- W empik go
Zalotnicy niebiescy - ebook
Zalotnicy niebiescy - ebook
Zapraszam do zapoznania się z niezwykłą sztuką teatralną "Zalotnicy niebiescy" autorstwa Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, której wyjątkowy urok i głębia sprawią, że przeniesiesz się w świat pełen namiętności, dramatycznych zwrotów akcji i subtelnych emocji. Pawlikowska-Jasnorzewska, mistrzyni słowa i teatralnego kunsztu, ożywia postaci i wydarzenia tak, że stają się one nie tylko bohaterami sceny, lecz również lustrem ludzkich losów i uczuć. "Zalotnicy niebiescy" to nie tylko spektakl, ale również literacka podróż.
Kategoria: | Kino i Teatr |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8349-047-2 |
Rozmiar pliku: | 1 005 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NORBERT JASTRAMB, kpt.-pilot myśliwiec, lat 28 do 30
JERZY ODBIECKI, kontraktowy lekarz neurolog, lat 40
NOLA, jego żona, lat 25
ANDRZEJ MILAN, porucznik-pilot, myśliwiec, lat 25
WOJCIECH KOBUZ, por.-pilot, myśliwiec, lat 29
GABRJEL HERRUB, major-pilot, myśliwiec, lat 35
JAN NIEBOROWSKI, porucznik-obserwator, lat 22
LOTKA LUBÓWNA, narzeczona Milana, lat 18
SIERŻANT PUSTUŁKA
MARYSIA, przyjaciółka Lotki, lat 20
BUFETOWY
SŁUŻĄCA
Rzecz dzieje się w obrębie lotniska blisko jednego z większych miast w Polsce. I i III akt w mieszkaniu lekarza, II akt w kasynie lotniczym.SCENA 1
NOLA, JERZY.
NOLA _Zamykając okno_. Burza idzie. _Błysk, grzmot._
JERZY _Siedzi w fotelu, przegląda pisma_. Pocóż zamykasz okna?
NOLA Będzie okropny przeciąg. _Deszcz poczyna szumieć_.
JERZY To właśnie dobrze. W Anglji otwierają naoścież wszystkie okna, gdy jest burza. Dlaczego wy, kobiety, tak nie znosicie silniejszego powiewu.
NOLA Bo może zawiać w szyję. To bardzo nieprzyjemne...
JERZY Hm... No tak, tak. To się zdarza, taka wrażliwość, przy dyspareunji konstytucjonalnej. Zapalno światło, kochanie. Ciemno jest —
NOLA _Zapala światło, lampę kontaktową_. Przy czem?
JERZY Nazwijmy to — dysharmonją małżeńską na niektórych punktach. Jest to choroba, jak każda inna.
NOLA _Z uśmiechem_. Ty to mówisz na serjo?
JERZY Jak najbardziej serjo... Uważam, że twoja oziębłość jest stanem patologicznym. _Wzdycha_. Frigidatas! Nie jesteś zdrowa, kochanie. Myślę, czy nie zrobiłaby ci dobrze Folliculina! Żeński hormon. Gdybyś ty dała sobie zastrzyknąć tej follikuliny, choć pięć ampułek, po dwa centymetry, odpowiadające 500 jednostkom mysim... Zbudziłabyś się na nowo do życia, do miłości. _Śmieje się dziwacznie_.
NOLA _Po chwili namysłu — jakby się przygotowywała do wyznania_. Miłość — to właśnie sen i obawiam się przebudzenia... Słuchaj — czy ty się nie domyślasz, że ja...
JERZY _Szybko zasłania się książką i mówi_. Dosyć, dosyć! — Ja nie chcę żadnych zwierzeń! Wiesz o tem! Nie jestem konfesjonałem. Już ci nieraz mówiłem. Samoanalizą pogarszasz tylko swój stan.
NOLA Wolałabym abyś wiedział prawdę...
JERZY _Zmięszany_. Hyperaestezja! Nerwy! Mówię ci — folliculina.
NOLA _Gorzko_. Dziękuję ci. Ach, żebyś ty wiedział, jaki jesteś zabawny! Nie wybierzesz się do kasyna na pikietę?
JERZY Na taki deszcz trudno przejść kilka kroków! Ale wracając do poprzedniej kwestji; weź naprzykład oziębłą erotycznie świnkę morską i spróbuj preparatu, o którym...
NOLA _Przerywa, gwałtownie jak na nią_. Nie nudź mnie już! Nie mogę słuchać — —
JERZY _Dobrodusznie_. Chcę przecież tylko twojego dobra! Medycyna stoi dzisiaj tak wysoko, że najbardziej skomplikowane stany duszy umie sprowadzić do bardzo prostej, fizjologicznej przyczyny i leczyć je najskuteczniej w świecie. Twój stan somatyczny i psychiczny nie jest nieprawidłowy... Wzdychasz, milczysz całymi dniami! Folliculina, dziecko, cała moja nadzieja w folliculinie! _Śmieje się po swojemu_.
_Błysk, grzmot, wzmożona ulewa_.
NOLA _Patrząc w okno_. Patrz, jak ciemno się robi!
JERZY _Odkłada książkę, wstaje_. Zaczną się dni już nie „lotne“, ale „lotnicze“, to znaczy, że nasi kochani chłopcy będą sobie próżnować w kasynie! Tylko że oni zamiast wypoczywać, zrywają sobie nerwy przy bridge’u. A na moje zakazy pozostają głusi. Niewiem, doprawdy, na co mnie tu zakontraktowano! Zwykły lekarz wojskowy wystarczyłby najzupełniej! No, przecież chciałbym z całej duszy, aby mogli latać długo, jak najdłużej, ale na to muszą się przecież szanować! Co? a tam niejeden powinien już przejść w stan spoczynku. W sercach tony głuche, aż miło!
NOLA _Podparłszy głowę na dłoni patrzy wdal_. Imponują mi ci ludzie!... Podobnych przykładów odwagi i poświęcenia należałoby szukać aż gdzieś chyba w starożytnej Grecji...
JERZY _Chodzi po pokoju, przeciąga się_. Tak, ale za to po trzydziestce nerwy często zerwane jak włókna w przepalonej żarówce!! Nieraz mam wrażenie, że jestem lekarzem w domu warjatów. Co ja się nasłuchałem tych historyj! A to jeden siadł przymusowo na las. „Panie kapitanie“ — mówię mu — któżby inaczej na lesie siadał? Przecież to kłuje! — „Przymusowo“ — powiada — Drugi znowu opowiada, że mu się urwał ogon. Widać za wiele nim kręcił! Wesołe chłopaki! Kto ich pozna bliżej, ten już na innych ludzi patrzeć nie może!
NOLA Byłeś dzisiaj w dowództwie? Cóż tam słychać?
JERZY _Chodząc po pokoju z rękami w kieszeniach_. Nic szczególnego. Dwóch wystartowało w stronę gór, choć meteorologicznie, dzień jest fatalny.
NOLA Meteorologicznie — ja tego jeszcze nie umiem wymówić. Więc powiadasz że dwóch poleciało? Jeszcze im się co stanie...
JERZY No, oni twierdzą, że pilot powinien sobie dawać radę przy każdej pogodzie, ale, niestety, nie zawsze tak bywa... Mnie się zdaje, że ja tu chyba sam zwarjuję i zacznę latać.
NOLA Tego to już sobie nie wyobrażam!
JERZY Ale jeszcze z tem poczekam, aż rozwieszą wielkie sieci między niebem a ziemią, aby w nią łapać spadających w korkociągu.
NOLA Przesadzasz! Wypadków jest podobno z roku na rok coraz mniej! Postęp w konstrukcji.
_Błyskawica_.
JERZY _Przerywa jej, z nieco sztuczną swobodą_. Poczekaj, poczekaj, niech tylko Jastramb cało dzisiaj wróci, to już dobrze będzie! _Nie patrzy na Nolę_.
NOLA _Otwiera usta, zakołysała się, ścisnęła ręką poręcz krzesła_. Ach, więc to Jastramb poleciał! Nie wiedziałam...
JERZY On i Brodziec.
NOLA _Białym głosem, siląc się na spokojny ton_. I myślisz, że oni nie wrócą?
JERZY No, no, uspokój się! To są za dobrzy piloci, aby narażać siebie i maszyny. Gdy będzie źle, Jastramb siądzie na jakiej hali i zabawi się w Janosika. Co innego, że na taki czas tylko polski lotnik odważa się lecieć. Niemcy nazywają to: „Das Polnische Flugwetter“...
_Błyskawica_.
NOLA _Oparta, zwieszona prawie na oknie_. Błyska się... gdzie oni mogą być teraz? ...Mam najgorsze przeczucia...
JERZY _Układa się na kanapie. Pod głowę podsuwa sobie jedwabną poduszkę, przeciąga się znowu_. Masz złe przeczucia? To depresja wywołana przez burzę. Mam pacjentkę, zresztą bardzo miłą, która też ma „przeczucia“ i tak ci się boi grzmotów, że włazi wówczas pod łóżko, ale tam znowu mdleje, usłyszawszy chrobotanie myszy. To jest bardzo sympatyczne, lecz nie sprzyja równouprawnieniu kobiet, bo tam pod łóżkiem nie spotka się nigdy z mężczyzną.
NOLA _Zapatrzona w okno_. Nie powinno być drzew tej wysokości w pobliżu lotniska — jak one dzisiaj groźnie szumią...
_Wiatr wyje, drzewa huczą_.
JERZY Za mojej pamięci nie było jeszcze wypadku z temi drzewami! A ten groźny szum, to już tylko twoja imaginacja, wrogo nastawiona do całego świata.
NOLA _Wzrusza ramionami_. Wiesz, że to wszystko nieprawda...
JERZY _Z uwagą przeciera okulary. Nagle_. Milan żeni się. Słyszałaś o tem?
NOLA _Zimno_. Nie.
JERZY _Z lekkim naciskiem_. Nic cię to nie obchodzi, oczywiście!
NOLA _j. w_. Owszem, cieszę się dla niego — bardzo dobrze robi!
JERZY Mam nadzieję, że wyleci z niebezpiecznej służby w tych myśliwcach. Małżeństwo jest już samo przez się dostatecznem bohaterstwem. Ciekaw jestem, kiedy mi się i Jastramb ożeni. Świetny chłopak. Nietylko mistrz w akrobacji, ale i myśliciel! Ho, ho! Siedzi jak jaki Diogenes powietrzny w tych swoich „beczkach“. Ale ty go nie lubisz... co?
NOLA _W oknie odwraca się zwolna_. Chcesz wiedzieć!?
JERZY _Prędko_. No, no, no, właściwie nie powinnaś go lubić, bo to jest pełnowartościowy mężczyzna, a tacy, podług Müllermanna, zawsze budzą odrazę w kobietach upośledzonych pod względem fizjologicznym. Przeczytaj sobie dzieło mojego sławnego kolegi: „Die Frauenkälte“. _Śmieje się_.
NOLA _Rozdrażniona_. Zawsze to samo! Nudzą mnie już te koncepta!
JERZY _Podchodząc ku niej_. No dobrze, więc już nie będę tak mówił, ale uściskaj mnie, gorąco, z przekonaniem. _Chwyta ją w objęcia_. Daj mi usta... Pokaż źrenice, czy ci się rozszerzają... i puls czy ci się przyśpieszył. _Przyciska ją do piersi_.
NOLA _Wyzwalając się skwapliwie z jego ramion_. Nie, nie! Ach, rozburzysz mi włosy... No, nie żartuj, bo żarty, żartami, a pognieciesz mi świeżo odprasowaną suknię... _Szarpnąwszy się mocno_. Nie, no puść — naprawdę, cóż za pomysł, mój drogi.
JERZY _Pobłażliwie i z pewnym tryumfem_. A widzisz, czy ja nie mam racji? Czy tak nie jest oddawna? Niedorzeczne teorje, co? Djagnoza, nic więcej? Muljer frigida! Gdybyś wiedziała, jak reagują w takiej chwili inne kobiety! Za oknem, po którem deszcz spływa mignęła się przechodząca, ciemna sylwetka. O! Milan właśnie przechodzi. _Puka w szybę, daje znaki_. Chcę z nim pomówić, może coś wie o naszych lotnikach.