Zaginione dziewczyny - ebook
Zaginione dziewczyny - ebook
ZAGINIONE DZIEWCZYNY to przejmująca opowieść o Amandzie Berry, Ginie DeJesus i Michelle Knight, które zostały porwane i uwięzione. Były przetrzymywane przez ponad 10 lat.
W piwnicy domu kierowcy autobusu szkolnego Ariela Castro, potwora w ludzkiej skórze, przeżyły prawdziwy koszmar. Gdy związane i skute łańcuchami cierpiały, narzeczona Castro odwiedzała go w tym samym domu i wspólnie przygotowywali romantyczne kolacje.
Z niczego nie zdawała sobie sprawy. W maju 2013 r. dziewczynom udało się uciec. Historia porwania i dramatycznego ratunku trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył niczego dziwnego w zachowaniu mężczyzny, który trzem kobietom zgotował prawdziwe piekło?
Tworzymy więź z osobą, która jest wobec nas agresywna. TO SYNDROM SZTOKHOLMSKI.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8195-697-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W trakcie ogłaszania wyroku w sprawie Ariela Castro, dr Gregory Saathoff, psychiatra sądowy, opisał jego zbrodnie jako „bezprecedensowe”, ukazujące zupełnie nowe oblicze zła. Castro przez ponad dekadę terroryzował Cleveland: porywał dziewczęta mieszkające przy tej samej ulicy oraz wiązał je w swoim domu, nie wzbudzając przy tym żadnych podejrzeń.
Szanowany gitarzysta basowy i filar latynoskiej sceny muzycznej Cleveland w okrutny sposób zwabił przyjaciółki własnej córki pod numer 2207 przy Seymour Avenue, celując do nich z lugera i grożąc, że je zabije, jeśli kiedykolwiek spróbują uciec.
W trakcie długoletniej niewoli Michelle Knight, Amandy Berry i Giny DeJesus wielokrotnie zaprzepaszczono szansę schwytania Castro. Po aresztowaniu sam zainteresowany, drwiąc z nieudolności FBI, wyraził zdumienie, że nie został ujęty wiele lat wcześniej.
W 2008 roku, w książce zatytułowanej Secrets of the Cellar, pisałem o austriackim potworze Josefie Fritzlu, który przez ponad dwadzieścia lat więził własną córkę, Elizabeth, z którą miał siedmioro dzieci. Dwa lata później, w Lost and Found, opisałem historię porwania jedenastoletniej Jaycee Lee Dugard przez Phillipa i Nancy Garrido, do którego doszło w 1991 roku. Przetrzymywali ją w swoim domu w Antioch w Kalifornii przez osiemnaście lat, w trakcie których mężczyzna spłodził z nią dwie córki.
Jednak sprawa Ariela Castro jest chyba najbardziej wstrząsająca z nich wszystkich. „Są przypadki, gdzie okres przetrzymywania był znacznie dłuższy”, powiedział doktor Saathoff, „jednak szczególny charakter tej sprawy, którą było porwanie i trzymanie grupy przypadkowych, niespokrewnionych ze sobą ofiar przez tak długi okres, na terenie jednego osiedla, jest całkowicie bezprecedensowy”.
Zaginione dziewczyny to wynik ponad osiemnastu miesięcy badań i wywiadów udzielonych zarówno oficjalnie, jak i nieoficjalnie. We wrześniu 2013 roku spędziłem w Cleveland prawie dwa tygodnie. Rozmawiałem z rodziną i przyjaciółmi Ariela Castro, by uzyskać jak najpełniejszy obraz tego enigmatycznego, złego do szpiku kości człowieka. Odwiedziłem również Duey w Puerto Rico, w którym się urodził i spędził pierwszych sześć lat życia. Wielu uważa, że mogło to ukształtować jego przyszłe zachowania.
Przede wszystkim chciałbym podziękować Lillian Roldan za udzielenie mi wywiadu na wyłączność, w którym opowiedziała o swoim trzyipółletnim romansie z Arielem Castro. Podczas wyjątkowo emocjonującego lunchu w Cleveland Lillian wybuchła płaczem, opowiadając o swych uczuciach do mężczyzny, za którego miała kiedyś nadzieję wyjść za mąż. Do dziś nie potrafi uwierzyć, że był zdolny do popełnienia takich potworności.
Oto lista osób, którym chcę podziękować: Tito DeJesus, Bill Perez, radny Brian Cummins, Cesi Castro, Chris Giannini, Craig Weintraub, Scott Taylor, Fernando Colon Altagracia Tejeda, Angel i Rafael Diaz, Aurora, Daniel, Javier i Jovita Marti, Angel Cordero, Joe Frolik oraz sierżant Sammy Morris.
Podziękowania należą się również Richardowi Gonzalezowi, oficerowi policji z Yauco w Portoryko, za wszelką pomoc i bycie moim tłumaczem. Dziękuję też Monserrate Baez, Urielowi Reyesowi, Edwinowi Torresowi, a także Nancy Nunes, reporterce z sądu okręgowego Cuyahoga.
Chcę podziękować moim redaktorom z St. Martin’s Press, Charlesowi Spicerowi i April Osborn, za ich nieustanne wsparcie i motywację. Zaginione dziewczyny to moja dwudziesta powieść z gatunku true crime, którą dla nich napisałem.
Wyrazy wdzięczności należą się Jane Dystel i Miriam Goderich z agencji literackiej Dystel & Goderich, które od zawsze są przy mnie.
Chcę również podziękować mojej żonie, Gail, Debbie, Douglasowi i Taylor Baldwinom, G.K. Freund, Danny’emu, Cari i Allie Tractenbergom, Annette Witheridge, Danowi Callisterowi, Virginii Randall, Allenowi Alterowi, Rogerowi Hittsowi oraz Enie Bissell.PROLOG
Pewnego słonecznego wiosennego popołudnia, około piątej piętnaście, Aurora Marti zaniosła zielone, plastikowe krzesło na kamienną werandę sąsiadki, Altagracii Tejedy, aby uciąć sobie pogawędkę. W ciepłym powietrzu unosił się zapach grilla. Miło było wyjść znowu na zewnątrz po długiej zimie.
Jako najstarsza mieszkanka ulicy Seymour Avenue, znajdującej się w dość niebezpiecznej zachodniej części Cleveland, Aurora przybyła tu niemal pół wieku temu. Siedemdziesięciosześcioletnia kobieta była jedną z pierwszych emigrujących z Portoryko, którzy osiedlili się w tym dynamicznie rozwijającym się mieście stali po II wojnie światowej.
W tamtych czasach była to spokojna, porządna okolica, ale wszystko zmieniło się w późnych latach siedemdziesiątych, gdy zbudowano drogę międzystanową nr 90. Przechodziła ona przez osiedle, łącząc Cleveland z Pensylwanią. W ciągu kilku lat Seymour Avenue stała się ziemią niczyją, rajem dla narkomanów, pełnym zabitych deskami domów i opuszczonych działek.
Jest zamieszkana głównie przez Latynosów. Średnia dochodów w tej zubożałej dzielnicy wynosi poniżej piętnastu tysięcy dolarów rocznie. Siedemdziesięciu procentom tutejszych dzieci nie udaje się skończyć liceum. Wieczorami kwitnie handel narkotykami i prostytucja. Kierowcy zjeżdżający z międzystanowej dostają tu czego chcą. Podczas gdy część mieszkańców West Side opisuje ulice będące pod niedostateczną ochroną policji jako „zżytą społeczność”, reszta narzeka na szerzący się handel twardymi narkotykami i przemoc.
Jednak rozmyślanie o przestępczości było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę Aurora w to ciepłe, wczesnomajowe popołudnie 2013 roku. Skarciła Altagracię za to, że nie wzięła swoich leków na alergię i plotkowała z przyjaciółką, Angel Cordero.
Popołudniową ciszę niespodziewanie przerwał przenikliwy wrzask. Dobiegał z białego domu po przeciwnej stronie ulicy, na którym powiewała portorykańska flaga. Aurora spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła jakąś kobietę wymachującą dziko rękami przez wąską szparę we frontowych drzwiach z siatki.
– Pomocy! Pomocy! – zawołała kobieta. – Nazywam się Amanda Berry i byłam przetrzymywana przez dziesięć lat!
* * *
Podobnie jak każdy w Cleveland Aurora wiedziała, kim była Amanda Berry i znała historię jej tajemniczego zniknięcia sprzed dziesięciu lat, dzień przed jej siedemnastymi urodzinami. Rok później doszło do zaginięcia czternastoletniej Giny DeJesus, która zniknęła kilka przecznic dalej od miejsca, w którym po raz ostatni widziano Amandę. Śledczy uważali, że obie sprawy są połączone. Na przestrzeni lat stały się jednymi z największych nierozwiązanych tajemnic całego miasta.
Każdy miał swoją teorię dotyczącą tego, co właściwie stało się z Amandą i Giną. Większość z nich zakładała najgorsze. Aurora często rozmawiała na ten temat ze swoim sąsiadem, Arielem Castro, mieszkającym pod numerem 2207 przy Seymour Avenue, domu, z którego dochodziły krzyki nieznanej kobiety.
– Amanda Berry nie żyje! – odkrzyknęła Aurora. – Wszyscy o tym wiedzą.
– Nie! – krzyknęła kobieta. – Przez dziesięć lat byłam przetrzymywana w tym domu przez Ariela Castro.
Aurora znała Castro od ponad dwudziestu pięciu lat i lubiła go. Towarzyski kierowca szkolnego autobusu był znany w okolicy. Był też jednym z najlepszych muzyków grających salsę w całym Cleveland. Aurora wiedziała jednak, że często puszczały mu nerwy i potrafił posunąć się do przemocy. Kilka razy zdarzyło się, że tak mocno pobił byłą żonę i matkę czwórki swoich dzieci, Nildę Figueroę, że przybiegła ona do niej i błagała, aby ta przyjęła ją pod swój dach. Pewnego razu, po szczególnie brutalnej napaści ze strony męża w Boże Narodzenie 1993 roku, kobieta zabrała dzieci i na zawsze opuściła dom.
Od tamtej pory sprawy nieco się uspokoiły. Ariel Castro mieszkał sam i w miarę upływu lat stawał się coraz większym odludkiem.
Gdy przeszły przez ulicę w stronę jego domu, Angel Cordero powiedziała, że nie powinni mieszać się w sprawy Castro, jednak Aurora chciała pomóc kobiecie. Kazała Altagracii stanąć na czatach na środku drogi i ostrzec je na wypadek, gdyby Castro wrócił.
Kobiety weszły na werandę i próbowały wyważyć zewnętrzne szklane drzwi. Amanda napierała na nie z całych sił od wewnątrz.
– Kopnij w nie! Kopnij! – kazała jej Cordero, ale zewnętrzne drzwi były zamknięte na łańcuch i ani drgnęły.
Dwa domy dalej Charles Ramsay jadł burgera na stopniach swojej werandy, gdy usłyszał odgłosy całego zamieszania. W pierwszej chwili pomyślał, że ktoś został potrącony przez samochód, ale po tym jak zobaczył Aurorę i Angel idące w pośpiechu przez ulicę, zjawił się na miejscu, aby pomóc krzyczącej kobiecie.
Razem z Cordero zaczęli kopać w dolny panel drzwi, który w końcu pękł pod ich naporem. Amanda Berry wyczołgała się ze środka, ubrana w brudną, białą koszulkę na ramiączkach i niebieskie spodnie. Chwilę później w ślad za nią wypełzła mała dziewczynka w czarnej peruce i różowych rajstopach.
– Uciekajmy stąd – powiedziała Angel. – Jeśli Ariel wróci, zabije nas wszystkich.
* * *
Amanda Berry wzięła dziewczynkę na ręce i przebiegła przez ulicę w stronę werandy Altagracii, krzycząc, że musi zadzwonić pod 911. Dziecko wpadło w histerię i wrzeszczało w niebogłosy: „Tatuś! Tatuś! Tatuś!”. W pewnej chwili dziewczynka próbowała udać się z powrotem do domu, ale Cordero przytrzymała ją, a wtedy jej brudna, czarna peruka spadła na ziemię.
Altagracia podała Amandzie swój bezprzewodowy telefon.
– Pomóżcie mi, nazywam się Amanda Berry! – krzyknęła do słuchawki.
– Kogo wezwać? Policję, straż pożarną czy karetkę? – spytała dyspozytorka.
– Policję.
– Co się stało?
– Zostałam porwana. Nie było mnie przez dziesięć lat, ale nareszcie jestem wolna.
* * *
Anthony Espada i Michael Tracy, oficerowie policji z Cleveland, siedzieli w radiowozie na skrzyżowaniu Lorain i Dwudziestej Pierwszej, gdy o siedemnastej pięćdziesiąt dwie dostali pilne wezwanie. Dyspozytorka poinformowała ich o tym, że przed chwilą rozmawiała z kobietą podającą się za Amandę Berry.
– Mój partner i ja spojrzeliśmy na siebie zdumieni – powiedział funkcjonariusz Tracy – i stwierdziliśmy, że to faktycznie może być ona.
Policjant włączył syrenę na dachu radiowozu i przednie światła, po czym wcisnął pedał gazu i czym prędzej pojechał w kierunku 2207 Seymour Avenue.
– Jeszcze zanim się zatrzymałem, ona stała już przy szybie samochodu – powiedział Tracy. – Rozpoznałem ją jako Amandę Berry i spojrzałem na kolegę. Byłem w szoku.
Oficer spytał, czy w domu jest ktoś jeszcze.
– Tak – odparła. – Gina DeJesus i Michelle Knight.1
KORZENIE
Ariel Castro urodził się 10 lipca 1960 roku w Duey w Portoryko jako trzecie dziecko Pedro „Nona” Castro i Lillian Rodriguez. Miał dwójkę starszego rodzeństwa, Marisol Alice i Pedro Juniora, oraz młodszego braciszka, Onila, który był ulubieńcem rodziny.
Duey to maleńka wioska położona na przedmieściach Yauco, kawowej stolicy Portoryko. Na przestrzeni wielu pokoleń rodzina Castro stała się najznamienitszą rodziną zamieszkującą odizolowane, górskie barrio. Byli właścicielami większości ziem na obszarze znanym jako La Parra.
Pomimo faktu, że rodzina cieszyła się znakomitym statusem, warunki życia jej członków były dość prymitywne. Ariel urodził się w małej, drewnianej chacie, którą jego ojciec postawił na samym szczycie La Parra. W tamtych czasach nie mieli prądu ani bieżącej wody, a posiłki przygotowywano na węglowym palenisku na klepisku. Każdego ranka Pedro jechał swoim jeepem kilka mil po stromym, błotnistym szlaku do studni, aby napełnić duże, plastikowe kanistry na wodę. Później zabierał je z powrotem, by jego rodzina miała się w czym umyć i co pić.
Gdy Ariel był mały, jego ojciec miał romans z młodą dziewczyną, Gladys Torres, która była ich sąsiadką. Przez kilka następnych lat Pedro prowadził podwójne życie, dzieląc czas między żonę Lillian a swoją kochankę, która urodziła mu czwórkę dzieci.
– Lillian nigdy niczego nie podejrzewała – powiedziała ciotka Ariela Castro, Monserrate Baez, która była żoną brata Lillian, Milfona Rodrigueza. – Nona miał drugą rodzinę, o istnieniu której nie mieliśmy pojęcia, zaledwie kilkanaście metrów niżej, na zboczu góry.
W 1962 roku kobieta w końcu odkryła sekretną rodzinę Pedro.
– Lillian była w ostatniej ciąży, gdy dowiedziała się o tamtej kobiecie i dzieciach – powiedziała Monserrate. – Wpadła we wściekłość.
Gdy doszło między nimi do konfrontacji, Pedro oznajmił, że opuszcza ją i dzieci na zawsze. Spakował walizki i zamieszkał z Gladys i dziećmi. Wkrótce potem wzięli ślub.
Pogrążona w rozpaczy Lillian razem ze swoim ojcem, Americano Rodriguezem, przeniosła się do Reading w Pensylwanii. Zostawiła czwórkę dzieci pod opieką babki, Hercilii Carabello, i rzadko kiedy je odwiedzała.
„Najpierw porzucił mnie ojciec, a później matka” – pisał dorosły Ariel. „Wychowała mnie babcia”.
Dzieci dorastały właściwie bez żadnego rodzicielskiego nadzoru. Ariel utrzymywał potem, że w wieku pięciu lat był wykorzystywany seksualnie przez dziewięcioletniego chłopca, przyjaciela rodziny.
Po upływie wielu lat został zapytany przez psychiatrę, dlaczego nigdy nie zgłosił tych nadużyć, które trwały dłużej niż rok.
– Wykorzystywani ludzie milczą – odparł wtedy Ariel. – Ja też milczałem.
Powiedział również, że zaczął się masturbować jako dziecko, co zapoczątkowało jego wieloletnią obsesję na punkcie seksu.
W 1966 roku Lillian posłała po swoje dzieci, które zamieszkały z nią w Reading pod numerem 435 przy North Second Street. Wówczas Ariel rozpoczął naukę w szkole podstawowej Lauer’s Park.
Twierdził później, że matka codziennie znęcała się nad nim fizycznie, używając do tego „pasków, kijów i ręki”. Oskarżył ją także o nękanie werbalne, w ramach którego „wywrzaskiwała brzydkie rzeczy i obrzucała nas przekleństwami”.
– Prosiłem Boga o to, żeby umarła – wyznał psychiatrze.
W pewne święta Bożego Narodzenia wujek Ariela, czyli Julio Castro, znany lepiej jako „Cesi”, przyjechał z Cleveland z prezentami dla siostrzeńców i siostrzenicy.
– Przywiózł Arielowi małą basówkę – powiedziała córka Cesiego, Maria Montes – a wtedy my dostrzegliśmy jego talent muzyczny.
Mały Ariel uwielbiał swoją gitarę i wkrótce zaczął zabawiać muzyką członków rodziny podczas wspólnych spotkań. Cesi Castro zwracał szczególną uwagę na Ariela, mówiąc mu, że jest jego „wyjątkowym bratankiem”, obdarzonym wrodzonym talentem muzycznym.
– Był naprawdę bystry – powiedział Cesi. – Niewielu jest ludzi, którzy sami potrafią nauczyć się gry na basie.
* * *
W 1968 roku Pedro Castro opuścił Portoryko z Gladys i dziećmi, aby osiedlić się w Cleveland w Ohio, gdzie mieszkała już jego rodzina.
Mężczyzna miał smykałkę do interesów. Na skrzyżowaniu Dwudziestej Piątej i Sacket Avenue założył salon z używanymi samochodami, który wkrótce zyskał popularność. W 1969 roku jego brat Cesi dołączył do niego w Cleveland. Otworzył sklep spożywczy z karaibskimi produktami przy Dwudziestej Piątej i Seymour Avenue. Tuż po nich przyjechał ich brat, Edwin, który odpowiadał za pierwszy latynoski sklep muzyczny w mieście, również znajdujący się przy Dwudziestej Piątej, niedaleko Clark Avenue.
W 1970 roku Lillian Rodriguez przeniosła się do Cleveland wraz z całą rodziną, zatrzymując się pod numerem 2346 przy Scranton Road. Do tego czasu jej były mąż i jego bracia wyrobili sobie renomę jako odnoszący sukcesy przedsiębiorcy, członkowie jednej z wiodących portorykańskich rodzin w mieście, tak jak to miało miejsce w La Parra. Podtrzymywali również rodzime tradycje, finansując powstanie klubu towarzyskiego oraz coroczny festiwal kawy upamiętniający ich rodzinne miasto.
– Klan Castro to klan ważnych osobistości – powiedział Adrian Maldonado, który dorastał w zachodniej części miasta, gdzie rodzina ta prosperowała w najlepsze. – Są skoncentrowani na prowadzeniu swoich biznesów.
Jednak w 1971 roku „Plain Dealer”, główna gazeta wydawana w Cleveland, doniosła, że agenci FBI przeprowadzili nalot na sklep spożywczy Cesiego w ramach operacji dotyczącej wyłudzania pieniędzy z loterii. W artykule pisano, że agenci przechwycili gotówkę, broń i rejestr numerów obstawianych przez jedenastu członków rodziny, w tym Pedro i Cesiego.
* * *
We wrześniu 1973 roku trzynastoletni Ariel Castro rozpoczął naukę w szkole podstawowej w Scranton. Rok później poszedł do gimnazjum Lincoln Road West. Był przeciętnym uczniem, miał słabe wyniki testu ze zdolności poznawczych, ale dostał się do drużyny zapaśniczej, grał w softball i należał do szkolnego zespołu muzycznego.
Na tym etapie edukacji Ariel został zawieszony za „dotykanie piersi jednej z uczennic” i ukarany za bójki z kolegami z klasy.
We wrześniu 1976 roku przeniósł się do szkoły średniej Lincoln West, którą jego starszy brat, Pedro Junior, ukończył jako wzorowy uczeń.
– Ariel był zwykłym dzieciakiem – wspominał Daniel Marti, który był w niższej klasie. – Był bystry. Interesował się motocyklami i klasycznymi samochodami sportowymi.
W trakcie nauki w Lincoln Ariel dołączył do swojego pierwszego latynoskiego zespołu, Los Steinos. Grał na basie w miejscowych kościołach. Pił też piwo i popalał marihuanę.
– Był popularny, towarzyski i sprytny – dodał Marti. – Świetnie grał na basie i miał dużo dziewczyn. Wszyscy go znali.
Brat Daniela, Javier Marti, chodził do tej samej klasy co Castro.
– Był normalnym, porządnym gościem – mówił Daniel. – Miał wspaniałą rodzinę i zawsze jeździł wypasionymi samochodami i motocyklami.
* * *
30 czerwca 1979 roku Ariel Castro ukończył liceum Lincoln West High School. Był jednym z najmniej zdolnych uczniów, ze średnią ocen na poziomie dostatecznym równą 2,15. Przez kilka następnych lat pracował na różnych kiepskich, niskopłatnych stanowiskach, między innymi jako pakowacz i sprzątacz w supermarkecie Pick n Pay przy Zachodniej Sześćdziesiątej Piątej Ulicy. Zaczął również zdobywać coraz większą popularność jako jeden z najbardziej obiecujących latynoskich muzyków dzięki występom na weselach, bar micwach i innych imprezach.
– Graliśmy prawie w każdy weekend – miał później powiedzieć sędziemu – ale bywało, że nawet i dwa lub trzy razy w tygodniu.
Ariel nadal mieszkał z matką i dwoma braćmi, ale teraz miał pieniądze na zaspokajanie swoich potrzeb i realizowanie pasji, którymi były drogie ubrania, sportowe auta, motocykle i instrumenty muzyczne.
Na początku 1980 roku Lillian Rodriguez przeniosła się z rodziną do nowego domu przy 1649 Buhrer Avenue, znajdującego się zaledwie milę od poprzedniego. Ariel wkrótce zwrócił uwagę na nieśmiałą, siedemnastoletnią Portorykankę, Nildę Figueroę, która mieszkała naprzeciwko z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa. Za każdym razem, gdy mijali się na ulicy, komplementował jej wygląd, a zakompleksionej dziewczynie podobały się jego pochlebstwa.
Któregoś dnia zaprosił ją, aby posłuchała, jak gra ze swoim zespołem, a ona ochoczo przystała na jego propozycję. Po tygodniu byli już parą.2
NILDA
Grimilda Figueroa urodziła się 30 lipca 1963 roku w małej wiosce w Portoryko, oddalonej o zaledwie kilka mil od Yauco. Gdy miała szesnaście lat, jej ojciec, Ismail, postanowił przeprowadzić się wraz z rodziną do Nowego Jorku, w którym spędzili kilka miesięcy. Następnie osiedlili się w Cleveland.
Nilda (wszyscy zwracali się do niej w taki sposób) rozpoczęła naukę w szkole średniej imienia Maxa S. Hayesa, ale ze względu na problemy z angielskim szybko z niej zrezygnowała. Znalazła pracę w fabryce i zaczęła snuć marzenia o założeniu własnej rodziny. Nilda była prostą dziewczyną z niskim poczuciem własnej wartości, miała niewielu chłopaków. Obiecujący związek z pewnym młodym mężczyzną, którego miała nadzieję poślubić, zakończył się na krótko przed tym, jak Ariel Castro zaprosił ją na randkę.
Przez kilka następnych tygodni Nilda widywała Ariela podczas koncertów. Po wszystkim zabierał ją na posiłki do drogich restauracji. Jej matka, która była bliską przyjaciółką Lillian Rodriguez, zaaprobowała ich relację. Miała nadzieję, że rozwinie się ona w coś poważniejszego.
– Spotykaliśmy się – zeznał Castro we wrześniu 2005 roku. – Nie byłem zakochany.
Nilda była jednak zadurzona po same uszy w dobrze ubranym muzyku i którejś nocy straciła z nim dziewictwo nad brzegiem jeziora Erie. Gdy po wszystkim odwiózł ją do domu, jej matka postanowiła się z nim rozmówić.
– Obściskiwaliśmy się – powiedział Castro – a kiedy odwiozłem ją do domu, jej matka czekała już na werandzie. Spytała, gdzie byliśmy. Powiedziałem jej, a wtedy ona wzięła mnie na rozmowę. Odparła, że teraz muszę zająć się jej córką.
Tamtego wieczoru Nilda przeniosła się na drugą stronę ulicy do pokoju Ariela, gdzie miała z nim mieszkać przez następnych czternaście lat.
* * *
W okresie świąt Bożego Narodzenia w 1980 roku Nilda Figueroa zaszła w ciążę, a Ariel Castro znalazł dwupokojowe mieszkanie położone kilka przecznic od jego rodzinnego domu. Pracował teraz jako operator wiertarki stołowej w Lesner Products i stopniowo wyrabiał sobie renomę na latynoskiej scenie muzycznej.
Członkowie rodziny Figueroa lubili Ariela i cieszyli się, że Nilda kogoś sobie znalazła.
– Wydawał się porządnym facetem – powiedziała jej siostra, Elida Caraballo. – Na początku był dla mojej siostry bardzo dobry.
Ariel Anthony Castro Junior urodził się 27 września 1981 roku, a jego dwudziestojednoletni ojciec był wniebowzięty. Nakłaniał Nildę, by zabierała ich nowo narodzone dziecko na występy, by móc się nim pochwalić przed wszystkimi.
Jednak wkrótce po tym, jak został ojcem, zachowanie Castro względem Nildy zaczęło się zmieniać.
– Stał się zbyt zaborczy, wszystko kontrolował – wyznała Elida. – Robił jej krzywdę. Wydaje mi się, że pojawienie się dziecka sprawiło, że… zaczął o niej myśleć jak o swojej własności.
W 1985 roku Nilda, która miała zaledwie metr pięćdziesiąt dwa centymetry wzrostu i ważyła sześćdziesiąt jeden kilogramów, zeznała, że Ariel Castro zaczął ją atakować wkrótce po narodzinach syna.
– Poszło o jakąś drobnostkę – powiedziała. – Uderzył mnie w twarz, złapał za głowę i cisnął na betonową podłogę. Za drugim razem uderzył tak mocno, że złamał mi nos.
Zbyt przerażona, aby opowiedzieć komuś o przemocy, Nilda zaczęła nosić chustkę i nakładać grubą warstwę makijażu, by ukryć rozległe sińce po kolejnych pobiciach.
Ariel Castro wymyślił również zbiór surowych reguł, których miała przestrzegać. Nie wolno jej było wychodzić z mieszkania bez jego zgody, a kiedy już to robiła, musiała zakładać długie, niemodne sukienki, by inni mężczyźni na nią nie patrzyli. Castro wyznaczył jej nawet miejsca, do których mogła chodzić na zakupy, oraz marki produktów, które mogła kupować, łącznie z płatkami śniadaniowymi i mlekiem.
Bez przerwy próbował przyłapać ją na gorącym uczynku, udając, że wyszedł z mieszkania, a w rzeczywistości przyczajając się gdzieś na zewnątrz. Za każdym razem, gdy zauważył, że łamie zasady, spuszczał jej prawdziwe manto.
– Odizolował ją – powiedziała Elida. – Nie miała już żadnych przyjaciół i coraz mniej się z nami widywała.
Castro powiedział jej nawet, jakie programy może oglądać w telewizji, zakazując m.in. Bill Cosby Show, ponieważ nie lubił czarnoskórych. Co wieczór po powrocie do domu przesuwał dłonią po pudle telewizora, by sprawdzić, czy był włączany. Jeśli tył nadal był ciepły, sprawdzał program telewizyjny, żeby wiedzieć, co nadawano, i bił Nildę, jeśli oglądała coś, czego nie aprobował.
Gdy w marcu 1982 roku Nilda zaszła w drugą ciążę, znęcanie się przybrało na sile.
– Byłam w ciąży, a on chciał, żebym wstała i pozmywała naczynia.
Gdy kobieta odparła, że ma poranne mdłości i posprząta później, Castro brutalnie ją zaatakował.
– Uderzył mnie w usta i wybił mi dwa zęby. Powiedziałam mu, że jestem zbyt zmęczona, aby wstać.
* * *
Ariel Castro pracował wtedy w fabryce Cosmo Plastics. Ponieważ drugie dziecko było już w drodze, rodzina przeniosła się do niewielkiego lokum w domu ojca Nildy, Ismaila, aby zaoszczędzić trochę pieniędzy. Jednak nawet zamieszkanie pod dachem teścia nie ukróciło gwałtownego zachowania Ariela.
– Bez przerwy ją tam zamykał – powiedział Ismail dziennikarzowi Allanowi Hallowi. – Wiem, że bił moją córkę, ale kazała nam się nie wtrącać.
13 stycznia 1983 roku Nilda urodziła dziewczynkę, którą nazwali Angie. Kiedy jednak Elida i jej brat, Frank, przyjechali, żeby zobaczyć nowo narodzone dziecko, Castro nie chciał im na to pozwolić.
– Był strasznie surowy – wspominał Frank. – Angie była niemowlęciem, a on nie pozwolił nam jej dotknąć. Nie chciał, żeby ktokolwiek zbliżał się do jego córeczki.
Po narodzinach drugiego dziecka zachowanie Ariela stało się jeszcze bardziej odpychające. Podczas jednej z kłótni wepchnął Nildę do dużego kartonowego pudła i zamknął klapy.
– Powiedział jej, że ma się stamtąd nie ruszać, dopóki jej na to nie pozwoli – dodała Elida. – Wtedy przestraszyłam się i pobiegłam na dół po rodziców.
Kilka miesięcy później Castro został zwolniony z fabryki i wylądował na zasiłku. Przez większość czasu siedział w domu, wykorzystując kupony żywnościowe Nildy do zakupu kokainy. Jego kilkuletni syn trzymał się od niego z daleka, szczególnie gdy ojciec wpadał w szał.
Nie licząc najbliższej rodziny, nikt nie miał pojęcia, co dzieje się w domu Ariela, bo świetnie to ukrywał. Nie miał żadnych przyjaciół poza braćmi Pedro i Onilem. Obaj nadużywali alkoholu i nadal mieszkali u matki. W weekendy Castro przyjeżdżał na występy swoim niebieskim mustangiem, z gitarą basową i wzmacniaczem. Potrafił być czarujący i charyzmatyczny, choć niektórzy uważali go za dziwaka i ekscentryka.
– Znam Ariela od dzieciństwa – powiedział Bill Perez, właściciel klubu nocnego „Belinda”, w którym Castro często występował. – Został muzykiem w bardzo młodym wieku i od zawsze odznaczał się na tle innych.
Castro ubierał się na występy w czarną, jedwabną koszulę, do której zakładał kapelusz typu panama i rzucający się w oczy diamentowy kolczyk. Nawet jeśli członkowie zespołu, którzy zatrudnili go na wieczór, byli ubrani jednakowo, on nie chciał się dostosować.
– Ariel był dziwny i lubił się wyróżniać – powiedział Perez. – Był trudnym, aroganckim typem i zawsze chciał być najważniejszy w całej grupie.
* * *
W 1985 roku Castro zatrudnił się jako kierowca w Cumba Motors i przeniósł wraz z Nildą oraz dwojgiem dzieci do nowego mieszkania na Denison Avenue pod numerem 9719. Jego brutalność wzrosła jeszcze bardziej. W trakcie jednej z kłótni po raz drugi złamał partnerce nos. Kazał jej przysiąc, że nie doniesie na niego na policję, i dopiero pod tym warunkiem pozwolił jej pójść do szpitala Grace, aby go jej nastawili.
Kilka tygodni później Nilda ponownie trafiła na oddział po tym, jak Castro kilkakrotnie kopnął ją w żebra, gdyż powiedziała coś, co mu się nie spodobało.
– Zrobili mi prześwietlenie – powiedziała po wszystkim Nilda. – Okazało się, że żebro jest złamane.
Innego razu Castro wykręcił jej rękę za plecami i popchnął przez całą sypialnię, w efekcie czego zwichnął jej bark.
– Uważał, że muszę zostać ukarana – tłumaczyła później Nilda.
Raz uderzył ją w głowę metalowym prętem, przez co wylądowała w szpitalu na trzy dni. Doznała poważnego wstrząśnienia mózgu. Na ranę założono ponad czterdzieści szwów. Tak jak poprzednio, Castro kazał jej przysiąc, że nie zadzwoni na policję.
– Tylko dzięki temu pozwolił mi pójść do szpitala – tłumaczyła później Nilda. – Chciał, żebym umarła tamtego dnia. Chciał, żebym się wykrwawiła.
Choć lekarze ze szpitala Grace zdawali sobie sprawę z przemocy, której doświadczała w domu, byli bezradni i nie mogli wezwać służb bez jej zgody.
– Nie byli zbyt zadowoleni z tego, że musieli wypisać mnie do domu – odparła.
Podczas napaści w 1987 roku Castro tak mocno uderzył Nildę, że przyczynił się do powstania trwałego uszkodzenia.
– Trafił mnie pięścią z całej siły – zeznała później. – Uderzył mnie w oko. Doznałam rozległego porażenia nerwów.
Potem, w styczniu 1988 roku, gdy kobieta znów była w ciąży, uderzył ją sztangą do ćwiczeń.
– Byłam w dziewiątym miesiącu ciąży – powiedziała. – Zdzielił mnie w głowę ciężarkiem.
O dziwo, zaledwie kilka dni później, Nilda urodziła zdrową dziewczynkę, którą nazwali Emily Lisette.
* * *
Przez następne dwa lata akty agresji nasiliły się, ale dopiero 30 września 1989 roku w sprawę została zaangażowana policja. O szóstej wieczorem Onil Castro zjawił się w mieszkaniu rodziny brata, by wyciągnąć Ariela na drinka. Gdy Nilda zapytała, dokąd idą, mąż uderzył ją w twarz. Próbowała uciec, lecz ten złapał ją i kilkakrotnie cisnął nią o ścianę. Kobiecie w końcu udało się uciec i pobiec do sąsiadów, którzy wezwali policję.
Castro został przewieziony do aresztu z uwagi na podejrzenie o napaść. Nilda wraz z dwojgiem małych dzieci została przewieziona do szpitala św. Jana, gdzie opatrzono jej posiniaczone prawe ramię i została przesłuchana przez policję.
W raporcie z zajścia, sporządzonym na komendzie policji w Cleveland, przyznała, że od dziewięciu lat jest konkubiną Ariela Castro.
„Ofiara zeznała, że została zaatakowana przez podejrzanego co najmniej kilkanaście razy, ale ani razu nie złożyła oficjalnej skargi”.
Ponieważ Nilda nadal za bardzo się bała, by złożyć zażalenie przeciwko Castro, policjanci byli zmuszeni wypuścić go bez postawienia jakichkolwiek zarzutów.
– Moje dzieciństwo było naznaczone przemocą i bólem – powiedział Ariel Junior, który miał zaledwie osiem lat, gdy stał się świadkiem ataku wściekłości ojca. – Był agresywnym, despotycznym człowiekiem, a moja matka odczuwała jego wybuchy na własnej skórze, choć mnie też się czasami oberwało.
Dzielny chłopiec wiele razy próbował chronić matkę, ale kończyło się to tym, że sam dostawał lanie.
– Pamiętam, że płakałem tak długo, aż w końcu zasypiałem – powiedział. – Rozpaczałem dlatego, że moje nogi były pokryte pręgami od uderzeń pasa i przez to, że moja mama była bita. Nikt nie powinien oglądać swojej rodzicielki skulonej w kącie na podłodze, co w naszym domu wiele razy miało miejsce.
* * *
Kilka miesięcy później Tito DeJesus, młody pianista grający salsę, był na próbie ze swoją narzeczoną. Wtedy po raz pierwszy spotkali Ariela Castro. Basista natychmiast zwrócił się do kobiety, używając sprośnych słów.
– Wydał mi się nieco dziwny – powiedział DeJesus. – Moja dziewczyna miała na sobie dżinsy i siedziała na stole z rozchylonymi nogami. Wtedy Ariel powiedział: „Hej, mam ci zrobić zdjęcie, skoro już się uśmiechasz?”. I nie chodziło mu o uśmiech na twarzy. Spojrzałem na niego… Kim jest ten facet? Później narzeczona powiedziała mi, że Ariel od zawsze próbował dobrać się jej do majtek.
Mimo to Tito zaprzyjaźnił się z Castro, ponieważ często grali w tym samym zespole.
– Był jednym z najlepszym basistów w Cleveland – powiedział Tito. – Nie czytał zbyt dobrze nut, ale potrafił usiąść i przesłuchać płyty albo taśmy, potem ostro ćwiczył i grał niemal idealnie.
Jako wolny strzelec, Castro grał z wieloma najlepszymi, latynoskimi zespołami, między innymi z Roberto Ocasio Latin Jazz Project, Sin Ti, Groupo Fuego, Groupo Kanon i Los Boyz Del Merengue.
Na próbach często był kłótliwy i trudny we współpracy, przez co stał się nielubiany wśród liderów wielu zespołów, którzy odmawiali mu wspólnego grania.
– Na próbach Ariel pytał frontmana w obecności pozostałych, dlaczego ma grać te piosenki. Mówił, że ta albo inna jest zbyt trudna. Wcale nie musimy jej grać. Ale lider nie chciał tego słuchać i kazał mu robić to, co do niego należy.
Wtedy Castro zaczynał się kłócić i podczas występu z premedytacją grał po swojemu.
– Taki miał charakter – powiedział DeJesus. – Jeśli powiedziałeś mu, że niebo jest niebieskie, za wszelką cenę próbował cię przekonać, że jest czerwone. Był potwornie despotycznym człowiekiem.
* * *
Na początku 1990 roku Nilda znów zaszła w ciążę, a 6 września urodziła Arielowi trzecią córkę, Arlene. Była ich ostatnim dzieckiem.
Przebywali teraz w mieszkaniu przy Zachodniej Dziewięćdziesiątej Ósmej i Western Avenue. Tuż po narodzinach Arlene, Castro został zwolniony z Cumba Motors z powodu lenistwa.
11 grudnia 1990 roku złożył podanie do Kuratorium Oświaty w Cleveland, aby ubiegać się o posadę kierowcy szkolnego autobusu. W podaniu proszono, aby przedstawił swoje kwalifikacje i opisał cele na przyszłość.
„Lubię pracować z dziećmi”, napisał. „Nie popełniłem żadnych wykroczeń drogowych. Mówię po angielsku i po hiszpańsku. Chcę jeździć autobusem i pracować z młodymi ludźmi”.
Na liście umiejętności wymienił posługiwanie się kalkulatorem i sumatorem, a także wypisał nazwiska trzech przyjaciół, którzy mogliby wystawić mu pozytywne opinie. Wypełnił również oświadczenie, w którym napisał, że nie został skazany za jakiekolwiek przestępstwo związane z „obrazą moralności”.
19 lutego 1991 roku został zatrudniony przez okręg szkolny Cleveland jako kierowca autobusu ze stawką wynoszącą dziesięć dolarów za godzinę. Po pomyślnym zdaniu jazdy próbnej i badaniu fizykalnym, zgłosił się na szkolenie w zajezdni autobusowej Ridge Road Bus Depot.3
2207 SEYMOUR AVENUE
29 kwietnia 1992 roku trzydziestodwuletni Ariel Castro kupił dom pod numerem 2207 na Seymour Drive od swojego wuja, Edwina Castro, za sumę dwunastu tysięcy dolarów. Znajdował się on zaledwie kilka przecznic dalej od doskonale prosperującego sklepu spożywczego wuja Cesiego.
Dwupiętrowy budynek ze ścianami obłożonymi białymi deskami stał po południowej stronie ulicy. Miał pięć sypialni i łazienkę, a także niewielki trawnik od frontu, podwórko na tyłach oraz piwnicę o powierzchni siedemdziesięciu metrów kwadratowych. Położoną między ruchliwą autostradą międzystanową I-90 a cmentarzem Scranton, Seymour Avenue dotknęła fala zamieszek, do których doszło w latach sześćdziesiątych, gdy opuściło ją wielu białych mieszkańców należących do klasy średniej. Zostali zastąpieni przez imigrantów, w tym liczną grupę Portorykańczyków, którzy szukali taniego zakwaterowania. Gdy Castro się tam wprowadził, w okolicy panowała „epidemia cracku”, z uwagi na którą tę część miasta uważano za jedną z najbardziej niebezpiecznych w całym Cleveland.
Za ostoję normalności i stabilności w dzielnicy uchodził ewangelicko-luterański kościół z czerwonej cegły pod wezwaniem świętego Immanuela, znajdujący się na samym końcu ulicy. Został wzniesiony w 1880 roku. Co niedzielę pastor Horst Hoyer bił w dzwony, aby wezwać swych parafian na mszę.
Po wielu latach gnieżdżenia się w ciasnych mieszkaniach, Nilda wraz z czworgiem dzieci miała nadzieję na więcej przestrzeni. Ta jednak nie była im dana. Natychmiast po przeprowadzce Castro zaczął wszędzie zakładać kłódki. Zamienił piwnicę w loch z ciężkim włazem, dokładając warstwę cegieł i wieszając zasłony akustyczne wytłumiające dźwięki.
– Gdy dorastałem na Seymour Avenue… mój ojciec był bardzo skryty i tajemniczy – powiedział Ariel Junior, który miał wtedy jedenaście lat. – Założył kłódkę na drzwiach od strychu i piwnicy. Zabił okna gwoździami. W domu były miejsca, do których nigdy nie mieliśmy wstępu.
* * *
Po skończeniu szkolenia Ariel Castro został profesjonalnym kierowcą. Zarabiał czternaście dolarów i sześćdziesiąt sześć centów za godzinę. Wychodził z domu wcześnie rano, by zabierać dzieci na swojej trasie i zawozić je do szkoły. W południe często zostawiał autobus na kilka godzin przy Seymour Avenue, by dłubać w motocyklach i samochodach stojących w jego garażu.
Wkrótce stał się powszechnie znaną osobą w okolicy. Gawędził z sąsiadami i często występował na urządzanych przez nich piknikach. Grał też na basie na scenie postawionej przy sklepie wuja Cesiego.
– Stał się częścią naszego życia – powiedziała kuzynka Ariela, Maria Montes. – Często wpadał do sklepu rodziców. Jego córki bawiły się z moją siostrą.
– Był dobrym sąsiadem i przyjacielem – przyznała Jovita Marti, która mieszkała wtedy po drugiej stronie ulicy z matką, Aurorą. – Gdy mieszkała tam jego żona, widywałyśmy go codziennie. Urządzaliśmy przyjęcia, a on stale wpadał do mojej mamy na kawę, którą pili na werandzie.
Tito DeJesus również był częstym gościem w ich domu. Razem z Castro robili tam próby.
– Poszedłem do niego kilka razy – powiedział DeJesus. – To było wkrótce po tym, jak go poznałem. Zaprowadził mnie przez salon do jadalni, ale nie zaprosił dalej.
Po skończonej próbie obaj muzycy wypili coronę i pogadali trochę o scenie muzycznej Cleveland, po czym Castro odprowadził DeJesusa do drzwi.
* * *
Po tym jak Ariel Castro przeprowadził się pod 2207 Seymour Avenue, zaczął na nowo terroryzować swoją rodzinę. Gdy Nilda znów zaszła w ciążę, wpadł w furię, ponieważ nie chciał kolejnego dziecka. Zaczął więc kopać i bić ją po brzuchu, żeby doprowadzić do poronienia.
– Wtedy zaczęło się prawdziwe piekło – wspominała jej siostra, Elida. – Poszłam do ich domu i zapukałam do drzwi. Nilda była w środku, sama. Powiedziałam: „Otwórz drzwi!”, a ona na to „Nie mogę. Ariel ma klucz”. Zamknął ją.
Castro zabronił kobiecie używać telefonu, bo próbował odciąć ją od rodziny i przyjaciół. Bez przerwy ją szpiegował, by mieć pewność, że stosuje się do jego rozkazów.
– Zakradał się na dół na palcach – mówiła Elida – i szpiegował Nildę. Sprawdzał, czy rozmawia z kimś przez telefon. Chwilę później znikał na piętrze.
Frank Caraballo powiedział, że Castro brutalnie pobił jego szwagierkę, zepchnął ją ze schodów i po raz kolejny złamał jej nos. Połamał jej też żebra i zwichnął oba barki. W końcu Frank rzucił się na niego z pięściami.
– Uderzyłem go, bo miałem już dość tego, że znęca się nad Nildą.
Ich syn, Angel Caraballo, bał się swojego wujka Ariela za każdym razem, gdy przychodził do kuzynek, żeby się pobawić. Angel pamięta, że na każdych drzwiach wisiały kłódki i że piwnica od zawsze była zamknięta. Gdy przychodził tam razem z rodzicami, Castro kazał im czekać na zewnątrz przez pół godziny albo i więcej, i dopiero wtedy wpuszczał ich do środka. Nikomu nie wolno było dojść dalej niż do salonu.
Tuż po przeprowadzce Ariel kupił przerażającego manekina naturalnych rozmiarów ze skośnymi oczami, którego ubrał w długą suknię i czarną perukę. Z lubością sadzał go na tylnych siedzeniach swojego sportowego auta, po czym jeździł po Cleveland i straszył nim ludzi. Zostawiał go również opartego o ścianę domu, by służył jako ostrzeżenie.
– Groził mi nim wiele razy – wspominał Angel. – Mówił: „Jeszcze raz sprawisz kłopoty, a trafisz do jednego pokoju z tym manekinem”.
Któregoś razu Nilda wróciła do domu z torbami pełnymi zakupów. Gdy weszła do środka, Castro wyskoczył znienacka, trzymając w rękach manekina. Biedaczka tak się wystraszyła, że spadła ze schodów i rozbiła sobie głowę.
Pewnego dnia ich najstarsza córka, Angie, otworzyła kłódkę na drzwiach piwnicy i zakradła się na dół.
– Poszłam sprawdzić, co tam jest. Pamiętam, że stało tam akwarium, co było dziwne, bo nie było tam nikogo… kto mógłby patrzeć na rybkę.
Znalazła tam manekina oraz „dwuosobową huśtawkę, taką do postawienia na werandzie”. Po wszystkim zamknęła drzwi z powrotem, a jej ojciec nigdy się nie dowiedział, że kiedykolwiek zeszła na dół.
* * *
Ariel Castro dołączył do zespołu Roberto Ocasio Latin Jazz Project. Za każdym razem, gdy z powodu występu poza miastem nie wracał na noc, zamykał Nildę i dzieci w domu.
– Znikał na całe dnie – powiedział Chris Giannini, prywatny detektyw, który przesłuchiwał później Nildę. – Wstawił w oknach przyciemniane szyby, więc nie można było zajrzeć do środka, a drzwi były zamknięte na kłódkę. Wyjeżdżał, żeby grać, a siostra Nildy nie mogła się z nią spotkać.
Tito DeJesus towarzyszył mu podczas kilku występów za miastem i nigdy nie zapomni weekendowego wypadu do Youngstown w Ohio latem 1992 roku. Castro zadzwonił i zaprosił go, aby się do niego przyłączył. DeJesus przystał na tę propozycję. W następną sobotę Castro zawiózł go na miejsce swym niebieskim mustangiem. Występ się udał, a Ariel kazał liderowi zaprosić Tito na scenę, aby zagrali wspólnie parę numerów.
Minęła już północ, gdy wyruszyli w liczącą sto dwadzieścia kilometrów drogę powrotną do Cleveland. Podczas jazdy Castro, który pił piwo przez cały wieczór, oznajmił, że musi się wysikać. DeJesus odparł, że w takim razie muszą zatrzymać się gdzieś, gdzie jest toaleta.
– I wtedy on mówi: „Nie, już późno, chcę wracać do domu”. Ja odparłem: „Dobra, zatrzymaj się na poboczu”. Powiedział: „Nie. Nie chcę się zatrzymywać. Łap kierownicę”.
Kiedy jego pasażer nerwowo przejął kontrolę nad pojazdem, Castro otworzył drzwi po stronie kierowcy i zaczął sikać w trakcie jazdy, w momencie, gdy pędzili autostradą jakieś sto czterdzieści kilometrów na godzinę.
– Co ty, do cholery, wyprawiasz? – spytał przerażony DeJesus. – Zwariowałeś? Zaraz spowodujemy wypadek.
Lecz Ariel Castro tylko się roześmiał i przejął od niego kierownicę, wciskając gaz do deski.
Ciąg dalszy w wersji pełnej