Zakazana magia. Szkoła Astromagów. Tom 2 - ebook
Nie każda szkoła uczy magii – ta właśnie tak! Zapraszamy do Szkoły Astromagów!
Na szczycie Góry Astromagów działa wyjątkowa szkoła, w której uczą się dzieci wybrane przez los – każde z nich ma na dłoni tajemniczy symbol świadczący o posiadaniu magicznej mocy. Szkoła Astromagów to miejsce, gdzie nauka magii przeplata się z obserwacją gwiazd, a każdy dzień przynosi coś niespodziewanego!
Kiedy do Szkoły Astromagów trafia niezwykła dziewczynka o imieniu Lu-Lu, nikt jeszcze nie podejrzewa, że jej pojawienie się wywróci wszystko do góry nogami. Cudownie odmłodzony mistrz Mudżi wybiera się do Tkalni Losów, a Lu-Lu dołącza do grona pierwszaków, choć nie wszyscy są z tego powodu zachwyceni. Gdy wokół zaczynają dziać się dziwne rzeczy – uczniowie i astromagowie chorują, a nad Wieżą pojawia się ogień – podejrzenie pada na zakazaną przed laty magię zodiakalną. Co skrywają stare księgi, czym tak naprawdę jest zakazana magia i czy ma jakiś związek z Irys spod znaku Barana?
W drugim tomie serii „Szkoła Astromagów” szkolni przyjaciele muszą połączyć siły, by odkryć prawdę, zanim magia, która miała zostać zapomniana, znów się przebudzi…
„Szkoła Astromagów” autorstwa Anny Włodarkiewicz (znanej z serii „Gaja z Gajówki”), z ilustracjami Aleksandry Zapotocznej, to pełna magii i przygód opowieść o grupie młodych uczniów, których codzienność wypełniają tajemnice i gwiazdy. Gdy do szkoły trafia Lu-Lu, wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a dzieci zostają wciągnięte w niezwykłe wydarzenia, które mogą odmienić los wszystkich. Daj się porwać magicznej przygodzie!
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8417-299-5 |
| Rozmiar pliku: | 9,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Światła na niebie
Księżyc świecił raźno zza chmury, gdy z ciemnej norki wynurzył się jasny łebek. Króliczek poruszył noskiem, nadstawił oklapnięte uszy.
Już od rana wyczuwał w powietrzu napięcie, które rozchodziło się po Górze Astromagów jak kręgi na zmąconej kamieniem tafli jeziora i wprawiało jego drobne ciałko w drżenie. Po zachodzie słońca wrażenie jeszcze się nasiliło. Króliczek potarł łapką pyszczek, potrząsnął uszami. Nie, to nie był dobry dzień dla małego, strachliwego zwierzaczka. Wolał te zwyczajne, ciche godziny, gdy w spokoju podgryzał kawałki sałaty lub spał skulony w odnóżce tunelu, przytulony do braci i sióstr.
Wyskoczył z norki, wspiął się na tylne nogi i węszył.
Czuł się dziwnie. Futerko go swędziało, jakby oblazły go mrówki, więc przez chwilę pieczołowicie je czyścił.
Wtem przerwał i stanął słupka. Coś tu było nie tak. I to jeszcze bardziej nie tak, niż do tej pory.
Intuicja nakazywała mu wskoczyć do norki i udawać, że go nie ma, ale już drugi raz w ciągu tego dnia nie zamierzał jej posłuchać. Tak jak wtedy, gdy za ich ogrodzenie weszła ta głośna istotka z włosami pachnącymi suchą trawą.
Och, z jaką ochotą wskoczyłby jej teraz na kolana! Gdyby była obok, chyba nie czułby takiego niepokoju, jak teraz.
Pokicał wokół, przystanął, wibrysy czujnie mu zadrgały.
I nagle w ciemności nocy rozległ się potężny huk. Ziemia zadrżała pod łapkami króliczka. Jednocześnie na niebie rozbłysły różnobarwne światła.
Z jego norki i pozostałych tuneli poniosło się rytmiczne tap-tap-tap małych stóp. Rodzina króliczka drżała z trwogi i tupała ostrzegawczo, ale mimo przerażenia do niej nie dołączył.
Błyszczącymi oczyma śledził eksplodujące na niebie rozmazane plamy. Gdy jego nozdrzy dosięgnął drażniący zapach siarki, przetarł pyszczek łapką.
W końcu huk ucichł, zapadła cisza, a z oddali napłynęły kojące dźwięki melodii w sam raz do tańca. Króliczek zasłuchał się, a nawet… trochę pokołysał? Co też się z nim dzisiaj dzieje?
Niedługo potem drzwi prowadzące do Wieży Astromagów otworzyły się i obok ogrodzenia przemknęły dwie postacie. Światło księżyca srebrzyło się w jasnych włosach mniejszej z nich. Króliczek przyskoczył do siatki i wsparł się łapkami o metalowe oczko. Powęszył.
A potem wrócił do norki, znalazł właściwy korytarz i zaczął kopać. Tak szybko przebierał łapkami, jakby od tego zależało jego życie.