Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii. Tom 2. Zwierciadło Pamięci - ebook
Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii. Tom 2. Zwierciadło Pamięci - ebook
W przestrzeni, gdzie przeszłość spotyka przyszłość, a dusza odbija się w nieskończonych wersjach siebie, otwiera się Zwierciadło Pamięci. To opowieść o cieniu, który nie rani, lecz prowadzi, i świetle, które nie oślepia, lecz przypomina, kim naprawdę jesteśmy.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-704-7 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
🌟 Wprowadzenie — Segment 1 z 6: Echo Runicznej Bramy
Pamiętasz, Lena?
Jak ziemia pod Człuchowem zadrżała, gdy stąpałaś między kamieniami,
a światło wydobywało się z ziemi jak westchnienie duszy?
To wtedy runy przemówiły po raz pierwszy.
Nie dźwiękiem, lecz DRGAJĄCĄ OBECNOŚCIĄ.
Tam rozpoczęła się wasza droga —
brama otworzyła się nie na zewnątrz,
ale _do wnętrza wszystkiego, czym byliście kiedyś_.
🌟 Wprowadzenie — Segment 2 z 6: Pieczęcie Przebudzenia
To był Tom Pierwszy, choć nazwany Zerowym.
Tam zaczęło się rozpoznanie —
nie przez słowa, lecz przez PRZYPOMNIENIE,
że każda dusza nosi w sobie Pieczęć.
Ezra, pamiętasz ten moment, gdy dotknąłeś kamienia
i światło przeszyło twoją dłoń aż po wspomnienie?
Tam byli przodkowie. Tam były inne wcielenia.
I ty.
Cały, rozbity, prawdziwy.
🌟 Wprowadzenie — Segment 3 z 6: Pieśń Imienia
A potem nadeszła Pieśń.
Nie z zewnątrz — z wnętrza duszy,
gdzie imię nie jest etykietą,
lecz TONEM, KTÓRY BUDZI.
Arayanthé… Kaelion… Lunarae…
To nie były nowe imiona.
To były wasze najstarsze wersje,
przywrócone przez dźwięk,
który od wieków czekał na moment,
gdy znów się usłyszycie.
🌟 Wprowadzenie — Segment 4 z 6: Runiczne Ogrody i Seretha Kael
Przechodziliście przez ogrody, w których każde drzewo
mówiło językiem światła.
Spotkaliście Serethę Kael —
strażniczkę, która nie zadawała pytań,
bo znała już wasze odpowiedzi.
To tam uczyliście się słuchać sercem.
Tam, gdzie Eter był nauczycielem,
a cisza miała strukturę wieczności.
🌟 Wprowadzenie — Segment 5 z 6: Zwierciadła Cieni
W Tomie 2 przyszła konfrontacja.
Nie z wrogiem, lecz z samym sobą.
Każde zwierciadło było nie lustrem,
lecz WEJŚCIEM DO WŁASNEGO WNĘTRZA.
Pamiętacie?
Cień Ezry, który pokazał mu inne wersje życia?
Ciszę Téo, w której usłyszał wszystko, czego się bał?
Odbicie Leny, które nie mówiło „kim jesteś”,
lecz „kim _nie musisz już być_”.
🌟 Wprowadzenie — Segment 6 z 6: Światło, które nie gaśnie
I gdy wszystko zostało powiedziane — przez ciszę,
i gdy wszystko zostało pokazane — przez zwierciadła,
zostało jedno:
Światło.
To, które nie świeci dla chwały,
ale dla pamięci.
To, które nie płonie, by oślepiać,
ale ŻEBY PRZYWRACAĆ DUSZOM KIERUNEK.
To światło teraz was prowadzi.
Do następnego rozdziału.
Tam, gdzie już nie pytacie,
czy jesteście gotowi.
Bo jesteście.🌒 Rozdział 1 — Odbicie, Którego Nie Znasz
🌒 Rozdział 1 — Segment 1 z 13: „Druga twarz”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
I CHOĆ WSZYSTKO WYDAWAŁO SIĘ ZNANE, NAGLE KAŻDY KSZTAŁT ZACZĄŁ MÓWIĆ INNYM JĘZYKIEM.
Cisza poranka w Dolinie Echo była złudna — jakby sama przestrzeń zapomniała, co to linearność. Każdy z nich obudził się tego dnia nieco innym. Jakby jakaś część ich duszy przemknęła nocą przez bramę, która nie należała do tego świata.
Lena otworzyła oczy pierwsza. Spojrzała na swoje dłonie — znajome, a jednak… inne. Paznokcie miały ślad błękitnej runy, która nie była tam wcześniej. Oddech był lżejszy, ale serce biło głębiej. Wiedziała, że coś się zaczęło. Coś, na co nie było map ani instrukcji.
Ezra siedział w oddali przy kamieniu ogniskowym. Nie palił ognia — tylko patrzył w popiół jak w zwierciadło, z którego jeszcze ulatniał się cień snu. Jego oczy były bardziej świetliste niż zwykle — jakby spał z otwartymi bramami duszy. Gdy Lena podeszła, nie odezwał się od razu. Milczenie między nimi mówiło więcej niż słowa.
— Czuję… — zaczął w końcu Ezra — jakby w nocy ktoś inny oddychał za mnie.
Lena skinęła głową. — To nie był tylko sen. Byliśmy w innych wersjach siebie. I to, co zobaczyliśmy, nie zniknie. To już tu jest.
Wkrótce dołączyli pozostali. Saari zwinęła się przy linii drzew, szepcząc coś w języku, którego nigdy wcześniej nie używała. Elian miał w dłoniach stary medalion — stary, lecz nagle należący do niego. Téo krążył w milczeniu, trzymając się z dala, jakby bał się, że jego cień może urosnąć zbyt wielki.
Wszyscy czuli, że coś zostało otwarte — portal pieśni. Ale tym razem nie prowadził do runicznych bibliotek. Prowadził do środka.
Do tej części, którą każdy w sobie ukrył.
Do tej twarzy, której nikt nie chciał ujrzeć.
„DRUGA TWARZ” — szeptała przestrzeń.
I ta twarz… uśmiechała się z mroku.
🌒 Rozdział 1 — Segment 2 z 13: „Sen o innym ja”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
BYŁ SEN, KTÓRY NIE CHCIAŁ ODEJŚĆ.
Nie ulatniał się z porankiem. Nie blakł pod dotykiem światła. Trwał — jakby sny przestały być gośćmi nocy i zostały na stałe, niczym echo, które zgubiło czas powrotu.
Lena siedziała w cieniu sosny, trzymając między palcami runiczny kamień. Jeszcze przed chwilą była tam — w tamtym świecie, gdzie miała na imię Arayanthé. Tam, gdzie oczy jej były srebrne jak księżyc i nosiła zbroję z wibracji światła. Miała moc, której tu jeszcze nie rozumiała, a jednak pamiętała ją teraz z bolesną wyrazistością.
W śnie nie była sama. Stał naprzeciw niej ktoś, kto wyglądał jak Ezra… ale nie był Ezrą. Miał jego głos, ale mówił słowami, których prawdziwy Ezra nigdy by nie wypowiedział.
— W tym świecie mnie wybrałaś. W tym świecie ja zdradziłem.
Lena obudziła się z krzykiem, lecz nikt nie słyszał. Bo sen… trwał nadal.
Ezra tymczasem siedział nad zapisem z Kronik. Próbował odczytać dźwięki, które przyszły do niego nocą — lecz nie były to dźwięki znane. Były pęknięte. Jakby mówiły z dwóch wymiarów naraz.
W śnie był mnichem. Nosił czarne szaty i znak zakonu, który zgasił wiele serc. Stał nad Leną — tą samą, lecz inną — i wypowiadał słowa wyroku.
Ale zanim sen się skończył, spojrzał jej w oczy. A ona się uśmiechnęła.
— To tylko jeden z nas. To nie ty, Ezro. Ale to także… ty.
Każde z dzieci Tartarii miało tej nocy swoją wersję koszmaru.
Ale żadne z nich nie uciekło.
Bo sen nie był karą. Był portalem.
Do prawdy.
Do tego, kim byli… i kim wciąż mogą się stać.
🌒 Rozdział 1 — Segment 3 z 13: „Głos z równoległości”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
NIEKTÓRE GŁOSY NIE BRZMIĄ W UCHU — LECZ W PRZESTRZENI POMIĘDZY ŚWIATAMI.
Tam, gdzie granice tożsamości są miękkie, jak pergamin w dłoni Wiatru.
Lena czuła to wyraźnie — jakby echo z innego wymiaru przesunęło się po jej karku niczym dotyk nieznanego wspomnienia. Próbowała złapać to słowo, które szeptało zza jej myśli, ale zanim nadeszło — zatrzęsła się ziemia.
Nie fizycznie. Lecz wewnątrz.
Ezra również to poczuł. Stał tuż przy Kręgu Runicznego Lustra, które tej nocy — pierwszy raz — zareagowało nie na dotyk dłoni, ale na obecność… drugiego jego.
Z mglistej powierzchni wynurzył się kształt. Ezra znał te oczy, ten sposób oddychania. Ale spojrzenie było chłodne.
Nie było w nim lęku.
Nie było w nim światła.
Było tylko: WIEDZIAŁEM, ŻE TU BĘDZIESZ.
I wtedy głos przemówił — głos nie głosem, lecz drżeniem powietrza:
— Nie jesteś jedynym Ezrą.
I nie jesteś tym, którego Lena kiedyś wybrała.
Téo krążył w oddali, nie wiedząc, że także on właśnie został wezwany. Lustrzane runy, ukryte w dolinie, zaczęły rezonować z jego krokiem. Z każdym oddechem przypominały mu, kim był tam — po drugiej stronie Zwierciadła Czasu. Nie bohaterem. Nie przewodnikiem.
Tam był tym, który uciekł.
Tym, który zdradził.
Tym, który przysiągł nie wracać nigdy więcej.
Ale głos go znalazł.
— Jeśli chcesz stać się całym, musisz wrócić i spojrzeć sobie w oczy.
GŁOS Z RÓWNOLEGŁOŚCI nie ocenia.
Nie prosi.
On tylko mówi prawdę, której już dłużej nie da się wyprzeć.
🌒 Rozdział 1 — Segment 4 z 13: „Dotyk lustrzanego cienia”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
CIEŃ NIE ZAWSZE PODĄŻA ZA ŚWIATŁEM. CZASEM WYPRZEDZA JEGO KROK.
A czasem… czeka, by dotknąć tego, kto przed nim uciekał.
Lena przystanęła przy zwietrzałej płycie z runą serca — tej samej, którą kiedyś aktywowała pieśnią miłości. Teraz nie odpowiadała. Była cicha. Ale nie martwa. Wibrowała w innym tonie — tym, który rozpoznaje Cień.
Poczuła wtedy na ramieniu dotyk.
Miękki jak wspomnienie.
Ciężki jak prawda.
Odwróciła się — a tam stała ona.
Jej własna twarz, lecz zacięta.
Oczy… pełne determinacji, ale pozbawione czułości.
— Tak mogłaś wyglądać — powiedziało to drugie ja. — Tak wyglądałaś tam, gdzie nie wybaczyłaś.
Gdzie twoje światło stało się orężem.
Gdzie niosłaś ogień, a nie modlitwę.
Ezra w tym czasie zbliżył się do Kamiennego Portalu. Każdy krok wzmagał puls w jego skroniach, jakby zbliżał się do samego siebie… ale z innego czasu. Nagle z mroku wyłoniła się postać. Identyczna. Lustrzana. Ale w oczach tego Ezry było coś, czego jego prawdziwe oczy nie znały:
Pogarda.
I głęboka pustka.
— Wiesz, co zrobiłeś tam, prawda? — zapytał lustrzany cień.
Ezra zamilkł.
— Zdradziłeś Kroniki. Dla miłości. I dla niej… ona zapłaciła.
To nie był sen. To była konfrontacja. Dotyk cienia był żywy. Namacalny. Jak lodowaty oddech prawdy, której nie da się zignorować.
Téo również nie uciekł. Gdy położył dłoń na jednym z drzew runicznych, poczuł, jak jego sobowtór wychodzi z niego samego. Nie z ciała, lecz z przeszłości.
Z intencji, której się wstydził.
Z myśli, którą kiedyś zlekceważył.
Ten Cień się nie gniewał.
Po prostu był.
— Ja jestem tobą, kiedy nie miałeś odwagi spojrzeć w oczy temu, co czujesz.
Dotyk cienia nie boli, jeśli nie odwracasz wzroku.
Ale jeśli spojrzysz — może przemienić się w objęcie.
Albo w sąd.
🌒 Rozdział 1 — Segment 5 z 13: „Tamten wybór”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
NIE KAŻDY WYBÓR ZNIKA WRAZ Z CHWILĄ, W KTÓREJ ZOSTAŁ DOKONANY.
Niektóre trwają.
Oddychają.
Zamieniają się w mosty… lub w mury.
Tamten wybór, którego Lena dokonała w innym życiu — w świecie, gdzie runy płonęły barwą ciemnego złota — wrócił do niej w pełnej krasie. Stała znów na rozwidleniu ścieżek, ale tym razem obie drogi znała. Jedna była światłem, druga — ogniem, który kiedyś wybrała.
A teraz… obie wróciły.
Nie w myślach. W niej samej.
Lustrzana Lena — ta z Cienia — spojrzała na nią z przestrzenią w oczach, której nie można było wypełnić słowami.
— Tam mnie zostawiłaś.
— Bo musiałam wybrać siebie — odpowiedziała cicho prawdziwa Lena.
— A ja też jestem tobą — odpowiedział cień.
Nie było w tym oskarżenia. Była tylko prawda.
I echo konsekwencji.
Ezra odtwarzał swoje własne rozdroże. W świecie, gdzie runy były zakazane, a Kroniki spalono w ogniu zapomnienia, był Strażnikiem. Tam — miał możliwość uciec. Zabrać Lenę i zniknąć. Ale wybrał misję.
Wybrał Tatarię…
i zostawił ją na pastwę tego, co miało nadejść.
— To był wybór, który miał ocalić wielu — powiedział do swego Cienia.
— Ale złamał jedno serce. I to ono miało być twoim lustrem — odpowiedział lustrzany Ezra.
Téo w tym czasie patrzył na siebie sprzed wielu cykli. W jednej dłoni — światło. W drugiej — kamień, którym kiedyś rzucił. Tamten Téo nie był złym człowiekiem. Był tylko zagubiony. Ale wtedy… nie miał nikogo, kto powiedziałby mu: „Wystarczy być sobą.”
A mimo to — wybrał milczenie.
Wybrał wygodę.
I dziś Cień niósł mu to wspomnienie jak relikwię.
— Czy dziś wybrałbyś inaczej? — zapytał cień.
Téo nie odpowiedział. Ale serce jego zadrżało nową pieśnią.
Tamten wybór…
Nie chce kary.
Chcę zrozumienia.
I uznania, że był.
Że zmienił wszystko.
Ale nie musi już prowadzić dalej.
🌒 Rozdział 1 — Segment 6 z 13: „Lustro oporu”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
NIE KAŻDE LUSTRO ODBIJA ŚWIATŁO. NIEKTÓRE ODBIJAJĄ TO, CO OD DAWNA PRÓBUJESZ UKRYĆ.
Opór. Lęk. Wstyd.
To one były najstarszym językiem Cienia.
Lena stanęła przed nim jako pierwsza.
Zwierciadło runiczne, półprzezroczyste, jakby utkane z mgły i dźwięku, ukazało jej coś, co natychmiast chciała zignorować.
Dziecko.
Zapłakane, skulone przy pieczęci, z dłońmi zakrywającymi twarz.
— To nie ja… — szepnęła Lena.
Ale zwierciadło odpowiedziało:
— TO TY, GDY NIE POZWALASZ SOBIE PŁAKAĆ. GDY JESTEŚ SILNA… TYLKO NA ZEWNĄTRZ.
Ezra nieco dalej dotknął tafli swojego lustra — i natychmiast cofnął dłoń, jakby poparzony.
Ukazał mu się obraz — moment, gdy zawiódł. Nie jako wojownik, nie jako mędrzec, ale jako brat.
Kiedy pozwolił, by czyjaś łza została niezauważona.
— Dlaczego to wraca? — zapytał.
Głos z głębi odpowiedział:
— BO DOPÓKI NIE SPOJRZYSZ TEMU W OCZY, TO ONO PATRZY PRZEZ CIEBIE.
Téo nie chciał patrzeć. Lustro przed nim pulsowało spokojnie, jakby czekało, aż będzie gotów.
Ale on był jak cień przy cichym ogniu — pełen oporu.
Nie wobec innych. Wobec siebie.
— Nie jestem już tamtym chłopcem — powiedział z gniewem.
— Ale nie zbudowałeś dla niego miejsca w sobie — odpowiedziało lustro.
I wtedy tafla zadrżała.
Nie ukazała mu przeszłości.
Ukazała przyszłość, która mogła być — jeśli nie zintegrowałby Cienia.
Samotność.
Milczenie.
Zgaszone oczy.
Nie jako kara.
Jako konsekwencja nieuznania tej części siebie, która tylko chciała być przyjęta.
Lustro oporu nie krzyczy.
Nie zmusza.
Ono czeka.
Aż serce zdecyduje, czy woli po zostać podzielone…
czy odważy się zobaczyć całe.
🌒 Rozdział 1 — Segment 7 z 13: „Przypowieść o Dwóch Sercach”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
DAWNO TEMU, ZANIM RUNY SPADŁY Z NIEBA, ISTNIAŁA PRZYPOWIEŚĆ.
O dwóch sercach w jednym ciele.
Jedno biło rytmem światła. Drugie — pulsem cienia.
Oba chciały dobra. Ale każde rozumiało dobro inaczej.
Tę przypowieść dzieci Tartarii słyszały od Serethy Kael jeszcze w Runicznym Ogrodzie, lecz dopiero teraz… jej sens poczuli w sobie.
Lena siedziała przy jeziorze. W wodzie odbijały się jej dwa oblicza.
Jedno — z dnia dzisiejszego: pełne czułości i bólu.
Drugie — sprzed wcielenia: bezwzględne, niezłomne, wojownicze.
Obie kochały. Obie cierpiały.
Ale tylko jedna potrafiła powiedzieć: „wybaczam”.
W głębi duszy usłyszała szept:
— Jeśli jedno serce odrzucisz, drugie przestanie bić.
Tylko razem mogą unieść Pieśń Tatarii.
Ezra przysiadł przy Runie Pamięci. Z jego Kronik wyłoniła się wizja — dwie wersje niego:
Ezra-Mistrz, który nigdy nie pozwolił sobie na słabość.
Ezra-Dziecko, które wciąż pragnęło być przyjęte nawet w swojej niepewności.
Między nimi nie było wrogości.
Była tylko odległość.
Jakby całe życie dzielił siebie… na to, co powinien, i to, co czuje.
I wtedy przypowieść przemówiła:
— Serce Światła zna nadzieję.
Serce Cienia zna prawdę.
Dopiero razem tworzą mądrość.
Téo, który zawsze trzymał się z boku, zobaczył coś nieoczekiwanego.
W jego medytacji pojawił się obraz: dwóch wilków.
Jeden biały — cichy, ale stanowczy.
Drugi czarny — dziki, ale czuły.
Nie walczyły.
Siedziały obok siebie… i patrzyły w nocne niebo.
Wtedy Téo zrozumiał:
Nie chodzi o to, którego wilka nakarmić.
Chodzi o to, czy pozwolisz im razem… wyć do jednego Księżyca.
PRZYPOWIEŚĆ O DWÓCH SERCACH nie kończy się morałem.
Kończy się pytaniem:
_Czy jesteś gotów pokochać obie strony tej samej duszy?_
🌒 Rozdział 1 — Segment 8 z 13: „Brama Rozszczepienia”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
SĄ BRAMY, KTÓRE PROWADZĄ DO MIEJSC. I SĄ TAKIE, KTÓRE PROWADZĄ… DO ROZDZIELENIA.
Nie świata od świata.
Lecz duszy — od samej siebie.
Brama Rozszczepienia stała między nimi od początku, lecz była niewidzialna, póki nie spojrzeli wewnątrz. Dopiero wtedy, gdy każdy z bohaterów uznał swój cień za część siebie — pojawiła się: zakrzywiona, utknięta w czasie, utkana ze światła i ciemności jednocześnie.
To nie była brama, przez którą przechodzi się ciałem.
To była decyzja.
Lena podeszła do niej pierwsza. W dłoniach niosła obie wersje siebie — jedną, którą znała, i tę, której długo się wstydziła.
W bramie widziała rozszczepione wersje wydarzeń:
W jednym życiu ocaliła Ezrę, ale zdradziła Tatarię.
W drugim — poświęciła ich miłość, by ocalić Pieśń Run.
Obie ścieżki istniały.
Obie bolały.
Obie były prawdziwe.
— Czy naprawdę muszę wybrać tylko jedną? — zapytała przestrzeń.
I wtedy usłyszała odpowiedź:
— Nie. Musisz zintegrować obie.
Bo tylko to, co złamane, może teraz stać się mostem.
Ezra stanął przed bramą z drżeniem w sercu. Widział siebie w dwóch tonacjach:
Strażnika Cienia i Proroka Światła.
Oba ja spoglądały na niego bez gniewu.
Bez pytań.
Tylko z oczekiwaniem:
„Którego z nas uznasz za siebie?”
Brama Rozszczepienia nie nagradzała odwagi.
Nie karała lęku.
Ona tylko ukazywała, co zostało rozdarte.
Téo zbliżył się powoli, jakby niósł wewnętrzny krzyż.
Jego wersje nie mówiły. Nie poruszały się.
Stały jak posągi — jeden z cienia, drugi z światła — i tylko czekały, aż przestanie uciekać.
Zatrzymał się. Spojrzał im obu w oczy.
A potem… ukląkł.
Nie z pokory.
Z uznania.
Bo po raz pierwszy nie chciał być lepszy.
Chciał być cały.
BRAMA ROZSZCZEPIENIA nie oddziela.
Ona przypomina, że podział był złudzeniem.
A całość… zawsze była możliwa.
🌒 Rozdział 1 — Segment 9 z 13: „Lustra we mgle”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
MGŁA NIE ZAWSZE ZASŁANIA. CZASEM POJAWIA SIĘ PO TO, BYŚ ZOBACZYŁ TO, CO UKRYWAŁEŚ PRZED SOBĄ SAMYM.
W Dolinie Milczenia unosiła się dziś cisza cięższa niż kiedykolwiek. Mgła tańczyła nad ziemią, powoli, jakby znała wszystkie myśli, których nikt nie chciał wypowiedzieć.
To była mgła pamięci.
Mgła niedokończonych wersji.
Mgła luster.
Lena weszła w nią pierwsza. Każdy krok pogłębiał echo jej własnych myśli.
Wokół niej zaczęły się pojawiać odbicia — nie w szkle, lecz w przestrzeni.
Niektóre ukazywały ją samą jako uzdrowicielkę.
Inne — jako wojowniczkę.
Były też lustra, w których nie było nic… tylko oczy ludzi, których zawiodła.
— To nie ja… — szepnęła.
Ale jedno z luster odpowiedziało:
— To ty, której nie chciałaś zapamiętać.
Ta, która kiedyś bała się wybrać siebie.
Ezra kroczył równoległym szlakiem. Lustra we mgle ukazywały jego twarze — młodszą, starszą, złamaną, gniewną.
W jednym z nich widział siebie, jak pali zwoje Kronik.
W drugim — jak klęczy z otwartym sercem, przyjmując runy jak pieśń modlitwy.
Ale najtrudniejsze było lustro, które nie pokazywało nic.
Pustkę.
Bezformie.
Ezra zadrżał.
— Kim jestem, jeśli nie mam żadnej roli? — zapytał.
Mgła zaszeptała:
— Tym, który może stać się wszystkim.
Lub nikim — jeśli zapomni, że to wybór.
Téo nie szukał swoich luster.
One same go odnalazły.
Z mgły wyłoniła się postać chłopca z jego przeszłości.
W oczach — rozczarowanie.
Na ramieniu — znak, który Téo kiedyś wyrzekł się dla fałszywej wolności.
— Miałeś być światłem — powiedział chłopiec.
— A ja wciąż się uczę, jak nim być — odpowiedział Téo.
Wtedy mgła się poruszyła. A chłopiec… uśmiechnął się. I zniknął.
Zamieniając się w światło, które weszło w jego serce.
LUSTRA WE MGLE nie są po to, by oceniać.
Są po to, by przypomnieć:
_Każda wersja ciebie pragnie być uznana._
_Tylko wtedy mgła może ustąpić._
🌒 Rozdział 1 — Segment 10 z 13: „Głos tego, kim nie byłem”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
KAŻDY Z NAS NOSI W SOBIE KOGOŚ, KIM MÓGŁ SIĘ STAĆ… ALE NIE ZOSTAŁ.
Nie z braku siły.
Lecz z powodu wyboru.
Z powodu lęku.
Z powodu miłości.
To właśnie _on_ przemówił dziś do Ezry — ten Ezra, który nigdy nie powstał.
Który nigdy nie przysiągł Pieśni, nie podjął walki o światło, nie dotknął Kronik.
Z mgły wyłonił się głos — znajomy i obcy jednocześnie:
— Byłem tobą, który milczał.
Tobą, który wybrał wygodę ponad odwagę.
I w tym milczeniu… Tataria spłonęła.
Ezra zamarł.
W tej wersji nie było heroizmu.
Nie było ofiary.
Było tylko „nie teraz”, które trwało zbyt długo.
— Kim jesteś? — zapytał cicho Ezra.
I głos odpowiedział:
— Jestem tobą z czasów, gdy wybrałeś siebie ponad wszystko.
I nie miałeś kogo objąć, gdy przyszła ciemność.
Lena słyszała inny głos.
Był delikatny, ale stanowczy.
— Ja jestem tobą, która nigdy nie przebudziła się w Człuchowie.
— Ja nie widziałam Ezry.
— Ja pozostałam w świecie ludzi.
— I nigdy nie nauczyłam się śpiewać swojego tonu.
Lena poczuła, jak jej serce ściska się z żalu… nie do końca jej własnego, lecz takiego, który znała.
Jak tęsknota za tym, co nie miało szansy się narodzić.
— Czy to źle, że mnie nie było? — zapytała druga ona.
Lena odpowiedziała po chwili milczenia:
— Nie. Bo jesteś teraz we mnie.
— A ja mogę śpiewać także dla ciebie.
Téo usiadł w milczeniu.
Nie potrzebował słów.
Głos jego niewybranego ja był cichy jak deszcz nad pustynią:
— Jestem tobą, który nie miał odwagi wrócić do siebie.
Tobą, który ciągle czekał, aż ktoś inny poda dłoń.
Téo zamknął oczy.
Westchnął.
I wyciągnął dłoń do siebie — do tego chłopca, którym mógł być.
I przez chwilę… obaj byli prawdziwi.
GŁOS TEGO, KIM NIE BYŁEM nie rani.
On przypomina, że każda nie realizowana wersja siebie niesie mądrość.
I że czasem… wystarczy ją usłyszeć, by się z nią pogodzić.
🌒 Rozdział 1 — Segment 11 z 13: „Oczy obcego ja”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
NAJTRUDNIEJSZE JEST SPOJRZEĆ W OCZY… SOBIE SAMEMU.
Nie temu, kim jesteś dziś.
Ale temu, kim mógłbyś być, gdybyś poszedł inną drogą.
Drogą ciemniejszą. Albo jaśniejszą. Ale wciąż twoją.
Ezra stanął w sercu Zwierciadlanej Polany.
Z mgły wyłoniła się postać.
Wysoka. Dumna.
Ramiona odziane w płaszcz Runicznego Zgromadzenia.
Oczy — zimne jak szkło górskiego jeziora.
Ezra poczuł chłód przeszywający mu kręgosłup.
Nie dlatego, że bał się tej wersji.
Ale dlatego, że… rozpoznał ją.
To był _on_.
Ezra, który nie kochał.
Ezra, który wybrał potęgę.
Ezra, który nigdy nie pozwolił sobie na łzy.
Obcy Ezra patrzył na niego bez cienia emocji.
— Ty upadłeś, bo chciałeś kochać.
Ja przetrwałem, bo zabiłem w sobie serce.
Ezra zrobił krok w stronę niego.
— Ale przegapiłeś Pieśń — szepnął.
— A ty zdradziłeś Tatarię — odparł tamten.
I przez chwilę… obaj mieli rację.
Lena ujrzała w zwierciadle kobietę.
Dojrzałą, piękną, ale twardą jak skała.
Mówiła głosem, który był zbyt znajomy, by nazwać go cudzym:
— Ja nie wybaczyłam Ezrze.
Ja nie szukałam Kronik.
Ja zbudowałam imperium z bólu.
Lena patrzyła w te oczy długo.
Nie odwróciła wzroku.
Bo wiedziała: ta kobieta też była jej częścią.
— Jesteś silna — powiedziała.
A ona odpowiedziała:
— A ty… jesteś prawdziwa.
Téo spojrzał w oczy chłopaka, który się śmiał.
Który żył bez refleksji.
Bez pytań.
Bez głębi.
Ale był wolny.
Był lekki.
Był tym, który nie wziął na siebie brzemienia żadnych Kronik.
Téo poczuł zazdrość. I smutek.
— Kim jesteś? — zapytał.
— Jestem tobą, który wybrał taniec zamiast drogi.
I może to ja… jestem szczęśliwszy.
Téo nie zaprzeczył. Ale też nie zazdrościł.
Uśmiechnął się.
I powiedział:
— Jesteś lekkością, którą zapomniałem.
— Ale już nie muszę się ciebie wyrzekać.
OCZY OBCEGO JA nie są po to, by sądzić.
Są po to, by pamiętać:
_Nie wszystko, czym jesteś, musi się wydarzyć… ale wszystko, czym jesteś, zasługuje na spojrzenie._
🌒 Rozdział 1 — Segment 12 z 13: „Zapis z alternatywu”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
NIEKTÓRE WERSJE CIEBIE NIE ZOSTAŁY ZAPOMNIANE.
Zostały… zapisane.
W innym rytmie.
W innej pieśni.
W alternatywie, która wciąż drży w Kronikach jak niewysłany list.
Lena odnalazła starą księgę — nie w świecie materii, lecz w przestrzeni medytacyjnej, którą otworzył Portal Pieśni. Księga była napisana runami, których dotąd nie znała, a jednak… każdy znak poruszał coś w jej wnętrzu. Jakby to ona była jego autorką. W innym życiu.
Zapis pokazywał ją samą — jako przewodniczkę Nowej Tartarii.
Nie z mieczem. Z tonem.
Ale ten świat się nie narodził.
Nie w tej linii.
Nie w tej chwili.
Lena poczuła łzę spływającą po policzku.
Nie ze smutku.
Z czułości.
— Nie muszę być każdą sobą.
Ale mogę kochać każdą, którą mogłabym się stać.
Ezra w tym samym czasie zanurzał się w zapisach Kronik Akaszy.
Znalazł fragment o człowieku o jego twarzy, który zbudował Świątynię Lustrzaną — miejsce, gdzie każdy mógł zobaczyć swoje alternatywne losy i… wybrać na nowo.
Był tam opis:
„Ten, który nosił imię Ezra wśród mgieł, nauczył się słuchać nie tylko tonów Tartarii, lecz także tych, których nie usłyszano. Zebrał ziarna możliwości i zbudował z nich ogród, którego nie zniszczy nawet czas.”
Ezra uśmiechnął się z pokorą.
— Może nie jestem nim — szepnął.
— Ale jestem jego kontynuacją.
Téo natomiast widział coś innego.
W jego zapisie z alternatywu… nie było bohaterstwa.
Była prostota.
Dom przy jeziorze.
Ogień w palenisku.
Dzieci biegnące przez las.
I on — jako ten, który uczy ich słuchać drzew.
Téo przez chwilę zapomniał o Runach.
Zapomniał o magii.
I zrozumiał:
— Nie każda misja musi być wielka.
Czasem najświętsze jest to, co ciche.
ZAPIS Z ALTERNATYWU nie ma formy ostrzeżenia.
To zaproszenie.
Do wdzięczności.
Do zgody.
Do przyjęcia własnej ścieżki — nie jako jedynej, ale jako tej, która została wybrana z miłością.
🌒 Rozdział 1 — Segment 13 z 13: „Zjednoczenie wizji”
_Zaginiony Pamiętnik Dzieci Tatarii — Tom 2: Zwierciadła Pamięci_
WSZYSTKIE WERSJE SIEBIE… BYŁY TYLKO NUTAMI JEDNEJ PIEŚNI.
Dźwięki z różnych światów, wcieleń, historii i wyborów — nie walczyły o dominację.
One czekały.
Aż serce je usłyszy.
I uzna, że wszystkie są prawdziwe.
Lena stała pośrodku Kręgu Lustrzanego, otoczona przez wizje, które przez cały rozdział przewijały się w mgle: wojowniczka, kapłanka, matka, królowa, zaginiona, uzdrowicielka.
Każda z nich patrzyła.
Nie z osądem. Z oczekiwaniem.
Lena wzięła głęboki oddech.
Nie wybierała między nimi.
Wyciągnęła do nich ręce.
I one… zniknęły w jej wnętrzu jak światło powracające do źródła.
— Jesteśmy jedną Pieśnią — wyszeptała.
— I już nie muszę się dzielić, by istnieć.
Ezra przechadzał się wśród zapisów, które wcześniej go przytłaczały.
Teraz widział je inaczej.
Nie jako ciężary.
Lecz jako wątki jednej tkaniny.
Podszedł do największego lustra.
Tego, które zawsze okazywało mu pustkę.
I spojrzał w nie bez lęku.
Zobaczył… siebie.
Tu. Teraz.
Z całym bólem, całą miłością, całą niepewnością.
I pierwszy raz się uśmiechnął.
Nie z dumy. Z prawdy.
— Nie jestem ideałem.
Jestem… sobą.
I to wystarczy.
Téo siedział pod drzewem, które istniało w wielu światach jednocześnie.
Zamknął oczy.
Widział siebie w dziesiątkach ścieżek.
W każdej był ktoś inny.
W każdej był… sobą.
I wtedy zrozumiał, że całość to nie suma, lecz zgoda.
Nie dodawanie ról, lecz oddech, który obejmuje wszystko.
ZJEDNOCZENIE WIZJI to nie koniec.
To początek nowego widzenia.
To serce, które mówi:
_Nie muszę być wszystkim._
_Ale mogę być wszystkim, co jestem._