Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Zamachowiec. Człowiek, który postanowił zmienić historię Rzeszy - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
30 maja 2025
34,90
3490 pkt
punktów Virtualo

Zamachowiec. Człowiek, który postanowił zmienić historię Rzeszy - ebook

Przyszedłem rozwiązać największy problem Republiki – odparł, po czym z kieszeni płaszcza wyciągnął pistolet i wycelował nim prosto w głowę prezesa Banku Rzeszy.

Rok 1923, Niemcy pogrążają się w chaosie hiperinflacji. Miliony marek za bochenek chleba, bilionowe nominały na banknotach. Gdy gospodarka Rzeszy chyli się ku upadkowi, do Berlina przybywa tajemniczy człowiek, by zrealizować plan, który może odmienić los kraju.

Kim jest zagadkowy przybysz? Czy jego radykalne metody rzeczywiście mogą powstrzymać gospodarczą katastrofę? Czy ma on związek z serią tajemniczych pożarów, które wybuchają w mieście?

Fascynujący kryminał ekonomiczny, który łączy wartką akcję z rzeczywistym obrazem Niemiec okresu Republiki Weimarskiej. Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach nie tylko wciąga, lecz także barwnie ilustruje mechanizmy inflacji i kryzysu gospodarczego. To idealna lektura dla miłośników historii i ekonomii.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397608603
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WEJŚĆ! – za­wo­łał Jür­gen Hol­zmann, pre­zes Banku Rze­szy Nie­miec­kiej.

Po chwili do­szedł go od­głos na­ci­ska­nej klamki, a ma­sywne dę­bowe drzwi za­częły się po­woli otwie­rać. Po­chy­lony nad biur­kiem Hol­zmann, który z ra­cji po­do­bień­stwa do Świę­tego Mi­ko­łaja prze­zy­wany był przez pod­wład­nych „Klau­sem”, wy­pro­sto­wał się, aby le­piej wi­dzieć wcho­dzą­cego. W drzwiach po­ja­wił się prze­cięt­nej po­stury męż­czy­zna, na oko trzy­dzie­sto­letni, o twa­rzy po­dłuż­nej, bez śladu za­ro­stu. Ubrany był w szary płaszcz, tego sa­mego ko­loru spodnie oraz sfa­ty­go­wane buty. Na gło­wie miał ka­pe­lusz, któ­rego wbrew obo­wią­zu­ją­cemu zwy­cza­jowi nie zdjął. „Tak ni­sko upa­dło już to miej­sce, że byle łach­myta może wejść tu pro­sto z ulicy?” – za­sta­no­wił się Hol­zmann, ale zde­cy­do­wał się za­cho­wać te prze­my­śle­nia dla sie­bie.

– Słu­cham – po­wie­dział za­miast tego oschle.

– Przy­sze­dłem roz­wią­zać naj­więk­szy pro­blem Re­pu­bliki – od­parł tam­ten, po czym z kie­szeni płasz­cza wy­cią­gnął pi­sto­let i wy­ce­lo­wał nim pro­sto w głowę Hol­zmanna.

Greta Klo­ster w tym roku ob­cho­dziła pięć­dzie­siąte uro­dziny. Była drob­nej bu­dowy blon­dynką o ty­powo ger­mań­skiej uro­dzie. Nie li­cząc krót­kiej przy­gody w urzę­dzie dziel­nicy Tem­pel­hof, całe do­ro­słe ży­cie prze­pra­co­wała w jed­nej in­sty­tu­cji – Banku Rze­szy Nie­miec­kiej. Po­cząt­kowo jako sta­żystka w dziale ko­re­spon­den­cji, póź­niej re­cep­cjo­nistka w de­par­ta­men­cie emi­sji pie­nią­dza, aż w końcu jako oso­bi­sta asy­stentka Jür­gena Hol­zmanna. Klo­ster za­słu­żyła na ten awans przede wszyst­kim dzięki swo­jej nie­za­wod­no­ści. W ciągu ostat­nich dzie­się­ciu lat nie opu­ściła ani jed­nego dnia pracy i choć zda­rzało się jej po­peł­niać błędy, to przez ten czas wy­ro­biła so­bie opi­nię pra­cow­nika, na któ­rym można za­wsze po­le­gać.

Tego je­sien­nego po­ranka ko­bieta szła przez ber­liń­ską dziel­nicę Mitte w kie­runku gma­chu Re­ichs­banku przy Jäger­strasse. Tym ra­zem nie dane jej było wejść do środka głów­nymi drzwiami, gdyż drogę za­blo­ko­wała grupa pro­te­stu­ją­cych. „Wolna Nad­re­nia! Wolna Ruhra!” – gło­siły trans­pa­renty. Wi­dząc je, Klo­ster po­krę­ciła tylko z za­że­no­wa­niem głową. Zbrojna in­ter­wen­cja w Nad­re­nii i Za­głę­biu Ruhry, po­mi­ja­jąc już samą jej abs­trak­cyj­ność, była ra­czej te­ma­tem dla Mi­ni­ster­stwa Spraw Za­gra­nicz­nych i Re­ich­swehry, a nie dla banku cen­tral­nego. „Jak niby Hol­zmann i jego lu­dzie mie­liby przy­czy­nić się do oswo­bo­dze­nia oku­po­wa­nych te­re­nów? Bo chyba nie po­przez druk ko­lej­nych bi­lio­nów ma­rek?” – po­my­ślała.

Po­nie­waż pro­te­sty pod sie­dzibą banku zda­rzały się w ostat­nim cza­sie re­gu­lar­nie, ko­bieta zdą­żyła już wy­pra­co­wać spo­sób po­stę­po­wa­nia w ta­kich sy­tu­acjach. Za­miast prze­ci­skać się przez tłum, co przy jej po­stu­rze mo­gło oka­zać się ry­zy­kowne, co­fała się o kil­ka­dzie­siąt me­trów, na­stęp­nie skrę­cała w boczną uliczkę i do­sta­wała się do gma­chu drzwiami tech­nicz­nymi. Po­iry­to­wana i spóź­niona Klo­ster we­szła do środka, a na­stęp­nie wdra­pała się po scho­dach na trze­cią, naj­wyż­szą kon­dy­gna­cję bu­dynku. Szyb­kim kro­kiem prze­mie­rzyła długi ko­ry­tarz, na któ­rego końcu mie­ścił się ga­bi­net „Klausa”, a zna­la­zł­szy się pod nim, na­parła mocno na drzwi, by za­mel­do­wać się u pre­zesa.

Za­miast na­po­tkać próż­nię, drzwi z im­pe­tem ude­rzyły w plecy męż­czy­zny, który wła­śnie przy­mie­rzał się do od­da­nia strzału. Siła ude­rze­nia była na tyle duża, że ten stra­cił rów­no­wagę i w nie­kon­tro­lo­wany spo­sób upadł na pod­łogę. Trzy­many w ręku pi­sto­let, wy­słu­żony lu­ger, wy­padł mu z ręki i wśli­zgnął się pod ma­sywną szafę sto­jącą w rogu. Jür­gen Hol­zmann był szko­lony na wy­pa­dek tego typu sy­tu­acji. Czym in­nym jest jed­nak aran­żo­wany tre­ning, a czym in­nym praw­dziwe za­gro­że­nie. Stąd za­miast, tak jak go uczono, paść na pod­łogę, jed­no­cze­śnie wci­ska­jąc przy­cisk alar­mowy, stał bez ru­chu ni­czym mar­mu­rowy po­sąg.

– PO­MOCY!!! RA­TUNKU!!!

Na za­ist­niałą sy­tu­ację jako pierw­sza za­re­ago­wała se­kre­tarka, acz­kol­wiek nie można po­wie­dzieć, aby była to prze­my­ślana i opa­no­wana re­ak­cja. Ko­bieta za­częła po pro­stu wrzesz­czeć tak gło­śno, jak tylko po­tra­fiła.

Gdyby za­bójca oka­zał się pro­fe­sjo­na­li­stą, wo­ła­nie Grety Klo­ster w naj­mniej­szym stop­niu nie prze­szko­dzi­łoby mu w wy­ko­na­niu za­da­nia. Zwy­czaj­nie wstałby z pod­łogi, wy­jął za­pa­sowy pi­sto­let, a po­tem po­słałby kulkę w stronę Hol­zmanna i zli­kwi­do­wał przy oka­zji jego krzy­kliwą se­kre­tarkę. Jed­nak za­bójca eks­per­tem w swoim fa­chu ewi­dent­nie nie był. Po upadku po­zbie­rał się wpraw­dzie cał­kiem szybko, ale za­miast do­koń­czyć dzieła, za­czął z wy­raź­nym za­kło­po­ta­niem roz­glą­dać się po po­miesz­cze­niu. Jego próby zna­le­zie­nia broni zo­stały po chwili bez­par­do­nowo prze­rwane wraz z po­ja­wie­niem się ochrony. Dwóch ro­słych męż­czyzn rzu­ciło się na za­ma­chowca, po­wa­la­jąc go na zie­mię w ułamku se­kundy.

Główna sie­dziba Re­ichs­banku przy Jäger­strasse 34–36 w Ber­li­nie
Re­ichs­bank peł­nił rolę banku cen­tral­nego Re­pu­bliki We­imar­skiej przez cały okres jej ist­nie­nia, czyli w la­tach 1918–1933. Jako je­dyny miał prawo do le­gal­nego emi­to­wa­nia mo­net i bank­no­tów, z czego ko­rzy­stał na bez­pre­ce­den­sową w hi­sto­rii świata skalę. Neo­kla­syczny bu­dy­nek, w któ­rym znaj­do­wała się główna sie­dziba banku, szczę­śli­wie prze­trwał ob­lę­że­nie Ber­lina w 1945 roku. W cza­sach NRD był wy­ko­rzy­sty­wany przez różne in­sty­tu­cje rzą­dowe. Po zjed­no­cze­niu Nie­miec bu­dy­nek zo­stał grun­tow­nie zmo­der­ni­zo­wany, a obec­nie jest wy­ko­rzy­sty­wany przez Fe­de­ralne Mi­ni­ster­stwo Fi­nan­sów (niem. Bun­des­fi­nan­zmi­ni­ste­rium).

Po roz­pa­dzie Ce­sar­stwa Au­stro-Wę­gier­skiego Uni­wer­sy­tet Wie­deń­ski mocno pod­upadł. W po­rów­na­niu do okresu przed­wo­jen­nego liczba stu­den­tów skur­czyła się o bli­sko po­łowę. Wielu kie­run­ków w ogóle nie uru­cho­miono, a na tych, które ru­szyły, za­ję­cia od­by­wały się nie­re­gu­lar­nie. Na­wet wy­dział me­dyczny no­bli­sty Ro­berta Báránya prze­ży­wał po­ważne pro­blemy. Uczelni nie było stać na sfi­nan­so­wa­nie za­kupu od­czyn­ni­ków i na­rzę­dzi la­bo­ra­to­ryj­nych, przez co na­uka w du­żej mie­rze ogra­ni­czała się do za­jęć teo­re­tycz­nych. Na ca­łym uni­wer­sy­te­cie było tylko jedno miej­sce, które pro­spe­ro­wało na przed­wo­jen­nym po­zio­mie – wy­dział eko­no­miczny. Jego względna za­moż­ność wy­ni­kała ze ści­słej współ­pracy z Mi­ni­ster­stwem Skarbu. Ofi­cjal­nym źró­dłem do­cho­dów były granty na roz­wój „au­striac­kiej my­śli eko­no­micz­nej”. Nie­ofi­cjal­nie wy­dział za­ra­biał pie­nią­dze, do­ra­dza­jąc re­sor­towi w za­kre­sie alo­ka­cji pań­stwo­wych re­zerw wa­lu­to­wych.

Jed­nak od sa­mego po­czątku nie była to współ­praca ide­alna. Pro­fe­sor Hol­ger Schmitz, kie­row­nik wy­działu i czło­wiek, który wy­kształ­ce­nie od­bie­rał od sa­mego Carla Men­gera, mu­siał re­gu­lar­nie wy­słu­chi­wać obiek­cji na te­mat pro­po­no­wa­nych in­we­sty­cji. Szcze­gól­nie dużo za­strze­żeń wzbu­dzała de­cy­zja, aby więk­szość po­sia­da­nych re­zerw prze­zna­czyć na kupno ak­cji bry­tyj­skich, fran­cu­skich i nie­miec­kich spółek prze­my­sło­wych.

– Hol­ger, nie po­doba mi się, co zro­bi­łeś – wy­pa­lił Klaus Vo­gel, wi­ce­mi­ni­ster skarbu, pod­czas jed­nej z ta­kich dys­ku­sji.

– Pa­nie mi­ni­strze – roz­po­czął pro­fe­sor, mimo że z Vo­glem za­zwy­czaj mó­wili so­bie na „ty” – dy­wer­sy­fi­ka­cja to jedna z pod­sta­wo­wych za­sad za­rzą­dza­nia ry­zy­kiem.

– Wy­bacz, ale ja wi­dzę to zu­peł­nie ina­czej – od­pa­ro­wał wi­ce­mi­ni­ster. – Ta twoja „dy­wer-coś-tam” to wy­łącz­nie pro­sze­nie się o kło­poty. Czy nie za­sta­na­wia­łeś się, co bę­dzie, je­śli któ­ryś z kra­jów, gdzie trzy­mamy pie­nią­dze, zban­kru­tuje albo wy­buch­nie w nim wojna? Czy na­prawdę mu­simy ry­zy­ko­wać, za­miast trzy­mać wszystko bez­piecz­nie u nas? – do­py­ty­wał urzęd­nik.

Kilka lat póź­niej słowa mi­ni­stra Vo­gla miały oka­zać się pro­ro­cze, z tą róż­nicą, że to Au­stria sta­nęła na kra­wę­dzi ban­kruc­twa. Jako prze­grany w pierw­szej woj­nie świa­to­wej kraj zo­stał nie tylko ob­cią­żony dra­koń­skimi sank­cjami eko­no­micz­nymi, lecz także mu­siał po­go­dzić się z utratą znacz­nej czę­ści swo­ich te­ry­to­riów. W za­ist­nia­łej sy­tu­acji de­cy­zja o ulo­ko­wa­niu au­striac­kich re­zerw wa­lu­to­wych poza gra­ni­cami oka­zała się zba­wienna. Dzięki niej Au­stria na­dal mo­gła li­czyć na do­chody w po­staci dy­wi­dend, bę­dą­cych wów­czas dla pań­stwo­wej kasy na wagę złota. Schmitz, któ­remu wcze­śniej za­rzu­cano non­sza­lan­cję, a wręcz głu­potę eko­no­miczną, nie­mal z dnia na dzień zy­skał opi­nię ge­niu­sza, który uchro­nił go­spo­darkę kraju przed cał­ko­witą za­pa­ścią.

Ni­ski bru­net z cha­rak­te­ry­stycz­nym czar­nym wą­sem prze­ma­wiał w po­bliżu pa­łacu w Ra­ty­zbo­nie. Zro­zu­mie­nie jego słów mocno utrud­niały cha­otyczny spo­sób mó­wie­nia oraz silny au­striacki ak­cent. Ogólne prze­sła­nie było jed­nak kla­rowne: Ba­war­czycy po­winni prze­jąć od­po­wie­dzial­ność za losy Re­pu­bliki We­imar­skiej, co rów­nało się usu­nię­ciu obec­nej wła­dzy z pre­zy­den­tem Eber­tem na czele, od­bu­do­wie ar­mii oraz od­bi­ciu te­re­nów oku­po­wa­nych przez Fran­cję i Bel­gię. Sta­no­wi­sko utra­cić po­wi­nien także pre­zes banku cen­tral­nego. W oce­nie prze­ma­wia­ją­cego to on był głów­nym wi­no­wajcą upadku nie­miec­kiej marki i idą­cej za tym dra­ma­tycz­nej sy­tu­acji eko­no­micz­nej kraju.

– Jür­gen Hol­zmann musi od­po­wie­dzieć za swoje czyny!

– Tak jest! – wy­krzyk­nęła en­tu­zja­stycz­nie grupa zwo­len­ni­ków mówcy li­cząca około pię­ciu­set osób.

– Marka musi po­now­nie stać się silna!

– Tak jest! – pa­dła apro­bata.

– Niech wrócą czasy Świę­tej Rze­szy Nie­miec­kiej! – krzyk­nął Adolf Hi­tler.

– Niech żyje Rze­sza! – za­grzmiał roz­en­tu­zja­zmo­wany tłum, po czym roz­le­gły się wie­lo­mi­nu­towe okla­ski.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------KSIĄŻKI WY­DAW­NIC­TWA MA­KLER­SKA.PL

Wła­daca fi­nan­sów. Fan­ta­syczny prze­wod­nik po fi­nan­sach oso­bi­stych Mi­chał Mo­ko­łaj­czyk

Książka o in­we­sto­wa­niu, tom 0 Ra­fał Ja­nik

Dość John C. Bo­gle

In­we­sto­wa­nie in­dek­sowe. In­stru­menty fi­nan­sowe typu ETN i ETC To­masz Mi­zio­łek

Krok po kroku. O wol­no­ści fi­nan­so­wej i do­stat­nim, speł­nio­nym ży­ciu JL Col­lins

Lek­cje hi­sto­rii Ariel Du­rant, Will Du­rant

Wy­cena firmy Aswath Da­mo­da­ran

Twój mózg, twoje pie­nią­dze Ja­son Zweig

Mi­strzo­wie ryn­ków fi­nan­so­wych Jack D. Schwa­ger

Spe­ku­la­cja in­tu­icyjna Cur­tis M. Fa­ith

Książka o in­we­sto­wa­niu, tom 1 Ra­fał Ja­nik

Książka o in­we­sto­wa­niu, tom 2 Ra­fał Ja­nik

Kiedy pie­niądz umiera Adam Fer­gus­son

Psy­cho­lo­gia giełdy An­dré Ko­sto­lany

Giełda. Po­czą­tek To­masz Trela

Za­rzą­dza­nie wiel­ko­ścią po­zy­cji Tom Basso

Ana­liza price ac­tion: od­wroty Al Bro­oks

Nie­zwy­kłe złu­dze­nia i sza­leń­stwa tłu­mów Char­les Mac­kay

Tra­der Vic Vic­tor Spe­ran­deo

Zwy­kłe ak­cje, nie­zwy­kłe zy­ski Phi­lip A. Fi­sher

Naj­waż­niej­sza rzecz Ho­ward Marks

Za­wód in­we­stor gieł­dowy. Nowe uję­cie dr Ale­xan­der El­der

Świece ja­poń­skie i ana­liza wy­kre­sów ce­no­wych Steve Ni­son

Ana­liza tech­niczna ryn­ków fi­nan­so­wych John J. Mur­phy

Se­krety tra­dingu krót­ko­ter­mi­no­wego Larry Wil­liams

Ana­liza price ac­tion: trendy Al Bro­oks

Day tra­ding Joe Ross

In­side bar Ma­ciej Go­liń­ski

Psy­cho­lo­gia sku­tecz­nego tra­dingu Steve Ward

Geo­me­tria Fi­bo­nac­ciego. Nowe uję­cie Pa­weł Da­nie­le­wicz

Ar­ty­ści ryn­ków Mi­chael McCar­thy
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij