Zaczynam na nowo - ebook
Zaczynam na nowo - ebook
Historia dwojga ludzi, którzy odnajdują się po latach. Wielka miłość Tymka do Ani, która daje jej siłę do pokonywania trudności. Zrywa z wszelkimi schematami i uprzedzeniami. Ujawnia prawdę i prowadzi do wolności. Magia uczucia, dzięki któremu Ania staje się inną osobą… Sami przeczytajcie…
Spis treści
Historia dwojga ludzi, którzy odnajdują się po latach. Wielka miłość Tymka do Ani, która daje jej siłę do pokonywania trudności. Zrywa z wszelkimi schematami i uprzedzeniami. Ujawnia prawdę i prowadzi do wolności. Magia uczucia, dzięki któremu Ania staje się inną osobą… Sami przeczytajcie…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66672-38-3 |
Rozmiar pliku: | 210 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Nic – odpowiedziała Ania.
– Przecież widzę.
– Cholera. Nie wiem. Czuję się w punkcie zero. Wróciłam do tego samego, a nie wiem, jaki wybrać kierunek – odparowała Ania.
– Spokojnie. Chcesz, to powiedz. Mówiłem ci bez ściemy.
Swobodna relacja.
– No więc… chodzi o to, że chemia jest i to jest zajebiste, i seks jest też. Ale… Trochę inaczej to sobie wyobrażałam.
– Wyobrażałaś sobie – powtórzył za nią.
– Nie przerywaj. Myślałam, że masz większą swobodę. Ty – prezes firmy i twoje życie nie jest tak zaplątane. No może nie dosłownie, ale kontroling i monitoring. Takie ukrywanie się i życie w ciągłym napięciu. Te spotkania to jedno w tygodniu, a nie w miesiącu lub dłużej.
Tymek popatrzył na Anię i nie dowierzał. Ona już coś planowała. Niemożliwe. On, duch wolny i niezależny, nie skłaniał się ku jakiejś deklaracji. Trzeba pomyśleć na spokojnie.
Chwila. Wsłuchał się w to, co mówiła, bo umysł przestał rejestrować potok słów, a zajął się analizą.
– Wiesz, że nawet coś czuję do ciebie i będę jak głupia czekać od spotkania do spotkania, które trwa tak krótko. Nawet na pięć minut umówiłabym się dla tego seksu. Odjechanego seksu. A może tak miało być. Trzy spotkania i już. Po to, byś odblokował to, co zablokowane.
Żebym znów poczuła, że to jest moją siłą. Zresztą zawsze nią było. Jak tu jest ok., to na wszystkich innych poziomach też jest ok. Nie będę nalegać, obiecałam to tobie. Ciężko, bo ciało tęskni, dusza nie, bo ciągle z tobą rozmawiam. Nawet nie wiem, czy napiszesz.
Przedtem pisałeś sam. Teraz mam wrażenie, że zmuszam cię, byś to zrobił. Chociaż z grzeczności odpiszesz.
– Coś sugerujesz? – Zdołał wtrącić Tymek.
– Nie wiem. Przemyśl sobie, czy na pewno chcesz spotkać się ze mną? Ja poczekam na odpowiedź. – Mówiąc to wstała z łóżka i zaczęła się ubierać. Zdezorientowany Tymek patrzył, jak zbiera porozrzucane ubrania i wkłada na siebie. „Nawet na mnie nie popatrzyła, a mówiła, że się zakochała” – tłukło mu się po głowie. Zraniona. Przecież nic więcej sobie nie obiecywaliśmy. Spotkania, to fakt. Stanęła przede mną.
– Idziemy? – zapytała spokojnym tonem.
– Daj mi chwilę. – Zerwał się z łóżka w poszukiwaniu slipek. W minutę był ubrany. Teraz ona patrzyła na niego. Przed drzwiami stanęli naprzeciw siebie.
– Dziękuję – usłyszał. – Za to, że byłeś. Za wspomnienia, które pozostają na zawsze.
Jedno spojrzenie, żar bijący z jej oczu. Dotyk gorących warg. Dotarło, że zadecydowała za nas oboje. Koniec. Nie ma. Było zajebiście. Razem wyszli z hotelu. Szła obok. Milczała.
Chciał zapytać. Stchórzył. Przeszła obok niego. Wspomnienia. Tak. One zostają na zawsze.
Patrzył, jak wsiada do auta i zabiera swą cząstkę daleko. Został sam. Cholera. Głupiec ze mnie. Jak mogłem pozwolić jej odejść? Nawet dla seksu. Była odjechana. Nie spodziewałem się tego po niej. Zaskoczyła mnie. I miała rację. Za bardzo starałem się mieć wszystko pod kontrolą. Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę. Wsiadłem do forda i ruszyłem w drogę do domu. „Jaki to dom?” – myślę. Dzieci prawie duże, z nią nie układa mi się od trzech lat.
Ciągle się kłócimy, o bzdury niby. Kontrola. Tak. Grzebanie w telefonie. O tym mówiła Ania.
Kto może na to pozwolić? Tak, szukała dowodów, by mieć pretekst do rozwodu. Nie zniosę tego. Sam. Bez niej. Jej zapachu, dotyku. Ustach w najczulszym miejscu. Jak trzymała go w buzi i z taką lekkością i swobodą, drażniąc, pieściła moją męskość. Na samo wspomnienie czułem, jak rośnie. Dupek ze mnie. Niech to szlag. Zagoniony w robocie, by zapewnić byt dzieciom, o mało co nie odjechałem. Kurczę. A ona już nie pisała tak często. Spasowała.
Widać było, że jej zależy. Chciała, bym wyzdrowiał, ot tak, z dobrego serca. Zrobiła to dla mnie. Za dobra. Już teraz za późno. Jedno zerkniecie na telefon. Cisza. Cała droga przebiegła nie wiadomo jak. Zatrzymałem forda na podjeździe. Chwyciłem torbę i telefon. Nic.
Powlokłem się do domu wiedząc, że spieprzyłem najlepszą rzecz, jaką miałem. Ania, choć serce waliło jej w piersi, ze spokojem wsiadła do citroena i odjechała. Nawet łezka nie spłynęła. „To dobrze czy źle?” – zapytała samą siebie. Zakochałam się czy wmówiłam to sobie? Nie wiem. Sama już nie wiem. – Mętlik w głowie nie pozwalał racjonalnie myśleć.
Zerknęła na deskę rozdzielczą i umieszczony tam telefon. Cisza. Nic. Widocznie tak miało być. Czy dobra była to decyzja? Zobaczymy. Jadąc do domu, wróciła myślami do pierwszego spotkania. Kurczę. Szybko to poszło, może za szybko. Nie chciała, by o niej pomyślał, że na pierwszej randce pakuje mu się do łóżka. Ale cóż? Natura silniejsza. Kiedy szła z nim za rękę na górę, cieszyła się jak mała dziewczynka. W końcu znaleźli się sami.
– Choć się przywitać – zachęcił swym seksownym głosem Tymek.
Stanęła naprzeciw niego gotowa na wszystko. Dotyk jego ust i języki, którymi się zetknęli.
„Nie ma już nic” – pomyślała w ostatniej chwili. Liczy się tu i teraz. Bardziej poczuła niż widziała, jak kładzie swoje ręce na jej biodrach i podciąga bluzkę. Przez chwilę bawił się, nie wiedząc, co z nią zrobić. W końcu zdecydowanym ruchem ściągnęła ją i rzuciła na sofę.
– Rozbierzmy się – usłyszała.
Drżącymi rękami dotknęła paska u spodni, po czym jednym ruchem je ściągnęła. W ślad za nimi poleciał biustonosz. Obydwoje jak na wyścigi zanurzyli się w miękkiej pościeli. Była tak rozpalona i wilgotna…. W końcu dokończy to, co zaczął tak dawno. Widziała jego niebieskie oczy wpatrzone, jak wchodził, a ona wygięła się w łuk, ułatwiając mu dostęp do siebie. Czuła go nad sobą, jak miarowo poruszał się w rytm serca. Czy to sen, czy to się dzieje naprawdę? –
Nie było czasu analizować. Tu i teraz. Raz po raz stykali się ustami, w przerwie rozmawiając o tym, co było. Fala rozkoszy zdawała się ogarniać ją po każdym pchnięciu. Czuła, że rozpada się na milion kawałków. Aż w końcu doszedł. Samo patrzenie było niesamowite.
Była pod jego urokiem. Już mnie ma. Na zawsze. Odjechałam. Zajebisty jest seks z tobą.
Zmęczony, ciasno oplótł jej ramię, by już mu nie uciekła. Rozmawialiśmy. Tak szczerze, to nie wiem o czym, trochę o tym, co było, i o tym, co jest. Lubiła jego niski głos. Mógł mówić bez końca. Działał na nią tak bardzo. Straciła poczucie czasu, a dźwięki z zewnątrz powoli docierały do jej głowy.
– Trzeba wracać – powiedział.
Tak, bajka się skończyła. Ubrali się szybko: wiedząc, że czas się rozstać. Ostatni pocałunek, wymiana numerów i już. Siedziała oszołomiona w aucie. Jadąc w stronę domu powoli wkraczałam w rzeczywistość.