- W empik go
Zaopiekuj się mną. Najlepszy opiekun - ebook
Zaopiekuj się mną. Najlepszy opiekun - ebook
Tosia nie może doczekać się Bożego Narodzenia! Będą to zupełnie wyjątkowe święta, bo wyjeżdża do Walii do ukochanej babci i prababci. Podczas podróży dziewczynka niesiona niesamowitą opowieścią zasypia w pociągu, a kiedy się budzi, okazuje się, że odbyła podróż w czasie! Zostaje przeniesiona w czasy II wojny światowej, kiedy jej prababcia była małą dziewczynką i została ewakuowana na odległą farmę. Na farmie zaś mieszka ktoś wyjątkowy – niezwykły owczarek, który jest najlepszym psim opiekunem na świecie.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8154-057-5 |
Rozmiar pliku: | 5,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Holly Webb
Dla Georga i Barbary
J. O.
.
Tola siedziała na skraju sofy i zatroskana przyglądała się swej mamie. Próbowała sobie przypomnieć cały dzień w szkole i zastanawiała się, czy to możliwe, że nieświadomie zrobiła coś złego, przez co nauczycielka mogła zadzwonić do mamy. Nie potrafiła znaleźć innego wytłumaczenia, dlaczego mama chce z nią porozmawiać zaraz po powrocie ze szkoły.
– Wiesz, że na Boże Narodzenie miałyśmy jechać do domu babci Helenki? – zaczęła powoli mama.
– Tak, a co? Nie będziemy mogły? – Tola zwiesiła głowę. – Z babcią wszystko w porządku, prawda? Z prababcią też? – dodała, otwierając szeroko oczy. Jej prababcia miała już prawie dziewięćdziesiąt lat, choć była jedną z najenergiczniejszych osób, jakie Tola znała. Prababcia i babcia dziewczynki mieszkały w jednym domu, ale to prababcia wykonywała większość prac w ogrodzie.
– Nie panikuj! Wszystko w porządku. Nasze plany się nie zmieniają – to mówiąc, mama poklepała się w kolano, po czym westchnęła. – Chodzi o to, że mam tak dużo obowiązków w pracy, że nie będę w stanie wziąć tyle urlopu, ile planowałam. Będę mogła pojechać najwcześniej dzień przed Bożym Narodzeniem.
Tola się skrzywiła. Zamierzały spędzić u babci jeszcze kilka dni przed świętami, czego dziewczynka nie mogła się doczekać. Wydawało jej się, że będzie tam mogła robić wiele ciekawych świątecznych rzeczy. A skoro pojawią się na miejscu dopiero dwudziestego trzeciego grudnia, babcia na pewno zdąży już nie tylko postawić, ale i ubrać choinkę. W swoim maleńkim mieszkanku dziewczynka i jej mama miały miejsce tylko na niewielkie drzewko i praktycznie zero ozdób. Kto wie, może babcia polukruje też bez niej świąteczne ciasto...
– Szkoda – wydukała.
Mama ponownie westchnęła.
– Wiem. Rozmawiałam z babcią i zastanawiałyśmy się, czy nie mogłabyś pojechać wcześniejszym pociągiem.
– To znaczy, że miałabym pojechać do babci sama? – Tola wpatrywała się w mamę z niedowierzaniem. Nigdy by jej to nie przyszło do głowy. Spodziewała się, że mama znowu wyśle ją na szkolne półkolonie. Już miała zacząć narzekać na to, jakie są nudne, gdy mama zaskoczyła ją tą niesamowitą propozycją.
– Nie na całe święta – wyjaśniła pospiesznie mama. – Dojadę do ciebie, gdy tylko będę mogła urwać się z pracy. Wiem, że uwielbiasz spędzać czas z babcią Helenką i prababcią.
– Bardzo bym chciała, ale nigdy dotąd nie jechałam sama pociągiem. – Tola przygryzła dolną wargę. Dom babci był oddalony o wiele kilometrów i znajdował się tuż przy granicy. Podróż pociągiem trwała co najmniej godzinę, a może półtorej.
Mama pokiwała głową.
– Wiem, wiem. Mnie też to niepokoi. Wiesz, mogłabym cię wsadzić do pociągu tutaj, a babcia odbierze cię na swojej stacji, ale rozumiem, że to dla ciebie duże wyzwanie. Nie, masz rację. To się nie uda. Zadzwonię później do babci i jej to powtórzę – to mówiąc, uśmiechnęła się do córki. – Nie martw się! I tak spędzimy u nich większą część świąt.
Dziewczynka oparła się o ramię mamy. Czy dałaby radę? Do szkoły chodziła sama, ale to było coś innego. To tylko dziesięciominutowy spacer, choć za pierwszym razem trochę się bała. Może przesadzała z tą obawą przed podróżą pociągiem?
– Jeszcze nic nie mów babci Helence – szepnęła. – Przemyślę to.
– Dobrze, ale naprawdę nie chcę, żebyś się tym zamartwiała. – Mama przyglądała się Toli z zatroskaniem. – W szkole było coś ciekawego?
Dziewczynka ciężko westchnęła.
– Zgadnij, co zrobiła pani Cupiał. – Tola wyprostowała się, krzyżując ręce na piersi i rzucając mamie gniewne spojrzenie.
– Hmmm... Zadała wam trudną pracę domową?
– Gorzej! Mamy do zrobienia duży projekt! I to w czasie świąt! To nie fair. – Tola oparła się o poduszki na sofie. Spodziewała się co najwyżej ćwiczeń z gramatyki lub kilku matematycznych zadań, a nie wielkiego projektu. Wszyscy uczniowie narzekali.
– O czym ma być ten projekt? – dopytywała mama. – Coś ciekawego?
– Druga wojna światowa. – Tola podniosła na nią wzrok. – Musimy wybrać sobie temat, na przykład racje żywnościowe albo coś podobnego. Myślę, że można to uznać za coś interesującego.
– Z całą pewnością! – rozchmurzyła się mama, pukając w zamyśleniu palcami o sofę. – Może przygotujesz kilka z tych dziwnych wojennych przepisów? Jestem pewna, że można je znaleźć w Internecie. Mogłabym przysiąc, że słyszałam o przepisie na budyń z sosem pieczeniowym...
– Żartujesz? Brzmi paskudnie! – Tola skrzywiła się, marszcząc nos. – Dlaczego w ogóle ktoś coś takiego robił?
– Chyba dla uzyskania odpowiedniego koloru. Nie mieli wtedy większości potrzebnych składników. Ale o to powinnaś zapytać prababcię. Mogłabyś przeprowadzić z nią wywiad w ramach swojego projektu! Masz szczęście. Nie przypuszczam, by wiele osób z twojej klasy miało w rodzinie kogoś, z kim mogliby na ten temat porozmawiać.
– Pewnie masz rację – odparła bez przekonania Tola. Wiedziała, że w czasie wojny jej prababcia była dzieckiem, ale nigdy nie miała okazji z nią o tym podyskutować. – Myślisz, że nie będzie miała nic przeciwko?
– Myślę, że z wielką chęcią by ci poopowiadała. Możemy ją o to później zapytać przez telefon.
Tola pokiwała głową.
– Lepiej już pójdę i zajmę się pracą domową. Pomyślę jeszcze o podróży pociągiem, dobrze?
Babcia Helenka zadzwoniła, kiedy Tola i jej mama gotowały obiad. Dziewczynka mieszała sos do makaronu, przysłuchując się rozmowie.
– Tak, wiem. Wspominałam, że mogłabyś ją odebrać z peronu, ale Tola jeszcze nigdy nie jechała sama pociągiem. Nie jest przekonana... Przepraszam, naprawdę chciałyśmy przyjechać na dłużej. Aha, dobrze – to mówiąc, mama pomachała do Toli. – Babcia chce z tobą porozmawiać.
Dziewczynka wzięła słuchawkę.
– Cześć, babciu.
– Cześć, Tolu. Nie przejmuj się tym pociągiem. Coś wymyślimy. Mogłabym przyjechać po ciebie samochodem.
Tola zauważyła na twarzy mamy troskę. Kobieta stała obok córki i także słyszała głos babci.
– Przecież nie lubisz jeździć w dłuższe trasy – przypomniała jej dziewczynka. – Oho, mama do mnie macha, że znowu chce z tobą rozmawiać. – I dziewczynka wróciła do mieszania sosu w nadziei, że rozmowa nie potrwa już długo. Robiła się bardzo głodna. Jednak po kilku minutach mama znowu oddała jej telefon.
– Tolu... – Głos prababci był drżący, lecz pogodny. Dziewczynka uśmiechnęła się na jego dźwięk.
– Cześć, prababciu! – Przez chwilę słyszała po drugiej stronie głośne sapanie i pomyślała, że prababcia mogła się przeziębić, ale po chwili ją olśniło. – Prababciu, czy to Piorun? Liże słuchawkę?
Piorun był pięknym czarno-białym owczarkiem prababci.
– Nie! – zaśmiała się staruszka. – Ale próbuje. Wiesz, jaki jest ciekawski. Och, Tolu, wspaniale będzie cię znowu zobaczyć. Wydaje mi się, że od twojej ostatniej wizyty minęła cała wieczność.
– To prawda – zgodziła się dziewczynka. – Prababciu, czy mogę cię prosić o przysługę? W czasie ferii świątecznych mam wykonać szkolny projekt na temat drugiej wojny światowej i jakoś zapomniałam, że ty... brałaś w niej udział. Mogę cię spytać o różne rzeczy podczas pobytu u was?
Staruszka roześmiała się.
– Pewnie, że możesz, głuptasku. Ale ja byłam wtedy mała. Nie rozumiałam, co się wokół dzieje. Można powiedzieć... – Nastąpiła chwila ciszy, jakby prababcia musiała się zastanowić. – Kiedy wybuchła wojna, miałam dokładnie tyle lat, ile ty teraz.
– Nie chodzi mi o bitwy i takie tam – wyjaśniła Tola. – Pani Cupiał powiedziała, że mamy się dowiedzieć, jak wtedy wyglądało życie. Mama wspomniała coś o racjach żywieniowych.
– W takim razie możesz pytać, o co tylko chcesz. Postaram się pomóc. Ale powiem ci, że to był bardzo dziwny okres. Musieliśmy się przyzwyczaić do nowego domu. To niezwykła sytuacja. Czasami zapominaliśmy, że znaleźliśmy się tam z powodu wojny...
– Do nowego domu? – zdziwiła się Tola.
– Nie wiedziałaś? – W głosie prababci słychać było zaskoczenie. – Nigdy ci o tym nie mówiłam? Właśnie dlatego mieszkam tu teraz z twoją babcią. Może rzeczywiście ci tego nie opowiadałam... Przyjechałam tu pociągiem, kochanie, tak jak ty. Było to przed wybuchem wojny.
Zszokowana Tola zmrużyła oczy. Nie miała o tym pojęcia.
– Musiałaś uciekać?
Pani Cupiał pokazywała uczniom zdjęcia dzieci, które na początku wojny ewakuowano. Rząd spodziewał się, że duże miasta zostaną zbombardowane, dlatego dla bezpieczeństwa dzieci zostały przewiezione na tereny wiejskie. Najdziwniejsze w tych zdjęciach było to, że choć dzieci miały na sobie starodawne ubrania, większość z nich przypominała jej szkolnych kolegów i koleżanki. Toli trudno było sobie wyobrazić, że dzieci również ucierpiały z powodu wojny, na przykład dziewczynka w podobnym do niej wieku, czyli jej prababcia. Wydawało jej się, że powinno to dotyczyć tylko dorosłych.
– Naprawdę byłaś wtedy w moim wieku? – upewniła się.
– Tak. Pamiętaj, że jestem twoją prehistoryczną prababcią. Kiedy wybuchła wojna, miałam dziesięć lat.
– Więc urodziłaś się w roku 1929... Zaraz, zaraz, skoro zostałaś ewakuowana na wieś, to gdzie mieszkałaś wcześniej? Czy to oznacza, że nigdy nie wróciłaś do prawdziwego domu? – Głos Toli stał się piskliwy z powodu przerażenia.
– Ależ nie, wróciłam, skarbie. Nie martw się. Ja i moi bracia pochodziliśmy z Birmingham, ale nigdy nie zapomnę lat spędzonych na wsi. Po tym okresie Birmingham już nigdy nie było dla mnie takie samo. Gdy tylko mogłam, przyjeżdżałam do gospodarstwa i tam spotkałam twojego pradziadka. I stało się.
Tola zachichotała. Nie potrafiła sobie wyobrazić młodej i zakochanej prababci. Sądziła, że pradziadek i prababcia byli starzy od zawsze.
– Nie umiem sobie wyobrazić ciebie w moim wieku, prababciu.
– A wiesz, Tolu, wyglądałam prawie tak jak ty. Miałam podobne włosy, tyle że krótsze. Tak mi się wydaje. Nie, jestem pewna, że dobrze pamiętam. Kiedy wyjechaliśmy, miałam dziesięć lat, Aleks siedem, a mały Edzio tylko pięć.
– Pięć lat! – Tola aż wstrzymała oddech. To zbyt młody wiek na przymusową przeprowadzkę.
– Mama kazała mi opiekować się nimi dwoma. Tak bardzo się o nich martwiłam.
– Musiało być strasznie. – Dziewczynka przełknęła głośno ślinę. Poczuła się trochę nieswojo. Jeśli ewakuacja wyglądała tak, jak to opisała pani Cupiał, prababcia i jej bracia nie wiedzieli nawet, dokąd trafią. Nie mieli pojęcia, z kim zamieszkają ani kiedy ich tułaczka dobiegnie końca. Dlaczego więc ona miałaby się przejmować tym, że mama wsadzi ją do pociągu na jednej stacji, a babcia odbierze na drugiej? A gdyby się zdecydowała na to rozwiązanie, oznaczałoby to znacznie więcej czasu spędzonego z babcią i prababcią.
Tola postanowiła powiedzieć mamie, że jednak pojedzie.
Prababcia chrząknęła znacząco.
– Tak... Chyba można powiedzieć, że było strasznie... O, czy to wasz minutnik? Czekacie na obiad?
Dziewczynka prawie zapomniała, że jeszcze przed chwilą umierała z głodu.
– Tak! Przepraszam, prababciu, muszę już kończyć. A masz jakieś swoje zdjęcia z dzieciństwa? Pokażesz mi je?
– Znajdę je dla ciebie – obiecała staruszka. – Mam też kilka listów od mamy i taty. Muszą leżeć gdzieś na strychu. Do zobaczenia wkrótce, Tolu!