Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 11 R. 2015 - ebook
Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 11 R. 2015 - ebook
We wstępie redakcja zwraca uwagę na niebezpieczeństwo wynikające z coraz śmielej artykułowanych zapowiedzi radykalnych działań w obszarze tzw. polityki historycznej, a zwłaszcza zagrożenia dla prowadzenia badań naukowych oraz groźbę instrumentalizowania problematyki Holokaustu.
Spośród tekstów zamieszczonych w dziale „Studia” na szczególną uwagę zasługuje artykuł Karoliny Panz poświęcony fenomenowi powojennej przemocy na Podhalu. Autorka analizuje przebieg i mechanizm tych zbrodni, lecz przede wszystkim przypomina ich ofiary. Kolejne opracowania dotyczą szerokiego pojętej problematyki pomocy i ratowania: ewakuacji dzieci żydowskich z terenu ZSRR do Palestyny w latach 1942–1943, warunków przetrwania w okupowanej Belgii, Holandii i Francji, pomocy Żydom na terenie Vichy, paradoksów związanych z ukrywaniem Żydów w Warszawie. Dział ten uzupełnia studium o holenderskim naziście prowadzącym zorganizowaną grabież dzieł sztuki.
W dziale „Sylwetki” prezentujemy biografię i dorobek kolejnego historyka Zagłady - Filipa Friedmana, zaś w sekcji „Materiały” nieznany dziennik o ukrywaniu po „aryjskiej stronie”.
W numerze działy:
Studia
Z warsztatów badawczych
Materiały
Konteksty
Małe formy
Omówienia, recenzje, przeglądy
Wydarzenia
Curiosa
a w nich m.in.:
· Karolina Panz, o antyżydowskiej przemocy na Podhalu tuż po wojnie
· Pim Griffoen i Ron Zeller o Zagładzie w Holandii, Francji i Belgii w ujęciu porównawczym
· Nawojka Cieślinska-Lobkowicz o grabieży dzieł sztuki przez Pietera Nicolaasa Mentena
· Katharina Friedla o strategiach przetrwania małżeństw mieszanych w Hamburgu i Wrocławiu
· Pamiętnik dr. Chaima Einhorna, pisany w ukryciu po stronie aryjskiej
· Bartłomiej Rusin na temat bułgarskiej historiografii Zagłady
· Stefan Klemp o warsztacie badacza działalności niemieckich batalionów policyjnych
· Tomasz Ceran w eseju o totalitaryzmie i problemie zła
· Piotr Filipkowski o książkach Mikołaja Grynberga
· Jacek Leociak o Zuzannie Ginczance
· Agnieszka Haska o nadużyciach w „Roku Karskiego”
· Blok tekstów o nauczaniu o Holokauście w Polsce, Niemczech i Kanadzie
· Dyskusja wokół Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie
Spis treści
- Od redakcji
IN MEMORIAM
- Feliks Tych [Redakcja]
- Władysław Bartoszewski [Michał Komar]
STUDIA
- Karolina Panz, „Dlaczego oni, którzy tyle przecierpieli i przetrzymali, musieli zginąć”. Żydowskie ofiary zbrojnej przemocy na Podhalu w latach 1945–1947
- Pim Griffioen, Ron Zeller, Prześladowania Żydów w Holandii, Francji i Belgii, 1940–1945 w ujęciu porównawczym: podobieństwa, różnice, przyczyny
- Tal Bruttmann, Polityka antyżydowska, „ostateczne rozwiązanie” i pomoc udzielana Żydom we Francji Vichy w latach 1940–1945
- Katarzyna Odrzywołek, Piotr Trojański, Dzieci Teheranu – od mrozów Syberii do słońca Palestyny. Rola delegatur Ambasady RP w ZSRR i Armii gen. Andersa w ratowaniu dzieci żydowskich .
- Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Grabieżca ze znakiem Q. O rabunkowej działalności Pietera Nicolaasa Mentena (1899–1987)
- Barbara Engelking, Labirynty i plątaniny. Historia pewnego Sprawiedliwego
SYLWETKI
- Roni Stauber, Filip Friedman i początki badań nad Zagładą
KONTEKSTY
- Bartłomiej Rusin, Deportacja Żydów z Macedonii Wardarskiej, Bełomoria i Pirotu w historiografii bułgarskiej
Z WARSZTATÓW BADAWCZYCH
- Stefan Klemp, Źródła ukazujące działalność batalionów policyjnych w okupowanej Polsce
- Agnieszka Haska, „Proszę Pana Ministra o energiczną interwencję”. Aleksander Ładoś (1891–1963) i ratowanie Żydów przez Poselstwo RP w Bernie
- Katharina Friedla, Strategie przetrwania i udzielanie pomocy żydowskim partnerom w małż eń stwach mieszanych we Wrocławiu i Hamburgu. Studium przypadku
- Justyna Majewska, „Czym wytłumaczy Pan…?” Inteligencja żydowska o polonizacji i asymilacji Żydów w getcie warszawskim .
- Maria Ferenc Piotrowska, „Ma ono na twarzy grymas dojrzałego i gorycz pokrzywdzonego […] – nie ma dzieciństwa”. Przemiany ról dzieci w rodzinie w getcie warszawskim
PUNKTY WIDZENIA
- Tomasz Ceran, Historia XX wieku, totalitaryzm i problem zła
- Piotr Forecki, Anna Zawadzka, Reguła złotego środka. Kilka uwag na temat współczesnego dominującego dyskursu o „stosunkach polsko-żydowskich”
- Piotr Filipkowski, Między historią mówioną, psychologią ocalenia a traumą drugiego pokolenia. Wokół książek Mikołaja Grynberga Ocaleni z XX wieku i Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne
MATERIAŁY
- Pamiętnik dr. Chaima Einhorna [Barbara Engelking]
- Ewa Wiatr, Na marginesie funkcjonowania sądów polskich w Generalnym Gubernatorstwie. Przypadek Majera Wolberga
- Piotr Trojański, „Trzeba mu jedną posłać, bo jakiś złotnik czy też kanadziarz”. Sprawa strażnika Stałej Ochrony Obozu Oświęcimskiego
MAŁE FORMY
- Tadeusz Bartoś, Zapomnieć
- Jacek Leociak, Ginczanka
OMÓWIENIA
Tadeusz Czekalski, Bałkańska ziemia obiecana? Problem Holokaustu w albańskich badaniach nad przeszłością Natalia Sineaeva-Pankowska, Pamięć o Holokauście w Mołdawii Ján Hlavinka, Historiografia słowacka wobec problematyki Zagłady
NAUCZANIE O ZAGŁADZIE
- Katarzyna Woniak, Ujęcie Zagłady w niemieckich podręcznikach szkolnych
- Carson Phillips, Szanse, wyzwania i interpretacje: nauczanie o Holokauście w Kanadzie
- Robert Szuchta, Czy zmiany programowe nauczania historii w polskiej szkole uwzględniają debaty historyczne? Refleksje na marginesie obrazu Zagłady w podręcznikach do nauczania historii
RECENZJE
- David Silberklang, Gates of Tears: The Holocaust in the Lublin District [Dariusz Libionka]
- Bartosz Kwieciński, Obrazy i klisze. Między biegunami wizualnej pamięci Zagłady
- Katarzyna Mąka-Malatyńska, Widok z tej strony. Przedstawienia Holocaustu w polskim filmie [Iwona Kurz]
- Paweł Wolski, Tadeusz Borowski – Primo Levi, Prze-pisywanie literatury Holocaustu [Aleksandra Ubertowska]
- Aleksandra Ubertowska, Holokaust Auto(tanato)grafie [Paweł Wolski]
- Bartłomiej Krupa, Opowiedzieć Zagładę, Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987–2003) [Anna Mach]
- Andrea Löw, Markus Roth, Krakowscy Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945 [Dagmara Swałtek]
- Elżbieta Rączy, Zagłada Żydów w dystrykcie krakowskim w latach 1939–1945 [Dagmara Swałtek]
- Peter Longerich, Himmler. Buchalter śmierci [Tomasz Ceran]
- Patrick Montague, Chełmno. Pierwszy nazistowski obóz zagłady [Anna Ziółkowska]
- Rachel Brenner, The Ethics of Witnessing. The Holocaust in Polish Writers’ Diaries from Warsaw, 1939–1945 [Jacek Leociak]
- Christian Ingrao, Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS [Sławomir Buryła]
- Sönke Neitzel, Harald Welzer, Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania [Mikołaj Winiewski]
- Kornelia Kończal (red.), (Kon)teksty pamięci. Antologia [Joanna Wawrzyniak]
- Andrzej Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej [Stanisław Obirek]
- Dawid Sierakowiak, Dziennik. Pięć zeszytów z łódzkiego getta [Adam Sitarek]
- Timothy Snyder, Black Earth: The Holocaust as History and Warning [Jan Grabowski]
- Krystyna Radziszewska, Ewa Wiatr, Adam Sitarek, Jacek Walicki, Monika Polit (red.), Encyklopedia getta. Niedokończony projekt archiwistów z getta łódzkiego [Justyna Majewska]
WYDARZENIA. Wokół Muzeum Historii Żydów Polskich
- Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Żydowska Biblia pauperum
- Małgorzata Szpakowska, O Muzeum Historii Żydów Polskich
- Jacek Leociak, Zagłada w „Muzeum życia” (Muzeum Polin i jego kłopoty z muranowskim genius loci)
CURIOSA
- Dariusz Libionka, W poszukiwaniu miliona Sprawiedliwych
- Agnieszka Haska, Keep calm and bądź jak Jan Karski
Kategoria: | Naukowe i akademickie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63444-43-3 |
Rozmiar pliku: | 3,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Table of contents
Od Redakcji
In memorium
Feliks Tych
Władysław Bartoszewski
Studia
Karolina Panz, „Dlaczego oni, którzy tyle przecierpieli i przetrzymali, musieli zginąć”. Żydowskie ofiary zbrojnej przemocy na Podhalu w latach 1945-1947
Pim Griffioen, Ron Zeller, Prześladowania Żydów w Holandii, Francji i Belgii 1940-1945 w ujęciu porównawczym: podobieństwa, różnice, przyczyny
Tal Bruttmann, Polityka antyżydowska, „ostateczne rozwiązanie” i pomoc udzielana Żydom we Francji Vichy w latach 1940-1945
Katarzyna Odrzywołek, Piotr Trojański, Dzieci Teheranu – od mrozów Syberii do słońca Palestyny. Rola delegatur Ambasady RP w ZSRR i Armii gen. Andersa w ratowaniu dzieci żydowskich
Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Grabieżca ze znakiem Q. O rabunkowej działalności Pietera Nicolaasa Mentena (1899-1987)
Barbara Engelking, Labirynty i plątaniny. Historia pewnego Sprawiedliwego
Sylwetki
Roni Stauber, Filip Friedman i początki badań nad Zagładą
Konteksty
Bartłomiej Rusin, Deportacja Żydów z Macedonii Wardarskiej, Bełomoria i Pirotu w historiografii bułgarskiej
Z warsztatów badawczych
Stefan Klemp, Źródła ukazujące działalność batalionów policyjnych w okupowanej Polsce
Agnieszka Haska, „Proszę Pana Ministra o energiczną interwencję”. Aleksander Ładoś (1891-1963) i ratowanie Żydów przez Poselstwo RP w Bernie
Katharina Friedla, Strategie przetrwania i udzielanie pomocy żydowskim partnerom w małżeństwach mieszanych we Wrocławiu i Hamburgu. Studium przypadku
Justyna Majewska, „Czym wytłumaczy Pan...?” Inteligencja żydowska o polonizacji i asymilacji w getcie warszawskim
Maria Ferenc Piotrowska, „Ma ono na twarzy grymas dojrzałego i gorycz pokrzywdzonego – nie ma dzieciństwa”. Przemiany ról dzieci w rodzinie w getcie warszawskim
Punkty widzenia
Tomasz Ceran, Historia XX wieku, totalitaryzm i problem zła
Piotr Forecki, Anna Zawadzka, Reguła złotego środka. Kilka uwag na temat współczesnego dominującego dyskursu o „stosunkach polsko-żydowskich”
Piotr Filipkowski, Między historią mówioną, psychologią ocalenia a traumą drugiego pokolenia.Wokół książek Mikołaja Grynberga Ocaleni z XX wieku i Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne
Materiały
Pamiętnik dr. Chaima Einhorna
Ewa Wiatr, Na marginesie funkcjonowania sądów polskich w Generalnym Gubernatorstwie. Przypadek Majera Wolberga
Piotr Trojański, „Trzeba mu jedną posłać, bo jakiś złotnik czy też kanadziarz”. Sprawa strażnika Stałej Ochrony Obozu Oświęcimskiego
Małe formy
Tadeusz Bartoś, Zapomnieć
Jacek Leociak, Ginczanka
Omówienia
Tadeusz Czekalski, Bałkańska ziemia obiecana? Problem Holokaustu w albańskich badaniach nad przeszłością
Natalia Sineaeva-Pankowska, Pamięć o Holokauście w Mołdawii
Ján Hlavinka, Historiografia słowacka wobec problematyki Zagłady
Nauczanie o Zagładzie
Katarzyna Woniak, Ujęcie Zagłady w niemieckich podręcznikach szkolnych
Carson Phillips, Szanse, wyzwania i interpretacje: nauczanie o Holokauście w Kanadzie
Robert Szuchta, Czy zmiany programowe nauczania historii w polskiej szkole uwzględniają debaty historyczne? Refleksje na marginesie obrazu Zagłady w podręcznikach do nauczania historii
Recenzje
David Silberklang, Gates of Tears: The Holocaust in the Lublin District
Bartosz Kwieciński, Obrazy i klisze. Między biegunami wizualnej pamięci Zagłady, Katarzyna Mąka-Malatyńska, Widok z tej strony. Przedstawienia Holocaustu w polskim filmie
Paweł Wolski, Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Holocaustu
Aleksandra Ubertowska, Holokaust. Auto(tanato)grafie
Bartłomiej Krupa, Opowiedzieć Zagładę. Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987-2003)
Andrea Löw, Marcus Roth, Krakowscy Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945
Elżbieta Rączy, Zagłada Żydów w dystrykcie krakowskim w latach 1939-1945
Peter Longerich, Himmler. Buchalter śmierci
Patrick Montague, Chełmno. Pierwszy nazistowski obóz zagłady
Rachel Brenner, The Ethics of Witnessing. The Holocaust in Polish Writers’ Diaries from Warsaw, 1939-1945
Christian Ingrao, Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS
Sönke Neitzel, Harald Welzer, Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania
Kornelia Kończal (red.), (Kon)Teksty pamięci. Antologia
Andrzej Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej
Dawid Sierakowiak, Dziennik. Pięć zeszytów z łódzkiego getta
Timothy Snyder, Black Earth: The Holocaust as History and Warning
Krystyna Radziszewska, Ewa Wiatr, Adam Sitarek, Jacek Walicki, Monika Polit (red.), Encyklopedia getta. Niedokończony projekt archiwistów z getta łódzkiego
Wydarzenia. Wokół Muzeum Historii Żydów Polskich
Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Żydowska Biblia pauperum
Małgorzata Szpakowska, O Muzeum Historii Żydów Polskich
Jacek Leociak, Zagłada w „Muzeum życia” (Muzeum Polin i jego kłopoty z muranowskim genius loci)
Curiosa
Dariusz Libionka, W poszukiwaniu miliona Sprawiedliwych
Agnieszka Haska, Keep calm and bądź jak Jan Karski
Noty o autorachTable of contents
Table of contents
From the editor
In memoriam
Feliks Tych
Władysław Bartoszewski
Studies
Karolina Panz, “Why did they who had suffered and endured so much have to die?”Jewish Victims of Armed Violence in the Polish Tatra Highlands during 1945-1947
Pim Griffioen, Ron Zeller, Comparing the Persecution of the Jews in the Netherlands, France and Belgium, 1940-1945: Similarities, differences, causes
Tal Bruttmann, Anti-Jewish Policy, ‘Final Solution’, and Help Provided to Jews in Vichy France During 1940-1945
Katarzyna Odrzywołek, Piotr Trojański, Tehran Children - from Siberian Frost to Palestinian Sun. The role of Polish Embassy’s diplomatic posts in the USSR and Anders’s Army in rescuing Jewish children
Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Professional Looter. On the looting activity of Pieter Nicolaas Menten (1899-1987)
Barbara Engelking, Labyrinths and Tangles. The story of a Righteous among Nations
Profiles
Roni Stauber, Philip Friedman and the Beginning of Holocaust Studies
Contexts
Bartłomiej Rusin, Deportation of Jews from Vardar Macedonia, Belomorie, and Pirot in Bulgarian Historiography
From research workshops
Stefan Klemp, Sources Showing the Activity of Police Battalions in Occupied Poland
Agnieszka Haska, “Sir, I urge you to intervene at once.” Aleksander Ładoś (1891-1963) and Rescuing of Jews by the Polish Legation in Brno
Katharina Friedla, Survival Strategies and Ways of Helping Jewish Spouses in Mixed Marriages in Wrocław and Hamburg. A case study
Justyna Majewska, “How would you explain...?” Jewish Intelligentsia on Polonisation and Assimilation in the Warsaw Ghetto
Maria Ferenc Piotrowska, “On its face is a grimace of an adult and bitterness of a sufferer - it has no childhood.” Transformations of Family Roles of Children in the Warsaw Ghetto
Points of view
Tomasz Ceran, 20th Century History, Totalitarianism, and the Issue of Evil
Piotr Forecki, Anna Zawadzka, The Golden Mean Principle. A handful of comments on the currently dominant discourse about ‘Polish-Jewish relations’
Piotr Filipkowski, Between Oral History, Survival Psychology, and the Trauma of the Second Generation. Commentary on Mikołaj Grynberg’s Books Ocaleni z XX wieku and Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne
Materials
Memoir of Doctor Chaim Einhorn
Ewa Wiatr, At the Margin of the Functioning of Polish Courts in the General Government. Case of Majer Wolberg
Piotr Trojański, “We need to send him one, because he is a ‘goldsmith’ or ‘Canada man’.” Case of an Oświęcim Camp Security guard
Short forms
Tadeusz Bartoś, To Forget
Jacek Leociak, Ginczanka
Reports
Tadeusz Czekalski, Balkan Promised Land? The issue of the Holocaust in Albanian historical research
Natalia Sineaeva-Pankowska, Memory of the Holocaust in Moldova
Ján Hlavinka, Slovakian Historiography and the Holocaust
Holocaust Education
Katarzyna Woniak, The Holocaust as Presented in German School Handbooks
Carson Phillips, Opportunities, Challenges and Understandings: Holocaust education in Canada.
Robert Szuchta, Do Curricular Changes in History Instruction in Polish Schools Allow for Historical Debates? Reflections on the Margin of the Image of the Holocaust in History Course Books
Reviews
David Silberklang, Gates of Tears: The Holocaust in the Lublin District
Bartosz Kwieciński, Obrazy i klisze. Między biegunami wizualnej pamięci Zagłady; Katarzyna Mąka-Malatyńska, Widok z tej strony. Przedstawienia Holocaustu w polskim filmie
Paweł Wolski, Tadeusz Borowski – Primo Levi, Przepisywanie literatury Holocaustu
Aleksandra Ubertowska, Holokaust Auto(tanato)grafie
Bartłomiej Krupa, Opowiedzieć Zagładę, Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987-2003)
Andrea Löw, Markus Roth, Juden in Krakau unter deutscher Besatzung 1939-1945
Elżbieta Rączy, Zagłada Żydów w dystrykcie krakowskim w latach 1939-1945
Peter Longerich, Heinrich Himmler
Patrick Montague, Chełmno and the Holocaust: The history of Hitler’s first death camp
Rachel Brenner, The Ethics of Witnessing. The Holocaust in Polish Writers’ Diaries from Warsaw, 1939-1945
Christian Ingrao, Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS
Sönke Neitzel, Harald Welzer, Soldaten: Protokolle vom Kämpfen, Töten und Sterben
Kornelia Kończal (ed.), (Kon)teksty pamięci. Antologia
Andrzej Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej
Dawid Sierakowiak, Dziennik. Pięć zeszytów z łódzkiego getta
Timothy Snyder, Black Earth: The Holocaust as History and Warning
Krystyna Radziszewska, Ewa Wiatr, Adam Sitarek, Jacek Walicki,
Monika Polit (ed.), Encyklopedia getta. Niedokończony projekt archiwistów z getta łódzkiego
Events. Museum of the History of Polish Jews
Nawojka Cieślińska-Lobkowicz, Jewish Biblia Pauperum
Małgorzata Szpakowska, On the Museum of the History of Polish Jews
Jacek Leociak, The Holocaust as Presented in the ‘Museum of Life’ (the POLIN Museum and its Problems with the Muranów Genius Loci)
Curiosa
Dariusz Libionka, Looking for a Million of Righteous
Agnieszka Haska, Keep Calm and Be Like Jan Karski
Notes about the authorsOd Redakcji
Od Redakcji
Kiedy w 2004 r. przystępowaliśmy do prac nad pierwszym tomem naszego rocznika, byliśmy przekonani, że „w przeszłość zdaje się odchodzić ciążąca nad naszym życiem naukowym doktryna podporządkowania badań naukowych bieżącej polityce państwa i oczekiwanie od badaczy «dawania odporu» rzeczywistym czy wyimaginowanym w świadomości takich czy innych decydentów zagrożeniom”1. Nadzieje te okazały się zdecydowanie przedwczesne. W kilku poprzednich numerach pisma wskazywaliśmy działania, które w naszej ocenie stanowiły próby instrumentalnego traktowania problematyki Zagłady. W bieżącym roku obserwowaliśmy kontynuację tego niepokojącego zjawiska. Najpierw wystąpiły gwałtowne reakcje polskiej dyplomacji, przedstawicieli partii politycznych, większości mediów, jak również dyrektorów najważniejszych polskich muzeów historycznych, spowodowane jednym zdaniem, jakie znalazło się w przemówieniu wygłoszonym przez Jamesa Comeya podczas uroczystości w Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie 15 kwietnia 2015 r.2 Wśród potępień i moralnego oburzenia próżno było szukać namysłu nad główną myślą dyrektora FBI, że Holokaust był najważniejszym wydarzeniem w historii ludzkości, czy konstatacją, iż „dobrzy ludzie przyczynili się do śmierci milionów”. Ataki te dały jednak dopiero przedsmak tego, co wydarzyło się podczas prezydenckiej kampanii wyborczej. 17 maja, w trakcie pierwszej telewizyjnej debaty prezydenckiej, kandydat z ramienia PiS Andrzej Duda uczynił prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu zarzut z faktu, że w jego liście z okazji 70-lecia mordu w Jedwabnem, odczytanym na miejscu przez Tadeusza Mazowieckiego, znalazło się stwierdzenie, iż „naród ofiar był także sprawcą”. Wykorzystanie sprawy mordu w Jedwabnem w kampanii wyborczej przez sztab kandydata na prezydenta było naszym zdaniem nie tylko poważnym nadużyciem w stosunku do pamięci bestialsko zamordowanych 10 lipca 1941 r. Żydów, lecz także zakwestionowaniem sensu i dokonań polskiej dyskusji o relacjach polsko-żydowskich. Podczas drugiej telewizyjnej debaty, 21 maja, Andrzej Duda, uznawszy za jedno ze swych naczelnych zadań na arenie międzynarodowej „obronę naszego dobrego imienia”, zapowiedział stworzenie po wygranych wyborach „specjalnej instytucji” rządowej mającej „monitorować wszelkie publikacje na świecie, które dotyczą tej tematyki historycznej” w celu „obrony naszych interesów, w sytuacji kiedy używa się określeń zakłamujących prawdę historyczną”. U podstaw tego stanowiska leży niewysłowione przeświadczenie, że jedna konkretna opcja polityczna (w tym wypadku Prawo i Sprawiedliwość) jest depozytariuszem „obiektywnej prawdy historycznej”, jednej i niezmiennej, niepodlegającej już zatem przyjętym w nauce procedurom weryfikacji i falsyfikacji, interpretacji, kontekstualizacji etc., jednym słowem – prawdy objawionej, wyjętej spod jakichkolwiek badawczych dociekań. Uważamy takie stanowisko za skrajnie niebezpieczne, de facto niszczące fundament pracy naukowej. Po podwójnym zwycięstwie PiS oczywiste się staje, że spośród przedwyborczych zapowiedzi tego ugrupowania ta na pewno zostanie zrealizowana. Czeka nas zatem kontynuacja dotychczasowej polityki, tyle że prowadzona w formie daleko bardziej radykalnej. Kancelaria prezydenta Komorowskiego, co pokazała batalia o pomnik Sprawiedliwych na Muranowie, a także agendy rządowe (przykładem zaangażowanie MSZ w obchody Roku Karskiego), wbrew wysuwanym teraz pod ich adresem zarzutom, bynajmniej nie były na kwestię „obrony dobrego imienia” obojętne. Nieustająca „licytacja patriotyczna” rozpoczęła się już w okresie debaty „wokół Jedwabnego”. Nowym zjawiskiem może być natomiast podejmowana przez władze państwowe ingerencja w prowadzenie badań naukowych dotyczących najnowszej historii Polski. Będziemy przyglądać się tej nowej fazie „polityki historycznej” i ją komentować. Naszym głównym celem pozostanie jednak realizacja naszej własnej misji, jaką jest inicjowanie projektów badawczych, opracowywanie i publikowanie tekstów naukowych, wyszukiwanie nieznanych materiałów źródłowych, przybliżanie dorobku badaczy zagranicznych oraz praca z młodą kadrą naukową.
***
W 2015 r. pożegnaliśmy Władysława Bartoszewskiego – konspiratora, więźnia reżimu komunistycznego, historyka, dyplomatę, a przede wszystkim wielki autorytet moralny, oraz profesora Feliksa Tycha, wieloletniego dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego, któremu Centrum Badań nad Zagładą Żydów i nasze pismo bardzo wiele zawdzięcza. Wraz z ich odejściem kończy się pewna epoka w polskich badaniach nad Zagładą. W czasie prac redakcyjnych dowiedzieliśmy się o śmierci profesora Davida Cesaraniego, wykładającego na wielu uniwersytetach angielskich i amerykańskich, od 2004 r. aż do przedwczesnej śmierci profesora w Royal Holloway, University of London. Jego śmierć stanowi ogromną stratę dla międzynarodowej społeczności naukowej.
Spośród tekstów zamieszczonych w oddawanym w ręce Czytelnika tomie na szczególną uwagę zasługuje artykuł Karoliny Panz dotyczący przemocy na Podhalu w pierwszych powojennych miesiącach. Jest to temat wywołujący szczególnego rodzaju emocje i nieporozumienia. W przeciwieństwie do większości dominujących obecnie narracji autorka skupia się nie na takich czy innych uwarunkowaniach antyżydowskich działań powojennego podziemia, lecz na ofiarach. Na dzieciach z sierocińca w Rabce terroryzowanych przez miejscową konspirację i na ocalałych z Zagłady, którzy zetknęli się z podkomendnymi Józefa Kurasia „Ognia”.
Głównym tematem zamieszczonych w tym tomie studiów pozostaje natomiast szeroko pojęta problematyka pomocy i ratowania. Piotr Trojański i Katarzyna Odrzywołek piszą o słabo znanym w Polsce epizodzie ewakuacji tysiąca dzieci żydowskich z ZSRR do Palestyny w latach 1942-1943, koordynowanej przez polskie instytucje cywilne i wojskowe. Badacze holenderscy, Pim Griffioen i Ron Zeller, przeprowadzają analizę porównawczą czynników warunkujących przetrwanie na terenie Holandii, Belgii i Francji. Zwracają uwagę, iż jednym z powodów ogromnej śmiertelności Żydów holenderskich (największy odsetek ofiar w Europie Zachodniej) był fakt, że zbył długo pokładali nadzieje na ocalenie w legalnych środkach, które stanowiły element machiny zagłady, podczas gdy Żydzi przebywający we Francji i Belgii, niebędący w większości obywatelami tych państw, zmuszeni byli wcześniej do szukania innych strategii przetrwania. Inne spojrzenie na tę problematykę przynosi artykuł Tala Bruttmanna o pomocy Żydom na terenie Vichy. Z kolei Barbara Engelking rekonstruuje dramatyczną i pełną paradoksów historię pomocy dla Żydów w Warszawie ze strony przedwojennego antysemity.
Z problematyką pomocy wiąże się również kilka innych tekstów. Są to niewielki objętościowo artykuł Agnieszki Haski o działaniach polskiego poselstwa w Bernie na rzecz Żydów oraz krytyczne omówienia wzbudzających kontrowersje działań i publikacji zamieszczone w dziale „Curiosa”.
W dziale „Sylwetki” prezentujemy postać i dorobek wybitnego historyka Zagłady Filipa Friedmana. Był on również jednym z pionierów badań nad tematyką pomocy udzielanej Żydom w okupowanej Europie.
Spośród innych tekstów na uwagę zasługują pasjonujący artykuł Nawojki Cieślińskiej-Lobkowicz o zorganizowanej grabieży należących do Żydów dzieł sztuki na terenie GG i artykuł Stefana Klempa, w którym przedstawia on swoje badania nad dziejami niemieckich batalionów policyjnych w GG oraz charakteryzuje zgromadzoną w ciągu wieloletnich kwerend dokumentację źródłową.
Na koniec pragnęlibyśmy zwrócić uwagę Czytelnika na dwa bloki tematyczne. W pierwszym z nich, dotyczącym edukacji na temat Zagłady, prezentujemy teksty o sytuacji w Niemczech, Kanadzie i Polsce (tutaj artykuł najważniejszego polskiego edukatora Roberta Szuchty o miejscu i sposobie przedstawiania Zagłady w podręcznikach szkolnych). Drugi blok poświęcony jest otwartemu w 2014 r. Muzeum Historii Żydów Polskich, a zwłaszcza galerii Zagłady.
------------------------------------------------------------------------
1 Nasza misja, http://www.zagladazydow.org/index.php?show=409.
2 „In their minds, the murderers and accomplices of Germany, and Poland, and Hungary, and so many, many other places didn’t do something evil. They convinced themselves it was the right thing to do, the thing they had to do. That’s what people do. And that should truly frighten us”.Feliks Tych
FELIKS TYCH
(1929-2015)
17 lutego 2015 r. zmarł w Warszawie profesor Feliks Tych – historyk, były wieloletni dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, członek Rady Naukowej naszego pisma.
Kiedy w 2004 r. w kręgu badaczy Holokaustu pojawił się pomysł wydawania rocznika poświęconego zagładzie Żydów, profesor Feliks Tych odniósł się do niego z pełnym zrozumieniem. Jako dyrektor największej w Polsce instytucji zajmującej się historią Żydów, a także jej badacz, w naturalny sposób dołączył do grona autorytetów patronujących naszym poczynaniom i wszedł do Rady Naukowej pisma. Profesor Feliks Tych był dla nas nie tylko badaczem, lecz przede wszystkim świadkiem historii, która w dramatyczny sposób naznaczyła jego wczesną młodość i całe późniejsze życie.
Znaliśmy Feliksa Tycha głównie jako dyrektora i niezwykle dynamicznego menadżera Żydowskiego Instytutu Historycznego, który za swej kadencji (w latach 1995-2006) znacząco zmodernizował oraz rozszerzył jego działalność. Nowy dyrektor rozpoczął unowocześnianie od gruntownego remontu budynku przy ul. Tłomackie (zaplanowanego już za poprzedniej dyrekcji Daniela Grinberga), co zaowocowało poprawą warunków pracy w ŻIH, przede wszystkim zaś umożliwiło odpowiednie przechowywanie archiwaliów. Szczególnie podkreślić należy pietyzm, z jakim Profesor traktował dokumenty archiwalne. Rzec można, że szacunek do nich miał we krwi, co wiązało się bezpośrednio z faktem, że w przeszłości był archiwistą praktykiem (pełnił funkcje kierownicze w Archiwum Centralnym KC PZPR, gdzie pracował po tym, jak w wyniku czystek po Marcu 1968 został zwolniony z Instytutu Historii PAN). Dzięki staraniom profesora Tycha i pozyskaniu zagranicznych partnerów (m.in. Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie oraz Claims Conference] powstała w ŻIH nowoczesna pracowania konserwatorska oraz specjalnie dostosowane magazyny, zapewniające kolekcjom ŻIH, z najcenniejszym Archiwum Ringelbluma na czele, właściwe warunki przechowywania. Niewiele później jako kolejny krok ku zabezpieczeniu zbiorów rozpoczął się szeroko zakrojony projekt mikrofilmowania i digitalizacji. Uzupełnieniem tego procesu było opracowanie nowych inwentarzy archiwalnych (warto wymienić zwłaszcza siedmiotomowy dwujęzyczny, polsko-angielski, inwentarz do zespołu 301, czyli relacji ocalonych z Zagłady, które jako materiał badawczy profesor Tych bardzo wysoko cenił). Wszystkie te działania były nakierowane na jak najlepsze zachowanie i udostępnienie szerokiemu gronu badaczy bezcennych zespołów archiwalnych.
Feliks Tych położył wielkie zasługi na polu upowszechniania wiedzy o historii Żydów, ze szczególnym uwzględnieniem Szoa. Pod Jego kierownictwem rozpoczęły się duże przedsięwzięcia edytorskie adresowane zarówno do badaczy Zagłady, jak i do szerokiego grona odbiorców. W pierwszej kolejności – kompletna edycja Archiwum Ringelbluma, której pierwsze trzy tomy ukazały się w czasie kadencji Tycha na stanowisku dyrektora ŻIH, a następne – wydawane zgodnie z opracowanymi przez niego założeniami – mają szansę ukazać się do końca 2017 r. Ważną książką, wprowadzającą w światowy obieg naukowy relacje ocalonych z zasobu archiwalnego ŻIH, był wydany po niemiecku wybór świadectw Kinder über den Holocaust. Frühe Zeugnisse 1944-1948 (red. Feliks Tych i in., Berlin 2008). Innym przedsięwzięciem skierowanym do szerokiego grona odbiorców była zainicjowana przez Profesora seria wydawnicza „Wspomnienia, Relacje, Dzienniki”, prezentująca historię XX w. przez pryzmat indywidualnych losów żydowskich. Doceniając wartość unikatowych świadectw osobistych, Tych opublikował wybór relacji Widziałem Anioła Śmierci. Losy deportowanych Żydów polskich w ZSRR w latach II wojny światowej (red. Maciej Siekierski, Feliks Tych, Warszawa-Stanford 2006). Należy podkreślić, że profesor Feliks Tych był już wcześniej doświadczonym edytorem tekstów źródłowych (z zakresu historii ruchu robotniczego) i autorem (wspólnie ze Stanisławem Kalabińskim) opracowania Materiały do instrukcji wydawniczej dla źródeł do dziejów najnowszych Polski (Warszawa 1958), które wykorzystywane jest do dziś.
Profesor Tych był także dydaktykiem z powołania. Lubił wykładać, a zwłaszcza cenił sobie wykłady dla nauczycieli. Ich formację uznawał za kluczowy element przyszłej zmiany świadomościowej Polaków oraz podniesienia poziomu wiedzy historycznej i wrażliwości w odniesieniu do Zagłady. Jako dyrektor ŻIH nie tylko organizował szkolenia dla nauczycieli w swojej instytucji, lecz także brał udział jako wykładowca w Międzynarodowej Szkole Letniej „Nauczanie o Holokauście”, organizowanej przez Centrum Badań Holokaustu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Specjalnym rodzajem wykładu, o światowym zasięgu, było przemówienie, jakie profesor Tych wygłosił na zaproszenie frakcji SPD w siedzibie Bundestagu z okazji międzynarodowego dnia pamięci o Holokauście 27 stycznia 2010 r. Odniósł się w nim do kwestii odpowiedzialności za Zagładę i, jak to nazwał, grzechu zaniechania społeczeństw europejskich, które na różne sposoby w mord na Żydach były uwikłane: jako denuncjatorzy, sprawcy, obojętni świadkowie czy ratujący. Postulował w swym przemówieniu, by częścią europejskiej świadomości historycznej stało się przyznanie do uwikłania w zbrodnię, co w konsekwencji miałoby oczyścić recepcję Zagłady i stać się początkiem moralnego przełomu Europy.
Jako badacz Szoa profesor Tych zadebiutował późno, bo dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Był już wtedy uznanym badaczem dziejów ruchu robotniczego, z bogatym dorobkiem naukowym i edytorskim w tej dziedzinie. Choć swoim pierwszym naukowym fascynacjom pozostał wierny do końca życia, to jednak zmiana sytuacji politycznej w Polsce oraz objęcie nowych dyrektorskich funkcji w ŻIH zaowocowały zmianą tematyki badawczej profesora Tycha. Publikacje naukowe z tego okresu skoncentrowane były już prawie wyłącznie na tematyce Zagłady, ze szczególnym uwzględnieniem stosunków polsko-żydowskich oraz szeroko rozumianych skutków Holokaustu. Kwestiom tym poświęcony jest zbiór esejów Długi cień Zagłady. Szkice historyczne, napisany w części wspólnie z żoną Lucyną i opublikowany w 1999 r. Książka ta weszła na stałe do kanonu literatury przedmiotu, a jej autor dzięki esejowi Świadkowie Shoah. Zagłada Żydów w polskich pamiętnikach i wspomnieniach jawi się jako jeden z prekursorów wykorzystania polskiej literatury dokumentu osobistego do badań nad Zagładą.
Za naukowe dzieło życia Profesora należy prawdopodobnie uznać ogromny projekt badawczy dotyczący następstw Zagłady w Polsce. Wielką zasługą Tycha była nie tylko koncepcja projektu, zebranie grona doborowych badaczy (niemal trzydzieści osób!) z różnych dziedzin nauki, zarażenie ich swą wizją, lecz także sprawne, konsekwentne przeprowadzenie tak dużego i długiego przedsięwzięcia. Książka będąca efektem wspólnej pracy zespołu, czyli Następstwa zagłady Żydów. Polska 1944-2010 (red. Feliks Tych i Monika Adamczyk-Garbowska, Warszawa-Lublin 2011), pokazuje, że w odniesieniu do zagłady Żydów narracja kończąca się na 1945 r. jest anachroniczna. Badacze z grupy Tycha wskazują na konieczność wyznaczenia nowej cezury zamykającej zakres czasowy zjawiska ze względu na długofalowe skutki społeczne, polityczne i kulturowe Zagłady dla całego społeczeństwa polskiego. Opublikowanie anglojęzycznej (nieco rozszerzonej) wersji książki w 2014 r. (Jewish Presence in Absence: The Aftermath of the Holocaust, 1944-2010) budziło nadzieję profesora Tycha, że badania jego zespołu wejdą do obiegu światowego, przede wszystkim zaś staną się inspiracją do powstania analogicznych projektów w innych krajach europejskich.
Zainteresowania badawcze oraz działalność edytorska i edukacyjna w zakresie historii zagłady Żydów miały w przypadku Feliksa Tycha swoje źródło w jego doświadczeniu biograficznym. Tak się złożyło, że dwa teksty, które zamieścił na łamach naszego pisma, rzucają światło na tę kwestię; oba mają walor osobisty i były bezpośrednim powrotem do dramatycznych lat wczesnej młodości, która przypadła na lata niemieckiej okupacji. Naszym przywilejem było opublikowanie wywiadu z Profesorem (O ukrywaniu się po „aryjskiej stronie”. Z profesorem Feliksem Tychem rozmawia Barbara Engelking, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2005, nr 1). Powracał w tej rozmowie do okupacyjnej Warszawy, do doświadczeń ukrywania się na aryjskich papierach, do życia w rodzinie swej przybranej polskiej matki Wandy Koszutskiej. Rekonstruował, widziane oczami dziecka, stosunki polsko-żydowskie pod okupacją niemiecką. Ze wspomnień tych wyłaniał się obraz człowieka dalekiego od powierzchownych sądów i uogólnień, uważnego obserwatora rzeczywistości, wrażliwego na zróżnicowanie i niejednoznaczność ludzkich postaw.
Specjalnie dla naszego rocznika profesor Tych opracował dziennik piętnastoletniej Miriam Chaszczewackiej, swojej przedwojennej koleżanki, zamordowanej w Radomsku w październiku 1942 r. (opublikowany w nr. 9 „Zagłady Żydów” z 2013 r.). Tych był nie tylko wydawcą, lecz przede wszystkim przewodnikiem po świecie, do którego on także przed wojną należał i który pamiętał. Powrót po latach przez medium dziennika Miriam do Radomska, z którego większa część jego rodziny, w tym rodzice i część rodzeństwa, została wywieziona do obozu zagłady w Treblince, było z pewnością doświadczeniem trudnym emocjonalnie. Podjął je jako ocalony i jako badacz, uważający świadectwo osobiste ofiar za najważniejsze źródło do odtwarzania historii Zagłady.
W bezpośrednim kontakcie Profesor sprawiał wrażenie człowieka raczej zamkniętego w sobie, zachowującego dystans i powściągliwego. Bliższe mu osoby potwierdzają jego serdeczność i gotowość niesienia pomocy potrzebującym przyjaciołom. Profesor Feliks Tych pełnił przez wiele lat swej działalności funkcję ambasadora zamordowanych Żydów. My zapamiętamy ujmujący uśmiech, jakim darzył rozmówców, a przede wszystkim jego zaangażowanie w szerzenie wiedzy na temat zagłady Żydów i wysiłek włożony w upowszechnianie dokumentów.
RedakcjaWładysław Bartoszewski
WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI
(1922-2015)
Najpierw słowo o lekcji ekonomiki przeżycia, jakiej pół wieku temu udzielił mi człowiek doświadczony. Pisząc o doświadczeniu, mam na myśli udział w konspiracji w latach 1939-1942, aresztowanie przez Gestapo, utratę zębów, pobyt w Auschwitz, Dachau i Sachsenhausen ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mówił tak: Skoro pytasz o ratowanie ludzi, to pamiętaj, że można było za to dostać kulę albo znaleźć się w obozie. Podobnie ze szmuglem rąbanki. Z tym że schabowego chciał zjeść każdy, a ratować Żyda – raczej nie. To sprawa delikatna, bo na początku jest groźba śmierci i strach. Sprawa decyzji. Należy rozważyć okoliczność jej podjęcia. I tyle.
Mając to w pamięci, nie będę dociekał, domniemywał i interpretował. Przedstawiam notatki z trwających ponad dziesięć lat rozmów z Władysławem Bartoszewskim. Mówił tak:
...Zostałem pracownikiem Przychodni nr 1, która mieściła się na parterze niewielkiego domu przy ulicy Hozjusza, obok kościoła św. Stanisława Kostki. W kilkupokojowym mieszkaniu lekarka dr Ochnicz-Czerniewska i pielęgniarka, siostra Maria, przyjmowały ubogich, chorych, rannych żołnierzy, wszystkich, komu potrzebna była pomoc medyczna. Porada kosztowała 1 zł. Pełniłem funkcje intendenta, księgowego, gońca i woźnego. Obie panie, znacznie ode mnie starsze, traktowały mnie, osiemnastolatka, z wielką życzliwością i nie bez matczynego rozczulenia. Uposażenie było skromne. Mogłem za nie kupić nie więcej niż trzy kilogramy tłuszczu, ale czułem, że robię coś sensownego, a to bardzo dużo. No i od 1 maja 1940 r. miałem legitymację Polskiego Czerwonego Krzyża, wystawioną w języku polskim i niemieckim, z fotografią, pieczątką i podpisami zarządu – honorowaną w czasie policyjnych kontroli ulicznych. Wygarnięto mnie 19 września o świcie, przed godziną policyjną. Matka obudziła mnie, zaniepokojona dużą liczbą Niemców na ulicy. Uważałem, że mama niepotrzebnie panikuje. Po chwili do mieszkania wtargnęli panowie w żelaznych melonikach, tak wtedy mówiło się na hełmy, i nie zwracając uwagi na matkę, wrzasnęli w moim kierunku: Aufstehen! Mitkommen! Wstałem. Matka kazała mi wziąć jesionkę, choć było ciepło. Na podwórzu stali sąsiedzi, z naszego domu wyprowadzono chyba ze trzydziestu. Pod eskortą doszliśmy do placu Wilsona, gdzie stały ciężarówki SS. Tam sprawdzili nam dokumenty. Pracownikom elektrowni, gazowni i wodociągów kazano iść precz, czyli do domów, reszta na budy. Jechaliśmy ulicami Warszawy. Przechodnie idący do pracy z lękiem patrzyli na konwój, niektórzy odwracali głowy. Ciężarówki wjechały na teren koszar SS Reiterregiment Warschau. Zostaliśmy osadzeni w hali maneżu. Mówiąc dokładniej, kazano nam położyć się na zalegających podłogę maneżu suchych końskich odchodach. W hali było ponad tysiąc Polaków, pilnowanych przez dwóch podoficerów niemieckiej Służby Bezpieczeństwa (SD). Jeden z nich ustawił na stoliku ręczny karabin maszynowy i co jakiś czas puszczał serię nad naszymi głowami. Po jakimś czasie pozwolili nam usiąść, dali nawet kubły z wodą. Minęło kilkanaście godzin. Ustawiono nas w kolejkach do stolików, przy których siedzieli oficerowie i umundurowane maszynistki. Rozpoczęło się dokładne sprawdzanie dokumentów. Okazało się jednak, że Polski Czerwony Krzyż albo z niewiedzy – bo na pewno nie ze złej woli – albo z powodu zmieniających się przepisów nie zadbał o to, żeby na legitymacjach były dodatkowe pieczęcie niemieckie, tak zwane wrony albo gapy. W oczach oficera dokument bez niemieckiego orła nie miał żadnej wartości. Zostałem uznany za bezrobotnego.
Bezrobotny – czyli zbędny, niepotrzebny niemieckiej gospodarce w Warszawie. Pewnie mnie gdzieś wywiozą. I sprawdziło się. Po trzydziestu sześciu godzinach zawieziono nas na bocznicę kolejową przy ulicy Towarowej. Ciężarówki podjechały w taki sposób, że otwarte klapy bud dotykały wejścia do wagonów, które potocznie nazywa się bydlęcymi. Wrzaski: Los! Los! Schnell! Raus! Popychani przeskoczyliśmy do wnętrza wagonu. Trzask zamykanych drzwi. Ciemno, bo przecież noc. Słychać szczekanie psów, huk wystrzałów, wrzaski Niemców, warkot silników następnych bud, szczęk zatrzaskiwanych drzwi wagonów, znów wrzaski. To trwało. W końcu nadszedł infernalny świt. Pociąg ruszył .
Strach. Niepokój. Znaleźliśmy się w dzikich warunkach. Czterdzieści, może pięćdziesiąt osób w wagonie, część musi stać. Brak wody. Potrzeby fizjologiczne? Pod siebie. Nie wiadomo, jak długo będziemy jechać. Nie wiadomo dokąd.
Do ciężarówek wywoływano według listy alfabetycznej. Nasz wagon obejmował nazwiska od A do C. Jechałem z panem Adamskim, panem Bronikowskim, panem Bauerercem, panem Czaplickim. Ale pociąg był długi. Aż do litery Z, a nawet jeszcze dłuższy, bo jak się potem okazało, były tam wagony z więźniami politycznymi z Pawiaka, którzy mieli za sobą tygodnie albo miesiące przesłuchań na Szucha.
Pociąg stawał na bocznicach. W Poraju pod Częstochową dano nam kilka kubłów wody. Poraj był stacją na granicy Generalnego Gubernatorstwa i Rzeszy. Uznaliśmy, że wiozą nas na Śląsk, do pracy w przemyśle. I odczuliśmy ulgę. W końcu pociąg się zatrzymał. Był późny wieczór, przed północą. Szczekanie psów. Wrzaski. Ostre światło reflektorów ustawionych na samochodach. Los! Los! Raus! Schnell! Esesman wskakuje do wagonu i zaczyna bić ludzi kolbą karabinu. Instynktownie pojmujemy ich oczekiwania. Wagon stoi na wysokiej rampie. Trzeba skakać. Niektórzy przewracają się, kaleczą. Ustawieni w trójkową kolumnę, ruszamy w kierunku zabudowań, nad którymi góruje wysoki dymiący komin. I znów uczucie ulgi. To pewnie jakaś fabryka. Przechodzimy przez bramę, na której widnieje napis „Arbeit macht frei”. Praca czyni wolnym. To brzmiało jak zachęta. A więc skoszarowany obóz pracy. Zostaliśmy podzieleni na grupy liczące około trzystu osób. Przespałem parę godzin w bloku X, dokładniej zaś Xa, na pierwszym piętrze. Wczesnym rankiem obudził nas wrzask. Po chwili stanęliśmy na placu apelowym.
Pięć tysięcy więźniów stojących na baczność. Grupa esesmanów. Baraki. Komin, który okazał się kominem krematorium nr 1. Szalejący kapo. Trzydziestu, może czterdziestu. To byli prawie wyłącznie Niemcy. Jeden z nich – o czym dowiedziałem się później – był więźniem politycznym, reszta wielokrotnymi mordercami, gwałcicielami, których skierowano do obozu z obietnicą ułaskawienia za dobre sprawowanie. To znaczy za gorliwe wykonywanie rozkazów SS. Przywieziono ich z Sachsenhausen i Dachau. Stado dzikich zwierząt. Byli gorsi od esesmanów, bo ci – w białych rękawiczkach – tylko obserwowali. W pierwszym momencie to nawet wyglądało na jakiś cyrk, ci wrzeszczący, miotający się faceci w prążkowanych ubraniach, w beretach z trójkątami. Ale po chwili zobaczyliśmy, jak wyciągają z szeregu jakiegoś mężczyznę, biją go pałkami, katują. Upadł. Zaczęli go deptać. A my staliśmy na baczność, bez słowa, z niewidzącymi oczyma
Przez pierwsze dni niektórzy z nas żyli nadzieją rychłego zwolnienia. Skoro zostaliśmy uwięzieni niejako przez przypadek, to – logicznie rzecz biorąc – jesteśmy kimś w rodzaju zakładników. To tylko rodzaj ostrzeżenia, po którym wyjdziemy na wolność. Nadzieja bezpodstawna, choć wzmocniona faktem uwolnienia po 13 października 1940 r. dziesiątków osób z transportów warszawskich w wyniku skutecznych interwencji różnych instytucji niemieckich, przedsiębiorstw i, być może, pośredników wręczających łapówki .
Tąpnięcie nastąpiło 28 października. Tąpnięcie fizyczne i psychiczne. Zaginął wtedy jeden z więźniów. W odwecie zapędzono nas na plac. Apel karny trwał kilkadziesiąt godzin. Staliśmy w chłodzie, na deszczu. Ludzie padali, nikt ich nie ratował, więc umierali. Trzeba było stać na baczność, nieruchomo, żeby przeżyć. Ten apel opisał Jerzy Andrzejewski w swoim słynnym opowiadaniu, na podstawie relacji, ale talent pisarza i jego rozumienie ludzkiej kondycji sprawiły, że gdy sięgam po jego tekst, to nie mogę uwierzyć, że został napisany przez kogoś, kto nie był w obozie i nie przeżył tamtych wydarzeń. Apel kosztował życie stu kilkudziesięciu osób. Ja wiem, że sto kilkadziesiąt osób w porównaniu z infernalnymi danymi statystycznymi drugiej wojny światowej brzmi dosyć niewinnie. Ale sto kilkadziesiąt osób na pięć tysięcy stojących na placu apelowym... Nie zostali zatłuczeni, nie zostali zastrzeleni. Po prostu umarli. Byłem chudy, wątły, niedożywiony, umęczony pracą .
12 grudnia w czasie pracy przy czyszczeniu cegieł straciłem przytomność. No cóż, w tych warunkach normalne. Byłem wycieńczony, pokaleczony, zbolały. To zgodne z normą oświęcimską. Tak jak normalne byłoby, gdybym zginął pod uderzeniem pałki albo od przydeptania gardła butem kapo. Dziwną rzeczą było, że więźniowie zanieśli mnie do Krankenbau i położyli przy schodach. Nie mogli zrobić nic więcej, bo musieli natychmiast wrócić do pracy. Uratowali mi życie .
Nie miałem siły, by unieść powieki. Usłyszałem dialog prowadzony po polsku, niepewny, czy śnię, czy jestem na jawie. Głos I: – Bierzemy go? Głos II: – Nie, już nie ma po co! Wtedy chyba poruszyłem głową, a może otworzyłem oczy. Głos I: – A ty kto jesteś? Ja: – Maturzysta, student. Głos I: Skąd? Ja: – Z Warszawy. Głos I: Ojciec kto? Ja: – Urzędnik bankowy. Wtedy słyszę: – Inteligent! Weźmy go! Potem słowa, których nie pamiętam, i znów głos I, ten dla mnie życzliwy, dobry: – Może przeżyje. może będzie wiedział. Straciłem przytomność.
Obudziłem się spocony, brudny. Obok mnie leżał bez ruchu jakiś więzień. Łóżko metalowe, trzypiętrowe, wąskie, z cienkim, niezmienianym od dawna siennikiem. Okazało się, że byłem nieprzytomny dziesięć dni. W tym czasie koledzy karmili mnie, przenosili na kibel, myli.
Nastał Wielki Tydzień. We wtorek 8 kwietnia stanąłem przed lekarzami. Powiedzieli mi półszeptem, że za chwilę przyjdzie lekarz Niemiec, będzie pytał o mój stan zdrowia: – Masz odpowiadać, że nic ci nie dolega. – Ale przecież. – zaprotestowałem. Oni na to: – Jesteś zdrowy. Tak masz odpowiadać. Przypudrowali mi wrzody, czymś tam jeszcze posmarowali. Pojawił się lekarz w fartuchu, spod którego wystawał mundur. Lekarze Polacy zaczęli zadawać pytania po niemiecku: – Czy jesteś zdrów? Odpowiadam, że tak. Jestem trochę osłabiony, bo byłem długo w szpitalu, może trochę za długo. Pokiwali głowami. – Czy jesteś gotów do normalnej pracy? Odpowiedziałem, że tak, jestem gotów.
Byłem zdezorientowany. Co mnie czeka? A czy miałem jakiś wybór? Żadnego. Zresztą wkrótce zaprowadzono mnie do głównej kancelarii obozu. Otrzymałem do podpisania drukowaną deklarację, że nie mam żadnych pretensji ani roszczeń do władz obozu, czuję się zdrowy i przyjmuję do wiadomości, że wszelkie działania przeciw Rzeszy będą surowo karane. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa był to formularz stosowany w Niemczech przed wojną w stosunku do więźniów w Dachau czy Sachsenhausen, komunistów, socjaldemokratów, którzy często po paru miesiącach znów byli wysyłani do kacetów. Dostałem zaświadczenie zwolnienia z obozu, Entlassungsschein, z nakazem zgłoszenia się po przyjeździe do Warszawy w siedzibie Gestapo w alei Szucha.
Na peronie ludzie trzymali się od nas z daleka. Przestraszeni. W naszym przedziale były dwie nastolatki. Jedna z nich zapytała, czy jesteśmy z obozu. – Może... Wyjęła kanapkę z serem. Powiedziałem, że dziękuję, ale to przecież na pewno żywność z kartek. – Nie, nie, proszę nie odmawiać. Podzieliliśmy kanapkę na cztery części, zjedliśmy. W Katowicach weszliśmy do bufetu. Na nasz widok kelner mówi: – Nür für Deutsche! Ale skąd jesteście? – Z obozu! Zaprowadził nas do korytarza kuchennego, przyniósł herbatę. Wreszcie coś ciepłego do picia .
Przyjechaliśmy na Dworzec Główny. Był wieczór, tuż przed godziną policyjną. Dorożkarz nie chciał jechać na ulicę Słowackiego. Za daleko. Mówię: Panie, jestem z obozu, z Oświęcimia, muszę jechać do matki. Ruszył w stronę Wisły. Zdziwiłem się. Wyjaśnił mi, że woli jechać łukiem, żeby ominąć getto. Tam już stał mur strzeżony przez Niemców i policję.
A co do poranka. Nie mogłem wstać. Byłem wyczerpany. Zbolały. Rodzina zawiozła mnie dorożką w pobliże alei Szucha, miałem przecież zameldować się w Gestapo. Przyjęto mnie bardzo grzecznie. – Proszę siadać! Szokujące wrażenie w porównaniu z tym, jak byłem traktowany niespełna dwa dni temu. Podoficer przybił jakąś pieczątkę, coś zapisał, przekazał papiery tłumaczowi, który pyta: – Jak pan się czuje? A czułem się okropnie, półprzytomny. – Jestem trochę zmęczony – odpowiedziałem. – Czy pan zgłasza jakieś zażalenia? Mówię, że w obozie dano mi do podpisu stosowne oświadczenie. – No to w porządku. Gdyby były jakiekolwiek problemy, proszę nas poinformować. Niech pan idzie drogą przepisaną przez prawo i zgłosi się do Arbeitsamtu.
Rodzina czekała na mnie przy placu Unii Lubelskiej. Z siedziby Gestapo musiałem przejść kilkaset metrów. Do domu wróciliśmy dorożką. Położyłem się do łóżka. Na półtora miesiąca.
Jeden z lekarzy obozowych zdążył podać mi nazwisko dobrego dermatologa w Warszawie. Doktor Wacław Bernhard, brat profesora Roberta Bernharda, ordynatora u św. Łazarza, mieszkał przy Miodowej. Matka zatelefonowała do niego. Powiedział, że nie składa wizyt domowych. A matka, jak to kobieta w rozterce, powiada, że jest w beznadziejnej sytuacji, musi pracować, nie może zająć się synem, który właśnie wrócił z Oświęcimia. Na to doktor Bernhard zapytał o adres. Zjawił się niebawem, obejrzał mnie i zapłakał. Widziałem łzy. Proces leczenia był długi. Trzeba było stosować autoszczepionkę. Byłem zainfekowany gronkowcem. Doktor Bernhard leczył mnie bezpłatnie. Zastrzyki i masaże robiła mi – też bezinteresownie – sąsiadka, pani Stanisława Popławska, zawodowa pielęgniarka. Wiadomość o moim powrocie wzbudziła spore zainteresowanie wśród sąsiadów. Z naszego domu liczącego siedemdziesiąt mieszkań wywieziono do Auschwitz czternastu mężczyzn. Czterech wróciło.
Sąsiadka, moja rówieśnica, Hania Czaki, znałem ją tylko przelotnie, na podwórku mówiło się: Cześć! – Cześć!, no, tyle. Dowiedziawszy się, że jestem chory, przyszła do mojej matki, oferując pomoc. Mówię o niej z ogromnym wzruszeniem. Nie przeżyła wojny. Zginęła męczeńsko w 1944 r. – torturowana przez Gestapo, nie wydała tajemnic organizacyjnych. Była harcerką, absolwentką żoliborskiego liceum Aleksandry Piłsudskiej, studentką socjologii na tajnym uniwersytecie. Jednocześnie zaś – o czym dowiedziałem się później – była osobistą sekretarką i łączniczką kierownika Wydziału Informacji w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej, inżyniera Jerzego Makowieckiego „Tomasza”. Była bardzo powściągliwa. Zachowywała ścisłe reguły konspiracji, ja zaś nie zadawałem pytań. Przynosiła mi prasę podziemną, rozmawialiśmy, aż pewnego dnia zeszło na moje doświadczenia obozowe. Zaczęła przynosić malutką maszynę do pisania. Trzymała ją na kolanach, ja dyktowałem. Hanka zadawała dodatkowe pytania. Relacja była gotowa latem 1941 r. Minęło kilkanaście miesięcy. Wiosną 1942 r., na Wielkanoc, dostałem od Hanki powielaną broszurę Oświęcim. Pamiętnik więźnia, wydaną przez Kopr. Pytam, kto to taki. Hanka odpowiada ogólnikowo, że jakaś grupa ludzi utworzyła komisję zajmującą się dokumentacją. Wstęp do broszury wyjaśniał, że pamiętnik został znaleziony wśród notatek młodego człowieka, który przypadkowo znalazł się w Oświęcimiu, zachorował i zmarł. Hanka mówi: – Przeczytaj! Mówiliśmy sobie na ty, co wtedy jeszcze nie było powszechne w relacjach koleżeńskich. Czytam i widzę, że tekst jakoś znajomy. Mój tekst, z wstawionymi tu i ówdzie zdaniami, ze scenkami inaczej przeze mnie opowiedzianymi. Więc następnego dnia: – To jest to, co zapisałaś. A ona mówi: – No, powiedzmy, że w pewnym stopniu... Może ktoś przeczytał tamtą relację i na jej podstawie... .
Wciąż czułem na sobie ciężar nie do uniesienia. Chyba coraz większy... Z poczucia obowiązku odwiedziłem kilka rodzin więźniów, którzy zginęli w obozie. Moja szczerość spotykała się z niechęcią, z niewiarą, z podejrzliwością. – Co pan opowiada, przecież mój mąż był w chwili zatrzymania okazem zdrowia! A ja wiedziałem, że odbito mu nerki, żonie zaś wysłano depeszę, że zmarł wskutek uremii. Takie spotkania były wyjątkowo bolesne. Przychodziłem w najlepszych intencjach, nie bez ryzyka, bo przed wyjściem z obozu podpisałem deklarację milczenia. To był dla mnie straszny okres. Złapałem się na tym, że słysząc stuk podkutych butów, wtulam głowę w ramiona, w oczekiwaniu na uderzenie. Odruch warunkowy. Zauważyli to moi koledzy ze studiów, bo jesienią 1941 r. zacząłem studiować na tajnym uniwersytecie, więc koleżanki i koledzy zauważyli ten odruch, o hańbo! on ma jakieś lęki!
Wyzwolenie przyszło latem 1942 r. Trafiłem wtedy na człowieka, który odegrał zasadniczą rolę w moim życiu. Niezwykłego człowieka. Ksiądz Jan Zieja liczył sobie wówczas czterdzieści kilka lat. Miał szczupłą, ascetyczną twarz, wysokie, lekko łysiejące czoło i spojrzenie kogoś, kto przebywając w naszym, doczesnym świecie jest jednocześnie obecny w świecie wartości wiecznych. Odbyłem u niego spowiedź. Uprzytomnił mi to, co teoretycznie powinienem był rozumieć sam z siebie, że skoro przeżyłem i jestem na wolności, to mam nad innymi przewagę wiedzy o złu tego świata, a jednocześnie – tym większy spada na mnie obowiązek. – Bóg chciał, żebyś przeżył, po co? – jak myślisz? – mówił.
– Nie po to, żebyś się nad sobą litował, ale po to, żebyś był świadkiem prawdy. Żebyś wiedząc, że istnieje tak straszne zło, upewnił się, że musi istnieć dobro. Są wokół nas ludzie nieszczęśliwi, cierpiący. Trzeba im pomóc! Więc ja, pamiętam, dość naiwnie zapytałem przy konfesjonale: – Ojcze, ale kim ja jestem? Nie mam pieniędzy, znajomości i wpływów. Jak znajdę tych ludzi? Odpowiedział:
– Sami do ciebie przyjdą, tylko nie schodź im z drogi. Otwórz oczy. Rozejrzyj się wokół. Czy wiesz, co dzieje się w getcie? A w getcie dziesiątki tysięcy ludzi umierały wtedy od głodu i tyfusu. Odpowiedziałem, że wiem, mam nawet jakieś kontakty. – Dobrze – powiedział. To było u urszulanek szarych, gdzie ksiądz Zieja mieszkał aż do śmierci . Po latach emisariusz Jur opisał mnie we wspomnieniach jako „działacza filosemickiego i katolickiego filantropa”. Czy jestem filosemitą? A czy gdybym pomagał w ratowaniu skazanych na zagładę Greków, musiałbym koniecznie być grekofilem? Nigdy nie dzieliłem ludzi wedle pochodzenia czy wyznawanej religii. Czy byłem filantropem? Czy jestem filantropem? φιλανθρώπως, filantropos – ten, co kocha ludzi! Czy kochałem ludzi? Przecież w obozie oświęcimskim, a potem w Warszawie, w trakcie likwidacji getta i jeszcze potem, widziałem i wiedziałem, do jak strasznych czynów człowiek jest zdolny, jak łatwo wyzbywa się elementarnych zasad człowieczeństwa. Ja wiem, że Jur chciał dobrze – chciał w możliwie najbardziej precyzyjny sposób wyjaśnić czytelnikom istotę naszej działalności, ale czy znalazł słowo właściwe? Dziś myślę, że starając się ratować innych, ratowałem samego siebie. Przed czym? Przed pokusą zła. Przed zatratą. A takie działanie – wedle mojej wiary, wedle Kazania na górze – wypełnia się treścią, gdy dotyczy bliźnich, tych zagrożonych, tych w nieszczęściu, tych skazanych. „Zbrodnią jest reagować na nieszczęście dopiero wtedy, gdy się samemu zostanie zagrożonym”. To zdanie z mojego tekstu opublikowanego w konspiracyjnej „Prawdzie Młodych” w 1943 r. jest odbiciem słów księdza Jana Ziei. Bo wtedy, w czasie spowiedzi, byłem w strasznym stanie psychicznym: dwudziestojednoletni Bartoszewski wciąż miał przed oczyma osiemnastoletniego Bartoszewskiego stojącego przez kilkadziesiąt godzin na apelu karnym w obozie oświęcimskim, miał przed oczyma swoją śmierć. dana mi została możliwość bycia świadkiem prawdy. A właśnie latem 1942 r. rozpoczęła się likwidacja getta warszawskiego. Tak wybrałem.
Tyle o Władysławie Bartoszewskim. I o cnocie męstwa, cnocie, która wymyka się wszelkim teoriom, domysłom, domniemaniom i interpretacjom.
Michał Komar