Z wysokości. Parcele - ebook
Z wysokości. Parcele - ebook
Trzy w jednym, debiutanckie Z wysokości z 1992 roku wydane w fioletowej serii "bruLionu", Parcele z 1998 oraz premierowy Grunt: zestaw wierszy Marcina Sendeckiego pisanych w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, które nie znalazły się w obu tych książkach.
Spis treści
Z wysokości
Z pewnością
31 grudnia
Stara piosenka
Popołudnie
[zimą]
[Rozmawiałem]
W czerwcu
21 lipca
Wiersz doraźny
[Być może]
[Jeżeli Bóg]
Może spotkasz
Ateny, 1930
Piątek, sobota
Bez ruchu
Wdech, wydech
Gryps
[Pył]
Tym razem obędzie się bez ofiar
Oczywiście
Autobusy i tramwaje
Niedziela
Wiersz wspólny
Z wysokości
Pola, kałuże
Parcele
Mój fryzjer oglądał w TV serial o Jezusie
Top Market
[Miasto]
[Dotykanie]
[skrzep]
[Skaleczenia]
[Popiół]
W (
[Dobranoc]
[Beztroski]
[Sukienki]
Parcele
Maciek Tanner otwiera pudełko z tektury
[Pies]
Tytuł
[Wszystko]
Fragment
[Prawie]
Maciek Tanner, rytmy
[Księżyc]
Lustro
Grunt
[Schowałem]
Piosenka na koniec kwietnia
Miasteczko
[Pociągi]
[szkło]
[Praca]
[Zgaś]
Przed wyjściem
[Proszę]
[Światło]
Wzajemność
List z Nowego Jorku
[Czerwony]
Z natury
[Okruch]
[Najczęstsze]
[Brązowy]
[I wie]
[Kartka]
[Wyprowadzić]
[Wiadukt]
Plac Zbawiciela
[Przywieziono]
Od autora
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-14-1 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z wysokości
Z pewnością
31 grudnia
Stara piosenka
Popołudnie
W czerwcu
21 lipca
Wiersz doraźny
Może spotkasz
Ateny, 1930
Piątek, sobota
Bez ruchu
Wdech, wydech
Gryps
Tym razem obędzie się bez ofiar
Oczywiście
Autobusy i tramwaje
Niedziela
Wiersz wspólny
Z wysokości
Pola, kałuże
Parcele
Maciek Tanner otwiera pudełko z tektury
Mój fryzjer oglądał w TV serial o Jezusie
Tytuł
Fragment
Maciek Tanner, rytmy
W (
Lustro
Grunt
Piosenka na koniec kwietnia
Miasteczko
Przed wyjściem
Wzajemność
List z Nowego Jorku
Z natury
Plac Zbawiciela
Od autoraStara piosenka
Przychodzi zwykle koło trzeciej nad ranem.
Nie wiem nawet, czy śpi wtedy na wznak, może
wciska twarz w poduszkę, nie wiem. Latem
o tej porze wołają ptaki, mężczyźni
bezszelestnie zabierają wędki i idą nad
wodę. Teraz gołębie wylegują się dłużej,
najpierw śnieżne pługi krzyczą na postrach,
potem kilka samochodów miele szare błoto,
wreszcie śniadanie przy świetle żarówek.
Niedługo powinna się obudzić. Wychodzimy,
podaję jej płaszcz.
(1985)