Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zakopane. Sezon na samobójców - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 stycznia 2022
Ebook
29,90 zł
Audiobook
29,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zakopane. Sezon na samobójców - ebook

Szok! Na twoich oczach ktoś popełnia samobójstwo.

Zakopane to nie tylko turystyczny raj i Puchar Świata w skokach narciarskich pod Krokwią. To miasto mafijnych układów i szemranych interesów. Samowole budowlane, specyficzne góralskie poczucie humoru, bezbrzeżna nieodpowiedzialność zadeptujących Tatry turystów…

Tu nawet niedźwiedź, z którym chcesz sobie zrobić fotkę, może rozszarpać ci gardło.

Znasz Zakopane? Na pewno...?

Pod koniec lata, wśród tłumu turystów i barwnych lokalnych postaci, detektyw musi rozwiązać ponurą zagadkę oraz stoczyć grę o przeżycie.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67048-57-6
Rozmiar pliku: 913 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

– Udało się! – powiedziała dziewczyna i zarzuciła chłopakowi ręce na szyję.

On objął ją wpół. Dziewczyna stanęła na palcach i cmoknęła go w usta.

Stali na szczycie Świnicy, zadowoleni z udanego przejścia Orlą Percią. Od świtu dopisywała im pogoda. Ciepła, słoneczna aura towarzyszyła turystom od wyjścia z Murowańca, przez całą drogę z Wierchu pod Fajką, aż po Świnicę.

– Teraz będzie już z górki – powiedział chłopak. – Zejdziemy Przełęczą Świnicką z powrotem do schroniska. Przed nocą będziemy na miejscu.

– Zjedzmy resztę kanapek i odpocznijmy – odpowiedziała, uśmiechając się radośnie. – Wspaniała wycieczka! Niepotrzebnie się bałam.

Na szczycie było jeszcze kilka osób, jak to w sezonie, gdy dopisuje pogoda. Wyjmując kanapki, termos i resztę czekolady, dziewczyna zerkała dumnie na innych zdobywców. Siedzieli na kamieniach, odpoczywali, cieszyli oczy widokami na kolorowe doliny i spiczaste wierchy Tatr.

Jej chłopak wyjął telefon komórkowy i pstrykał zdjęcia. Nie patrzyła na niego, aby nie zepsuć ujęcia, gdy ją fotografował. Poprawiła tylko włosy. Lusterko miała niestety głęboko w plecaku.

Jeden z turystów stał kilkanaście metrów dalej. Na chwilę odwrócił się, ich oczy się spotkały.

– Hej, hej! – pomachała mu wesoło.

Nie odpowiedział na pozdrowienie.

Był smutny.

Śmiertelnie smutny.

Dlaczego? – pomyślała. – Powinieneś się cieszyć!

Turysta odwrócił głowę, zrobił trzy kroki, rozłożył ręce i skoczył.

Zniknął jej z oczu, spadając w dół.

Dziewczyna piszczała przerażona.1.

Biuro Piotra Kluchy mieściło się na ulicy Gimnazjalnej, niedaleko wiecznie remontowanych budynków sądu. Biuro to może zbyt dużo powiedziane – ot, pokoik na niskim parterze z ciasną łazienką, w której elektryczny czajnik stał w umywalce, żeby nie stawiać go na desce klozetowej. W pokoiku było małe okienko z widokiem na krzew czarnej porzeczki i rdzewiejącą furtkę. Słońce nie zaglądało tu nigdy, zatem nawet w sierpniu trzeba było dogrzewać pomieszczenie elektrycznym grzejnikiem, chcąc spędzić tu w miarę komfortowo kilka godzin.

Gdyby pomieszczenie nie było wiecznie zimne, właścicielka domu wynajmowałaby je turystom po czterdzieści złotych za nocleg od osoby, a nie Piotrowi za marne pięćset złotych miesięcznie. Średnio raz na tydzień przypominała mu o tym z żalem, jakby jego winą było, że okrutne i nieublagane prawa architektury nie pozwalają korzystać z piwnicy jak ze słonecznego apartamentu.

Tego dnia Piotr miał dyżur.

Był czterdziestoparoletnim facetem, żonatym z nieco zrzędliwą kobietą – Anną, miłośniczką seriali i mocnego piwa, która obdarzyła go nieznośnie rozpieszczonym (przez nią i dziadków) synem Krzysztofem. Piotr mógł podobać się kobietom, ale raczej z racji tego, że potrafił być miły czy – jeżeli bardzo chciał – nawet czarujący, aniżeli z powodu męskiej urody. Miał już lekko zaokrąglający się pod koszulą zarys brzucha i cokolwiek przerzedzające się włosy. Biuro Prawno-Detektywistyczne prowadził wspólnie z koleżanką, Danutą. Danusia była bardziej „prawna” (skończyła nawet niedawno zaoczne studia prawnicze), a on bardziej „detektywistyczny”. Chociaż podanie, wniosek o stwierdzenie nabycia spadku czy pozew też potrafił sklecić. Zależnie od potrzeb.

Gdy zobaczył wchodzącą przez furtkę parę ludzi, kobietę w czarnym kostiumie i mężczyznę z żałobną opaską na rękawie marynarki, upewnił się, czy w szufladzie biurka, w zasięgu ręki, leżą Wzory pism procesowych.

Będzie wniosek o stwierdzenie spadku – pomyślał — pięćdziesiąt złotych zbliża się do mych drzwi.

Poczekał, aż klienci wejdą, wtedy wstał i zaprosił ich, żeby usiedli.

– To biuro detektywistyczne? Dobrze trafiliśmy? – zapytał mężczyzna, zanim zajął miejsce.

– Tak, oczywiście – potwierdził Piotr, myśląc z żalem, że Sherlockiem Holmesem to jednak nie zostanie, skoro znowu źle wydedukował cel ich wizyty.

– Nasz syn niedawno... prawdopodobnie popełnił samobójstwo – odezwała się kobieta. Z akcentem na słowo „prawdopodobnie”.

Oboje wyglądali na czterdziestokilkulatków. Nieźle ubrani. Zachowujący się z widoczną ogładą, charakterystyczną dla osób z wykształceniem i doświadczeniem zawodowym.

– Gdzie i kiedy, jeżeli mogę zapytać?

– Podobno... – zaczęła kobieta.

– Podobno rzucił się ze Świnicy – dokończył mężczyzna, gdy żona nie potrafiła tego wymówić. – Tak twierdzą świadkowie. Znaleziono go na dole.

– Cztery dni temu? To ten student z Krakowa? – upewnił się Piotr. Czytał o tym wypadku w lokalnej „Gazecie Podhalańskiej”.

– Tak. Studiował politologię. Taki zdolny był... – szepnęła kobieta.

– W czym mogę państwu pomóc? – Piotr nie lubił zawodowo składanych, nieszczerych kondolencji. Wolał tego unikać.

– Policja ustaliła, że to było samobójstwo — powiedział mężczyzna. – Zebrali zeznania świadków, dokonali oględzin w zakładzie medycyny sądowej... może i tak było. My tego nie wiemy na pewno. Podobno ktoś taki zwykle zostawia jakiś list, ostatnie słowo, pożegnanie...

– Zazwyczaj tak jest – przyznał Piotr, aby wypełnić pauzę i pozwolić ojcu chłopaka zebrać siły.

– Krzyś nie zostawił żadnego listu. Nie wiemy, co mogło być powodem, jeżeli to zrobił... Chcielibyśmy, żeby ktoś tu, na miejscu jeszcze raz porozmawiał ze świadkami, poszukał może więcej świadków, spotkał się z ludźmi, z którymi syn miał kontakt w ostatnich dniach. Był w Zakopanem prawie od tygodnia... nam jest trudno... Potem, gdy dowie się pan czegoś nowego, wtedy my także chcielibyśmy... – westchnął i zamilkł.

– Rozumiem. Wszystko jest już dla mnie jasne - zapewnił Piotr. – Sprawdzaliście państwo pocztę elektroniczną i telefon komórkowy syna?

– Oczywiście. Nic – odparł krótko ojciec.



Podpisawszy zlecenie i pozostawiwszy Piotrowi tysiąc złotych zaliczki oraz kilka zdjęć syna, klienci opuścili jego ciasne biuro.

Klucha zadzwonił od razu na komendę policji, dowiedział się, kto prowadził postępowanie przygotowawcze, i umówił się z nim po południu na piwo.

Tylko tyle mógł zrobić. Turyści, którzy byli świadkami wypadku czy samobójstwa, będą na kwaterach dopiero wieczorem. Gdy wrócą z gór.



Danusia Chmielowska przyszła po obiedzie, żeby zmienić Piotra w biurze. Jak zwykle ubrana była w cienką, obcisłą bluzkę, z trudem utrzymującą w ryzach jej obfity biust, i minispódniczkę odsłaniającą grube uda, na które usiłowała łowić facetów. Przed trzema laty rozwiodła się, wyjechała z Łodzi i przyjechała z córką do Zakopanego. Kilkunastu mężczyzn w tym czasie już testowała, niestety żaden, nie wiedzieć czemu, nie miał małżeńskich zamiarów. Nie ustawała jednak w poszukiwaniach i dalszych eksperymentach. Przecież nie miała jeszcze nawet czterdziestki i uważała się za atrakcyjną kobietę w kwiecie wieku.

– Mam nowe zlecenie – oznajmił jej Piotr. – Postaram się, żeby mi zajęło kilka dni.

– W porządku – odpowiedziała. – Będę sama w biurze. Ale zaglądaj czasem na kawę.



Piotr umówił się z Pawłem w „Soho”, małym pubie z ogródkiem na tyle przytulnym, na ile to było możliwe, zważywszy sąsiedztwo dworców PKP i PKS oraz stanowiska odjazdów busów dla turystów, z którego co kilkadziesiąt sekund któryś z kierowców krzyczał przez megafon: „Mooorskie Okoooo!!!” albo: „Koościeliskaaa-Chooochołowska!!!”

„Soho” leżało po prostu w połowie drogi pomiędzy jego biurem a komendą policji.

– Siemka, Pablo.

– Cześć.

– Żywczyka?

– Nie odmówię... ciepło.

Paweł Wnuk, zwany przez kolegów Pablo, ponieważ lubił pozować na prawdziwego „macho”, był sympatycznym, trzydziestokilkuletnim policjantem. Na zawsze nienagannej fryzurze nosił okulary przeciwsłoneczne. Ubierał się gustownie, ale nie nachalnie fircykowato, jeżeli nie brać pod uwagę kowbojek, które nosił, żeby dodać sobie wzrostu.

– Co ci się trafiło? – zapytał Pablo i pociągnął z nieukrywaną przyjemnością spory łyk chłodnego napoju.

– Rodzice tego studenta, który skoczył ze Świnicy. Chcą, żebym głębiej poszperał.

– No tak. To typowe. Czego ode mnie potrzebujesz?

– Namiary na świadków. Numery telefonów i co tam jeszcze wiesz.

– Rozmawiałem z czworgiem świadków. Prześlę ci esemesem nazwiska i numery telefonów. Sprawa jest ewidentna. Po ustaleniu, że nikt mu nie pomagał skoczyć, zamknąłem postępowanie.

– Jasne. Przyślij mi te numery, pamiętaj.

– Zrobione. A co tam u twojej Danusi?

– W dalszym ciągu nie jest moja. Tylko razem pracujemy.

– Muszę do niej zadzwonić. Dawno się nie widzieliśmy. – Pablo skinął dłonią na kelnerkę, pokazując pustą szklankę.

Młoda dziewczyna w odsłaniającej pępek bluzce z wielkim motylem na piersiach i krótkiej spódniczce po chwili zjawiła się z piwem.

– Dziękuję uprzejmie. Pani tu chyba od niedawna pracuje, prawda? – Pablo posłał w jej kierunku jeden ze swoich urokliwych uśmiechów.

– Dopiero kilka dni.

– Bardzo mi miło. Muszę zatem częściej tu przychodzić, żeby nadrobić te kilka dni. – Do tego zdania dołączył ogniste spojrzenie.

Dziewczę przewróciło oczami, uśmiechnęło się i znacznie dłużej, aniżeli było trzeba, zajmowało się wymianą brudnej popielniczki na czystą.

– Panie komisarzu – wtrącił Piotr na tyle głośno, żeby odchodząca krokiem modelki kelnerka usłyszała. – Na mnie niestety czas. Pójdę już.

– Tak, proszę bardzo – oficjalnie odparł Pablo, udając, że nie widzi, jak dziewczyna odwraca się dyskretnie i zerka na niego, coraz bardziej zaciekawiona.

Piotr zostawił na stoliku dwadzieścia złotych za piwo i mrugnął na pożegnanie do Pabla.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Książka dostępna także w formie audiobooka!

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: