- W empik go
Zapiski z czekoladowego pamiętnika - ebook
Zapiski z czekoladowego pamiętnika - ebook
Właśnie takie są „Zapiski z czekoladowego pamiętnika” Aliny Sułkowskiej. To 13 fascynujących historii pisanych z perspektywy matki, żony i kochanki, która zaprasza czytelnika do swojej codzienności, dzieląc się z nim wszystkimi jej smakami, a przede wszystkim tym jednym, najważniejszym – czekolady... To właśnie ona towarzyszy bohaterce w pokonywaniu kolejnych życiowych zakrętów, podejmowaniu trudnych decyzji i tworzeniu nowych planów na życie. Koi nerwy, wycisza złe emocje i sprawia, że wszystko staje się prostsze. A zatem... może skusisz się na kawałek?
Dobrym duchem, ukrytym pod postacią skrzata, jest moja mama. Drobna i rezolutna, trzyma nas wszystkich w garści. Gdy oddalimy się od centrum dowodzenia, jak niesforne bakalie, które po rozdarciu opakowania rozproszyły się w różne strony, to ona roztopi w rondelku czekoladę, pozbiera pestki i suszone owoce, by na powrót zrobić z nich tabliczkę czekolady.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Za przepiękną książkę, za poetycką prozę i e(moc)je. Czytałam jak zaczarowana (mąż kręcił się, zaglądał mi do komputera, a ja pochłaniałam kolejne strony). Cudownie łączysz świat nostalgii i marzeń z rzeczywistością – czasem pocieszną, czasem skupioną na normalnych czynnościach, które dają tyle radości, czasem brutalną. I w tym wszystkim ta czekolada!
Było słodko-słodko, słodko-gorzko, było bosko. Proszę, pisz dalej.
Anna Kania
redaktor naczelna „Mistrza Branży”
Przeczytałam jednym tchem! Oczywiście, zryczałam się przy tym kilka razy.
Przepiękne, poruszające opowiadania skłaniające do przemyśleń! Gratuluję!
Życzę Ci wspaniałego dnia!
Mój dzięki Tobie i Twojej książce rozpoczął się cudnie.
Małgorzata Ościk - Sawczyn
Architekt
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-725-3 |
Rozmiar pliku: | 717 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Drobne płatki, misternie utkane ręką Królowej Śniegu, pojawiły się nagle, otulając puszystym, białym płaszczem wszystkie niedoskonałości ulic miasta. Wystarczyło spojrzeć w niebo, by poczuć ich chłodne muśnięcie na twarzy. Na rogu ulicy przystojny młodzieniec, z rozkosznie usypaną kupką śniegu na czapce, wypatrywał nadejścia wybranki. Niespokojnie spoglądał to na zegarek, to w kierunku przystanku. Nieco dłużej zatrzymał wygłodniałe spojrzenie na oknach baru mlecznego. Gdy podjechał spóźniony autobus, z wnętrza wyłoniła się drobna postać dziewczęca w wełnianej czapeczce. Para szybko odnalazła się wśród przechodniów. Kochankowie w pośpiechu wymienili czuły pocałunek, chwycili się za ręce i wbiegli do pobliskiego baru. Radosna aura, która otaczała tych dwoje, zarażała wszystkich w pobliskim sąsiedztwie. Miło było patrzeć na rozognione z emocji policzki, słyszeć potoki słów, opisujących wydarzenia dnia oraz wyłapywać drobne gesty, wyrażające ich wzajemne uczucia. Po obiedzie udali się do sklepu ze słodyczami. Nie zastanawiając się długo, kupili dwie wiśnie w czekoladzie. Pierwszy raz od momentu spotkania oboje zamilkli, zajęci rytuałem konsumowania. Dziewczyna delikatnie oddzieliła od praliny czekoladową podstawę i ofiarowała ją chłopakowi. Dla siebie pozostawiła zatopioną w likierze, niczym w czekoladowym naparstku, wisienkę. Było coś szczególnego w tym sposobie delektowania się praliną. Odwijanie szeleszczącego sreberka. Ostrożne nadgryzanie czekoladki, tak by nie stracić ciekłej zawartości. Gdy nadjechał kolejny autobus, zniknęli w tłumie, porwani rytmem kończącego się dnia.
Mijają lata. W przytulnej kuchni na dziesiątym piętrze para żwawych staruszków uwija się przy śniadaniu. Drobnym psotom i docinkom nie ma końca. Poranny rytuał przerywa dzwonek. Staruszek ochoczo drepcze do drzwi, by znienacka wystraszyć córkę. Za każdym razem szuka nowego sposobu na ten sam figiel. Gdy kolejny raz z rzędu udaje mu się psota, zaciera ręce z radości. W korytarzu podaje córce domowe kapcie i zaprasza ją do kuchni wypełnionej aromatem świeżo zaparzonej kawy. Rozmowa, a raczej jej monolog, przerywany jest propozycjami kosztowania kolejnych smakołyków. „Jeszcze wiejskiej szynki nie próbowałaś. Zjedz jajko, są od kur ze wsi. No, nie przytyjesz przecież od domowego gziku.” Obrządek śniadaniowy kończy słodki akcent. Każdy otrzymuje po jednej wiśni w czekoladzie. Ciszę przeznaczoną na zajadanie praliny przerywa nagle pełen pretensji głos taty: „Werka, czekoladowego spodu mi nie dałaś?”. „Stasiu, przepraszam! Zapomniałam i zjadłam…”, odpowiada zawstydzona mama.
To był pierwszy i, sądząc po reakcji taty, ostatni raz, kiedy moja mama ośmieliła się zapomnieć i nie podzielić z nim tą symboliczną dla nich praliną. Wiśnia w czekoladzie to dla moich rodziców synonim luksusu. Wspomnienie młodości wypełnionej marzeniami o lepszym życiu. Kosztowny cukierek kupowany na sztuki, bo tylko na taki wydatek było ich wtedy stać, to chwila wytchnienia, gdy strudzeni po pracy i zjedzonym naprędce obiedzie, marzyli o powrocie do własnego M4. Mieszkali w wynajętym pokoju, a każdy zarobiony pieniądz odkładali na książeczkę mieszkaniową. Jedyną rozpustą było „trwonienie” pieniędzy na słodkie co nieco. Cieszył ich jednak ten grzeszny przerywnik w oczekiwaniu na coś większego i ważniejszego.
Dzisiaj nie doceniamy drobnych upominków od losu. Nie budzą w nas entuzjazmu chwile w gronie najbliższych. Moi rówieśnicy zmęczeni pracą i znudzeni rodzinną codziennością poszukują zajęć, które niosą w sobie pierwiastek ekstremalnych uniesień. Pokolenie nastolatków, wychowanych w kulcie konsumpcji, błądzi na pograniczu realnego i wirtualnego świata. Dzieci, które chłoną te wzorce jak gąbka, pozbawiamy szansy na doświadczanie uroków zwyczajnego życia. Życia, które ja pamiętam i za którym tęsknię. Dlatego jak magnes przyciąga mnie atmosfera domowych śniadań. Lubię czas porannego biesiadowania, zanim wpadnę w szaleńczy wir bycia na topie. Przy tej dwójce niemłodych już ludzi, w oczach których nadal tli się młodzieńczy żar, odkrywam na nowo radość ze smakowania czekoladowych pralinek. Zajadamy je, wspominając minione i planując nowe chwile. Za każdym razem, gdy w naszym domu słodkim towarzystwem do kawy staje się wiśnia w czekoladzie, przytaczana jest ta historia, by przybliżyć dzieciom tę małą, rodzinną tradycję.