Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zabójczy blef. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 kwietnia 2022
Ebook
29,90 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zabójczy blef. Tom 2 - ebook

W obliczu zemsty nie ma miejsca na sumienie

Od ostatnich wydarzeń mija kilka miesięcy. Elsa próbuje poukładać swoje życie na nowo, jednak nie jest to najłatwiejsze zadanie. Wraca z azylu, którym był dla niej dom rodziców, i stawia czoło przeciwnościom losu. By nie myśleć o przeszłości, rzuca się w wir przygotowań do najważniejszej roli życia i wraca częściowo do pracy w hotelu oraz zajęcia, które przynosi dużo większe korzyści. Nie wie jednak, że niebawem jej spokój zostanie zaburzony.

Czy nowy wspólnik ojca zagraża jej bezpieczeństwu?

Czy Elsa zrobi to, o co on poprosi?

Alexander jest beztroskim właścicielem dobrze prosperującej firmy, która jest jego oczkiem w głowie. Nie przywiązuje się do rzeczy ani do ludzi. Jego dotychczasowe życie zmienia jeden telefon, który sprawia, że przeszłość zaczyna się o niego dopominać…

Czy spłaci zaciągnięte niegdyś długi?

Jaki związek ma to wszystko z Elsą?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7835-952-4
Rozmiar pliku: 665 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ELSA

Na zewnątrz zaczynało już świtać, a ja przez całą noc prawie nie zmrużyłam oka. Byłam na półmetku ciąży i coraz bardziej to odczuwałam. Mój brzuch był widoczny, a ja przytyłam i czułam się opuchnięta. Mogłam zapomnieć o zakładaniu spodni, które stawały się za ciasne, więc porzuciłam je na rzecz sukienek, mieszczących moje coraz pełniejsze kształty. Miałam mieć dzisiaj wizytę u ginekologa, której nie mogłam się doczekać. Bardzo chciałam zobaczyć, co słychać u mojej małej dziewczynki, która już teraz była dla mnie najważniejsza na świecie i całkiem nieźle zaczynała dokazywać, czego skutkiem było moje niewyspanie.

Wiedziałam, że już nie pośpię, więc wstałam i udałam się na basen w piwnicy domu rodziców. Włożyłam dwuczęściowy strój, a włosy spięłam w koński ogon. Przy okazji po raz kolejny zauważyłam, jak korzystnie ciąża wpływa na moją czuprynę. Włączyłam jacuzzi, by woda w nim przyjemnie się nagrzała, a sama weszłam do basenu, w którym przepłynęłam kilka długości. Miałam cichą nadzieję, że kojąco wpłynie to na mój kręgosłup i stawy, które coraz bardziej mi dokuczały.

Mówią, że ciąża jest najpiękniejszym okresem w życiu każdej kobiety. Może i mają rację, ale ja tego wcale tak nie postrzegałam. Mama ciągle mi powtarzała, że wyglądam kwitnąco, jednak w ogóle tak się nie czułam. Byłam szczęśliwa, ale miałam wrażenie, że po tej kobiecie, którą byłam, nie został ani ślad – oczywiście jeśli chodzi o wygląd. Jeśli chodzi o charakter… Wydawało mi się, że złagodniałam, ale nie miałam pojęcia, czy to efekt ciąży, czy może ostatnich, jakże pamiętnych wydarzeń.

– Dziecko, a co ty tu robisz o tej porze? – zapytała mama, nagle pojawiając się w drzwiach.

– Nie mogłam spać. Mała daje mi popalić nie mniej niż ból kręgosłupa. Obudziłam was?

– Ojca nie ma, pojechał gdzieś w nocy, a ja musiałam wstać, żeby nakarmić zwierzaki. Przyniosę ci szlafrok, wyjdź już i chodź, zjemy śniadanie.

Mama dbała o mnie bardziej, niż powinna. Nie dziwiłam się jej jednak, bo wiedziałam, jak cieszy się na myśl o wnuczce. W ramach prezentu na Boże Narodzenie przygotowała dla niej pokoik jak z bajki, cały różowy, z pięknymi malunkami na ścianach. Nie chciała nawet słuchać, że to za wcześnie. Dałam się jej przekonać, że w pierwszych tygodniach po tym wielkim dniu zamieszkam w rodzinnym domu, by pozwolić sobie pomóc przy nowym życiowym wyzwaniu. Od pewnego czasu chciałam wrócić razem z Roxy do swojego mieszkania, ale ciągle bałam się powiedzieć o tym rodzicom. Pragnęłam jednak normalności i pracy, która pozwoliłaby mi nie myśleć o tym, co stało się kilka tygodni temu…

Już w korytarzu czułam zapachy dochodzące z kuchni. Mama za bardzo wzięła sobie do serca zasadę jedzenia za dwoje i zawsze przygotowywała mi za duże porcje. Na szczęście nie karmiła mnie niczym, co mogłoby prowadzić do zdobycia dodatkowych kilogramów albo zaszkodzić mnie czy dziecku. Zazwyczaj były to świeże warzywa, owoce lub chude mięso.

– Siadaj, córuś, i jedz. O której masz lekarza?

– O dziesiątej, ale jadę wcześniej, bo muszę jeszcze odebrać wyniki badań. A potem chcę zajrzeć do swojego mieszkania, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, podlać kwiaty… – Powoli przygotowywałam ją do swojej decyzji.

– Jeśli chcesz, to zabiorę się z tobą. Tylko zadzwonię po kogoś, by przypilnował domu.

Wolałabym wybrać się tam sama, ale wiedziałam, że chce mi pomóc i sprawić, że nie będę myślała o Christofferze. Myślała, że Chris wyjechał, zostawiając mnie samą z dzieckiem, a ja nie byłam w stanie wytłumaczyć jej tego, co zaszło. Powiedziałam tylko, że miał powód, by tak postąpić. Bo przecież miał…

– Mamo, nie trzeba. Pojedziesz ze mną następnym razem, gdy tata będzie mógł zostać w domu. Dam radę, jeszcze się mieszczę za kierownicą, więc spokojnie. Może wstąpię też do hotelu, żeby odwiedzić znajomych.

– Dobrze, to ja się nie narzucam. Zrobisz, co będziesz uważała za stosowne.

Podziękowałam jej za wyrozumiałość buziakiem w policzek i zasiadłam do śniadania. Lubiłam te wspólne poranki, podczas których mogłyśmy pogadać o typowo babskich sprawach i miło rozpocząć dzień.

– Mamo, a nie wiesz, co się ostatnio dzieje z ojcem? Jest jakiś… dziwny – delikatnie zaczęłam temat.

– Też to zauważyłaś? – Spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem. – Chyba ma jakieś problemy, o których nie chce mówić. Miejmy nadzieję, że to chwilowe.

Zapadła między nami cisza, obie zatraciłyśmy się w swoich myślach, które krążyły wokół Frederika Maddsena. Ostatnio chodził podenerwowany, nie spędzał z nami tyle czasu co kiedyś i bardzo szybko się irytował. Coraz mniej przypominał tego człowieka, który otoczył mnie ojcowską miłością.

Zgarnęłam ze stołu kubek z herbatą i zaczęłam się szykować do wyjścia. Chciałam wyglądać promiennie i kobieco, w czym mogły mi pomóc odpowiedni strój i makijaż. Miałam dosyć przepłakanych wieczorów i całą sobą utwierdzałam się w przekonaniu, że najwyższa pora zacząć wszystko od nowa. Bez Chrisa, który dla mnie był już przeszłością.

Przeglądając szafę, dokonałam strasznego odkrycia – miałam tylko trzy pasujące na mnie sukienki, w tym jedną, która lada moment mogła zacząć pękać na szwach. Zakupy były więc kolejnym punktem na mojej dzisiejszej liście. Nie wypada przecież wszędzie chodzić w rozciągniętym dresie czy ciuchach, które wyglądały jak z pomocy dla powodzian. Narzuciłam na siebie dodatkowo ciepły czarny płaszcz z kapturem, bo za oknem mocno sypał śnieg. Oficerki w tym samym kolorze dopełniły stylizacji.

Stojąc na wprost lustra, nie widziałam swojego wystającego brzuszka, ale wszystko się zmieniało, gdy odwracałam się bokiem. Byłam coraz większą kulką i… podobało mi się to. W momencie gdy zrobiłam test, nie byłam gotowa na bycie mamą, ale z każdym dniem coraz mocniej kochałam to maleństwo i już nie mogłam się doczekać, kiedy wezmę je na ręce. Przepełniała mnie tak wielka duma i radość, że bałam się, iż niedługo mogę eksplodować.

Trzymając wyniki badań, które nic mi nie mówiły, czekałam przed gabinetem lekarza na swoją kolej. Mogłam, oczywiście, jak większość kobiet chodzić do położnej i prowadzić ciążę standardowo, ale oczekiwałam czegoś więcej, a pieniądze pozwalały mi właśnie na to „więcej”. Mogłam robić tyle badań, ile chciałam, by upewnić się, że wszystko jest w porządku.

– Pani Elso, zapraszam do gabinetu. – Usłyszałam głos lekarza, który z uśmiechem stał w drzwiach.

Usiadłam w fotelu wskazanym przez mężczyznę i podałam mu plik kartek, które zaczął w skupieniu przeglądać.

– Wygląda na to, że wyniki są w porządku. Czy robiła pani już USG połówkowe?

– Nie, jeszcze nie, panie doktorze, a co to jest?

– To badanie obrazowe, które pozwala nam na dokładną ocenę rozwoju dziecka i jego narządów. Czy ma pani czas? Jest pani moją ostatnią pacjentką i moglibyśmy je dziś przeprowadzić.

Byłabym głupia, gdybym się nie zgodziła. Przeszłam grzecznie do gabinetu obok, gdzie ułożyłam się na leżance otoczonej profesjonalnym sprzętem. Odsłoniłam brzuch, na którym po chwili poczułam zimny żel rozsmarowywany przez głowicę urządzenia. Lekarz w skupieniu patrzył na moją córeczkę, leżącą grzecznie w brzuszku mamy. Byłam pewna, że zapadła w drzemkę po nocnych harcach, które mi zafundowała.

Na ekranie monitora widziałam wyraźnie rączki i nóżki maluszka, kręgosłup i główkę. Lekarz opowiadał, że to badanie pozwala mu na sprawdzenie każdego narządu wewnętrznego, umożliwia zmierzenie obwodów dziecka, a nawet pozwala dokładnie skontrolować pracę serduszka. Potwierdził też, że noszę pod sercem dziewczynkę, wyglądającą na okaz zdrowia. Po chwili do moich uszu dotarł miarowy stukot zakłócany jakimiś szmerami, które jednak w ogóle mi nie przeszkadzały. Słuchałam bicia serca swojej córki jak najlepszego koncertu w filharmonii. To była dla mnie najpiękniejsza melodia pod słońcem.

– Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Robiła pani może badania przesiewowe? Nigdzie nie widzę wyników…

– Nie, ale mogę jeszcze dziś to nadrobić. Czy coś jest nie tak? – Byłam odrobinę przestraszona tym, o co pytał.

– Proszę się nie denerwować, pani Elso. Są one zbędne, jeśli w pani i ojca dziecka rodzinie nie było przypadków wad genetycznych.

Spojrzał na mnie, czekając na odpowiedź, ale prawda była taka, że nie miałam pojęcia, czy takie choroby były, czy nie. Nie znałam ani swojej biologicznej rodziny, ani tym bardziej rodziny Chrisa.

– To ja może lepiej po prostu zlecę te badania, tak dla pewności.

Wytłumaczył mi, na czym polega procedura, próbując mnie uspokoić, ale średnio mu to wyszło. Bałam się, jak zresztą wszystkiego, co nieznane, jednak podświadomie czułam, że wszystko będzie w porządku. Musiało być.

Umówiłam się na kolejną wizytę za miesiąc i ruszyłam w dalszą drogę, na której kolejnym przystankiem miał być hotel. Słońce odbijało się od śniegu, odrobinę mnie oślepiając. Na szczęście miałam ze sobą okulary, które po chwili znalazły się na moim nosie. Lubiłam taką pogodę, budziła w moim organizmie endorfiny, a tym samym wywoływała uśmiech na twarzy, którego ostatnio w moim życiu było niewiele.

Zatrzymałam się przed First G, niemal od razu czując przypływ wspomnień. Z uśmiechem na ustach weszłam po schodach. Tęskniłam za Alice i Adrianem, a nawet za Edvardem. Wiedziałam, że ciągle czeka na moją odpowiedź dotyczącą propozycji powrotu do pracy, jeśli tylko będę czuć się na siłach. Ciągle rozważałam wszystkie za i przeciw. Decyzja nie należała do najłatwiejszych, ale chyba właśnie ją podjęłam.

Przekroczyłam próg hotelu i poczułam zapach świeżości, która zawitała tutaj podczas mojej nieobecności. Remont był już na ukończeniu i nie mogłam się doczekać, gdy wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Hol wyglądał teraz na większy niż wcześniej i stanowił idealne połączenie elegancji z przytulnością. Od razu nabrałam ochoty na wynajęcie jednego z pokoi i położenie się na wygodnym łóżku.

– Kogo moje piękne oczy widzą! – Do moich uszu doleciał pisk Alice, która szczerze ucieszyła się na mój widok.

Objęła mnie serdecznie, a ja wiedziałam, że bardzo się stęskniła. Mnie też jej brakowało, a przede wszystkim jej spokoju i mądrości. Miałam nadzieję, iż puści w niepamięć to, że się do niej nie odzywałam w ostatnim czasie, i wszystko będzie jak dawniej.

– Wyglądasz kwitnąco, a podobno do wiosny jeszcze daleko. Ciąża ci służy!

– Dziękuję, Alice, ale proszę, nie słodź mi tak, bo się zaczerwienię. – Lubiłam, gdy ktoś mnie chwalił, jednak nie potrafiłam przyjmować komplementów. – Opowiadaj, co u ciebie. Co u was?

– Obyś miała dużo czasu, bo zmian ci u nas pod dostatkiem. Opowieści na co najmniej kilka godzin. Herbatka?

Poszłyśmy do jej gabinetu, w którym zostałam zmuszona do usadowienia się w fotelu z podnóżkiem. Muszę przyznać, że byłam z tego faktu bardzo zadowolona, tym bardziej że puchły mi stopy i lubiłam trzymać je wyżej. Zauważyłam kilka zmian w pokoju Alice, oczywiście takich na lepsze. Odświeżyła kolor ścian, zadbała o nowe wyposażenie, a puchaty dywan nadał pomieszczeniu przytulności. Na biurku stały ramki z rodzinnymi zdjęciami, z których uśmiechały się do mnie pogodne buzie. Nie wiedziałam, gdzie znajdę się za kilka lat, ale jedno było pewne – też będę miała na biurku swoje zdjęcia z córeczką, dla której musiałam w końcu wymyślić imię.

– Jak się czujecie, dziewczyny?

– Dobrze, choć mała zaczyna dokazywać. Jak na ten etap jest bardzo ruchliwym dzieckiem. Właśnie wracamy z USG połówkowego i wszystko jest wręcz w książkowej normie. Muszę tylko zrobić badania przesiewowe, bo nie wiem, czy w naszych rodzinach nie było wad genetycznych i wolę wykluczyć wszystko, co mogłoby nas zaskoczyć. – Alice dobrze wiedziała, jak wygląda moja sytuacja, zarówno ta życiowa, jak i rodzinna. – I lekarz potwierdził, że będę miała córeczkę! Ale dosyć o mnie, czekam na plotki i ploteczki z życia „First G.”.

Rozpierała mnie radość. Miałam ochotę wykrzyczeć to swoje szczęście całemu światu.

– Gratulacje, mamuśka! A mówią, że dziewczynki zabierają kobiecie urodę… Chyba kłamią, bo wyglądasz rewelacyjnie. A co u nas? Bardzo nam ciebie brakuje. Remont dobiega końca, w zasadzie pracy zostało jeszcze na jakieś dwa tygodnie, ale nikt nie ma głowy do robienia fety czy bankietu na nowe otwarcie. Social media działają, choć nie ma szału, goście nas odwiedzają, lecz nie w takiej liczbie jak kiedyś. No i obroty mocno nam spadły, sama wiesz dlaczego…

Wiedziałam to aż za dobrze. Czułam się nawet odrobinę winna, bo owszem, prano tu brudne pieniądze, ale ich część zapewniała spokojne funkcjonowanie tego miejsca. Potem nadszedł kryzys, i to w trakcie modernizacji, którą osobiście zaproponowałam. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, by postawić to miejsce na nogi.

Gadałyśmy w najlepsze o wszystkim i o niczym, nie patrząc nawet na zegarek. Nikt nam nie przeszkadzał, a do pokoju zajrzała jedynie Daisy z recepcji, tylko po to, żeby przynieść nam kolejną herbatę i ciastka.

– W domu mam spokój i ciszę, która czasami aż dźwięczy mi w uszach. Na dodatek niedługo będę zdana na siebie, bo moja przyjaciółka wyprowadza się i sprzedaje dom – kontynuowała Alice, a mnie zrobiło się jej żal. Dzieci opuściły gniazdo, a jej mąż ciągle pracował. – Oczywiście nie chce tego robić, ale musi. Przez całe życie jest sama, a teraz jej mama potrzebuje całodobowej opieki, więc przeprowadza się do niej i pewnie zostanie tam już na zawsze.

Pokrzepiająco przytrzymałam ją za rękę, nie wiedząc, co powiedzieć. Chciałam zaproponować, że jeśli cisza jej tak przeszkadza, to mogę wpadać częściej, ale bałam się, że będzie to obietnica bez pokrycia.

– Mnie teraz czeka małe przemeblowanie w mieszkaniu. Co ja gadam… jakie małe?! Ogromne! Muszę wszystko zmienić, zaplanować, zorganizować. Chyba zaczynam panikować. Obawiam się, że może być w nim za ciasno, a gdy mała podrośnie, to już w ogóle!

– Spokojnie, chętnie ci pomogę. Przypominam, że mam zdolności organizacyjne. Słuchaj, a nie myślałaś o domku na obrzeżach miasta?

Alice tym jednym pytaniem zasiała w mojej głowie ziarenko, które zrodziło pomysł. Oczywiście miałam wątpliwości, ale doszłam do wniosku, że warto to przemyśleć. Może rzeczywiście powinnam zastanowić się nad zamianą mieszkania na coś większego z ogrodem?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: