Zabawy literackie - ebook
Zabawy literackie - ebook
„Kiedy poetka W. Szymborska
płynęła do Magnitogorska
to na jej widok nawet ryby
w wodzie skręcały się jak gdyby
dręczyła je choroba morska”.
Frywolność, finezja i wdzięk. Literackie wyrafinowanie i stylistyczna wymyślność. Subtelne prztyczki w nos władzy i żartobliwe uwagi pod adresem przyjaciół. Brawurowe trawestacje i nonsensowne dystychy. Bogactwo zabaw literackich uprawianych przez Wisławę Szymborską niezmiennie zachwyca, zadziwia i śmieszy.
Twórczość mniej poważna Wisławy Szymborskiej po raz pierwszy w jednym tomie
Pisywała je w różnych miejscach – w Domu Literatów na Krupniczej, w podróży samochodem lub pociągiem, podczas wakacyjnego odpoczynku w Lubomierzu. Część z nich miała już od dawna swoje nazwy – jak limeryki czy epitafia, część zyskała je nieco później – jak lepieje, moskaliki czy odwódki, część zaś pod nowymi nazwami czytelnicy poznają dopiero teraz – jak kiziostychy czy jaroszady. To, czy utwór warto zostawić, poetka sprawdzała na znajomych – jeśli się nie śmiali, lądował w koszu. Na szczęście wiele z nich przetrwało.
„Zabawy literackie” to wyjątkowy zbiór mniej poważnych utworów Wisławy Szymborskiej, który wieńczy posłowie Joanny Szczęsnej, niezrównanej znawczyni tej poezji i biografki noblistki. Ze wszystkich wesołych rymowanek, kunsztownych wersów i najrozmaitszych drobnych żartobliwości wyłania się nonsensowny i absurdalny świat stanowiący rewers twórczości wybitnej poetki, pozwalający poznać ją trochę bliżej, także prywatnie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6812-8 |
Rozmiar pliku: | 24 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W rozdziale znalazły się pierwsze utwory Wisławy Szymborskiej, uporządkowane chronologicznie. Tę część otwierają wierszyki pisane dla rodziców przez kilkuletnią dziewczynkę, a zamyka publikowany po raz pierwszy żartobliwy dramat, napisany w czasie okupacji, w 1944 roku – kilka miesięcy przed oficjalnym debiutem poetki w „Dzienniku Polskim”. Publikujemy go za zgodą doktora Wernera Jerkego, który wylicytował rękopis w aukcji antykwariatu Rara Avis w 2013 roku.
Podstawą przedruku większości utworów w tej części książki stanowi publikacja _Błysk rewolwru_, która ukazała się w 2013 roku nakładem wydawnictwa Agora.* * *
Na ul Kazimierza
Mieszkają ciotki B.
Każdej uroda jest świeża
I wdzięk nie byle jaki
Wszystkie polują na męża
Lecz nikt im nie trafia się
Brak kandydatów w tym względzie
Co czasem też zdarza się
Chciałabym im zaradzić
gdyż chcę wujeczka mieć
lecz nic nie mogę poradzić
bo nikt mych cioć nie chce.
Może jakich panów mają
Ale bardzo przebierają,
Co może się już nie zdarzyć
O cze nie ma mowy marzyć
Może ich tam nik nie swata?
I tak płyną długie lata…
Nie pozwolę na to przecie
Że mam stare panny-ciocie
Muszę choć ze 2 wyswatać
By potem z wujkami latać,
Po cukierniach i kawiarniach
Dziwna słodkość mnie ogarnia
KoniecMoja najukochańsza Mulko!!
26/lipca 1934 r.
Niema Ciebie tutaj,
Jakże Ci winszować
Ani Cię uściskać,
Ani ucałować?
Ani też jak zwykle, lecz
Bardzo serdecznie
Zdrowia życzyć pomyślności
Szczęścia, lub wiecznej radości,
Miljonów choćby tysięcy,
A jak nie, to jeszcze więcej!
By serce się dobrze sprawiało
Zdrowie miało, siły miało
A potem nie w imieniny
Sute będą poprawiny,
I dostaniesz coś ode mnie,
Ty Muleńko moja miła
I pamiętaj przy czytaniu
Żem wiersz sama ułożyła!
Twoja Ichna
I przepraszam Cię ogromnie, żem życzyć przez „rz” pisała
Więc by nie być wiecznym leniem, zawsze będę uwarzała!
IchnaMiłość górala. Ballada
Gdy słońca ostatnie promienie
Padają na ziemię mgłą zasnutą
Ja, przechadzam się po górach
Z mą ukochaną Danutą.
Ach! Gdyby było trzeba
Oddałbym jej całe swe mienie
Ach! Gdyby tylko chciała
Zapadłbym się pod ziemię
Stanęliśmy na szczycie Gierlachu
A ona śmiejąc się rzekła
Ach co byś zrobił kochany
Gdybym od ciebie uciekła
Nagle śnieg zawirował, a ta w przepaść wpadła
Zostałem sam… a Ona
Bliską swą śmierć
ZgadłaBłysk rewolwru
– I –
Eljanna siedziała na sofce mocno zamyślona. I miała nad czem rozmyślać! Miała dwóch nażeczonych! Ewel oświadczył jej się wczoraj. Prawił jej takie kąplementy, których ona nie znosiła. Przyjęła go tylko ze względu że był miljonerem. Lecz Eljanna kochała więcej Ramona! O… Ramon jest taki piekny! Miły! Napewno ją więcej kocha!
Eljannę jednak dręczyła myśl – Dlaczego przyjęła Ewela, gdy się jej oświadczył? a dlaczego Ramon zupełnie jej się jeszcze? przecież on ją kocha!
Nagle dzwonek przerwał jej te smętne rozmyślania. Porwała się z miejsca. W drzwiach ukazał się Ramon. W rękach trzymał piękne, łososiowego koloru róże i piekny pierścionek z małemi rubinkami.
Eljanna poczerwieniała – I „on” mi się przyszedł oświadczyć – pomyślała z lekkim uśmiechem na ustach i rzekła, – Ach Ramonie! Z wielkim nipokojem czekałam na ciebie! i jakby nic nie
– 2 –
wiedząc dodała – A dakoguż ta obrączka i te róże? Wtęczas Ramon pocołował ją w rękę i rzekł z wielką czułością – Dla ciebie droga, dla ciebie kochna! Oto wszystko czem obdażyć cię chciałem! Byłaś dla mnie najdroższą i najpiękniejszą kochonanką z całego świata, Eljanno!
Czy dożwolisz najmilsza, byśmy zostali aż do śmierci złaczeni razem, przez obrączkę tą i przez ślub? Czy zechcesz byś ty ma droga Eljanno została żoną moją, którą bym kochał nad wszystko,? i którą bym miłował nad życie swoje? Eljanno, czy przeczuwasz szczęście, które, by nie opuszczało nas do końca życia?
My byśmy byli złączeni przez szczęście i pomyślność na zawsze. Nam byłoby najlepiej razem, miałabyś wszystko co zechcesz, kochana i najpiękniejesza!
Wiec czy przyjmujesz mnie Eljanno najpiekniejsza ze wszystkich kobiet? Czy pokochasz mnie choć odrobinkę? Czy odrzucisz mnie!
– 3 –
O! – Ramonie – zawołała Eljanna! – kocham cię nad wszystko! I przyżekam że będę ci wierną żoną – mówiac to przytuliła się do Ramona!
Nagle usłyszeli za sobą gniewny czyjiś śmiech.
Oboje ujżeli (za) pana niskiego wzrostu o niezgrabnym nosie i przymrużonych oczach.
Eljanna zbladla – To jest Ewel Ross, który mi się oświodczył wczoraj ale ja odwołam oświadczyny – rzekła do Ramona Krienwera,
P. Ross na tą wiadomość zżółkł, ze złości i krzyknął – Cooo? pan jest narzeczonym Eljanny? – Tak – rzekła za Ramona Eljanna i wiecej przytuliła śliczną główkę do jego ramienia. Ewel mruknął coś niezrozumiałego trzasnął drzwiami i wyszedł.
Ramon i Eljanna stali jeszcze chwilę nic nie mówiąc do siebie. Wkońcu Eljanna szepnęła – Czy myślisz ze on sie zemści na nas? – Ramon nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się
– 4 –
lekko, choć w duszy coś złego przeczuwał.
Eljanna tego uśmieszku nie spostrzegła i mówiła dalej: Ach ten Ewel! jak on smiał przyjść do mego mieszkania! Jak śmiał! Ale ja, jak go spotkam kiedy, to będzie pamiętał tak mu nagadam!
Zresztą wcale nie jest przystojny… Nawet jest wstrętny! Nienawidzę go!
A ty Ramonie jesteś bardzo miły! Ja kocham ciebie! Ciebie ja miłuję! Jesteś zresztą bardzo przystojny… A Ewel! to nawet szkoda myśleć!
Mówiąc to wpatrzyła się z zachwytem w Ramona, który spojrzał na zegarek i rzekł – Oj już ósma godzina? to ja już muszę iść! A wiec, żegnaj najsłodsza moja! – to mówiąc wyszedł.
-----
Minęło kilka dni. Ramon dawno nie przychodził do Eljanny, która już tylko ze śmiechem mówiła o zdarzeniu z Ewelem
– 8 –
na zimnego trupa… Nawet go nie widziała bo komnata tonęła w ciemności i mroku, tylko poznała po błysku rewolwru. Ramon często Jej ten rewolwer pokazywał i mówił: Jak nie poślubisz mnie do grobu, to, się zastrzelę!..
A tymczasem zastrzelił Ewela. Pewnie już uleciała z niego dusza ponieważ już się nie ruszał.
-----
Eljanna westchnęła pełną piersią.
Nareszcie!
I pocałowali się.
Szkic przemówienia na cześć „Idealnego Osobnika”
Człowieku Idealny!
Rozdziałek na głowie masz zawsze
prawidłowo równy, wąsiki przyczesane
paznokcie wypolerowane. Zęby czyścisz
pastą Kalodont, a na śniadanie pijesz
łyżeczkę Ovomaltiny. Na loterii nie grywasz
i nie popierasz niepewnych instytucji.
Cały dzień masz rozplanowany co
do jednej sekundy, nie było chyba
okoliczności, która wyprowadziłaby cię
z równowagi, wszystko bowiem chodzi
u ciebie jak w zegarku. Zegarek zaś masz
zawsze nakręcony i klnę się na wszystko,
nigdy nie zaszedł wypadek, aby ci stanął.
Posiadasz dwie pary butów na zmianę,
a w domu używasz pantofli. Ubrania masz
codzień wyczyszczone, krawatkę zawiązaną
w sposób nieskazitelny, kanty spodni
zdumiewająco równe.
W portfelu nosisz zawsze dowód
osobisty, legitymację wszystkich możliwych
instytucji państwowych. Należysz do
LOPP-u, ZUP-u, KOP-u i gorliwie składasz
na książeczkę PKO.
Wydatków posiadasz mało – wszystkie
bowiem należności wyrównujesz od razu.
Nie pijesz, nie palisz, restauracji nie
uznajesz, będąc już za młodu zwolennikiem
domowego wiktu.
W sposób niebywale zręczny potrafisz
łączyć użyteczność z przyjemnością.
Jesz więc cukierki mentolowe, a do kina
chodzisz jedynie na polskie filmy…
Jesteś uważający i ostrożny. Nart nie
łamiesz, rąk też, a nawet nie złamałeś
niczyjego serca.
Latem korzystasz z zasłużonego urlopu,
jedziesz na wieś i łowisz ryby.
Ponieważ jednak należysz do Związku
Ochrony Zwierząt, jest to jedyny cień twej
jasnej, przejrzystej sylwetki.
W towarzystwie jesteś uprzejmy
i ujmujący. Nie opowiadasz politycznych
dowcipów, całujesz w rączkę panią domu,
a widelec i nóż trzymasz w sposób
nieskazitelny. Długów nie robisz, płacisz
gotówką, nie pożyczasz nikomu.
Jesteś wybitnie muzykalny, ale nie
tańczysz. Książek kryminalnych nie
czytujesz. „WRÓBLE NA DACHU”
uważasz za krzywdzicieli ludzkości.
Piszesz pamiętnik. Jest oczywiście
ślicznie oprawiony w niebieski z białą
etykietą. Na święta piszesz życzenia
do wszystkich znajomych.
Praca w biurze sprawia ci przyjemność.
Jesteś sumienny. Nigdy jeszcze nie
spóźniłeś się, ani nigdy nie opuściłeś
urzędu nie skończywszy przypisanej pracy.
Nigdy nie zasłużyłeś na naganę ze
strony szefa.
Mówisz językiem literackim obcymi ci
są brzydkie słowa. Za to wyrazy: „Dziękuję
uprzejmie”, „Proszę bardzo” i „Nie
szkodzi, ja poczekam” posiadasz zawsze
na końcu języka.
Jesteś konserwatystą, kochasz co stare
i wypróbowane, ostrożny jesteś wobec
innowacji, więc nowa pisownia napełnia cię
niepohamowanym oburzeniem.
Wierzysz w sny i sennik egipski masz zawsze
pod ręką. Gdy pieką cię odciski twierdzisz, że
nazajutrz będzie padało. Najdziwniejszym jest
jednak to, że nigdy jeszcze błędnie nie
przepowiedziałeś.
Umiesz na pamięć 12 ksiąg „Pana
Tadeusza” i do dziś dnia przetłumaczyłbyś
wszystkie mowy Cicerona przeciwko Katylinie.
Kłaniasz się wszystkim znajomym, a stojącym
w tramwaju ustępujesz miejsca.
Nigdy nie mówisz „mam pecha”, albo „a to
mi się udało!”, natomiast twierdzisz, że: „co
komu przeznaczone, to go nie minie…”.
Zawsze przy sobie nosisz tegoroczny
kalendarzyk, z którego małym ołóweczkiem
wykreślasz dni przeżyte, mówisz bowiem, że
człowiek żyje z dnia na dzień i wszystko jest
tylko marną egzystencją na tym padole płaczu…
Dwa razy do roku odwiedzasz dentystę,
lekarza corocznie, zawsze masz w kieszeni dwie
paczki kogutka, dbasz o higienę
i gimnastykujesz się przy komendzie radia.
Jesteś niezmordowany w słuchaniu pogadanek
gospodarczych z powodzeniem nadawanych
przez wszystkie radiostacje polskie i nigdy
jeszcze nie zdarzyło ci się usnąć przy słuchaniu
koncertu Filharmonii Warszawskiej.
Człowieku Idealny!
Niech ci ziemia lekką będzie!...
Ichna Szymborska