- W empik go
Z mroków do światłości - ebook
Z mroków do światłości - ebook
Tomik wierszy „Z mroków do światłości” ukazuje wewnętrzną drogę, od stanu cierpienia, depresji, wewnętrznego bólu, owych mroków duszy i umysłu do duchowego przebudzenia, radości, szczęścia. Do światła, które oświetliło życie autora, wprowadzając do niego świeżość i skierowało je na nowe tory. Tomik zawiera wiersze z lat 2015-2018, które zostały ułożone tak, aby czytelnik wraz z podmiotem lirycznym mógł przebyć tę wewnętrzną wędrówkę do światła.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8155-513-5 |
Rozmiar pliku: | 873 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedstawiam szanownemu Czytelnikowi tomik mojej poezji Z mroków do światłości. Czynię to z pewną niepewnością, lękiem a nawet z odrobiną wstydu.
Niepewnością i lękiem, ponieważ jak każdy twórca, będę skazany na ocenę i osąd tego wydawnictwa. A ocena ta i osąd mogą być bardzo różne. Wstydu dlatego, że zawarte wiersze w tym tomiku są bardzo osobiste. Niekiedy wręcz bardzo intymne, pokazują pewną wewnętrzną drogę, a także wewnętrzne zmagania mojej duszy oraz umysłu. Proszę Czytelnika o wybaczenie, jednak inaczej nie umiem pisać, jak tylko o tym co jest we mnie, co aktualnie przeżywam lub przeżywałem. Taka też poezja do mnie przemawia. Ta osobista, z serca, z której można odczytać głębokie zaangażowanie podmiotu lirycznego.
Czytelnik podczas lektury z pewnością zauważy to że, nie bez powodu niniejszy zbiór wierszy opatrzony został tytułem Z mroków do światłości. Pokazuje on bowiem wewnętrzną drogę, od stanu cierpienia, depresji, wewnętrznego bólu, owych mroków duszy i umysłu do duchowego przebudzenia, radości, szczęścia. Do światła, które oświetliło moje życie, wprowadzając do niego świeżość i skierowało je na nowe tory.
Tomik zawiera wiersze z lat 2015—2018, które zostały ułożone tak, aby Czytelnik wraz ze mną mógł przebyć tę wewnętrzną wędrówkę do światła.
Zapraszam serdecznie do wspólnego wędrowania.
Wojciech T. Jałoszyński
24.12.2018Zagubienie
To nie jest moje miejsce
To nie jest mój dom
Boli tak, że nie da się wyrazić tego w piosence
Ból, którego nie życzyłbym nawet moim wrogom
Kapituluje, podnoszę w górę ręce
Nie daje już rady stawić czoła życia trudom
Wokół własnej osi wciąż się kręcę
Jak iść obraną przez siebie drogą?
Jak iść skoro tonę w mej udręce?
Od zarania dziejów wpaja się to ludziom
Żyj, myśl, rób sterowany przez niewidzialne lejce
Na razie wiem tylko tyle: moja modlitwa
Oczekuje w kolejceMój wyrok
Skazany za pragnienia
skazany za marzenia
skazany za miłość
za miłość nie taką
co okazała się być raną.
Ja zaszufladkowany
na siebie sam zdany
wyjący do nieba z oddali.
W głowie mrok i w duszy
serce me kruszy.
I Czy ktoś mnie zrozumie?
I czy ktoś mnie obejmie?
I czy ktoś mnie pokocha?
Gdy moja dusza szlocha?
To jest ból mojego życia
on jest nie do ukrycia.
I płaczę wciąż w nocy
tak na tym świecie obcy.
Czy ktoś usłyszy mą pieśń?
Czy ktoś przeczyta wiersz?
Poeta człowieka prosi
myśli ku górze wznosi
a na górze wciąż pustka
i choć przy mym oku chustka
i tak łza moja kapie na gruz.