Zakochany playboy - ebook
Zakochany playboy - ebook
Lazzero Di Fiore chce nawiązać współpracę z Giannim Casalem. Gianni jest zazdrosny o swoją żonę, która była kiedyś kochanką Lazzera. By go uspokoić, Lazzero postanawia pojawić się na imprezie w Mediolanie z narzeczoną, którą ma udawać Chiara Ferrante. Sądzi, że piękna i bystra dziewczyna sprawdzi się w tej roli, nie tracąc dla niego głowy. Nie przewidział tylko, że to z własnymi uczuciami przyjdzie mu się zmierzyć…
Druga część miniserii.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4494-7 |
Rozmiar pliku: | 791 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dla Lazzera Di Fiore i jego braci spotkania na drinkach w czwartkowe wieczory stały się cotygodniowym rytuałem, odkąd on i jego młodszy brat Santo, wtedy jeszcze studenci Uniwersytetu Columbii, siedząc przy stoliku w głębi sali, postanowili zrealizować marzenie o stworzeniu najlepszej na świecie firmy produkującej odzież sportową. Właśnie wtedy wydrapali na mahoniowym blacie stylizowany płomień, logo przyszłej firmy Supersonic, której klientami byli obecnie topowi sportowcy.
Lazzero, przeciskając się przez zatłoczony i gwarny sportowy bar Di Fiore w centrum Manhattanu, należący do niego i Santa, pomyślał ponuro, że zawodowy sukces oznacza też wystawienie ich prywatnego życia na widok publiczny. Zazwyczaj sobie z tym radził, jednak naruszenie jego intymnego azylu było kroplą, która przepełniła czarę goryczy.
Przyglądał się zgromadzonym licznie pięknym kobietom, które zwabiła tu notka prasowa Samary Jones, wdychał unoszący się w powietrzu zapach drogich perfum. To wszystko jej sprawka, pomyślał. Miał ochotę ją udusić.
– To się zamienia w cyrk – mruknął, wślizgując się na krzesło przy stoliku, przy którym siedzieli już jego bracia Santo i Nico.
– Dlatego, że autorka najsłynniejszej w mieście kolumny plotkarskiej postanowiła umieścić nas na drugim miejscu listy najbardziej pożądanych kawalerów? – rzucił Santo, ubrany w elegancki czarny garnitur od Hugo Bossa. – Powinniśmy pozwać ją do sądu, ale za to, że znaleźliśmy się na liście poniżej Barnaby’ego Alexandra. Uważam, że to dla nas obraźliwe. On zanudza kobiety, z którymi się umawia, ględząc o swoich miliardach.
– Odziedziczył rodzinną fortunę. Widocznie chciała trochę zamącić – podsunął z uśmiechem Nico.
Lazzero przyjrzał się starszemu bratu, który miał szczęście, że wymiksował się niedawno z grona kawalerów, zaręczając się z Chloe, z którą prowadził firmę Evolution, jedną z najlepszych na świecie wytwórni kosmetyków.
– Miło, że uważasz to za zabawne – burknął.
Nico wzruszył ramionami.
– Ty też byś tak reagował, gdybyś tkwił w moim cyrku. Nie pojmuję, dlaczego zgodziłem się na termin ślubu w Wigilię.
Lazzero nie potrafił się zdobyć nawet na odrobinę współczucia, ponieważ uważał samą ideę małżeństwa za obłęd.
– Pokaż mi to – rzekł do Santa.
Santo podsunął mu czasopismo „Gorące Plotki”. Potem jego uwagę przykuła efektowna blondynka przy barze, jawnie gapiąca się na niego. Poprawił krawat, rozparł się na krześle i otaksował ją wzrokiem.
– Całkiem niezła – rzucił.
Lazzero popatrzył gniewnie na listę dwunastu najbardziej pożądanych kawalerów sezonu, zestawioną przez Samarę Jones. Jego wzrok zatrzymał się na pozycji numer dwa:
Bracia Lazzero i Santo Di Fiore – młodzi, bogaci i oszałamiająco przystojni właściciele najpopularniejszej na planecie firmy szyjącej odzież sportową. Możecie ich znaleźć w czwartkowe wieczory w ich barze Di Fiore na Manhattanie, w którym nadal spotykają się na cotygodniowych naradach przy stoliku w kącie sali, przy którym niegdyś obmyślili swój fantastyczny biznesowy plan.
Lazzero z grymasem odrazy cisnął czasopismo na blat.
– Zdajecie sobie sprawę, że to wszystko – ogarnął gestem ręki salę – już nigdy nie będzie takie jak dawniej?
– Wyluzuj – rzekł przeciągle Santo, nadal wpatrując się w blondynkę, która także nie odrywała od niego wzroku. – Zaczekaj kilka tygodni, a ten rozgłos przycichnie.
– Albo nie – mruknął Lazzero.
Santo popatrzył na niego.
– Dlaczego jesteś taki spięty? Przecież nie może chodzić o to – powiedział, wskazując głową czasopismo.
Lazzero westchnął.
– Dziś po południu rozmawiałem przez telefon z Giannim Casalem. Nie chce podpisać umowy licencyjnej. Wie, że jego firma ma kłopoty i traci rynek, ale mimo to nie przyzna, że potrzebuje tej spółki z nami.
Co stanowiło problem, ponieważ Lazzero obiecał wspierającym ich finansistom, że do końca przyszłego roku Supersonic stanie się drugą najpotężniejszą na świecie firmą produkującą odzież sportową. A do tego niezbędne było pozyskanie legendarnej technologii butów biegowych Volare z firmy Fiammata będącej własnością Gianniego Casalego.
– Bądźmy szczerzy – rzekł Santo. – Prawdziwy problem polega na tym, że Casale cię nienawidzi.
Lazzero zamrugał.
– „Nienawidzi” to mocno powiedziane.
– Obecna żona Gianniego była kiedyś twoją kochanką. Wszyscy wiedzą, że Carolina poślubiła go po tym, jak z nią zerwałeś. Jego konto bankowe miało uleczyć jej zranione serce. Jednak ona wciąż cię kocha i wcale tego nie ukrywa. Ich małżeństwo przechodzi kryzys i Casale boi się, że ją straci.
Lazzera ogarnął gniew. Od początku zapowiedział Carolinie, że nigdy jej nie poślubi. Miał w pamięci katastrofalne, toksyczne małżeństwo swoich rodziców i poprzysiągł sobie, że nie powtórzy ich błędu. A ona wydawała się z tym godzić. Jednak po paru miesiącach ich związku, po wspólnej wycieczce do Azji, zaczęła zbyt swobodnie korzystać z klucza do jego apartamentu i zjawiać się nieproszona, by przyrządzać mu kolację.
Być może był zbyt pochłonięty pracą i zignorował sygnały ostrzegawcze. Ale kiedy się zorientował, co się święci, natychmiast zerwał z Caroliną.
– Niemożliwe, żeby Gianni traktował to tak osobiście – warknął. – Ta umowa jest warta pięćdziesiąt milionów dolarów. Odrzucenie jej byłoby z jego strony szczytem głupoty.
– Nie byłby pierwszym, któremu męska duma zaćmiła rozsądek – zauważył kpiąco Santo, unosząc brew. – Wiesz, jak możesz rozwiązać ten problem? Zagraj w przyszłym tygodniu w meczu La Coppa Estiva, w którym gra Gianni. Przyprowadź ze sobą jakąś ślicznotkę, by go przekonać, że nie jesteś zainteresowany Caroliną, i skorzystaj z okazji, by szczerze porozmawiać z nim o interesach.
Lazzero pomyślał o swoim szczelnie wypełnionym harmonogramie.
– Nie mam czasu na wypad do Mediolanu – odparł. – Ktoś musi trzymać ster firmy, podczas gdy ty hulasz po całych Włoszech i uwodzisz modelki.
Santo zmierzył go wzrokiem.
– Hulam? Masz w ogóle pojęcie, ile pracy wymaga zorganizowanie takiego charytatywnego meczu?
Lazzero uniósł rękę w pojednawczym geście.
– W porządku, cofam to. Jesteś wspaniały.
La Coppa Estiva, charytatywny mecz piłki nożnej rozgrywany w zwariowanym na punkcie futbolu Mediolanie, sponsorowało kilka najpopularniejszych światowych firm, w tym także Supersonic i Fiammata. Uczestniczyli w nim najwięksi przemysłowcy, a także ich partnerzy biznesowi i sponsorzy. Santo, dzięki swoim zdolnościom logistycznym, już drugi rok z rzędu został wybrany przewodniczącym komitetu organizacyjnego.
Lazzero odetchnął głęboko i pociągnął łyk piwa. Santo miał rację – ten mecz był w dającej się przewidzieć przyszłości jedyną okazją dotarcia do Gianniego.
– Dobrze, pojadę – zgodził się. – Ale nie mam pojęcia, kogo ze sobą zabrać.
– I to mówi facet, którego notes jest pełen adresów najpiękniejszych kobiet w Nowym Jorku – zripostował kpiąco Nico.
Lazzero wzruszył ramionami.
– Jestem zbyt zapracowany, by umawiać się na randki.
– Rozejrzyj się – rzekł Santo, spoglądając znacząco na kobiety rozlokowane strategicznie po całej sali. – Niewątpliwie one wszystkie zjawiły się tutaj, zwabione wzmianką Samary Jones. To dla ciebie idealna sposobność. Mogłoby ci to nawet poprawić nastrój.
Lazzero nie był zachwycony tym pomysłem. Przelotny związek to ostatnia rzecz, na jakiej mu obecnie zależało. Ale najwyraźniej był to jedyny sposób przekonania Gianniego, że mu nie zagraża.
Jednak nie zamierzał wybrać spośród tego stada kobiet polujących na niego i trafić na łamy plotkarskiej kolumny Samary Jones. Potrzebował partnerki dyskretnej i godnej zaufania, która potraktuje to jako układ wyłącznie biznesowy i nie będzie oczekiwała niczego więcej.
Z pewnością nietrudno będzie taką znaleźć.
W piątkowe poranki kawiarnia Daily Grind na nowojorskiej Upper West Side była zawsze pełna studentów z pobliskiego Uniwersytetu Columbia przesiadujących nad kawą oraz elegancko ubranych biznesmenów w drodze do biur.
Jednak dziś ten klient przetestował granice opanowania nawet tak spokojnej kelnerki jak Chiara Ferrante. Ubrany w kosztowny garnitur, z kluczykami porsche dyndającymi z koniuszków palców, z komórką przymocowaną do ucha, zamówił dużą kawę półkofeinową z mleczkiem sojowym, o temperaturze czterdzieści dziewięć stopni Celsjusza, „ani więcej, ani mniej”.
Potrzebujesz tej pracy, Chiaro – pomyślała. – Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Po prostu zrealizuj to zamówienie.
Wzięła głęboki wdech i złożyła przy kontuarze zamówienie na kawę z mleczkiem, o temperaturze czterdzieści osiem stopni Celsjusza – drobny akt buntu, któremu nie potrafiła się oprzeć.
– Nic ci nie jest? – spytała ją kelnerka Kat, jej przyjaciółka i współlokatorka. – Dziwnie dziś wyglądasz.
Chiara zebrała puste szklanki i włożyła do zlewu.
– Bank odrzucił prośbę mojego ojca o pożyczkę.
Na twarzy Kat odbiło się zatroskanie.
– Och, tak mi przykro. Wiem, że ostatnio nie najlepiej mu idzie.
– Może Todd przydzieli mi więcej zmian.
– Chcesz się zatyrać na śmierć? I tak już od kilku miesięcy pracujesz na dwie zmiany. – Kat oparła się biodrem o bar. – Potrzebny ci bogaty facet. To rozwiązałoby wszystkie twoje problemy. Stale proponują ci randki, a ty wciąż odmawiasz.
Ponieważ kiedy jedyny raz się zgodziła, to złamało jej serce.
– Nie interesuje mnie żaden bogaty facet – odparła stanowczo. – Przychodzą tu w eleganckich garniturach, z nadmiernie rozdętym ego, i myślą, że pieniądze dają im prawo traktowania kobiet jak zabawki.
– Nie możesz oceniać tak surowo wszystkich mężczyzn – zaoponowała Kat.
– Nie wszystkich. Tych tutaj w drogich garniakach – oświadczyła Chiara zjadliwym tonem.
– Chyba nie mogę przyznać ci racji – odezwał się głęboki męski głos.
Odwróciła się powoli i przyjrzała wysokiemu śniademu mężczyźnie opierającemu się leniwie o kontuar, ubranemu w srebrzysty garnitur od Toma Forda. Lazzero Di Fiore odznaczał się drapieżną, seksowną urodą, która wzbudziła w Chiarze zmysłowy dreszcz.
Jego wyraz twarzy świadczył, że słyszał każde jej słowo.
– Zastanawiam się, czy mógłbym dostać kawę, żeby napełnić moje „nadmiernie rozdęte ego” – powiedział.
Kat wydała zduszony dźwięk, a Chiara oblała się gorącym rumieńcem.
– Oczywiście – wymamrotała.
Z trudem oderwała się od kontuaru, podczas gdy mężczyzna ruszył do stolika przy oknie. Pomyślała z niepokojem, że może sobie pozwolić na poranne pogawędki z Lazzerem, ale nie na obrażanie stałych klientów i ryzyko utraty pracy.
Raczej rozbawiony niż urażony cierpkimi słowami opanowanej zazwyczaj kelnerki Lazzero usadowił się przy stoliku pod oknem i wyjął raport, który miał przejrzeć przed porannym zebraniem. Odkrycie, że nie wszystkie kobiety na Manhattanie polują na jego pieniądze, było w gruncie rzeczy pokrzepiające.
Poza tym przyznawał w duchu, że zafascynowało go ujrzenie, co się kryje pod opanowaniem Chiary. Od roku, odkąd tu przychodził, obserwował, jak mężczyźni odbijają się od jej oporu. Teraz zrozumiał, że widocznie została kiedyś skrzywdzona przez jakiegoś nadzianego, władczego faceta i nie chciała doświadczyć tego ponownie.
Liczył, że raport na temat włoskiego rynku mody sportowej, przygotowany przez jego zespół, pomoże mu opracować skuteczną strategię rozmowy z Giannim Casalem podczas La Coppa Estiva. Wciąż natomiast nie miał pojęcia, kogo powinien zabrać ze sobą do Mediolanu, żeby uśmierzyć zazdrość Gianniego.
Wcześniej przejrzał w notesie listę przyjaciółek, lecz żadna nie nadawała się do odegrania tej roli. Wszystkie jego byłe partnerki błędnie zinterpretowałyby tę propozycję. Podobnie zareagowałaby każda nowo poznana kobieta.
Ten tok myśli przerwało zjawienie się Chiary z kawą. Dziewczyna przygryzała usta, wyraźnie szukając czegoś, co mogłaby powiedzieć. Potem rozmyśliła się i bez słowa podała mu filiżankę tak energicznie, że parujący napój omal nie chlusnął na kosztowny garnitur Lazzera. Aby temu zapobiec, Lazzero wyciągnął rękę po filiżankę i przy tym ich palce się musnęły.
Lazzera przeniknął zmysłowy prąd. Ich spojrzenia się spotkały i piękne oczy Chiary pociemniały gniewnie do głębokiej zieleni.
To nie było nic nowego. Ta szczególna gra rozgrywała się pomiędzy nimi od tygodni, nawet miesięcy. Lazzero uczestniczył w niej z nawyku i chęci rozproszenia nudy, a Chiara reagowała w sposób świadczący, że on jest ostatnim człowiekiem na planecie, z którym chciałaby się umówić.
Znów przygryzła usta.
– Życzę smacznego – mruknęła i odeszła od stolika.
Lazzero rozsiadł się wygodnie w fotelu, napawając się ogarniającym go pożądaniem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio je czuł – kiedy czuł cokolwiek oprócz przypływu adrenaliny przy finalizowaniu jakiejś biznesowej umowy, a i to coraz rzadziej. Zdawał sobie sprawę, że w Chiarze pociąga go jej aura tajemnicy i rezerwy.
Przyjrzał się, jak z uśmiechem podawała kawę siwemu, co najmniej sześćdziesięcioletniemu Włochowi, rozmawiając w jego ojczystym języku.
Uznał, że jest więcej niż ładna, gdy się uśmiecha. Należała do typu kobiet, które nie potrzebują makijażu, żeby wyglądać pięknie, miała nieskazitelnie gładką cerę i zachwycające zielone oczy. Z jej figurą, w odpowiednim stroju wyglądałaby wręcz oszałamiająco.
I mówiła po włosku.
Uświadomił sobie nagle, że Chiara nadaje się idealnie. Jest bystra, urodziwa i najwyraźniej nie zainteresowana nim ani jego pieniędzmi. I chce pomóc finansowo ojcu. Potrzebował pięknej kobiety u swego boku, która pojedzie z nim do Włoch, pozwoli mu skupić się na czekającym go zadaniu i nie będzie miała wobec niego żadnych oczekiwań, kiedy ich układ się skończy. A ten układ rozwiąże problemy ich obojga.
Skinął na nią, a gdy podeszła, wskazał jej fotel naprzeciwko siebie.
– Usiądź – powiedział.
Rzuciła mu nieufne spojrzenie.
– Chcę omówić z tobą pewną kwestię – oznajmił.
Zawahała się zaskoczona, a potem usiadła. Uświadomiła sobie, że wszystkie kobiety w kawiarni zerkają ukradkiem na tego przystojnego mężczyznę. Nie chcąc być jedną z nich, śmiało spojrzała mu w oczy.
Wypił łyk kawy i odstawił filiżankę.
– Twój ojciec ma kłopoty w swojej cukierni.
Zmarszczyła brwi.
– To też usłyszałeś?
– Si. Powiedziałaś kiedyś, że robi najlepsze rurki z kremem w Bronksie. Dlaczego interes tak kiepsko mu idzie?
– Właściciel lokalu znacznie podniósł czynsz. Poza tym miał kilka niespodziewanych wydatków na naprawę urządzeń. A w jego wieku pożyczka rządowa nie wchodzi w grę.
– W takim razie mam dla ciebie pewną propozycję biznesową – oświadczył Lazzero. Popatrzyła na niego zdumiona. – W przyszłym tygodniu uczestniczę w meczu charytatywnym La Coppa Estiva w Mediolanie. Słyszałaś o nim?
– Oczywiście.
– Weźmie w nim udział Gianni Casale, dyrektor generalny firmy Fiammata produkującej odzież sportową, z którym chcę zawrzeć umowę biznesową, a także jego żona Carolina, niegdyś moja partnerka. Gianni jest o nią bardzo zazdrosny, a to utrudnia mi namówienie go na podpisanie tej umowy.
– Masz z nią romans? – wyrwało się Chiarze, zanim zdołała się powstrzymać.
– Nie – odparł. – Zerwałem z nią definitywnie. Ale znacznie złagodziłoby sytuację, gdybym zabrał do Włoch towarzyszkę. To przekonałoby Gianniego, że nie zagrażam jego małżeństwu.
– Sugerujesz, żebym pojechała z tobą do Włoch i odegrała rolę twojej dziewczyny?
– Tak. Oczywiście, stosownie ci to zrekompensuję, sumą, która pomoże twojemu ojcu wydobyć się z kłopotów finansowych.
Chiara otworzyła usta ze zdziwienia.
– Dlaczego ja? Mężczyzna taki jak ty ma z pewnością dziesiątki kobiet, które mógłby ze sobą zabrać.
Przecząco pokręcił głową.
– Nie chcę wziąć żadnej z nich. Opacznie by to zrozumiały. Potrzebuję dyskretnej kobiety, która oczaruje moich partnerów biznesowych. Myślę, że ten układ będzie korzystny dla nas obojga.
Korzystny układ – pomyślała z goryczą Chiara. Jej były facet, Antonio Fabrizio, zaproponował jej kiedyś „dogodny układ”. Tyle tylko, że Antonio uważał ją za dobrą do tego, by z nim sypiała, ale niepasującą do jego dystyngowanego świata.
Pokręciła głową.
– Nie nadaję się do tej roli.
– Wręcz przeciwnie – zaoponował Lazzero. – Potrzebuję kogoś, komu mogę zaufać i kim nie będą kierowały żadne ukryte motywy. Kobiety, która na pewno dotrzyma warunków naszego układu.
– Nie. To absurdalny pomysł. W gruncie rzeczy nawet się nie znamy.
– Znasz mnie od ponad roku. Rozmawiamy codziennie.
– Owszem – przyznała sceptycznym tonem. – Pytam cię o interesy albo o to, jaka jest na dworze pogoda. Potem podaję ci kawę i na tym koniec.
– Więc zjedzmy razem kolację i omówmy moją propozycję przy butelce wina.
Chiarze ścisnęło się serce. Znała taki scenariusz i wiedziała, do czego prowadzi. Nie zamierzała ponownie popełnić tego błędu.
– To niemożliwe – odparła. – Mam tutaj pracę i nie mogę jej stracić. Nie należę i nie chcę należeć do twojego świata. Nie mówiąc już o tym, że nikt nie uwierzyłby, że jestem twoją partnerką.
– Mylisz się. – Lazzero odstawił filiżankę i spojrzał Chiarze w oczy. – Jesteś piękna i bystra, a w odpowiednim stroju będziesz wyglądać oszałamiająco. Zobaczysz, La Coppa Estiva to całkiem inny świat.
– Właśnie dlatego odrzucam twoją propozycję. Chyba wyraziłam się jasno.
– Słyszałem, jak wcześniej wypowiedziałaś niesprawiedliwie uogólnioną opinię o mężczyznach powyżej pewnego progu dochodowego.
– Musisz zabrać ze sobą jakąś partnerkę, ponieważ Gianni Casale ci nie ufa, jeśli chodzi o jego żonę. Należysz dokładnie do tego rodzaju facetów, z którymi nie chcę mieć do czynienia.
– Nie proszę, żebyś się ze mną związała – odparł chłodno. – Proponuję, żebyś pozbyła się tego osobistego uprzedzenia wobec mężczyzny mającego wysokie konto w banku i rozwiązała swoje finansowe problemy. Nie wątpię, że świetnie odegrasz rolę, jakiej oczekuję, jeśli tylko się postarasz.
– Nie. Poproś kogoś innego. Jestem pewna, że któraś z kelnerek chętnie się zgodzi.
– Chcę ciebie – oznajmił spokojnie, po czym wymienił niebotyczną sumę.
Chiara szeroko otworzyła oczy. Te pieniądze wystarczyłyby ojcu na opłacenie czynszu do końca roku i uzdrowienie sytuacji finansowej cukierni. Ale przecież propozycja Lazzera to szaleństwo!
Wstała, zanim mogłaby do reszty stracić zdrowy rozsądek.
– Muszę wracać do pracy – oświadczyła.
Lazzero wyjął z portfela wizytówkę, napisał coś na niej i podał Chiarze.
– To numer mojej komórki, gdybyś zmieniła zdanie.