Zakład (nie)idealny - ebook
Zakład (nie)idealny - ebook
Marise, rozchwytywana pani seksuolog, ma szczęście w biznesie, jej interes rozkwita, a ona sama czuje się kobietą spełnioną – przynajmniej zawodowo. Jeśli chodzi natomiast o sercowe sprawy, nie potrafi zbudować stałego związku, zadowalając się jednorazowymi przygodami z o wiele młodszymi od niej mężczyznami. Żaden jednak nie jest w stanie jej zaspokoić. Żaden… dopóki na jej drodze nie stanie Zarius. Mężczyzna równie tajemniczy, co przebiegły, i w dodatku podający się za jednego z jej klientów. A wszystko po to, by poznać Marise bliżej i dowiedzieć się, za jaką cenę będzie skłonna sprzedać dom, który stoi dokładnie w miejscu, gdzie Zarius chce postawić swój nowy hotel. Kobieta nie zamierza ułatwić mu zadania i proponuje zakład, który wywróci życie tej dwójki do góry nogami i uczyni je o wiele ciekawszym… Czy Marise i Zarius znajdą nić porozumienia, czy też walka o dom spowoduje, że oboje stracą szansę na szczęśliwe zakończenie? Pełna humoru historia oprószona szczyptą pikanterii sprawi, że nie będziecie mogli wyjść z łóżka… z powodu czytania, oczywiście. „Pełna humoru, przesycona pikanterią historia, od której nie można się oderwać! Gorąco polecam!” - K.C. Hiddenstorm, pisarka „Wciągająca, zabawna, pikantna. Nie mogłam się oderwać. „Zakład (nie)idealny” Alicji Wlazło udowadnia, że kto się czubi, ten się lubi.” - Katarzyna Kowalewska, pisarka „Zakład (nie)idealny” to powieść, która okazała się petardą! Połączenie humoru, dobrej erotyki i romansu wyszło doskonale, co sprawia, że „Zakład…” zapewni Wam doskonałą rozrywkę na najwyższym poziomie.” - Patrycja Żurek, pisarka „Elektryzująca, pełna pożądania opowieść o dwójce świadomych własnych pragnień osób. Romans, który nie powinien był się wydarzyć, tajemnice, ukryte motywy oraz nieidealna, komplikująca wszystko propozycja. Lekka, zabawna i erotyczna historia pochłonęła mnie na całego, a teraz kolej na Ciebie! Założymy się, że Ci się spodoba?” - D.B. Foryś, pisarka Alicja Wlazło, urodzona 10.10.1990, absolwentka filologii angielskiej. Szczęśliwa żona oraz matka dwóch wspaniałych synów. W 2018 zadebiutowała powieścią fantastyczną „Mrok”, rozpoczynającą cykl „Zaprzysiężeni”. W marcu 2019 w antologii „Siła jej piękna” ukazało się jej opowiadanie obyczajowe „Kroczek po kroczku”. W roku 2020 pojawił się drugi tom cyklu „Zaprzysiężeni” – „Iskra” – oraz romans sensacyjny „Nim nadejdzie świt”. Tkaczka niepowtarzalnych historii, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia są po to, by po nie sięgać. W książkach stawia na emocje oraz niespodziewane zwroty akcji. Czytelnicy stwierdzili, że przydomek Cliffhanger idealnie do niej pasuje.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67024-36-5 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Zarius
Marise
Od Autorki
Marise
Audrey
Marise
Marise
Marise
Marise
Marise
Colin
Marise
PodziękowaniaZarius
– Czyli rozumiem, że tym razem nie wykpię się ani napiętym grafikiem, ani kolejną niby-randką z kolejną niby-narzeczoną?
Mlasnął niezadowolony, gdyż znał na pamięć utartą regułkę sekretarki. W kółko przytaczała to samo tłumaczenie między jednym niekończącym się wywodem a drugim. „Przecież to twoje zadanie! Kto, jak nie ty? A czy ja pchałam się na to stanowisko?” Mimo zamkniętych oczu widział, jak kobieta wykrzywia pulchną twarz w grymasie niezadowolenia i jeszcze poprawia te swoje trójkątne bryle, wciskając je głębiej na nos. A żeby tak se je wstawiła zamiast przegrody nosowej, może wtedy wreszcie odnosiłaby się do niego z szacunkiem i skończyłaby z dodawaniem na końcu zdań określenia „panie prezesie”, które w jej ustach brzmiało wyjątkowo uszczypliwie. Parsknął śmiechem, niemal się dławiąc. Svetlana nigdy nie zniżyłaby się do tego poziomu.
Trzask dokumentów rzuconych na biurko sprawił, że Zarius wzdrygnął się i postawił zmysły w gotowości; uchyliwszy niechętnie powieki, skierował spojrzenie na purpurowe oblicze coraz wyraźniej wściekłej Svetlany. Drobny łańcuszek przyczepiony do błękitnych piórek okularów, teraz wplątanych w liche perłowoblond włosy, zadźwięczał, gdy szkła zsunęły się na czubek nosa – jeszcze bardziej irytując swoją panią.
– A ty dalej masz to wszystko gdzieś, Zariusie! – sapnęła ze złością. Cofnęła twarz, a drugi podbródek zrównał się z tym właściwym. – Czy to ja chciałam budować nowoczesny hotel na jakimś zadupiu?
Zarius obrócił fotel przodem do biurka i oparł złożone dłonie na połyskującym czernią szklanym blacie. Stłumił westchnienie.
No i się zaczyna – pomyślał.
– Nie, Svetlano – przyznał potulnie.
Ale ona jakby już nie słuchała. Po prawdzie nigdy go nie słuchała.
– Więc może to ja uparłam się, żeby odwiedzić każdego z lokatorów, którym tak w ogóle zabierasz dom?
– Nie, ale.… – Uniósł palec, lecz strzepnęła go sprzed oczu niczym namolnego komara.
– A czy przypadkiem ja wybrałam miejsce, w którym mieszka najbardziej uparta i rozchwytywana pani seksuolog w całym Londynie?
Westchnął. Uniósł spojrzenie na Svetlanę i zapytał ze spokojem:
– Skończyłaś?
Prychnęła niczym wściekła kotka w rui; pomimo faktu, że menopauzę przechodziła chyba za czasów dinozaurów.
– Skończę…
– Jak umrę – dokończył za nią; w ostatniej chwili powstrzymał się, by nie parsknąć śmiechem, szczęśliwie dla siebie.
Svetlana wyprostowała się, uwydatniając jeszcze bardziej okrągły brzuch, który każdego ranka tak pieczołowicie starała się ukryć pod bielizną wyszczuplającą. Nabrała głęboko powietrza, a Zarius wiedział, że zaraz nastąpi wybuch; o ile go nie powstrzyma.
Odsunął krzesło, a kółka z łoskotem potoczyły się do tyłu, podskakując na wklęsłych łączeniach białych paneli. Pan prezes stanął przy kobiecie w ułamku sekundy i zamknął ją w uścisku.
– No, już, już – powiedział głosem zbitego psiaka, który działał na nią od pierwszego dnia ich znajomości. – Przecież wiesz, że tylko się tak z tobą droczę, kochana.
Z całych sił próbowała utrzymać powagę, lecz gdy ucałował ją w policzek, spojrzała na niego groźnie i wywróciła oczami; a całe napięcie i złość z niej wyparowały. Poklepała go po policzku, a następnie pogroziła palcem.
– Żeby mi to było ostatni raz! – ostrzegła, po czym obróciła się na pięcie, dodając: – Umówiłam ci wizytę na następny piątek. Ale i tak sądzę, że powinieneś najpierw odwiedzić tę seksuolog oficjalnie zamiast podszywać się pod nie wiadomo kogo.
Zarius poprawił poły marynarki.
Pochylił głowę, niby całkiem pochłonięty tą jakże ważną czynnością, lecz kącik ust drgał mu zdradziecko.
Svetlana westchnęła.
– Ale oczywiście tego nie zrobisz.
Wyszczerzył zęby.
– Trochę więcej wiary! – rzekł niby urażony.
Machnęła jedynie ręką, spisując go na straty; robiła to średnio trzy razy na dzień.
– W twoim przypadku pozbyłam się jej już dawno. – Westchnęła, po czym burknęła pod nosem: – A sądziłam, że wychowuję cię na dobrego i mądrego mężczyznę. To patrzcie, państwo, prawdziwe licho mi się trafiło!
Zarius roześmiał się, a następnie przysiadł na krawędzi biurka tuż obok zdjęcia przedstawiającego jego w wieku ledwie siedmiu lat oraz Svetlanę – jedyną rodzinę, jaka mu została.
– Przecież mądre ze mnie licho – zaprzeczył. – A czy to moja wina, że lubię się czasem zabawić?
Zmierzyła go długim spojrzeniem, a na jej twarzy odmalowało się ogromne zmęczenie, któremu dawała przepustkę naprawdę rzadko; choć ostatnio zdarzało się to coraz częściej. Jak dla Zariusa – zbyt często; martwił go taki stan rzeczy.
– Po prostu chciałabym, żebyś znalazł sobie porządną kobietę i wreszcie zaznał szczęścia – wyszeptała. – Tymczasem odnoszę wrażenie, że nawet nie szukasz.
Odwrócił wzrok, zawieszając go na rozciągającym się za oknem wieżowca widoku. Niczego ciekawego nie dostrzegł, same szare budynki, biurowce, bruk i ludzie – zupełnie dla niego obcy; a mimo to nie umiał ponownie spojrzeć Svetlanie w oczy.
– Mówiłem ci już, że nie zamierzam szukać – odparł. – Nikogo nie potrzebuję.
– Na razie – powiedziała cicho; drzwi skrzypnęły, gdy je uchyliła. – Dopóki mnie nie zabraknie.
Po tych słowach wyszła, zostawiając go z pustką w sercu i mętlikiem w głowie. Nie chciał o tym myśleć; ani teraz, ani nigdy. Jakże mógłby zastąpić swoją wspaniałą nianię jakąś tam kobietą? I co, może miałby ją pokochać? Prychnął w duchu, a następnie zamaszystym krokiem okrążył biurko i usiadł za nim, sięgając po pierwszy plik dokumentów do przejrzenia, przygotowany na ten dzień. Jednak nawet pomimo świadomości, że były naprawdę ważne i powinien skupić na nich całą uwagę, nie potrafił. Umysł wciąż zaprzątały słowa Svetlany, a przeszłość również próbowała rozproszyć Zariusa.
Stłumił westchnienie. Sparzył się zbyt wiele razy; a tym wszystkim partnerkom od siedmiu boleści chodziło tylko o jedno: jego pieniądze. No i może o jeszcze jedną, bardziej przyziemną rzecz. Zaraz zganił siebie w myślach i uśmiechnął się pod nosem; bo, co jak co, ale kutasa to miał nieziemskiego.