Wyspy Prawdopodobne - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Wyspy Prawdopodobne - ebook
Zapraszam w podróż po Wyspach Prawdopodobnych...
Nie potrzebujecie biletów, paszportów, bagażu, a mimo to poznacie nowych znajomych, zwykłe lub niezwykłe miejsca, które razem zwiedzimy.
Wystarczy wysepka czasu w dowolnym miejscu, abyśmy się poznali.
Autorka i jej przyjaciele z Wysp Prawdopodobnych.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-939919-1-4 |
Rozmiar pliku: | 447 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dlaczego stokrotka?
Dzieciaki to Miśka, Wojtek, Skowronek i Kajtek. Mamy niebieskie komórki i wspólnego różowego laptopa, bo tata stwierdził, że ma być różowy, bo to dla dzieciaków. Chłopaki obraziły się na tatę za ten różowy i za te dzieciaki. Więc ja, Miśka, postanowiłam zarządzać laptopem. Niestety, chłopaki uporały się z akceptacją różowego koloru i natychmiast postanowiły przejąć laptopa w swoje ręce, ponieważ stanowią większość. Faktycznie, dodając kicię Tonię i psa Bryzka musiałyśmy z mamą przyznać, że chłopaki plus tata mają rację, ponieważ w domu liczebnie dominują. Więc sprawę rozpatrując ilościowo laptop powinny przejąć chłopaki, a ja na dostawkę do komputera. Nie mogłam się z tym pogodzić. Mama tajemniczo uśmiechała się, sugerując, że trzeba coś wymyślić. Wsparła nas też Tonia, która jakby wyczuła problem i solidarnie nas nie odstępowała.
— Czy jest możliwość, żebyśmy jednakowo korzystali z laptopa? — zapytałam Kajtka.
— No jest, musisz nas przekonać, że jest was sześć Misiek w jednej — roześmiali się, będąc pewnymi, że to niemożliwe.
— Raczej niemożliwe — pomyślałam, ale tym bardziej postanowiłam odzyskać dostęp do laptopa. Następnie powiedziałam chłopakom, że są rzeczywiście dzieciakami, bo nie rozumieją, że ich wyliczanki kogo więcej, a kogo mniej, czyli chłopaków czy dziewczyn i uzależnianie od tego przynależności, na przykład do zabawy, to nazywa się dyskryminacja.
— Miśka, skąd ty taka mądra jesteś i do tego znasz takie dziwne wyrazy? — ironicznie stwierdził, a następnie zapytał Skowronek.
— Dobra — w rezultacie przytaknął, bo nie cierpi gdy mówi się, że jest dzieciakiem i do tego niewiele wiedzącym. —Ale musisz być także niedyskryminacyjna.
Pewnie. Pobiegłam po Tonię i w ogródku narwałam różowych stokrotek. Kilka wpięłam za obróżkę Toni, z części zrobiłam sobie wianuszek na głowę, a z resztą wkroczyłam do pokoju, w którym rozpostarci na podłodze przed laptopem dyskutowali chłopcy.
— Ale różowych — skomentował Wojtek.
— Jest nas mnóstwo stokrotek — zażartowałam, robiąc trochę naiwną minę i udając powabną stokrotkę.
— Miśka bądź sobą — błagalnie zawołały chłopaki. — Tyle was stokrotek i tylko nas trzech oraz tata plus Bryzek — roześmiali się z faktycznie liczebnie niekorzystnej dla nich sytuacji.
— Nie gniewaj się Miśka…
— Nie jestem dyskryminacyjna — roześmiałam się.
Poproszę muszelkę
Siedzę na brzegu morza i rozgarniam ręką wodę…
— Poproszę muszelkę — powtarzam.
Woda tylko lśni wesoło i podpływając do mnie figlarnie szumi, tworząc na piasku strumyki.
Obiecałam koleżankom przywieźć z wakacji muszelkę.
— Proszę muszelkę.
Morze rozkłada bezradnie swoje fale, przelewam garścią wodę… Nie znajduję muszelki.
— Co tak siedzisz? — przechodzi koło mnie Kajtek i zagląda po co tak rozgarniam piasek na brzegu morza. — Tracisz czas na dłubanie w piasku, lepiej zbudujmy z niego zamek.
— Zamek z piasku jest nietrwały, bo z piasku. Trochę tylko postoi na brzegu morza, aby w końcu fale rozpuściły wszystko co zrobimy.
— To co z tego — mówi Kajtek. — Przecież to zabawa. Poza tym gdy go zostawimy, może po nas ktoś się nim zaopiekuje albo coś dobuduje lub wymyśli w nim nową zabawę. A pewnie i fale mają zabawę rozpuszczając zamek z piasku.
— Może… — wciąż jednak myślałam o muszelkach.
W tym czasie Kajtek zabrał się do pracy. Wykorzystał mój odgarnięty piasek oraz miejsce, które idealnie nadawało się na budowę.
— Robisz fosę — powiedział. — A ja mury obronne.
— A czego będą bronić?
— Zamku przed fosą i…. intruzami.
— Intruzami?
— No wiesz, to tacy, którzy by chcieli zniszczyć zamek.
— Więc fosa też jest intruzem?
— Gdyby woda z fosy zaczęła zalewać mury obronne to tak. Ale buduj Miśka fosę i nie zadawaj głupich pytań.
Łopatką wykopałam duże koło w piasku, które wypełniła woda. Kajtek w tym czasie ulepił z piasku mury. W środku zaś zostało jeszcze miejsce na zamek.
Przybiegli Wojtek i Skowronek.
— Co robicie dzieciaki?
— Dzieciaki budują zamek — trochę z przekąsem odpowiedziałam.
— Dobra, to my dołączamy się do tego.
Szybko powstawały piaskowe stożki, a ja przy pomocy wiaderka zrobiłam dwie wieże, zaś Skowronek ulepił ozdobne kule, którymi przyozdobił czubek wieży i stożków.
Nagle rozgrzebując piasek coś zamigotało mi pomiędzy palcami. Perłowa masa zalśniła i zaraz schowała się znowu.
— Mam, mam muszelkę! — zawołałam.
Wyjęłam jedną, a za nią była następna i jeszcze jedna.
— Idą intruzi! — wrzasnął w tym samym momencie Kajtek.
Z końca plaży biegły dzieciaki, takie jak my.
Kajtek, Skowronek i Wojtek stanęli jak obronni rycerze przed zamkiem z piasku.
— Co tak stoicie na baczność? Co tam chowacie?
— Dzieciaki, bardzo ciekawskie jesteście — powiedziałam.
Dzieciaki oburzyły się za nazwanie ich dzieciakami.
— Jesteśmy Aśka, Jacek i Ewka. Cześć!
Trochę nam się nieprzyjemnie zrobiło, że potraktowaliśmy ich jak intruzów.
— Nie chcecie zniszczyć naszego zamku?
—Skąd! Pokażcie co zrobiliście.
Rozstąpiliśmy się.
— Super, fantastyczne! Możemy się z wami bawić?
— W intruzów?
— W życzliwych intruzów… I dobudujemy może jeszcze coś od siebie.
Roześmialiśmy się wszyscy. A następnie już spora grupa rozbudowywała na brzegu morza zamek oraz teren zamku. Podchodzili do nas młodsi i starsi, chwalili albo proponowali jeszcze jakiś nowy pomysł. Ktoś przyniósł trochę roślin i ozdobił plac przed zamkiem, jeszcze inny patykami wzmocnił mury obronne oraz zrobił na fosie mostek.
— Imponujące — stwierdził tata, gdy przyszedł zobaczyć, czym z taką pasją się zajęliśmy.
— Ale to tylko z piasku — mruknęłam. — Nie można zabrać na pamiątkę.
— Znalazłam muszelkę — zawołała Ewka. — Chcesz?
— Poproszę muszelkę… —roześmiałam się, przypominając sobie prośby do morza. — Myślałam, że ich nigdy nie znajdę. Ale zatrzymaj ją, tobie morze też przyznało nagrodę. Weź na pamiątkę. Ja też znalazłam kilka…
— Dzieciaki, pozwólcie, że i ja wam przyznam nagrodę — zaproponował tata. — Zapraszam na lody.
— Hurra!
Idąc po lody coraz bardziej oddalaliśmy się od naszego zamku z piasku, który pozostawiliśmy morzu na pamiątkę. Ja na pamiątkę miałam muszelki.
Po co komu wieloryb?
Gdybym była wielorybem…
— O czym myślisz Miśka? — pyta wskakując do pokoju Wojtek.
— Gdybym była wielorybem… Wyobraź sobie Wojtek!
— Oj Miśka, dopiero byliśmy nad morzem, a ty wciąż jakbyś tam była. I do tego chcesz zamienić się w rybę?
— Jestem jak najbardziej w domu, a o wielorybach dowiedziałam się, że są wielkie i łagodne, chociaż wzbudzają strach, gdy ktoś nie wie, że z wody morskiej wyłania się nie wieloryb, tylko…
— Smok na przykład — zachichotał Wojtek. — Poza tym Miśka mała jesteś i nikt cię z wielorybem nie pomyli, więc po co wydziwiasz?
— Nic nie rozumiesz… Można sobie wymyślać, ale wiedzieć, że to na niby. I więcej wiesz, gdy sobie wyobrazisz… że jesteś wielorybem na przykład.
— Co wiem?
— Że możesz być wielki i sympatyczny.
— A gdybym był korniszonem?
— To mógłbyś być malutki, ale pysznie pyszny sympatyczny.
— Wszyscy w twoim wymyślonym świecie są sympatyczni Miśka? — ironicznie popatrzył na mnie Wojtek.
— No gdybyś był wielorybem Wojtkiem… To nie wiem co myśleć o wielorybie.
— Że nie wszystkie wieloryby są sympatyczne, chociaż są wielkie — spuentował Wojtek, który nie chciał być wielorybem.
— Wojtek jest bardzo konkretny. Niczego sobie nie wymyśla — pomyślałam.
— Miśka, mam pomysł na nową zabawę!
— A jednak coś potrafisz wymyślić! — pobiegłam do pokoju brata.
Raz, dwa, trzy
Obudziliśmy się wcześnie rano. Sobota. Rodzice planują sprzątanie.
— Kajtek i Skowronek sprzątają swój pokój, Wojtek pomaga Miście w jej pokoju, następnie sprząta swój, w czym pomogą mu Skowronek i Kajtek, gdy sprzątną swój pokój — przydzielili nam czynności rodzice.
— Ale to wszystko zagmatwane — stwierdziłam.
Jeszcze bardziej zagmatwane okazało się powakacyjne sprzątanie. Przez miesiąc nieobecności w domu nazbierało się wszędzie kurzu, w kącie leżał jeszcze niezupełnie rozpakowany plecak, a pamiątki z rozmaitych miejsc z wakacji także nie znalazły jeszcze swojego miejsca. Gdy pakowałam się na wyjazd nad morze, nie mogłam znaleźć kilku rzeczy, więc aby było szybciej trochę porozrzucałam zabawki, także i w szafie był bałagan. Oczywiście Wojtek musiał to skomentować:
— Ale bałagan w twoim pokoju Miśka. Wstydź się. I ty dziewczyna podobno jesteś, a dziewczyny to niby takie porządnickie.
— Podobno… — odpowiedziałam jak echo i wysypałam na środek pokoju torbę z kredkami i mazakami.
— Zwariowałaś Miśka — zdenerwował się Wojtek. — Przecież do jutra tego nie posprzątamy, a poza tym, dlaczego ja mam ci pomagać, a nie Kajtek i Skowronek?
— Bo Kajtek i Skowronek to małe dzieciaki, a ty jesteś najstarszy dzieciak — stwierdziłam i usiadłam na podłodze, przypatrując się porozrzucanym na dywanie kartonom.
— Rysowałam wakacje, a następnie co będzie po wakacjach — powiedziałam jakby do siebie, ale tak aby brat usłyszał.
— Tym razem we wróżkę się bawisz — zażartował Wojtek.
— Nie, w malarkę… Tylko chyba trochę brakuje mi zdolności. Usłyszałam o nich, gdy rodzice po kolacji dyskutowali o tym, jakie my, dzieciaki, mamy zdolności. Najdłużej zastanawiali się nad moimi, bo podobno mam ich wiele, tylko żadne nie są szczególnie rozwinięte i uzgodnili, że po wakacjach zacznę je rozwijać. Postanowiłam więc sama spróbować…. A zaczęłam od rysowania — wyznałam Wojtkowi.
— No i co?
— To chyba nie ta najlepsza z moich zdolności — podetknęłam mu swoje rysunki.
Wojtek wziął kartony do ręki i zaczął przeglądać.
— Podoba mi się… Szczególnie ta plaża z morzem i piaskowym zamkiem, a także żuczek oraz rowerowa wycieczka. O! I łąka doskonała. Ej Miśka, fajnie rysujesz… A to co? — wskazał na niewielki obrazek.
— To kubełek.
— Kubełek?
— Wczoraj narysowałam, myśląc o przyszłości — zaczęłam się śmiać. — Wróżką jestem, prawda? Narysowałam co będziemy dzisiaj robić… Sprzątać.
W kącie pokoju stał jeszcze pusty kubełek.
— A co dzisiaj narysujesz Miśka?
— No jeszcze nie wiem, ale chyba nic istotnego, poza tym to miał być wazon, a wyszedł kubełek, a kwiatów nie zdążyłam dorysować. Tak sobie zażartowałam z tą wróżką, bo chciałabym mieć magiczną różdżkę, aby samo się posprzątało.
— Samo się nic nie zrobi Miśka — wpadli do pokoju Skowronek i Kajtek szczęśliwi, że już skończyli swoje porządki.
— O czym mówicie i dlaczego nie sprzątacie? — zapytali zaciekawieni.
— Bo Miśka ma zdolności zagadywania sytuacji, to znaczy mówi, mówi, mówi, mówi i w tym czasie nic nie robi i ja nic nie robię, bo jej słucham.
— I co ci powiedziała? — dopytywał Skowronek.
— Że nie ma zdolności do rysowania.
— A ten kubełek mi się podoba — ocenił Kajtek.
— To nie kubełek, tylko wazon — rozgniewana zaczęłam sprzątać. — Ty Kajtek masz podobno zdolności matematyczne, więc policz ile kubełków mi potrzeba na te wszystkie śmieci — dodałam.
Kajtek jednak zawołał do Skowronka:
— Bierzemy Bryzka i idziemy na spacer. Dziś mam zdolność spacerowania ze swoim psem i w ogóle rodzice wcale nie znają naszych zdolności.
— Ale powiedzieli także, że masz bardzo dobre serduszko, bo kochasz zwierzęta — klepnęłam Kajtkowi. — To też jest zdolność, wiec jednak trochę nas znają.
Kajtek, zdziwiony tym co powiedziałam, popatrzył na kubełek, a następnie na bałagan i z dumą wyrecytował:
— Raz, dwa, trzy. Potrzebne ci będą trzy kubełki do sprzątania.
Wiecie… Faktycznie potrzebne były trzy kubełki. Ale ten Kajtek liczy.
Dzieciaki to Miśka, Wojtek, Skowronek i Kajtek. Mamy niebieskie komórki i wspólnego różowego laptopa, bo tata stwierdził, że ma być różowy, bo to dla dzieciaków. Chłopaki obraziły się na tatę za ten różowy i za te dzieciaki. Więc ja, Miśka, postanowiłam zarządzać laptopem. Niestety, chłopaki uporały się z akceptacją różowego koloru i natychmiast postanowiły przejąć laptopa w swoje ręce, ponieważ stanowią większość. Faktycznie, dodając kicię Tonię i psa Bryzka musiałyśmy z mamą przyznać, że chłopaki plus tata mają rację, ponieważ w domu liczebnie dominują. Więc sprawę rozpatrując ilościowo laptop powinny przejąć chłopaki, a ja na dostawkę do komputera. Nie mogłam się z tym pogodzić. Mama tajemniczo uśmiechała się, sugerując, że trzeba coś wymyślić. Wsparła nas też Tonia, która jakby wyczuła problem i solidarnie nas nie odstępowała.
— Czy jest możliwość, żebyśmy jednakowo korzystali z laptopa? — zapytałam Kajtka.
— No jest, musisz nas przekonać, że jest was sześć Misiek w jednej — roześmiali się, będąc pewnymi, że to niemożliwe.
— Raczej niemożliwe — pomyślałam, ale tym bardziej postanowiłam odzyskać dostęp do laptopa. Następnie powiedziałam chłopakom, że są rzeczywiście dzieciakami, bo nie rozumieją, że ich wyliczanki kogo więcej, a kogo mniej, czyli chłopaków czy dziewczyn i uzależnianie od tego przynależności, na przykład do zabawy, to nazywa się dyskryminacja.
— Miśka, skąd ty taka mądra jesteś i do tego znasz takie dziwne wyrazy? — ironicznie stwierdził, a następnie zapytał Skowronek.
— Dobra — w rezultacie przytaknął, bo nie cierpi gdy mówi się, że jest dzieciakiem i do tego niewiele wiedzącym. —Ale musisz być także niedyskryminacyjna.
Pewnie. Pobiegłam po Tonię i w ogródku narwałam różowych stokrotek. Kilka wpięłam za obróżkę Toni, z części zrobiłam sobie wianuszek na głowę, a z resztą wkroczyłam do pokoju, w którym rozpostarci na podłodze przed laptopem dyskutowali chłopcy.
— Ale różowych — skomentował Wojtek.
— Jest nas mnóstwo stokrotek — zażartowałam, robiąc trochę naiwną minę i udając powabną stokrotkę.
— Miśka bądź sobą — błagalnie zawołały chłopaki. — Tyle was stokrotek i tylko nas trzech oraz tata plus Bryzek — roześmiali się z faktycznie liczebnie niekorzystnej dla nich sytuacji.
— Nie gniewaj się Miśka…
— Nie jestem dyskryminacyjna — roześmiałam się.
Poproszę muszelkę
Siedzę na brzegu morza i rozgarniam ręką wodę…
— Poproszę muszelkę — powtarzam.
Woda tylko lśni wesoło i podpływając do mnie figlarnie szumi, tworząc na piasku strumyki.
Obiecałam koleżankom przywieźć z wakacji muszelkę.
— Proszę muszelkę.
Morze rozkłada bezradnie swoje fale, przelewam garścią wodę… Nie znajduję muszelki.
— Co tak siedzisz? — przechodzi koło mnie Kajtek i zagląda po co tak rozgarniam piasek na brzegu morza. — Tracisz czas na dłubanie w piasku, lepiej zbudujmy z niego zamek.
— Zamek z piasku jest nietrwały, bo z piasku. Trochę tylko postoi na brzegu morza, aby w końcu fale rozpuściły wszystko co zrobimy.
— To co z tego — mówi Kajtek. — Przecież to zabawa. Poza tym gdy go zostawimy, może po nas ktoś się nim zaopiekuje albo coś dobuduje lub wymyśli w nim nową zabawę. A pewnie i fale mają zabawę rozpuszczając zamek z piasku.
— Może… — wciąż jednak myślałam o muszelkach.
W tym czasie Kajtek zabrał się do pracy. Wykorzystał mój odgarnięty piasek oraz miejsce, które idealnie nadawało się na budowę.
— Robisz fosę — powiedział. — A ja mury obronne.
— A czego będą bronić?
— Zamku przed fosą i…. intruzami.
— Intruzami?
— No wiesz, to tacy, którzy by chcieli zniszczyć zamek.
— Więc fosa też jest intruzem?
— Gdyby woda z fosy zaczęła zalewać mury obronne to tak. Ale buduj Miśka fosę i nie zadawaj głupich pytań.
Łopatką wykopałam duże koło w piasku, które wypełniła woda. Kajtek w tym czasie ulepił z piasku mury. W środku zaś zostało jeszcze miejsce na zamek.
Przybiegli Wojtek i Skowronek.
— Co robicie dzieciaki?
— Dzieciaki budują zamek — trochę z przekąsem odpowiedziałam.
— Dobra, to my dołączamy się do tego.
Szybko powstawały piaskowe stożki, a ja przy pomocy wiaderka zrobiłam dwie wieże, zaś Skowronek ulepił ozdobne kule, którymi przyozdobił czubek wieży i stożków.
Nagle rozgrzebując piasek coś zamigotało mi pomiędzy palcami. Perłowa masa zalśniła i zaraz schowała się znowu.
— Mam, mam muszelkę! — zawołałam.
Wyjęłam jedną, a za nią była następna i jeszcze jedna.
— Idą intruzi! — wrzasnął w tym samym momencie Kajtek.
Z końca plaży biegły dzieciaki, takie jak my.
Kajtek, Skowronek i Wojtek stanęli jak obronni rycerze przed zamkiem z piasku.
— Co tak stoicie na baczność? Co tam chowacie?
— Dzieciaki, bardzo ciekawskie jesteście — powiedziałam.
Dzieciaki oburzyły się za nazwanie ich dzieciakami.
— Jesteśmy Aśka, Jacek i Ewka. Cześć!
Trochę nam się nieprzyjemnie zrobiło, że potraktowaliśmy ich jak intruzów.
— Nie chcecie zniszczyć naszego zamku?
—Skąd! Pokażcie co zrobiliście.
Rozstąpiliśmy się.
— Super, fantastyczne! Możemy się z wami bawić?
— W intruzów?
— W życzliwych intruzów… I dobudujemy może jeszcze coś od siebie.
Roześmialiśmy się wszyscy. A następnie już spora grupa rozbudowywała na brzegu morza zamek oraz teren zamku. Podchodzili do nas młodsi i starsi, chwalili albo proponowali jeszcze jakiś nowy pomysł. Ktoś przyniósł trochę roślin i ozdobił plac przed zamkiem, jeszcze inny patykami wzmocnił mury obronne oraz zrobił na fosie mostek.
— Imponujące — stwierdził tata, gdy przyszedł zobaczyć, czym z taką pasją się zajęliśmy.
— Ale to tylko z piasku — mruknęłam. — Nie można zabrać na pamiątkę.
— Znalazłam muszelkę — zawołała Ewka. — Chcesz?
— Poproszę muszelkę… —roześmiałam się, przypominając sobie prośby do morza. — Myślałam, że ich nigdy nie znajdę. Ale zatrzymaj ją, tobie morze też przyznało nagrodę. Weź na pamiątkę. Ja też znalazłam kilka…
— Dzieciaki, pozwólcie, że i ja wam przyznam nagrodę — zaproponował tata. — Zapraszam na lody.
— Hurra!
Idąc po lody coraz bardziej oddalaliśmy się od naszego zamku z piasku, który pozostawiliśmy morzu na pamiątkę. Ja na pamiątkę miałam muszelki.
Po co komu wieloryb?
Gdybym była wielorybem…
— O czym myślisz Miśka? — pyta wskakując do pokoju Wojtek.
— Gdybym była wielorybem… Wyobraź sobie Wojtek!
— Oj Miśka, dopiero byliśmy nad morzem, a ty wciąż jakbyś tam była. I do tego chcesz zamienić się w rybę?
— Jestem jak najbardziej w domu, a o wielorybach dowiedziałam się, że są wielkie i łagodne, chociaż wzbudzają strach, gdy ktoś nie wie, że z wody morskiej wyłania się nie wieloryb, tylko…
— Smok na przykład — zachichotał Wojtek. — Poza tym Miśka mała jesteś i nikt cię z wielorybem nie pomyli, więc po co wydziwiasz?
— Nic nie rozumiesz… Można sobie wymyślać, ale wiedzieć, że to na niby. I więcej wiesz, gdy sobie wyobrazisz… że jesteś wielorybem na przykład.
— Co wiem?
— Że możesz być wielki i sympatyczny.
— A gdybym był korniszonem?
— To mógłbyś być malutki, ale pysznie pyszny sympatyczny.
— Wszyscy w twoim wymyślonym świecie są sympatyczni Miśka? — ironicznie popatrzył na mnie Wojtek.
— No gdybyś był wielorybem Wojtkiem… To nie wiem co myśleć o wielorybie.
— Że nie wszystkie wieloryby są sympatyczne, chociaż są wielkie — spuentował Wojtek, który nie chciał być wielorybem.
— Wojtek jest bardzo konkretny. Niczego sobie nie wymyśla — pomyślałam.
— Miśka, mam pomysł na nową zabawę!
— A jednak coś potrafisz wymyślić! — pobiegłam do pokoju brata.
Raz, dwa, trzy
Obudziliśmy się wcześnie rano. Sobota. Rodzice planują sprzątanie.
— Kajtek i Skowronek sprzątają swój pokój, Wojtek pomaga Miście w jej pokoju, następnie sprząta swój, w czym pomogą mu Skowronek i Kajtek, gdy sprzątną swój pokój — przydzielili nam czynności rodzice.
— Ale to wszystko zagmatwane — stwierdziłam.
Jeszcze bardziej zagmatwane okazało się powakacyjne sprzątanie. Przez miesiąc nieobecności w domu nazbierało się wszędzie kurzu, w kącie leżał jeszcze niezupełnie rozpakowany plecak, a pamiątki z rozmaitych miejsc z wakacji także nie znalazły jeszcze swojego miejsca. Gdy pakowałam się na wyjazd nad morze, nie mogłam znaleźć kilku rzeczy, więc aby było szybciej trochę porozrzucałam zabawki, także i w szafie był bałagan. Oczywiście Wojtek musiał to skomentować:
— Ale bałagan w twoim pokoju Miśka. Wstydź się. I ty dziewczyna podobno jesteś, a dziewczyny to niby takie porządnickie.
— Podobno… — odpowiedziałam jak echo i wysypałam na środek pokoju torbę z kredkami i mazakami.
— Zwariowałaś Miśka — zdenerwował się Wojtek. — Przecież do jutra tego nie posprzątamy, a poza tym, dlaczego ja mam ci pomagać, a nie Kajtek i Skowronek?
— Bo Kajtek i Skowronek to małe dzieciaki, a ty jesteś najstarszy dzieciak — stwierdziłam i usiadłam na podłodze, przypatrując się porozrzucanym na dywanie kartonom.
— Rysowałam wakacje, a następnie co będzie po wakacjach — powiedziałam jakby do siebie, ale tak aby brat usłyszał.
— Tym razem we wróżkę się bawisz — zażartował Wojtek.
— Nie, w malarkę… Tylko chyba trochę brakuje mi zdolności. Usłyszałam o nich, gdy rodzice po kolacji dyskutowali o tym, jakie my, dzieciaki, mamy zdolności. Najdłużej zastanawiali się nad moimi, bo podobno mam ich wiele, tylko żadne nie są szczególnie rozwinięte i uzgodnili, że po wakacjach zacznę je rozwijać. Postanowiłam więc sama spróbować…. A zaczęłam od rysowania — wyznałam Wojtkowi.
— No i co?
— To chyba nie ta najlepsza z moich zdolności — podetknęłam mu swoje rysunki.
Wojtek wziął kartony do ręki i zaczął przeglądać.
— Podoba mi się… Szczególnie ta plaża z morzem i piaskowym zamkiem, a także żuczek oraz rowerowa wycieczka. O! I łąka doskonała. Ej Miśka, fajnie rysujesz… A to co? — wskazał na niewielki obrazek.
— To kubełek.
— Kubełek?
— Wczoraj narysowałam, myśląc o przyszłości — zaczęłam się śmiać. — Wróżką jestem, prawda? Narysowałam co będziemy dzisiaj robić… Sprzątać.
W kącie pokoju stał jeszcze pusty kubełek.
— A co dzisiaj narysujesz Miśka?
— No jeszcze nie wiem, ale chyba nic istotnego, poza tym to miał być wazon, a wyszedł kubełek, a kwiatów nie zdążyłam dorysować. Tak sobie zażartowałam z tą wróżką, bo chciałabym mieć magiczną różdżkę, aby samo się posprzątało.
— Samo się nic nie zrobi Miśka — wpadli do pokoju Skowronek i Kajtek szczęśliwi, że już skończyli swoje porządki.
— O czym mówicie i dlaczego nie sprzątacie? — zapytali zaciekawieni.
— Bo Miśka ma zdolności zagadywania sytuacji, to znaczy mówi, mówi, mówi, mówi i w tym czasie nic nie robi i ja nic nie robię, bo jej słucham.
— I co ci powiedziała? — dopytywał Skowronek.
— Że nie ma zdolności do rysowania.
— A ten kubełek mi się podoba — ocenił Kajtek.
— To nie kubełek, tylko wazon — rozgniewana zaczęłam sprzątać. — Ty Kajtek masz podobno zdolności matematyczne, więc policz ile kubełków mi potrzeba na te wszystkie śmieci — dodałam.
Kajtek jednak zawołał do Skowronka:
— Bierzemy Bryzka i idziemy na spacer. Dziś mam zdolność spacerowania ze swoim psem i w ogóle rodzice wcale nie znają naszych zdolności.
— Ale powiedzieli także, że masz bardzo dobre serduszko, bo kochasz zwierzęta — klepnęłam Kajtkowi. — To też jest zdolność, wiec jednak trochę nas znają.
Kajtek, zdziwiony tym co powiedziałam, popatrzył na kubełek, a następnie na bałagan i z dumą wyrecytował:
— Raz, dwa, trzy. Potrzebne ci będą trzy kubełki do sprzątania.
Wiecie… Faktycznie potrzebne były trzy kubełki. Ale ten Kajtek liczy.
więcej..