- W empik go
Zaczarowane miejsce - ebook
Zaczarowane miejsce - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 156 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dziad żył jeszcze wówczas i w nogach – niech mu ziemia lekka będzie – był jeszcze dość krzepki. Bywało, przyjdzie mu do głowy… Ale komuż mam gadać? Jeden wybiera sobie z pieca całą godzinę węgielek do fajki, drugi nie wiedzieć po co polazł do komory. Co u licha! Nie po niewoli gadam: sami żeście prosili… jak słuchać, to słuchać.
Tatulo jeszcze na przedwiośniu powiózł na Krym tytoń na sprzedaż. Nie pomnę dokumentnie, dwa czy trzy wozy załadował: tytoń poszedł jakoś wówczas w górę.
Wziął ze sobą trzyletniego brata, żeby go już zawczasu przyuczyć do czumactwa. Zostaliśmy w domu: dziad, matka, ja, brat i jeszcze jeden brat. Dziad zasiał basztan przy samym gościńcu i przeniósł się z wiosną na kureń. Wziął i nas ze sobą – odpędzać wróble i sroki z basztanu. Nie można powiedzieć, żeby nam to było nie na rękę: bywało, najesz się przez cały dzień tyle ogórków, kawonów, rzepy, cebuli, grochu, że w kałdunie, dalibóg, niczym koguty pieją. A do tego i przybytek jest: przyjezdni tłuką się po gościńcu, każdy ma smak na kawona czy melona, a i z okolicznych futorów naniosą, bywało, na zmianę kur, jajek, indyków. Życie było dobre.
Ale dziadowi najmilsze było to, że czumaków co dzień z pięćdziesiąt wozów przejeżdża. Naród to, jak wiecie, bywały: zacznie opowiadać – tylko uszu nadstawiaj! A dla dziada opowieści, to jak dla głodnego kluski. Nieraz, bywało, zdarzy się spotkać starego znajomka – dziada każdy już znał – pomyślcie sami, co się wyrabia, gdy się do kupy zbiorą starowiny: gadu-gadu, a to, a tamto, a owo, a za tamtych czasów – końca nie ma. Ależ rozpuszczą języki! Przypomną Bóg wie jakie niegdysiejsze rzeczy.
Razu jednego – pamiętam jak dziś – słońce już się miało ku zachodowi, a dziad chodził po basztanie i zdejmował z kawonów liście, którymi przykrywał Je na dzień, żeby się nie spiekły na słońcu.
– Spojrzyj no, Ostap – mówię do brata – czumaki jadą!
– Gdzie? – zapytał dziad robiąc nacięcie na wielkim arbuzie, na wypadek, żeby go chłopcy nie zjedli.