- W empik go
Zamek kaniowski - ebook
Zamek kaniowski - ebook
„Zamek kaniowski” Seweryna Goszczyńskiego to mniej oczywiste oblicze polskiego romantyzmu. Poemat przenosi nas w mroczny i brutalny świat ziem ukraińskich, których mieszkańcy wszczynają bunt przeciw polskiej szlachcie i Kościołowi. Tytułowy zamek jawi się jako siedlisko zła, któremu pisana jest zguba. Dramatyczne wydarzenia opisane są plastycznym, budzącym grozę językiem.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-435-2 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Część pierwsza
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
Część druga
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
Część trzecia
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
Kilka słów o Ukrainie i rzezi humańskiej
Przypisy autoraCzęść pierwsza
1
Wspaniałe zamku kaniowskiego wieże
Wznoszą się w chmury jak olbrzyma ramię;
A dzielnej ziemi powiewa z nich znamię,
A wielkich granic twarda ich pierś strzeże.
Kaniów, po jarach, górach rozpierzchnięty,
Igra jak dzieci pod piastunki okiem;
Dumne, że płyną pod olbrzyma bokiem,
Poważnie kipią dnieprowych wód męty;
A lasy, świeże jak powab nietknięty,
Po górach, dzikich jak rozpaczy czoło,
Rozległe brzegi obsiadły wokoło.2
Wietrzna jesienna zawyła noc z dala,
Warzą się wiry w zamąconym łożu;
Wre chmur kłębami i niebo jak fala;
Złośliwy obłęd igra po rozdrożu.
Podróżny z cichym szeptaniem pacierza
Mija rozdoły świstające trzciną:
W skrwawionych szponach zgłodniałego zwierza
Dławione bydlę poryka doliną.
Pod szturmem wiatru, co silnie dmie górą,
Słychać skrzypanie głównej szubienicy:
Trup się kołysze – pies wyje ponuro,
Śmierć snu osiadła w zamku okolicy.
Szablą czasami pobrzękując krzywą,
Szyldwach wisielca wzdłuż płaskiego wzgórza,
Zwijając wąsy, przechadza się żywo:
To cisza nocy w myślach go ponurza,
To szubienicy skrzypnienie ocuci,
A on wzrok błędny to na trupa rzuci,
Niby się jego zatrwożył wskrzeszenia –
To jak po śmiałość kieruje spojrzenia,
Gdzie baszt zamkowych opiekuńcza gwiazda,
Strażniczy ogień, czuwa z wierzchu wieży.
Szelest po krzakach. Czy ptak pierzchnął z gniazda?
Coś majaczeje, coś po drodze bieży.
Tfu! W imię Ojca... To tumany diable.
Po cieniach nocy wszystko się rozsiało.
Kozak opatrzył janczarkę i szablę
I dawną drogą chodził dalej śmiało.3
W świetle księżyca, co wyjrzy czasami,
Mignął ktoś bielą i zagasł tam w krzaku:
I śpiew dziewiczy przeleciał z wiatrami.
Ten śpiew znajomy budzi dreszcz w Kozaku.
Alboż to dziwno, że słowa dziewczyny
(Poznać ją można po jej miłej nucie)
W burzliwym sercu syna Ukrainy
Ocknęły nagle burzliwe uczucie?
Oho – już nie ma Kozaka u wzgórza.
A księżyc znowu mgłami się zachmurza
I noc mokrymi tumanami bije,
I szubienica skrzypi, i pies wyje,
I po rozdrożu igrają bałwany,
I wicher z jękiem dmie w zamkowe ściany.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.