- W empik go
Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 4 - ebook
Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 4 - ebook
„...Każdego dnia dostarczę Ci dawki bezwstydnego optymizmu, który sprawi, że poczujesz wielką moc sprawczą słowa i uwierzysz, że jesteś wyjątkową osobą żyjącą w wyjątkowym świecie. Czasem będą to dłuższe teksty, czasem zaledwie zarys myśli. Codzienne sytuacje z Twojego, mego, ich życia. Dwanaście skromnych książeczek zwanych "zeszytami", które zmienią Twoje spojrzenie na otaczającą Cię rzeczywistość. Napisane przez kobietę, bo przecież kto lepiej niż my, kobiety, potrafi czarować codzienność. Ale zdecydowanie nie tylko dla kobiet.”
Agnieszka Korzeniewska „Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie o życiu”.
„...Mam wrażenie, że to może być nowy trend i alternatywa dla poradników z nurtów minimalizmu, slow i hygge. Takie przyjacielskie opowieści o życiu :)”
kochammojezycie.blogspot.com
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65157-40-9 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Za każdym razem wracam z Polski z wielkim głodem pisania. Za każdym razem lecę tam z przeogromnym pragnieniem spotykania ludzi, chłonięcia ich każdym zmysłem, napełniania głowy inspiracjami pochodzącymi z ich przemyśleń. Jednym słowem – ogromny niedosyt i ogromne zmęczenie. Radosne i twórcze. Tak wygląda moje życie w pasji...
Sięgam pamięcią wstecz... Przez ostatnie osiem lat każdego ranka z wyjątkiem weekendów zasysał mnie i moje auto ogromny garaż jednej z wielu wielkich firm mieszczących się w centrum miasta. Codziennie około siedemnastej wypluwał mnie wraz z potokiem innych ludzi na ulicę. Rano, jadąc przeszkloną windą na swoje trzecie piętro, spotykałam kolegów i koleżanki z pracy. Na pytanie: „Co słychać?” w zależności od okoliczności padało poprzedzone sapnięciem, przewróceniem oczu, westchnieniem stwierdzenie: „Jak to w poniedziałek... wtorek... środę...” oraz sakramentalne: „Aby do piątku”. Nie wiem, ile było w tych grymasach kokieterii, a ile prawdy.
Pamiętam, że lubiłam swoją pracę i wykonywałam ją sumiennie.
Jednak pewnego dnia pewna zatrwożona myśl musnęła mój policzek cieniem wątpliwości. Jak to? Tak ma wyglądać moje życie do emerytury? Przez następne kilkadziesiąt lat, jadąc każdego ranka zbiorową windą na swoje piętro, będę odliczać dni do weekendu? Mróz z lekka ściął mi serce i mocniej objęłam moją pasję zatroskanymi dłońmi.
Zaufałam jej i pociągnęła mnie za sobą...
***
I nastały krótkie noce, szybkie dni. Zmęczenie i niejednokrotnie desperacja. Gdy stałam się gościem we własnych progach świętego spokoju. Chwile euforii, za wysokie progi i twarde mury nie do przebicia. I gdyby nie to, że pasja jest ogromną namiętnością, która staje się nadprzyrodzoną siłą, dawno złożyłabym broń. Ukochałabym bezpieczne powroty, comiesięczne regularne wpływy na konto, moich znajomych narzekaczy w pracowniczej windzie.
Ale Bóg dał mi nie tylko pasję, postawił także dobrych ludzi na mej drodze. I na Twojej drodze też.
I jeśli Ci mówią, że podołasz, to z pewnością mają rację. Uruchomisz wszystkie drzemiące w Tobie moce, by utrzymać się na fali, ale nie ukrywam, będzie Ci bardzo trudno bez zaplecza finansowego i duchowego wsparcia. Ja to wszystko miałam, a i tak zdarzały się dni czarniejsze niż najciemniejsza noc.
Mówię Ci to uczciwie, byś wyruszając w tę najpiękniejszą z najpiękniejszych dróg, miał świadomość, że do sukcesu nie prowadzi oświetlona autostrada, ale cierniste, często fałszywe ścieżki. Spotkasz też fałszywych przewodników. Bo przecież będą tacy, którzy spróbują Ci wmawiać, że na pewno się uda, wystarczy tylko pójść za głosem pasji. Często zapominają dodać, że owszem, udaje się, ale za setnym podejściem. Ale jeśli pytasz, czy ten trud się opłaca, bez wahania powiem Ci, że TAK. I nieważne są: pot, zmęczenie i łzy.
Nie jestem ogrodniczką ani kucharką. Wobec tych dwóch czynności mam wielkie wyrzuty sumienia i poczucie niedoskonałości. Ale kwiaty nic sobie z tego nie robią. W moim polskim domu, gdy docieram w nocy, patrzę zdumiona na dorodne budzące się do życia pąki, kolor czerwieni. A one? Kwitną sobie do rozpuku, kpiąc z pór roku i praw natury! Same sobie sterem i okrętem... Jak ja...
Wyrywam porankowi blade kły. Co ja mówię, jaki tam poranek, jedenasta godzina! Umówiona na śniadanie z zegarkiem w ręku, bo tylko w taki sposób mogę spotkać dawno niewidziane bliskie osoby. To jedne z tych, które nigdy nie robią wymówek, że tak się mało widzimy. Cieszymy się z tego, co jest. Będę minimalnie spóźniona. Klasyk. Ale resztki dobrych manier nakazują mi uprzedzić dziewczyny. Piszę SMS-a. Iwonka czyta, patrzy na Sylwię i mówi: „No proszę, już gwiazdorzy”. Wybuchają śmiechem. Szybko mi odpisuje z szelmowską miną: „Nie szkodzi. Nie śpiesz się. Zdążymy sobie Ciebie obgadać”. Jestem w dziesięć minut. Rzucam się zachłannie na porządny kawał makowca i parującą kawę. Przez jakieś czterdzieści pięć minut co kilka sekund umieramy ze śmiechu. Raz po raz. Bolą nas żebra i mięśnie twarzy. To dobre chwile, choć za moment rozjedziemy się do swoich spraw.
***
Spotkania autorskie. Cudowne, forsowne, energetyczne. Po kilka jednego dnia. Różne: duże i małe. Zawsze z bogactwem treści, bo ludzie wiedzą, po co przychodzą, co wnoszą w moje życie i czego oczekują. Świadomi uczestnicy kulturalnego życia. Po Poznaniu zasypiam w akademiku jak zabita, było tyle wrażeń. Budzę się rano i zaczynam płakać jak głupia. Okrągłą godzinę. Ale to dobry, regenerujący płacz. Wypłukuje nagromadzone emocje i stres poprzedniego dnia. I jestem wdzięczna za tak bogate życie. Chociaż bogate życie nie oznacza życia w bogactwie. Czasami odwrotnie. Jest ciągłą podróżą i próbą Twoich z Tobą samą sił. A później słowa jak listy z nieba od do niedawna jeszcze obcej osoby, a dziś czytelniczki i przyjaznej duszy:
Czytam „Zaczarowaną codzienność” i już się cieszę na kolejne zeszyty. Wiem to już, że będę wielokrotnie powracać, a każde czytanie niesie nowe treści. Niby niewielkich rozmiarów książeczka, a w czytaniu swą objętość zwiększa wielokrotnie! Już wcześniej miałam świadomość, że czytelnik daje książce nowe życie, a Ty, mam wrażenie, świadomie prowokujesz, by w Twojej książce dopisywać nowe karty. Dziękuję!
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------