Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wyzwalacz szczęścia. Jak wychować szczęśliwe dziecko - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Maj 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,50

Wyzwalacz szczęścia. Jak wychować szczęśliwe dziecko - ebook

Szczęście nie przytrafia się ot tak. Tylko my sami możemy je stworzyć... dla siebie i naszych dzieci. Szczęście to nawyk, którego da się nauczyć! Wyzwalacz szczęścia pokaże ci, jak w dziesięciu prostych krokach uczynić z twojego dziecka optymistę. Uśmiech, wdzięczność, śpiewanie, dotyk, kontakt z naturą, medytacja - trywialne? Nieprawda! Czasem proste rozwiązania są najlepsze. Jak wywołać uśmiech na twarzy marudy? Jak nie utonąć w zabawkach? Jak wypracować rodzinne rytuały (dzień pierwszych lodów, piątkowa pizza)? Jak zmienić negatywne podejście do przedszkola lub szkoły? Jak przygotować dziecko na pojawienie się młodszego rodzeństwa? Jak korzystać ze skandynawskich sposobów na wychowanie?

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-073-1
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ALE­XIA BAR­RA­BLE jest na­uczy­ciel­ką edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej, z pa­sją wy­ko­rzy­stu­ją­cą ba­da­nia na­uko­we, za­rów­no w pra­cy, jak i w domu. Za­in­spi­ro­wa­na wciąż roz­wi­ja­ją­cą się psy­cho­lo­gią po­zy­tywną, do po­mo­cy w na­pi­sa­niu tej książ­ki za­an­ga­żo­wa­ła dok­tor Jen­ny Bar­nett – neu­ro­nau­kow­ca, a za­ra­zem swo­ją przy­ja­ciół­kę.

Ale­xia do­ra­sta­ła w Gre­cji i Wiel­kiej Bry­ta­nii. Pra­co­wa­ła jako na­uczy­ciel­ka w pry­wat­nych lon­dyń­skich pod­sta­wów­kach, po czym wró­ci­ła do Gre­cji, gdzie uczy w szko­łach mię­dzy­na­ro­do­wych. Wy­kła­da też na wy­dzia­le pe­da­go­gi­ki w ateń­skiej fi­lii Uni­wer­sy­te­tu Dun­dee. Ale­xia miesz­ka w gó­rach, nie­da­le­ko Aten, wraz z mę­żem – rów­nież na­uczy­cie­lem, dwo­ma sy­na­mi i czte­re­ma psa­mi.

DR JEN­NY BAR­NETT jest neu­ro­nau­kow­cem i cie­ka­wi ją za­sto­so­wa­nie nauk ko­gni­tyw­nych do roz­wią­zy­wa­nia prak­tycz­nych pro­ble­mów. Stu­dio­wa­ła na trzech uni­wer­sy­te­tach: oks­fordz­kim, Cam­brid­ge i Ha­rvar­da, jest pro­fe­so­rem nad­zwy­czaj­nym na sta­no­wi­sku ba­daw­czym na Uni­wer­sy­te­cie Cam­brid­ge, a tak­że współ­au­tor­ką po­nad pięć­dzie­się­ciu prac na­uko­wych do­ty­czą­cych przy­czyn szczę­ścia i cho­rób umy­sło­wych.Ta książ­ka nie po­wsta­ła­by bez cu­dow­nej gru­py osób, któ­re nam po­ma­ga­ły na róż­nych eta­pach. Mówi się, że trze­ba ca­łej wio­ski, żeby wy­cho­wać dziec­ko – mam wra­że­nie, że to samo do­ty­czy rów­nież ksią­żek. A więc ogrom­nie dzię­ku­ję ca­łej na­szej wio­sce.

Je­ste­śmy z Jen­ny bez­gra­nicz­nie wdzięcz­ne wszyst­kim tym, któ­rzy od po­cząt­ku pod­chwy­ci­li nasz po­mysł i po­mo­gli nam uwie­rzyć, że uda się go zre­ali­zo­wać. Przy­ja­ciół­kom, ale tak­że cen­nym kry­ty­kom: Ma­riet­cie Pa­pa­da­tou-Pa­stou, Cor­de­lii Mad­dem, Pho­ebe Vay­anau i An­nie To­ulo­uma­kos. Moim ko­le­żan­kom z pra­cy, od któ­rych na­uczy­łam się wła­ści­wie wszyst­kie­go, co wiem o na­ucza­niu: Judi Ko­ra­ka­ki, Ta­rze Cal­low, Ju­lie Cha­li­kio­po­ulou i Sal­ly-Ann Mor­ris. Wszyst­kim mat­kom i oj­com, któ­rzy uważ­nie słu­cha­li, dzie­li­li się swo­imi do­świad­cze­nia­mi i da­wa­li nam rady, ale tak­że przez cały czas sta­no­wi­li po pro­stu źró­dło in­spi­ra­cji. Fa­ce­bo­oko­wej gru­pie Cu­dzo­ziem­skie mat­ki i przy­szłe mat­ki w Ate­nach (Fo­re­ign Mo­thers and Mo­thers-to-be in Athens), bę­dą­cej nie­wy­czer­pa­nym źró­dłem po­rad i wspar­cia. Mo­jej ma­mie i mo­je­mu ta­cie za cu­dow­ne dzie­ciń­stwo i szczę­śli­we wspo­mnie­nia. Sła­wie Ko­wa­lik, któ­ra po­ma­ga­ła mi w opie­ce nad moją dwój­ką na ostat­nim eta­pie pi­sa­nia tej książ­ki. I oczy­wi­ście szko­łom, w któ­rych pra­co­wa­łam – tym, gdzie dzie­ci na­praw­dę do­ra­sta­ją szczę­śli­wie!

Wresz­cie naj­więk­sze po­dzię­ko­wa­nia na­le­żą się mo­jej ro­dzi­nie: mo­je­mu mę­żo­wi Dun­ca­no­wi, mo­jej opo­ce i naj­wier­niej­sze­mu ki­bi­co­wi. Moim sy­nom, Jo­emu i Oli­ve­ro­wi, któ­rzy wnie­śli w na­sze ży­cie naj­wię­cej szczę­ścia i któ­rzy cier­pli­wie (i z ra­do­ścią) zno­si­li eks­pe­ry­men­ty z tymi wszyst­ki­mi po­my­sła­mi na szczę­ście, któ­re na nich wy­pró­bo­wy­wa­łam!

Dok­tor Jen­ny Bar­nett jest moją przy­ja­ciół­ką od dwu­dzie­stu lat i z en­tu­zja­zmem po­dej­mu­je więk­szość zwa­rio­wa­nych wy­zwań, któ­re jej pro­po­nu­ję. Na­sza współ­pra­ca przy pi­sa­niu tej książ­ki jesz­cze wzmoc­ni­ła na­szą przy­jaźń i już pla­nu­je­my ko­lej­ną wspól­ną przy­go­dę!

Ale­xia Bar­ra­ble, paź­dzier­nik 2015Tydzień temu wy­bra­ły­śmy się z moją pię­cio­let­nią cór­ką Cee na po­po­łu­dnio­wy spa­cer. Nie­daw­no opa­no­wa­ła jaz­dę na dwu­ko­ło­wym ro­we­rze i te­raz ko­rzy­sta z każ­dej oka­zji, żeby na nim po­sza­leć. A ja się cie­szę, że mogę biec obok niej i też za­znać tro­chę ru­chu na świe­żym po­wie­trzu. Wła­śnie koń­czył się in­ten­syw­ny świą­tecz­ny okres od­wie­dza­nia krew­nych i po­dró­żo­wa­nia, i był to do­sko­na­ły mo­ment na to, by spę­dzić tro­chę cza­su tyl­ko we dwie. Wy­da­wa­ło mi się, że tego wła­śnie nam trze­ba.

Tyle że ten nasz go­dzin­ny wy­pad oka­zał się zu­peł­nie nie­uda­ny. Cee cią­gle mia­ła ja­kieś po­wo­dy do ma­ru­dze­nia: wy­bo­ista uli­ca, zim­no, za­sa­dy bez­pie­czeń­stwa, to, że szłam za wol­no, a kil­ka mi­nut póź­niej – za szyb­ko. Sta­ra­łam się nie tra­cić po­go­dy du­cha, stwier­dzi­łam jed­nak, że nie zdo­łam po­pra­wić jej hu­mo­ru. Zu­peł­nie jak­by się za­wzię­ła, żeby tam­te­go po­po­łu­dnia być nie­szczę­śli­wa.

Wie­czo­rem, kie­dy już po­ło­ży­łam Cee i jej młod­sze­go bra­cisz­ka do łó­żek, za­czę­łam czy­tać Wy­zwa­lacz szczę­ścia. Na pierw­szej stro­nie na­tra­fi­łam na myśl, któ­ra za­in­spi­ro­wa­ła Ale­xię Bar­ra­ble i Jen­ny Bar­nett do na­pi­sa­nia tej książ­ki: w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku, tym, cze­go my, ro­dzi­ce, naj­bar­dziej pra­gnie­my dla na­szych dzie­ci jest to, by były szczę­śli­we.

Tak! Te sło­wa wy­da­ły mi się bar­dzo praw­dzi­we, zwłasz­cza po moim po­po­łu­dnio­wym do­świad­cze­niu z Cee. Naj­bar­dziej pra­gnę­łam, żeby Cee mo­gła prze­żyć każ­dy dzień z ra­do­ścią w ser­cu. W cza­sie tam­tej prze­jażdż­ki ro­we­ro­wej mia­łam na­dzie­ję, że bę­dzie się cie­szyć z siły swo­ich nóg, a nie ję­czeć, że jest zmę­czo­na. Ufa­łam, że do­strze­że pięk­no w sre­brzy­stej sza­ro­ści po­po­łu­dnia, za­miast na­rze­kać na zim­no. I że bę­dzie wdzięcz­na za to na­sze wspól­ne wyj­ście, a nie na­bur­mu­szo­na z po­wo­du mo­ich za­sad.

Jak wie­dzą wszy­scy ro­dzi­ce, na­sze dzie­ci ni­g­dy nie będą szczę­śli­we przez cały czas, i je­śli po­sta­wi­my so­bie to za cel, z pew­no­ścią po­pad­nie­my we fru­stra­cję. Wszy­scy mamy ta­kie dni, kie­dy czu­je­my, że nic nam się nie ukła­da. Tam­te­go po­po­łu­dnia po­zwo­li­łam Cee na te jej hu­mo­ry, ale kie­dy już za­snę­ła, za­in­spi­ro­wa­na lek­tu­rą za­czę­łam my­śleć, w jaki spo­sób mo­gli­by­śmy le­piej pie­lę­gno­wać szczę­ście w na­szej ro­dzi­nie. Książ­ka Wy­zwa­lacz szczę­ścia tra­fi­ła w moje ręce aku­rat w od­po­wied­nim mo­men­cie.

Ta książ­ka uczy nas, że szczę­ście nie przy­tra­fia się ot tak. To nie jest coś, na co moż­na cze­kać bez­czyn­nie, jak na przy­chyl­ne zrzą­dze­nie losu czy ład­ną po­go­dę. To coś, co mo­że­my sami stwo­rzyć dla sie­bie i na­szych dzie­ci. A co jesz­cze waż­niej­sze, mo­że­my je na­uczyć – głów­nie świe­cąc im przy­kła­dem – jak mogą stwo­rzyć swo­je wła­sne szczę­ście, ob­da­rzyć na­sze dzie­ci umie­jęt­no­ścią, któ­ra bę­dzie im słu­żyć przez całe ży­cie.

Na pierw­szy rzut oka pra­gnie­nie, żeby były po pro­stu szczę­śli­we, może wy­da­wać się nie­co płyt­kie. Od­ru­cho­wo wy­obra­ża­my so­bie dziec­ko, któ­re do­sta­je każ­dą za­baw­kę czy sma­ko­łyk, ja­kich się do­ma­ga, albo spę­dza ży­cie na cią­głej za­ba­wie. Wie­my z wła­sne­go do­świad­cze­nia, że wię­cej rze­czy nie­ko­niecz­nie ozna­cza wię­cej szczę­ścia, a do­bra za­ba­wa w rów­nym stop­niu wy­ni­ka z na­sze­go na­sta­wie­nia, co z oko­licz­no­ści.

Na pod­sta­wie lek­tu­ry Wy­zwa­lacz szczę­ścia prze­ko­nu­je­my się, że te same rze­czy, któ­re spra­wia­ją, że lu­dzie są szczę­śliw­si, czy­nią ich tak­że lep­szy­mi oby­wa­te­la­mi świa­ta, a je­śli tego wła­śnie chce­my dla na­szych dzie­ci, by­naj­mniej nie jest to płyt­kie pra­gnie­nie. Wy­ra­ża­nie wdzięcz­no­ści, zna­le­zie­nie sen­sow­ne­go za­ję­cia, po­ma­ga­nie in­nym, pie­lę­gno­wa­nie uważ­no­ści – to wszyst­ko przy­kła­dy dzia­łań, któ­re dają in­dy­wi­du­al­ne szczę­ście, ale tak­że pro­mie­niu­ją da­lej, spra­wia­jąc, że świat wo­kół nas sta­je się lep­szy. Z cza­sem mogą się one prze­ro­dzić w na­wy­ki na całe ży­cie, stać się „spo­so­bem by­cia”, któ­ry po­mo­że na­szym dzie­ciom uod­por­nić się na tru­dy i roz­cza­ro­wa­nia, a co za tym idzie, żyć na­praw­dę szczę­śli­wie – na­wet kie­dy nie będą już miesz­kać z nami pod jed­nym da­chem.

Au­tor­ki Wy­zwa­la­cza szczę­ścia od­da­ły ogrom­ną przy­słu­gę ro­dzi­com i na­uczy­cie­lom, do­ko­nu­jąc prze­glą­du ba­dań na­uko­wych do­ty­czą­cych szczę­ścia i wy­łu­sku­jąc opar­te na do­wo­dach stra­te­gie zwięk­sze­nia jego od­czu­wa­nia. Ta książ­ka to praw­dzi­wy skar­biec po­par­tych ba­da­nia­mi na­uko­wy­mi – i prze­te­sto­wa­nych przez jed­ną z au­to­rek w kla­sie i w domu – po­my­słów do sa­mo­dziel­ne­go wy­pró­bo­wa­nia z wa­szy­mi dzieć­mi i stwier­dze­nia, co naj­le­piej się spraw­dza w wa­szym przy­pad­ku.

W co­dzien­nej opie­ce nad dzieć­mi bar­dzo wie­le cza­su po­chła­nia­ją czyn­no­ści, któ­re mogą się nam wy­da­wać przy­ziem­ne. Nie­usta­ją­ca ru­ty­na prze­wi­ja­nia i ubie­ra­nia, go­to­wa­nia i sprzą­ta­nia, za­ba­wy i ką­pa­nia, bu­dze­nia i usy­pia­nia. Ile szczę­ścia mo­że­my tchnąć w te czyn­no­ści?

Za­in­spi­ro­wa­na tą książ­ką za­czę­łam od sku­pie­nia się na kil­ku ma­łych, ale waż­nych chwi­lach dnia. Pil­nu­ję, że­by­śmy każ­dy dzień za­czy­na­li od ra­do­sne­go po­wi­ta­nia, więc kie­dy dzie­ci bu­dzą mnie rano (za­wsze zbyt wcześ­nie!), pa­mię­tam o tym, żeby je przy­tu­lić, po­ca­ło­wać i po­wie­dzieć im parę cie­płych słów. Cała na­sza ro­dzi­na lubi też mo­ment przed roz­po­czę­ciem wie­czor­ne­go po­sił­ku, kie­dy za­sta­na­wia­my się, za co mo­że­my być wdzięcz­ni. A pod ko­niec dnia, kie­dy tulę Cee do snu, jako sta­ły punkt wpro­wa­dzam wspo­mi­na­nie na­szej ulu­bio­nej czę­ści dnia, żeby w ten spo­sób po­now­nie czer­pać z niej szczęś­cie i przed za­śnię­ciem my­śleć o czymś przy­jem­nym.

W Wy­zwa­la­czu szczę­ścia jest znacz­nie wię­cej po­my­słów, któ­re za­mie­rzam wy­pró­bo­wać z mo­imi dzieć­mi. Ta książ­ka uczy nas, że drob­ne uczyn­ki i małe na­wy­ki mogą w zna­czą­cy spo­sób przy­czy­nić się do szczę­śli­we­go dnia – i szczę­śli­we­go dzie­ciń­stwa.Jak korzystać z tej książki

To nie jest pod­ręcz­nik wy­cho­wa­nia. Ta książ­ka nie po­wie wam, jak być do­sko­na­łym ro­dzi­cem ani jak wy­cho­wać ide­al­ne dzie­ci, po­win­na na­to­miast pod­su­nąć wam pew­ne po­my­sły, jak spra­wić, by dni spę­dza­ne z dzieć­mi były przy­jem­niej­sze, bar­dziej zna­czą­ce, a co za tym idzie – szczę­śliw­sze. To wni­kli­we spoj­rze­nie na to, co spra­wia, że dzie­ci są szczę­śli­we, a tak­że do­głęb­na ana­li­za, jak naj­le­piej wy­ko­rzy­stać w prak­ty­ce to, co spraw­dza się w teo­rii. Jest to tak­że za­pis mo­ich kil­ku­let­nich sta­rań, by wcie­lić w ży­cie na­wy­ki szczę­ścia, za­rów­no w mo­jej kla­sie, jak i w domu. Na pod­sta­wie tych do­świad­czeń mogę wam wy­ja­wić je­den po­ży­tecz­ny sku­tek ubocz­ny sto­so­wa­nia tych tech­nik: ko­rzy­sta na tym cała ro­dzi­na. Szczę­ście jest za­raź­li­we!

Ta książ­ka nie zo­sta­ła po­my­śla­na tak, by ją czy­tać od po­cząt­ku do koń­ca za jed­nym po­sie­dze­niem. Jest prze­zna­czo­na dla za­ję­tych ro­dzi­ców ma­łych dzie­ci, któ­rzy nie mogą so­bie po­zwo­lić na luk­sus dłu­gie­go nie­prze­rwa­ne­go czy­ta­nia. Się­gaj­cie po nią i od­kła­daj­cie ją tak, jak wam pa­su­je, otwórz­cie ją na jed­nym roz­dzia­le, a ko­lej­ny po­miń­cie, je­śli chce­cie: nie ma po­praw­ne­go spo­so­bu jej czy­ta­nia ani też kon­kret­ne­go po­rząd­ku, w ja­kim na­le­ży to ro­bić. Czy­taj­cie na wy­ryw­ki, wy­pró­bo­wuj­cie róż­ne po­my­sły i spraw­dzaj­cie, w jaki spo­sób mogą one za­dzia­łać w wa­szej ro­dzi­nie.

Każ­dy roz­dział zo­stał po­dzie­lo­ny na czę­ści. Naj­pierw krót­ko przed­sta­wia­my dany na­wyk szczę­ścia, a na­stęp­nie przy­glą­da­my się ba­da­niom na­uko­wym po­twier­dza­ją­cym ten po­mysł. Da­lej znaj­dzie­cie dwie prak­tycz­ne czę­ści opi­su­ją­ce, w jaki spo­sób wy­ko­rzy­sta­łam te na­wy­ki w prak­ty­ce: w moim ży­ciu za­wo­do­wym, jako na­uczy­ciel­ka, a tak­że w domu, z mo­imi dzieć­mi. Za­miesz­czam rów­nież spo­strze­że­nia ma­tek bar­dziej do­świad­czo­nych ode mnie: czę­sto naj­cen­niej­szym źró­dłem prak­tycz­nych roz­wią­zań w moim ży­ciu są mat­ki wy­prze­dza­ją­ce mnie w grze zwa­nej wy­cho­wa­niem, któ­re do­ko­na­ły tego wszyst­kie­go przede mną! Na koń­cu więk­szo­ści z roz­dzia­łów su­ge­ru­ję kil­ka spo­so­bów na wy­ko­rzy­sta­nie tech­no­lo­gii, żeby wpro­wa­dzić na­wy­ki szczę­ścia w wa­szym ży­ciu. Je­śli je­ste­ście dum­ny­mi ro­dzi­ca­mi nie­co star­szych dzie­ci, może się oka­zać, że te su­ge­stie uła­twią wam prze­ko­na­nie ich do na­szych po­my­słów.

Po­mysł

Po­mysł na tę książ­kę przy­szedł mi do gło­wy za­nim uro­dzi­łam pierw­sze dziec­ko. Per­spek­ty­wa zbli­ża­ją­ce­go się ma­cie­rzyń­stwa za­chwy­ca­ła mnie i prze­ra­ża­ła – czę­sto w rów­nym stop­niu – a ja za­sta­na­wia­łam się wte­dy, cze­go pra­gnę dla mo­ich przy­szłych dzie­ci. Ja­kie są moje aspi­ra­cje w związ­ku z nimi? Jako do­świad­czo­na pra­cow­ni­ca oświa­ty wie­lo­krot­nie sły­sza­łam ro­dzi­ców mó­wią­cych o tym, cze­go pra­gną dla swo­ich dzie­ci. Mia­łam wra­że­nie, że lu­dzie mają ude­rza­ją­co róż­no­rod­ne, a jed­no­cze­śnie nie­wia­ry­god­nie po­dob­ne aspi­ra­cje zwią­za­ne z wła­sny­mi dzieć­mi. W grun­cie rze­czy, gdy do­trzeć do sed­na ich pra­gnień, to, cze­go wszy­scy chcą dla swo­ich dzie­ci, moż­na pod­su­mo­wać jed­nym sło­wem: szczę­ście. I ja tak­że do­szłam do wnio­sku, że naj­bar­dziej za­le­ży mi wła­śnie na tym, by moje przy­szłe dzie­ci po­tra­fi­ły być szczę­śli­we. Nie tyl­ko do­brze się ba­wić, cho­ciaż to tak­że może sta­no­wić cel wart za­cho­du, ale od­czu­wać szczę­ście w głęb­szym, bar­dziej zna­czą­cym i peł­niej­szym sen­sie.

W tym sa­mym cza­sie wiel­ką po­pu­lar­no­ścią za­czę­ła się cie­szyć na­uka o szczę­ściu i do­brym sa­mo­po­czu­ciu, czę­sto na­zy­wa­na „psy­cho­lo­gią po­zy­tyw­ną”. Obec­nie set­ki na­ukow­ców pod wo­dzą Mar­ti­na Se­lig­ma­na pro­wa­dzą ba­da­nia nad ulot­ną nie­gdyś dzie­dzi­ną szczę­ścia. Do­wia­du­ją się wie­lu cie­ka­wych rze­czy do­ty­czą­cych przed­mio­tu swych ba­dań, cza­sem ich od­kry­cia po­twier­dza­ją to, co pod­po­wia­da zdro­wy roz­są­dek czy mą­drość lu­do­wa, kie­dy in­dziej jed­nak do­cho­dzą do do­syć za­ska­ku­ją­cych i sprzecz­nych z in­tu­icją wnio­sków.

Za­wsze by­łam zwo­len­nicz­ką prak­tycz­nych roz­wią­zań opar­tych na ba­da­niach na­uko­wych, rów­nież w dzie­dzi­nie edu­ka­cji. W tam­tym cza­sie pra­co­wa­łam na peł­ny etat jako na­uczy­ciel­ka i mia­łam po­czu­cie, że to praw­dzi­wa oka­zja, by sko­rzy­stać z tych no­wych ba­dań i za­sto­so­wać je w mo­jej kla­sie, a nie tyl­ko ba­zo­wać na moim dzie­się­cio­let­nim do­świad­cze­niu w na­ucza­niu ma­łych dzie­ci. Póź­niej, kie­dy zo­sta­łam peł­no­eta­to­wą mamą, wró­ci­łam do li­te­ra­tu­ry na te­mat szczę­ścia i sta­ra­łam się prak­ty­ko­wać je w domu z dzieć­mi – Joem, moim star­szym sy­nem, i Oli­ve­rem, któ­ry uro­dził się na po­cząt­ku tego pro­jek­tu. Mój aniel­sko cier­pli­wy mąż Dun­can oka­zał się rów­nia­chą i też się do nas przy­łą­czył!

Żeby le­piej się ro­ze­znać w tej cią­gle roz­wi­ja­ją­cej się dzie­dzi­nie, po­pro­si­łam o po­moc moją przy­ja­ciół­kę Jen­ny, psy­cho­lo­ga i neu­ro­nau­kow­ca. Jen­ny po­dzie­la moją pa­sję sto­so­wa­nia na­uki w co­dzien­nym ży­ciu – ra­zem czy­ta­ły­śmy i oma­wia­ły­śmy nie­zli­czo­ne pra­ce na­uko­we na te­mat do­bre­go sa­mo­po­czu­cia i szczęś­cia. Stop­nio­wo za­czę­ły­śmy ukła­dać li­stę co­dzien­nych zwy­cza­jów, któ­re zda­wa­ły się pro­wa­dzić do po­pra­wy sa­mo­po­czu­cia, lep­sze­go na­stro­ju, ra­do­śniej­szych dni i w ogó­le bar­dziej sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ce­go ży­cia. Im bar­dziej się w to za­głę­bia­ły­śmy, tym bar­dziej sta­wa­ło się oczy­wi­ste, że nie ist­nie­je ja­kaś wiel­ka ta­jem­ni­ca szczę­ścia – po­ja­wia się ono na wie­le róż­nych spo­so­bów i w roz­ma­itym stop­niu, w naj­róż­niej­szych chwi­lach: mogą je wy­wo­łać lody przy pla­ży, za­pach świe­żo sko­szo­nej tra­wy, spa­cer z psa­mi, pla­no­wa­nie przy­ję­cia nie­spo­dzian­ki. Naj­szczę­śliw­si wy­da­ją się ci, któ­rzy od­kry­li, w jaki spo­sób zbu­do­wać z tych ulot­nych chwil mo­tyw prze­wod­ni swo­je­go ży­cia: więk­sze za­do­wo­le­nie i po­czu­cie celu.

Prze­glą­da­jąc li­te­ra­tu­rę, za­uwa­ży­ły­śmy, że ist­nie­je kil­ka klu­czo­wych na­wy­ków cha­rak­te­ry­stycz­nych dla szczę­śli­wych lu­dzi. Uprasz­cza­jąc nie­co, za­czę­ły­śmy my­śleć o szczę­ściu jako o ze­sta­wie co­dzien­nych na­wy­ków. Sta­ra­ły­śmy się ze­brać więk­szość z nich w tej książ­ce. Na­sza li­sta nie jest jed­nak wy­czer­pu­ją­ca. Dzie­sięć aspek­tów szczę­ścia, któ­re oma­wia­my, to je­dy­nie su­ge­stie, któ­re – przy­ję­te i sto­so­wa­ne re­gu­lar­nie – po­win­ny po­pra­wić wa­sze co­dzien­ne sa­mo­po­czu­cie.

Nie­któ­re z nich za­pew­nią wam na­tych­mia­sto­we po­lep­sze­nie hu­mo­ru (jak Śpie­wa­nie i Uśmie­chy), inne mogą pro­wa­dzić do uda­ne­go ży­cia (jak Od­na­le­zie­nie sen­su i Uzy­skać prze­pływ). Nie­któ­re ozna­cza­ją małe zmia­ny w co­dzien­nym pla­nie dnia (jak Otwar­ta prze­strzeń czy Mind­ful­ness), pod­czas gdy inne wią­żą się ze zmia­ną per­spek­ty­wy (na przy­kład Wdzięcz­ność). U pod­staw więk­szo­ści z nich znaj­du­ją się re­la­cje z in­ny­mi ludź­mi: dzię­ki nim zbli­ży­my się do sie­bie jako ro­dzi­na, a tak­że umoc­ni­my na­sze wię­zi spo­łecz­ne. I wresz­cie wszyst­kie, w ta­kim czy in­nym stop­niu, zo­sta­ły po­par­te do­wo­da­mi na­uko­wy­mi, któ­re sta­ra­ły­śmy się wy­ło­żyć w pro­sty i ła­twy do zro­zu­mie­nia spo­sób.

Dlaczego szczęście?

Czę­sto ktoś mnie pyta, dla­cze­go tak się sku­piam na szczę­ściu dzie­ci, a nie na in­nych umie­jęt­no­ściach ży­cio­wych albo suk­ce­sach w na­uce. Ła­two tu o nie­po­ro­zu­mie­nie, więc za­wsze za­czy­nam od wy­ja­śnie­nia w pro­stych sło­wach, jak ro­zu­miem szczę­ście. Dla mnie, a tak­że dla ce­lów tej książ­ki, szczę­ście to za­rów­no ra­dość ży­cia (joie de vi­vre), któ­rą moż­na zna­leźć w drob­nych co­dzien­nych przy­jem­no­ściach, ale tak­że – co waż­niej­sze – trwa­łe po­czu­cie za­do­wo­le­nia, któ­re mają lu­dzie ży­ją­cy peł­nią ży­cia. Ta peł­nia ży­cia nie do­ty­czy rze­czy ma­te­rial­nych czy he­do­ni­stycz­nych za­jęć, ale sen­su, głę­bo­kich re­la­cji i szu­ka­nia sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cych dzia­łań. Je­stem prze­ko­na­na, że szczę­ście tego ro­dza­ju po­cią­ga za sobą inne ko­rzy­ści.

Są zresz­tą na to do­wo­dy! Ba­da­nia na­uko­we po­ka­zu­ją, że szczę­śli­wi ucznio­wie le­piej się uczą: za­zwy­czaj mają lep­szą mo­ty­wa­cję i po­tra­fią dłu­żej się sku­pić. Ostat­nie ba­da­nia su­ge­ru­ją, że małe, za­le­d­wie osiem­na­sto­mie­sięcz­ne dzie­ci le­piej się uczą, kie­dy na­uce to­wa­rzy­szy śmiech. Po­nad­to szczę­śliw­si ucznio­wie na ogół le­piej za­cho­wu­ją się w kla­sie, a w wy­ni­ku sprzę­że­nia zwrot­ne­go wszy­scy mają bar­dziej sprzy­ja­ją­ce wa­run­ki do na­uki.

Szczę­śli­wi lu­dzie są mil­si (a wy­da­je się, że i od­wrot­nie – mil­si lu­dzie są rów­nież szczę­śliw­si). Cie­szą się za­zwy­czaj lep­szym zdro­wiem, dłu­żej żyją i bu­du­ją trwa­łe związ­ki, co z ko­lei czy­ni ich szczę­śliw­szy­mi. I wresz­cie lu­dzie szczę­śli­wi na ogół od­no­szą więk­sze suk­ce­sy, po­nie­waż wy­da­je się, że szczę­ście in­spi­ru­je nas do cięż­kiej pra­cy na rzecz lep­szej przy­szło­ści. Tak więc, cho­ciaż war­to po pro­stu dą­żyć do szczęś­cia jako ta­kie­go, ist­nie­je wie­le do­dat­ko­wych ko­rzy­ści by­cia szczę­śli­wym: a wszyst­ko są to rze­czy, któ­rych my, ro­dzi­ce, pra­gnie­my dla na­szych dzie­ci!

Motyw przewodni

Lu­dzie są zwie­rzę­ta­mi stad­ny­mi. Ewo­lu­owa­li­śmy, by być człon­ka­mi ple­mie­nia, wio­ski, a fun­da­men­tal­na ludz­ka po­trze­ba przy­na­leż­no­ści do gru­py wciąż po­zo­sta­je sil­na. Sta­ra­my się na­le­żeć do róż­nych grup – od ma­łych, jak pary i ro­dzi­ny, do więk­szych, jak ko­ścio­ły, klu­by i dru­ży­ny. Bez wzglę­du na to, czy je­ste­śmy in­tro­wer­ty­ka­mi, czy eks­tra­wer­ty­ka­mi, ob­co­wa­nie z in­ny­mi, roz­ma­wia­nie i by­cie ra­zem czy­nią nas szczę­śliw­szy­mi.

Związ­ki z ota­cza­ją­cy­mi nas ludź­mi sta­no­wią waż­ne źró­dło szczę­ścia (a tak­że spo­ra­dycz­nych nie­sna­sek, ma się ro­zu­mieć!), za­tem żad­na książ­ka na te­mat do­bre­go sa­mo­po­czu­cia nie by­ła­by kom­plet­na bez tego aspek­tu. A prze­cież, jak się prze­ko­na­cie, nie ma tu osob­ne­go roz­dzia­łu po­świę­co­ne­go kon­tak­tom to­wa­rzy­skim czy bu­do­wa­niu sil­niej­szych re­la­cji z ota­cza­ją­cy­mi nas oso­ba­mi. Po­wód jest pro­sty: umac­nia­nie wię­zi, za­rów­no w ob­rę­bie ro­dzi­ny, jak i poza nią, to mo­tyw prze­wod­ni, prze­wi­ja­ją­cy się przez każ­dy roz­dział tej książ­ki. Każ­dy oma­wia­ny na­wyk szczę­ścia wią­że się po czę­ści z po­głę­bia­niem re­la­cji mię­dzy nami, w na­szej ro­dzi­nie i w sze­rzej po­ję­tej spo­łecz­no­ści. Ta­kie za­ję­cia, jak śpie­wa­nie w chó­rze czy wo­lon­ta­riat spra­wią, że bę­dzie­my szczę­śli­wi – po czę­ści dla­te­go że w ten spo­sób wni­ka­my w pew­ną spo­łecz­ność, na­wią­zu­jąc nowe zna­jo­mo­ści i re­la­cje z in­ny­mi. Gdy two­rzy­my nowe tra­dy­cje ro­dzin­ne, wspo­mi­na­my wspól­ne do­świad­cze­nia czy po pro­stu re­gu­lar­nie jemy ra­zem po­sił­ki albo cho­dzi­my na spa­ce­ry, umac­nia­my wię­zi ro­dzin­ne, wspie­ra­jąc tym sa­mym trwa­łe do­bre sa­mo­po­czu­cie wszyst­kich człon­ków ro­dzi­ny.

Krótka, lecz ważna uwaga na temat modelowania, czyli dawania dobrego przykładu

Po­wsta­ły licz­ne pra­ce na­uko­we na te­mat tego, jak dzie­ci uczą się od ota­cza­ją­cych je osób, a jed­nym z naj­lep­szych spo­so­bów jest na­śla­do­wa­nie tego, co ro­bi­my my – do­ro­śli. Do­ty­czy to wszyst­kich sfer ży­cia, od za­cho­wa­nia przy je­dze­niu do życz­li­wo­ści dla in­nych, od cier­pli­wo­ści po my­cie zę­bów. Po­wiem wam wię­cej: dzie­ci nie tyl­ko na­śla­du­ją re­zul­tat koń­co­wy, ale ob­ser­wu­ją nas uważ­nie i sta­ra­ją się po­wie­lać wszyst­kie dzia­ła­nia, któ­re do nie­go pro­wa­dzą. Wła­ści­wie tę ce­chę u lu­dzi moż­na uznać za pod­sta­wę prze­ka­zy­wa­nia kul­tu­ry. Czę­sto do­brze jest odło­żyć na bok tra­dy­cyj­ne „na­ucza­nie” i po­zwo­lić, by na­sze dzie­ci ro­bi­ły to, co po­tra­fią naj­le­piej: niech chło­ną na­sze na­wy­ki szczę­ścia, ob­ser­wu­jąc, jak sto­su­je­my je każ­de­go dnia. A je­śli to pro­wa­dzi do pod­nie­sie­nia po­zio­mu szczę­ścia i do­bre­go sa­mo­po­czu­cia wszyst­kich człon­ków ro­dzi­ny, na­le­ży tyl­ko się cie­szyć!

Ko­men­tarz

Ta książ­ka wy­ko­rzy­stu­je moje po­nad­dzie­się­cio­let­nie do­świad­cze­nie w pra­cy z dzieć­mi, w róż­nych szko­łach. Sy­tu­acje w niej opi­sa­ne to fa­bu­la­ry­za­cje praw­dzi­wych zda­rzeń, a na opi­sy­wa­ne po­sta­ci zło­ży­ło się wie­lu uczniów i na­uczy­cie­li, z któ­ry­mi pra­co­wa­łam przez lata.Po­mysł

Być może nie zna­my wszyst­kich do­bro­dziejstw, ja­kie mogą się wią­zać ze zwy­kłym uśmie­chem, ale wie­my dość dużo, by stwier­dzić, że uśmie­cha­nie się może istot­nie pod­nieść nasz po­ziom szczę­ścia. To dzia­ła w dwie stro­ny: uśmie­cha­nie się po­pra­wia nam na­strój, ale pa­trze­nie na uśmiech­nię­te twa­rze rów­nież może uczy­nić nas szczę­śliw­szy­mi i po­zwo­lić bar­dziej opty­mi­stycz­nie spo­glą­dać w przy­szłość. Co wię­cej, uśmie­cha­jąc się do in­nych, mo­że­my wy­da­wać się bar­dziej przy­stęp­ni i przy­jaź­ni, a to rów­nież przy­no­si nam to­wa­rzy­ską ko­rzyść.

Zdro­wy roz­są­dek pod­po­wia­da nam, że lu­dzie szczęś­liw­si czę­ściej się uśmie­cha­ją, ale czy to moż­li­we, że uśmiech jest za­le­d­wie pierw­szym ogni­wem łań­cusz­ka szczę­ścia? Czy uśmiech musi być szcze­ry, żeby po­zy­tyw­nie wpły­nąć na na­strój za­rów­no jed­nej, jak i dru­giej stro­ny? I jak mo­że­my naj­le­piej za­chę­cić dzie­ci do tego, żeby po pro­stu tro­chę czę­ściej się uśmie­cha­ły?

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: