Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Za wszelką cenę - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 maja 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Za wszelką cenę - ebook

Szczęście odnajdzie cię nawet wtedy, gdy w nie zwątpisz

Julia, młoda dziewczyna pracująca w szpitalu jako instrumentariuszka, próbuje poukładać sobie życie po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej rodzice. Kiedy poznaje przystojnego anestezjologa Tomka, nie może uwierzyć, że los w końcu postanowił się do niej uśmiechnąć. Jednak ich sielanka nie trwa długo, a w życiu Julii pojawiają się kolejne problemy. Kryminalna przeszłość brata, zawirowania uczuciowe i poważna choroba nie pozwalają jej na osiągnięcie szczęścia, o którym tak bardzo marzy. Czy będzie miała siłę, by odeprzeć kłębiące się w jej głowie czarne myśli? Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże jej stoczyć najtrudniejszą w życiu walkę?

– Okej, okej. Niech będzie drink – powiedziałam lekko zarumieniona.
– Przyjadę po ciebie o siedemnastej.
– Będę czekać – powiedziałam, zerkając na Tomka. Był anestezjologiem, z którym pracowałam przy stole. Dziś po raz pierwszy spojrzałam na niego inaczej niż zwykle i zobaczyłam przystojnego, wysokiego, wysportowanego i umięśnionego bruneta o oczach równie czarnych co jego włosy. Miał bardzo ładne, zadbane dłonie, jak przystało na kogoś, kto pracuje przy stole operacyjnym. W jego głosie było coś, co przyciągało, działało to nie tylko na kobiety, ale także na pacjentów, których znieczulał do operacji – potrafił ukoić nerwy nawet najbardziej poddenerwowanego chorego. Miał z nimi świetny kontakt. Pociągał wiele kobiet. Żadna młoda pielęgniarka nie przeszła obok niego obojętnie.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8147-898-4
Rozmiar pliku: 769 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział I

– Nie! – wykrzyczałam i obudziłam się cała zlana potem. Usiadłam na łóżku i ściskając kawałek kołdry, zagryzłam wargi, na siłę powstrzymując łzy. Znowu miałam ten cholerny sen… Jestem na pogrzebie, stoję nad trumnami mamy i taty, podchodzę bliżej, żeby spojrzeć na nich ostatni raz, pożegnać się. Delikatnie głaszczę rękę mamy, a ona nagle odwraca głowę, ma otwarte oczy i przerażająco się śmieje. Zapaliłam lampkę nocną, podparłam brodę na kolanach i kiwając się nerwowo w przód i tył, próbowałam zapomnieć o tym, co przed chwilą zobaczyłam. Rodziców straciłam cztery lata wcześniej.

To było piękne, słoneczne lato. Sobota. Jechaliśmy do babci na obiad – taka nasza rodzinna tradycja. Przemierzając kolejne kilometry, rozmawialiśmy o mojej przyszłości. Za miesiąc miałam skończyć studia i obronić dyplom. Mama, jak zawsze z troską w głosie, pytała, czy na pewno nie powinnam zostać w domu, żeby się pouczyć do egzaminu końcowego. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, tata stanowczo zaprzeczył i stwierdził, że należy mi się chwila odpoczynku. Siedział za kierownicą. Motoryzacja była jego pasją. Kochał jazdę samochodem, a ja odziedziczyłam tę ekscytację po nim. Mijając kolejny zakręt, zostaliśmy wyprzedzeni przez jakiś samochód. Zażartowałam, że to nie w stylu rodziny Adamczyków, żeby ktoś nas wyprzedzał. Tata wziął sobie mój żart do serca i potraktował go jak wyzwanie. Zaczął wyprzedzać. Nic więcej nie pamiętam. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam światła i usłyszałam czyjś głos. Byłam przekonana, że to mama siedzi przy moim łóżku i spogląda na mnie z góry. Mój wzrok był tak nieostry; widziałam ją jak przez mgłę… lecz to nie była ona. Za chwilę nad moją głową pojawiło się stanowczo więcej osób.

– Pani Julio, jestem lekarzem, jest pani w szpitalu. Czy pani mnie widzi i słyszy?

– Tak, co ja… Gdzie moja mama?

– Pani Julio, miała pani wypadek, była pani w śpiączce przez dziewięć dni. Właśnie odzyskała pani przytomność.

– Ale gdzie jest mama?

– Pani Julio, bardzo mi przykro… Pani rodzice nie żyją.

Słowa wypowiedziane przez lekarza docierały do mnie bardzo powoli. Serce zaczęło mi walić coraz mocniej, głowa zaczęła boleć jak jeszcze nigdy wcześniej, moje powieki robiły się coraz cięższe. Zamknęłam oczy. Obudziłam się następnego dnia wieczorem. Od tego momentu czekało mnie mnóstwo rozmów z lekarzami, policją, psychologiem. Kiedy wyszłam ze szpitala, wsiadłam do taksówki i poprosiłam o podwiezienie mnie do domu. Dotarłam na miejsce, weszłam do środka, usiadłam na kanapie w salonie i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem sama… Zupełnie sama. Zrozumiałam, że moje życie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej…

***

Tej nocy nie zmrużyłam już oka. Kiedy słońce było na tyle wysoko, żeby promienie mogły wpaść przez okno do mojego pokoju, zrobiłam kawę i usiadłam na parapecie. Była 4:30. Za półtorej godziny miałam zacząć kolejny dyżur.

Wchodząc na oddział, przykleiłam swój serdeczny uśmiech i choć był wymuszony, to zawsze uśmiechałam się szczerze. W drodze do szatni minęłam kilka znajomych twarzy. Pracowałam w tym szpitalu od półtora roku, ale nie znałam zbyt wielu osób. Tylko te, które poznałam podczas ścisłej współpracy. Jako instrumentariuszka pracująca w męskim gronie nie miałam łatwego życia. Faceci ciągle mnie szufladkowali. Jeżeli tego nie robili, traktowali mnie jak seksualny obiekt, a nie współpracownika. Na początku buntowałam się, usiłując prośbą i groźbą wyperswadować im te zacofane poglądy. Jednak z czasem stwierdziłam, że faceci tacy już są – do naprawy własnego ego posługują się ofiarą, na której przykładzie mogą wśród innych samców udowodnić, kto tu rządzi. Pozostawiłam to więc tak, jak jest.

– Cześć, Julka – usłyszałam za sobą znajomy, ciepły, zaspany głos.

– Dzień dobry, doktorze – odpowiedziałam, odwracając się i uśmiechając.

– Dlaczego tak oficjalnie od rana? – odpowiedział, obejmując mnie przyjaźnie ramieniem i cmokając w czoło.

– Po takim powitaniu rzeczywiście skończę z tym oficjalnym tonem.

– Gotowa do działania?

– Jak zawsze, co dziś mamy?

– Jeden pęcherzyk, dwie tarczyce, godzinka przerwy, jajnik i czekamy na więcej.

– Dzień jak co dzień – odpowiedziałam, zamykając swoją szafkę.

Spojrzałam w lustro, związałam włosy w kucyk, do kieszeni schowałam zielony czepek i moją maseczkę na usta. Nagle poczułam, że nieprzespana noc daje mi się we znaki. Usiadłam na krześle, podpierając głowę na dłoniach.

– Julka, wszystko okej? Źle się czujesz?

– Po prostu jestem zmęczona. Od kilku dni boli mnie głowa, mam nieprzespaną noc za sobą.

– Już dawno miałem ci powiedzieć, żebyś trochę zwolniła, odpoczęła.

– Dam sobie radę.

– Wiem, wiem. Jesteś silniejsza niż niejeden z nas, udowodniłaś to wielokrotnie, ale nikt nie jest robotem.

– Jutro mam wolne. Wyśpię się, odpocznę, wszystko wróci do normy.

– Może miałabyś ochotę w ramach relaksu wybrać się ze mną jutro na drinka?

– Dzięki, ale wolałabym się położyć i odpocząć.

– Julka, Julka, Julka. Znamy się półtora roku, a ty ani razu nie zgodziłaś się ze mną wyjść. Ludzie oprócz spania i jedzenia powinni spotykać się z innymi ludźmi, chodzić na spacery, do kina, na piwo, wódkę, drinka, uprawiać seks…

– Okej, okej. Niech będzie drink – powiedziałam lekko zarumieniona.

– Przyjadę po ciebie o siedemnastej.

– Będę czekać – powiedziałam, zerkając na Tomka. Był anestezjologiem, z którym pracowałam przy stole. Dziś po raz pierwszy spojrzałam na niego inaczej niż zwykle i zobaczyłam przystojnego, wysokiego, wysportowanego i umięśnionego bruneta o oczach równie czarnych co jego włosy. Miał bardzo ładne, zadbane dłonie, jak przystało na kogoś, kto pracuje przy stole operacyjnym. W jego głosie było coś, co przyciągało, działało to nie tylko na kobiety, ale także na pacjentów, których znieczulał do operacji – potrafił ukoić nerwy nawet najbardziej podenerwowanego chorego. Miał z nimi świetny kontakt. Pociągał wiele kobiet. Żadna młoda pielęgniarka nie przeszła obok niego obojętnie. I choć nie słucham plotek, mimowolnie dotarły do mnie informacje, że niejedną z nich zaciągnął do łóżka i odwrotnie. Nie zamierzałam być kolejną panienką na jedną noc.

Trzy operacje minęły bardzo szybko, poradziliśmy sobie bez żadnych komplikacji. Mówiąc my, mam na myśli cały zespół, począwszy od Kowalczyka – jednego z najlepszych chirurgów w Polsce – i Bednarka – przyszłego chirurga kończącego specjalizację; poprzez Tomka i Ryśka – chłopaka z gór, pielęgniarza anestezjologicznego – aż po mnie – instrumentariuszkę.

To była złota zasada– sukces operacji zależy od całego zespołu pracującego przy stole. Po uporządkowaniu wszystkich narzędzi i odpadów umyłam dokładnie ręce, zdjęłam z siebie czepek, maseczkę i zielony fartuch, nałożyłam jasnoniebieski mundurek i udałam się na zasłużoną przerwę. Po sześciu godzinach stania przy stole moje stopy były obolałe, a ból głowy, który dokuczał mi od pewnego czasu, był na tyle silny, że musiałam sięgnąć po tabletkę dorety. Usiadłam na kanapie, stopy oparłam o metalowy taboret i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, że ktoś przykrywa mnie kocem. Otwierając oczy, zobaczyłam Tomka.

– Dziękuję, nie śpię, tak tylko na chwilkę przymknęłam oczy – powiedziałam z wdzięcznym uśmiechem.

– Nie ma za co, jeżeli tylko potrzebujesz, prześpij się, obudzę cię przed kolejną operacją.

– Nie, na pewno nie zasnę.

– W takim razie zrobię nam kawy.

– Poproszę.

– Espresso z mlekiem i dwiema kostkami cukru?

– Skąd wiesz?

– Od półtora roku się tobą interesuję. Wiem, jaką pijesz kawę.

– Boję się pomyśleć, co jeszcze o mnie wiesz.

– Wiem, że masz piękne, krągłe biodra i ładne, okrągłe piersi, miseczka C, a dziś masz na sobie koronkowe czarne majtki i stanik do kompletu.

– Prosiak – zapiszczałam, a moje policzki oblały rumieńce.

– Daj spokój, Julka, na co dzień oglądam nagie ciała, to jest wpisane w nasz zawód, chociaż nie ukrywam, że tylko twoje tak na mnie działa – powiedział pewny siebie, z iskierką w oku i uśmiechem, który powodował uczucie gorąca w moim brzuchu.

– Ty kłamczuchu! – odpowiedziałam, rzucając mu udawane groźne spojrzenie, które jedynie go rozbawiło.

– Nie kłamię. Mogę ci to udowodnić.

– Stop! Nie trzeba. Zmieńmy temat – urwałam szybko, czując, że jestem tak zawstydzona, że tracę rozum.

Tomek wziął do ręki opakowanie po moich lekach.

– Doreta? Kto bierze to świństwo?

– Ja – powiedziałam, wbijając wzrok w podłogę.

– Dlaczego to bierzesz?

– Od pewnego czasu bardzo boli mnie głowa, dzisiaj jest właśnie taki dzień; to zwykła migrena, nic wielkiego.

– Robiłaś ostatnio jakieś badania?

– Nie…

– Dlaczego?

– Jak by ci to powiedzieć? Nie cierpię szpitali.

Tomek roześmiał się i spojrzał na mnie troskliwie.

– No ładnie, panno Adamczyk, taka przykładna pielęgniarka, a jednocześnie tak niezdyscyplinowana pacjentka.

– To zmęczenie, naprawdę nie ma się czym przejmować.

Ostatnia operacja przebiegła pomyślnie. Po zakończeniu pracy wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu. Bałam się kolejnej nocy i snu, który wracał do mnie co jakiś czas. Zadzwoniłam do przyjaciółki – Angeli.

– Halo, halo, nie wierzę, imię mojej przyjaciółki na ekranie telefonu, to chyba jakieś święto.

– Nie bądź wredna, Angela. Wiesz, że cię kocham.

– Wiem, skarbie, co u ciebie?

– No właśnie nie jest dobrze, masz plany na wieczór?

– Tak, film z Ryanem Goslingiem i popcorn.

– A może chciałabyś go obejrzeć w towarzystwie swojej ukochanej przyjaciółki?

– Pewnie, u mnie czy u ciebie?

– U mnie.

– Będę za pół godziny.

– Świetnie, nastawiam popcorn i otwieram wino.

– Wspaniale – powiedziała Angela i rozłączyła się. Przyjaźniłyśmy się właściwie od zawsze. Podobno już w piaskownicy rozumiałyśmy się bez słów. Ona – fanatyczka historii i sztuki studiowała projektowanie wnętrz na uniwersytecie we Wrocławiu. Po studiach miała wiele możliwości, drzwi do jej kariery stały otworem, ale wróciła do naszego rodzinnego miasta za miłością swojego życia. O jej powrocie wiedziałam tylko ja i jej mama, miało to pozostać tajemnicą i wielką niespodzianką dla jej ukochanego. Kiedy była już na miejscu, poszłyśmy razem na imprezę. Tam zastała Bartka, swoją drugą połówkę, razem z jakąś blond cycatą laską całujących się przy barze i sączących kolorowe drinki. Angela należała do tych osób, które twardo stąpają po ziemi, a każdą porażkę potrafią przeobrazić w sukces. I tak rozstając się z tym dupkiem, kilka miesięcy później założyła własną firmę, która dziś jest jedną z najlepszych na rynku; ma wspaniałego faceta, który bezgranicznie ją kocha, a za kilka miesięcy wylatuje do Paryża, żeby dopiąć na ostatni guzik szczegóły związane z otwarciem filii jej firmy na jednym z paryskich przedmieść.

Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, podskoczyłam w miejscu. Stęskniona za moją bratnią duszą pobiegłam otworzyć. Stała w progu w różowym dresie, adidasach do kompletu, zieloną maseczką na twarzy i luźno związanym kokiem. Rzucając się jej na szyję, spowodowałam że na chwilę obie znalazłyśmy się po drugiej stronie drzwi.

– Naprawdę aż tak tęskniłaś? – powiedziała, wtulając się w moje ramię.

– Tak! Tak bardzo cię potrzebuję – powiedziałam, roniąc łzę.

– To może wejdziemy do środka? Twój sąsiad, mijając mnie samochodem, prawie wjechał w drzewo.

– Chodź, wariatko – powiedziałam, pociągając ją za rękę.

– Tu masz filmy na DVD, a tu nasze ulubione winko.

– Włącz film, a ja dokończę robić popcorn i już do ciebie idę.

– Julka, spójrz na mnie – powiedziała Angela, nagle obniżając głos. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.

– Jej, Julka, nie zrozum mnie źle, ale wyglądasz strasznie. Czy ty w ogóle śpisz? Masz oczy jak wygłodniały wampir.

– Wygłodniały wampir? Za dużo horrorów…

– Przestań, ja nie żartuję. Co się dzieje?

– Znowu miałam ten sen… Nie mogłam zasnąć…

– Julka, na Boga, czemu nie zadzwoniłaś?

– O pierwszej w nocy? Daj spokój.

– Choćby i o pierwszej! Przecież po to mnie masz!

– Dlatego dziś zadzwoniłam. Zostaniesz ze mną na noc?

– Oczywiście, zaraz zadzwonię do Marcina, żeby po mnie nie przyjeżdżał. Julka, wiem, że to dla ciebie temat tabu, ale muszę to powtórzyć: powinnaś sprzedać ten dom.

– Nie mogę, naprawdę nie mogę. To jedyne, co zostało mi po…

– Myślisz, że twoi rodzice mieliby ci za złe, że sprzedałaś dom, bo zwyczajnie boisz się w nim sama spać? Bo przywołuje wspomnienia, które zamiast dodawać ci otuchy, powodują, że tracisz grunt, nie śpisz, nie jesz, chodzisz jak cień?

– Sama nie wiem.

– Ale ja wiem… Stoję z boku i widzę, co się dzieje. A dzieje się źle. Ile dzisiaj miałaś operacji?

– Cztery…

– Po nieprzespanej nocy cztery operacje… Nie, nie zgadzam się. Jutro zrobimy zdjęcia, Marcin się wszystkim zajmie, wystawi ogłoszenie.

– I gdzie ja pójdę? To mój dom, Angela. To mój dom… – powiedziałam łamiącym się głosem. Angela podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

– Kupimy coś ładnego, dwupokojowego, zaprojektujemy razem wnętrze, jak tylko sobie wymarzysz. To jedyny sposób na to, żebyś zostawiła przeszłość za sobą.

– Chyba masz rację.

– Na pewno mam. A teraz idź i usiądź wygodnie w salonie, rozłożę nam kanapę i dokończę ten popcorn, zaśniemy przy telewizorze tak jak kiedyś, pamiętasz?

– Pewnie, że pamiętam. – Uśmiechnęłam się, ocierając łzy, i poszłam do pokoju.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: