- W empik go
Wyszeptane czułości - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Wyszeptane czułości - ebook
„Wyszeptane czułości” kolejny tomik autorki o tematyce miłosnej. Wiersze opowiadają o miłości zarówno spełnionej jak i tej kończącej się rozczarowaniem. W tych drugich można jednak znaleźć nutę optymizmu. Wiersze rymowane, czyta się je bardzo lekko i przyjemnie. Z pewnością trafią do każdego czytelnika.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-614-7 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wena
Czasem wena budzi mnie nocą
Spać nie daje ...ciągle coś opowiada
Bezszelestnie się porusza
Niczym kot po zakamarkach mych myśli się skrada
Lubię patrzeć wtedy na księżyc
Na niebo usłane gwiazdami
Przenoszę się gdzieś bardzo daleko
z kłębiącymi się w głowie myślami
Próbuję je zapamiętać..
Nie będę w nocy wstawać …
Aby przelać swe myśli na papier i potem je w wiersz układać
Siła myśli jest jednak silniejsza
tak że senność i znużenie całkowicie znika…
Cóż robić kiedy wena spać nie daje?
Trzeba zacząć pisać!
Księżyc przyświeca…
gwiazdy się złocą…
Na kartkę przelewam
przedziwny słowotok…
Słowa magicznie przez pokój się niosą…
Wirują tuż nad głową
Ciemnością otulona leżę i piszę…
Kiedy Ty smacznie śpisz sobie obok
Brodzę w fantazji jak w strumieniu…
Słów jak bystrej wody dotykam
Zaczarowana… oczarowana ich treścią
Mrok nagle się gdzieś rozpływa
Ty nadal śpisz…
W ciszy powstają pierwsze wersy
Piszę o Tobie i o mnie…
Z pewnością przeczytasz je pierwszy
Kończę pisać…
Głowę na poduszce układam …
Uśmiecham się do siebie choć odczuwam zmęczenie…
Biorę głęboki oddech …
Czasem budzi mnie wena w nocy..
Dlaczego …?
Tego nie wiem…Śniąc
Zapytała jeszcze śniąc
Gdzie uciekłeś od niej stąd?
Gdzie ma szukać Twego ciepła?
Za nim poszłaby do piekła
Gdzie ma szukać Twego ciała?
Przy nim ciągle być by chciała
Gdzie są jego miękkie dłonie?
Które w niej rozpalą ogień...
Ust szukała nadaremno
Bo jej przeszkadzała ciemność
Prawie w rozpacz wielką wpadła
Aż na łóżku swym usiadła
Oczy wtedy otworzyła
Miły widok zobaczyła
Leżał tuż przy niej …
Spokojnie oddychał…
— wstajesz już? ciepłym głosem spytał
Mocno w niego się wtuliła
Kładąc na nim swoje dłonie
Znowu jest szczęśliwa
Serce jej z miłości płonie
Czy potrzebne to pytanie?
— Nie… nie wstaję! — Nie teraz kochanie!Bez Ciebie
Tyle mam w głowie niewypowiedzianych słów
W sercu czuję żal
Wokół jakiś chłód
Zbyt mało było szans
By więcej z siebie dać
Dzisiaj nie ma już nas…
Już jest po …
Wkradło się jakieś zło
Nic tu po mnie…
Nic po tym że chciałabym Ciebie mieć
Nie wystarczę ja…
Zawsze dwoje musi chcieć
Może ktoś chciał Ciebie bardziej i dlatego mną dziś gardzisz
Pusto jest bez Ciebie tu
Duszę w sobie tyle słów
Widać nie po drodze nam było
Jeszcze się nie zaczęło…
A już się skończyło…
Nie dla nas wspólny świat
Za ciasno jest dla dwojga nas
Poczekam jeszcze trochę
Wyleję trochę łez…
Wrócę cicho z powrotem
Zaszyję się gdzieś…
Tęsknotę schowam do kieszeni
Spróbuje o niej zapomnieć
Wcisnę Ciebie między książki
Do moich smutnych wspomnień
Już jest po…
Aniołowi szepnę to
On z pewnością mnie wysłucha
Będzie na me rany dmuchał
Po to przecież są anioły
aby w sercu ból ukoić
Opatrzeć rany...przytulić gdy jesteś chory i sponiewieranyNowe małe życie
Każdy nowy dzień
to jak nowe małe życie
To oczy szeroko otwarte o świcie
To radość gdy się uśmiechasz
Patrząc na mnie o poranku
Niosąc mi ciepłą herbatę w ulubionej filiżance
To jak nowe serc bicie
Dłoni ruch wspaniały
Lustrzane odbicie
Ciągle wykonywany tak samo
To pierwsze słowa po przebudzeniu
— tak dobrze dzisiaj spałam!
— Nie chcę jeszcze wstawać
— Jeszcze bym poleżała…
Kiedy zabłyśnie pierwszy promień słońca
i będzie już ono wysoko na niebie
— O co mnie wtedy zapytasz …
ciągle przecież leżymy obok siebie?
— Nie wiesz!?
Może więc pomilczymy
Spoglądając w swoje oczy
Delikatnym ruchem poprawisz mi włosy
Ust mych dotkniesz palcem swojej dłoni
Jakbyś mnie chciał nakarmić lub wodą napoić
Potem pomału przesuniesz ją po mej skroni
Mój policzek jak do poduszki
jeszcze na chwilę przytuli się do niej
Małe życie...nowy dzień
Niech ciała swą bliskością oddychają…
Cieszą się bicia serc zgodnym graniem…
Jeszcze na chwilę zatopię się w Tobie
Odsuwając na bok poranne wstawanie
Przedłużmy o parę minut milczenie
Nim wstaniemy aby nowy dzień przywitać
Nieco chwiejny pierwszy krok…
Przecieramy zaspane oczy
Cały czas się uśmiechamy
Swoje małe, nowe życie ciągle razem zaczynamyZima za oknem
Zima za oknem
Przytul mnie…
Od śniegu moknę
Ubrana w biel…
Okryj mnie kocem…
Ogrzej me dłonie…
Niech mróz nas nigdy nie dogoni
Słyszysz za oknem wiatr głośno szumi
Grudniową nutą zagrał dzień
Mróz tym dźwiękiem szyby oszronił
Mego serca dotknąć chce
W kominku ogień już płonie
Strzelają iskry i suche drwa
Rozpal we mnie płomień
Miłosne ciepło mi daj
Otul mnie sobą jak ciepłą pierzyną
Taką z gęsich piór …
Spraw niech chłodne dni już miną
Wygoń z mego serca chłód
Przez kałużę zimna przeskoczymy na drugą stronę
Zostawmy za sobą ten chłodny czas
Wysypiemy płatki śniegu z duszy zasmuconej
Będzie cieplej wokół nas
Ciepłą czapkę i szalik ubiorę
Otulę nimi swoją twarz
Poczekamy tak razem kochany… na wiosenny czasW labiryncie marzeń
W labiryncie marzeń
W jego zakamarkach
Ciągle wplatają się nowe kolory
Jak w pięknych wiankach
Przystrajając moje myśli każdego poranka
Jest we mnie ciągle tyle uczuć
Jest ciągle tyle marzeń niespełnionych
Tak jak kwiatów w zaczętym wianku
Ciągle nieskończonym
Dotknięci ciepłym promieniem uczuć
Wyjdźmy im na przeciw
Wyruszmy w ich stronę
Idąc pośród pięknych dróg letnich
Ubiorę zwiewną sukienkę… tą sukienkę w maki czerwone
Nie oglądajmy się za siebie
Wiatr nas otuli swym szeptem
Włosy moje rozwieje …
Nikogo prócz Ciebie tu nie chcę
Niesforne płatki krążą nad głowami
Mieszając się z motylami
Słońce rozświetla naszą drogę
Gdy skończę rozpoczęty wianek
Ty poprowadzisz mnie słoneczną jasną drogą
Do spełnienia naszych marzeńZwariowany świat
Zwariowany świat
Zwariowane życie
Choć ma tyle barw i niebo w błękicie
Błąkam się czasami
Lecę gdzieś jak ptak
Pod nieba chmurami
Przecierając nowy szlak
Nie pierwszy raz… wiem
Stawiam swe stopy
Nie tam gdzie chcę
Zmęczona ciągłą gonitwą
Oddech czasem tracę
Wtedy do Ciebie się przytulam i cicho sobie płaczę
Dobrze że mam Twoje ramię
Ty mnie zawsze nim przygarniesz
Nigdy mi Ciebie nie jest za dużo
Chronisz mnie przede mną samą i przed nadchodzącą burzą
Jesteś moim niebem i powietrzem
Dobrze więc że przy mnie jesteś
Mogę fruwać nieustannie
Wiem że zawsze czekasz na mnie
Nie straszne mi brzegi samotności
Żyjemy w uczuć naszych bliskości
Mamy swój mały skrawek nieba
Więcej mi nie trzeba
Dobrze nam się razem żyje
Tylko przy Twoim sercu moje tak spokojnie bijeSłowa prawdy
Prawda jest jak ciepła noc
co ma w sobie wielką moc
Pragnę prawdy z Twoich ust
Chcę ją słyszeć…
Chcę ją czuć…
Tak długo Twe usta milczały
Nakarm mnie prawdy słowami
Przerwij milczenie...proszę
Sącz je małymi kroplami po trosze
Zdejmij ze mnie naszyjnik z łez kłamstw
Patrząc mi prosto w oczy
Swą miłość w słowach mi daj
Podczas upojnej nocy
Niech ta chwila się snuje niczym nić przędzy długa
Chcę smakować delikatnie wszystkie Twoje słowa
Prawda króluje …
Uczucia maluje …
Pędzlem i farbą czerwoną
Wszystkie one w ustach płoną
Nie wstydź się prawdy
Bo żaden to wstyd
Umieć mówić o miłości i z miłością w sercu żyćNauczyłam się Ciebie
Nauczyłam się Ciebie kochać
uczuciem tak gorącym
Jak letnie słońce co w samo południe swym blaskiem rani oczy
Całym moim sercem i duszą
Uczuciem nigdy niegasnącym
Będącym dla mego ciała pokusą
Tak trudną by oprzeć się jej mocy
Nauczyłam się pieszczot, dotyku czułego
Twojej bliskości …
Oddechu szybszego...
Nauczyłam się mowy Twego ciała
Zmysły palcami swej dłoni rozpalać …
Kosztować wszystkiego po trosze
Delektować rozkoszą…
Nauczyłam się Ciebie obdarzać morzem pocałunków
Namiętnych i słodkich
Jak smak niebiańskiego trunku
Oddałam Ci serce we władanie
Mając nadzieję na rajskie miłowanie
Otulona ciepłymi myślami
Z ufnością oddaję się Tobie… kochanie
Oddaję swój umysł i ciało
Nauczyłam się Ciebie kochać
Teraz ciągle mi Ciebie za małoUbrana we mgłę
W ciemnej alkowie już mrok się snuje
Światło świec po ścianach się błąka
Księżyc schodzi coraz niżej
Przez okno do środka zagląda
Wzrok swój na łoże kieruje
Z ciekawością spogląda..
Na wielkim łożu
W miękkiej jak puch pościeli
Leży niewiasta młoda...cała w bieli
Rozpuściła swoje włosy …
Dłońmi je poprawiła..
Lekko jej błyszczą oczy …
Płomień świecy się w nich odbija
A księżyc sam siebie pyta i za głowę się chwyta
— Czy ona tam leży naga i sama?
Ktoś cicho mu odpowiada…
— Skądże znowu!…ona jest cała w mgłę odziana
Mgła wplata się we włosy
Otula jej smukłą szyję …
Zgrabnie ramiona sobą owija
Talię opina jak gorset z białej koronki utkany
Delikatnie przezroczysty
…tiulem podszywany
Snuje się niżej i niżej
Bioder i ud delikatnie dotyka
Kończy swe sploty między stopami
Pościel moczy wilgoci kroplami..
Leży tak niewiasta …
Kusi tajemnicą …
Pod mgły woalem skrywa blade lico
Przyszedł do niej Luby…
Stanął przy jej oknie …
Trochę się zagubił…
Od mgły cały moknie
Po chwili był przy niej
Wyciągnął swe dłonie…
Wszak nie może niewiasta leżeć tak samotnie
Więc zbliżył się do niej…
Od tego widoku cały w środku płonie
Przegnał mgłę ten płomień
Teraz już młodzieniec w jej ramionach tonieWszedłeś po cichu
Tak cicho wszedłeś do mojego życia
Nie słyszałam nawet kiedy
Zakradłeś się jak złodziej
Zajęta musiałam być wtedy
Nie byłeś rycerzem na białym koniu
Lecz jak on umiałeś skraść serce
Biorąc mnie w ramiona
Swoimi dotykając moje ręce
Wyrwałeś z ponurych, szarych dni
Zmieniłeś mego życia miejsce
Ku słońcu chciałeś ze mną iść i dawać mi szczęście
Chyba mnie zaczarowałeś!?
Poszłam z Tobą o nic nie pytając
Tak pięknie się uśmiechałeś w moje oczy spoglądając
Czułam oddech i bicie Twego serca
Więcej już nic nie pamiętam
Byłeś tak blisko …
Mogłeś zrobić wszystko
Pragnęłam Cię z całych sił albo więcej…
Z emocji szalało me serce…
Ruszyliśmy w podróż nieznaną
Z marzeń Twoich utkaną
Za dnia mknęliśmy po niebie…
Nocą biegaliśmy wśród gwiazd
By szczęście wzajemnie sobie dać
Skradnij mi wszystko co jeszcze chcesz skraść
O nic nie pytaj …odpowiedź brzmi… TakSpójrz w moje oczy
Spójrz w moje oczy kochany
Błękitne jak jasne niebo
Spójrz powiedz kocham…
Słyszeć mi tego dzisiaj trzeba
Spójrz na me usta namiętne
Delikatnie śliną zwilżone…
Układają się w kształt serca
Całowane chcą być one
Oddech mój coraz szybszy, mocniejszy
Aż piersi do góry unosi
Ciało niemal krzyczy
O Twą miłość prosi
Zaproś mnie jak do tańca
Weź mnie w ramiona
Będę Twą muzą w namiętnym walcu
O mojej miłości Cię przekonam
Zapukam jak przechodzień do zamkniętych drzwi
Poczekam aż otworzysz
Dobry wieczór mówiąc mi
Zaprosisz mnie do środka
Będziemy tylko ja i ty
Może ze wzruszenia popłyną nam łzy
Uwiedziesz mnie jak przybyłą ukradkiem kochankę
Oczarujesz spojrzeniem, rzucisz na leżankę
Zapytasz cicho czy ja tego chcę…
Szeptem odpowiem a raczej dam znak
Usłyszysz bezgłośnie mówione tak
W magii rozkoszy noc ciemna upłynie
Obudzę się przy Tobie
Będziesz wtedy przy mnie
W oczy spojrzymy sobie zmęczeni
Mały całus… i w swych ramionach zaśniemyJeden mały uśmiech
Jeden mały uśmiech.
Jedno krótkie spojrzenie …
Tyle może dać radości…
Tyle może zmienić…
Podaruj więc uśmiech mi..
Płynące z oczu otrzyj łzy..
Spójrz w głąb mojej duszy
To co skrywa Cię poruszy...
Bądź przy mnie …
Nie odchodź…
Trzymaj za rękę…
Pomóż stać się silniejszą…
Niczego nie chcę więcej…
Unieś z kolan które bolą…
Tak długo klęczałam
Otul mnie ramieniem bym się już nie bała...
Jednym małym uśmiechem…
Jednym spojrzeniem…
Zmień moje życie na lepsze…
Wszystko co złe niech idzie w zapomnienie…
Chcę oddychać czystym powietrzem
Przecież nie musisz mnie szukać… tu jestemOdrobina miłości
Chcę tylko trochę miłości…
Chcę serca czułego…
Dotyku ciepłych dłoni…
Uśmiechu miłego …
Słów które pieszczą
Me uszy swą treścią
Uspokoją zakamarki duszy które z bólu jęczą
Chcę widzieć oczy pełne radości
Na widok mej twarzy we śnie
Tej magii i czaru miłości…
Ciągle jeszcze chcę…
W moim sercu nie ma zwątpienia
Niezmiennie idziemy wspólną drogą…
Tylko przy Tobie czuję się wyjątkowo
Pójdę za Tobą wszędzie …
Nawet po śniegu skrzącym…
Bo sprawiasz że pora jest jasna
W Twych oczach odbija się słońce
Nawet śnieg się zmienia
w kwietną majową łąkę
Spełniły się wszystkie sny i skrywane głęboko marzenia
Przy mym boku ciągle Ty…
Dajesz mi miłość i serca swego uderzenia…
Przy Tobie ogrzewam swe ręce …
Szeptów spragnionych słucham …
Mam Ciebie w swoich ramionach …
Szepczesz pięknymi słowy wprost do mego ucha
Już o nic nie proszę …
Niczego nie chcę więcej …
Ty mi wystarczysz
To Ciebie od losu dostałam w prezencieChcę
We wszystkim jest jakiś sens
Samo nic się nie dzieje
Nawet to że jesteś tu
Przy Twoim cieple się grzeję
Wszystko jest takie proste kiedy jesteś blisko
Czuję że nie potrzebuję nic
Mam po prostu wszystko
Czuję Twój oddech…
Czuję Twój niezwykły smak…
Uderzenia Twego serca…
Które puka raz po raz…
Ciepło Twoje przy mnie mieszka…
Dajesz mi go tyle…
By nawet dłoń mi nie zmarzła
Bym chłodu nie czuła nawet przez chwilę
Każdego dnia…
Dajesz mi swoją moc jak skrzydła na których mogę wzlatać
Przy Tobie ciągle się śmieję
Nie mam powodu by płakać
Ty nawet gdy deszcz pada za oknem
Malujesz nasz świat ciepłym światłem świec
Wszędzie płoną płomienie
naszej miłości
Grzejemy przy nich serca swe
Najpiękniejsze są wspólne dni
Biegniemy razem z wiatrem i pod wiatr
Nie straszny nam nieznany świat
Zamykam oczy…
Zostawiam wszystko co złe za sobą
Ukryć chcę się w Tobie i podążać wspólną drogą
Wszystko inne nie liczy się
Wciąż czuję i czuć chcę
Twój oddech…
Twój smak…
Bicie serca …raz po raz
Ciągle czuć chcę…
Ciepło Twych ramion kiedy budzę się ranoDeszcz pocałunków
Jak deszcz spadają pocałunki na me nagie ciało
Delikatnie niczym płatki róż mą skórę muskają
Lecą pocałunki niczym śnieg biały
Dokładnie mnie całą pokrywają sobą
Zaspy już prawie z nich powstały
Zasłaniając do mnie drogę
A Ty ciągle nie przestajesz
Bez przerwy całujesz me usta ...całujesz szyję i ramiona
Drżę i mam dreszcze jakby gorączką złożona
Dłoniom też nie szczędzisz tej słodkiej pieszczoty
Całujesz powieki i przymknięte oczy
Posuwasz się ciągle dalej i dalej
Sprawiedliwie po kolei
Bez wymówek i słów zbędnych
Każdy skrawek ciała
Pocałunek dostaje namiętny
Tonę już w tych pocałunkach
Całujesz nieustannie
Czuję jakby grad spadł na mnie nagle
Zaczynają dziać się cuda
Bo całujesz brzuch i uda
Rozszalała się więc burza…
Moje włosy potargane…
Z czoła krople kapią słone
Wzdycham chyba z przerażenia
Ciało niczym ogień płonie
Już wystarczy pocałunków
Woła ciało zasypane
Nie przestawaj szepczą usta
Całuj proszę...całuj dalejTroska
Cicho dookoła…
W ciszy pogrążony cały dom…
Zasnął pies na swym posłaniu
Gdzieś za piecem usnął kot
Ciemna noc…
Jestem tuż obok Ciebie..
Coś tam czytam ...coś tam piszę…
Po prostu sobie leżę…
Twój spokojny oddech słyszę…
Raz po raz dotykam Twój ciepły policzek
Dotykam Twej dłoni…
Jakbym sprawdzić chciała
Czy jesteś wciąż przy mnie …
Czy nic złego się nie stało...
Coś nagle przez sen mówisz
Ja się śmieję …
Teraz wiem na pewno...nic złego się nie dzieje
Nie śpię…
Wsłuchuję się w szepty nocy
Myślę tyle westchnień...usłyszał ten pokój
Przez chwilę na twarzy jawi się rumieniec
Czy to od gorąca?
Czy to zawstydzenie?
Z boku na bok się przekręcam
Przy mnie błądzi Twoja ręka
Bezwładna i ciężka…
Szuka mnie po omacku …
Chociaż śpisz i oczu nie otwierasz
Coraz bliżej jesteś teraz
Muśnięcie Twych ust nieporadne… jak to we śnie
Pytam śpisz?
— nie odpowiadasz
Na mym ramieniu pocałunek składasz
Coś tam mruczysz mi do ucha
Wzdychasz głośno …
Nawet na chwilę uchylasz oko
Jakbyś szukał potwierdzenia
że tu jestem…
Leżę obok… pokazuję gestem
Tak to już z nami jest…
Tak już mamy …
Na jawie i we śnie wzajemnie się szukamyPatrząc przed siebie
Zapatrzona w dal przed siebie
Z nieco rozbieganym wzrokiem
Uśmiecham się sama do siebie
Sama siebie na rękach niosę
Rozpieszczam zmysły swoje
W głowie układam marzenia
Dzisiaj wszystko jest dla mnie i moje
Serce się raduje w duszy aż coś śpiewa
Spokój we mnie dzisiaj gości
Coś kwitnie… jakby dojrzewa
Nic mnie nie złości
Słyszę jak ptak śpiewa...choć on wcale nie śpiewa
Czoło się nie marszczy
Nie krzywi w bolesnym grymasie
Dzisiaj lekko się czuję
Nie tak jak zwykle… inaczej
Biorę oddech głęboki …
Czuję że żyję …
Czuję tę moc wielką…
Nieodgadnioną siłę …
Lekka jak piórko mogę ruszyć w tany
Chodź do mnie…
Wyciągam swą rękę …
Do Ciebie kochany …
Weź mnie w objęcia …
Zatańczmy w rytm muzyki, którą tylko ja słyszę
Muzyki pięknej… jak serc naszych bicie
Prowadź mnie do naszych marzeń
Pierwsza krok zrobię…
Na parkiecie stanę…
Niech mocno mnie trzyma twe ramię
Wirujmy …
Nie oglądając się na nic
Nikt nam w tym tańcu nie przeszkodzi…
Nie zatrzyma nas za nic…
Już mieszają się oddechy …
Dotykają ciała…
Policzek do policzka mocno przytulony
Dłoń z dłonią spleciona
Nie wiem czy gwiazd dotykam ale tak się czuję
Pomiędzy nimi jak jena z nich wiruję
Chcę tańczyć tak bez przerwy
Czasem wena budzi mnie nocą
Spać nie daje ...ciągle coś opowiada
Bezszelestnie się porusza
Niczym kot po zakamarkach mych myśli się skrada
Lubię patrzeć wtedy na księżyc
Na niebo usłane gwiazdami
Przenoszę się gdzieś bardzo daleko
z kłębiącymi się w głowie myślami
Próbuję je zapamiętać..
Nie będę w nocy wstawać …
Aby przelać swe myśli na papier i potem je w wiersz układać
Siła myśli jest jednak silniejsza
tak że senność i znużenie całkowicie znika…
Cóż robić kiedy wena spać nie daje?
Trzeba zacząć pisać!
Księżyc przyświeca…
gwiazdy się złocą…
Na kartkę przelewam
przedziwny słowotok…
Słowa magicznie przez pokój się niosą…
Wirują tuż nad głową
Ciemnością otulona leżę i piszę…
Kiedy Ty smacznie śpisz sobie obok
Brodzę w fantazji jak w strumieniu…
Słów jak bystrej wody dotykam
Zaczarowana… oczarowana ich treścią
Mrok nagle się gdzieś rozpływa
Ty nadal śpisz…
W ciszy powstają pierwsze wersy
Piszę o Tobie i o mnie…
Z pewnością przeczytasz je pierwszy
Kończę pisać…
Głowę na poduszce układam …
Uśmiecham się do siebie choć odczuwam zmęczenie…
Biorę głęboki oddech …
Czasem budzi mnie wena w nocy..
Dlaczego …?
Tego nie wiem…Śniąc
Zapytała jeszcze śniąc
Gdzie uciekłeś od niej stąd?
Gdzie ma szukać Twego ciepła?
Za nim poszłaby do piekła
Gdzie ma szukać Twego ciała?
Przy nim ciągle być by chciała
Gdzie są jego miękkie dłonie?
Które w niej rozpalą ogień...
Ust szukała nadaremno
Bo jej przeszkadzała ciemność
Prawie w rozpacz wielką wpadła
Aż na łóżku swym usiadła
Oczy wtedy otworzyła
Miły widok zobaczyła
Leżał tuż przy niej …
Spokojnie oddychał…
— wstajesz już? ciepłym głosem spytał
Mocno w niego się wtuliła
Kładąc na nim swoje dłonie
Znowu jest szczęśliwa
Serce jej z miłości płonie
Czy potrzebne to pytanie?
— Nie… nie wstaję! — Nie teraz kochanie!Bez Ciebie
Tyle mam w głowie niewypowiedzianych słów
W sercu czuję żal
Wokół jakiś chłód
Zbyt mało było szans
By więcej z siebie dać
Dzisiaj nie ma już nas…
Już jest po …
Wkradło się jakieś zło
Nic tu po mnie…
Nic po tym że chciałabym Ciebie mieć
Nie wystarczę ja…
Zawsze dwoje musi chcieć
Może ktoś chciał Ciebie bardziej i dlatego mną dziś gardzisz
Pusto jest bez Ciebie tu
Duszę w sobie tyle słów
Widać nie po drodze nam było
Jeszcze się nie zaczęło…
A już się skończyło…
Nie dla nas wspólny świat
Za ciasno jest dla dwojga nas
Poczekam jeszcze trochę
Wyleję trochę łez…
Wrócę cicho z powrotem
Zaszyję się gdzieś…
Tęsknotę schowam do kieszeni
Spróbuje o niej zapomnieć
Wcisnę Ciebie między książki
Do moich smutnych wspomnień
Już jest po…
Aniołowi szepnę to
On z pewnością mnie wysłucha
Będzie na me rany dmuchał
Po to przecież są anioły
aby w sercu ból ukoić
Opatrzeć rany...przytulić gdy jesteś chory i sponiewieranyNowe małe życie
Każdy nowy dzień
to jak nowe małe życie
To oczy szeroko otwarte o świcie
To radość gdy się uśmiechasz
Patrząc na mnie o poranku
Niosąc mi ciepłą herbatę w ulubionej filiżance
To jak nowe serc bicie
Dłoni ruch wspaniały
Lustrzane odbicie
Ciągle wykonywany tak samo
To pierwsze słowa po przebudzeniu
— tak dobrze dzisiaj spałam!
— Nie chcę jeszcze wstawać
— Jeszcze bym poleżała…
Kiedy zabłyśnie pierwszy promień słońca
i będzie już ono wysoko na niebie
— O co mnie wtedy zapytasz …
ciągle przecież leżymy obok siebie?
— Nie wiesz!?
Może więc pomilczymy
Spoglądając w swoje oczy
Delikatnym ruchem poprawisz mi włosy
Ust mych dotkniesz palcem swojej dłoni
Jakbyś mnie chciał nakarmić lub wodą napoić
Potem pomału przesuniesz ją po mej skroni
Mój policzek jak do poduszki
jeszcze na chwilę przytuli się do niej
Małe życie...nowy dzień
Niech ciała swą bliskością oddychają…
Cieszą się bicia serc zgodnym graniem…
Jeszcze na chwilę zatopię się w Tobie
Odsuwając na bok poranne wstawanie
Przedłużmy o parę minut milczenie
Nim wstaniemy aby nowy dzień przywitać
Nieco chwiejny pierwszy krok…
Przecieramy zaspane oczy
Cały czas się uśmiechamy
Swoje małe, nowe życie ciągle razem zaczynamyZima za oknem
Zima za oknem
Przytul mnie…
Od śniegu moknę
Ubrana w biel…
Okryj mnie kocem…
Ogrzej me dłonie…
Niech mróz nas nigdy nie dogoni
Słyszysz za oknem wiatr głośno szumi
Grudniową nutą zagrał dzień
Mróz tym dźwiękiem szyby oszronił
Mego serca dotknąć chce
W kominku ogień już płonie
Strzelają iskry i suche drwa
Rozpal we mnie płomień
Miłosne ciepło mi daj
Otul mnie sobą jak ciepłą pierzyną
Taką z gęsich piór …
Spraw niech chłodne dni już miną
Wygoń z mego serca chłód
Przez kałużę zimna przeskoczymy na drugą stronę
Zostawmy za sobą ten chłodny czas
Wysypiemy płatki śniegu z duszy zasmuconej
Będzie cieplej wokół nas
Ciepłą czapkę i szalik ubiorę
Otulę nimi swoją twarz
Poczekamy tak razem kochany… na wiosenny czasW labiryncie marzeń
W labiryncie marzeń
W jego zakamarkach
Ciągle wplatają się nowe kolory
Jak w pięknych wiankach
Przystrajając moje myśli każdego poranka
Jest we mnie ciągle tyle uczuć
Jest ciągle tyle marzeń niespełnionych
Tak jak kwiatów w zaczętym wianku
Ciągle nieskończonym
Dotknięci ciepłym promieniem uczuć
Wyjdźmy im na przeciw
Wyruszmy w ich stronę
Idąc pośród pięknych dróg letnich
Ubiorę zwiewną sukienkę… tą sukienkę w maki czerwone
Nie oglądajmy się za siebie
Wiatr nas otuli swym szeptem
Włosy moje rozwieje …
Nikogo prócz Ciebie tu nie chcę
Niesforne płatki krążą nad głowami
Mieszając się z motylami
Słońce rozświetla naszą drogę
Gdy skończę rozpoczęty wianek
Ty poprowadzisz mnie słoneczną jasną drogą
Do spełnienia naszych marzeńZwariowany świat
Zwariowany świat
Zwariowane życie
Choć ma tyle barw i niebo w błękicie
Błąkam się czasami
Lecę gdzieś jak ptak
Pod nieba chmurami
Przecierając nowy szlak
Nie pierwszy raz… wiem
Stawiam swe stopy
Nie tam gdzie chcę
Zmęczona ciągłą gonitwą
Oddech czasem tracę
Wtedy do Ciebie się przytulam i cicho sobie płaczę
Dobrze że mam Twoje ramię
Ty mnie zawsze nim przygarniesz
Nigdy mi Ciebie nie jest za dużo
Chronisz mnie przede mną samą i przed nadchodzącą burzą
Jesteś moim niebem i powietrzem
Dobrze więc że przy mnie jesteś
Mogę fruwać nieustannie
Wiem że zawsze czekasz na mnie
Nie straszne mi brzegi samotności
Żyjemy w uczuć naszych bliskości
Mamy swój mały skrawek nieba
Więcej mi nie trzeba
Dobrze nam się razem żyje
Tylko przy Twoim sercu moje tak spokojnie bijeSłowa prawdy
Prawda jest jak ciepła noc
co ma w sobie wielką moc
Pragnę prawdy z Twoich ust
Chcę ją słyszeć…
Chcę ją czuć…
Tak długo Twe usta milczały
Nakarm mnie prawdy słowami
Przerwij milczenie...proszę
Sącz je małymi kroplami po trosze
Zdejmij ze mnie naszyjnik z łez kłamstw
Patrząc mi prosto w oczy
Swą miłość w słowach mi daj
Podczas upojnej nocy
Niech ta chwila się snuje niczym nić przędzy długa
Chcę smakować delikatnie wszystkie Twoje słowa
Prawda króluje …
Uczucia maluje …
Pędzlem i farbą czerwoną
Wszystkie one w ustach płoną
Nie wstydź się prawdy
Bo żaden to wstyd
Umieć mówić o miłości i z miłością w sercu żyćNauczyłam się Ciebie
Nauczyłam się Ciebie kochać
uczuciem tak gorącym
Jak letnie słońce co w samo południe swym blaskiem rani oczy
Całym moim sercem i duszą
Uczuciem nigdy niegasnącym
Będącym dla mego ciała pokusą
Tak trudną by oprzeć się jej mocy
Nauczyłam się pieszczot, dotyku czułego
Twojej bliskości …
Oddechu szybszego...
Nauczyłam się mowy Twego ciała
Zmysły palcami swej dłoni rozpalać …
Kosztować wszystkiego po trosze
Delektować rozkoszą…
Nauczyłam się Ciebie obdarzać morzem pocałunków
Namiętnych i słodkich
Jak smak niebiańskiego trunku
Oddałam Ci serce we władanie
Mając nadzieję na rajskie miłowanie
Otulona ciepłymi myślami
Z ufnością oddaję się Tobie… kochanie
Oddaję swój umysł i ciało
Nauczyłam się Ciebie kochać
Teraz ciągle mi Ciebie za małoUbrana we mgłę
W ciemnej alkowie już mrok się snuje
Światło świec po ścianach się błąka
Księżyc schodzi coraz niżej
Przez okno do środka zagląda
Wzrok swój na łoże kieruje
Z ciekawością spogląda..
Na wielkim łożu
W miękkiej jak puch pościeli
Leży niewiasta młoda...cała w bieli
Rozpuściła swoje włosy …
Dłońmi je poprawiła..
Lekko jej błyszczą oczy …
Płomień świecy się w nich odbija
A księżyc sam siebie pyta i za głowę się chwyta
— Czy ona tam leży naga i sama?
Ktoś cicho mu odpowiada…
— Skądże znowu!…ona jest cała w mgłę odziana
Mgła wplata się we włosy
Otula jej smukłą szyję …
Zgrabnie ramiona sobą owija
Talię opina jak gorset z białej koronki utkany
Delikatnie przezroczysty
…tiulem podszywany
Snuje się niżej i niżej
Bioder i ud delikatnie dotyka
Kończy swe sploty między stopami
Pościel moczy wilgoci kroplami..
Leży tak niewiasta …
Kusi tajemnicą …
Pod mgły woalem skrywa blade lico
Przyszedł do niej Luby…
Stanął przy jej oknie …
Trochę się zagubił…
Od mgły cały moknie
Po chwili był przy niej
Wyciągnął swe dłonie…
Wszak nie może niewiasta leżeć tak samotnie
Więc zbliżył się do niej…
Od tego widoku cały w środku płonie
Przegnał mgłę ten płomień
Teraz już młodzieniec w jej ramionach tonieWszedłeś po cichu
Tak cicho wszedłeś do mojego życia
Nie słyszałam nawet kiedy
Zakradłeś się jak złodziej
Zajęta musiałam być wtedy
Nie byłeś rycerzem na białym koniu
Lecz jak on umiałeś skraść serce
Biorąc mnie w ramiona
Swoimi dotykając moje ręce
Wyrwałeś z ponurych, szarych dni
Zmieniłeś mego życia miejsce
Ku słońcu chciałeś ze mną iść i dawać mi szczęście
Chyba mnie zaczarowałeś!?
Poszłam z Tobą o nic nie pytając
Tak pięknie się uśmiechałeś w moje oczy spoglądając
Czułam oddech i bicie Twego serca
Więcej już nic nie pamiętam
Byłeś tak blisko …
Mogłeś zrobić wszystko
Pragnęłam Cię z całych sił albo więcej…
Z emocji szalało me serce…
Ruszyliśmy w podróż nieznaną
Z marzeń Twoich utkaną
Za dnia mknęliśmy po niebie…
Nocą biegaliśmy wśród gwiazd
By szczęście wzajemnie sobie dać
Skradnij mi wszystko co jeszcze chcesz skraść
O nic nie pytaj …odpowiedź brzmi… TakSpójrz w moje oczy
Spójrz w moje oczy kochany
Błękitne jak jasne niebo
Spójrz powiedz kocham…
Słyszeć mi tego dzisiaj trzeba
Spójrz na me usta namiętne
Delikatnie śliną zwilżone…
Układają się w kształt serca
Całowane chcą być one
Oddech mój coraz szybszy, mocniejszy
Aż piersi do góry unosi
Ciało niemal krzyczy
O Twą miłość prosi
Zaproś mnie jak do tańca
Weź mnie w ramiona
Będę Twą muzą w namiętnym walcu
O mojej miłości Cię przekonam
Zapukam jak przechodzień do zamkniętych drzwi
Poczekam aż otworzysz
Dobry wieczór mówiąc mi
Zaprosisz mnie do środka
Będziemy tylko ja i ty
Może ze wzruszenia popłyną nam łzy
Uwiedziesz mnie jak przybyłą ukradkiem kochankę
Oczarujesz spojrzeniem, rzucisz na leżankę
Zapytasz cicho czy ja tego chcę…
Szeptem odpowiem a raczej dam znak
Usłyszysz bezgłośnie mówione tak
W magii rozkoszy noc ciemna upłynie
Obudzę się przy Tobie
Będziesz wtedy przy mnie
W oczy spojrzymy sobie zmęczeni
Mały całus… i w swych ramionach zaśniemyJeden mały uśmiech
Jeden mały uśmiech.
Jedno krótkie spojrzenie …
Tyle może dać radości…
Tyle może zmienić…
Podaruj więc uśmiech mi..
Płynące z oczu otrzyj łzy..
Spójrz w głąb mojej duszy
To co skrywa Cię poruszy...
Bądź przy mnie …
Nie odchodź…
Trzymaj za rękę…
Pomóż stać się silniejszą…
Niczego nie chcę więcej…
Unieś z kolan które bolą…
Tak długo klęczałam
Otul mnie ramieniem bym się już nie bała...
Jednym małym uśmiechem…
Jednym spojrzeniem…
Zmień moje życie na lepsze…
Wszystko co złe niech idzie w zapomnienie…
Chcę oddychać czystym powietrzem
Przecież nie musisz mnie szukać… tu jestemOdrobina miłości
Chcę tylko trochę miłości…
Chcę serca czułego…
Dotyku ciepłych dłoni…
Uśmiechu miłego …
Słów które pieszczą
Me uszy swą treścią
Uspokoją zakamarki duszy które z bólu jęczą
Chcę widzieć oczy pełne radości
Na widok mej twarzy we śnie
Tej magii i czaru miłości…
Ciągle jeszcze chcę…
W moim sercu nie ma zwątpienia
Niezmiennie idziemy wspólną drogą…
Tylko przy Tobie czuję się wyjątkowo
Pójdę za Tobą wszędzie …
Nawet po śniegu skrzącym…
Bo sprawiasz że pora jest jasna
W Twych oczach odbija się słońce
Nawet śnieg się zmienia
w kwietną majową łąkę
Spełniły się wszystkie sny i skrywane głęboko marzenia
Przy mym boku ciągle Ty…
Dajesz mi miłość i serca swego uderzenia…
Przy Tobie ogrzewam swe ręce …
Szeptów spragnionych słucham …
Mam Ciebie w swoich ramionach …
Szepczesz pięknymi słowy wprost do mego ucha
Już o nic nie proszę …
Niczego nie chcę więcej …
Ty mi wystarczysz
To Ciebie od losu dostałam w prezencieChcę
We wszystkim jest jakiś sens
Samo nic się nie dzieje
Nawet to że jesteś tu
Przy Twoim cieple się grzeję
Wszystko jest takie proste kiedy jesteś blisko
Czuję że nie potrzebuję nic
Mam po prostu wszystko
Czuję Twój oddech…
Czuję Twój niezwykły smak…
Uderzenia Twego serca…
Które puka raz po raz…
Ciepło Twoje przy mnie mieszka…
Dajesz mi go tyle…
By nawet dłoń mi nie zmarzła
Bym chłodu nie czuła nawet przez chwilę
Każdego dnia…
Dajesz mi swoją moc jak skrzydła na których mogę wzlatać
Przy Tobie ciągle się śmieję
Nie mam powodu by płakać
Ty nawet gdy deszcz pada za oknem
Malujesz nasz świat ciepłym światłem świec
Wszędzie płoną płomienie
naszej miłości
Grzejemy przy nich serca swe
Najpiękniejsze są wspólne dni
Biegniemy razem z wiatrem i pod wiatr
Nie straszny nam nieznany świat
Zamykam oczy…
Zostawiam wszystko co złe za sobą
Ukryć chcę się w Tobie i podążać wspólną drogą
Wszystko inne nie liczy się
Wciąż czuję i czuć chcę
Twój oddech…
Twój smak…
Bicie serca …raz po raz
Ciągle czuć chcę…
Ciepło Twych ramion kiedy budzę się ranoDeszcz pocałunków
Jak deszcz spadają pocałunki na me nagie ciało
Delikatnie niczym płatki róż mą skórę muskają
Lecą pocałunki niczym śnieg biały
Dokładnie mnie całą pokrywają sobą
Zaspy już prawie z nich powstały
Zasłaniając do mnie drogę
A Ty ciągle nie przestajesz
Bez przerwy całujesz me usta ...całujesz szyję i ramiona
Drżę i mam dreszcze jakby gorączką złożona
Dłoniom też nie szczędzisz tej słodkiej pieszczoty
Całujesz powieki i przymknięte oczy
Posuwasz się ciągle dalej i dalej
Sprawiedliwie po kolei
Bez wymówek i słów zbędnych
Każdy skrawek ciała
Pocałunek dostaje namiętny
Tonę już w tych pocałunkach
Całujesz nieustannie
Czuję jakby grad spadł na mnie nagle
Zaczynają dziać się cuda
Bo całujesz brzuch i uda
Rozszalała się więc burza…
Moje włosy potargane…
Z czoła krople kapią słone
Wzdycham chyba z przerażenia
Ciało niczym ogień płonie
Już wystarczy pocałunków
Woła ciało zasypane
Nie przestawaj szepczą usta
Całuj proszę...całuj dalejTroska
Cicho dookoła…
W ciszy pogrążony cały dom…
Zasnął pies na swym posłaniu
Gdzieś za piecem usnął kot
Ciemna noc…
Jestem tuż obok Ciebie..
Coś tam czytam ...coś tam piszę…
Po prostu sobie leżę…
Twój spokojny oddech słyszę…
Raz po raz dotykam Twój ciepły policzek
Dotykam Twej dłoni…
Jakbym sprawdzić chciała
Czy jesteś wciąż przy mnie …
Czy nic złego się nie stało...
Coś nagle przez sen mówisz
Ja się śmieję …
Teraz wiem na pewno...nic złego się nie dzieje
Nie śpię…
Wsłuchuję się w szepty nocy
Myślę tyle westchnień...usłyszał ten pokój
Przez chwilę na twarzy jawi się rumieniec
Czy to od gorąca?
Czy to zawstydzenie?
Z boku na bok się przekręcam
Przy mnie błądzi Twoja ręka
Bezwładna i ciężka…
Szuka mnie po omacku …
Chociaż śpisz i oczu nie otwierasz
Coraz bliżej jesteś teraz
Muśnięcie Twych ust nieporadne… jak to we śnie
Pytam śpisz?
— nie odpowiadasz
Na mym ramieniu pocałunek składasz
Coś tam mruczysz mi do ucha
Wzdychasz głośno …
Nawet na chwilę uchylasz oko
Jakbyś szukał potwierdzenia
że tu jestem…
Leżę obok… pokazuję gestem
Tak to już z nami jest…
Tak już mamy …
Na jawie i we śnie wzajemnie się szukamyPatrząc przed siebie
Zapatrzona w dal przed siebie
Z nieco rozbieganym wzrokiem
Uśmiecham się sama do siebie
Sama siebie na rękach niosę
Rozpieszczam zmysły swoje
W głowie układam marzenia
Dzisiaj wszystko jest dla mnie i moje
Serce się raduje w duszy aż coś śpiewa
Spokój we mnie dzisiaj gości
Coś kwitnie… jakby dojrzewa
Nic mnie nie złości
Słyszę jak ptak śpiewa...choć on wcale nie śpiewa
Czoło się nie marszczy
Nie krzywi w bolesnym grymasie
Dzisiaj lekko się czuję
Nie tak jak zwykle… inaczej
Biorę oddech głęboki …
Czuję że żyję …
Czuję tę moc wielką…
Nieodgadnioną siłę …
Lekka jak piórko mogę ruszyć w tany
Chodź do mnie…
Wyciągam swą rękę …
Do Ciebie kochany …
Weź mnie w objęcia …
Zatańczmy w rytm muzyki, którą tylko ja słyszę
Muzyki pięknej… jak serc naszych bicie
Prowadź mnie do naszych marzeń
Pierwsza krok zrobię…
Na parkiecie stanę…
Niech mocno mnie trzyma twe ramię
Wirujmy …
Nie oglądając się na nic
Nikt nam w tym tańcu nie przeszkodzi…
Nie zatrzyma nas za nic…
Już mieszają się oddechy …
Dotykają ciała…
Policzek do policzka mocno przytulony
Dłoń z dłonią spleciona
Nie wiem czy gwiazd dotykam ale tak się czuję
Pomiędzy nimi jak jena z nich wiruję
Chcę tańczyć tak bez przerwy
więcej..