Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Yoko - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
26 listopada 2025
5543 pkt
punktów Virtualo

Yoko - ebook

Intymna i odsłaniająca prawdę biografia Yoko Ono autorstwa bestsellerowego pisarza, który przeprowadził ostatni wspólny wywiad z artystką i Johnem Lennonem.

John Lennon opisał kiedyś Yoko Ono jako „najsłynniejszą nieznaną artystkę na świecie”. „Wszyscy znają jej imię, ale nikt nie wie, czym się właściwie zajmuje”. Przez lata w oczach ludzi była istotna tylko o tyle, o ile wpłynęła na życie Lennona. Yoko była dziwaczką, często czarnym charakterem.

Nieprzeniknioną kusicielką, manipulującą oszustką, fejkową artystką wydającą z siebie kakofoniczne dźwięki. Saga Lennona i Beatlesów należy do największych opowieści w historii popkultury, ale Yoko bywała w niej pomijana, ukryta w cieniu Beatlesów z powodu mizoginii i rasizmu.

Biografia Yoko Ono Davida Sheffa ma to zmienić. W tej opowieści ona jest najważniejsza. Życie Yoko – nawet w oderwaniu od Lennona – było niezwykłą podróżą. David Sheff, po latach pracy i wielu osobistych rozmowach z artystką, odtwarza je: od narodzin w zamożnej rodzinie w przedwojennym Tokio, przez przerażające doświadczenia wojenne z dzieciństwa, po kontakt z awangardowymi środowiskami Tokio, Nowego Jorku i Londynu. Opisuje jej działalność artystyczną, muzyczną, feministyczną i społeczną. Śledzimy, jak Yoko Ono radziła sobie pod bezlitosnym ostrzałem opinii publicznej, gdy fałszywie oskarżano ją o najgorszą zbrodnię na popkulturze, jaką można było sobie wyobrazić – rozbicie największego zespołu rockandrollowego w historii.

„Yoko” to poruszająca, porywająca i niezwykle wciągająca opowieść o kobiecie, której historia nigdy nie została opowiedziana uczciwie. To dzieło nie tylko rehabilituje reputację Yoko Ono, lecz także wynosi ją do rangi ikony

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-838-0448-4
Rozmiar pliku: 7,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPIS TREŚCI

Od autora

Prolog

Wstęp

CZĘŚĆ PIERWSZA. Nad nami tylko niebo

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

CZĘŚĆ DRUGA. Ballada o Yoko i Johnie

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

CZĘŚĆ TRZECIA. Yoko solo

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Epilog

Podziękowania

O autorze

Przypisy

Indeks

FotografieKyoko Ono i Seanowi Ono Lennonowi

OD AUTORA

FRAGMENTY TEJ KSIĄŻKI BYŁY WCZEŚNIEJ publikowane w postaci artykułów prasowych, których byłem autorem lub współautorem. Były to: wywiad w „Playboyu” z Johnem Lennonem i Yoko Ono, The Betrayal of John Lennon, The Night Steve Jobs Met Andy Warhol, Yoko Ono: How She Is Holding Up i wiele innych. Część tekstu ukazała się też w moim wywiadzie rzece All We Are Saying: The Last Major Interview with John Lennon and Yoko Ono.

Przez lata przeprowadziłem wiele godzin wywiadów z Yoko, zarówno na potrzeby powyższych artykułów, jak i innych projektów. Jednak nieprzeliczenie więcej czasu spędziliśmy na rozmowach o jej życiu i pracy. Jeśli cytaty z Yoko nie są w tej książce inaczej oznaczone, pochodzą właśnie z naszych rozmów.

Dla przejrzystości wyczyściłem i wygładziłem niektóre cytaty, a także przeredagowałem i skondensowałem część wywiadów.

PROLOG

Cut Piece

W NIEDZIELNY WIECZÓR 21 MARCA 1965 ROKU wszystkie miejsca w Carnegie Recital Hall w Nowym Jorku były zajęte. Widzowie czekali na koncert artystki nazwiskiem Yoko Ono, wschodzącej gwiazdy międzynarodowej awangardy plastycznej i muzycznej.

Yoko weszła na scenę i usiadła w pozycji seiza, podgięte w kolanach nogi pozostawały pod resztą ciała. Seiza – „właściwa pozycja siedząca” – to w Japonii formalny sposób siedzenia. Wyraża szacunek.

Yoko miała wtedy trzydzieści dwa lata, długie czarne włosy zaczesała na bok i upięła nisko. Była ubrana na czarno. Na scenie leżała przed artystką tylko para nożyczek.

Yoko wykonywała performans pod tytułem Cut Piece . Publiczność została zaproszona do wchodzenia na scenę pojedynczo i ucinania kawałka ubrania artystki. Początkowo, kiedy ludzie podchodzili do Yoko i chwytali za nożyczki, zachowywali się nieśmiało i uprzejmie. Ucinali kawałki tkaniny z rękawa lub z dekoltu, rąbki jej bluzki i spódnicy.

Jednak według Eleanor Antin, artystki i reżyserki obecnej wówczas na widowni, w pewnej chwili „atmosfera się zmieniła, zrobiło się mroczno i nieprzyjemnie, kiedy kilku młodych mężczyzn... zaczęło ucinać wielkie kawały spódnicy i bluzki, odsłaniając jej stanik. Potem po każdym cięciu ustawiali się z powrotem w kolejce. Nie mogli przestać się śmiać. Pamiętam, że Carolee Schneemann podeszła do jednego z nich i uderzyła w twarz, co faceta w ogóle nie wzruszyło. Upatrzył sobie Yoko – dobrowolną ofiarę”.

Podszedł kolejny mężczyzna, stanął nad Yoko i rozmyślał, gdzie ciąć. „Tu trzeba delikatnie” – stwierdził. „Może to trochę potrwać”. Po rozcięciu podkoszulka, który odsłonił stanik, zaczął przecinać paski biustonosza. Ktoś na widowni powiedział: „Ponosi go”. Jakaś kobieta krzyknęła: „Na litość boską, przestań zachowywać się jak zbok!”. W oczach Yoko pojawił się niepokój.

Antin wspomina, że „Yoko wykonała drobny gest w stronę kulis i zanim obnażono jej biust, kurtyna natychmiast opadła. Było po pokazie”.

PODCZAS PREMIEROWEGO PERFORMANSU Cut Piece w Kioto w 1964 roku pewien mężczyzna udawał, że chce dźgnąć Yoko. W rok po nowojorskim wieczorze artystka występowała w Londynie, gdzie grupa napastliwych mężczyzn wparowała na scenę i w kilka minut pocięła jej sukienkę, a następnie bieliznę, zostawiając performerkę nagą.

Schneemann wspominała później: „Był to niezwykle niebezpieczny performans, zwłaszcza w tych pierwszych latach, kiedy nie wykształcił się jeszcze feminizm ani żadne poczucie granic... Złowrogie rzeczy wisiały wtedy w powietrzu, a ona rzucała wyzwanie tym wyjątkowo mrocznym impulsom i to z pozycji osoby podatnej na zranienie – to była niezatarta moc jej dzieła”.

W 2020 roku, ponad pół wieku po premierze Cut Piece, gazeta „New York Times” uznała performans za „jedno z dwudziestu pięciu najważniejszych dzieł amerykańskiej sztuki zaangażowanej po II wojnie światowej”.

PARTYTURY WIELU PRAC YOKO – wśród nich także Cut Piece – przybierały formę poetyckich instrukcji dla działań i zdarzeń. Czasami wykonywała je samodzielnie, a czasem przepisy na jej „niedokończone” dzieła mogły być zrealizowane przez każdego. Jeszcze inne, jak choćby Cut Piece, wymagały zaangażowania ze strony widzki lub słuchaczki. Zaproszenie widowni do udziału w tworzeniu dzieła sztuki postawiło pod znakiem zapytania samą ideę sztuki. W tamtych czasach niemal każdy artysta działający w dowolnym tworzywie pokazywał skończone dzieła. Mogły to być obrazy, obiekty, sztuki teatralne, wiersze albo symfonie. Tymczasem wiele partytur Yoko zwracało się do widowni z prośbą o dokończenie i wykonanie jakichś fizycznych lub umysłowych działań. Dzieło Fly Piece (Utwór o lataniu) miało tylko jedno słowo instrukcji: „Fly” – „Leć”. Ludzie mogli wejść na scenę i „latać”, zeskakując z drabin, albo robić to wyłącznie we własnych umysłach. W ramach Whisper Piece (Sztuki szeptania) opowiadającej o kruchości ludzkiej komunikacji widownia grała w dziecięcą grę w głuchy telefon. W Bag Piece (Utworze o torbie) polecano uczestnikom wejść do środka płóciennej torby, gdzie mogli robić, na co tylko mieli ochotę – rozebrać się, tańczyć, medytować, zdrzemnąć się. Yoko tak to tłumaczyła: „Wiesz, każde z nas siedzi w jakiejś torbie. Tu chodziło o kontur torby, o jej ruch: o to, jaką część osoby możemy zobaczyć. Wewnątrz może się dziać bardzo wiele. A może zupełnie nic”. Earth Piece (Utwór o Ziemi), który Yoko skomponowała w 1963 roku, miał zwodniczo prostą instrukcję: „Słuchaj dźwięku obracającej się Ziemi”. Zachęcam, żebyście tego teraz spróbowali. Odłóżcie książkę i poznajcie jedno z dzieł Yoko Ono: słuchajcie dźwięku obracającej się Ziemi.

Laurie Anderson, artystka eksperymentalna i piosenkarka, zauważała: „Yoko miała rewolucyjny pomysł, że sztuka wydarza się głównie w naszych głowach, tam objawiają się jej własne prace”. Historyczka sztuki i kuratorka Reiko Tomii zwracała uwagę, że Yoko Ono „jest konceptualną artystką, która stwierdziła: »Nie potrzebujemy przedmiotów i materiałów, żeby tworzyć sztukę«. Tym, czego tak właściwie potrzeba, jest nasz własny umysł. Można skonstruować obraz w swojej głowie. Można tam stworzyć zdarzenie”. Był to nowy pomysł na to, czym może być sztuka i kto może ją tworzyć.

YOKO STWORZYŁA PIERWSZE ze swoich ćwiczeń wyobraźni, kiedy miała dwadzieścia lat, ale korzenie jej sztuki sięgają dzieciństwa. Urodziła się w Tokio jako potomkini rodu Yasuda – klanu przedsiębiorców, który zaliczał się do najbogatszych i najbardziej wpływowych japońskich rodzin. W dzieciństwie miała niezwykle uprzywilejowane życie – służba, elitarne szkoły, letnie i zimowe rezydencje – przerwała to wojna.

Yoko miała dwanaście lat, kiedy nocą 9 marca 1945 roku Stany Zjednoczone zrzuciły na Tokio 1665 ton bomb zapalających. Większość miasta spłonęła, zginęło przynajmniej 100 tysięcy ludzi. Ojciec Yoko był wtedy w wietnamskim Hanoi. Matka i rodzeństwo ukryli się w schronie bombowym wykopanym w ogrodzie ich willi, ale Yoko chorowała, miała gorączkę, więc nie można było jej przenieść z jej pokoju. Dziewczynka patrzyła na spadające bomby – słyszała ich świsty, wybuchy, czuła, jak trzęsie się ziemia – i patrzyła na płonące miasto.

Matka Yoko zdecydowała się potem ewakuować dzieci do niewielkiego domku, który kupiła w wiosce w prefekturze Nagano. Był w trakcie budowy, miał niedokończony dach. Pieniądze były wtedy bez wartości, brakowało jedzenia.

Yoko przebywała w Nagano z młodszym bratem Keisuke (Keiem), za którego czuła się odpowiedzialna. „Głodowaliśmy, brat wyglądał na straszliwie smutnego. Pamiętam, że pomyślałam: »Dlaczego nie zaplanujemy sobie jadłospisu, który naprawdę nas uszczęśliwi?«”. Yoko zaproponowała wtedy Keiowi, że może zaczęliby od lodów. Artystka wspomina dalej: „Leżeliśmy na plecach, przez otwór w dachu patrzyliśmy w niebo, wymienialiśmy się kartami dań w powietrzu i korzystaliśmy z potęgi wizualizacji, aby przetrwać”.

„Tworzyliśmy kolejne menu; wyobrażaliśmy sobie jedzenie” – przyznawał Kei. „To były pierwsze konceptualne prace mojej siostry”.

DLA RÓŻNYCH LUDZI Cut Piece znaczyło różne rzeczy. Wiele osób widziało w nim feministyczną wypowiedź o bezbronności kobiet i wyrządzanej im przemocy.

„Uznane za kanoniczne, bo będące jednym z najbardziej niepokojących i przykuwających dzieł sztuki feministycznej, Cut Piece niebanalnie prezentuje doświadczenie dobrze znane wielu kobietom – bycie wewnątrz ciała, którym inni czują się uprawnieni dysponować” – oceniała krytyczka Zoë Lescaze.

Natomiast Yoko opierała się próbom przyciskania do muru w sprawie znaczenia Cut Piece. Dla niej dzieło było o tym, co każda z osób w nim widziała. Taki był sens jej niedokończonej sztuki. Tworzyła dzieła-utwory-kawałki, a to widownia je uruchamiała. Sama artystka oddawała je w momencie wykonywania, porzucała w taki sam sposób, jak zrzekała się własnego ubrania w Cut Piece. Jej dzieła stawały się własnością tej osoby, która je sobie wzięła, a nowa właścicielka mogła przypisać im dowolne znaczenie (lub nie przypisywać żadnego).

Z czasem jednak Yoko zacznie nazywać Cut Piece działaniem duchowym, które opowiada o sile dawania, i wskazywać na inspirację historią wcielenia Buddy, tym, jak rozdał wszystko, co posiadał, i zyskał oświecenie. Przy innych okazjach będzie mówić o bezbronności, zaufaniu i wołaniu o pokój. O własnych doświadczeniach z performowaniem tego utworu napisała tak: „Czułam się trochę, jakbym się modliła. Czułam też, że dobrowolnie poświęcałam siebie”. Raz stwierdziła też: „Kiedy wykonuję Cut Piece, wpadam w trans, więc nie czuję się specjalnie zagrożona”. Przyznawała jednak, że mimo nieustraszonego stoicyzmu jej ciało czasami przechodził wstrząs. Widownia nie była w stanie orzec, czy Yoko się boi. Była mistrzynią w ukrywaniu strachu i nadrabianiu miną. Robiła to od dziecka, od dnia, kiedy leżąc w łóżku, patrzyła przez okno, jak Tokio płonie.

WSTĘP

Dziecko oceanu

O JOHNIE LENNONIE i The Beatles napisano tysiące książek i artykułów. W większości z nich Yoko Ono jest karykaturą, dziwactwem, a czasem nawet czarnym charakterem – nieprzeniknioną uwodzicielką, pseudoutalentowaną manipulatorką i piskliwą oszustką, która zahipnotyzowała Lennona i rozbiła najlepszy zespół muzyczny w historii. Saga o Johnie Lennonie i cudownych Beatlesach jest jedną z najwspanialszych opowieści w historii, ale postać Yoko kryje się w przeogromnym cieniu zespołu, który robi się jeszcze mroczniejszy, bo chowają się w nim skandaliczna mizoginia i rasizm.

Kiedy Yoko poznała Johna, był u szczytu bezprecedensowej sławy. John zażartował kiedyś, że Beatlesi są popularniejsi od Jezusa. Było w tym tylko odrobinę przesady.

Kiedy John poznał Yoko, ona również cieszyła się pewnym uznaniem. Co prawda blakło przy sławie Lennona, ale stawała się gwiazdą międzynarodowej awangardy artystycznej. Kiedy zaczęli być razem, zmieniła się też w połowę „Johna i Yoko” najsłynniejszej pary na świecie – dwójki muzyków, artystów i pacyfistów – „cudownego, mistycznego księcia z królestwa rock’n’rolla zabawiającego się... z dziwną kobietą z Orientu”, jak sam Lennon opisywał zdanie opinii publicznej na temat „szanownej partnerki” i jego samego.

Robienie z Yoko czarnego charakteru zaczęło się natychmiast. Fani Beatlesów wyczekiwali przed siedzibą firmy Apple, londyńską kwaterą główną zespołu, i kiedy pojawiała się Yoko, krzykiem nakazywali jej powrót do własnego kraju. Nazywano ją „brzydką Japoneczką”.

Rasistowskie i seksistowskie opinie mnożyła prasa, wielbiciele zespołu, krąg współpracowników, wreszcie koledzy Johna z zespołu. Muzyk Klaus Voormann, który był przyjacielem i współpracownikiem The Beatles, przyznał: „Mężczyźni, którzy bali się Yoko, mówili o niej »Suka« – a wielu mężczyzn się jej bało”. John zabierał Yoko ze sobą do studia nagraniowego, gdzie Beatlesi pracowali. „Nie byliśmy za szczęśliwi z tego powodu. Było trochę tak, że kto to jest i czemu siedzi na moim wzmacniaczu?” – wspominał Paul McCartney w wywiadzie z Terrym Grossem w 2021 roku. Zdaniem prezentera telewizyjnego Dicka Cavetta na początku lat siedemdziesiątych XX wieku Yoko była „jedną z najbardziej kontrowersyjnych kobiet od czasów księżnej Windsoru ”. Ostatnio dziennikarz Ray Connolly odświeżył tę aluzję do brytyjskiej rodziny królewskiej, mówiąc: „Sposób potraktowania Meghan Markle, gdy związała się z księciem Harrym, był niczym w porównaniu z nienawiścią wymierzoną w Yoko, kiedy zeszła się z Johnem”.

Konkretne fakty z jej niezależnego życia i kariery w ogromnej mierze zbywano. Ona sama była nieistotna, chyba że chodziło o wpływ na Lennona i jego zespół. W efekcie skojarzenia większości ludzi z jej osobą wzięły się z utartych, pełnych sensacji i zmyśleń wersji historii, która zaczyna się od spotkania Johna, a kończy wraz z jego morderstwem – z czternastu lat wyciętych z jej ponaddziewięćdziesięcioletniego życia.

HISTORIA YOKO ZACZYNA SIĘ w Tokio. Jako dziecko cieszyła się materialnym bogactwem, ale cierpiała uczuciowy niedostatek. Jej rodzice byli nieobecni i lekceważący. Nie tylko sami nie mieli dla niej czasu, ale odizolowali ją od rówieśników. Uczono ją, że jest od nich lepsza i że będą chcieli ją wyłącznie wykorzystać. Pragnęła miłości i zbudowania więzi, ale w młodości te potrzeby nigdy nie zostały zaspokojone, więc Yoko w reakcji sama oddzieliła się murem od innych. Gdy dorosła, jej dystans był często brany za arogancję, ale zakrywał tylko smutek i głęboką tęsknotę.

Duża część życia osobistego i twórczego Yoko była bezpośrednią odpowiedzią na zaniedbanie przez rodziców i szereg traum, których doświadczyła. Kiedy w 1941 roku wybuchła wojna, miała osiem lat. Jako dwunastolatka patrzyła na przerażające bombardowanie i pożar Tokio, ale to nie był koniec traumatycznych przeżyć, bo po ewakuacji rodziny ze stolicy na wieś musiała żebrać o jedzenie lub się o nie targować. Kiedy wróciła do Tokio, z miasta zostały ruiny.

Yoko wychowywała się w Japonii i w Ameryce, była rozdarta, czuła się obco i na wschodzie, i na zachodzie. Dorastając, chodziła do elitarnych szkół średnich. Osiągała doskonałe wyniki, ale była zalękniona, przygnębiona i samotna. Jako nastolatka próbowała popełnić samobójstwo. Ostatecznie znalazła ucieczkę we własnej wyobraźni i w sztuce.

Studiowała zarówno w Tokio, jak i w Nowym Jorku, ale rzuciła oba uniwersytety. Przeprowadziła się następnie do Greenwich Village, gdzie była jedną z matek artystycznej rewolucji: zmiany sposobu tworzenia sztuki i patrzenia na nią. „Nigdy nie chciała ograniczyć się do jednej formy artystycznej” – oceniał kurator, krytyk i historyk sztuki Hans Ulrich Obrist. „Jest malarką, poetką, rzeźbiarką, filmowczynią, architektką, pisarką, więc nie zaakceptowano jej w żadnym z tych światów. Nawet w awangardzie był wobec niej opór”. Jako piosenkarka budziła sprzeczne opinie nawet wśród awangardowych muzyków, bo używała głosu jak zawodzącego instrumentu – wpadała w dysonanse, jęczała, krzyczała, sięgała głębin agonii i szczytów ekstazy. Zyskała tym grono wielbicieli, ale doświadczyła znacznie więcej pogardy.

Mimo początkowych niepowodzeń w nawiązaniu porozumienia z publicznością (i po kolejnej próbie samobójczej) zyskała uznanie dla swojej sztuki w Nowym Jorku i w Londynie. W Londynie w 1966 roku poznała Johna Lennona. I choć to prawda, że kiedy Yoko spotkała Johna, był u szczytu sławy, ale to jednak on przyszedł zobaczyć ją – artystkę. „Powiedziano mi o tym »wydarzeniu«, o japońskiej artystce awangardowej, która przyjechała z Ameryki” – wspominał Lennon. „Była superpopularna. Miało to być coś o czarnych torbach, więc myślałem, że będzie tylko sam seks: jakieś artystowskie-srartystowskie orgie. No i ekstra! A tak naprawdę to było odlotowo, ale nie tak, jak to sobie wyobrażałem”.

Praca Yoko była świadomie prowokacyjna, co ekscytowało nie tylko Lennona, ale całą specyficzną część publiczności, która chciała być prowokowana. Tymczasem wśród szerokiej widowni, która zaczęła przychodzić na Yoko z powodu Beatlesów, jej sztuka budziła wściekłość. Tamtego roku, kiedy Yoko spotkała Johna, zespół podbijał listy przebojów popowymi utworami w rodzaju Paperback Writer czy Yellow Submarine. Tymczasem Yoko zawodziła i jęczała na scenie oraz kazała ludziom wchodzić do worków. Stworzyła film pod tytułem No. 4 (Bottoms), na który w całości składały się ujęcia nagich pośladków.

John był w tamtym okresie nieszczęśliwy – czuł się stłamszony i uwięziony w roli jednego z Beatlesów, nie układało mu się też w małżeństwie. Oczarowały go lekkość i humor prac Yoko, poruszał go ich patos. Powiedział kiedyś, że jego zdaniem Yoko wyraża samą siebie tak skutecznie – z taką czystością – że wiele osób nie potrafi tego znieść. „Dlatego kiedyś nie trawili van Gogha” – dodawał. „To jest zbyt prawdziwe, za bardzo boli”.

Zakochali się w sobie, a John stał się największym sojusznikiem, przyjacielem i współpracownikiem Yoko. Ona czuła, że znalazła swoją drugą połówkę. Zyskała nadzieję na taki rodzaj szczęścia, który wydawał się jej niemożliwy. Nigdy dotąd nie doświadczyła takiej miłości i takiej więzi, jakie łączyły ją z Johnem. Czuła się z nim bezpieczna. Zyskała odskocznię od bólu i samotności. Nieprzyjemnie zaskoczyły ją ataki ze strony prasy i publiczności mających za złe ich związek. Obwiniano ją i znieważano, kiedy Beatlesi się rozpadli.

Zraniona przez powszechne potępienie Yoko oddała się temu, co było dla niej najważniejsze: sztuce, muzyce, aktywizmowi – i mężowi. Zaczęło się kilkanaście lat indywidualnej i wspólnej pracy. W solowych dziełach Yoko i tych tworzonych wspólnie z Johnem można wtedy dostrzec nowe motywy: spełnienia marzeń i pozytywnego myślenia. Piosenki Imagine oraz Give Peace a Chance zrodziły się z jej sztuki i myślenia. Jej filozofia sztuki i aktywizmu była fundamentem wielu ich wspólnych kampanii na rzecz pokoju. Podczas słynnych protestów pokojowych w łóżku – bed-inów – John stwierdził: „Akcja prawdziwego pokoju, którą tu wykonujemy, została zainspirowana bezpośrednio przez Yoko”.

Współpracowali przy niekonwencjonalnych, zabawnych, doniosłych i inspirujących wydarzeniach, dziełach muzycznych, sztuk wizualnych i politycznego aktywizmu – a czasem ich wzajemnych kombinacjach – no i stali się bez wątpienia najbardziej znaną parą na świecie. Rozstali się na okres, który John nazywał później „straconym weekendem”, ale zeszli się znowu i byli sobie jeszcze bardziej oddani niż dotąd. W 1975 roku urodziło im się dziecko Sean Taro Ono Lennon i aż do końca lat siedemdziesiątych Yoko cieszyła się z życia jak nigdy wcześniej.

I właśnie wtedy doszło do głośnego na cały świat morderstwa. Zginął bohater klasy robotniczej. Yoko była wtedy u boku swojego ukochanego, zupełnie zdruzgotana.

Zabójstwo Lennona dowiodło jej, że od początku miała rację: świat nie był bezpieczny.

Gigantyczna trauma to był dopiero początek. Po śmierci Johna została zdradzona, okradziona, szantażowana, grożono jej śmiercią. Dziennikarka Barbara Graustark, która w 1980 roku zrobiła wywiad z Yoko i Johnem dla „Newsweeka”, a potem redagowała teksty o artystce w „New York Timesie”, stwierdziła: „Czuło się, że bardzo stara się dalej być artystką, że próbuje zajmować się Seanem, ale ciągle wracała do niej myśl, czy aby nie będzie następna, czy ktoś na nią nie czyha”.

Nawet podczas tego burzliwego okresu Yoko nigdy nie przestała tworzyć. Z niezwykłym sukcesem podjęła się ochrony spuścizny Johna i jej prezentowania. Choć jej artystyczne wysiłki miały już odtąd zawsze pozostawać w cieniu związku z „idolem, który pobłądził”, Yoko weszła w nowy etap solowej kariery. Mit dziewczyny, która rozbiła Beatlesów, przetrwał, ale dołączyła do niego alternatywna opowieść stanowiąca korektę banalnej, seksistowskiej narracji.

Długa i bardzo eklektyczna lista artystów, muzyków, krytyków i historyków stopniowo dostrzegała pionierskie samodzielne działania Yoko w różnych dziedzinach sztuki. W artystycznym świecie zmieniono ocenę jej dorobku. Od początku lat dwutysięcznych w wielu największych muzeach odbyły się retrospektywy jej twórczości. Otrzymała też Złotego Lwa za całokształt twórczości na weneckim Biennale w 2009 roku. Kiedy przy okazji wystawy w Muzeum Guggenheima w Bilbao w 2014 roku krytyk sztuki Jonathan Jones pisał o jej twórczości, pytał retorycznie: „Czy istnieje jakikolwiek styl w sztuce współczesnej, którego nie byłaby prekursorką?”. Najpełniejsza dotąd jej wystawa retrospektywna pod tytułem Yoko Ono: Music of the Mind (Yoko Ono: muzyka umysłu) została otwarta w Tate Modern w 2024 roku – artystka miała wtedy dziewięćdziesiąt jeden lat. Recenzja w „Financial Times” nosiła tytuł Pionierka sztuki konceptualnej otrzymuje należne uznanie.

Doceniono również wartość jej muzyki. Chwalono nowe wydania jej pierwszych albumów, które wcześniej albo zignorowano, albo wyśmiano. Swoje uznanie wyrażali najróżniejsi muzycy. Kurt Cobain nazwał Yoko „pierwszą punkrockerką”. Pete Townshend stwierdzał: „Była jedną z pierwszych terrorystek sztuki, łączyła głębokie poczucie moralności z konfrontacyjnością i szokowaniem”. W 2020 roku popowa piosenkarka Miley Cyrus wytatuowała sobie na ramieniu liścik od Yoko łącznie z podpisem. Kim Gordon podsumowuje to tak: „Yoko wciąż jest dzisiaj jedną z najradykalniejszych muzyczek. Tak bardzo wyprzedza swój czas”.

W latach dwutysięcznych remiksy piosenek Yoko na okrągło leciały w barach i klubach całego świata. Gdy dwanaście jej piosenek wspięło się na pierwsze miejsca listy przebojów muzyki klubowej i dance „Billboardu”, gazeta „New York Times” ogłosiła Yoko „królową neodisco”. Do dwunastu numerów jeden dołączył potem jeszcze i trzynasty remiks.

Równocześnie Yoko nie przestawała tworzyć nowej muzyki, podejmowała przy tym współpracę z nowatorskimi artystami. Do inspirowania się jej twórczością przyznawali się tacy muzycy jak Gordon, Patti Smith, Thurston Moore, Laurie Anderson, Lady Gaga i RZA. David Byrne stwierdził: „Ludzie koncentrowali się na Beatlesach, a tymczasem na polu muzyki eksperymentalnej – razem z Johnem Cage’em i innymi – Yoko tworzyła pionierską muzykę: piosenki piękne, eteryczne, ale i te gniewne, wymierzone w wojnę i bestialstwo”.

Stopniowa zmiana zachodziła również w sposobie postrzegania jej trwającego całe życie aktywizmu politycznego. Była wpływową artystką z poświęceniem walczącą z głodem, wzywającą do przerwania przemocy dokonywanej za pomocą broni palnej, do wyeliminowania arsenałów jądrowych, ujawniania przemocy wobec kobiet i zaprzestania jej. Angażowała się w podniesienie świadomości społecznej na temat AIDS i innych chorób, wspierała wysiłki ich leczenia. Była też żarliwą, rozkochaną w przyrodzie ekolożką. Przede wszystkim jednak doceniono zaangażowanie Yoko w kampanię na rzecz pokoju, czyli ponad pół wieku performansów, piosenek, kampanii plakatowych i billboardowych, filmów, instalacji, protestów, pism i innych form zaangażowania. Rich Thomas napisał w czasopiśmie „Magnetic”: „Zanim był Bono, była Ono”.

Doceniono w Yoko również jej pionierski feminizm. Tworzyła płomienną sztukę feministyczną, w tym tak kontrowersyjne prace jak Cut Piece, film Fly i Arising – interaktywne dzieło, w ramach którego poprosiła kobiety z całego świata o podzielenie się historiami swojego cierpienia. Jej piosenki Woman Power, Sisters O Sisters i Angry Young Woman stały się feministycznymi hymnami. Wyzwolenie kobiet było tematem przewodnim albumu Feeling the Space. Przez dziesięciolecia Yoko inspirowała niezliczone kobiety. Cyndi Lauper przyznała, że to Yoko otworzyła jej, szesnastoletniej dziewczynie, oczy na sposób, w jaki społeczeństwo traktuje kobiety. „Rozbiła pieprzony schemat tego, kim może być artystka i kim może być kobieta. Była seksowna, wyrażała samą siebie bez ograniczeń i z dzikością. Pokazała mi, jak uwolnić się z miejsca, gdzie ludzie mówią ci: »Ktoś powinien tu przyjść i zrobić z tobą porządek«. Powiedziała, że można być tym, kim się jest – że mogłam być sobą”.

Wreszcie nastąpił zwrot w tym, jak postrzegano Yoko jako intelektualistkę. Kiedy w 1980 roku przeprowadzałem wywiad z Johnem, mówił mi: „Ona jest nauczycielką, a ja uczniem. Ja jestem tym znanym, kto powinien wszystko wiedzieć, ale to ona mnie prowadzi. Nauczyła mnie, kurczę, wszystkiego, co wiem”. Dużo więcej osób zaczęło doceniać ją za to, co John nazwał jej „mądrością z innego świata”. „Yoko wywodzi się z hybrydy zachodniego i wschodniego postmistycyzmu” – uznawał DJ Spooky czyli Paul D. Miller. „Jest szamanką. Szamani to transcendentne osoby, które mogą cię poprowadzić w twoim własnym doświadczeniu. Tak ją postrzegam”.

Yoko wiele wycierpiała, ale doświadczyła również wspaniałej radości. Dawała innym swoje prace, chcąc inspirować i leczyć. Łączyła sztukę z aktywizmem, wzywała ludzi do wzięcia osobistej odpowiedzialności za pokój na świecie. Jej przekaz był jasny i konsekwentny: ludzkie cierpienie jest powszechne, ale razem możemy zmienić świat.

W 1980 ROKU JAKO POCZĄTKUJĄCY DZIENNIKARZ dostałem wymarzone zlecenie: zrobić wywiad z Yoko i Johnem dla magazynu „Playboy”. Musiałem tylko ich do tego namówić. W odpowiedzi na mój telegram z propozycją asystent Yoko zadzwonił zapytać, kiedy się urodziłem. Wywiad ewidentnie miał zależeć od tego, co Yoko wyczyta z moich astrologicznych i numerologicznych profili.

Gwiazdy i liczby musiały się dobrze poskładać, bo następnego dnia zadzwonił z informacją, że Yoko nie mówi nie mojej propozycji i chce się ze mną spotkać. Poleciałem więc z Los Angeles do Nowego Jorku i zgodnie ze wskazówkami udałem się do apartamentowca Dakota na Upper West Side.

Historyczny neogotycki budynek został tak nazwany, bo tuż po zbudowaniu na początku lat osiemdziesiątych XIX wieku stał tak daleko od wszystkiego innego na Upper West Side, że porównano go do odległego Terytorium Dakoty. W 1980 roku budowla dominowała w krajobrazie całego kwartału między 72. a 73. przecznicą po zachodniej stronie Central Parku, rozsławiło ją kręcone we wnętrzach budynku Dziecko Rosemary Romana Polańskiego, ale też sławni lokatorzy, wśród których byli Lauren Bacall, Rudolf Nuriejew, Leonard Bernstein oraz ci najsławniejsi: Yoko i John, którzy byli właścicielami kilku mieszkań w budynku. Wśród nich była przede wszystkim główna rezydencja na siódmym piętrze, gdzie wjeżdżało się wysłużoną, pojękująca windą ze złowieszczym gargulcem wpatrzonym w pasażerów. Na pierwszym piętrze było Studio One, pracownia Yoko i mieszkanie wykorzystywane głównie w charakterze wielkiej garderoby. Elton John, przyjaciel pary i ojciec chrzestny ich syna Seana, wysłał im kiedyś prowokacyjny liścik ze skorygowanymi słowami piosenki Imagine:

Imagine six apartments

It isn’t hard to do

One is full of fur coats

Another’s full of shoes.

Wyobraź sobie mieszkań sześć

Uda ci się bez trudu,

Jedno jest pełne kurtek

A w drugim kupa butów.

Tamtego dnia minąłem recepcję budynku i wszedłem do słynnego Studio One. Trafiłem najpierw do biura z całą ścianą szaf kartotekowych o zaszyfrowanych etykietach w rodzaju APPLE, PALM BEACH czy HOLSTEIN COWS. Dostęp do nich umożliwiała biblioteczna drabina. Prócz tego były półki na książki, oprawione plakaty, zdjęcia i zegar spóźniający się o dziesięć minut. Zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami zdjąłem buty i zostałem zaprowadzony do pracowni Yoko.

Yoko ma trochę ponad metr pięćdziesiąt. „Dobrze jest nie wyrosnąć za bardzo” – napisała kiedyś – „niczym ziarno ryżu... być jak kartka papieru, czymś łatwym do wyrzucenia”. Czarne włosy miała spięte do tyłu. Nawet w słabym świetle nosiła olbrzymie ciemne okulary. Paliła papierosa Nat Sherman. „Masz bardzo mocne liczby” – to było pierwsze, co powiedziała. Zaciągnęła się. „Dobrze pasują do liczb Johna”. Asystent przyniósł nam do picia kukichę.

Rozglądałem się po pomieszczeniu. W azylu Yoko była biała wykładzina, biała kanapa, białe krzesła i biała wyrzeźbiona palma. Był też ekran shōji i fortepian. Część ścian wyłożono drewnianą boazerią, a inne zmieniały się w zwierciadła od wiszących szklanych gablot, w których znajdowały się starożytne egipskie eksponaty w rodzaju poszarzałej czaszki czy złotego napierśnika. Wisiał również portret Johna z Seanem, obaj z włosami długimi do ramion. Na szklanym blacie zakutym w żelazną ramę stolika kawowego stała dębowa skrzynka intarsjowana kością słoniową i jadeitem. Poniżej na poprzeczce stolika wił się złoty wąż. Trompe l’oeil na suficie imitowało niebo.

Yoko opowiedziała mi o projekcie, nad którym pracowali wspólnie z Johnem: o albumie – a raczej dwóch – „dialogu między nami, z piosenkami na przemian, rozmawiającej ze sobą pary, która opowiada historię”.

Odpowiedziałem też na jej pytania o mój pomysł na wywiad. Próbując namówić ją do zgody na rozmowę, przywiozłem kopie wcześniejszych wywiadów w „Playboyu”, na przykład z Martinem Lutherem Kingiem Jr., z Albertem Schwei-tzerem, Bobem Dylanem i prezydentem Jimmym Carterem. Przekartkowawszy je, odpowiedziała: „Ludzie w rodzaju Cartera reprezentują tylko własny kraj. My z Johnem reprezentujemy świat”.

Yoko powiedziała mi jeszcze, że kiedy odczytała mój horoskop i moje liczby, doszła do następującego wniosku: „To dla ciebie bardzo ważny czas”. Zgodziła się współpracować ze słowami: „Ten wywiad będzie znaczył więcej, niż możesz sobie teraz wyobrazić”. A potem mnie pożegnała.

Zgodnie z zaleceniami zadzwoniłem do niej nazajutrz. Kazała przyjść do Dakoty po południu. Kiedy dotarłem, czekała na mnie wiadomość, że Yoko i John spotkają się ze mną w pobliskiej kawiarni.

DZIŚ DZIENNIKARZE MAJĄ SZCZĘŚCIE, jeśli przydzieli im się godzinę lub dwie z gwiazdą kina lub estrady, a ja tamtego września 1980 roku spędziłem z Yoko i Johnem niemal trzy tygodnie. Byłem z nimi prawie codziennie od rana do wieczora: w ich mieszkaniu, w pracowni Yoko, w kawiarniach i restauracjach, na tylnych siedzeniach limuzyn i studiach nagraniowych. Przechadzaliśmy się wspólnie po ulicach Upper West Side i po Central Parku. Robiłem wywiady z każdym z nich z osobna oraz z obojgiem jednocześnie. Ani razu nie poprosili, żeby czegoś nie nagrywać. Byli wobec siebie czuli. John żartobliwie nabijał się z Yoko, ona w odpowiedzi przewracała oczami.

Kiedy dokończyłem wywiad i napisałem artykuł, wróciłem do Kalifornii. Czasopismo z tekstem miało trafić do kiosków na początku grudnia, ale kiedy mój redaktor dostał egzemplarz przedpremierowy, wysłał go pocztą do Dakoty. Yoko zadzwoniła do mnie do Los Angeles w niedzielny poranek 7 grudnia. Zostawiła wiadomość na automatycznej sekretarce. Kiedy oddzwoniłem, ktoś podniósł słuchawkę, ale się nie odezwał. Wiedziałem, że John rzadko odbierał telefon, ale kiedy usłyszałem proste gwizdnięcie po drugiej stronie, wiedziałem już, że to on. Porozmawialiśmy przez chwilę, a wtedy dołączyła do nas Yoko z innego aparatu. Byli zadowoleni z wywiadu. Yoko powtórzyła, że to bardzo ważne. Rozmawialiśmy przez pół godziny, umawiając się na spotkanie, kiedy wrócę do Nowego Jorku. Wszyscy troje robiliśmy przegląd ich kolejnych albumów, utwór po utworze – piosenki Johna w Beatlesach, ich wspólne projekty, solowe płyty Yoko – rozmawialiśmy o ich genezie i znaczeniu. Chciałem kontynuować przegląd tych utworów, których jeszcze nie omówiliśmy. Wreszcie się pożegnaliśmy.

Kolejnego wieczoru byłem w domu i oglądałem Monday Night Football. Prowadzący Howard Cosell przerwał transmisję meczu wiadomością, że John zginął od postrzału.

TO BYŁO NIEWYOBRAŻALNE. John nie żył. Próbowałem skontaktować się z Yoko, ale nie mogłem się dodzwonić, więc spakowałem walizkę i wsiadłem w nocny samolot do Nowego Jorku. Pojechałem taksówką do Dakoty, ale do budynku nie można się było dostać. Ściągnęły tam tysiące ludzi, tłum wlewał się do Central Parku. Stanąłem razem z nimi, aby wspólnie opłakiwać Johna.

Z NASZYCH ROZMÓW WIEDZIAŁEM, że przez ostatnie pięć lat od czasu narodzin Seana Yoko i John żyli spokojniej niż kiedykolwiek dotąd. John zajął się wychowywaniem Seana – to on zajmował się domem – a Yoko prowadziła rodzinne interesy, zarządzała ich wydawnictwami, udziałami w firmie Apple, wytwórnią płytową Beatlesów, sprawami sądowymi, inwestycjami w sztukę, w antyki i nieruchomości. W tamtych czasach ich majątek plotka wyceniała na 150 milionów dolarów. Lennonowie trochę podróżowali, ale z zasady rozmyślnie żyli w odosobnieniu. Mieli garstkę zaufanych przyjaciół, ale poza nimi rzadko kogo widywali. W rezultacie po śmierci Johna Yoko mierzyła się ze skrajną izolacją, a ja stałem się częścią grona jej obrońców w momencie, który później nazwie „szklanym okresem”. Była wówczas krucha jak szkło i nieomal się rozpadła.

W kolejnych latach jeszcze bardziej się zaprzyjaźniliśmy, a ja i Sean też nawiązaliśmy więź. Regularnie odwiedzałem ich w Nowym Jorku, często zatrzymywałem się w Dakocie albo w należącej do Yoko posiadłości w Cold Spring Harbor. Była nocnym markiem. Czasami, czy to na żywo, czy przez telefon, przegadywaliśmy całe noce.

Przeprowadziłem z Yoko wiele kolejnych wywiadów, w ramach artykułów i innych projektów. Kilkakrotnie z nią współpracowałem. W 1983 roku współuczestniczyłem w produkcji słuchowiska Heart Play: Unfinished Dialogue, które miało promować album Milk and Honey. Rok później pomagałem angażować artystów do zaśpiewania nowych wykonań jej piosenek na płytę Every Man Has a Woman. W 2000 roku Yoko napisała wstęp do książki All We Are Saying, która opierała się na moim wywiadzie z nią i z Johnem. W 2008 roku opublikowałem pamiętnik opisujący, jak moja rodzina radziła sobie z uzależnieniem narkotykowym jednego z moich dzieci, a Yoko zgodziła się, abym zacytował w niej tekst piosenki Johna oraz zapożyczył z niej tytuł książki: Beautiful Boy .

Przez wszystkie te lata często z Yoko podróżowałem. W 1987 roku polecieliśmy wspólnie do ówczesnego Związku Radzieckiego na forum pokojowe zorganizowane przez Michaiła Gorbaczowa. Pamiętam, że Gorbaczow cytował przy Yoko Lennona – Johna Lennona, a nie Włodzimierza Iljicza Lenina – a po południu, kiedy wybrałem się z nią na spacer po moskiewskim Arbacie, wypatrzyły ją rosyjskie dzieci, zebrały się wokół i łamanym angielskim odśpiewały Imagine. Yoko tonęła we łzach.

Pojechałem z nią i Seanem do Japonii. Odwiedziliśmy między innymi Tokio i Kioto, spotkaliśmy się z jej rodziną, dotarliśmy do rezydencji jej przodków i domów, gdzie mieszkała w dzieciństwie. Zaglądaliśmy do klubów, gdzie występowała, zanim poznała Johna, i do miejsc, w których byli jako para. Yoko i Sean odwiedzali też mnie w Kalifornii. Sean czasami przyjeżdżał sam i zatrzymywał się u nas. Wybieraliśmy się do Disneylandu, zabierałem go na surfing do Santa Cruz. Spędzałem sporo czasu z Yoko i Samem Havadtoyem, który był jej partnerem od 1981 do 2000 roku. Podróżowaliśmy wspólnie do Japonii, Londynu, Los Angeles, w odwiedziny do Seana, kiedy uczył się w szkole z internatem w Genewie. Byłem z nią w jednym z najtrudniejszych okresów jej życia, również wtedy, kiedy została zdradzona przez ludzi, którym ufała, i kiedy grożono jej śmiercią. Na pewien czas z powodu tych gróźb pod adresem jej i Seana przeprowadzili się we troje z Samem z Nowego Jorku do mojej okolicy w San Francisco. Służyłem jej radą w niektóre z tych okropnych wieczorów. Nie było to jednak nigdy coś jednostronnego. Yoko była oddaną przyjaciółką, która pomogła nam, gdy całą rodziną przeżywaliśmy własne zawirowania. W Cudownym chłopcu opowiadam historię przyjaciół, którzy pomogli ocalić życie mojego syna, gdy był uzależniony od metamfetaminy i mieszkał na ulicach San Francisco. Tymi przyjaciółmi byli Yoko i Sean. Zabrali go do siebie do Nowego Jorku, potem na farmę na północy stanu Nowy Jork, nakłonili go także do podjęcia leczenia.

Działo się to w 2002 roku. Utrzymywaliśmy z Yoko kontakt przez kolejne dziesięć lat. Dalej się z nią spotykałem i w Nowym Jorku, i w San Francisco, dzwoniliśmy też do siebie, ale stopniowo nasze drogi się rozchodziły.

W 2021 ROKU ZDECYDOWAŁEM, że napiszę jej biografię. Yoko postanowiła wtedy przejść na emeryturę i przestała udzielać wywiadów, ale rozmawiałem z nią przez wiele lat i dobrze ją znałem. Mimo to wiedziałem, że napisanie historii Yoko będzie trudne, bo i jej życie było skomplikowane – i ona sama też. Nasza przyjaźń też stanowiła wyzwanie. Z jednej strony moja relacja z Yoko dawała mi szansę napisania książki, której nikt inny nie mógłby napisać. Byłem obecny podczas sytuacji, o których nikt inny nie wiedział. Patrzyłem oczami świadka, jaki wpływ wywierały na nią wydarzenia publiczne. Skoro zaś byłem blisko, wiedziałem, które doniesienia prasowe i plotki były prawdziwe, a które nie. Widziałem takie oblicza Yoko, o których inni tylko spekulowali. Widziałem ją w chwilach najgorszych, gdy najmocniej oddawała się paranoi, strachowi i przygnębieniu, ale też w najlepszych – w momentach uniesienia, twórczości, inspiracji, kiedy przejawiała tę mądrość spoza tego świata, o której mówił John.

Choć jednak przyjaźń z Yoko dawała mi bezcenny wgląd i obserwacje, zmuszała mnie również do trudnego, krytycznego pytania: czy dziennikarz jest w stanie powiedzieć prawdę o osobie, z którą się przyjaźni? Nie ciekawiła mnie wybielona wersja historii Yoko – wyidealizowane spojrzenie kogoś bliskiego. Ani Yoko, ani Sean, ani żadna osoba, która ich reprezentuje, nie czytały tego przed wydaniem. Nie zmienia to faktu, że książki pisane przez przyjaciół są z konieczności inne od prac zdystansowanych biografów. Istnieje tu pewne skrzywienie (ujawniam moje na samym początku), ale równocześnie wiele takich tekstów pozwala na unikalne spojrzenie właśnie z uwagi na relacje autorów z bohaterkami i bohaterami. Mam nadzieję, że czytelnicy też się z tym zgodzą.

W tej książce nie ubarwiałem prawdy, aby pokazać Yoko jako świętą albo upadłą. Przeciwnie, robiłem, co w mojej mocy, żeby rzetelnie zrekonstruować wydarzenia i rozmowy, tak jak miały miejsce. Jednej rzeczy nie musiałem robić wcale – zgadywać, jaka jest Yoko. Po kilkudziesięciu latach przyjaźni wiem, jaka jest, i ze wszystkich sił próbowałem to pokazać.

Na kolejnych stronach ukazuję potknięcia i porażki Yoko. Ujawniam głębię jej bólu i lęku oraz ich źródła. Przybliżam też jej głęboką mądrość, pazur, poczucie humoru, inspiracje, talent i radości; jej wytrzymałość, współczucie, jej sukcesy i jej geniusz.

Ostatecznie to nie tylko książka o pojedynczej osobie. Cytując innego beatlesa, to również „magiczna i tajemnicza podróż” przez wyjątkowe czasy i miejsca. Opowiada, jak ludzie bywają krzywdzeni i jak się zmieniają. Mówi o sztuce przetrwania. O tych, którzy widzą rzeczy inaczej i myślą inaczej, a przez to cierpią. Opowiada o sztuce, o twórczości i marzeniach o pokoju.

Kiedy myślę o ponaddziewięćdziesięcioletniej historii Yoko, widzę jedną z najwspanialszych opowieści naszych czasów – wstrząsającą, elektryzującą i inspirującą podróż.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij