Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Zanim umilknie muzyka - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 października 2025
20,19
2019 pkt
punktów Virtualo

Zanim umilknie muzyka - ebook

Pogrążony w stagnacji były policjant z Santa Fe odnajduje swój cel w pomocy nastoletniej Meksykance, która usiłuje ukraść mu portfel. Dzięki niej znajdzie w sobie siłę, żeby pomóc w śledztwie dawnemu partnerowi i zaprzyjaźnić się z czterdzieści lat młodszą bratanicą przyjaciela. Czy z ich pomocą zdoła też uporać się z przeszłością? To książka o nadziei. Nie o tym, co w ludziach złe, a raczej poszukiwanie dobra i pokrzepienia. Dopóki nie umilknie muzyka, jest jeszcze szansa na kolejny krok.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8431-643-6
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 4

Prawo jest, Ramię jest i jest Dłoń

Pierwsze, co zobaczył, były jaskrawe promienie słońca wpadające przez niedokładnie zasłonięte okno. Ich blask raził go w oczy, ale jednocześnie napełniał pokój przyjemnymi, ciepłymi barwami. Nick podniósł się z łóżka i przeszedł w poprzek pomieszczenia, by całkowicie odsunąć zasłony. Niebo było bezchmurne i błękitne, a słońce stało stosunkowo wysoko. Na jego oko dochodziła jedenasta. O tej porze roku taka pogoda niechybnie zwiastowała mróz, ale mężczyzna szczególnie się tym nie przejął. Ten słoneczny blask wydawał mu się dobrym zwiastunem. Ubrał się w pierwsze lepsze ciuchy i skierował swe kroki do kuchni. Wczoraj zapomniał zjeść kolacji i jego żołądek gniewnie domagał się posiłku. Zdecydował się na płatki kukurydziane, bo tak w zasadzie nie miał innego wyboru. Lodówka świeciła pustkami. Nick nastawił mleko, głowiąc się nad tekstem piosenki, który krążył mu po głowie, odkąd tylko się obudził. Odnosił wrażenie, że byłaby to idealna piosenka na początek tego dnia.

„On this morning… tara-tam-taratara-tarataram!”

„Coś tam morning and I coś tam, coś tam, coś tam…!”

Miał ten tekst na końcu języka. Próbował przypomnieć sobie utwory ze słowem „morning” w pierwszych wersach. Pomyślał o _July Morning_ i _Lady in Black_, ale to nie był żaden z nich. Zapominając o mleku, wrócił do pokoju, by przyjrzeć się swoim winylom. Wodził wzrokiem po tytułach płyt, nucąc pod nosem coraz to nowe wersje poszukiwanej piosenki. Minął Andersona, Black Sabbath, Genesis, Jethro Tull, The Kinks i nagle coś przykuło jego uwagę. Wyciągnął płytę i dokładnie ją obejrzał. Ta okładka z chłopcem w kolorowym uniformie. Oczywiście, że tak! Włożył płytę do gramofonu, odwracając na stronę B, bo w tej chwili chodziło mu tylko o jeden konkretny utwór. Chociaż cały album był genialny. _Misplaced Childhood_. Ustawił igłę tam, gdzie przewidywał początek przedostatniej piosenki, i miał już włączyć muzykę, kiedy jakiś dźwięk dobiegł go z kuchni. Zaklął i pobiegł tam, by zakręcić gaz pod kipiącym mlekiem. Zrobił to i wrócił do pokoju. Włączył płytę i usiadł w fotelu naprzeciw okna. Fish zaśpiewał:

_And it was morning,_

_And I found myself mourning,_

_for a childhood that I thought had disappeared._

_I looked out the window_

_And I saw a magpie in the rainbow,_

_The rain had gone, I’m not alone, I turned to the mirror,_

_I saw You, the child, that once loved._

_The child before they broke his heart,_

_Our heart, the heart that I believed was lost_…

Nick, słuchając piosenki, poczuł się zdecydowanie lepiej. Podniósł się z krzesła na instrumentalnym outro, wiedząc, co czeka go za moment. Odśpiewał ostatni utwór płyty, nie zważając na nieco infantylny, pompatyczny refren, a gdy wybrzmiały ostatnie nuty, oparł się na parapecie, by wyjrzeć przez okno. Garstka ludzi przemykała po chodniku, uciekając przed mrozem. Załatwiali swoje codzienne sprawy. Robili zakupy na wieczór, przenosili coś.

— No, rusz się, synek — powiedział sobie Nick. — Masz jeszcze żart do wymyślenia!

Wracając do kuchni, wyłączył gramofon, a potem zasiadł do śniadania. Otworzył nową paczkę płatków kukurydzianych i wsypał je do talerza pełnego mleka. Odstawił pudełko, drugą ręką mieszając swoje danie. Dumając nad czymś zabawnym, połykał kolejne łyżki posiłku, ale jak na złość nic nie przychodziło mu do głowy. Nagle ugryzł coś bardzo twardego i wypluł to na lewą dłoń. Był to jakiś gadżet dla dzieci w nieprzejrzystej, foliowej torebeczce. Rozerwał ją i wysypał zawartość na blat. Był tam plastikowy „pierścionek z brylantem”. Nick parsknął śmiechem, a potem zaniósł się nim na dobre, tak, że przez kilka minut jego pokój huczał od chichotu. Może nie było to aż tak zabawne, ale w tym momencie mężczyzna nie mógł przestać się śmiać. Miał już swój żart.

*

Dokładnie o osiemnastej w pełni przyszykowany Nick zapukał do drzwi pokoju Magdy.

— Już szósta?! — odpowiedział mu niezwykle zaskoczony głos dziewczyny — Sekundkę, możesz wejść!

Otworzył drzwi. Magda właśnie balansowała na jednej nodze, lewą ręką zakładając but na wysokim obcasie, drugą zaś kręcąc włosy przy użyciu tajemniczego przyrządu, którego nazwy Nick jakoś nigdy nie był w stanie zapamiętać. Spojrzał na nią ze sporym rozbawieniem.

— Już kończysz?

— Pięć minut. Wow, Nick! Skąd masz taki odlotowy strój czarodzieja?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij