Z pierwszej piłki - ebook
Z pierwszej piłki - ebook
Nim doszło do tragedii, Rewera Opole została okrzyknięta największym fenomenem polskiego futbolu. W efektowny sposób awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej, a potem rozbijała rywali jednego po drugim. Wszystko skończyło się, gdy trener i piętnastu piłkarzy zginęło w tragicznym wypadku. Teraz klub, pozbawiony większości kadry, znalazł się na skraju przepaści. Nowy szkoleniowiec jest zwalnianym z kolejnych drużyn wyrzutkiem, a jego zespół składa się z niedoświadczonych, młodych chłopaków z podwórka.
Czy uda im się stawić czoła najlepszym ligowym zespołom? I obronić to, co wywalczyli ich poprzednicy?
Kibice pokładają największe nadzieje w nastolatku grającym z numerem 15, którego marzeniem jest podbicie piłkarskiego świata. Popełnia on jednak tragiczny błąd, który kosztować może go nie tylko karierę, ale także życie.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8280-435-5 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SEZON 2022/2023
Carrer del Duc, Barcelona
Świat był nijaki, a godzina żadna. Młody chłopak w koszulce z numerem 15 na plecach wybiegł z hotelu, rozglądając się nerwowo. Miasto spało głęboko, a w niewielkiej uliczce niepodzielnie panowały mrok i cisza, którą mącił jedynie nierówny oddech piłkarza.
Przez moment stał jak wrośnięty w ziemię, nie mając pojęcia, co począć. Świat wirował, w głowie mu huczało, a obraz przed oczami wciąż nie chciał się wyostrzyć.
Chłopak opuścił głowę i uniósł lekko dłonie, wbijając w nie wzrok. Czuł się jak w grze komputerowej – niby kontrolował swoje ciało, ale zdawało się nierealne, należące do kogoś innego.
Złudzenie.
Faktem było zaś to, że krew znajdująca się na rękach nie należała do niego. Próbował ją zetrzeć, zanim wybiegł z pokoju hotelowego. Pozbył się jej jednak tylko na tyle, by nie zostawić śladów na korytarzu.
Potem uruchomił się w nim nieracjonalny instynkt, który kazał uciec.
Wciąż widział zakrwawione ciało, które zostawił na łóżku. Pokrytą rdzawą czerwienią pościel. Szkarłatne rozbryzgi na meblach i ścianach. A w końcu także twarz wykrzywioną w bolesnym grymasie śmierci.
Zrobiło mu się niedobrze, nogi niemal się pod nim ugięły. Wstrzymał na moment oddech, mimowolnie uświadamiając sobie, że jeśli tu zwymiotuje, zostawi ślady.
Ta myśl go ocuciła. Zebrał się w sobie, a potem pobiegł w stronę plaça de Catalunya. Równie dobrze mógł obrać przeciwny kierunek. Nie było nikogo, kto mógłby udzielić mu pomocy.
Zostawił cały pokój hotelowy we krwi, ofiara znajdowała się w jego łóżku, a jego odciski palców i ślady DNA będą łatwe do zidentyfikowania.
Wydawało się, że jest na przegranej pozycji.
Mimo to pędził przed siebie, łudząc się, że odnajdzie ratunek. I licząc na to, że nikt go nie dostrzeże.
Nadzieja prysła, kiedy rozległ się głos zza jego pleców.
– Perdona’m!
Piłkarz nie zareagował, nie zwolnił. Zupełnie jakby istniała szansa, że dzięki temu w jakiś cudowny sposób okaże się, że się przesłyszał.
– Disculpi’m! – rozległo się głośniejsze wołanie.
Chłopak powoli przestał biec, nim wreszcie się zatrzymał. Czas zdawał się zmierzać wstecz, a serce piłkarza najpierw przyspieszyło, by potem niemal przestać bić. Zwiesił głowę i ledwo odnalazł w sobie odwagę, by obejrzeć się przez ramię.
Dostrzegł to, czego się obawiał.
Policjant zbliżał się do niego szybkim krokiem, trzymając dłoń na kaburze z bronią i wbijając wzrok w jego zakrwawione ręce.