Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wzmocnij jelita Wygraj z lękiem i depresją przestań zajadać stres - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Październik 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Wzmocnij jelita Wygraj z lękiem i depresją przestań zajadać stres - ebook

Jelita to nasz drugi mózg!

Odbuduj mikroflorę jelit i odzyskaj równowagę emocjonalną!

Stosując odpowiednią dietę, oczyścisz jelita, wzmocnisz swoją odporność i ochronisz swój organizm przed alergiami, cukrzycą, otyłością i chorobami autoimmunologicznymi. Jednak to nie wszystko. Wzmacniając jelita, zwiększysz produkcję hormonów szczęścia, pokonasz przygnębienie i mgłę mózgową, poprawisz koncentrację umysłową i wspomożesz leczenie depresji.

Czy zdarza Ci się zajadać stres?

Czy słodyczami poprawiasz sobie nastrój?

Jeśli tak, ta książka jest dla ciebie!

Autor Jaglanego detoksu oraz Zatrzymaj Hashimoto na podstawie własnego doświadczenia i wieloletniej praktyki przystępnie podpowiada, jak żyć, aby odzyskać sens i radość życia!

Dowiesz się, jak wzmocnić swój przewód pokarmowy, jednocześnie wzmacniając psychikę!

Gotuj zdrowo!

Wzmocnij jelita i odzyskaj zdrowie!

Kategoria: Zdrowie i uroda
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-378-7
Rozmiar pliku: 21 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autora

Choć nie je­stem psy­chia­trą czy psy­cho­lo­giem, a je­dy­nie die­to­te­ra­peu­tą, to pod­ją­łem się na­pi­sa­nia tej książ­ki z kil­ku waż­nych po­wo­dów. Po pierw­sze, sam w wie­ku 23 lat do­świad­czy­łem ob­ja­wów ze­spo­łu de­pre­syj­no-lę­ko­we­go, któ­ry, jak się oka­za­ło, miał zwią­zek z nie­roz­po­zna­ną u mnie wte­dy cho­ro­bą au­to­agre­syw­ną Ha­shi­mo­to. Po dru­gie, moją młod­szą cór­kę w pew­nym okre­sie ży­cia do­tknął ze­spół lę­ko­wy zwią­za­ny z ko­lei z cho­ro­bą grzy­bi­czą typu kan­dy­do­za, w któ­rej le­cze­niu zmia­na die­ty oka­za­ła się nie­zwy­kle sku­tecz­na. Po trze­cie, w mo­jej prak­ty­ce od wie­lu lat co­raz czę­ściej spo­ty­kam oso­by bo­ry­ka­ją­ce się z pro­ble­ma­mi die­te­tycz­ny­mi, u któ­rych przy­czy­ną do­le­gli­wo­ści tra­wien­nych są lęk, stres, a w koń­cu de­pre­sja. Czę­sto jest rów­nież od­wrot­nie, kie­dy to po­przez nie­wła­ści­wy styl ży­cia na cze­le ze złą die­tą do­cho­dzi do de­sta­bi­li­za­cji emo­cjo­nal­nej i ze­spo­łów ner­wi­co­wo-de­pre­syj­nych.

W tej pu­bli­ka­cji nie za­mie­rzam udo­wod­nić, że die­tą mo­że­my wy­le­czyć każ­dą de­pre­sję. Pra­gnę je­dy­nie prze­ko­nać czy­tel­ni­ka, że styl ży­cia, w tym od­ży­wia­nie, może mieć bar­dzo duży wpływ za­rów­no na po­ja­wie­nie się sta­nów de­pre­syj­nych, jak i na ich sku­tecz­ne le­cze­nie.

Pa­cjent zgła­sza­ją­cy się z psy­chicz­ny­mi pro­ble­ma­mi do en­do­kry­no­lo­ga naj­czę­ściej usły­szy: „Pro­szę udać się do psy­chia­try”, a psy­chia­tra za­zwy­czaj od­po­wie: „To mi wy­glą­da na pro­blem en­do­kry­no­lo­gicz­ny!”. In­nym pro­ble­mem jest fakt, że kie­dy za­czy­na­my od­czu­wać dys­kom­fort psy­chicz­ny, nim uda­my się do ja­kie­go­kol­wiek le­ka­rza, naj­pierw spę­dza­my mnó­stwo cza­su w In­ter­ne­cie, chcąc jak naj­szyb­ciej od­na­leźć przy­czy­nę na­sze­go cier­pie­nia. Sta­wia­my so­bie dia­gno­zę czę­sto pro­wa­dzą­cą nas do jesz­cze więk­sze­go kry­zy­su. Kon­cen­tru­je­my się, co gor­sza, wy­łącz­nie na cie­le, tra­cąc z pola wi­dze­nia wszel­kie za­so­by uzdro­wie­nia du­cho­we­go, któ­rych, o czym war­to pa­mię­tać, ni­g­dy nie od­naj­dzie­my na dro­dze mo­ral­nej, po­li­tycz­nej po­praw­no­ści czy ja­kiej­kol­wiek die­ty.

We współ­cze­snym świe­cie licz­ba cho­rób mo­gą­cych być źró­dłem za­bu­rzeń psy­chicz­nych, pro­wa­dzą­cych do de­pre­sji, jest znacz­na – są to cho­ro­by o pod­ło­żu hor­mo­nal­nym, me­ta­bo­licz­nym, no­wo­two­ro­wym czy za­kaź­nym. Psy­chia­tria zaś co­raz wię­cej mówi nam o prze­bie­gu de­pre­sji, lecz nie szu­ka jej źró­dła i nie do­ce­nia wspo­ma­ga­nia le­cze­nia die­tą. W le­cze­niu psy­chia­trycz­nym do­mi­nu­je far­ma­ko­te­ra­pia, a le­karz ma­ją­cy do czy­nie­nia z pa­cjen­tem w de­pre­sji w ogó­le po­mi­ja w swo­ich za­le­ce­niach die­tę. De­fi­ni­cja de­pre­sji nie może ogra­ni­czać się do cier­pie­nia du­cha, a czło­wiek nie jest wy­łącz­nie ma­szy­ne­rią ge­nów! Praw­dzi­wy sens ist­nie­niu czło­wie­ka na­da­je bo­wiem du­cho­wość. Plan Bo­żej mi­ło­ści oraz stra­te­gia Opatrz­no­ści, pro­wa­dzą­ca osta­tecz­nie do wie­ku­istej ra­do­ści, mogą być dla pa­cjen­ta cza­sem je­dy­ną na­dzie­ją na­da­ją­cą sens ży­ciu. Wy­pie­ra­na dziś ze świa­do­mo­ści lu­dzi an­tro­po­lo­gia chrze­ści­jań­ska daje po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa, na­wet w ob­li­czu trud­nych do­świad­czeń i cier­pie­nia. Wia­rę i ro­zum w po­dej­ściu do le­cze­nia de­pre­sji sca­la nie­za­prze­czal­ny fakt, że w jej przy­pad­ku za­wsze mamy do czy­nie­nia z rze­czy­wi­sto­ścią du­cho­wą. Nie­ste­ty nie po­ma­ga nam po­stę­pu­ją­ca mar­gi­na­li­za­cja cier­pie­nia, od­da­la­ją­ca czło­wie­ka od po­czu­cia wię­zi i so­li­dar­no­ści. Świat sta­ra się za wszel­ką cenę prze­ko­nać nas, że czło­wiek re­ali­zu­je się wy­łącz­nie wte­dy, kie­dy sta­le od­no­si suk­ce­sy: jest pięk­ny, bo­ga­ty i nie­za­leż­ny. Pre­sja spo­łecz­na ro­śnie, za wszel­ką cenę chce­my utrzy­mać się na po­wierzch­ni. Każ­de cier­pie­nie, na­wet bli­skiej nam oso­by, jawi się nam jako tra­gicz­ne roz­cza­ro­wa­nie. Zde­rze­nie z praw­dą o so­bie i po­czu­ciem nie­mo­cy, któ­ra nie po­zwa­la osta­tecz­nie spro­stać wy­zna­czo­nym przez bieg cy­wi­li­za­cji „nor­mom”, ude­rza w sfe­rę du­cha, odar­tą i spro­wa­dzo­ną przez prze­mysł far­ma­ko­lo­gicz­ny do mia­na jed­nost­ki cho­ro­bo­wej. Sły­szy­my naj­czę­ściej: „Masz de­pre­sję? Weź ta­blet­kę!”. Ta for­ma współ­cze­snej me­dy­ka­li­za­cji nie chce pa­trzeć na ludz­kie cier­pie­nie z po­zio­mu mi­ło­sier­dzia. Dla­te­go dziś mieć de­pre­sję ozna­cza być otwar­tą raną bo­le­snej rze­czy­wi­sto­ści, na któ­rą nikt nie chce pa­trzeć. Wi­dzę to nie­mal każ­de­go dnia, gdyż sam miesz­kam nie­da­le­ko ośrod­ka le­cze­nia za­bu­rzeń psy­chicz­nych. Sta­le two­rzy­my więc i pie­lę­gnu­je­my ste­ryl­ne prze­strze­nie na­sze­go ży­cia, stro­niąc od wszel­kich te­ma­tów do­ty­czą­cych cier­pie­nia i śmier­ci. Na ta­kim wła­śnie grun­cie każ­de­go dnia wy­ra­sta cy­wi­li­za­cja smut­ku, tę­sk­no­ty i lęku, w któ­rej przy­szło nam żyć. Co gor­sza, kul­tu­ro­wy stres na­pę­dza­ny me­dial­ną pro­pa­gan­dą na­wo­łu­ją­cą do sa­mo­re­ali­za­cji stał się do­sko­na­łą po­żyw­ką do po­wsta­wa­nia nie­zli­czo­nych tra­ge­dii. Czło­wiek wy­pie­ra wła­sną na­tu­rę, odłą­cza­jąc się od je­dy­ne­go źró­dła mi­ło­ści oraz uzdro­wie­nia, ja­kim jest Bóg. Na szczę­ście nasz Stwór­ca, któ­ry do­sko­na­le ukształ­to­wał na­tu­rę, umie­ścił w niej me­dycz­ne i na­tu­ral­ne źró­dła oraz środ­ki mo­gą­ce przy­nieść znacz­ną ulgę w le­cze­niu de­pre­sji. Za­tem dro­ga, któ­rą przed­sta­wiam w tej pu­bli­ka­cji, to prze­ni­ka­nie się na­tu­ral­nej me­dy­cy­ny oraz siły mi­ło­ści, jaką otrzy­mu­je­my od sa­me­go Boga! Ewan­ge­li­sta Jan na­pi­sze: „Bo do­sko­na­ła mi­łość usu­wa lęk” (J 4,18).

W ko­lej­nych roz­dzia­łach bę­dzie­my od­kry­wać taj­ni­ki kuch­ni pro­bio­tycz­nej, któ­ra może wzmoc­nić od­por­ność or­ga­ni­zmu. Do­wie­my się, że je­li­to to nasz dru­gi mózg, żo­łą­dek to wiel­ki le­karz, a od­po­wied­nia zupa może być do­sko­na­łym le­kar­stwem na stres. Znaj­dzie­my prak­tycz­ne po­ra­dy, jak po­ko­nać głód cu­kro­wy, i po­zna­my an­ty­de­pre­syj­ny nie­zbęd­nik ży­wie­nio­wy, któ­ry po­wi­nien zna­leźć się jak naj­szyb­ciej w two­jej ku­chen­nej szaf­ce. W jed­nym z roz­dzia­łów za­miesz­czam wska­zów­ki, jak za­pew­nić lep­sze przy­swa­ja­nie po­kar­mu, zwięk­szyć ży­cio­wą ener­gię oraz kon­cen­tra­cję. Do­wiesz się rów­nież, jak za­pla­no­wać od­po­wied­nią ak­tyw­ność fi­zycz­ną, aby od­zy­skać upra­gnio­ną ra­dość ży­cia!

W dru­giej czę­ści książ­ki znaj­du­je się mnó­stwo spraw­dzo­nych i smacz­nych prze­pi­sów ku­li­nar­nych, mo­gą­cych znacz­nie po­pra­wić twój na­strój. Je­stem prze­ko­na­ny, że szyb­ko prze­ko­nasz się, że to, co spo­ży­wasz, ma wpływ na two­je ży­cie emo­cjo­nal­ne. Do­wiesz się rów­nież, że klu­czo­wą i prak­tycz­ną wska­zów­ką słu­żą­cą po­ko­na­niu de­pre­sji jest eli­mi­na­cja tok­sycz­nych skład­ni­ków z die­ty oraz uważ­niej­sze przyj­rze­nie się wpły­wom oto­cze­nia. Każ­dy, kto pra­gnie w na­tu­ral­ny spo­sób wzmac­niać pro­ces le­cze­nia de­pre­sji, chce po­ko­nać lęk i stres, po­wi­nien za­pa­mię­tać, że je­ste­śmy tym, co jemy, a ży­cie to suma na­szych co­dzien­nych wy­bo­rów!

Lęk przed zmia­ną na­wy­ków jest naj­więk­szą ba­rie­rą w wal­ce z każ­dą cho­ro­bą.

Ma­rek Za­rem­ba

Jaką chorobą jest depresja?

W prze­ci­wień­stwie do in­nych dzie­dzin me­dy­cy­ny psy­chia­tria ba­zu­je na su­biek­tyw­nym sys­te­mie dia­gno­stycz­nym. Jego pod­sta­wę sta­no­wi in­ter­pre­ta­cja wszel­kich zgła­sza­nych przez pa­cjen­ta ob­ja­wów. Psy­chia­tra nie zle­ca wy­ko­na­nia ba­dań la­bo­ra­to­ryj­nych, aby na pod­sta­wie ana­li­zy ich wy­ni­ków uzy­skać jednoznaczny dowód wskazujący na występowanie depresji u pacjentów, jak w diagnostyce chorób somatycznych, np. cukrzycy czy niedokrwistości. Psychiatria jest owiana z tego powodu złą sławą i nierzadkie są niepochlebne wypowiedzi na jej temat. Z racji historii nadużyć, błędnych terapii i braku obiektywnych metod diagnostycznych psychiatria co pewien czas poddawana jest krytyce. Pojęcie psychosomatyczne jest nadużywane i stygmatyzowane, ostatecznie wskazuje ono bowiem na powstawanie każdego schorzenia „w głowie”. Gdy lekarz nie znajduje wyjaśnienia dla objawów, terapia nie leczy zasadniczego problemu lub dodatkowe badania nie prowadzą do postawienia rozpoznania, często pacjent kierowany jest do psychiatry lub otrzymuje od lekarza pierwszego kontaktu receptę na lek przeciwdepresyjny.

Już przed oko­ło stu laty ba­da­cze za­da­wa­li so­bie py­ta­nie o ist­nie­nie ewen­tu­al­nych związ­ków po­mię­dzy obec­no­ścią tok­sycz­nych sub­stan­cji w je­li­tach, na­stro­jem i dzia­ła­niem mó­zgu, na sku­tek au­to­in­tok­sy­ka­cji. Nie pró­bo­wa­no jed­nak wy­ja­śniać me­to­da­mi na­uko­wy­mi wpły­wu sta­nu je­lit na stan zdro­wia psy­chicz­ne­go, po­dą­ża­jąc w do­kład­nie prze­ciw­nym kie­run­ku, wy­cho­dząc z za­ło­że­nia, iż to wła­śnie de­pre­sja i za­bu­rze­nia na­stro­ju wpły­wa­ją na pra­cę je­lit! W dru­giej po­ło­wie XX wie­ku rów­nież prze­mysł far­ma­ceu­tycz­ny igno­ro­wał teo­rie do­ty­czą­ce ko­re­la­cji je­li­ta-mózg, a o ba­da­czach, któ­rzy opra­co­wa­li pod­wa­li­ny tej teo­rii, za­po­mnia­no. Jed­nak wy­ni­ki naj­now­szych ba­dań na­uko­wych osta­tecz­nie po­twier­dza­ją słusz­ność tego tro­pu. Hi­po­kra­tes, je­den z naj­słyn­niej­szych le­ka­rzy sta­ro­żyt­no­ści i „oj­ciec me­dy­cy­ny”, ży­ją­cy w III w. p.n.e., jako je­den z pierw­szych stwier­dził, że każ­da cho­ro­ba ma po­czą­tek w je­li­tach.

Obec­nie licz­ne ba­da­nia udo­wad­nia­ją ist­nie­nie związ­ku po­mię­dzy za­bu­rze­nia­mi pra­cy je­lit i za­kłó­ce­niem funk­cjo­no­wa­nia mó­zgu. Do­ty­czy to przede wszyst­kim związ­ku licz­by mar­ke­rów sta­nu za­pal­ne­go we krwi z ry­zy­kiem za­cho­ro­wa­nia na de­pre­sję. Wy­so­ki po­ziom wskaź­ni­ków sta­nu za­pal­ne­go czę­sto sy­gna­li­zu­je stan alar­mo­wy ukła­du od­por­no­ścio­we­go or­ga­ni­zmu, któ­ry zna­czą­co zwięk­sza ry­zy­ko wy­stą­pie­nia de­pre­sji. Poza tym wyż­sze war­to­ści pa­ra­me­trów la­bo­ra­to­ryj­nych mogą wska­zy­wać na cięż­szy prze­bieg de­pre­sji. Ko­niec koń­ców ozna­cza to, że de­pre­sję na­le­ża­ło­by za­li­czyć do gru­py cho­rób zwią­za­nych w swo­jej ge­ne­zie lub prze­bie­gu ze sta­nem za­pal­nym, ta­kich jak cho­ro­by ser­ca, ar­tre­tyzm, stward­nie­nie roz­sia­ne, cu­krzy­ca, cho­ro­by no­wo­two­ro­we czy de­men­cja. Nie za­ska­ku­je nas za­tem fakt, iż de­pre­sja czę­ściej wy­stę­pu­je u osób cier­pią­cych na sta­ny za­pal­ne i na cho­ro­by po­cho­dze­nia au­to­im­mu­no­lo­gicz­ne­go, ta­kie jak ze­spół je­li­ta draż­li­we­go, ze­spół prze­wle­kłe­go zmę­cze­nia, fi­bro­mial­gia, opor­ność na dzia­ła­nie in­su­li­ny, oty­łość czy cho­ro­ba Ha­shi­mo­to. We wszyst­kich tych scho­rze­niach ob­ser­wu­je się wy­so­kie war­to­ści pa­ra­me­trów świad­czą­cych o obec­no­ści sta­nu za­pal­ne­go.

Aby zdać so­bie do­kład­nie spra­wę, iż de­pre­sja nie jest wy­łącz­nie scho­rze­niem „po­wsta­ją­cym w gło­wie”, wy­star­czy za­po­znać się z kil­ko­ma prze­ko­nu­ją­cy­mi ba­da­nia­mi. Ame­ry­kań­ski psy­chia­tra Kel­ly Bro­gan oma­wia w swo­ich pu­bli­ka­cjach eks­pe­ry­men­ty po­le­ga­ją­ce na wy­wo­ła­niu kon­tro­lo­wa­nych sta­nów za­pal­nych w or­ga­ni­zmie zdro­wych osób, u któ­rych na­stęp­nie za­ob­ser­wo­wa­no kla­sycz­ne ob­ja­wy de­pre­sji. W in­nym ba­da­niu pa­cjen­ci cho­rzy na wi­ru­so­we za­pa­le­nie wą­tro­by typu B byli le­cze­ni in­ter­fe­ro­nem sprzy­ja­ją­cym wy­stę­po­wa­niu sta­nu za­pal­ne­go i u 45% z nich roz­wi­nę­ła się sil­na de­pre­sja.

Dla­cze­go dziś, mimo ro­sną­cej licz­by lu­dzi przyj­mu­ją­cych leki prze­ciw­de­pre­syj­ne, cho­rych na de­pre­sję wciąż przy­by­wa? Zgod­nie z teo­rią dr Bro­gan przy­czy­ny ta­kie­go sta­nu rze­czy nie moż­na upa­try­wać wy­łącz­nie w za­kłó­ce­niach pro­ce­su neu­ro­prze­kaź­nic­twa mó­zgo­we­go (co jest de­fi­nio­wa­ne jako głów­na przy­czy­na po­wsta­wa­nia de­pre­sji). Po­win­no się też zwró­cić uwa­gę na brak ru­chu (sie­dzą­cy tryb ży­cia), prze­twa­rza­ną prze­my­sło­wo żyw­ność i na dłu­go­trwa­ły stres.

Ty­po­wy spo­sób od­ży­wia­nia się spo­łe­czeństw Za­cho­du (znacz­ne ilo­ści ra­fi­no­wa­ne­go cu­kru, nie­na­tu­ral­ne tłusz­cze i po­ży­wie­nie po­wo­du­ją­ce cha­os go­spo­dar­ki glu­ko­zą we krwi) przy­czy­nia się w zna­czą­cym stop­niu do po­wsta­wa­nia sta­nu za­pal­ne­go w or­ga­ni­zmie, a wyż­sze stę­że­nie cu­kru we krwi jest naj­istot­niej­szym czyn­ni­kiem ry­zy­ka roz­wo­ju de­pre­sji. Prze­ło­mo­we ba­da­nie, któ­re­go wy­ni­ki opu­bli­ko­wa­no w 2010 r. (10 lat ob­ser­wa­cji 65 000 ko­biet), wy­ka­za­ło, iż u cho­rych na cu­krzy­cę ry­zy­ko wy­stą­pie­nia de­pre­sji było o ok. 30% wyż­sze. Wy­stę­po­wa­ło ono rów­nież w przy­pad­ku wy­klu­cze­nia in­nych czyn­ni­ków ry­zy­ka, jak brak ru­chu i wyż­sza od na­leż­nej masa cia­ła. Na­to­miast uczest­nicz­ki ba­da­nia cho­re na cu­krzy­cę le­czo­ne in­su­li­ną za­pa­da­ły na de­pre­sję 53% czę­ściej!

Na star­cie na­szej prze­ciw­de­pre­syj­nej ukła­dan­ki mo­że­my za­tem z pew­no­ścią przed­sta­wić na­stę­pu­ją­ce dane. Po pierw­sze, licz­ba przy­pad­ków cu­krzy­cy oraz de­pre­sji gwał­tow­nie wzro­sła w cią­gu ostat­nich 20 lat. Do­ty­czy to rów­nież oty­ło­ści – jej wy­stę­po­wa­nie jest pro­por­cjo­nal­ne do zwięk­szo­ne­go po­zio­mu mar­ke­rów sta­nu za­pal­ne­go we krwi. Po dru­gie, ba­da­nia wy­ka­zu­ją, iż oty­łość zwięk­sza ry­zy­ko wy­stą­pie­nia de­pre­sji o 55%, ale też od­wrot­nie: przy­kła­do­wo u osób z de­pre­sją ry­zy­ko oty­ło­ści wzra­sta o 58%! Gru­pa au­stra­lij­skich ba­da­czy opu­bli­ko­wa­ła w 2013 r. wnio­ski ze swo­ich ba­dań: „Ist­nie­je wie­le czyn­ni­ków wy­da­ją­cych się zwięk­szać ry­zy­ko wy­stą­pie­nia de­pre­sji i zwią­za­nych z ukła­do­wy­mi sta­na­mi za­pal­ny­mi; na­le­żą do nich psy­cho­spo­łecz­ne czyn­ni­ki stre­su, nie­pra­wi­dło­we od­ży­wia­nie się, nie­do­bór ru­chu, oty­łość, pa­le­nie ty­to­niu, zmia­ny funk­cji je­lit (aler­gie), pro­ble­my sto­ma­to­lo­gicz­ne (próch­ni­ca), nie­do­bo­ry snu i wi­ta­mi­ny D”.

W 2014 r. szkoc­cy ba­da­cze za­na­li­zo­wa­li za­leż­ność mię­dzy przy­czy­na­mi de­pre­sji zgod­nie z do­tych­cza­so­wy­mi wy­ja­śnie­nia­mi na­uko­wy­mi a do­świad­cze­niem pa­cjen­tów otrzy­mu­ją­cych nie­sku­tecz­ne po­ra­dy psy­chia­trycz­ne. W do­nie­sie­niu na ten te­mat ba­da­cze ci pod­kre­śla­ją zna­cze­nie psy­cho­neu­ro­im­mu­no­lo­gii. Ter­min ten od­no­si się do skom­pli­ko­wa­nych za­leż­no­ści ukła­dów ner­wo­we­go, po­kar­mo­we­go i od­por­no­ścio­we­go, ja­kie wy­wie­ra­ją wpływ na zdro­wie i sa­mo­po­czu­cie czło­wie­ka. Ba­da­cze wy­ka­za­li, iż w przy­pad­ku wie­lu pa­cjen­tów zdia­gno­zo­wa­ne scho­rze­nie psy­chicz­ne, któ­re przy­pusz­czal­nie mia­ło swój po­czą­tek w nie­do­stat­ku neu­ro­prze­kaź­nic­twa mó­zgo­we­go, było w rze­czy­wi­sto­ści zwią­za­ne z za­bu­rze­nia­mi ho­me­osta­zy po­wo­do­wa­ny­mi przez tzw. re­ak­cje za­pal­ne po­cho­dze­nia au­to­im­mu­no­lo­gicz­ne­go. W przy­pad­ku tych pa­cjen­tów wy­ka­za­no we krwi pod­wyż­szo­ny po­ziom mar­ke­rów sta­nu za­pal­ne­go, co jest ozna­ką uru­cho­mie­nia przez układ od­por­no­ścio­wy or­ga­ni­zmu pro­ce­sów, któ­re moż­na dia­gno­zo­wać jako pro­blem nie tyl­ko so­ma­tycz­ny, ale też psy­chia­trycz­ny.

Pro­ble­my zdro­wot­ne, na któ­rych sku­pi­li się szkoc­cy ba­da­cze, to de­pre­sja, prze­wle­kłe zmę­cze­nie i „so­ma­ty­za­cja”, przez co na­le­ży ro­zu­mieć wy­stę­po­wa­nie ob­ja­wów bez wy­raź­nej przy­czy­ny or­ga­nicz­nej. Sta­ny ta­kie cha­rak­te­ry­zu­ją się pew­ny­mi wspól­ny­mi ob­ja­wa­mi: zmę­cze­niem, nad­wraż­li­wo­ścią na ból, osła­bie­niem kon­cen­tra­cji, sa­mo­po­czu­ciem przy­po­mi­na­ją­cym gry­pę i za­bu­rze­nia­mi po­znaw­czy­mi. Nie ma w tym przy­pad­ku zna­cze­nia, czy każ­dy z tych pro­ble­mów zdia­gno­zo­wa­no jako od­dziel­ną jed­nost­kę cho­ro­bo­wą, je­że­li z bio­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia wy­ka­zu­ją tak wie­le cech wspól­nych. Au­to­rzy ba­da­nia stwier­dzi­li: „Je­że­li psy­chia­tria ro­ści so­bie pra­wo do by­cia na­uką, po­win­na rów­nież od­po­wied­nio zmie­niać gra­ni­ce swo­ich kom­pe­ten­cji, zgod­nie z (do­stęp­ny­mi) da­ny­mi”.

Jak się oka­zu­je, me­dy­cy­na po­win­na być przy­sto­so­wa­na do sty­lu ży­cia, uwzględ­niać rolę śro­do­wi­ska jako czyn­ni­ka po­wo­du­ją­ce­go sta­ny za­pal­ne oraz jego wpływ na ukła­dy hor­mo­nal­ny i od­por­no­ścio­wy. Jak już wspo­mnie­li­śmy, de­pre­sja w żad­nym wy­pad­ku nie po­wsta­je wy­łącz­nie „w gło­wie”. Jej przy­czy­ną są ści­śle po­wią­za­ne ze sobą pro­ble­my z je­li­ta­mi, ukła­dem od­por­no­ścio­wym i wy­dal­ni­czym. Dla­te­go w ko­lej­nych roz­dzia­łach przyj­rzy­my się do­kład­nie tym wza­jem­nym od­dzia­ły­wa­niom – nie­ro­ze­rwal­nym związ­kom po­mię­dzy je­li­ta­mi i ich mi­kro­bio­lo­gicz­ny­mi miesz­kań­ca­mi, ukła­dem od­por­no­ścio­wym, hor­mo­na­mi oraz szla­kiem me­ta­bo­licz­nym i czyn­ni­ka­mi die­te­tycz­ny­mi. Związ­ki te mają wpływ na nasz ogól­ny stan fi­zjo­lo­gicz­ny oraz na zdro­wie psy­chicz­ne i ogól­ne sa­mo­po­czu­cie. Oso­bli­wie wy­da­je się brzmieć twier­dze­nie, iż je­li­to­wy układ od­por­no­ścio­wy na­le­ży roz­pa­try­wać w kon­tek­ście zdro­wia psy­chicz­ne­go, jed­nak­że wy­ni­ki naj­now­szych ba­dań wska­zu­ją, iż śro­dek cięż­ko­ści or­ga­ni­zmu – w tym umy­słu – znaj­du­je się w je­li­tach.

Je­że­li za­tem de­pre­sja nie jest wy­łącz­nie scho­rze­niem psy­chicz­nym, to czym wła­ści­wie jest? Jak już mo­że­my się do­my­ślać, jest ona naj­czę­ściej ob­ja­wem, ozna­ką nie­pra­wi­dło­wo­ści, nie­wska­zu­ją­cą jed­nak na ich przy­czy­ny. Te zaś mogą być zło­żo­ne, po­cząw­szy od ura­zów psy­chicz­nych, fi­zycz­nych, a na gu­zach licz­nie roz­ra­sta­ją­cych się we­wnątrz or­ga­ni­zmu skoń­czyw­szy. Ból jest ob­ja­wem in­for­mu­ją­cym, iż coś nie­pra­wi­dło­we­go dzie­je się na przy­kład z du­żym pal­cem u sto­py. Na­to­miast rów­nie bo­le­sne za­bu­rze­nia de­pre­syj­ne sta­no­wią re­ak­cję ad­ap­ta­cyj­ną cia­ła zgła­sza­ją­ce­go ko­niecz­ność zwró­ce­nia uwa­gi na coś nie­do­bre­go, dzie­ją­ce­go się w jego wnę­trzu, w du­szy (czę­sto rów­no­le­gle w oto­cze­niu). De­pre­sja nie za­wsze ob­ja­wia się me­lan­cho­lią i smut­kiem lub sie­dze­niem cały dzień na ka­na­pie i roz­my­śla­niem.

Jak pod­kre­śla wspo­mnia­na już dr Bro­gan, wszyst­kie jej pa­cjent­ki cier­pią na ogól­ne za­bu­rze­nia na­stro­ju – mię­dzy in­ny­mi na­pię­cie, nie­po­ko­je, ogól­ne złe sa­mo­po­czu­cie i pro­ble­my ze snem. Ko­bie­ty, u któ­rych wy­stę­pu­ją ob­ja­wy de­pre­syj­ne, są czę­sto ak­tyw­ne i pro­duk­tyw­ne, ner­wo­we, roz­bie­ga­ne, nad­mier­nie ze­stre­so­wa­ne, draż­li­we i za­po­mi­nal­skie, mar­twią się bła­host­ka­mi, kon­cen­tra­cja spra­wia im trud­ność. Czę­sto ich pro­ble­my psy­chia­trycz­ne były wy­ni­kiem nie­pra­wi­dło­we­go le­cze­nia.

Nasz styl ży­cia nie jest już zgod­ny z tym, któ­re­go ocze­ki­wał­by nasz ge­nom po­wsta­ły w toku ewo­lu­cji. Od­ży­wia­my się źle, nie za­pew­nia­my so­bie do­sta­tecz­nej ilo­ści ru­chu, po­zba­wia­my się na­tu­ral­ne­go świa­tła sło­necz­ne­go i cza­sem nad­mier­nie wie­rzy­my far­ma­ceu­ty­kom. Re­wo­lu­cja prze­my­sło­wa zmie­ni­ła bieg na­tu­ry i po­zy­ski­wa­nia jej za­so­bów. Kuch­nia na­szych przod­ków nie za­wie­ra­ła tylu skład­ni­ków ży­wie­nio­wych sprzy­ja­ją­cych sta­nom za­pal­nym, tak zwa­nych skład­ni­ków „in­su­li­no­tro­po­wych” (cu­kier, mo­dy­fi­ko­wa­ne zbo­ża, pro­duk­ty mlecz­ne). Mi­kro­eko­lo­gia na­sze­go cia­ła to za­tem pierw­sza ofia­ra tych zmian, bo­wiem ok. 90% na­szych ko­mó­rek, któ­rych struk­tu­ra nie była struk­tu­rą ludz­ką i któ­re od­po­wia­da­ją za więk­szość pro­ce­sów za­cho­dzą­cych w ludz­kim cie­le, była wy­ni­kiem eks­pre­sji ge­nów, ta­kich jak geny od­po­wie­dzial­ne za nasz wy­gląd.

Na­uczy­li­śmy się trak­to­wać bak­te­rie jako śmier­cio­no­śne or­ga­ni­zmy, przede wszyst­kim szcze­py mo­gą­ce po­wo­do­wać śmier­tel­ne in­fek­cje za­ra­żo­ne­go or­ga­ni­zmu ży­wi­cie­la. Ak­tu­al­ne ba­da­nia wska­zu­ją jed­nak po­nad wszel­ką wąt­pli­wość, iż nie­któ­re spo­śród tych mi­kro­sko­pij­nie ma­łych or­ga­ni­zmów mają de­cy­du­ją­ce zna­cze­nie dla na­sze­go ży­cia i zdro­wia psy­chicz­ne­go. Wy­obraź­my so­bie, że w trak­cie czy­ta­nia tego wer­su w na­szym or­ga­ni­zmie za­sie­dli­ło się oko­ło 100 try­lio­nów mi­kro­bów! Licz­ba tych ży­ją­cych na ze­wnątrz, jak i we­wnątrz cia­ła, jest 10-krot­nie więk­sza od licz­by na­szych wła­snych ko­mó­rek cia­ła. Sza­cun­ko­wo za­wie­ra­ją one nie wię­cej niż 8 mln wła­snych ge­nów, co ozna­cza, że 99% ma­te­ria­łu ge­ne­tycz­ne­go w na­szym cie­le to ma­te­riał obcy, na­le­żą­cy do na­szych mi­kro­bio­lo­gicz­nych to­wa­rzy­szy.

Wie­le spo­śród tych nie­wi­docz­nych or­ga­ni­zmów żyje w prze­wo­dzie po­kar­mo­wym i na­le­żą one za­rów­no do grzy­bów, pa­so­ży­tów i wi­ru­sów, jak i do gru­py bak­te­rii trzy­ma­ją­cych w dło­niach swo­isty klucz do bram kró­le­stwa na­szej bio­lo­gii, jako or­ga­ni­zmy wspo­ma­ga­ją­ce każ­dy aspekt na­sze­go zdro­wia. W przy­szło­ści może oka­zać się, że zna­czą­cy wkład w na­sze ży­cie i zdro­wie wno­szą rów­nież inne mi­kro­or­ga­ni­zmy. Mi­kro­biom ma tak de­cy­du­ją­ce zna­cze­nie z punk­tu wi­dze­nia ludz­kie­go zdro­wia, że moż­na trak­to­wać go prak­tycz­nie jako od­dziel­ny or­gan. Po­nie­waż nie mo­że­my ist­nieć bez tych ma­leń­kich form ży­cia, na­le­ży je trak­to­wać wraz z nami jako swo­isty, nie­ro­ze­rwal­nie ist­nie­ją­cy „me­ta­or­ga­nizm”. Ta we­wnętrz­na eko­lo­gia wspo­ma­ga tra­wie­nie, wchła­nia­nie skład­ni­ków od­żyw­czych, układ od­por­no­ścio­wy i ukła­dy od­tru­wa­ją­ce nasz or­ga­nizm, wy­twa­rza i wy­dzie­la waż­ne, uczest­ni­czą­ce w pro­ce­sach bio­lo­gicz­nych en­zy­my i sub­stan­cje. W tym sub­stan­cje che­micz­ne nie­zbęd­ne dla mó­zgu, ta­kie jak wi­ta­mi­ny i neu­ro­prze­kaź­ni­ki od­po­wie­dzial­ne za do­bre sa­mo­po­czu­cie, zwal­cza­nie stre­su, zdro­wy sen.

Zapamiętaj!

Mi­kro­by to­wa­rzy­szą ludz­ko­ści od za­ra­nia jej dzie­jów na dro­dze ewo­lu­cji. Są naj­lep­szym łącz­ni­kiem na­szych ciał i mó­zgu. Przy­czy­nia­ją się w rów­nym stop­niu do utrzy­ma­nia na­sze­go ży­cia i do­bre­go sa­mo­po­czu­cia umy­sło­we­go, co ko­mór­ki cia­ła. Nie­do­bór skład­ni­ków od­żyw­czych sprzy­ja­ją­cych by­to­wa­niu do­bro­tli­wych szcze­pów mi­kro­bów, po­zy­tyw­nie wpły­wa­ją­cych na zdro­wie, jak rów­nież dłu­go utrzy­mu­ją­cy się stres, mogą być przy­czy­ną de­sta­bi­li­za­cji emo­cjo­nal­nej oraz de­pre­sji.

Depresja pod lupą

Na po­czą­tek po­staw­my pew­ną tezę. Tak jak w przy­pad­ku le­cze­nia wie­lu cho­rób cy­wi­li­za­cyj­nych moż­li­we wy­da­wa­ło­by się wy­izo­lo­wa­nie du­cho­we­go pier­wiast­ka, tak w przy­pad­ku de­pre­sji bez­sprzecz­nie jest to nie­moż­li­we. Scep­ty­cy ho­li­stycz­ne­go le­cze­nia de­pre­sji z pew­no­ścią za­py­ta­ją, co ma wspól­ne­go du­sza z cho­ro­bą psy­chicz­ną, sko­ro me­dy­cy­na wska­zu­je na przy­czy­nę le­żą­cą w dys­funk­cji ukła­du ner­wo­we­go i mó­zgu? Po pierw­sze, współ­cze­sny czło­wiek ży­ją­cy w cią­głym stre­sie i lęku ni­g­dy nie jest pe­wien swo­je­go prze­zna­cze­nia. Ro­dzą­ca się w ten spo­sób de­pre­sja ma źró­dło w tym, że za­miast Boga, bo­imy się in­nych lu­dzi. Po dru­gie, za­po­mnie­li­śmy, że prócz ne­ga­tyw­nej stro­ny lęku, ist­nie­je rów­nież stro­na po­zy­tyw­na, czy­li tę­sk­no­ta bę­dą­ca wy­ra­zem du­cho­wej jed­no­ści z Bo­giem. Po trze­cie, tyl­ko nie­licz­ni chcą odejść z tego świa­ta z tę­sk­no­ty za Stwór­cą, wie­lu my­śli o śmier­ci, gdyż ma już dość swo­je­go ży­cia. Choć z sa­mej de­fi­ni­cji psy­cho­lo­gia po­win­na być na­uką o du­szy (z grec. psy­che – du­sza), w za­sa­dzie w ogó­le nie uwzględ­nia jej ist­nie­nia. Sta­ra­jąc się nie do­strze­gać ludz­kiej skłon­no­ści do zła oraz nie bio­rąc pod uwa­gę roli grze­chu pier­wo­rod­ne­go, nie roz­pa­tru­je za­cho­wań czło­wie­ka w kon­tek­ście grze­chu, bę­dą­ce­go źró­dłem znie­wo­leń, na­ło­gów, nie­umiar­ko­wa­nia i in­nych pro­ble­mów, któ­re mogą pro­wa­dzić do po­wsta­wa­nia de­pre­sji. Psy­cho­lo­gia za­kła­da rów­nież, że czło­wiek sam, bez udzia­łu ła­ski Bo­żej, może osią­gnąć szczę­ście i speł­nie­nie. Taki pro­fil sku­pie­nia na wła­snym „ja” pro­wa­dzi do zgłę­bia­nia sie­bie bez od­nie­sie­nia do Stwór­cy.

Co gor­sza, za­miast w le­cze­nie de­pre­sji włą­czyć du­cho­we uzdro­wie­nie i zmia­nę na­wy­ków, tłu­mie­nie na­szych lę­ków od­by­wa się je­dy­nie po­przez środ­ki psy­cho­tro­po­we i po­szu­ki­wa­nie przy­jem­no­ści cie­les­no-zmy­sło­wych. War­to do­dać, że ner­wi­ce współ­cze­sne­go czło­wie­ka mają czę­sto po­dob­ne źró­dło: lęk przed po­czu­ciem winy. Za­miast więc wpa­try­wać się w Boga, któ­ry jest źró­dłem prze­ba­cze­nia i mi­ło­ści, sami so­bie nie oka­zu­je­my mi­ło­sier­dzia, sta­le wy­pie­ra­jąc grzech. Ży­jąc w ta­kim prze­wle­kłym po­czu­ciu winy oraz prze­ko­na­niu, że ja­koś to bę­dzie, wy­pie­ra­my skru­chę, kie­ru­jąc się w ży­ciu py­chą. Izo­lu­jąc się w świe­cie swo­ich prze­ko­nań i za­fał­szo­wa­ne­go przez me­dia wy­obra­że­nia o szczę­ściu, utra­ci­li­śmy sens Bo­żej dys­cy­pli­ny. Za­cho­wa­nie nie­ska­zi­tel­nej du­szy sta­ło się nud­nym i ja­ło­wym obo­wiąz­kiem, któ­ry ni­ko­go już nie po­cią­ga. Na sce­nie współ­cze­sne­go świa­ta po­ja­wia się bo­wiem żąd­ny suk­ce­su he­do­ni­sta, któ­re­go nad­rzęd­nym ży­cio­wym ce­lem jest za­cho­wa­nie spraw­ne­go, pięk­ne­go cia­ła jak naj­dłu­żej!

Obec­ność Boga, któ­ry uzdra­wia, jest więc co­raz bar­dziej nie­re­al­na, co gor­sza, jest sta­le wy­pie­ra­na ze świa­do­mo­ści i ży­cia du­cho­we­go. Oso­by po­grą­żo­ne czę­sto od lat w de­pre­sji nie mogą do­świad­czyć uzdro­wie­nia we­wnętrz­ne­go, po­nie­waż rów­nież ich bli­scy oraz opie­ku­no­wie sta­li się obo­jęt­ni na Boże Mi­ło­sier­dzie. Je­śli w two­im ży­ciu pa­nu­je lęk i stres, mie­wasz sta­ny de­pre­syj­ne i tra­cisz po­czu­cie sen­su ży­cia, wy­obraź so­bie, że wła­śnie te­raz ktoś pro­wa­dzi cię do Boga i pro­si, abyś Go je­dy­nie do­tknął. Ewan­ge­li­sta Ma­rek tak o tym na­pi­sze: „A wszy­scy, któ­rzy się Go do­tknę­li, od­zy­ski­wa­li zdro­wie” (Mk 6,56).

Zapamiętaj!

Ży­cie jest czymś o wie­le więk­szym niż zbiór funk­cji i czyn­no­ści bio­lo­gicz­nych. Jest da­rem od Boga i ma wy­miar wiecz­no­ści. Dla­te­go ma szcze­gól­ną war­tość tyl­ko wte­dy, gdy prze­ży­wa­my je w jed­no­ści ze Stwór­cą. Cho­ro­by i zwią­za­ne z nimi cier­pie­nie bo­le­śnie przy­po­mi­na­ją nam o na­szej kru­cho­ści oraz o tym, że Bóg uzdra­wia nas je­dy­nie mocą na­szej wia­ry i wza­jem­nej mi­ło­ści. Wzbu­dzaj­my w so­bie więk­szą wraż­li­wość na cho­rych po­grą­żo­nych w de­pre­sji, a na­sze du­sze niech będą utka­ne z mo­dli­twy i wia­ry.

Po­ja­wia się za­tem w tym miej­scu pew­na re­flek­sja. Sko­ro de­pre­sja nie po­cho­dzi od Boga i nie jest czymś ty­po­wym dla ludz­kiej na­tu­ry, skąd się wzię­ła na świe­cie? Kul­tu­ra chrze­ści­jań­ska wska­zu­je na jej przy­czy­ny w brze­mien­nej w skut­ki de­cy­zji na­szych pierw­szych ro­dzi­ców, któ­rzy (co war­to sta­le przy­po­mi­nać) ze­rwa­li ko­mu­nię z Bo­giem. Wła­śnie to wy­da­rze­nie dum­ne­go nie­po­słu­szeń­stwa, za­ko­rze­nio­ne­go w bra­ku za­ufa­nia w bez­wa­run­ko­we ob­da­ro­wa­nie nas mi­ło­ścią, na­zy­wa­my grze­chem. W kon­se­kwen­cji grze­chu pier­wo­rod­ne­go ludz­ka na­tu­ra zo­sta­ła głę­bo­ko zra­nio­na, umysł za­ciem­nio­ny, wola sta­ła się wy­pa­czo­na i przy­lgnę­ła do złe­go, na­sze zaś emo­cje prze­sta­ły być in­te­gral­nie złą­czo­ne z in­te­lek­tem, wolą i cia­łem. Na świe­cie po­ja­wi­ły się cho­ro­by, ze­psu­cie i śmierć – do­tknę­ły one cia­ła i znisz­czy­ły jego jed­ność z du­szą. To wła­śnie przez to pier­wot­ne ze­rwa­nie jed­no­ści de­pre­sja zna­la­zła dro­gę do ludz­kie­go cia­ła i du­szy. Jed­nym sło­wem, głów­nym źró­dłem cho­ro­by jest czło­wiek, któ­ry, chcąc do­świad­czyć upra­gnio­ne­go szczę­ścia i har­mo­nii bez Boga, za­po­mniał, że w swo­jej kru­cho­ści sam so­bie ni­g­dy nie po­ra­dzi. Ow­szem, ist­nie­je mnó­stwo te­ra­pii mo­gą­cych po­lep­szyć stan zdro­wia, lecz po­ko­ju ser­ca i po­czu­cia mi­ło­ści nie za­gwa­ran­tu­je nam żad­na ta­blet­ka, te­ra­peu­ta czy cu­dow­na die­ta. Źró­dłem uzdro­wie­nia jest wy­łącz­nie Kon­struk­tor tego wspa­nia­łe­go wy­da­rze­nia, ja­kim jest ży­cie! Mą­drość Boża, Jego Sło­wo i ży­cie sa­kra­men­tal­ne nie tyl­ko do­star­cza­ją nam wie­dzy, jak żyć w do­cze­snym świe­cie, ale co naj­waż­niej­sze, jak przy­go­to­wać się do ży­cia wiecz­ne­go. Taka Boża dys­cy­pli­na sta­no­wi dla nas lu­stro, w któ­rym mo­że­my doj­rzeć sa­mych sie­bie jako isto­ty umi­ło­wa­ne przez Boga, któ­re jed­no­cze­śnie są sła­be i grzesz­ne. Dla­te­go w trud­nych chwi­lach i oko­licz­no­ściach Bóg za­wsze dzia­ła osta­tecz­nie na na­szą ko­rzyść, na­wet je­śli nie do­strze­ga­my tego od razu, co po­win­no wzbu­dzać w nas uf­ność do Nie­go. Pa­mię­tam, jak cier­pia­łem na ze­spół de­pre­syj­no-lę­ko­wy i cza­sem ba­łem się wyjść z domu. Mo­dli­łem się do Boga o zdro­wie, lecz nie przyj­mo­wa­łem jesz­cze tego, że ocze­ku­je ode mnie ra­dy­kal­nej zmia­ny wie­lu czyn­ni­ków wy­zwa­la­ją­cych moją cho­ro­bę. Za­nim do­sze­dłem do tego, że tyl­ko On jest osta­tecz­nym ce­lem mo­je­go ży­cia, dłu­go my­śla­łem, że moje zdro­wie jest scho­wa­ne w ja­kiejś cu­dow­nej ta­blet­ce. Zmia­na ży­cia, ży­wie­nia, wpro­wa­dze­nie ak­tyw­no­ści, i co naj­waż­niej­sze, głę­bo­kie na­wró­ce­nie i po­wrót do chrze­ści­jań­skich ko­rze­ni do­pro­wa­dzi­ły mnie do od­zy­ska­nia zdro­wia, o ja­kim nie śni­łem.

Być może po­czu­jesz we­wnętrz­ny dys­kom­fort, lecz jako ka­to­lik mu­szę w tym miej­scu już we wstę­pie sta­now­czo pod­kre­ślić, że de­pre­sja nie może być opi­sa­na wy­czer­pu­ją­co, szcze­gól­nie w ra­mach me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej, je­śli nie uwzględ­ni­my chrze­ści­jań­skie­go Ob­ja­wie­nia. Po pierw­sze, zgod­nie z tym ryt­mem plan Bo­żej mi­ło­ści jako zin­te­gro­wa­na stra­te­gia do­pro­wa­dze­nia nas do wie­ku­istej ra­do­ści jest za­ko­rze­nio­na w Je­zu­sie Chry­stu­sie. Po dru­gie, Bóg jest za­wsze tre­ścią na­sze­go ży­cia w opty­ce trwa­nia, dzia­ła­nia, trud­nych do­świad­czeń, a szcze­gól­nie na­sze­go uzdro­wie­nia. Po trze­cie, tyl­ko chrze­ści­jań­ska an­tro­po­lo­gia daje nam praw­dzi­we po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa, a owoc ta­kiej zin­te­gro­wa­nej jed­no­myśl­no­ści wpro­wa­dza nas w świa­do­mość, że za­le­ży­my nie tyl­ko jed­ni od dru­gich, ale przede wszyst­kim od Boga. Psal­mi­sta za­wo­ła: „Tyl­ko w Bogu znaj­du­je du­sza moja spo­kój, od Nie­go przy­cho­dzi moje oca­le­nie od Nie­go bo­wiem po­cho­dzi cała moja na­dzie­ja” (Ps. 62,2–6).

Wy­łącz­nie taka so­li­dar­ność na­wet w ob­li­czu mro­ków de­pre­sji daje nam nie­ga­sną­cą wia­rę i na­dzie­ję, że cier­pie­nie oraz dro­ga do uzdro­wie­nia mają sens w jed­no­ści z Bo­giem. Nie pi­sał­bym tego z tak wiel­kim prze­ko­na­niem, gdy­bym sam nie do­świad­czył wspo­mnia­nej cho­ro­by de­pre­syj­no-lę­ko­wej, gdzie dro­gą do peł­ne­go uzdro­wie­nia był po­wrót do Bo­żej dys­cy­pli­ny i uzdra­wia­ją­ca moc mi­ło­sier­nej mi­ło­ści Boga. Oczy­wi­ście, jak wspo­mnia­łem, nie oby­ło się bez ra­dy­kal­nej zmia­ny ży­cia, ale siła po­trzeb­na do owej prze­mia­ny wy­pły­nę­ła z mo­jej we­wnętrz­nej skru­chy i aktu woli, aby cał­ko­wi­cie wszyst­ko od­dać i za­wie­rzyć Bogu. Je­stem prze­ko­na­ny, że dla ko­goś, kogo ni­g­dy nie do­tknę­ła de­pre­sja, bę­dzie to trud­ne do zro­zu­mie­nia. Nie­ste­ty wie­lu z nas, któ­rzy ni­g­dy nie do­świad­czy­li tej cho­ro­by, może błęd­nie uwa­żać, że je­ste­śmy so­bie w sta­nie wy­obra­zić, na czym po­le­ga de­pre­sja i jej le­cze­nie. Jest to jed­nak nie­moż­li­we! Stąd pra­gnę zwró­cić uwa­gę, że w kon­tek­ście ho­li­stycz­ne­go le­cze­nia de­pre­sji nie war­to zbyt wie­le uwa­gi sku­piać na tym, co ją po­wo­du­je, lecz co na­le­ży każ­de­go dnia z tym pro­ble­mem zro­bić. Nie­któ­rzy mogą da­lej się za­sta­na­wiać, co die­te­tyk włą­cza­ją­cy du­cho­wość do swo­jej prak­ty­ki może wnieść w le­cze­nie de­pre­sji? Jed­nak war­to raz jesz­cze przy­po­mnieć, że zgod­nie ze swym grec­kim źró­dłem sło­wo psy­chia­tra to „le­karz du­szy”. Gdy­bym od­dzie­lał ży­cie od wia­ry, był­bym jak drze­wo, któ­re od­ci­na so­bie ga­łę­zie. Owoc żyje bo­wiem tyl­ko wte­dy, gdy jest po­łą­czo­ny ze źró­dłem ży­cia. Ewan­ge­li­sta Jan przy­po­mni nam to sło­wa­mi Chry­stu­sa: „Ja je­stem krze­wem win­nym, wy la­to­ro­śla­mi” (J 15,5).

Zapamiętaj!

W me­dy­cy­nie na­tu­ral­nej i ho­li­stycz­nym le­cze­niu nie cho­dzi o to, aby pod­wa­żać me­to­dy współ­cze­snej me­dy­cy­ny oraz me­to­dy le­cze­nia w psy­chia­trii. Bóg, któ­ry stwo­rzył świat, jest bo­wiem osta­tecz­ną praw­dą, a wszel­kie od­kry­cia na­uko­we wła­ści­wie zin­ter­pre­to­wa­ne i zwe­ry­fi­ko­wa­ne ni­g­dy nie będą w sprzecz­no­ści z wła­ści­wie ro­zu­mia­ną praw­dą ob­ja­wio­ną przez kul­tu­rę chrze­ści­jań­ską.

Po mo­ich do­świad­cze­niach oso­bi­stych oraz wie­lo­let­niej prak­ty­ce die­te­tycz­nej wszę­dzie tam, gdzie mamy do czy­nie­nia z za­bu­rze­niem psy­chicz­nym, po­trze­bu­je­my za­rów­no spraw­dzo­ne­go le­kar­stwa, zmia­ny od­ży­wia­nia, zwięk­sze­nia ak­tyw­no­ści oraz wła­ści­we­go wspar­cia bli­skiej oso­by. Stwór­ca za nas tego nie zro­bi. Dla­te­go na­wet głę­bo­ko wie­rzą­cy pa­cjent cier­pią­cy z po­wo­du de­pre­sji na py­ta­nie, czy po­wi­nien zre­zy­gno­wać z le­cze­nia far­ma­ko­lo­gicz­ne­go, usły­szy od­po­wiedź brzmi: Módl się i sto­suj le­cze­nie! Na­sze cier­pie­nie w kon­tek­ście chrze­ści­jań­skiej wia­ry na­bie­ra sen­su wy­łącz­nie wte­dy, gdy łą­czy­my je z cier­pie­niem Chry­stu­sa.

To, że ko­rze­nie każ­de­go cier­pie­nia do­ty­ka­ją na­sze­go emo­cjo­nal­ne­go ży­cia, jest nie­za­prze­czal­ne. Zmia­ny na­stro­ju są nie­od­łącz­ną ce­chą do­świad­cze­nia ludz­kie­go, a na­strój ma ol­brzy­mie zna­cze­nie dla na­sze­go roz­wo­ju. Wpły­wa on na na­szą dys­po­zy­cję do dzia­ła­nia i za­cho­wy­wa­nia, od­po­wia­da za za­an­ga­żo­wa­nie ży­cio­we, rów­no­cze­śnie za­pew­nia­jąc nam względ­ne bez­pie­czeń­stwo. Lu­dzie, któ­rzy są nad­mier­nie pe­sy­mi­stycz­ni, mogą jed­nak nie wy­ko­rzy­sty­wać swo­ich po­ten­cjal­nych moż­li­wo­ści, wie­my bo­wiem, że oso­ba de­pre­syj­na naj­czę­ściej wy­co­fu­je się z ży­cia. Z ko­lei oso­by nad­mier­nie opty­mi­stycz­ne mogą dzia­łać im­pul­syw­nie lub lek­ko­myśl­nie. Za­bu­rzo­ny na­strój może za­tem spra­wić, że na­sze ży­cie sta­nie się roz­bi­te, zde­ge­ne­ro­wa­ne, bo­le­sne i po­ten­cjal­nie nie­bez­piecz­ne dla nas i oto­cze­nia. Die­ta oraz spraw­ność na­sze­go tra­wie­nia i przy­swa­ja­nia, na cze­le ze sta­nem mi­kro­flo­ry je­li­to­wej, o czym po­sta­ram się prze­ko­nać w tej pu­bli­ka­cji, mają bar­dzo duży wpływ na na­sze sta­ny emo­cjo­nal­ne. W tej książ­ce z po­wo­du bra­ku od­po­wied­nich kom­pe­ten­cji nie będę oma­wiał głę­bo­kich sta­nów de­pre­syj­no-ma­nia­kal­nych, któ­re wy­ma­ga­ją spe­cjal­ne­go me­dycz­ne­go po­dej­ścia. Na­wet na­sza głę­bo­ka wia­ra nie jest w sta­nie uchro­nić nas od wie­lu za­gro­żeń i cho­rób psy­chicz­nych, w tym de­pre­sji. Na­sze ży­cie bo­wiem to suma wie­lu zło­żo­nych wy­bo­rów i de­cy­zji, czę­sto o nie­od­wra­cal­nych skut­kach. Za­bu­rze­nia psy­chicz­ne, ta­kie jak schi­zo­fre­nia czy ze­spo­ły dwu­bie­gu­no­we ma­nia­kal­no-de­pre­syj­ne, ob­ja­wia­ją się w sfe­rze psy­chi­ki, mogą na­to­miast mieć po­waż­ne przy­czy­ny neu­ro­bio­lo­gicz­ne oraz ge­ne­tycz­ne, więc nie moż­na ich kon­tro­lo­wać za po­mo­cą ja­kiej­kol­wiek die­ty eli­mi­na­cyj­nej czy le­czyć wy­łącz­nie przy uży­ciu far­ma­ko­lo­gii, mocą na­szej woli lub wia­ry. Wspo­ma­gać le­cze­nie moż­na jed­nak za­wsze! Są rów­nież za­bu­rze­nia psy­chicz­ne po­ja­wia­ją­ce się z po­wo­du prze­ży­cia głę­bo­kiej trau­my wy­ni­ka­ją­cej z do­świad­czeń ży­cio­wych lub cho­ro­by bę­dą­ce skut­ka­mi uszko­dze­nia mó­zgu. Tego rów­nież nie da się kon­tro­lo­wać za po­mo­cą po­praw­no­ści mo­ral­nej, wia­ry czy die­ty. Jed­nak z tego po­wo­du nie mo­że­my po­pa­dać w nie­wia­rę w Boże Mi­ło­sier­dzie. Ewan­ge­li­sta Jan przy­po­mi­na: „Ale smu­tek wasz prze­mie­ni się w ra­dość” (J 16,20).

Co­dzien­ny na­strój i na­sta­wie­nie do Boga oraz lu­dzi wy­wie­ra­ją sil­ny wpływ na na­szą sa­mo­oce­nę. Praw­dzi­wa mi­łość sta­wia nam za­wsze kon­kret­ne wy­ma­ga­nia! Jed­nak brak wia­ry w to, że Bóg nas ko­cha, oraz do­świad­cze­nie czę­sto przy­bie­ra­ją for­mę fał­szy­we­go mnie­ma­nia, że Stwór­ca od­bie­ra nas tak samo jak inni lu­dzie. Kon­sump­cyj­ny i he­do­ni­stycz­ny świat, w któ­rym ży­je­my, chce nas za wszel­ką cenę od­dzie­lić od re­la­cji z Bo­giem, a wia­do­mo, że naj­więk­szym cier­pie­niem czło­wie­ka jest utra­ta Jego mi­ło­ści. Ła­two jest ma­ni­pu­lo­wać spo­łe­czeń­stwem, któ­re wy­łącz­nie w do­cze­sno­ści do­strze­ga wszel­ką war­tość ży­cia. Dla­te­go w de­pre­sji wy­stę­pu­je czę­sto ten­den­cja do kon­cen­tro­wa­nia się na stra­tach i po­raż­kach, spo­strze­ga się je­dy­nie cho­ro­bo­we i ne­ga­tyw­ne aspek­ty ży­cia. Te­ra­peu­ta czy le­karz nie wska­zu­je bo­wiem na prze­ni­ka­nie się na­szej na­tu­ry ze świa­tem du­cho­wym. Z cza­sem w ta­kim za­mknię­tym kole na­sze ne­ga­tyw­ne my­śli i prze­ko­na­nia ob­ni­ża­ją sa­mo­oce­nę, po­wo­du­jąc po­czu­cie bez­war­to­ścio­wo­ści, bez­na­dziei i by­cia cię­ża­rem dla in­nych. Za­czy­na­my do­zna­wać cią­głe­go uczu­cia smut­ku i pust­ki, za­mar­twia­my się bez po­wo­du, re­agu­je­my iry­ta­cją i wro­go­ścią. Przy­czy­ną ta­kie­go sta­nu bywa du­cho­wa pust­ka.

Oso­ba de­pre­syj­na może być wy­co­fa­na, po­zba­wio­na ener­gii, in­wen­cji. Pod­ję­cie ja­kiej­kol­wiek de­cy­zji jest dla niej pra­wie nie­moż­li­we, a co­dzien­ne za­da­nia i cele wy­wo­łu­ją lęk pa­ra­li­żu­ją­cy dzia­ła­nie. Dla­te­go tak waż­ne jest po­głę­bia­nie świa­do­mo­ści pro­fi­lak­ty­ki die­te­tycz­nej we wspie­ra­niu le­cze­nia de­pre­sji szcze­gól­nie u osób, któ­re żyją w bli­skiej re­la­cji lub wię­zi z cho­ry­mi. W po­waż­niej­szych od­mia­nach de­pre­sji mogą wy­stę­po­wać ob­ja­wy ir­ra­cjo­nal­ne, psy­cho­tycz­ne pod po­sta­cią uro­jeń. Po­nie­waż epi­zo­dy de­pre­syj­ne trwa­ją cza­sa­mi kil­ka mie­się­cy lub na­wet dłu­żej, mogą po­waż­nie ob­ni­żać sa­mo­oce­nę i po­czu­cie war­to­ści. Prze­dłu­ża­ją­ce się okre­sy de­pre­sji mogą pro­wa­dzić do pra­gnie­nia śmier­ci i my­śli sa­mo­bój­czych. Jed­nak – jak już wspo­mnia­łem – ni­niej­sza pu­bli­ka­cja nie oma­wia le­cze­nia tego typu od­mian de­pre­sji. Sku­pi­my się na tym, aby przede wszyst­kim…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnejśniadaniowa zupa makrobiotyczna

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

2 mar­chew­ki

1 duża pie­trusz­ka

½ ma­łe­go se­le­ra

kil­ka liści jar­mu­żu (usu­wa­my twar­dą część)

1 mała ce­bu­la

2 ząbki czosn­ku

na­tka pie­trusz­ki

½ ły­żecz­ki na­sion ko­pru wło­skie­go

½ ły­żecz­ki mie­lo­nych na­sion ko­len­dry

½ ły­żecz­ki kur­ku­my

1 ły­żecz­ka ore­ga­no

1 łyż­ka ole­ju ko­ko­so­we­go

na­tka pie­trusz­ki do de­ko­ra­cji

sól mor­ska lub hi­ma­laj­ska do sma­ku

Przy­go­to­wa­nie

Do garn­ka do­daj olej ko­ko­so­wy, wrzuć po­kro­jo­ną w piór­ka ce­bu­lę i po­sie­ka­ny w płat­ki czo­snek. Mie­sza­jąc, duś chwil­kę na ma­łym ogniu, do­daj przy­pra­wy. Wrzuć po­kro­jo­ne w kost­kę wa­rzy­wa. Jar­muż do­daj w po­ło­wie go­to­wa­nia. Wlej 3 szklan­ki wody, do­praw solą i go­tuj 15 mi­nut. Ser­wuj ze świe­żą na­tką pie­trusz­ki.

Moja rada

Kie­dy drę­czy cię przy­gnę­bie­nie, naj­le­piej za­cząć dzień od ma­kro­bio­tycz­nej zupy śnia­da­nio­wej. Cie­pła zupa wy­le­czy nie­mal każ­dy smu­tek! Aby po­si­łek dał ci jesz­cze wię­cej ener­gii, mo­żesz do­dać na ta­lerz ugo­to­wa­ną wcze­śniej ko­mo­sę ry­żo­wą, ka­szę ja­gla­ną lub ziar­na or­ki­szu. Po­zo­sta­łą część za­bierz do ter­mo­su i ciesz się do­brym na­stro­jem w pra­cy lub na uczel­ni!

jaglanka z warzywami, imbirem i kurkumą

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 szklan­ka ugo­to­wa­nej ka­szy ja­gla­nej

1 mar­chew­ka

¹⁄3 ma­łe­go se­le­ra

1 pie­trusz­ka

1 zą­bek czosn­ku

1 mała ły­żecz­ka utar­te­go ko­rze­nia im­bi­ru

½ ły­żecz­ki kur­ku­my

2 łyż­ki ole­ju ko­ko­so­we­go lub ma­sła kla­ro­wa­ne­go

sól mor­ska lub hi­ma­laj­ska

na­tka pie­trusz­ki do de­ko­ra­cji

owoc gra­na­tu (opcjo­nal­nie)

Przy­go­to­wa­nie

Wa­rzy­wa utrzyj na gru­bych oczkach tar­ki ku­chen­nej. Na pa­tel­nię do­daj tłuszcz ko­ko­so­wy lub kla­ro­wa­ne ma­sło. Wrzuć utar­te wa­rzy­wa, po chwi­li do­daj im­bir i czo­snek, sól do sma­ku oraz trosz­kę wody. Duś na wol­nym ogniu, mie­sza­jąc, oko­ło 5 mi­nut. Wa­rzy­wa po­łącz z ugo­to­wa­ną ka­szą. Ser­wuj z owo­cem gra­na­tu i na­tką pie­trusz­ki.

Moja rada

Je­że­li masz pod ręką ugo­to­wa­ną ka­szę z po­przed­nie­go dnia i ulu­bio­ne wa­rzy­wa ko­rzen­ne, mo­żesz bar­dzo szyb­ko przy­go­to­wać zdro­wą i sy­cą­cą ja­glan­kę, któ­ra po­pra­wi twój na­strój. Do­da­tek im­bi­ru uła­twia tra­wie­nie, prze­ciw­dzia­ła ospa­ło­ści oraz po­ran­nym mdło­ściom i daje ja­sność my­śle­nia. Po ta­kim śnia­da­niu po­czu­jesz się na­praw­dę do­sko­na­le! Nie zwle­kaj i za­ser­wuj so­bie ja­gla­ny za­strzyk do­brej ener­gii!

komosianka ze szpinakiem i pomidorkami

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 szklan­ka ugo­to­wa­nej ko­mo­sy ry­żo­wej



.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: