Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zakonnice odchodzą po cichu. Wydanie specjalne - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 listopada 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,79

Zakonnice odchodzą po cichu. Wydanie specjalne - ebook

Wydanie specjalne z nową częścią Echa! 
Czy książka została potępiona i zakazano jej czytania? Czy zmieniła coś w życiu byłych i obecnych zakonnic? Co sądzą o niej przełożone? W nowej części opowieść o tym, co się stało po pierwszym wydaniu książki.
Habit już uszyty. Za dwa miesiące siostra Joanna uroczyście otrzyma go z rąk Mistrzyni. Ale teraz jest noc i siostra Joanna myśli tylko o tym, czy wszyscy zasnęli. Jest po komplecie, światła zgaszone. Nie wolno opuścić łóżka, nie wolno się odezwać. Siostra Joanna łamie reguły zakonne i wymyka się z pokoju. Przebiega pod ścianą, po schodach w górę, do biblioteki. Drzwi skrzypią. Trzeba uważać. Między regałami czeka już siostra Magdalena...
Byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji. Powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją. Dla ludzi świat jest prosty: odeszła, bo na pewno w jakimś księdzu się zakochała.

Byłe zakonnice nie mogą uwierzyć: O czym oni mówią? Jaki biskup? W zakonie walczy się o przetrwanie. Jaki ksiądz? Tam szuka się sensu, który dawno został zgubiony. Jak wytłumaczyć, że chodzi o coś zupełnie innego?

W reportażu Marty Abramowicz znajdziecie odpowiedzi.

Kategoria: Reportaże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65853-35-6
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bohaterki

Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnéj,

Wokoło lecą szmaty zapalone;

Gorejąc, nie wiesz, czy? stawasz się w o l n y,

Czy to, co t w o j e, ma być zatracone.

Czy popiół tylko zostanie i zamęt,

Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie

Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,

Wiekuistego zwycięstwa zaranie!…

CYPRIAN KAMIL NORWID, W pamiętniku

Zajmij zawsze grzecznie swoje miejsce
i spełniaj to, czego od ciebie żądają.

Nie korzystaj z okazji, aby pozwalać sobie na to,
czego zabrania ci reguła. Oko Boga śledzi cię
także tam, gdzie nie sięga oko przełożonej.

PELLEGRINO CECCARELLI, Savoir-vivre siostry zakonnej,

Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych, Kraków 1985Siostra Joanna i siostra Magdalena

Habit już uszyty. Za dwa miesiące siostra Joanna uroczyście otrzyma go z rąk Mistrzyni. Będą obłóczyny. Zacznie się nowicjat. Ale teraz jest noc i siostra Joanna myśli tylko o tym, czy wszyscy zasnęli. Dochodzi dziesiąta. Jest po komplecie, światła zgaszone. Nie wolno opuścić łóżka, nie wolno się odezwać. Siostra Joanna łamie reguły zakonne i wymyka się z pokoju. Przebiega pod ścianą, po schodach w górę, do biblioteki. Drzwi skrzypią. Trzeba uważać. Między regałami czeka już siostra Magdalena. Siadają obok siebie. Jest tak ciemno, że będą mogły zobaczyć się dopiero, kiedy zacznie świtać.

Piąta rano. Magdalena zwleka się z łóżka. Ma pozwolenie od Mistrzyni, żeby wstać piętnaście minut wcześniej. Chciała się myć też rano, a nie tylko wieczorem. Kiedy wychodzi z łazienki, współsiostry są już gotowe. Szybko, biała bluzka, czarna spódnica. Ściągnąć włosy, poprawić kołnierzyk. Biegnie do kaplicy. Jeszcze słychać szelest habitów. Jeszcze komuś spadł brewiarz. Przeciska się między siostrami na swoje miejsce. Zdążyła.

Rozpoczyna się liturgia godzin. Poranna modlitwa jutrznia. Czytania, hymny, psalmy. Matka intonuje: „Powstało słońce płomienne i skłania serca do skruchy”…

Magdalena patrzy na zegarek. Dochodzi siódma. Jest głodna, słyszy, jak burczy jej w brzuchu. A jeszcze msza i kontemplacja. Rozgląda się. Część postulantek śpi w ławkach. Obudzą się, kiedy współsiostry przekażą im znak pokoju. Patrzy na Joannę, zatopioną w modlitwie. Magdalena tak nie potrafi. Po co ta kontemplacja? Od klęczenia bolą kolana. Mistrzyni uczyła: nie myśl, trwaj w kontakcie z Bogiem, rozważaj. Więc rozważa, że wolałaby konkretniej służyć Bogu. Pomagać ludziom, uczyć religii. Myślała, że dominikanki to żeńska odmiana dominikanów. Że będzie jak u braci: teologia, filozofia, nauka. Ale nie, siostry mają sprzątać, gotować i ustrajać ołtarz. Koniec kontemplacji. Ósma trzydzieści. Śniadanie.

Jedna za drugą wychodzą z kaplicy, śpiewając: De profundis clamavi ad te, Domine… Z głębokości wołam do Ciebie, Panie…

Ale zanim pójdą do refektarza, wchodzą do sali postulatu. Jeszcze akty. Stają w szeregu przed Mistrzynią. Jeśli coś zawiniłaś od komplety do rana, teraz musisz publicznie to wyznać.

– Poszłam pomodlić się do kaplicy w trakcie ciszy nocnej – mówi jedna.

– Zjadłam jabłko w pokoju, nie w refektarzu – mówi druga.

– Trzasnęłam drzwiami po komplecie – mówi trzecia.

– Spędziłam noc w bibliotece – mówi Magdalena. Chce dodać: „z drugą współsiostrą”, ale rezygnuje.

– Znowu? – karci ją spojrzeniem Mistrzyni.

Rozdział obowiązków. Joanna do kuchni. Magdalena do ogrodu. Mistrzyni dba, żeby nigdy nie były razem. Ostatnio podeszła do nich, kiedy Joanna myła schody, a Magdalena na chwilę przystanęła, i syknęła: – A wy co, stare dobre małżeństwo?

O co jej chodzi? Łączy je tylko duchowa więź. To chyba naturalne, że chcą jak najwięcej czasu spędzać ze sobą. Przecież w zakonie jest więcej takich przyjaźni. Siostry Maura i Aniela, one nawet pokoje mają obok siebie, na samej górze. Wszędzie razem chodzą, do pracy, na rekreację, na zakupy. Najmilsze i najbardziej uśmiechnięte osoby tutaj. Albo Julia z tą Gośką, co wszystkie podszczypuje, ich też się czepiają. Jak przybiegły spóźnione do kaplicy, to prosiły, żeby Joanna weszła z nimi, że niby gdzieś były razem, we trójkę. Albo Agata i Łucja z junioratu. Agata ostatnio zalewała się łzami, bo Łucja przez tydzień nie chciała się z nią spotykać. Już chyba jest dobrze, bo wczoraj razem chodziły po ogrodzie…

Mistrzyni przestrzega: żadnych indywidualnych przyjaźni. Więzi mają być wspólne, bo jesteśmy wspólnotą. Jeśli chcesz w niedzielę pójść na spacer ze współsiostrą, to za każdym razem z inną. Rozmawiaj ze wszystkimi, z żadną częściej, z żadną dłużej. Właśnie tak ma wyglądać siostrzeństwo w Chrystusie. I z profeskami nie wolno wam, postulantkom, mieć kontaktu więcej niż to konieczne. Z profeskami, czyli siostrami, które złożyły już śluby. Nie wolno zagadywać, wchodzić do ich cel, spotykać się z nimi w ciągu dnia, chyba że wymaga tego wasza praca. Dlaczego? Bo tak jest przyjęte. Mistrzyni nie tłumaczy. Nie ma obyczaju wyjaśniania przepisów, reguł i poleceń. Tak ma być i już. Wola Boska.

Dyżur w kuchni. Joanna nie może patrzeć na spiżarnię od podłogi do sufitu wypchaną jedzeniem. Dla niej ubóstwo oznaczało, że ma się tylko habit, wiaderko do mycia i grzebień. Jak Matka Teresa. A tu siostry kroją dziesięć ciast na podwieczorek. I dla przełożonych gotują w osobnym garnku lepsze jedzenie. Może się pomyliła i powinna wstąpić do misjonarek miłości?

Południe. Czas na Anioł Pański. Dziś w kaplicy. W niedzielę jest transmisja z Watykanu i siostry modlą się przed telewizorem. Tak samo było w czasie pielgrzymki, kiedy Jan Paweł II wznosił hostię na ekranie. Miały brać udział w mszy, a Mistrzyni kazała duchowo łączyć się z Papieżem.

Magdalena w ogrodzie. Wychowała się w bloku, nie ma pojęcia o ogrodnictwie. Siostra Euzebia opowiada jej, co gdzie rośnie, prosi o wyrwanie chwastów. Jeśli coś nazywa się śmierdziuszek, to chyba musi być chwastem? – Coś ty narobiła, dziewczyno! Przecież to są kwiaty! – krzyczy Euzebia.

Obiad. Wreszcie razem z Magdaleną w refektarzu, bo siedzi się powołaniami, rocznikami, a im wypadło, że naprzeciw siebie. To musiała być wola Boska, inaczej nie zaczęłyby ze sobą rozmawiać. Jeść trzeba w milczeniu, słuchając literatury religijnej. Ale można przynajmniej bezkarnie na siebie patrzeć. I czasem dowiedzieć się, o czym współsiostra myśli, co lubi, a czego nie.

Joanna często jest lektorką. Czyta, a współsiostry jedzą. Kiedy kończy, zwykle nie ma już dla niej obiadu. Jedyna szansa, że będą jakieś resztki przy stole, gdzie siedzi Matka i reszta generalatu. Te resztki z lepszego garnka.

Po obiedzie rekreacja. Czas wolny wspólny, który spędza się razem z innymi siostrami. Rekreacja jest traktowana bardzo poważnie, bo, jak wyjaśniła im to Mistrzyni, służy nie tylko odprężeniu umysłu wśród pracy, ale przede wszystkim zacieśnieniu więzów jedności i miłości w Chrystusie. Joanna nienawidzi tych rozmów o niczym, przyklejonych uśmiechów i obowiązkowego dzielenia się radością życia. Dziś omawianie są nadchodzące imieniny siostry Wikarii, najważniejszej osoby po Matce Generalnej. Joanna przysiada się do Magdaleny i z nudów bawi się sprzączką od jej sandałów. Przynajmniej w taki sposób może być blisko. Słucha z niedowierzaniem, jak Magdalena z werwą omawia szczegóły prezentu. Planowany jest obraz świętego Dominika haftem krzyżykowym, jeśli zdążą go wykonać, a jeśli nie, to figurki wszystkich postulantek z modeliny.

Czas wolny. Klasztor mieści się pod lasem, przy alei wysadzanej kasztanami. Wokół małe uliczki podmiejskiej dzielnicy, domki jednorodzinne, cicho i spokojnie. Gdyby nie krzyż na ścianie, trudno byłoby się zorientować, co znajduje się za ogrodzeniem. Brama zawsze zamknięta, trzeba dzwonić domofonem, żeby dostać się do środka. To nie jest liczące kilkaset lat opactwo. Nie ma tu katedry z XIII wieku, takiej jak ta, w której Magdalena poczuła powołanie. Jest podarowana zgromadzeniu przez pobożną parafiankę willa. Do niej dobudowywano przez lata resztę budynków. Z boku klasztor wygląda jak ośrodek wypoczynkowy – kilka poprzyklejanych do siebie domków połączonych w jeden pawilon. Od frontu stoi część przypominająca szkołę – trzy piętra, część murów pobielono, część została szara. Mieszczą się tutaj kaplica, kuchnia, refektarz i cele sióstr profesek. Postulantki mieszkają w osobnym budynku po przeciwnej stronie ulicy. Tam brama jest zawsze otwarta. Za ogrodzeniem duży ogród, a obok domek księdza kapelana.

Joanna z Magdaleną najbardziej lubią starą willę. Piwnice przerobiono na pokoje gościnne – kilka małych pokoików z tapczanami, w każdym stół przykryty obrusem, parę krzeseł. Po środku większa sala, dawna kaplica, po której została tylko sporej wielkości figura świętego Józefa. Obok maleńkie pomieszczenie. Krzyż, witraż, klęcznik. Tam siostry się spowiadały, a teraz Magdalena powierza Joannie swoje tajemnice. Mówi o ojcu, który pisze listy, o mamie, która czeka na jej powrót z zakonu. O rozstaniu rodziców. O tym, że przerwała teologię, by pójść do dominikanek, i boi się, że siostry nie pozwolą jej wrócić na studia. A przecież mili Bogu są bracia doktorzy i księża profesorowie. Czy zakonnica nie może służyć Panu wykładem, rozprawą, dysertacją? Opowiada o wszystkim, nawet o tym, jak bardzo tęskni za swoim jamnikiem Kasztanem.

Joanna myśli, że ona nigdy nie chciałaby wrócić do siebie na wieś. Do matki, która dbała, żeby dzieci wychować w wierze ojców. Ściśle przestrzegany każdy post, co niedziela o siódmej rano msza, co piątek obowiązkowo droga krzyżowa, a przed Wielkanocą gorzkie żale. Po szkole wszystkie rekolekcje. Najgorsze były maj i październik, kiedy matka co wieczór kazała na kolanach przed obrazem Matki Boskiej odmawiać na głos litanię loretańską. Joanna opowiada Magdalenie, jak płakała, kiedy musiała klepać kolejny różaniec. Jak zaczęła czytać Mertona i Eckharta, jak urzekły ją msze u dominikanów. Że poszła do technikum, na farmację, ale cały czas myślała o zakonie. Bóg oddał swoje życie za nią, więc ona chciała oddać swoje tym, którzy znikąd nie mają pomocy. Zapomnianym i odrzuconym. Wybrała już misjonarki miłości, ale bała się rzucić wszystko i wyjechać do Afryki. Może jednak powinna, bo tutaj w najlepszym razie zostanie pielęgniarką. W gorszym całe życie będzie ścierać kurze w zakrystii, jeśli tak zdecyduje przełożona.

To wielkie szczęście, móc powiedzieć komuś, co się przeżywa. W zakonie nie ma z kim porozmawiać o wątpliwościach. Ze współsiostrą nie wolno, a odpowiedź Mistrzyni jest zawsze taka sama: musisz to przemodlić. Magdalena wyłamała się pierwsza. W listopadzie podeszła do Joanny i zapytała: Czemu siostra taka smutna? Nie mieszkały w jednym pokoju, nie miały wspólnych obowiązków, nie stały obok siebie podczas modlitwy. Musiały wystarczyć tylko te chwile w refektarzu, kiedy Magdalena patrzyła współsiostrze w oczy, a Joanna lekko trącała jej nogę pod stołem. Czasem mogły jeszcze zamienić słowo w kolejce do spowiedzi. A to przecież za mało, jeśli kogoś tak bardzo chce się poznać, komuś tak dużo opowiedzieć o sobie, z kimś być tak blisko. Noce w bibliotece nie wystarczają, żeby poruszyć wszystkie ważne kwestie. Tematy zdają się nie kończyć. Magdalena pierwszy raz z takim przejęciem kogoś słucha, Joanna pierwszy raz za kimś tęskni. Nigdy nie sądziły, że przyjaźń może być taka piękna.

Z nastaniem wiosny każdą wolną chwilę spędzają razem w starym domku. Nikt tu nie zachodzi. Siadają więc blisko siebie na łóżkach. W kwietniu Joanna pozwala sobie na zdjęcie spinki z włosów siostrze Magdalenie. Zanurza twarz w jej włosach i czuje spokój. W maju pozwoli sobie swoimi ustami dotknąć jej ust. Są jeszcze przed ślubami czystości.

Dzwonią na nieszpory. Tak trudno oderwać się od siebie, ale obowiązki wzywają. Spieszą się. Magdalena biegnie do kaplicy, a Joanna jeszcze do kuchni zrobić kolację siostrze Scholastyce. Siostra Scholastyka ma osiemdziesiąt lat i choruje na parkinsona. Zdarza jej się okładać laską kaloryfer, kiedy usłyszy w nim diabła. Zdarza jej się też biegać w koszuli nocnej i welonie po kościelnym chórze w trakcie nieszporów. Tym razem jest jednak w swoim pokoju. Joanna w biegu robi kanapki z keczupem. Pod keczupem jest jeszcze trochę serka topionego, ale Joanna i tak zapamięta to jako swój największy wyrzut sumienia. Bo nie ma już czasu, żeby nawet chwilę z siostrą posiedzieć. Znów wpadnie ostatnia do kaplicy. Znów Mistrzyni ją skarci.

Opieka nad siostrą Scholastyką to dodatkowy obowiązek, na który Joanna sama musi wygospodarować czas. Nie zwalnia jej ani z modlitw, ani z rekreacji, ani z prac na rzecz wspólnoty. Musiałaby więc oddać te chwile z Magdaleną…

Po kolacji jeszcze pół godziny wspólnego obowiązkowego odpoczynku: rekreacja. Mistrzyni mówi, jak należy rozumieć posłuszeństwo. W Konstytucjach zgromadzenia zapisano:

W przełożonych niech siostry widzą osoby, które zastępują Boga i służą dobru wspólnoty. Niech więc chętnie poddadzą się ich kierownictwu, w duchu wiary i pokornej uległości spełniają ich polecenia i powierzone sobie zadania, wykorzystując do tego siły rozumu i woli, jak też dary natury i łaski. Czynne i odpowiedzialne posłuszeństwo zapewnia Zgromadzeniu jedność, tężyznę i żywotność.

Oznacza to, przypomina Mistrzyni, że listy mogą podlegać kontroli. Te, które napiszecie, macie mi oddać w niezaklejonej kopercie. Te, które przychodzą, także dostaniecie już otwarte. Na oglądanie telewizji i lekturę książek innych niż w bibliotece musicie mieć zezwolenie przełożonej. Na słuchanie płyt i kaset także. Nie wolno wam mieć żadnych pieniędzy. Wszystko, co przywieziecie z domu, należy najpierw pokazać przełożonej, która wedle uznania rozdysponuje, co możecie zatrzymać, a co winnyście oddać wspólnocie.

– Czy tego chciałam? – pyta siebie Joanna. I przypomina sobie, jak tydzień temu zostało jej z zakupów kilka groszy, których nie oddała. A potem, kiedy szły na wykłady do karmelitów, poczekała, aż siostry znikną za zakrętem, i szybko podbiegła do sprzedawczyni. Kilka groszy starczyło na precla. Cały dzień trzymała go w kieszeni płaszcza, żeby wieczorem zjeść po kryjomu w swoim pokoju. Magdalena uważała, że to niewłaściwe, i nie chciała się poczęstować. Joanna nie miała wyrzutów sumienia. A teraz pyta siebie: czy chcę całe życie nie móc o niczym sama zdecydować? Nawet o głupim preclu?

Koniec rekreacji, teraz do kaplicy na kompletę, ostatnią modlitwę liturgii godzin. Dzień kończą śpiewy: Salve, Regina, Mater misericordiae… Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia… O dwudziestej pierwszej w klasztorze gasną światła.

Habit już uszyty. Siostra Magdalena założy go jak sukienkę. Na głowę naciągnie białą gębkę, jakby kominiarkę z lycry, na nią nasadzi sztywny czepek, podobny do tego, jaki noszą pielęgniarki. Będzie widać tylko oczy, usta i nos, włosy schowane. Do niego przyczepi czarny welon. Trzeba go szpilkami upiąć. Całe życie upinać, nie tylko do przymiarek. Całe życie. Za dwa miesiące obłóczyny. Zniknie dla siebie i dla świata. Będzie dla Boga i wspólnoty. Wypełni powołanie.

Jedna rzecz nie daje jej spokoju. Przeniosą je do innego klasztoru, a tam nie ma biblioteki. Jak ona będzie się z siostrą Joanną spotykać? W łazience?

Od jutra urlop. Ostatni przed nowicjatem.

*

Joanna czeka na Magdalenę na peronie z bukiecikiem chabrów. Czerwiec, jest gorąco. Pociąg się spóźnia. Magdalena nie ma na sobie czarnej spódnicy i białej bluzki. Nie ma skromnej fryzury. Niesforne loki, sukienka w kwiaty. Joannie szybciej bije serce: jaka piękna!

W zakonie mają być jutro po południu. Nocują u kuzynki Joanny. W kawalerce jest tylko jedno łóżko. Kuzynka daje im dwie poduszki i koc, a sama kładzie się w kuchni. Nie śpią. Po raz pierwszy są tak blisko ze sobą. Z drugim człowiekiem. Tylko że ten człowiek jest kobietą. Czy to się podoba Bogu? Bóg mówi: wiara, nadzieja, miłość, a spośród nich największa jest miłość. Magdalena mówi, że kocha. Zatrzymuje się na moment świat. Chcą się połączyć. Chcą stać się jednym.

Jak po takiej nocy wrócić do zakonu? Nie są już tylko „siostrami w Chrystusie”. Magdalena uważa, że ich więź duchowa usprawiedliwia fizyczną, więc to nie jest grzech. Joanna myśli, że to jednak grzech. Szuka spowiednika. Ten podchodzi ze zrozumieniem. Mówi, że jeśli sytuacja się powtórzy, warto pomyśleć o odejściu z zakonu. Daje rozgrzeszenie.

Przed bramą klasztoru Joanna siada na ławce. Nie chce pójść dalej. Życie w zakonie to rozdzielenie z Magdaleną. Życie na wolności to grzech. Płacze. Magdalena mówi, że sobie poradzą i żeby wracać.

*

Mistrzyni zaostrza rygor. Czujnie im się przygląda. Magdalenie przydziela do pokoju siostrę Jankę: – Gdzie byłaś, Madzia? A co tam robiłaś? Wychodzisz? Pójdę z tobą – i tak w kółko, Janka nie odpuszcza ani na moment. Mistrzyni publicznie rozlicza je z potajemnych schadzek. Rekreacja zamienia się w sąd: – Siostry, wczoraj zostałyście razem z tyłu na spacerze i przyszłyście piętnaście minut po wszystkich. Izolujecie się od wspólnoty! Tak nie wolno! Co się z wami dzieje?

Coraz trudniej się wymknąć. Coraz trudniej wykraść chwilę dla siebie. Najpierw o świcie, gdy Janka wyjdzie do łazienki. Potem między śniadaniem a obowiązkami, kiedy przebierają się w robocze ubrania. Jeśli odpowiednio długo się zbierają i zostaną przez przypadek same, zdążą jeszcze się przytulić w pokoju Joanny. Później dopiero czas wolny przed nieszporami. Jeśli nie w starym domku, to w korytarzu nad pokojami generalatu. Albo w ogrodzie pod czereśnią. Coraz mniej liczą się z opinią, coraz więcej reguł i zakazów łamią. Atmosfera jest napięta, coś pęcznieje w powietrzu. Wszyscy czekają na wybuch.

Magdalena nie chce myśleć o przyszłości. Niech ta chwila trwa, niech nie trzeba będzie podejmować żadnych decyzji. Ale jak długo można nie nazywać tego, co się między nimi dzieje?

Joanna jest rozdarta. On dał jej wszystko, On poświęcił się dla niej. A ona Go zawodzi, ona Go zdradziła.

Ale przecież to On postawił na jej drodze Magdalenę. Może wystawia na próbę, a może chce, żeby ją kochała? Miłość jest czystym dobrem, nie może być złem. A Joanna chce poświęcić swoje życie dla miłości. Dla Niego. Dla niej.

Z Nim chce się połączyć. Z Nim być jednością. W Jego miłości zatopić.

Ale On nie jest cieleśnie. Nie rozmawia. Nie przytula.

Sama siebie musisz utulić.

A Magdalena jest obok. Pyta, uśmiecha się, dotyka. Fascynuje, zachwyca, pociąga. Czy Joanna ma dla niej zostawić to życie, gdzie są wszystkie odpowiedzi, gdzie nie ma lęku?

Całą noc sama modli się w kaplicy.

Zacznie wszystko od początku. Odejdzie do misjonarek miłości. Poświęci Magdalenę.

*

Magdalena jest wściekła. Robi wszystko, żeby zmylić Jankę i wykraść dla nich jeszcze jedną chwilę, a Joanna ją zostawia? Jak tak, to koniec! Joanna podczas komplety słabnie, dostaje krwotoku z nosa. Siostry odprowadzają ją do pokoju. Będzie, co ma być.

Raban na korytarzu. Ktoś szarpie ją za ramię, idź do Magdaleny, zanim zrobi coś głupiego. Joanna z daleka widzi swoją współsiostrę, która miota się po pokoju. Ze złością wrzuca jak popadnie rzeczy do plecaka. Joanna zamyka drzwi i siada na łóżku. Patrzy na plecak, duży, zielony, na stelażu. Patrzy na Magdalenę. I nie poznaje siebie, kiedy mówi: – To co, idziemy stąd?

O dwudziestej drugiej docierają na przystanek autobusowy. Mistrzyni wyjechała, nie żegnają się. Nie mają nawet na bilet. W zakonie nie wolno mieć swoich pieniędzy. Ciągną za sobą cały dobytek, tylko kołdry się nie zmieściły. Od klasztoru biegną siostry junioratki i przerażone postulantki. Welony rozwiane, krzyczą: Siostry! Poczekajcie! Chwila wahania. Wysiadają z autobusu.

Mistrzynię zastępuje siostra Beniamina. Mówi, żeby zostały chociaż do rana, bo gdzie teraz pojadą. Kładzie je w pokoju gościnnym. Nie śpią całą noc. Co teraz? Jak to będzie? Rano oficjalne rozmowy. Czy na pewno tego chcą? Już wiedzą, że na pewno. Gdzie pojadą? Do rodziców Magdaleny. Dostają pieniądze na bilet. Wychodzą. Jest piękny czerwcowy poranek. Świeci słońce.

Wolność. Już nie postulantki, nie dominikanki, tylko my, dziewczyny, które chcą być razem! – unosi je beztroska zakochania i rozpiera radość.

Siostra zakonna powinna przejść przez ziemię jako pewnego rodzaju tchnienie, tchnienie wśród rozpasanych namiętności, aby je opanować, tchnienie świętości wśród ludzkich grzechów, aby je zwalczyć i usunąć z życia.

A zatem najpierw musisz się nauczyć zapominać o sobie, o swoich naturalnych wymaganiach i o chwilowych przyjemnościach, musisz najpierw się nauczyć miłować ofiarę, całkowite wyrzeczenie się siebie, oraz zdobyć intensywne życie duchowe.

Wpatruj się w Ukrzyżowanego, który więcej od ciebie wycierpiał, i do tego nie z własnej winy. Spójrz na swoje grzechy, do których odpokutowania nastręcza się doskonała okazja. Popatrz także na grzechy ludzkości, za które pokutować każe ci twoje powołanie, aby wyjednać dla ludzi boskie zmiłowanie.

PELLEGRINO CECCARELLI, Savoir-vivre siostry zakonnej…Siostra Dorota

Pamiętnik siostry Doroty: cztery zeszyty w kratkę zapisane maczkiem czarnym długopisem. Cztery lata w klasztorze. W pierwszych dwóch z postulatu głównie cytaty z Pisma, fragmenty wierszy, książek, nie tylko religijnych. Domyślam się, że to drogowskazy, które miały kierować Dorotę w stronę tego, co najważniejsze. Kolejne dwa zeszyty to pamiętnik nowicjuszki, potem junioratki. Trudno czytać go w autobusie, bo spomiędzy kartek wysypują się święte obrazki z Matką Boską, zasuszone kwiaty i wycinki z gazet. Na jednym fotografia obrazu Martwy Chrystus Hansa Holbeina.

Na okładce wykaligrafowane:

„W codzienności składamy dar z siebie przez gesty ofiary, często niepozornej i ukrytej”.

Tak miało być każdego dnia, w każdej minucie i każdej sekundzie. Życie zakonnicy miało być nieustannym wyrzeczeniem, ale tak, żeby nikt tego nie widział. Żeby przypadkiem nie służyło wyścigowi do świętości. Przechwalaniu, która bardziej dziś się umartwiła.

Choć zgromadzenie z ducha było franciszkańskie, ale radować siostry miały się poprzez cierpienie. Skąd Dorota o tym wie?

Po pierwsze, powiedziała jej to Mistrzyni. Że należy codziennie składać małe ofiary, codziennie w cichości się umartwić.

Po drugie, Papież właśnie uczynił Faustynę świętą. A w swoim Dzienniczku pisze ona:

Za każde upokorzenie podziękuję Panu Jezusowi, szczególnie pomodlę się za osobę, która mi dała sposobność upokorzenia. Wyniszczać się będę na korzyść dusz. Nie liczyć się z żadną ofiarą, ścieląc się pod stopy Sióstr, jako dywanik, po którym nie tylko mogą chodzić, ale i swoje stopy mogą obcierać. Pod stopami Sióstr jest dla mnie miejsce. Będę się o nie starać w praktyce w sposób niedostrzegalny dla oka ludzkiego. Wystarcza, że Bóg widzi.

Po trzecie, wzorem takiego życia jest święta Tereska od Dzieciątka Jezus, a Jan Paweł II ogłosił ją Doktorem Kościoła.

Tuż przed obłóczynami Mistrzyni zapytała: Czy chcecie być świętymi? Dorota odpowiedziała, że nie, że przyszła, by zbliżyć się do Boga. Mistrzyni aż zaparło dech w piersi: – Tu jest obowiązek dążenia do świętości! To jest istota bycia w zakonie! Wszystko zmarnujecie, jeśli tego nie zrobicie!

Nikt nie wyjaśnia, co to znaczy być świętą. Ale skoro tak nakazuje Mistrzyni, to Dorota pragnie zrobić wszystko, żeby być jak najlepszą zakonnicą.

Czyta Dzieje duszy i chce być taka, jak święta Tereska. Chce pójść jej małą drogą. Tak jak ona oddać się Bogu, uznać swoją nicość i cierpieć z radością, bo „dusza odczuwa szczęście, gdy poświęca się dla Jezusa”.

Na wzór Tereski układa swoją małą drogę:

Na rekreacji dosiadać się do sióstr, za którymi nie przepada. Słuchać ich z zainteresowaniem, choćby umierała z nudów. Podczas posiłków odmawiać sobie wszystkiego, co lubi. Czyli jabłek, agrestu, winogron i czekolady. Jeść to, czego nie znosi, czyli cebulę. Taką żywą, parzącą, ostrą. Taką, której nie może przełknąć. W czasie wolnym nie czytać, choćby nie wiem jak za tym tęskniła. Nie zaglądać do biblioteki, żeby nie mieć pokus. W kaplicy nie rozpraszać się podczas modlitw. Oddać się Jezusowi cała. A kiedy nie wychodzi, to starać się jeszcze mocniej. Wierzyć w głos Pana, który pomoże jej dążyć do doskonałości.

Mistrzyni doradza, aby wzorem dwóch świętych, Faustyny i Tereski, prowadziła dzienniczek. Niech zapisuje w nim swoje grzechy i uchybienia oraz postanowienia poprawy. Będzie widziała swoje postępy. Dorota więc skrupulatnie wszystko notuje.

DZIENNICZEK

Nowicjat, sierpień

Rozdarłam welon. Dopiero co go dostałam, muszę bardziej uważać.

Prosiłam o zacerowanie – pasożytnictwo. Powinnam to zrobić sama.

Przy zmywaniu odwrócić się twarzą w stronę zlewu.

Nie mówić o sobie. W ogóle nie mówić, tylko słuchać.

Trwać w posłuszeństwie: tylko to, co chce przełożony.
Tylko tak, jak chce przełożony. Tylko wtedy, kiedy chce przełożony, Tylko z tą, którą wyznaczy przełożony.

Rozpoznane wady:

1. Kokieteria: nieuleczalna, ciągle zagrażająca, wyłącza myślenie, a działają zmysły i podświadomość.

LECZENIE: oddanie Matce Bożej, uświadomienie sobie, z kim rozmawiam, opanowanie.

2. Łakomstwo: mocno zakorzenione, wciąż nawracające. Powoduje ból brzucha, osłabia czujność, obciąża i rozleniwia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: