- W empik go
Wywiad i podstęp w dawnej sztuce wojennej. Tom 3 - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
5 września 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Wywiad i podstęp w dawnej sztuce wojennej. Tom 3 - ebook
Po Starożytności i Średniowieczu jest to kolejny tom obejmujący Metody i techniki wywiadowcze, jakie były stosowane przed wiekami. Wiele z tych sposobów pozostaje nadal aktualnymi. Zmiany w technice dzięki postępowi zmieniły nieco swą formę, ale nadal są stosowne do dzisiaj.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-109-8 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1. Łączność pocztowa, wojskowa i wywiadowcza
Same informacje i to nawet tak ważne, że mogą decydować o losach wojny, stają się bezużyteczne, gdy nie trafią na czas do odpowiedniego ośrodka decyzyjnego. Inną rzeczą jest umiejętność ich wykorzystania. Dlatego łączność była i jest _nervus belli_, po którym płyną rozkazy, wiadomości, instrukcje. Stanowi jednocześnie najsłabsze ogniwo w pracy wywiadu. Śledzenie przesyłki ułatwia ujawnienie agenta lub całej siatki. Przechwytując korespondencję, można poznać nie tylko jej treść, ale i nadawcę oraz adresata. Można również podmienić lub zniekształcić treść wiadomości. Jednym słowem, można nawiązać i prowadzić grę wywiadowczą.
Łączność była potrzebna na polu walki przede wszystkim ze względu na utrzymanie komunikacji z ośrodkiem dowodzenia. Okazała się również potrzebna przy organizowaniu łączności sygnalizacyjno-ostrzegawczej. A także jako niezbędny środek do przekazywania informacji w służbie dyplomatycznej. Aby jednak łączność spełniała swoją rolę, musiała być chroniona. Dlatego treść wiadomości zaczęto ukrywać — czy to jako szyfr zawarty w części jawnej, czy to ukrywając całą przesyłkę w przemyślnych schowkach. W wielu przypadkach posługiwano się wcześniej umówionym znakiem, który sam w sobie był pewną wiadomością znaną tylko wtajemniczonym. Jego okazanie mogło świadczyć o tożsamości posłańca, prawdziwości przekazanej informacji czy też być sygnałem mówiącym o potrzebie rozpoczęcia wcześniej ustalonych działań. Można było również umieścić znak w jakimś umówionym, ale ogólnie dostępnym miejscu, aby zasygnalizował nadejście przesyłki i polecenie jej odbioru.
Do szybkiego przesyłania wiadomości potrzebna była dobra organizacja kurierska, posłańcy, stacje, drogi. W tym celu poszczególne państwa wykorzystywały zorganizowaną przez siebie służbę pocztową. Jej poziom był zróżnicowany i funkcjonował na miarę możliwości i potrzeb danego kraju.
Aby jednak poczta dobrze spełniała swoje zadanie, musiała korzystać z wytyczonych szlaków. W ten sposób pieszy posłaniec lub konny kurier nie marnował czasu i sił na przedzieranie się pustkowiem. Poza tym było bezpieczniej poruszać się trasą, po której zdążali również inni podróżni, jak kupcy czy mieszkańcy okolicznych osad, i była ona kontrolowana przez patrole. Wzmianki o drogach znajdujemy już u Homera w _Iliadzie_.
_Tak Pelid za Hektorem pędem biegł ognistym,_
_Który przed nim uciekał pod murem ojczystym._
_Dążą drogą publiczną bystrymi wyścigi_.
W dawnej Asyrii władcy zlecali wytyczenie sieci dróg królewskich do szybkiego przemieszczania się nie tylko oddziałów wojskowych, ale też posłańców. Co pewien odcinek, odpowiadający dziennemu marszowi od 30 do 50 kilometrów, znajdował się posterunek wojskowy. W wyznaczonych miejscowościach siedzibę miał specjalny urzędnik, który czuwał nad królewskimi przesyłkami. Z tego okresu dotarły do nas zapiski mające charakter przewodników. Zawierają one wiadomości o odległościach pomiędzy osiedlami oraz podają orientacyjny czas potrzebny do przebycia drogi między nimi.
Wiemy również o istniejącej służbie łącznikowej w starożytnym Egipcie. Informują nas o tym pozostawione przez starożytnych zapisy. W jednym z wierszy powstałym w Tebach w okresie XIV–XI w. p.n.e., który szczęśliwie dotrwał do naszych czasów, czytamy:
_Gdybyś do siostry swej przybywał_
_tak szybko jak królewski goniec,_
_którego pan się niecierpliwi,_
_bo chce usłyszeć wiadomości;_
_goniec mieć może wszystkie stajnie_
_i wszystkie konie na postojach,_
_i wóz, co czeka zaprzężony,_
_po drodze nigdzie nie odpocznie _
W epoce ptolemejskiej ciężar stolicy przyjęła na siebie Aleksandria. W stołecznym mieście ulokował się dwór królewski, który skupiał w sobie elementy różnych kultur i tradycji, od egipskiej, przez grecką, do perskiej.
Obok władcy znajdowali się dworacy zajmujący różne stopnie w hierarchii dworskiej i urzędniczej. Najbliżej monarchy znajdowali się „kuzyni królewscy” i „pierwsi przyjaciele”. Rząd królewski tworzył gabinet, w skład którego wchodzili: kanclerz _ho apo ton pragmaton_ i dwóch kierowników kancelarii królewskiej oraz ministrowie resortowi.
Od głębokiej starożytności Egipt był podzielony na jednostki administracyjne zwane nomami, które były nie tylko centrami administracyjnymi kraju, ale również kultu religijnego. Nomy z kolei dzieliły się na toparchie, a najniższy szczebel administracyjny tworzyła osada wiejska. W czasach grecko-rzymskich nomem (powiatem), zarządzał _strateg_, który przejął obowiązki dawnego nomarchy. W uzasadnionych przypadkach łączono kilka powiatów w tak zwane epistrategie.
Wyżsi urzędnicy egipscy prowadzili dzienniki urzędowe. Sporządzane one były w myśl otrzymanej instrukcji. Składały się z dwóch części. W pierwszej sprawozdawca miał zwrócić szczególną uwagę na zarządzanie dochodami królewskimi. W drugiej instrukcja mówiła, w jaki sposób powinien zachować się urzędnik na swoim stanowisku. Aby jednak aparat urzędniczy sprawnie funkcjonował, potrzebna była szybka wymiana informacji. Tę rolę spełniała poczta. I chociaż była ona przeznaczona do obsługi korespondencji państwowej, to korzystały z niej także osoby prywatne.
Poczta miała ustalone trasy i do jej dyspozycji na terenie poszczególnych powiatów pozostawały stacje. Obsługiwali ją kurierzy, którzy przebywali trasę pieszo, przemierzając szlak wodny lub jadąc na wielbłądzie. Nad ich bezpieczeństwem czuwała policja powiatowa. Niezależnie od zwykłej poczty państwowej funkcjonowała poczta pośpieszna, której trasa biegła wzdłuż Nilu. Leżące na granicy górnego i dolnego Egiptu Memfis stanowiło ośrodek rozdzielni pocztowej. Dokument z tamtego okresu opisuje pracę jednej ze stacji rozdzielczych korespondencji. Z tekstu wynika, że niejaki Theuchrestos przywiózł pocztę z górnego Egiptu. Została ona wpisana do rejestru przez urzędnika Deiniasa, który przekazał ją Hippolysosowi do dostarczenia jej do Aleksandrii.
_Dn. 18 o godzinie pierwszej przekazał Teuchrestos z góry (kraju)_
_Deiniasowi 3 zwitki, z czego dla króla Ptolemajosa zwitki 2, dla_
_diojkety Apolloniosa 1 zwitek, Deinias przekazał zaś_
_Hippolysosowi__._
W starożytnej Mezopotamii pierwotnie wiadomości były przekazywano przez posłańców, którzy zapamiętywali wiadomość, a potem ją wygłaszali odbiorcy. Wskazują na to zachowane zapisy. Nie mówią: „przeczytałem twój list”, ale: „usłyszałem twoją tabliczkę”.
W okresie późniejszym list nadal był głównym sposobem przekazywania wiadomości, z tym że nie wręczano go adresatowi, a tylko odczytywano.
W Babilonii, poza sygnalizacją świetlną stosowaną do przesyłania prostych komunikatów, wykorzystywano w łączności gońców. Ich zadaniem było przenoszenie wiadomości od władcy poszczególnym gubernatorom ziem i dostarczanie zwrotnych informacji królowi. Posłańcy najpewniej dzielili się na cztery lub pięć kategorii. Szlaki kurierów biegły po drogach królewskich, na których co 30–50 kilometrów znajdowały się stacje. Na tych stacjach, które jednocześnie były posterunkami wojskowymi, rozlokowano konie lub muły do użytku kurierów i niewielkie oddziały żołnierzy.
Takim posłańcem był urzędnik zwany _mar szipri_ — syn wiadomości. Podróżował on wierzchem na koniu lub mule od stacji do stacji w asyście kilku zbrojnych żołnierzy. Na wierzchowcu pokonywał tylko jeden odcinek drogi. Miało to zapewnić, że żaden posterunek nie zostanie bez wierzchowca, a i zwierzę znajdzie odpoczynek. W innym przypadku mogło to spowodować zakłócenie systemu pocztowego.
_Król, mój pan, wie, że nie ma na stacji pocztowej do Szabiriszu_;
_a_ __, _które udają się_ __, _nie powracają_.
W trudnym terenie górskim _mar szipri_ był zastępowany przez _dalaju_ — biegacza. Był to doświadczony i obeznany z górskimi ścieżkami posłaniec.
W wyjątkowych wypadkach, wymagających szczególnej staranności i uwagi ze względu na bezpieczeństwo państwa, korzystano z usług specjalnego wysłannika. Był on zaopatrzony w list polecający poświadczony pieczęcią nadawcy. Dopiero po okazaniu tego dokumentu, który go uwiarygodniał, mógł on z zachowaniem tajemnicy przekazać wiadomość. Na usługach władcy było wielu takich posłańców-agentów, których zwano _qurbuti_. Podróżowali oni na polecenie władcy. Posiadali uprawnienia kontrolno-sprawdzające w wypadku wpłynięcia skargi na działalność gubernatora.
W starożytnej Persji ważniejsze miasta zostały połączone siecią dróg, które biegły po wytyczonych wcześniej przez zamieszkujące je ludy trasach. Z Mezopotamii wychodziły dwie drogi w kierunku zachodnim ku Syrii i Morza Śródziemnego. Pierwsza rozpoczynała swój bieg w Sippar i prowadziła w górę Eufratu koło Mari. Następnie przecinała pustynię i przez Tadmur (Palmyrę) dochodziła do Katny koło Hims, w Syrii. Tutaj rozdzielała się na kilka odnóg, które prowadziły do portów fenickich, Damaszku, Palestyny i dalej do Egiptu.
Drugi szlak również wychodził z Sippar i prowadził koło Samarry, aż do Tygrysu. Biegł dalej wzdłuż brzegu rzeki do okolic stepu Al-Dżazira, aż do Eufratu w Karkemisz lub Emar, gdzie łączył się z inną drogą idącą z południowej Mezopotamii. Po przekroczeniu Eufratu trasa dalej prowadziła do Aleppo i docierała do doliny Orontesu. Tutaj rozgałęziała się ku środkowej Syrii i Morzu Śródziemnemu, w kierunku północno-zachodnim ku Cylicji i Anatolii. Z Niniwy droga biegła do Armenii i wschodniej Anatolii wzdłuż Tygrysu.
W kierunku wschodnim podróż była bardziej utrudniona. Zaporę stanowiły nie tylko góry Zagros, ale także plemiona je zamieszkujące. Przekroczyć je można było w trzech lub czterech miejscach: w Raja, Halabdży i w Pendżwin oraz Chanakin. Persowie wybudowali ważny trakt zwany Drogą Królewską. Rozpoczynał on swój bieg w Sardes i biegł do Suzy. Jego długość wynosiła 450 parasangów, to jest około 2 565 kilometrów. Miał 111 stacji i tyle samo gospód. A przy każdej stacji znajdowała się strażnica. Później został przedłużony o odcinek z Sardes do Efezu.
W Persji dla ważnych i tajnych przesyłek królewskich wykorzystywano posłańców konnych, przenoszących przesyłkę systemem sztafetowym. Co 25 kilometrów przy drodze znajdowała się stacja — _hippones_ (stacja dla koni). Angaroi przebywali drogę bardzo szybko, potrafili przejechać trasę z Suzy do Efezu, to jest odległość 2 500 kilometrów, w ciągu 150 godzin. Na czele poczty z uwagi na jej znaczenie i wagę przesyłanych pism stał Pers o znakomitym pochodzeniu, jako gwarant niezakłóconego działania urzędu. Takim sprawującym nadzór był za Artakserksesa II jego krewny Kodomannos, późniejszy król Dariusz III. Oto co na jej temat przekazał nam Herodot:
_Powiadają bowiem, że ile dni wynosi cała podróż, tyleż rozstawia się koni i ludzi: na każdej stacji dziennego marszu stoi w pogotowiu koń i człowiek. Tych gońców nie wstrzyma ani śnieżyca, ani ulewa, ani upał, ani noc. Od tego, by jak najszybciej przepisany bieg odbyli. Ten bieg koni rozstawnych nazywają Persowie angarejon_.
Aby swobodnie poruszać się traktem królewskim, podróżnik musiał posiadać odpowiedni dokument zwany _wijataka_. Tylko on gwarantował bezpieczeństwo podróży, wypoczynek i jedzenie. Wadą tego sposobu mogło być to, że kurier był przez cały czas pod kontrolą urzędników królewskich. Próba ominięcia drogi, ze względu na brak uprawniających do jej przebycia dokumentów podróżnych, mogła się rychło zakończyć napadem bandy rozbójników i utratą życia. Nie mówiąc o ewentualnym zwróceniu na siebie uwagi patroli, co też mogło mieć przykre konsekwencje dla podróżnika. Posłaniec poruszał się zgodnie z planem i w przypadku opóźnienia się z przybyciem do następnej stacji mógł zostać pozbawiony racji żywnościowej. Ponadto wszystkie listy wysłane bez specjalnego zezwolenia króla lub satrapy były niszczone.
W związku z tym Histajos, chcąc przekazać wiadomość Arystagorasowi, by ten wszczął bunt w miastach Jonii, dla zachowania maksymalnego bezpieczeństwa i aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń agentów królewskich w czasie podróży, posłużył się fortelem. Ostrzygł najwierniejszemu niewolnikowi głowę i na jego wygolonej skórze wytatuował krótką treść: „Histajos do Arystagorasa: Podburz Jonię”, a kiedy mu włosy odrosły, wysłał go do Miletu. Gdy posłaniec przybył na miejsce, wystarczyło mu tylko ogolić głowę i przeczytać informację. Powstanie wybuchło, początkowo w Milecie, następnie objęło inne miasta, aż w końcu doprowadziło do wojen persko-greckich.
Podobnie tajnie działającą łącznością posłużył się Harpagos (med. _Arbaka_), bliski współpracownik króla Astyagesa (_Isztuwegu_), władcy medyjskiego. Zawiązał on spisek, aby na tron wynieść Cyrusa, późniejszego króla Persów i władcę Medów, twórcę Imperium Perskiego. Nie mógł go jednak bezpośrednio poinformować o swoich zamiarach, „gdyż wszystkie drogi były strzeżone” przez królewskich wywiadowców. Wziął zatem zająca i nie usuwając sierści, rozciął mu brzuch i do wnętrza włożył list. Wybranemu słudze przykazał zaś, aby doręczył osobiście zająca Cyrusowi i powiedział mu, by ten sprawił go bez świadków. Herodot dalej powiada, że Astyges dowiedział się o zamiarach Cyrusa, co by wskazywało na skuteczność jego służby wywiadowczej. Nie uchroniło go to jednak przed utratą tronu.
W starożytności pocztę perską uważano za jedną z najlepiej zorganizowanych tego typu instytucji. Istniała ona wcześniej, ale dopiero Cyrus Wielki nadał jej odpowiednią organizację i kształt, który podziwiały sąsiednie ludy, w tym też Grecy i Rzymianie. Całe rozległe Imperium Perskie było połączone siecią dróg. Szlaki komunikacyjne prowadziły zazwyczaj drogami gruntowymi i daleko im do późniejszych solidnych traktów rzymskich. Ale były szerokie i zapewniały szybki przemarsz wojsk lub podróżnych oraz nadawały się doskonale do towarowego przewozu jucznego bądź kołowego. Pozwalało to na przemieszczanie się kurierów pocztowych z prędkością do 160 kilometrów dziennie. Z uwagi jednak na fakt, że drogi królewskie przebiegały często w znacznym oddaleniu od miast, można rzec, że ich znaczenie było bardziej strategiczne i ważniejsze dla administracji perskiej oraz przemarszu wojsk niż dla handlu.
Odpowiednikiem perskiej drogi królewskiej była w Indiach Wielka Szosa Królewska, o której z powodzeniem można powiedzieć, że była jednym z cudów świata. Biegła ona od granicy imperium Maurijów do Takszasili, która była stolicą jednej z prowincji. Z Takszasili wiodła przez pięć rzek Pendżabu do Dżamny i dalej przez Kanaudż do Prajagi. Stamtąd prowadziła do Pataliputry, aż do ujścia Gangesu.
Na Dalekim Wschodzie cesarz Si-Huang w III wieku p.n.e. nakazał wznieść fortyfikacje nadgraniczne i wybudować strategiczną drogę dla wojska, która miała łączyć stolicę z granicą. W Chinach za panowania dynastii Czou (1125–255 p.n.e.) drogi znajdowały się pod nadzorem wojska, co wskazuje na ich strategiczno-wojskowy charakter, podobnie do szlaków komunikacyjnych w Persji. Wcześniej za panowania dynastii Szang (1750–1125 p.n.e.) drogi pozostawały w gestii funkcjonariuszy z urzędów drogowych, a główna komunikacja odbywała się drogą wodną. I tylko tam, gdzie statki nie mogły dopłynąć, uzupełnienie szlaku wodnego stanowiły trakty lądowe.
Duże znaczenie dla utrzymania komunikacji na dużych odległościach miały zwierzęta. W Persji z hodowli koni słynęła nizina Nisańska, natomiast Chińczycy na urodzajnych pastwiskach Hexi w dzisiejszej prowincji Gansu hodowali również doskonałej rasy wierzchowce, służące do szybkiego przesyłania pilnych informacji i sygnałów ostrzegawczych.
W Biblii, w Księdze Estery, znajdujemy ciekawą informację o funkcjonowaniu poczty perskiej. W wyniku intrygi dworskiej postanowiono w jednym wyznaczonym dniu wytępić wszystkich Żydów w całym królestwie. W związku z tym sporządzono odpowiednie listy z wytycznymi do wszystkich satrapów królewskich, namiestników i do książąt poszczególnych ludów w ich własnym języku. Rozkazy wysłano przez gońców, którzy otrzymali konie ze stajni królewskiej.
Ten system przejęli inni władcy, doceniając jego znaczenie. Z powodzeniem wykorzystywał go Julian Apostata, który dowiadywał się o ruchach nieprzyjaciela przy pomocy gońców, którzy kolejno przekazywali sobie każdą wiadomość. Obok nich istnieli zwykli kurierzy lub gońcy, którzy zaspokajali codzienne potrzeby ogólnoadministracyjne imperium. Stacje pocztowe wspólnie z obsługą kurierską nazywano _aggaroi_ (angaria).
Z podobnego rozwiązania bez całego zaplecza organizacyjnego poczty w przekazywaniu korespondencji przez kuriera korzystali Grecy i to pomimo różnych związków z Persją, skąd mogli czerpać wzorce. Dokumenty i pisma przenosili posłańcy piesi hemerodromowie. Byli to młodzieńcy, którzy przebiegali całą trasę, aby donieść na miejsce przesyłkę. Nie funkcjonowała u nich sztafeta biegaczy i jeden posłaniec przenosił korespondencję od nadawcy do odbiorcy. Dopiero Aleksander Wielki próbował usprawnić nieco łączność na wzór perski, ale plan ten nie został zrealizowany.
Udane zmiany nastąpiły dopiero w państwie Ptolemeuszy, gdzie prawdopodobnie naśladowano rozwiązania perskie. Udoskonalono je jednak poprzez wprowadzenie stacji zbiorczo-rozdzielczych. Przyjmowały one cztery razy dziennie korespondencję, a następnie po rejestracji była ona segregowana i rozsyłana przez doręczycieli kursujących na wyznaczonych odcinkach. Do adresatów mieszkających blisko stacji dostarczali pocztę posłańcy piesi zwani — _bibliophoroi_. Do dalszych odbiorców posłańcy docierali na wielbłądach, których zwano — _kamelites_ (z gr. _kameleos_ — wielbłąd).
W cesarstwie rzymskim łączność pocztowa była znana jako _cursus publicus_, __ którą zorganizował August. Kosztami jej utrzymania byli obciążeni mieszkańcy ziem, które obejmowała swym zasięgiem. Cesarz Trajan zreformował i rozbudował _cursus publicus_, w służbie której zatrudnił swoich wyzwoleńców.
Do zawodowej służby pocztowej rekrutowano również niewolników, których zwano _tabellari_ (od tabliczek, na których pisano wiadomości), _cursores_ (od szybkobiegacz, goniec).
Często dostarczali osobiście przesyłkę nawet cesarzowi, aby uzupełnić ją informacją ustną, którą z wielu względów nie można było powierzyć pismu. Majętni Grecy lub Rzymianie utrzymywali prywatnych gońców, których głównym zadaniem była praca posłańca. W Grecji zwani byli _grammatophoroi_ — „gońcy z tabliczkami”, w Rzymie nosili miano _tabelarii_ — „ludzie od tabliczek”.
Dla sprawnego funkcjonowania poczty duże znaczenie miała sieć dróg, której rozwój postępował wraz z podbojem Italii przez Rzymian. Budowane one były głównie z myślą o szybkim przemarszu wojsk, ale od samego początku w praktyce służyły ogółowi mieszkańców. Patrząc na mapę ówczesnego Rzymu, widzimy, jak rozchodzą się one gwiaździście z centralnego placu miasta. Częstokroć nosiły nazwy wzięte od imion urzędników nadzorujących ich budowę. Na przykład: via Appia, Postumia, Caecilia, Dominia, Flamina, Aurelia, Minucia, Quincia, Aemilia, Cassia, Aemilia Scauri.
Trasa zwana Via Latina wiodła z Rzymu do Kapui i wynosiła 216 kilometrów. Duże znaczenie dla rozwoju Rzymu miała Via Appia, nazywana przez Rzymian „królową dróg” — _regina viarum_. Jej budowę rozpoczął w 312 roku p.n.e. cenzor Appiusz Klaudiusz Caecus (Ślepy). Po rozbudowie droga wiodła z miasta przez Benewent do Brundisium.
Ku północy wiodła Via Flamina, prowadziła ona podróżnych z miasta do Arminium, (dzisiejsze Rimini). Powstał również akwedukt zwany _aqua Appia_, doprowadzający wodę do południowej części miasta.
Via Aemilia była niejako przedłużeniem Via Flamina. Biegła ona z Arminium do Placentii. Jej długość wynosiła 262 kilometry. Została ona później rozbudowana przez Trajana wzdłuż Dunaju przez Dację, Mezję, aż do Morza Czarnego.
Ten krótki przegląd szlaków rzymskich daje przedsmak wyglądu ważniejszych połączeń drogowych i potrzeb, jakie stawały przed Rzymianami w czasie ekspansji terytorialnej Imperium Romanum. W roku 146 p.n.e. prokonsul Gnaeus Egnatius rozpoczął budowę drogi, która połączyła Dyrrachium, leżące na Półwyspie Bałkańskim, z Bizancjum. Jej długość wynosiła ponad 700 kilometrów.
Drogi rzymskie możemy podzielić na _viae publice_ — drogi publiczne, _viae vicinales_ — drogi lokalne, _viae urbicae_ — ulice miejskie i _viae privatae_ albo _domesticae_ — drogi prywatne.
Z polecenia Augusta Oktawiana po traktach wojskowych rozstawiono w niewielkich odstępach jednych od drugich pieszych gońców, później zastąpiono ich konnymi zaprzęgami. To ostatnie rozwiązanie August Oktawian cenił najbardziej, dlatego że kurier zmieniał tylko zaprzęgi, wioząc listy od samego nadawcy do adresata, i mógł uzupełnić przewożoną korespondencję o ustne wiadomości. Przesyłki były pieczętowane i posiadały załącznik z dokładną godziną nadania i wysłania pisma, bez względu na porę dnia czy nocy.
W Afryce północnej legat Numidii, Waleriusz Festus w pościgu za Garamantami, którzy zaatakowali Leptis, jako sojusznicy Takfarynasa, znalazł nową i krótszą drogę wiodącą do Fezzanu, zwaną _Praeter Caput Saxi_. Późniejsze dwie ekspedycje rzymskie dotarły najprawdopodobniej, aż do Sudanu.
Z chwilą, kiedy zaczęto wykorzystywać do przewozu wielbłądy, transportem na Saharze zajęli się Tuaregowie. Przemierzali oni cztery wielkie szlaki łączące Północ z Południem. Jedna trasa Sidżilmasa–Walata kierowała się do złotodajnych terenów Senegalu i górnego Nigru. Druga Ghadames–Ghat prowadziła do wyżyny Air i bogatego kraju Hausa. Trzecia droga Trypolis–Fezzan–Kawar zwana była też drogą garamancką, wiodła do Bornu i jeziora Czad. Natomiast trasę czwartą, Cyrenajka–Kufra–Wadai, dzielili z Berabiszami.
Dobre drogi i _Pax Romana_ to dwa czynniki, które sprzyjał podróżowaniu, a nawet, można rzec, turystyce. By ułatwić przemieszczanie się dawnym podróżnikom, wydawano w starożytności przewodniki — _itineraria_. Zawierały wykaz stacji i miejsc odpoczynków oraz odległości pomiędzy nimi. W wiekach późniejszych sztuka budowania dróg podupadła. Zadowalano się zwykłym gruntowym traktem, który jednak podczas obfitych opadów był bardzo trudny bądź niemożliwy do przebycia.
Z chwilą rozprężenia organizacyjnego Imperium Romanum znikło zainteresowanie budownictwem drogowym. Dopiero uspokojenie społeczne związane z migracją ludności i nawiązanie z powrotem zerwanych więzi handlowych, w tym rozwój miast, poprawiło nieco sytuację. Ale nadal brakowało ogólnego zrozumienia potrzeby budowania solidnych dróg, pomimo ustawicznych utyskiwań na ich stan. Jeszcze w XVIII wieku kołodzieje i kowale występowali do władz miejskich o zaniechanie naprawy dróg, albowiem przy dobrych nawierzchniach nie będą się łamać koła i uczciwie pracujący rzemieślnicy z braku pracy umrą z głodu.
Poczta rzymska została zorganizowana za Augusta, ale dopiero cesarz Trajan nadał jej kształt urzędu administracyjnego. Za Hadriana na czele służby pocztowej został powołany urzędnik zwany _praefectus vehiculorum_. Było to ważne stanowisko w administracji państwowej, któremu podlegali pomniejsi naczelnicy poczty miejskiej — _mancipes_. Cesarz również usprawnił funkcjonowanie kancelarii na rzecz cesarskiego sekretariatu. Powstały dwie kancelarie, jedna obsługiwała pisma w języku łacińskim, natomiast druga w języku greckim.
Warto wspomnieć, że w antycznym Rzymie w bogatych domach, gdzie służba złożona z niewolników była podzielona na oddziały pełniące różne funkcje, istnieli prywatni posłańcy zwani _uiatores_, którzy mogli przenosić także listy.
W późniejszych wiekach w cesarstwie bizantyńskim obok zwykłych gońców byli kurierzy specjalni. W zależności od czasów różnie ich nazywano. A to _speculatores_, _frumanterii_, _cursores_, a później występowali jako _agentes in rebus_. Ci ostatni (nazwa oznacza „działający w rzeczach/sprawach”) byli nie tylko cesarskimi gońcami, ale jednocześnie wykonywali specjalne zadania wywiadowcze. W agenturalnej działalności do ich dyspozycji pozostawała cała organizacja _cursus publicus_, a oni sami cieszyli się wielkim zaufaniem cesarza. Byli umundurowani i zorganizowani jak żołnierze w _schola palatina_. Ich hierarchia była podzielona na pięć stopni i od czasów Konstancjusza dowodził nimi _magister officiorum_.
Na granicach Imperium Romanum służbę rozpoznawczo-łącznikową pełnili _burgarii_ lub _limitanei_. Wywodzili się z miejscowej ludności i dawali baczenie na wszystkie usiłowania przekroczenia pasa granicznego, umocnionego stałymi elementami obronnymi, takimi jak chociażby znany ogółowi wał Hadriana. Tworzyli forpocztę pierwszego ostrzeżenia przed najazdem nieprzyjacielskim lub próbami przeniknięcia przez granicę obcych wywiadowców. Ze służby pocztowej _cursus publicus_, za specjalnym zezwoleniem cesarza, tak zwanym _diploma_ bądź _tractoria_, mogły korzystać osoby prywatne. Brak takiego upoważnienia do odbywania podróży za pomocą poczty mógł się skończyć tak, jak to przytrafiło się przyszłemu cezarowi. Heweliusz Pertinaks wyruszył jako prefekt kohorty do Syrii, korzystając z wozu poczty cesarskiej bez obowiązującego upoważnienia. Wtedy namiestnik Syrii zmusił go do odbycia dalszej podróży z Antiochii do miejsca przeznaczenia na pieszo.
Poczta cesarska cieszyła się uznaniem między innymi z powodu szybkości, z jaką działała, z tej racji mówiono o niej „ogniste kopyta” — _ignitis calcibus_. Do dyspozycji kurierów pozostawały pojazdy państwowe — _vehicula publica_, z których za specjalnym zezwoleniem cesarza korzystał cezar Gallus. Niestety służba w owych „ognistych kopytach” dla zwierząt często stawała się nieszczęściem. Donoszą nam bowiem źródła, że podróżujący na wezwanie ojca Konstancjusza Chlorusa Konstantyn korzystał z rozstawnych koni pocztowych. Obawiał się jednak pościgu ze strony Galeriusza, więc przesiadając się na nowe konie, pozostałe okaleczał, aby opóźnić lub całkowicie uniemożliwić pościg za sobą.
Innym aspektem tak działającej komunikacji były olbrzymie świadczenia ponoszone przez obywateli na jej rzecz w formie transportu poczty i urzędników — _res vehiculariae_, _cursus publicus_, _evectiones_. W połowie IV wieku Anatoliusz, który był między innymi prefektem Iliryku, wprowadził dla mieszkańców prowincji będącej pod jego pieczą ulgi, by zrekompensować wcześniejsze obciążenia, które niejednokrotnie wpędzały ich w długi i doprowadzały do ruiny gospodarstwa. Niezależnie od państwowej łączności pocztowej istniał również państwowy transport ciężarowy — _clavularis cursus_.
Agenci byli dobrze przygotowani do wykonywania swojej pracy. Mieli odrębne szkoły, gdzie byli wdrażani do wojskowej dyscypliny i oddania cesarzowi. Instytucje tego typu rozwijały się za Dioklecjana, który wprowadził ład do państwa targanego przez lata niepokojami, tak że z czasem nazywano cesarza _Restitutores orbis_, oraz za Konstantyna, a później działania te były kontynuowane przez ich następców, którzy skupili i zastąpili w agenturalnej działalności wcześniejsze formacje gońców i agentów, takich jak: wspomnianych _frumentarii_, _speculatores oraz colectiones_, _duocenarii_, _centenarii_, _circitores_, _equites_, _beneficiarii_, _stationarii_, czy też konnych posłańców _veredarii_. _Agentes in rebus_ byli oczami i uszami cesarza we wszystkich dziedzinach życia państwowego. Za panowania Justyniana ich liczba sięgała 10 000 funkcjonariuszy.
Po śmierci Konstancjusza II tron cesarski objął Julian — wykształcony w duchu dawnej kultury greckiej. Na początku swoich rządów przeprowadził reorganizację instytucji _agentes in rebus_, ograniczając jej liczebność. Jak przekazał Libanios, stanowiska wywiadowcy obejmowali za pieniądze nie tylko przypadkowi ludzie, ale też często zwykli łotrzykowie. To powodowało, że agenci cieszyli się coraz gorszą sławą w społeczeństwie. Podobnie rzecz miała się ze służbą pocztową, do której zaciągali się ludzie chcący uniknąć obowiązków, jakie nakładało na nich miasto.
Ponadto zwierzęta pocztowe były nadmiernie wykorzystywane i padały w drodze. Nie przestrzegano również zasady dotyczącej ważności przesyłek pocztowych i takie samo znaczenie miał list cesarski, jak pismo wywiadowcy albo co gorsza zwykłego śmiertelnika, aczkolwiek bogatego. Z tych też powodów cesarz Julian rozwiązał służbę pocztową, znosząc nazwę i stanowisko. Sam korzystał z własnej zaufanej służby, która zastąpiła dawną pocztę. Z koni państwowych, zwanych pocztowymi, korzystał między innymi za cesarza Justyniana jego wódz Belizariusz, który spiesznie wyruszył do Eufratezji na wieść o kolejnym najeździe króla perskiego Chosroesa.
W IV wieku przedstawiciele Kościoła wykorzystywali _cursus publicus_ tylko do podróży. Natomiast poczta rządowa była dla nich niedostępna. Stworzyli więc własną łączność. Początkowo kurierami byli młodsi urzędnicy kościelni, a nawet niektórzy zaufani wierni. Z czasem zaczęto zatrudniać kurierów do stałej łączności pocztowej. Byli jednak licho opłacani i nie zawsze przestrzegali tajemnicy korespondencji. Dlatego zaczęto się posługiwać atramentem sympatycznym do przesyłania bardziej dyskretnych informacji. Wiadomości zapisywano na papirusie mlekiem, który dopiero podgrzany nad płomieniem świecy ujawniał ukrytą treść.
Świetną służbę pocztową posiadali Mongołowie. Z ich dorobku chętnie korzystali spadkobiercy Dżingis-chana, jak Tamerlan czy Kubiłaj-chan, założyciel w 1271 roku dynastii Yuan w Chinach.
W Chinach za dynastii Tang istniała już zorganizowana poczta, ale dopiero nastanie rządów mongolskich doprowadziło do powstania potężnej organizacji służby pocztowej. Nowa struktura zaimponowała Chińczykom, tak że przejęli nawet od Mongołów nazewnictwo. _Czam_ — poczta, mongolskie _dżam_, _dżamczi_ lub _dżamuczi_. Sieć pocztowa w XIII i XIV wieku obejmowała ziemie od Mandżurii do Kambodży oraz od Korei do Morza Czarnego. Wielkość tej organizacji obrazują liczby: było 10 zarządów pocztowych, 1500 stacji, 40 000 koni, 8250 wołów, 5600 osłów, 3500 wozów, 6100 łodzi. Co 25 lub 30 mil znajdowała się stacja pocztowa, zwana _jam_, która to nazwa wywodzi się ze starego języka turecko-mongolskiego i oznacza drogę pocztową i postój na tej drodze.
Rozwój poczty był po części zasługą Czyngis-chana, który polecił wybudowanie drogi dla wojska przez góry Azji Środkowej czy szlaku wiodącego przez przełęcze Tien-szanu. Na trasach pocztowych, które wiodły przez pustkowia, organizowano zajazdy. W Turkiestanie ich liczba dochodziła do 10 000. Dużym ułatwieniem dla orientacji podróżnych było oznaczenie szlaku pocztowego wkopanymi w ziemię belkami. Następca Czyngis-chana, Ögödej wydał rozporządzenie w sprawie funkcjonowania poczty:
_Kiedy jadą kurierzy, obsługują ich poddani. Opóźnia to spieszących się kurierów, a ludności przyczynia obciążeń. Wobec tego wprowadzamy teraz powszechnie (następujące zarządzenie): z poszczególnych minganów ze wszystkich stron kraju należy wybrać naczelników stacji kurierskich oraz koniuchów dla (obsługi) kurierskich koni, we wszystkich (odpowiednich) punktach należy założyć stacje kurierskie, tak aby kurierów bez niezbędnej potrzeby nie wysyłać za pośrednictwem ludności, lecz kierować ich wzdłuż stacji kurierskich_.
Sam Ögödej tak to przedsięwzięcie ocenił:
_Drugą moją zasługą jest to, że kazałem założyć stacje kurierskie dla szybszego przejazdu naszych kurierów pomiędzy nimi, a także dla przyspieszenia (przekazywania) ważnych spraw państwowych_.
Między innymi chodziło o to, aby gońcy — _ilczi_ nie wstępowali bez istotnej potrzeby do miasta, wsi czy osiedla i nie żądali paszy i żywności, co dodatkowo obciążało już i tak nieprawdopodobnie obłożoną podatkami ludność.
Autorzy znakomitego opracowania _Złota Orda i jej upadek_ przytoczyli fragment kroniki Raszida ad-Dina, który tak opisuje pocztę mongolską. Na drodze Pekin–Karakorum było urządzonych 37 jamów, czyli stacji pocztowych rozmieszczonych względem siebie co 5 farsachów (25–30 km). Bezpieczeństwo na każdym odcinku zapewniała załoga licząca 1000 ludzi. Co dzień drogą przejeżdżało łącznie w obydwóch kierunkach około 500 dużych wozów, z których każdy był zaprzężony w 6 wołów.
W XV wieku w państwie Tamerlana powinności mieszkańców związane z utrzymaniem poczty zwanej _ułag_ były niezwykle uciążliwe. Ludność była zobowiązana do dostarczenia koni różnym kurierom oraz uiszczania opłaty zwanej _piszkasz_, przeznaczonej na poczęstunek i podarunek, lecz z braku określenia jej rodzaju i wysokości stanowiła ona źródło nadużyć.
W szczególnych zdarzeniach, na przykład wykrycia spisku, wybuchu rewolty lub innego buntu, konny posłaniec jadący ze specjalną misją potrafił dziennie pokonać 250, a nawet 300 mil. W wyjątkowych sprawach jechał nawet nocą. Towarzyszyli mu wówczas piesi pomocnicy z pochodniami oświetlającymi drogę. Prędkość w takim wypadku z uwagi na pieszych była mniejsza, ale w ten sposób nie tracono czasu.
Niezależnie od konnej sieci pocztowej pomiędzy stacjami, co 3 mile, znajdowało się małe osiedle, w którym mieszkali piesi gońce. Nosili oni szeroki pas obwieszony dzwoneczkami. Ich dźwięk zwiastował zbliżanie się posłańca do stacji. Po usłyszeniu sygnału nowy goniec przygotowywał się do przejęcia przesyłki i dostarczenia jej po kolejnych 3 milach do następnej stacji. Taka sztafeta potrafiła w ciągu doby dostarczyć wiadomość z miejsc oddalonych o 10 dni drogi. W ciągu 2 dni dostarczali przesyłkę z odległości 20 dni drogi.
Za kolejnej dynastii — Ming kurierzy konni, którzy zbliżali się do stacji pocztowej, zawiadamiali ją o swoim przybyciu, dmąc w róg, aby przygotowano świeże wierzchowce. W IX wieku w wyniku zawarcia traktatu pokojowego pomiędzy Tybetem a Chinami ustanowiono między nimi łączność konną. Stacja zmiany zwierząt została urządzona w dolinie Ciangcüncz’u.
Indie na swoich terenach stosowały podobne rozwiązania jak w Chinach. Według XIV-wiecznego muzułmańskiego podróżnika Ibn Battuty, z chwilą jego przybycia nad rzekę Pendżab zjawili się urzędnicy służby zwiadowczej, którzy o przybyciu podróżnych zawiadomili Kutb al-Mulka, zarządcę miasta Multan.
Przesyłaniem pism urzędowych lub korespondencji zajmowała się konna służba pocztowa zwana _ułak_. Posterunki pocztowe były rozstawione co 4 mile. Niezależnie od konnych posłańców funkcjonowała służba pocztowa pieszych gońców. Według sprawozdania Ibn Battuty, co jedną trzecią mili znajdowała się wieś, obok której rozstawiono trzy namioty. Były one przeznaczone dla gońców. Każdy z nich wyposażony był w laskę długości dwóch łokci, na końcu której miał zamocowane dzwoneczki. Ich dźwięk zapowiadał zbliżającego się biegiem gońca, od którego nowy i wypoczęty posłaniec odbierał przesyłkę i biegł dalej do następnej stacji.
Arabowie jako zawołani jeźdźcy nie korzystali z transportu kołowego. Dlatego też pomimo możliwości nie byli takimi budowniczymi dróg jak na przykład Rzymianie. Ich główne trasy pocztowe biegły z Bagdadu w górę Tygrysu do Mosulu i Baladu. Później przez Mezopotamię, Sindżar, Nisibis, Ras Ajn, Ar-Rakkę, Manbidż, Aleppo, Hamę, Hims, Balabakk, Damaszek, Tyberiadę, Ar-Ramlę, Ghifar do Kairu i Aleksandrii, aż do Cyrenajki. Druga droga wiodła z Bagdadu do Syrii zachodnim brzegiem Eufratu do Al-Anbaru. Przy głównych szlakach dla wygody podróżnych były wybudowane karawanseraje, domy noclegowe i zbiorniki na wodę.
Zubajda, żona Haruna Ar-Raszyda, jednego ze sławniejszych kalifów bagdadzkich znanego nam z opowieści _Księgi tysiąca i jednej nocy_, własnym sumptem wybudowała szlak pielgrzymi z Al-Kufy do Mekki. Prowadził on pielgrzymów przez najdziksze pustkowia Półwyspu Arabskiego. Rozmach „Ścieżki Zubajdy” — _Darb Zubajda_ pod względem wielkości pozwala porównywać powstały trakt do dróg Imperium Romanum.
Sułtan Egiptu, Az-Zahir Bajbars, prowadził przez okres swojego panowania wiele wojen na różnych rubieżach państwa mameluckiego. Istniała więc konieczność zorganizowania specjalnej służby pocztowej. Przy jej budowie korzystał z wiedzy i doświadczenia mongolskiej służby pocztowej _jam_.
Poczta zorganizowana za Dżingis-chana i rozbudowana przez jego następców pokrywała swoją siecią prawie całą ziemię, jaką władali Mongołowie. Z dzieła Marco Polo wynika, że z Cham Bałyku (Pekin), stolicy Mongołów, rozchodziły się w różnych kierunkach drogi, które nosiły nazwy prowincji, do których podążały.
Sułtan Bajbars, walcząc z Mongołami, zapewne w części wzorował się na ich rozwiązaniach w kwestii organizacji łączności i wprowadził również u siebie pocztę konną — _barid_, wykorzystując do tego celu doświadczenie swoich poprzedników — kalifa Mu’āwija, właściwego twórcy _al-barīd_, i urzędu rejestracyjnego. Poczta łączyła tereny najdalej wysunięte w kierunku północno-wschodnim od fortecy granicznej al-Biry, z Aleksandrią i Kairem. Na trakcie pocztowym rozmieszczone były stacje, w których kurier mógł wymienić konia. Wytyczony szlak ze sprawnie działającymi stacjami pozwalał skrócić czas jego przebycia z 20 do 3 dni.
W trudniejszym pustynnym terenie wykorzystywano wielbłądy, co poszerzyło zasięg działania poczty od Kus na południe do Asuanu i Ajdhab. Poza pocztą konną do przesyłania wiadomości używano gołębi. Pierwsza wzmianka o takim sposobie przesyłania informacji pochodzi z 837 roku, kiedy to zawiadomiono kalifa al-Mu’tasima o ujęciu rebelianta Bābika, przywódcy sekty hurramickiej.
Na każdą wyprawę wojenną Arabowie zabierali ze sobą gołębie pocztowe pochodzące z ważnych miast i zamków. W czasach krucjat ptaki te okazywały się skuteczną formą łączności, a ich treserzy otrzymywali stałe wynagrodzenie.
W czasie wyprawy Ludwika IX na podbój Egiptu, po wylądowaniu pod Damiettą wojska muzułmańskie trzykrotnie wysyłały gołębie pocztowe do sułtana, zawiadamiając go o desancie nieprzyjaciela. Sułtan nie odpowiedział, bo był już złożony śmiertelną chorobą wskutek otrucia. Kiedy wiadomość o jego śmierci dotarła do oddziałów mających za zadanie bronić miasta, te wycofały się, porzucając mury obronne, które zajęli krzyżowcy.
Za pomocą gołębia pocztowego sułtan Al-Adila rezydujący w Damaszku otrzymał informację w sierpniu 1218 roku o zerwaniu łańcucha zagradzającego dostęp do Damietty i zdobyciu twierdzy przez Franków.
Za Bajbarsa sieć gołębników pokryła cały sułtanat. W ten sposób władca mógł otrzymać informację w ciągu 48 godzin, gdy w tym czasie przebycie konno tego samego odcinka zajmowało kurierowi do 3 dni. Na zagrożonych rubieżach sułtanatu wybudował też szereg wież strażniczych. Ich zadaniem było wczesne ostrzeżenie sułtana o ruchach nieprzyjaciela bądź innych istotnych wydarzeniach. Tego typu budowle pokrywały teren od strony granicy z Mongołami, od fortecy al-Biry i al-Rahba nad Eufratem aż po Gazę. Informacje były przesyłane pomiędzy wieżami za pomocą sygnałów dymnych lub ogniowych.
Poczta gołębia nie była zarezerwowana wyłącznie dla potrzeb państwa. Korzystali z niej również zwykli mieszkańcy, a właściwie ci znaczniejsi, o czym wzmiankuje Usama ibn Munkidha. Przeciętny obywatel nie miał po co i komu wysyłać gołębia, no chyba że do garnka w czasie wojny, gdy głód był dominującym uczuciem.
Kończąc tę część tematu, warto wspomnieć o specyficznym rodzaju listów, z jakim zetknęli się badacze antyku. Są to liczne tabliczki ołowiane znalezione na terenach przynależnych obszarowi kultury greckiej. Znaleziska te są interesującym dowodem wiary wówczas żyjących ludzi w „siłę nieczystą”. Dziś powiedzielibyśmy o wierze w szatana. Listy owe skierowane były przeciwko ludziom, którym nadawca źle życzył. Dla wzmocnienia przekazu były pisane na cienkich blaszkach ołowianych. Uważano bowiem, że ołów wśród metali jest jak nieboszczyk wśród ludzi — niemy, ciężki i martwy. Samo zaś pismo stawiano w przeciwieństwie do normalnego. A więc pisano nie z lewej strony do prawej, ale odwrotnie, z prawej do lewej, oraz z dołu do góry, albo też w dowolnej konfiguracji. Odczytanie takiego zapisu było problemem dla zwykłego odbiorcy. Natomiast dla „siły nieczystej” nie stanowiło to żadnej trudności. Po sporządzeniu listu składano go na wzór normalne korespondencji. A jego magiczną siłę wzmacniano przebijaniem go jednym lub kilkoma miedzianymi gwoździami. Uważano bowiem w starożytności, że gwóźdź jest symbolem przymusu, którego boginią była Ananke. W tym przypadku przymus miał gwarantować wypełnienie się zaklęcia.Homer, _Iliada_, przeł. Franciszek Ksawery Dmochowski, Warszawa 1990, ks. XXII, wers 147, s. 456.
W. I. Awdiejew, _Historia starożytnego Wschodu_, przeł. W. Głuchowski, L. Badzian, S. Ostrowski, Warszawa 1957, s. 411.
_Pieśni rozweselające serce_, przeł. Tadeusz Andrzejewski, Warszawa 1984, wiersz 34, s. 57.
Jerzy Manteuffel, _Ze świata papirusów_, Wrocław 1950, s. 25–42.
Tamże, s. 43.
Jørgen Laessøe, _Ludy Asyrii_, przeł. Grażyna Krasicka-Meuszyńska, Janusz Meuszyński, Wrocław 1972, s. 30–31.
Henry W. F. Saggs, _Wielkość i upadek Babilonii_, przeł. Jerzy Nowacki, Warszawa 1973, s. 225.
Tamże, s. 224–225.
Georges Roux, _Mezopotamia_, przeł. Beata Kowalska, Jolanta Kozłowska, Warszawa 2008, s. 25.
Lidia Winniczuk, _Ludzie, zwyczaje, obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu_, Warszawa 1983, s. 111.
Herodot, _Dzieje_, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1954, ks. VIII, rozdz. 97–100, s. 577.
Tom Holland, _Perski ogień_, przeł. Agnieszka Kowalska, Kamil Kuraszkiewicz, Warszawa 2005, s. 149.
Herodot, _Dzieje_, ks. V, rozdz. 33–36, s. 360; Poliajnos, _Podstępy wojenne_, przeł. Małgorzata Borowska, Warszawa 2003, ks. 1, rozdz. 24, s. 46–47.
Herodot, _Dzieje_, ks. I, rozdz. 123–125, s. 79; Małgorzata Hertmanowicz-Brzoza, Kamil Stepan, _Słownik władców świata_, Kraków 2005, hasło „Cyrus II Wielki”, s. 35.
Lyon Sprague de Camp, _Wielcy i mali twórcy cywilizacji_, przeł. Bolesław Orłowski, Warszawa 1968, s. 94.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi i mosty_, Warszawa 1970, s. 37.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie, Sztuka władzy_, Poznań 2017, s. 26.
Krzysztof Dąbrowski, Teresa Nagrodzka-Majchrzyk, Edward Tryjarski, _Hunowie Europejscy, Protobułgarzy, Chazarowie, Pieczyngowie_, Wrocław 1974, s. 32.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 29.
Aleksandra Kajdańska, Edward Kajdański, _Jedwab. Szlakami dżonek i karawan_, Warszawa 2007, s. 130.
Biblia, Warszawa 1990, Ks. Estery, 3.12–15.
Libanios, _Wybór mów_, przeł. Leokadia Małunowiczówna, Wrocław 1953, Mowa XVIII, rozdz. 52, s. 108.
Władysław Pałucki, _Narok_, Wrocław 1958, s. 142.
Lidia Winniczuk, _Ludzie_…, s. 111.
Tamże, s. 112.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 143; Jerzy Wielowiejski, _Na drogach i szlakach Rzymian_, Warszawa 1984, s. 222; Lionel Casson, _Podróże w starożytnym świecie_, przeł. Agnieszka Flasińska, Maria Radlińska-Kardaś, Wrocław 1981, s. 156.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 91; Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 87.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 95–97; Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 91.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 97–98.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 93–121.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 85–86.
Swetoniusz, _Boski August_, _Żywoty cezarów_, przeł. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław 1972, ks. II, rozdz. 49–50, s. 144.
Edward W. Bovill, _Złoty szlak Maurów_, przeł. Edda Werfel, Warszawa 1966, s. 60–63.
Tamże, s. 78.
Grzegorz z Tours, _Historie. Historia Franków_, przeł. Kazimierz Liman, ks. Teofil Richter, Kraków 2012, ks. 9, rozdz. 39, s. 447.
Adriana Rosset, _Drogi i mosty w średniowieczu i czasach odrodzenia_, Warszawa 1974, s. 9–11.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 221; Max Cary, Howard Hayes Scullard, _Dzieje Rzymu. Od czasów najdawniejszych do Konstantyna_, przeł. Jerzy Schwakopf, Warszawa 1992, t. 2, s. 208.
Petroniusz, _Uczta Trymalchiona_, przeł. Leopold Staff, Warszawa 1994, s. 31, p. 53; s. 71.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 143.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, przeł. Ignacy Lewandowski, Warszawa 2002, ks. XIV, rozdz. 7, pkt 9, p. 158; s. 40.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 146.
Juliusz Kapitolinus, _Heweliusz Pertinaks_, , _Historycy Cesarstwa Rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana_, przeł. Hanna Szelest, Warszawa 1966, rozdz. 1–2, s. 116.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, ks. XIV, rozdz. 11, pkt 16, p. 237; s. 50.
Zosimos, _Nowa historia_, przeł. Helena Cichocka, Warszawa 2012, ks. II, rozdz. VIII, pkt 3, s. 111.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, ks. XIX, rozdz. 11, pkt 3, s. 138; ks. XX, rozdz. 4, pkt 11, s. 147.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 144.
Libanios, _Mowa na cześć Juliana_, _Wybór mów_, przeł. Leokadia Małunowiczówna, Wrocław 1953, Mowa XVIII, rozdz. 141, s. 136.
Tamże, Mowa XVIII, rozdz. 143, s. 136–137.
Tamże, Mowa XVIII, rozdz. 141, s. 136.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 235.
Marco Polo, _Opisanie świata_, przeł. Anna Ludwika Czerny, Warszawa 1975, ks. II, cz. 1, rozdz. XCIX, s. 190, p. do rozdziału, s. 490.
Adam Mez, _Renesans islamu_, przeł. Adam Danecki, Warszawa 1981, s. 450–451.
_Tajna historia Mongołów. Anonimowa kronika Mongolska z XII w._, przeł. Stanisław Kałużyński, Warszawa 1970, ks. XII, rozdz. 279, s. 185–186.
Tamże, ks. XII, rozdz. 281, s. 187.
Boris Grekow, Aleksander Jakubowski, _Złota Orda i jej upadek_, Warszawa 1953, s. 70, 100.
Bobodżan Gafurow, _Dzieje i kultura ludów Azji Centralnej_, przeł. Stefan Michalski, Warszawa 1978, s. 513.
Marco Polo, _Opisanie świata_, ks. II, cz. 1, rozdz. XCIX, s. 193.
Tamże, rozdz. XCIX, s. 191.
Gaspar da Cruz, _Traktat o sprawach i osobliwościach Chin_, przeł. Joanna Kazimierczyk, Izabela Komorowska, Gdańsk 2001, s. 117.
Lew Gumilow, _Dzieje dawnych Turków_, przeł. Tadeusz Zabłudowski, Warszawa 1972, s. 376.
Ibn Battuta, _Osobliwości miast i dziwy podróży_, przeł. Tadeusz Majda, Halina Natorf, Warszawa 1962, s. 147.
Adam Mez, _Renesans islamu_, s. 453; Philip K. Hitti, _Dzieje Arabów_, przeł. Wojciech Dembski, Maria Skuratowicz, Edward Szymański, Warszawa 1969, s. 268.
Jerzy Hauziński, _Burzliwe dzieje Kalifatu Bagdadzkiego_, Kraków 1993, s. 119.
Philip K. Hitti, _Dzieje Arabów_, s. 165–166.
Tamże, s. 267.
Amin Maalouf, _Wyprawy krzyżowe w oczach Arabów_, przeł. Krystyna J. Dąbrowska, Warszawa 2001, s. 138; Adam Mez, _Renesans islamu_, s. 223; Jerzy Hauziński, _Burzliwe dzieje_…, s. 452.
Jean de Joinville, _Czyny Ludwika Świętego króla Francji_, przeł. Marzena Głodek, Warszawa 2004, rozdz. XXXV, s. 163–165.
Amin Maalouf, _Wyprawy krzyżowe_…, s. 240.
James Waterson, _Wojny Mameluków_, przeł. Barbara Tkaczow, Warszawa 2008, s. 116.
Usama ibn Munkidh, _Kitab al I’tibar_. _Księga pouczających przykładów_, przeł. Józef Bielawski, Ossolineum 1975, s. 77.
Tadeusz Zieliński, _O sile nieczystej_, tenże, _Szkice antyczne_, Kraków 1971, rozdz. II, s. 29.Lukian, _Aleksandria albo rzekomy prorok_, tenże, _Dialogi_, przeł. Michał Konstanty Bogucki, Wrocław 1962, t. 2, s. 165.
Tamże.
Tamże, s. 166.
Plutarch, _Lizander_, tenże, _Cztery żywoty_, przeł. Mieczysław Brożek, Warszawa 1954, rozdz. 28, s. 62.
Frontyn, _Podstępy wojenne_, przeł. Bogdan Burliga, Wrocław 2016, ks. 1, rozdz. 2.6, s. 89–90.
Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, przeł. Władysław Madyda, Wrocław 1967, t. 1, ks. 9, rozdz. 40.9, s. 33.
Tacyt, _Dzieje_, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1957, t. 2, ks. 3, rozdz. 57–58, s. 160.
Kwintus Kurcjusz Rufus, _Historia Aleksandra Wielkiego_, przeł. Lidia Winniczuk, Warszawa 1976, ks. 7, rozdz. II.10, s. 231.
Robert Stiller, _Opowiadanie 46_, tenże, _Kto uderzy w gong_, Kraków 2003, s. 62.
Tamże.Józef Flawiusz, _Autobiografia_, przeł. Jan Radożycki, Poznań 1986, rozdz. 45.228, s. 122.
Prokopiusz z Cezarei, _Historia wojen_, przeł. Ludwik Piotrowicz, Wrocław 2004, t. 2, ks. VIII, rozdz. 15.20, s. 366.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie. Sztuka władzy_, Poznań 2017, s. 259.
Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, przeł. Władysław Madyda, Wrocław 1967, ks. 37, rozdz. 11.2, s. 124.
Frontyn, _Podstępy wojenne_, przeł. Bogdan Burliga, Wrocław 2016, ks. 2, rozdz. 5.30, s. 162; Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, ks. 37, rozdz. 12.1, s. 125.
Tacyt, _Dzieła_,, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1957, t. 1, ks. 6, rozdz. 24–25, s. 280.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_…, t. 1, ks. 19, rozdz. 9.7, s. 137.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie_…, s. 150, 157.
Tamże, s. 155.
Edward W. Bovill, _Złoty szlak Maurów_, przeł. Edda Werffel, Warszawa 1966, s. 37.
Same informacje i to nawet tak ważne, że mogą decydować o losach wojny, stają się bezużyteczne, gdy nie trafią na czas do odpowiedniego ośrodka decyzyjnego. Inną rzeczą jest umiejętność ich wykorzystania. Dlatego łączność była i jest _nervus belli_, po którym płyną rozkazy, wiadomości, instrukcje. Stanowi jednocześnie najsłabsze ogniwo w pracy wywiadu. Śledzenie przesyłki ułatwia ujawnienie agenta lub całej siatki. Przechwytując korespondencję, można poznać nie tylko jej treść, ale i nadawcę oraz adresata. Można również podmienić lub zniekształcić treść wiadomości. Jednym słowem, można nawiązać i prowadzić grę wywiadowczą.
Łączność była potrzebna na polu walki przede wszystkim ze względu na utrzymanie komunikacji z ośrodkiem dowodzenia. Okazała się również potrzebna przy organizowaniu łączności sygnalizacyjno-ostrzegawczej. A także jako niezbędny środek do przekazywania informacji w służbie dyplomatycznej. Aby jednak łączność spełniała swoją rolę, musiała być chroniona. Dlatego treść wiadomości zaczęto ukrywać — czy to jako szyfr zawarty w części jawnej, czy to ukrywając całą przesyłkę w przemyślnych schowkach. W wielu przypadkach posługiwano się wcześniej umówionym znakiem, który sam w sobie był pewną wiadomością znaną tylko wtajemniczonym. Jego okazanie mogło świadczyć o tożsamości posłańca, prawdziwości przekazanej informacji czy też być sygnałem mówiącym o potrzebie rozpoczęcia wcześniej ustalonych działań. Można było również umieścić znak w jakimś umówionym, ale ogólnie dostępnym miejscu, aby zasygnalizował nadejście przesyłki i polecenie jej odbioru.
Do szybkiego przesyłania wiadomości potrzebna była dobra organizacja kurierska, posłańcy, stacje, drogi. W tym celu poszczególne państwa wykorzystywały zorganizowaną przez siebie służbę pocztową. Jej poziom był zróżnicowany i funkcjonował na miarę możliwości i potrzeb danego kraju.
Aby jednak poczta dobrze spełniała swoje zadanie, musiała korzystać z wytyczonych szlaków. W ten sposób pieszy posłaniec lub konny kurier nie marnował czasu i sił na przedzieranie się pustkowiem. Poza tym było bezpieczniej poruszać się trasą, po której zdążali również inni podróżni, jak kupcy czy mieszkańcy okolicznych osad, i była ona kontrolowana przez patrole. Wzmianki o drogach znajdujemy już u Homera w _Iliadzie_.
_Tak Pelid za Hektorem pędem biegł ognistym,_
_Który przed nim uciekał pod murem ojczystym._
_Dążą drogą publiczną bystrymi wyścigi_.
W dawnej Asyrii władcy zlecali wytyczenie sieci dróg królewskich do szybkiego przemieszczania się nie tylko oddziałów wojskowych, ale też posłańców. Co pewien odcinek, odpowiadający dziennemu marszowi od 30 do 50 kilometrów, znajdował się posterunek wojskowy. W wyznaczonych miejscowościach siedzibę miał specjalny urzędnik, który czuwał nad królewskimi przesyłkami. Z tego okresu dotarły do nas zapiski mające charakter przewodników. Zawierają one wiadomości o odległościach pomiędzy osiedlami oraz podają orientacyjny czas potrzebny do przebycia drogi między nimi.
Wiemy również o istniejącej służbie łącznikowej w starożytnym Egipcie. Informują nas o tym pozostawione przez starożytnych zapisy. W jednym z wierszy powstałym w Tebach w okresie XIV–XI w. p.n.e., który szczęśliwie dotrwał do naszych czasów, czytamy:
_Gdybyś do siostry swej przybywał_
_tak szybko jak królewski goniec,_
_którego pan się niecierpliwi,_
_bo chce usłyszeć wiadomości;_
_goniec mieć może wszystkie stajnie_
_i wszystkie konie na postojach,_
_i wóz, co czeka zaprzężony,_
_po drodze nigdzie nie odpocznie _
W epoce ptolemejskiej ciężar stolicy przyjęła na siebie Aleksandria. W stołecznym mieście ulokował się dwór królewski, który skupiał w sobie elementy różnych kultur i tradycji, od egipskiej, przez grecką, do perskiej.
Obok władcy znajdowali się dworacy zajmujący różne stopnie w hierarchii dworskiej i urzędniczej. Najbliżej monarchy znajdowali się „kuzyni królewscy” i „pierwsi przyjaciele”. Rząd królewski tworzył gabinet, w skład którego wchodzili: kanclerz _ho apo ton pragmaton_ i dwóch kierowników kancelarii królewskiej oraz ministrowie resortowi.
Od głębokiej starożytności Egipt był podzielony na jednostki administracyjne zwane nomami, które były nie tylko centrami administracyjnymi kraju, ale również kultu religijnego. Nomy z kolei dzieliły się na toparchie, a najniższy szczebel administracyjny tworzyła osada wiejska. W czasach grecko-rzymskich nomem (powiatem), zarządzał _strateg_, który przejął obowiązki dawnego nomarchy. W uzasadnionych przypadkach łączono kilka powiatów w tak zwane epistrategie.
Wyżsi urzędnicy egipscy prowadzili dzienniki urzędowe. Sporządzane one były w myśl otrzymanej instrukcji. Składały się z dwóch części. W pierwszej sprawozdawca miał zwrócić szczególną uwagę na zarządzanie dochodami królewskimi. W drugiej instrukcja mówiła, w jaki sposób powinien zachować się urzędnik na swoim stanowisku. Aby jednak aparat urzędniczy sprawnie funkcjonował, potrzebna była szybka wymiana informacji. Tę rolę spełniała poczta. I chociaż była ona przeznaczona do obsługi korespondencji państwowej, to korzystały z niej także osoby prywatne.
Poczta miała ustalone trasy i do jej dyspozycji na terenie poszczególnych powiatów pozostawały stacje. Obsługiwali ją kurierzy, którzy przebywali trasę pieszo, przemierzając szlak wodny lub jadąc na wielbłądzie. Nad ich bezpieczeństwem czuwała policja powiatowa. Niezależnie od zwykłej poczty państwowej funkcjonowała poczta pośpieszna, której trasa biegła wzdłuż Nilu. Leżące na granicy górnego i dolnego Egiptu Memfis stanowiło ośrodek rozdzielni pocztowej. Dokument z tamtego okresu opisuje pracę jednej ze stacji rozdzielczych korespondencji. Z tekstu wynika, że niejaki Theuchrestos przywiózł pocztę z górnego Egiptu. Została ona wpisana do rejestru przez urzędnika Deiniasa, który przekazał ją Hippolysosowi do dostarczenia jej do Aleksandrii.
_Dn. 18 o godzinie pierwszej przekazał Teuchrestos z góry (kraju)_
_Deiniasowi 3 zwitki, z czego dla króla Ptolemajosa zwitki 2, dla_
_diojkety Apolloniosa 1 zwitek, Deinias przekazał zaś_
_Hippolysosowi__._
W starożytnej Mezopotamii pierwotnie wiadomości były przekazywano przez posłańców, którzy zapamiętywali wiadomość, a potem ją wygłaszali odbiorcy. Wskazują na to zachowane zapisy. Nie mówią: „przeczytałem twój list”, ale: „usłyszałem twoją tabliczkę”.
W okresie późniejszym list nadal był głównym sposobem przekazywania wiadomości, z tym że nie wręczano go adresatowi, a tylko odczytywano.
W Babilonii, poza sygnalizacją świetlną stosowaną do przesyłania prostych komunikatów, wykorzystywano w łączności gońców. Ich zadaniem było przenoszenie wiadomości od władcy poszczególnym gubernatorom ziem i dostarczanie zwrotnych informacji królowi. Posłańcy najpewniej dzielili się na cztery lub pięć kategorii. Szlaki kurierów biegły po drogach królewskich, na których co 30–50 kilometrów znajdowały się stacje. Na tych stacjach, które jednocześnie były posterunkami wojskowymi, rozlokowano konie lub muły do użytku kurierów i niewielkie oddziały żołnierzy.
Takim posłańcem był urzędnik zwany _mar szipri_ — syn wiadomości. Podróżował on wierzchem na koniu lub mule od stacji do stacji w asyście kilku zbrojnych żołnierzy. Na wierzchowcu pokonywał tylko jeden odcinek drogi. Miało to zapewnić, że żaden posterunek nie zostanie bez wierzchowca, a i zwierzę znajdzie odpoczynek. W innym przypadku mogło to spowodować zakłócenie systemu pocztowego.
_Król, mój pan, wie, że nie ma na stacji pocztowej do Szabiriszu_;
_a_ __, _które udają się_ __, _nie powracają_.
W trudnym terenie górskim _mar szipri_ był zastępowany przez _dalaju_ — biegacza. Był to doświadczony i obeznany z górskimi ścieżkami posłaniec.
W wyjątkowych wypadkach, wymagających szczególnej staranności i uwagi ze względu na bezpieczeństwo państwa, korzystano z usług specjalnego wysłannika. Był on zaopatrzony w list polecający poświadczony pieczęcią nadawcy. Dopiero po okazaniu tego dokumentu, który go uwiarygodniał, mógł on z zachowaniem tajemnicy przekazać wiadomość. Na usługach władcy było wielu takich posłańców-agentów, których zwano _qurbuti_. Podróżowali oni na polecenie władcy. Posiadali uprawnienia kontrolno-sprawdzające w wypadku wpłynięcia skargi na działalność gubernatora.
W starożytnej Persji ważniejsze miasta zostały połączone siecią dróg, które biegły po wytyczonych wcześniej przez zamieszkujące je ludy trasach. Z Mezopotamii wychodziły dwie drogi w kierunku zachodnim ku Syrii i Morza Śródziemnego. Pierwsza rozpoczynała swój bieg w Sippar i prowadziła w górę Eufratu koło Mari. Następnie przecinała pustynię i przez Tadmur (Palmyrę) dochodziła do Katny koło Hims, w Syrii. Tutaj rozdzielała się na kilka odnóg, które prowadziły do portów fenickich, Damaszku, Palestyny i dalej do Egiptu.
Drugi szlak również wychodził z Sippar i prowadził koło Samarry, aż do Tygrysu. Biegł dalej wzdłuż brzegu rzeki do okolic stepu Al-Dżazira, aż do Eufratu w Karkemisz lub Emar, gdzie łączył się z inną drogą idącą z południowej Mezopotamii. Po przekroczeniu Eufratu trasa dalej prowadziła do Aleppo i docierała do doliny Orontesu. Tutaj rozgałęziała się ku środkowej Syrii i Morzu Śródziemnemu, w kierunku północno-zachodnim ku Cylicji i Anatolii. Z Niniwy droga biegła do Armenii i wschodniej Anatolii wzdłuż Tygrysu.
W kierunku wschodnim podróż była bardziej utrudniona. Zaporę stanowiły nie tylko góry Zagros, ale także plemiona je zamieszkujące. Przekroczyć je można było w trzech lub czterech miejscach: w Raja, Halabdży i w Pendżwin oraz Chanakin. Persowie wybudowali ważny trakt zwany Drogą Królewską. Rozpoczynał on swój bieg w Sardes i biegł do Suzy. Jego długość wynosiła 450 parasangów, to jest około 2 565 kilometrów. Miał 111 stacji i tyle samo gospód. A przy każdej stacji znajdowała się strażnica. Później został przedłużony o odcinek z Sardes do Efezu.
W Persji dla ważnych i tajnych przesyłek królewskich wykorzystywano posłańców konnych, przenoszących przesyłkę systemem sztafetowym. Co 25 kilometrów przy drodze znajdowała się stacja — _hippones_ (stacja dla koni). Angaroi przebywali drogę bardzo szybko, potrafili przejechać trasę z Suzy do Efezu, to jest odległość 2 500 kilometrów, w ciągu 150 godzin. Na czele poczty z uwagi na jej znaczenie i wagę przesyłanych pism stał Pers o znakomitym pochodzeniu, jako gwarant niezakłóconego działania urzędu. Takim sprawującym nadzór był za Artakserksesa II jego krewny Kodomannos, późniejszy król Dariusz III. Oto co na jej temat przekazał nam Herodot:
_Powiadają bowiem, że ile dni wynosi cała podróż, tyleż rozstawia się koni i ludzi: na każdej stacji dziennego marszu stoi w pogotowiu koń i człowiek. Tych gońców nie wstrzyma ani śnieżyca, ani ulewa, ani upał, ani noc. Od tego, by jak najszybciej przepisany bieg odbyli. Ten bieg koni rozstawnych nazywają Persowie angarejon_.
Aby swobodnie poruszać się traktem królewskim, podróżnik musiał posiadać odpowiedni dokument zwany _wijataka_. Tylko on gwarantował bezpieczeństwo podróży, wypoczynek i jedzenie. Wadą tego sposobu mogło być to, że kurier był przez cały czas pod kontrolą urzędników królewskich. Próba ominięcia drogi, ze względu na brak uprawniających do jej przebycia dokumentów podróżnych, mogła się rychło zakończyć napadem bandy rozbójników i utratą życia. Nie mówiąc o ewentualnym zwróceniu na siebie uwagi patroli, co też mogło mieć przykre konsekwencje dla podróżnika. Posłaniec poruszał się zgodnie z planem i w przypadku opóźnienia się z przybyciem do następnej stacji mógł zostać pozbawiony racji żywnościowej. Ponadto wszystkie listy wysłane bez specjalnego zezwolenia króla lub satrapy były niszczone.
W związku z tym Histajos, chcąc przekazać wiadomość Arystagorasowi, by ten wszczął bunt w miastach Jonii, dla zachowania maksymalnego bezpieczeństwa i aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń agentów królewskich w czasie podróży, posłużył się fortelem. Ostrzygł najwierniejszemu niewolnikowi głowę i na jego wygolonej skórze wytatuował krótką treść: „Histajos do Arystagorasa: Podburz Jonię”, a kiedy mu włosy odrosły, wysłał go do Miletu. Gdy posłaniec przybył na miejsce, wystarczyło mu tylko ogolić głowę i przeczytać informację. Powstanie wybuchło, początkowo w Milecie, następnie objęło inne miasta, aż w końcu doprowadziło do wojen persko-greckich.
Podobnie tajnie działającą łącznością posłużył się Harpagos (med. _Arbaka_), bliski współpracownik króla Astyagesa (_Isztuwegu_), władcy medyjskiego. Zawiązał on spisek, aby na tron wynieść Cyrusa, późniejszego króla Persów i władcę Medów, twórcę Imperium Perskiego. Nie mógł go jednak bezpośrednio poinformować o swoich zamiarach, „gdyż wszystkie drogi były strzeżone” przez królewskich wywiadowców. Wziął zatem zająca i nie usuwając sierści, rozciął mu brzuch i do wnętrza włożył list. Wybranemu słudze przykazał zaś, aby doręczył osobiście zająca Cyrusowi i powiedział mu, by ten sprawił go bez świadków. Herodot dalej powiada, że Astyges dowiedział się o zamiarach Cyrusa, co by wskazywało na skuteczność jego służby wywiadowczej. Nie uchroniło go to jednak przed utratą tronu.
W starożytności pocztę perską uważano za jedną z najlepiej zorganizowanych tego typu instytucji. Istniała ona wcześniej, ale dopiero Cyrus Wielki nadał jej odpowiednią organizację i kształt, który podziwiały sąsiednie ludy, w tym też Grecy i Rzymianie. Całe rozległe Imperium Perskie było połączone siecią dróg. Szlaki komunikacyjne prowadziły zazwyczaj drogami gruntowymi i daleko im do późniejszych solidnych traktów rzymskich. Ale były szerokie i zapewniały szybki przemarsz wojsk lub podróżnych oraz nadawały się doskonale do towarowego przewozu jucznego bądź kołowego. Pozwalało to na przemieszczanie się kurierów pocztowych z prędkością do 160 kilometrów dziennie. Z uwagi jednak na fakt, że drogi królewskie przebiegały często w znacznym oddaleniu od miast, można rzec, że ich znaczenie było bardziej strategiczne i ważniejsze dla administracji perskiej oraz przemarszu wojsk niż dla handlu.
Odpowiednikiem perskiej drogi królewskiej była w Indiach Wielka Szosa Królewska, o której z powodzeniem można powiedzieć, że była jednym z cudów świata. Biegła ona od granicy imperium Maurijów do Takszasili, która była stolicą jednej z prowincji. Z Takszasili wiodła przez pięć rzek Pendżabu do Dżamny i dalej przez Kanaudż do Prajagi. Stamtąd prowadziła do Pataliputry, aż do ujścia Gangesu.
Na Dalekim Wschodzie cesarz Si-Huang w III wieku p.n.e. nakazał wznieść fortyfikacje nadgraniczne i wybudować strategiczną drogę dla wojska, która miała łączyć stolicę z granicą. W Chinach za panowania dynastii Czou (1125–255 p.n.e.) drogi znajdowały się pod nadzorem wojska, co wskazuje na ich strategiczno-wojskowy charakter, podobnie do szlaków komunikacyjnych w Persji. Wcześniej za panowania dynastii Szang (1750–1125 p.n.e.) drogi pozostawały w gestii funkcjonariuszy z urzędów drogowych, a główna komunikacja odbywała się drogą wodną. I tylko tam, gdzie statki nie mogły dopłynąć, uzupełnienie szlaku wodnego stanowiły trakty lądowe.
Duże znaczenie dla utrzymania komunikacji na dużych odległościach miały zwierzęta. W Persji z hodowli koni słynęła nizina Nisańska, natomiast Chińczycy na urodzajnych pastwiskach Hexi w dzisiejszej prowincji Gansu hodowali również doskonałej rasy wierzchowce, służące do szybkiego przesyłania pilnych informacji i sygnałów ostrzegawczych.
W Biblii, w Księdze Estery, znajdujemy ciekawą informację o funkcjonowaniu poczty perskiej. W wyniku intrygi dworskiej postanowiono w jednym wyznaczonym dniu wytępić wszystkich Żydów w całym królestwie. W związku z tym sporządzono odpowiednie listy z wytycznymi do wszystkich satrapów królewskich, namiestników i do książąt poszczególnych ludów w ich własnym języku. Rozkazy wysłano przez gońców, którzy otrzymali konie ze stajni królewskiej.
Ten system przejęli inni władcy, doceniając jego znaczenie. Z powodzeniem wykorzystywał go Julian Apostata, który dowiadywał się o ruchach nieprzyjaciela przy pomocy gońców, którzy kolejno przekazywali sobie każdą wiadomość. Obok nich istnieli zwykli kurierzy lub gońcy, którzy zaspokajali codzienne potrzeby ogólnoadministracyjne imperium. Stacje pocztowe wspólnie z obsługą kurierską nazywano _aggaroi_ (angaria).
Z podobnego rozwiązania bez całego zaplecza organizacyjnego poczty w przekazywaniu korespondencji przez kuriera korzystali Grecy i to pomimo różnych związków z Persją, skąd mogli czerpać wzorce. Dokumenty i pisma przenosili posłańcy piesi hemerodromowie. Byli to młodzieńcy, którzy przebiegali całą trasę, aby donieść na miejsce przesyłkę. Nie funkcjonowała u nich sztafeta biegaczy i jeden posłaniec przenosił korespondencję od nadawcy do odbiorcy. Dopiero Aleksander Wielki próbował usprawnić nieco łączność na wzór perski, ale plan ten nie został zrealizowany.
Udane zmiany nastąpiły dopiero w państwie Ptolemeuszy, gdzie prawdopodobnie naśladowano rozwiązania perskie. Udoskonalono je jednak poprzez wprowadzenie stacji zbiorczo-rozdzielczych. Przyjmowały one cztery razy dziennie korespondencję, a następnie po rejestracji była ona segregowana i rozsyłana przez doręczycieli kursujących na wyznaczonych odcinkach. Do adresatów mieszkających blisko stacji dostarczali pocztę posłańcy piesi zwani — _bibliophoroi_. Do dalszych odbiorców posłańcy docierali na wielbłądach, których zwano — _kamelites_ (z gr. _kameleos_ — wielbłąd).
W cesarstwie rzymskim łączność pocztowa była znana jako _cursus publicus_, __ którą zorganizował August. Kosztami jej utrzymania byli obciążeni mieszkańcy ziem, które obejmowała swym zasięgiem. Cesarz Trajan zreformował i rozbudował _cursus publicus_, w służbie której zatrudnił swoich wyzwoleńców.
Do zawodowej służby pocztowej rekrutowano również niewolników, których zwano _tabellari_ (od tabliczek, na których pisano wiadomości), _cursores_ (od szybkobiegacz, goniec).
Często dostarczali osobiście przesyłkę nawet cesarzowi, aby uzupełnić ją informacją ustną, którą z wielu względów nie można było powierzyć pismu. Majętni Grecy lub Rzymianie utrzymywali prywatnych gońców, których głównym zadaniem była praca posłańca. W Grecji zwani byli _grammatophoroi_ — „gońcy z tabliczkami”, w Rzymie nosili miano _tabelarii_ — „ludzie od tabliczek”.
Dla sprawnego funkcjonowania poczty duże znaczenie miała sieć dróg, której rozwój postępował wraz z podbojem Italii przez Rzymian. Budowane one były głównie z myślą o szybkim przemarszu wojsk, ale od samego początku w praktyce służyły ogółowi mieszkańców. Patrząc na mapę ówczesnego Rzymu, widzimy, jak rozchodzą się one gwiaździście z centralnego placu miasta. Częstokroć nosiły nazwy wzięte od imion urzędników nadzorujących ich budowę. Na przykład: via Appia, Postumia, Caecilia, Dominia, Flamina, Aurelia, Minucia, Quincia, Aemilia, Cassia, Aemilia Scauri.
Trasa zwana Via Latina wiodła z Rzymu do Kapui i wynosiła 216 kilometrów. Duże znaczenie dla rozwoju Rzymu miała Via Appia, nazywana przez Rzymian „królową dróg” — _regina viarum_. Jej budowę rozpoczął w 312 roku p.n.e. cenzor Appiusz Klaudiusz Caecus (Ślepy). Po rozbudowie droga wiodła z miasta przez Benewent do Brundisium.
Ku północy wiodła Via Flamina, prowadziła ona podróżnych z miasta do Arminium, (dzisiejsze Rimini). Powstał również akwedukt zwany _aqua Appia_, doprowadzający wodę do południowej części miasta.
Via Aemilia była niejako przedłużeniem Via Flamina. Biegła ona z Arminium do Placentii. Jej długość wynosiła 262 kilometry. Została ona później rozbudowana przez Trajana wzdłuż Dunaju przez Dację, Mezję, aż do Morza Czarnego.
Ten krótki przegląd szlaków rzymskich daje przedsmak wyglądu ważniejszych połączeń drogowych i potrzeb, jakie stawały przed Rzymianami w czasie ekspansji terytorialnej Imperium Romanum. W roku 146 p.n.e. prokonsul Gnaeus Egnatius rozpoczął budowę drogi, która połączyła Dyrrachium, leżące na Półwyspie Bałkańskim, z Bizancjum. Jej długość wynosiła ponad 700 kilometrów.
Drogi rzymskie możemy podzielić na _viae publice_ — drogi publiczne, _viae vicinales_ — drogi lokalne, _viae urbicae_ — ulice miejskie i _viae privatae_ albo _domesticae_ — drogi prywatne.
Z polecenia Augusta Oktawiana po traktach wojskowych rozstawiono w niewielkich odstępach jednych od drugich pieszych gońców, później zastąpiono ich konnymi zaprzęgami. To ostatnie rozwiązanie August Oktawian cenił najbardziej, dlatego że kurier zmieniał tylko zaprzęgi, wioząc listy od samego nadawcy do adresata, i mógł uzupełnić przewożoną korespondencję o ustne wiadomości. Przesyłki były pieczętowane i posiadały załącznik z dokładną godziną nadania i wysłania pisma, bez względu na porę dnia czy nocy.
W Afryce północnej legat Numidii, Waleriusz Festus w pościgu za Garamantami, którzy zaatakowali Leptis, jako sojusznicy Takfarynasa, znalazł nową i krótszą drogę wiodącą do Fezzanu, zwaną _Praeter Caput Saxi_. Późniejsze dwie ekspedycje rzymskie dotarły najprawdopodobniej, aż do Sudanu.
Z chwilą, kiedy zaczęto wykorzystywać do przewozu wielbłądy, transportem na Saharze zajęli się Tuaregowie. Przemierzali oni cztery wielkie szlaki łączące Północ z Południem. Jedna trasa Sidżilmasa–Walata kierowała się do złotodajnych terenów Senegalu i górnego Nigru. Druga Ghadames–Ghat prowadziła do wyżyny Air i bogatego kraju Hausa. Trzecia droga Trypolis–Fezzan–Kawar zwana była też drogą garamancką, wiodła do Bornu i jeziora Czad. Natomiast trasę czwartą, Cyrenajka–Kufra–Wadai, dzielili z Berabiszami.
Dobre drogi i _Pax Romana_ to dwa czynniki, które sprzyjał podróżowaniu, a nawet, można rzec, turystyce. By ułatwić przemieszczanie się dawnym podróżnikom, wydawano w starożytności przewodniki — _itineraria_. Zawierały wykaz stacji i miejsc odpoczynków oraz odległości pomiędzy nimi. W wiekach późniejszych sztuka budowania dróg podupadła. Zadowalano się zwykłym gruntowym traktem, który jednak podczas obfitych opadów był bardzo trudny bądź niemożliwy do przebycia.
Z chwilą rozprężenia organizacyjnego Imperium Romanum znikło zainteresowanie budownictwem drogowym. Dopiero uspokojenie społeczne związane z migracją ludności i nawiązanie z powrotem zerwanych więzi handlowych, w tym rozwój miast, poprawiło nieco sytuację. Ale nadal brakowało ogólnego zrozumienia potrzeby budowania solidnych dróg, pomimo ustawicznych utyskiwań na ich stan. Jeszcze w XVIII wieku kołodzieje i kowale występowali do władz miejskich o zaniechanie naprawy dróg, albowiem przy dobrych nawierzchniach nie będą się łamać koła i uczciwie pracujący rzemieślnicy z braku pracy umrą z głodu.
Poczta rzymska została zorganizowana za Augusta, ale dopiero cesarz Trajan nadał jej kształt urzędu administracyjnego. Za Hadriana na czele służby pocztowej został powołany urzędnik zwany _praefectus vehiculorum_. Było to ważne stanowisko w administracji państwowej, któremu podlegali pomniejsi naczelnicy poczty miejskiej — _mancipes_. Cesarz również usprawnił funkcjonowanie kancelarii na rzecz cesarskiego sekretariatu. Powstały dwie kancelarie, jedna obsługiwała pisma w języku łacińskim, natomiast druga w języku greckim.
Warto wspomnieć, że w antycznym Rzymie w bogatych domach, gdzie służba złożona z niewolników była podzielona na oddziały pełniące różne funkcje, istnieli prywatni posłańcy zwani _uiatores_, którzy mogli przenosić także listy.
W późniejszych wiekach w cesarstwie bizantyńskim obok zwykłych gońców byli kurierzy specjalni. W zależności od czasów różnie ich nazywano. A to _speculatores_, _frumanterii_, _cursores_, a później występowali jako _agentes in rebus_. Ci ostatni (nazwa oznacza „działający w rzeczach/sprawach”) byli nie tylko cesarskimi gońcami, ale jednocześnie wykonywali specjalne zadania wywiadowcze. W agenturalnej działalności do ich dyspozycji pozostawała cała organizacja _cursus publicus_, a oni sami cieszyli się wielkim zaufaniem cesarza. Byli umundurowani i zorganizowani jak żołnierze w _schola palatina_. Ich hierarchia była podzielona na pięć stopni i od czasów Konstancjusza dowodził nimi _magister officiorum_.
Na granicach Imperium Romanum służbę rozpoznawczo-łącznikową pełnili _burgarii_ lub _limitanei_. Wywodzili się z miejscowej ludności i dawali baczenie na wszystkie usiłowania przekroczenia pasa granicznego, umocnionego stałymi elementami obronnymi, takimi jak chociażby znany ogółowi wał Hadriana. Tworzyli forpocztę pierwszego ostrzeżenia przed najazdem nieprzyjacielskim lub próbami przeniknięcia przez granicę obcych wywiadowców. Ze służby pocztowej _cursus publicus_, za specjalnym zezwoleniem cesarza, tak zwanym _diploma_ bądź _tractoria_, mogły korzystać osoby prywatne. Brak takiego upoważnienia do odbywania podróży za pomocą poczty mógł się skończyć tak, jak to przytrafiło się przyszłemu cezarowi. Heweliusz Pertinaks wyruszył jako prefekt kohorty do Syrii, korzystając z wozu poczty cesarskiej bez obowiązującego upoważnienia. Wtedy namiestnik Syrii zmusił go do odbycia dalszej podróży z Antiochii do miejsca przeznaczenia na pieszo.
Poczta cesarska cieszyła się uznaniem między innymi z powodu szybkości, z jaką działała, z tej racji mówiono o niej „ogniste kopyta” — _ignitis calcibus_. Do dyspozycji kurierów pozostawały pojazdy państwowe — _vehicula publica_, z których za specjalnym zezwoleniem cesarza korzystał cezar Gallus. Niestety służba w owych „ognistych kopytach” dla zwierząt często stawała się nieszczęściem. Donoszą nam bowiem źródła, że podróżujący na wezwanie ojca Konstancjusza Chlorusa Konstantyn korzystał z rozstawnych koni pocztowych. Obawiał się jednak pościgu ze strony Galeriusza, więc przesiadając się na nowe konie, pozostałe okaleczał, aby opóźnić lub całkowicie uniemożliwić pościg za sobą.
Innym aspektem tak działającej komunikacji były olbrzymie świadczenia ponoszone przez obywateli na jej rzecz w formie transportu poczty i urzędników — _res vehiculariae_, _cursus publicus_, _evectiones_. W połowie IV wieku Anatoliusz, który był między innymi prefektem Iliryku, wprowadził dla mieszkańców prowincji będącej pod jego pieczą ulgi, by zrekompensować wcześniejsze obciążenia, które niejednokrotnie wpędzały ich w długi i doprowadzały do ruiny gospodarstwa. Niezależnie od państwowej łączności pocztowej istniał również państwowy transport ciężarowy — _clavularis cursus_.
Agenci byli dobrze przygotowani do wykonywania swojej pracy. Mieli odrębne szkoły, gdzie byli wdrażani do wojskowej dyscypliny i oddania cesarzowi. Instytucje tego typu rozwijały się za Dioklecjana, który wprowadził ład do państwa targanego przez lata niepokojami, tak że z czasem nazywano cesarza _Restitutores orbis_, oraz za Konstantyna, a później działania te były kontynuowane przez ich następców, którzy skupili i zastąpili w agenturalnej działalności wcześniejsze formacje gońców i agentów, takich jak: wspomnianych _frumentarii_, _speculatores oraz colectiones_, _duocenarii_, _centenarii_, _circitores_, _equites_, _beneficiarii_, _stationarii_, czy też konnych posłańców _veredarii_. _Agentes in rebus_ byli oczami i uszami cesarza we wszystkich dziedzinach życia państwowego. Za panowania Justyniana ich liczba sięgała 10 000 funkcjonariuszy.
Po śmierci Konstancjusza II tron cesarski objął Julian — wykształcony w duchu dawnej kultury greckiej. Na początku swoich rządów przeprowadził reorganizację instytucji _agentes in rebus_, ograniczając jej liczebność. Jak przekazał Libanios, stanowiska wywiadowcy obejmowali za pieniądze nie tylko przypadkowi ludzie, ale też często zwykli łotrzykowie. To powodowało, że agenci cieszyli się coraz gorszą sławą w społeczeństwie. Podobnie rzecz miała się ze służbą pocztową, do której zaciągali się ludzie chcący uniknąć obowiązków, jakie nakładało na nich miasto.
Ponadto zwierzęta pocztowe były nadmiernie wykorzystywane i padały w drodze. Nie przestrzegano również zasady dotyczącej ważności przesyłek pocztowych i takie samo znaczenie miał list cesarski, jak pismo wywiadowcy albo co gorsza zwykłego śmiertelnika, aczkolwiek bogatego. Z tych też powodów cesarz Julian rozwiązał służbę pocztową, znosząc nazwę i stanowisko. Sam korzystał z własnej zaufanej służby, która zastąpiła dawną pocztę. Z koni państwowych, zwanych pocztowymi, korzystał między innymi za cesarza Justyniana jego wódz Belizariusz, który spiesznie wyruszył do Eufratezji na wieść o kolejnym najeździe króla perskiego Chosroesa.
W IV wieku przedstawiciele Kościoła wykorzystywali _cursus publicus_ tylko do podróży. Natomiast poczta rządowa była dla nich niedostępna. Stworzyli więc własną łączność. Początkowo kurierami byli młodsi urzędnicy kościelni, a nawet niektórzy zaufani wierni. Z czasem zaczęto zatrudniać kurierów do stałej łączności pocztowej. Byli jednak licho opłacani i nie zawsze przestrzegali tajemnicy korespondencji. Dlatego zaczęto się posługiwać atramentem sympatycznym do przesyłania bardziej dyskretnych informacji. Wiadomości zapisywano na papirusie mlekiem, który dopiero podgrzany nad płomieniem świecy ujawniał ukrytą treść.
Świetną służbę pocztową posiadali Mongołowie. Z ich dorobku chętnie korzystali spadkobiercy Dżingis-chana, jak Tamerlan czy Kubiłaj-chan, założyciel w 1271 roku dynastii Yuan w Chinach.
W Chinach za dynastii Tang istniała już zorganizowana poczta, ale dopiero nastanie rządów mongolskich doprowadziło do powstania potężnej organizacji służby pocztowej. Nowa struktura zaimponowała Chińczykom, tak że przejęli nawet od Mongołów nazewnictwo. _Czam_ — poczta, mongolskie _dżam_, _dżamczi_ lub _dżamuczi_. Sieć pocztowa w XIII i XIV wieku obejmowała ziemie od Mandżurii do Kambodży oraz od Korei do Morza Czarnego. Wielkość tej organizacji obrazują liczby: było 10 zarządów pocztowych, 1500 stacji, 40 000 koni, 8250 wołów, 5600 osłów, 3500 wozów, 6100 łodzi. Co 25 lub 30 mil znajdowała się stacja pocztowa, zwana _jam_, która to nazwa wywodzi się ze starego języka turecko-mongolskiego i oznacza drogę pocztową i postój na tej drodze.
Rozwój poczty był po części zasługą Czyngis-chana, który polecił wybudowanie drogi dla wojska przez góry Azji Środkowej czy szlaku wiodącego przez przełęcze Tien-szanu. Na trasach pocztowych, które wiodły przez pustkowia, organizowano zajazdy. W Turkiestanie ich liczba dochodziła do 10 000. Dużym ułatwieniem dla orientacji podróżnych było oznaczenie szlaku pocztowego wkopanymi w ziemię belkami. Następca Czyngis-chana, Ögödej wydał rozporządzenie w sprawie funkcjonowania poczty:
_Kiedy jadą kurierzy, obsługują ich poddani. Opóźnia to spieszących się kurierów, a ludności przyczynia obciążeń. Wobec tego wprowadzamy teraz powszechnie (następujące zarządzenie): z poszczególnych minganów ze wszystkich stron kraju należy wybrać naczelników stacji kurierskich oraz koniuchów dla (obsługi) kurierskich koni, we wszystkich (odpowiednich) punktach należy założyć stacje kurierskie, tak aby kurierów bez niezbędnej potrzeby nie wysyłać za pośrednictwem ludności, lecz kierować ich wzdłuż stacji kurierskich_.
Sam Ögödej tak to przedsięwzięcie ocenił:
_Drugą moją zasługą jest to, że kazałem założyć stacje kurierskie dla szybszego przejazdu naszych kurierów pomiędzy nimi, a także dla przyspieszenia (przekazywania) ważnych spraw państwowych_.
Między innymi chodziło o to, aby gońcy — _ilczi_ nie wstępowali bez istotnej potrzeby do miasta, wsi czy osiedla i nie żądali paszy i żywności, co dodatkowo obciążało już i tak nieprawdopodobnie obłożoną podatkami ludność.
Autorzy znakomitego opracowania _Złota Orda i jej upadek_ przytoczyli fragment kroniki Raszida ad-Dina, który tak opisuje pocztę mongolską. Na drodze Pekin–Karakorum było urządzonych 37 jamów, czyli stacji pocztowych rozmieszczonych względem siebie co 5 farsachów (25–30 km). Bezpieczeństwo na każdym odcinku zapewniała załoga licząca 1000 ludzi. Co dzień drogą przejeżdżało łącznie w obydwóch kierunkach około 500 dużych wozów, z których każdy był zaprzężony w 6 wołów.
W XV wieku w państwie Tamerlana powinności mieszkańców związane z utrzymaniem poczty zwanej _ułag_ były niezwykle uciążliwe. Ludność była zobowiązana do dostarczenia koni różnym kurierom oraz uiszczania opłaty zwanej _piszkasz_, przeznaczonej na poczęstunek i podarunek, lecz z braku określenia jej rodzaju i wysokości stanowiła ona źródło nadużyć.
W szczególnych zdarzeniach, na przykład wykrycia spisku, wybuchu rewolty lub innego buntu, konny posłaniec jadący ze specjalną misją potrafił dziennie pokonać 250, a nawet 300 mil. W wyjątkowych sprawach jechał nawet nocą. Towarzyszyli mu wówczas piesi pomocnicy z pochodniami oświetlającymi drogę. Prędkość w takim wypadku z uwagi na pieszych była mniejsza, ale w ten sposób nie tracono czasu.
Niezależnie od konnej sieci pocztowej pomiędzy stacjami, co 3 mile, znajdowało się małe osiedle, w którym mieszkali piesi gońce. Nosili oni szeroki pas obwieszony dzwoneczkami. Ich dźwięk zwiastował zbliżanie się posłańca do stacji. Po usłyszeniu sygnału nowy goniec przygotowywał się do przejęcia przesyłki i dostarczenia jej po kolejnych 3 milach do następnej stacji. Taka sztafeta potrafiła w ciągu doby dostarczyć wiadomość z miejsc oddalonych o 10 dni drogi. W ciągu 2 dni dostarczali przesyłkę z odległości 20 dni drogi.
Za kolejnej dynastii — Ming kurierzy konni, którzy zbliżali się do stacji pocztowej, zawiadamiali ją o swoim przybyciu, dmąc w róg, aby przygotowano świeże wierzchowce. W IX wieku w wyniku zawarcia traktatu pokojowego pomiędzy Tybetem a Chinami ustanowiono między nimi łączność konną. Stacja zmiany zwierząt została urządzona w dolinie Ciangcüncz’u.
Indie na swoich terenach stosowały podobne rozwiązania jak w Chinach. Według XIV-wiecznego muzułmańskiego podróżnika Ibn Battuty, z chwilą jego przybycia nad rzekę Pendżab zjawili się urzędnicy służby zwiadowczej, którzy o przybyciu podróżnych zawiadomili Kutb al-Mulka, zarządcę miasta Multan.
Przesyłaniem pism urzędowych lub korespondencji zajmowała się konna służba pocztowa zwana _ułak_. Posterunki pocztowe były rozstawione co 4 mile. Niezależnie od konnych posłańców funkcjonowała służba pocztowa pieszych gońców. Według sprawozdania Ibn Battuty, co jedną trzecią mili znajdowała się wieś, obok której rozstawiono trzy namioty. Były one przeznaczone dla gońców. Każdy z nich wyposażony był w laskę długości dwóch łokci, na końcu której miał zamocowane dzwoneczki. Ich dźwięk zapowiadał zbliżającego się biegiem gońca, od którego nowy i wypoczęty posłaniec odbierał przesyłkę i biegł dalej do następnej stacji.
Arabowie jako zawołani jeźdźcy nie korzystali z transportu kołowego. Dlatego też pomimo możliwości nie byli takimi budowniczymi dróg jak na przykład Rzymianie. Ich główne trasy pocztowe biegły z Bagdadu w górę Tygrysu do Mosulu i Baladu. Później przez Mezopotamię, Sindżar, Nisibis, Ras Ajn, Ar-Rakkę, Manbidż, Aleppo, Hamę, Hims, Balabakk, Damaszek, Tyberiadę, Ar-Ramlę, Ghifar do Kairu i Aleksandrii, aż do Cyrenajki. Druga droga wiodła z Bagdadu do Syrii zachodnim brzegiem Eufratu do Al-Anbaru. Przy głównych szlakach dla wygody podróżnych były wybudowane karawanseraje, domy noclegowe i zbiorniki na wodę.
Zubajda, żona Haruna Ar-Raszyda, jednego ze sławniejszych kalifów bagdadzkich znanego nam z opowieści _Księgi tysiąca i jednej nocy_, własnym sumptem wybudowała szlak pielgrzymi z Al-Kufy do Mekki. Prowadził on pielgrzymów przez najdziksze pustkowia Półwyspu Arabskiego. Rozmach „Ścieżki Zubajdy” — _Darb Zubajda_ pod względem wielkości pozwala porównywać powstały trakt do dróg Imperium Romanum.
Sułtan Egiptu, Az-Zahir Bajbars, prowadził przez okres swojego panowania wiele wojen na różnych rubieżach państwa mameluckiego. Istniała więc konieczność zorganizowania specjalnej służby pocztowej. Przy jej budowie korzystał z wiedzy i doświadczenia mongolskiej służby pocztowej _jam_.
Poczta zorganizowana za Dżingis-chana i rozbudowana przez jego następców pokrywała swoją siecią prawie całą ziemię, jaką władali Mongołowie. Z dzieła Marco Polo wynika, że z Cham Bałyku (Pekin), stolicy Mongołów, rozchodziły się w różnych kierunkach drogi, które nosiły nazwy prowincji, do których podążały.
Sułtan Bajbars, walcząc z Mongołami, zapewne w części wzorował się na ich rozwiązaniach w kwestii organizacji łączności i wprowadził również u siebie pocztę konną — _barid_, wykorzystując do tego celu doświadczenie swoich poprzedników — kalifa Mu’āwija, właściwego twórcy _al-barīd_, i urzędu rejestracyjnego. Poczta łączyła tereny najdalej wysunięte w kierunku północno-wschodnim od fortecy granicznej al-Biry, z Aleksandrią i Kairem. Na trakcie pocztowym rozmieszczone były stacje, w których kurier mógł wymienić konia. Wytyczony szlak ze sprawnie działającymi stacjami pozwalał skrócić czas jego przebycia z 20 do 3 dni.
W trudniejszym pustynnym terenie wykorzystywano wielbłądy, co poszerzyło zasięg działania poczty od Kus na południe do Asuanu i Ajdhab. Poza pocztą konną do przesyłania wiadomości używano gołębi. Pierwsza wzmianka o takim sposobie przesyłania informacji pochodzi z 837 roku, kiedy to zawiadomiono kalifa al-Mu’tasima o ujęciu rebelianta Bābika, przywódcy sekty hurramickiej.
Na każdą wyprawę wojenną Arabowie zabierali ze sobą gołębie pocztowe pochodzące z ważnych miast i zamków. W czasach krucjat ptaki te okazywały się skuteczną formą łączności, a ich treserzy otrzymywali stałe wynagrodzenie.
W czasie wyprawy Ludwika IX na podbój Egiptu, po wylądowaniu pod Damiettą wojska muzułmańskie trzykrotnie wysyłały gołębie pocztowe do sułtana, zawiadamiając go o desancie nieprzyjaciela. Sułtan nie odpowiedział, bo był już złożony śmiertelną chorobą wskutek otrucia. Kiedy wiadomość o jego śmierci dotarła do oddziałów mających za zadanie bronić miasta, te wycofały się, porzucając mury obronne, które zajęli krzyżowcy.
Za pomocą gołębia pocztowego sułtan Al-Adila rezydujący w Damaszku otrzymał informację w sierpniu 1218 roku o zerwaniu łańcucha zagradzającego dostęp do Damietty i zdobyciu twierdzy przez Franków.
Za Bajbarsa sieć gołębników pokryła cały sułtanat. W ten sposób władca mógł otrzymać informację w ciągu 48 godzin, gdy w tym czasie przebycie konno tego samego odcinka zajmowało kurierowi do 3 dni. Na zagrożonych rubieżach sułtanatu wybudował też szereg wież strażniczych. Ich zadaniem było wczesne ostrzeżenie sułtana o ruchach nieprzyjaciela bądź innych istotnych wydarzeniach. Tego typu budowle pokrywały teren od strony granicy z Mongołami, od fortecy al-Biry i al-Rahba nad Eufratem aż po Gazę. Informacje były przesyłane pomiędzy wieżami za pomocą sygnałów dymnych lub ogniowych.
Poczta gołębia nie była zarezerwowana wyłącznie dla potrzeb państwa. Korzystali z niej również zwykli mieszkańcy, a właściwie ci znaczniejsi, o czym wzmiankuje Usama ibn Munkidha. Przeciętny obywatel nie miał po co i komu wysyłać gołębia, no chyba że do garnka w czasie wojny, gdy głód był dominującym uczuciem.
Kończąc tę część tematu, warto wspomnieć o specyficznym rodzaju listów, z jakim zetknęli się badacze antyku. Są to liczne tabliczki ołowiane znalezione na terenach przynależnych obszarowi kultury greckiej. Znaleziska te są interesującym dowodem wiary wówczas żyjących ludzi w „siłę nieczystą”. Dziś powiedzielibyśmy o wierze w szatana. Listy owe skierowane były przeciwko ludziom, którym nadawca źle życzył. Dla wzmocnienia przekazu były pisane na cienkich blaszkach ołowianych. Uważano bowiem, że ołów wśród metali jest jak nieboszczyk wśród ludzi — niemy, ciężki i martwy. Samo zaś pismo stawiano w przeciwieństwie do normalnego. A więc pisano nie z lewej strony do prawej, ale odwrotnie, z prawej do lewej, oraz z dołu do góry, albo też w dowolnej konfiguracji. Odczytanie takiego zapisu było problemem dla zwykłego odbiorcy. Natomiast dla „siły nieczystej” nie stanowiło to żadnej trudności. Po sporządzeniu listu składano go na wzór normalne korespondencji. A jego magiczną siłę wzmacniano przebijaniem go jednym lub kilkoma miedzianymi gwoździami. Uważano bowiem w starożytności, że gwóźdź jest symbolem przymusu, którego boginią była Ananke. W tym przypadku przymus miał gwarantować wypełnienie się zaklęcia.Homer, _Iliada_, przeł. Franciszek Ksawery Dmochowski, Warszawa 1990, ks. XXII, wers 147, s. 456.
W. I. Awdiejew, _Historia starożytnego Wschodu_, przeł. W. Głuchowski, L. Badzian, S. Ostrowski, Warszawa 1957, s. 411.
_Pieśni rozweselające serce_, przeł. Tadeusz Andrzejewski, Warszawa 1984, wiersz 34, s. 57.
Jerzy Manteuffel, _Ze świata papirusów_, Wrocław 1950, s. 25–42.
Tamże, s. 43.
Jørgen Laessøe, _Ludy Asyrii_, przeł. Grażyna Krasicka-Meuszyńska, Janusz Meuszyński, Wrocław 1972, s. 30–31.
Henry W. F. Saggs, _Wielkość i upadek Babilonii_, przeł. Jerzy Nowacki, Warszawa 1973, s. 225.
Tamże, s. 224–225.
Georges Roux, _Mezopotamia_, przeł. Beata Kowalska, Jolanta Kozłowska, Warszawa 2008, s. 25.
Lidia Winniczuk, _Ludzie, zwyczaje, obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu_, Warszawa 1983, s. 111.
Herodot, _Dzieje_, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1954, ks. VIII, rozdz. 97–100, s. 577.
Tom Holland, _Perski ogień_, przeł. Agnieszka Kowalska, Kamil Kuraszkiewicz, Warszawa 2005, s. 149.
Herodot, _Dzieje_, ks. V, rozdz. 33–36, s. 360; Poliajnos, _Podstępy wojenne_, przeł. Małgorzata Borowska, Warszawa 2003, ks. 1, rozdz. 24, s. 46–47.
Herodot, _Dzieje_, ks. I, rozdz. 123–125, s. 79; Małgorzata Hertmanowicz-Brzoza, Kamil Stepan, _Słownik władców świata_, Kraków 2005, hasło „Cyrus II Wielki”, s. 35.
Lyon Sprague de Camp, _Wielcy i mali twórcy cywilizacji_, przeł. Bolesław Orłowski, Warszawa 1968, s. 94.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi i mosty_, Warszawa 1970, s. 37.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie, Sztuka władzy_, Poznań 2017, s. 26.
Krzysztof Dąbrowski, Teresa Nagrodzka-Majchrzyk, Edward Tryjarski, _Hunowie Europejscy, Protobułgarzy, Chazarowie, Pieczyngowie_, Wrocław 1974, s. 32.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 29.
Aleksandra Kajdańska, Edward Kajdański, _Jedwab. Szlakami dżonek i karawan_, Warszawa 2007, s. 130.
Biblia, Warszawa 1990, Ks. Estery, 3.12–15.
Libanios, _Wybór mów_, przeł. Leokadia Małunowiczówna, Wrocław 1953, Mowa XVIII, rozdz. 52, s. 108.
Władysław Pałucki, _Narok_, Wrocław 1958, s. 142.
Lidia Winniczuk, _Ludzie_…, s. 111.
Tamże, s. 112.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 143; Jerzy Wielowiejski, _Na drogach i szlakach Rzymian_, Warszawa 1984, s. 222; Lionel Casson, _Podróże w starożytnym świecie_, przeł. Agnieszka Flasińska, Maria Radlińska-Kardaś, Wrocław 1981, s. 156.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 91; Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 87.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 95–97; Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 91.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 97–98.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 93–121.
Adriana Rosset, _Starożytne drogi_…, s. 85–86.
Swetoniusz, _Boski August_, _Żywoty cezarów_, przeł. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław 1972, ks. II, rozdz. 49–50, s. 144.
Edward W. Bovill, _Złoty szlak Maurów_, przeł. Edda Werfel, Warszawa 1966, s. 60–63.
Tamże, s. 78.
Grzegorz z Tours, _Historie. Historia Franków_, przeł. Kazimierz Liman, ks. Teofil Richter, Kraków 2012, ks. 9, rozdz. 39, s. 447.
Adriana Rosset, _Drogi i mosty w średniowieczu i czasach odrodzenia_, Warszawa 1974, s. 9–11.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 221; Max Cary, Howard Hayes Scullard, _Dzieje Rzymu. Od czasów najdawniejszych do Konstantyna_, przeł. Jerzy Schwakopf, Warszawa 1992, t. 2, s. 208.
Petroniusz, _Uczta Trymalchiona_, przeł. Leopold Staff, Warszawa 1994, s. 31, p. 53; s. 71.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 143.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, przeł. Ignacy Lewandowski, Warszawa 2002, ks. XIV, rozdz. 7, pkt 9, p. 158; s. 40.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 146.
Juliusz Kapitolinus, _Heweliusz Pertinaks_, , _Historycy Cesarstwa Rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana_, przeł. Hanna Szelest, Warszawa 1966, rozdz. 1–2, s. 116.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, ks. XIV, rozdz. 11, pkt 16, p. 237; s. 50.
Zosimos, _Nowa historia_, przeł. Helena Cichocka, Warszawa 2012, ks. II, rozdz. VIII, pkt 3, s. 111.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_, ks. XIX, rozdz. 11, pkt 3, s. 138; ks. XX, rozdz. 4, pkt 11, s. 147.
Władysław Pałucki, _Narok_, s. 144.
Libanios, _Mowa na cześć Juliana_, _Wybór mów_, przeł. Leokadia Małunowiczówna, Wrocław 1953, Mowa XVIII, rozdz. 141, s. 136.
Tamże, Mowa XVIII, rozdz. 143, s. 136–137.
Tamże, Mowa XVIII, rozdz. 141, s. 136.
Jerzy Wielowiejski, _Na drogach_…, s. 235.
Marco Polo, _Opisanie świata_, przeł. Anna Ludwika Czerny, Warszawa 1975, ks. II, cz. 1, rozdz. XCIX, s. 190, p. do rozdziału, s. 490.
Adam Mez, _Renesans islamu_, przeł. Adam Danecki, Warszawa 1981, s. 450–451.
_Tajna historia Mongołów. Anonimowa kronika Mongolska z XII w._, przeł. Stanisław Kałużyński, Warszawa 1970, ks. XII, rozdz. 279, s. 185–186.
Tamże, ks. XII, rozdz. 281, s. 187.
Boris Grekow, Aleksander Jakubowski, _Złota Orda i jej upadek_, Warszawa 1953, s. 70, 100.
Bobodżan Gafurow, _Dzieje i kultura ludów Azji Centralnej_, przeł. Stefan Michalski, Warszawa 1978, s. 513.
Marco Polo, _Opisanie świata_, ks. II, cz. 1, rozdz. XCIX, s. 193.
Tamże, rozdz. XCIX, s. 191.
Gaspar da Cruz, _Traktat o sprawach i osobliwościach Chin_, przeł. Joanna Kazimierczyk, Izabela Komorowska, Gdańsk 2001, s. 117.
Lew Gumilow, _Dzieje dawnych Turków_, przeł. Tadeusz Zabłudowski, Warszawa 1972, s. 376.
Ibn Battuta, _Osobliwości miast i dziwy podróży_, przeł. Tadeusz Majda, Halina Natorf, Warszawa 1962, s. 147.
Adam Mez, _Renesans islamu_, s. 453; Philip K. Hitti, _Dzieje Arabów_, przeł. Wojciech Dembski, Maria Skuratowicz, Edward Szymański, Warszawa 1969, s. 268.
Jerzy Hauziński, _Burzliwe dzieje Kalifatu Bagdadzkiego_, Kraków 1993, s. 119.
Philip K. Hitti, _Dzieje Arabów_, s. 165–166.
Tamże, s. 267.
Amin Maalouf, _Wyprawy krzyżowe w oczach Arabów_, przeł. Krystyna J. Dąbrowska, Warszawa 2001, s. 138; Adam Mez, _Renesans islamu_, s. 223; Jerzy Hauziński, _Burzliwe dzieje_…, s. 452.
Jean de Joinville, _Czyny Ludwika Świętego króla Francji_, przeł. Marzena Głodek, Warszawa 2004, rozdz. XXXV, s. 163–165.
Amin Maalouf, _Wyprawy krzyżowe_…, s. 240.
James Waterson, _Wojny Mameluków_, przeł. Barbara Tkaczow, Warszawa 2008, s. 116.
Usama ibn Munkidh, _Kitab al I’tibar_. _Księga pouczających przykładów_, przeł. Józef Bielawski, Ossolineum 1975, s. 77.
Tadeusz Zieliński, _O sile nieczystej_, tenże, _Szkice antyczne_, Kraków 1971, rozdz. II, s. 29.Lukian, _Aleksandria albo rzekomy prorok_, tenże, _Dialogi_, przeł. Michał Konstanty Bogucki, Wrocław 1962, t. 2, s. 165.
Tamże.
Tamże, s. 166.
Plutarch, _Lizander_, tenże, _Cztery żywoty_, przeł. Mieczysław Brożek, Warszawa 1954, rozdz. 28, s. 62.
Frontyn, _Podstępy wojenne_, przeł. Bogdan Burliga, Wrocław 2016, ks. 1, rozdz. 2.6, s. 89–90.
Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, przeł. Władysław Madyda, Wrocław 1967, t. 1, ks. 9, rozdz. 40.9, s. 33.
Tacyt, _Dzieje_, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1957, t. 2, ks. 3, rozdz. 57–58, s. 160.
Kwintus Kurcjusz Rufus, _Historia Aleksandra Wielkiego_, przeł. Lidia Winniczuk, Warszawa 1976, ks. 7, rozdz. II.10, s. 231.
Robert Stiller, _Opowiadanie 46_, tenże, _Kto uderzy w gong_, Kraków 2003, s. 62.
Tamże.Józef Flawiusz, _Autobiografia_, przeł. Jan Radożycki, Poznań 1986, rozdz. 45.228, s. 122.
Prokopiusz z Cezarei, _Historia wojen_, przeł. Ludwik Piotrowicz, Wrocław 2004, t. 2, ks. VIII, rozdz. 15.20, s. 366.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie. Sztuka władzy_, Poznań 2017, s. 259.
Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, przeł. Władysław Madyda, Wrocław 1967, ks. 37, rozdz. 11.2, s. 124.
Frontyn, _Podstępy wojenne_, przeł. Bogdan Burliga, Wrocław 2016, ks. 2, rozdz. 5.30, s. 162; Kasjusz Dion Kokcejanus, _Historia rzymska_, ks. 37, rozdz. 12.1, s. 125.
Tacyt, _Dzieła_,, przeł. Seweryn Hammer, Warszawa 1957, t. 1, ks. 6, rozdz. 24–25, s. 280.
Ammianus Marcellinus, _Dzieje rzymskie_…, t. 1, ks. 19, rozdz. 9.7, s. 137.
Krzysztof Mroziewicz, _Indie_…, s. 150, 157.
Tamże, s. 155.
Edward W. Bovill, _Złoty szlak Maurów_, przeł. Edda Werffel, Warszawa 1966, s. 37.
więcej..