 1887 zbudował „Goubet I” o napędzie elektrycznym, marynarka wybrała inne modele; w roku 1895 zbudował udoskonalony „Goubet II”, mimo udanych prób w Tulonie w latach 1901-1902 także odrzucony; Goubet zmarł zrujnowany.

34 Bulwar Haussmanna – jedna z głównych ulic Paryża, w części prawobrzeżnej (VIII I IX dzielnica), długości 2530 metrów, z wielkimi domami towarowymi i dyrekcjami banków, bardzo elegancka; Cherbourg – miasto francuskie w Normandii, port wojenny i pasażerski nad Kanałem La Manche, osada starożytna, w średniowieczu włączona do księstwa Normandii, potem miejsce walk Francuzów i Anglików w czasie wojny stuletniej, od XVII ważny port wojenny, od XIX także przystań transatlantyków, Goubet w roku 1887 odbywał w nim prace nad łodzią podwodną „Goubet I”; Docks de Saint-Ouen – znajdują się nad Sekwaną, tuż na północ od Paryża, a nie w Cherbourgu.

35 Gutaperka – substancja pochodzenia naturalnego, pozyskiwana i wykorzystywana w podobny sposób jak kauczuk naturalny, z tą różnicą, że gutaperka w normalnych warunkach jest tworzywem nieelastycznym; jest pozyskiwana z soku mlecznego roślin z rodziny sączyńcowatych, np. z drzewa gutaperkowca.

36 Szkuner – typ żaglowca; ma co najmniej dwa maszty o ożaglowaniu skośnym.

37 Kopra – wysuszony miąższ orzechów kokosowych, uzyskuje się z niego olej kokosowy i wiórki kokosowe.

38 Pensja – dawniej prywatna szkoła z internatem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: