Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Zapłata. Losers. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
25 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zapłata. Losers. Tom 2 - ebook

Miłość bywa okrutna, ale gdy wybierzesz ją mądrze, będzie twoją największą siłą.

Wskutek przypadku kilka lat po zakończeniu liceum na drodze Jessiki Martin znów stanęło czterech chłopaków, których w przeszłości uwielbiała dręczyć jej szkolna paczka. Relacja z Mansonem, Jasonem, Lucasem i Vincentem zupełnie odmieniła życie dziewczyny. Mroczna gra przyjemności, bólu i pożądania, która się między nimi rozpoczęła, pozwoliła jej wyciągnąć na światło dzienne pragnienia, do których nigdy dotąd nikomu nie przyznała się Jess. Czterech chłopaków uświadomiło jej również, że marzy o zupełnie innym życiu niż to, w które próbowała ją wtłoczyć rodzina i dawni znajomi.

Gra pomiędzy ich piątką powoli dobiega końca, a dług, który ich połączył, jest już prawie spłacony. Przyszłość, o której naprawdę marzy Jess, jest na wyciągnięcie ręki – jeśli tylko dziewczyna znajdzie w sobie odwagę, by o nią zawalczyć i na dobre odrzucić wymagania narzucane jej przez otoczenie.

Upragnione szczęście jest już tak blisko... Czy Jess jest gotowa się na nie otworzyć?

Ta historia jest naprawdę HOT. Sugerowany wiek 18+.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8371-568-1
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

UWAGI DOTYCZĄCE TREŚCI

Niektóre fragmenty tej książki mogą wywołać niepokój lub nieprzyjemne odczucia u części odbiorców. Tekst może nie być odpowiedni dla wszystkich czytelników.

W książce poruszane są tematy takie jak: choroby psychiczne, traumy, znęcanie się nad dziećmi (fizyczne i emocjonalne), body shaming (przez rodzica wobec dorosłego dziecka), odrzucenie rodzicielskie, znęcanie się, przypadki homofobii/bifobii oraz rozmowy dotyczące samobójstwa. Książka zawiera obrazowe sceny seksu, obrazowe sceny sesji BDSM-owych, drastyczną przemoc oraz ostry język.

Każda postać biorąca udział w scenie seksu ma ukończone co najmniej 18 lat.

Książki tej nie należy używać jako źródła informacji ani przewodnika po bezpiecznych praktykach BDSM. Niektóre czynności opisane w niniejszej powieści niosą ze sobą poważne ryzyko zranień i obrażeń ciała. Wszystkie przedstawione sceny seksu to seks konsensualny, aczkolwiek niektóre sceny przedstawiają odgrywanie ról w konwencji „zgoda bez zgody” (CNC). Inne przedstawione fetysze to na przykład erotyczna degradacja i upokorzenie, zniewolenie, elektrostymulacja, dyscyplinowanie, bicie, używanie noża, płyny ustrojowe (w tym krew), zabawy w miejscu publicznym, zadawanie bólu, wojeryzm oraz pet play.1

MANSON

Liceum, ostatnia klasa

Zapadła cisza. Ten bezgłos był niepokojący, nie byłem do niego przyzwyczajony. Dom zawsze skrzypiał, jęczał, oddychał. Jakby coś żyło w ścianach, przeciągając paznokciami po starych deskach, dociskając ramiona do podłogi od spodu.

Jako dziecko sądziłem, że ten dom jest nawiedzony. Teraz już tak nie myślałem, ale wciąż słyszałem rzeczy, których nie było; fantomowe dźwięki wśród ciszy. Czy traciłem głowę? W końcu coś się we mnie popsuło?

Zważywszy na to, że siedziałem na podłodze z plecami pod oknem, twarzą do drzwi, i obracałem w palcach swój nóż motylkowy – może tak było. Może mój mózg się zepsuł.

Straszne, jak spokojny się czułem.

Schody zaskrzypiały od kroków, a ja zesztywniałem. Dudnienie butów. Rozległ się dźwięk beknięcia, drzwi lodówki – otwierając się – zaskrzypiały. Szkło brzęknęło, po czym słychać było syknięcie i stuk kapsla upadającego na podłogę.

Była, kurwa, siódma rano. Lodówka świeciła pustkami, ale dało się w niej znaleźć kratę z dwudziestoma czteroma piwami i butelkę whisky. Tata zniknął sześć miesięcy temu, a ja byłem na tyle głupi, że myślałem, że tym razem już naprawdę nie wróci.

Dopóki żył, nie było szansy się od niego uwolnić.

Odgłosy kroków wróciły w stronę schodów, ale je minęły. Przemierzały korytarz, aż pod moimi drzwiami pojawił się cień. Ciężko oddychał, słyszałem jego pijane stękanie i sapanie.

_No chodź, skurwielu. Spróbuj tylko. Wyzywam cię, kurwa._

Na podłodze były zadrapania po tym, jak przysuwałem komodę do drzwi, żeby je zabarykadować. Jednak teraz nawet ich nie zamknąłem. Powinienem zostawić je szeroko otwarte, żeby moje zaproszenie było nieco wyraźniejsze.

_Wyzywam cię, żebyś spróbował. Spróbuj mnie skrzywdzić. Zobacz, co się stanie._

Ciężkie buty zaszurały i zawróciły, a ja powoli wypuściłem powietrze. Rękojeść noża wbijała mi się w dłoń, gdy ścisnąłem ją mocno. Byłem gotowy. Zrobiłbym to. Zabiłbym mojego ojca… Poderżnąłbym mu gardło i przeciął tętnicę… Dźgałbym go, aż zapadłyby mu się płuca… Rozrzuciłbym po domu jego wnętrzności niczym, kurwa, dzieło sztuki.

Złożyłem głowę w dłoniach i złapałem za włosy tak mocno, aż zabolało. Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Nie chciałem…

Ja pierdolę, tylko że właśnie chciałem. Po tylu latach strachu, podskakiwania za każdym razem, gdy słyszałem jego głos, pochylania głowy, ściszania głosu – od dawna się na to zbierało.

Ale po co teraz się tym przejmować? Byłem wężem z odciętą głową, wijącym się na piachu, z martwą szczęką, która wciąż kłapała. Po co dalej walczyć? Czy to pierwotny instynkt, który nakazywał mi przetrwać? Najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby po prostu odpuścić i umrzeć lata temu, a jednak wciąż tu byłem.

Kathryn Peters, pracowniczka socjalna, mówiła, że muszę wytrzymać jeszcze chwilę. Część mnie nie wierzyła, że cokolwiek zrobi. W moim życiu dotychczas nikt nie zadał sobie trudu, by mi pomóc, więc dlaczego ona miałaby? Twierdziła, że znajdzie mi bezpieczne mieszkanie i pracę. Byłem już za stary na rodzinę zastępczą, nie kwalifikowałem się też do schroniska dla młodzieży. Powiedziała, że może uda jej się znaleźć dla mnie pokój w Memphis, a gdyby to nie wypaliło, będzie musiała poszukać jeszcze dalej.

Odparłem, że nigdzie nie pojadę, jeśli miałoby to oznaczać, że ich zostawię.

Lucas, Jason, Vincent… Nie mógłbym ich opuścić. Zawsze trzymaliśmy się razem. Mógłbym porzucić wszystko inne, ale nie ich. I… Nie ją.

Czemu, do cholery, zaprzątałem sobie nią głowę?

Nic dla niej nie znaczyłem. Mniej niż nic. Powinna być ostatnim, o czym pomyślę.

Myśl o zebraniu się i pójściu do szkoły, gdy kilka sekund temu byłem gotów zamordować tatę, wydawała się niedorzeczna. A jednak wstałem, podniosłem plecak zostawiony w kącie i zarzuciłem go na ramię. Pani Peters – nalegała, bym zwracał się do niej Kathy, jakby chciała się spoufalić – powiedziała, że muszę się trzymać z dala od kłopotów, co oznaczało dalsze uczęszczanie do liceum, mimo że był to kompletny syf.

Może i tata wrócił na górę, ale i tak nie zamierzałem wychodzić przez frontowe drzwi. Wyrzuciłem plecak przez otwarte okno, po czym przełożyłem przez nie nogi. Moje buty chrzęściły w suchych krzakach, gdy brnąłem przez podwórze w stronę SUV-a. Wszędzie wokół walały się rozrzucone puszki po piwie, niedopałki i sterty śmieci, a cała posesja śmierdziała lekko zgniłym jedzeniem, pewnie przez przepełnione śmietniki piętrzące się obok garażu, który zresztą również był pełny śmieci.

Mój bronco odpalił na szczęście za pierwszym razem. Znowu miał jakąś usterkę, Lucas i ja zamierzaliśmy w ten weekend zajrzeć pod maskę, by dowiedzieć się, co się dzieje. Liczyłem na to, że cokolwiek będzie potrzebowało wymiany, nie okaże się zbyt drogie. W razie czego moglibyśmy poszperać znów na wysypisku i tam spróbować znaleźć to, czego będziemy potrzebować.

Gdy dojechałem do szkoły, parking pod Wickeston High wyglądał na przepełniony. Było jeszcze przed dzwonkiem i wielu uczniów ostatniej klasy kręciło się wokół swoich samochodów, przekrzykując głośną muzykę wydobywającą się z pojazdów. Moje opony zapiszczały, gdy kręciłem kierownicą, wjeżdżając w puste miejsce na tylnej części parkingu i parkując obok czarnego el camino.

Lucas kochał tę zardzewiałą i zniszczoną furę. Odgrażał się, że pewnego dnia zmieni ją w bestię, która będzie niepokonana w wyścigach dragsterów, a mnie cieszyło, że w ogóle mówi o przyszłości.

Lucas, Vincent i Jason siedzieli na pace el camino, a Lucas podniósł rękę na powitanie, gdy wysiadłem z bronco i władowałem się do nich.

– Myślałem, że znowu się spóźnisz, jebańcu – powiedział, zaciągając się papierosem. Nie powinno go tu być, ale zakazy nigdy go nie powstrzymywały. Wyjął z dżinsów paczkę american spirits i poczęstował mnie fajką, którą zapaliłem z wdzięcznością. Smak palonego tytoniu w gardle i szybkie uderzenie nikotyny od razu sprawiły, że poczułem się bardziej jak człowiek.

Spizgany niczym gołąb Vincent obejmował jedną ręką Jasona, którego palce tańczyły na klawiaturze laptopa. Stuknąłem niebieskowłosego chłopaka stopą w stopę, ale on ledwo podniósł wzrok, jego przekrwione oczy skupiały się wyłącznie na ekranie.

– Zaawansowana fizyka mnie dobija – powiedział, a Vincent uspokajająco pocierał jego plecy.

Paląc, oparłem się ramieniem o Lucasa i westchnąłem ciężko, gdy zauważyłem, że dyrektor Lector w asyście ochroniarza zmierza w naszą stronę przez parking.

Pozostali dostrzegli go zaraz po mnie. Vincent z pośpiechem zdjął ramię z barków Jasona, po czym obaj zeszli z paki. Ja wstałem, ciągnąc za sobą plecak, i zeskoczyłem na ziemię.

Lucas się nie spieszył.

Dyrektor Lector podszedł na tył samochodu i zastukał długopisem w metal. Nie miałem pojęcia, po co zabrał ze sobą ten pieprzony długopis, może myślał, że nada mu to profesjonalizmu, tak jak ten wkurwiający nawyk zwracania się do nas wszystkich po nazwisku.

– Pan Bent… – zaczął, ale urwał, gdy Lucas wstał. Zeskoczył z paki el camino, zgniatając butem niedopałek.

– Nie dotykaj więcej mojego jebanego samochodu, Michael – powiedział, a dyrektor zamrugał, słysząc, jak Lucas beztrosko zwraca się do niego po imieniu. – Jeśli chcesz, żebym się stąd zawinął, zejdź mi, kurwa, z drogi.

Wszyscy się cofnęliśmy, a ja pomachałem Lucasowi, gdy odpalił silnik i wrzucił wsteczny. Ruszył gwałtownie, a jego opony zostawiły na asfalcie ślad spalonej gumy, kiedy wyjeżdżał z parkingu.

Dyrektor Lector patrzył na mnie oskarżycielskim wzrokiem, ale naprawdę miałem go gdzieś. Trzymanie się z dala od problemów wcale nie było takie proste, gdy problemy po prostu mnie otaczały i solidnie dawały mi w kość.

– Zwracałem już panu uwagę na kwestię palenia na terenie szkoły, panie Reed – powiedział. Vincent i Jason ociągali się, czekając, aż do nich dołączę i pójdziemy razem. Zacisnąłem szczęki, zachowując dla siebie słowa, które tylko pogorszyłyby sytuację. – To oznacza szlaban. Znowu.

Uśmiechnąłem się sztywno.

– Świetnie. Zajebiście. Mogę iść?

Dyrektor westchnął, jakbym doprowadzał go do rozpaczy.

– Język, panie Reed. Proszę się nie spóźnić.

Odwróciłem się i dogoniłem chłopaków, gdy Lector zawołał do siebie Jasona. Vincent czekał na niego z wyciągniętą ręką pokazującą znak pokoju, a ja szedłem dalej. Usłyszałem tylko słowa dyrektora, które brzmiały:

– …zaniepokojony. Nie chciałbym, żeby twoja przyszłość ucierpiała z powodu kiepskiego doboru przyjaciół. Wyraźnie zmagasz się z pewną dezorientacją…

Ręka zacisnęła mi się na pasku plecaka, gdy wbijałem w dłoń paznokcie.

_Jesteś zdezorientowany._

_Buntujesz się._

_To etap, z którego wyrośniesz._

_Jesteś, kurwa, porażką._

_Pizda. Jebany oszołom._

Po pewnym czasie to wszystko brzmiało tak samo. Ludzie ukrywali swój brak tolerancji pod płaszczykiem troski.

Nienawidziłem ich wszystkich. Nienawidziłem całego tego zjebanego miasta.

Moje buty skrzypiały na podłodze z linoleum, kiedy zmierzałem do szafki, potrącany i popychany przez setki uczniów tłoczących się na korytarzach. Włożyłem do uszu słuchawki i podkręciłem głośność, odpalając _Born to Die in Suburbia_ Night Birds i podgłaśniając na tyle, żeby zagłuszyło ich wszystkich.

Większość ludzi mnie ignorowała. Miałem grupkę przyjaciół i byłem w dobrych stosunkach z innymi szkolnymi wyrzutkami. Pakerzy i uprzywilejowane, popularne chujki zwykle miały do roboty lepsze rzeczy niż nękanie mnie. Przywykli do mojego irokeza i brudnych ubrań, nie byłem już najbardziej atrakcyjnym obiektem prześladowań.

W każdym razie nie dla większości z nich. Niektóre jednostki nie potrafiły odmówić sobie traktowania mnie jak prywatny worek treningowy.

Skręciłem, idąc w stronę swojej szafki, i skrzywiłem się. Kyle Baggins i Alex McAllister stali przy szafce sąsiadującej z moją, czekając na dziewczynę Kyle’a – a raczej byłą dziewczynę, jako że ten tłuk ją zdradził. Wstrzymałem się z podchodzeniem w nadziei, że sobie pójdą, a ja będę mógł zabrać swoje rzeczy. Jednak oni nigdzie się nie wybierali, a kolejne spóźnienie było ostatnim, czego potrzebowałem.

Kyle nie odsunął się, gdy podszedłem. Obrócił się, odwracając twarz w moją stronę i blokując moją szafkę barkami. Powiedział coś, a Alex się zaśmiał. Moje słuchawki ich wytłumiły.

– Suń się – powiedziałem. Moje słowa były za ostre, a zarazem niewystarczająco ostre. Nie chciałem wszczynać awantury, ale moje intencje nie miały znaczenia. Te zjeby wiedziały, że mogą mnie pokonać bez problemu.

Już nawet się ich nie bałem. Zdrętwiałem, jakby moja klatka piersiowa była wydrążoną skorupą, w której została już tylko rozległa, zimna, ciemna przestrzeń.

Alex wyciągnął mi słuchawki z uszu. Jego szarpnięcie sprawiło, że telefon wyleciał z mojej kieszeni i upadł na podłogę, gdy odłączył się od słuchawek.

– Znowu spóźniony, świrze? – Kyle zaśmiał się, gdy Alex kopnął mój telefon, wysyłając go w stronę schodów. Zmusiłem się, by nie reagować. To tylko telefon, był bez znaczenia. Lepiej on niż moja twarz.

– Po chuj ci te książki? – zapytał Alex, chowając do kieszeni moje słuchawki, tak jakby ich, kurwa, potrzebował. – Uczysz się, by zapewnić sobie świetlaną przyszłość? – Zarechotali do siebie nawzajem, utrzymując obrzydliwy cykl wspierania tych chujowych żartów.

Kyle poruszył się na tyle, że mogłem dostać się do szafki. Zmusiło mnie to do stanięcia pomiędzy nimi.

Gapił się na mnie, jego oczy się we mnie wwiercały.

– Co ty masz na sobie?

Nie reaguj. Książki do plecaka. Głowa w górę, bez kontaktu wzrokowego.

Ciężka dłoń walnęła mnie w plecy, sprawiając, że moja głowa uderzyła o krawędź otwartej szafki. Wciągnąłem powietrze, kiedy coś ciepłego spłynęło po mojej głowie, ale nie wytarłem tego. Zacisnąłem zęby, gdy Kyle stanął mi przed twarzą, ale postanowiłem, że nie odezwę się ani słowem.

– Zapytałem, co ty, kurwa, masz na sobie? Brykasz tu w spódnicy jak cholerna ciota?

Ale ja nie zwracałem już na niego uwagi. Ponad jego ramieniem zobaczyłem ją i pozwoliłem sobie na zarozumiały, pobłażliwy uśmieszek, gdy podeszła do niego od tyłu.

– To kilt, Kyle, on ma na sobie kilt. Boże, jesteś takim kretynem. Zejdź mi z drogi.

Jessica odepchnęła Kyle’a, żeby dostać się do szafki. Jasne włosy miała związane w koński ogon, a srebrny brokat lśnił wokół jej oczu. Była ubrana w kostium cheerleaderki, taki z długim rękawem i krótką spódniczką. By sięgnąć do górnej półki, stanęła na palcach, a ja nie mogłem powstrzymać się przed gapieniem na jej odsłonięty brzuch, gdy na chwilę zadarła się jej bluzka.

Była tak piękna, że aż mnie to bolało. Tak nietykalna.

– Co to, kurwa, jest kilt? – zapytał Alex. Kyle zmarszczył brwi, jakby również starał się to rozkminić.

Jess ledwo na mnie spojrzała, zabierając swoje rzeczy. Zatrzasnęła szafkę i wepchnęła do torby notatnik. Kyle wyraźnie starał się wymyślić, co mógłby jej powiedzieć, w końcu zaczął:

– Hej, kochanie, wiesz, że ja…

– Zamknij. Się. – Obróciła się na pięcie, miażdżąc go wzrokiem. – Zachowaj swoje wymówki dla siebie, nie uda ci się tego odkręcić. Tak bardzo chciałeś być z Veronicą… Cóż, teraz z nią sobie bądź. Dobrej zabawy, dupku.

Patrzyłem za nią, gdy odchodziła. Nie wszystko dobrze się układało w Krainie Popularnych Dzieciaków. Mieć taką kobietę i ją zdradzać – nie mogłem sobie tego wyobrazić. Kurde, w ogóle nie mogłem sobie wyobrazić, że kogoś zdradzam. Lucas i ja dość łatwo doszliśmy do wniosku, że intymność między nami wymaga szacunku, a nie monogamii. Ustaliliśmy już, że będziemy się pieprzyć również z innymi, ale to było coś innego niż czajenie się i ranienie się nawzajem.

Jess zasługiwała na coś lepszego. Była nadętą pindą i rozwydrzonym bachorem, ale, kurde, może zachowałaby się inaczej, gdyby nie przebywała ciągle w towarzystwie tak okropnych ludzi.

Alex i Kyle w dalszym ciągu rozmawiali, Kyle jęczał, że to nie jego wina.

– Przestała mi dawać, stary. Czego się, kurwa, spodziewała? Że będę czekał, aż jej pizda odtaje? Ostatnio zachowywała się jak skończona suka.

Zdecydowanie za mocno trzasnąłem drzwiczkami szafki. W ogóle nie dziwiło mnie, że Jessica przestała uprawiać z nim seks. Prawdopodobnie otrzymałaby więcej zainteresowania od zwykłego kamienia niż od tego przygłupa. Widywałem ich razem, patrzyłem, jak się całowali, widziałem, jak się pieprzyli. Wiem, że brzmiałem teraz jak ostatni creep, ale trudno było ich nie zauważyć, gdy uprawiali seks w furze Kyle’a zaraz po meczu. Co miałem zrobić – odwrócić wzrok?

Kyle obdarzony był emocjonalnością wykałaczki. To, że obwiniał o to Jessicę, doprowadziło mnie do wściekłości.

Kolejne mocne pchnięcie walnęło mną o szafkę, jednak tym razem Alex, trzymając rękę na moich plecach, warknął:

– Na co się gapisz, Reed? Zezujesz na dziewczynę Kyle’a, zboku?

Kyle strzelał palcami, a na jego twarzy gościła wściekłość. Chciał wyładować na kimś swoją złość. Wielka mi, kurwa, niespodzianka.

– Zdaje się, że Jess dała jasno do zrozumienia, że nie jest już jego dziewczyną – odpowiedziałem. Alex złapał mnie za kurtkę, szarpnął do tyłu, by ponownie rzucić mną o szafkę. Poczułem, jak z płuc uchodzi mi powietrze, i zaśmiałem się.

– Straciłeś najgorętszą laskę w szkole, bo nie jesteś w stanie utrzymać chuja w spodniach, ale to ja jestem zbokiem? Kurwa, żałosne.

Twarz Kyle’a pociemniała. Alex popchnął mnie na podłogę, ale tuż przed upadkiem udało mi się złapać równowagę. Natychmiast poderwałem się na nogi i pobiegłem korytarzem, omijając paru uczniów ciągle stojących przed salami lekcyjnymi. Kyle i Alex biegli tuż za mną, ich buty uderzały głośno o podłogę. Skręciłem w następny korytarz i prułem dalej, a ludzie patrzyli na mnie zdezorientowani.

To by było na tyle w kwestii niespóźniania się na lekcje.

Musiałem znaleźć jakąś kryjówkę. Wpadłem w pierwsze drzwi, jakie zobaczyłem – kurwa, do damskiej łazienki – ale to była moja jedyna opcja. Drzwi zamknęły się za mną, a ja wycofałem się do najdalszej kabiny, zamknąłem za sobą drzwi i przycupnąłem na sedesie tak, by nie było widać moich butów. Przynajmniej było tu pusto. Nie potrzebowałem kolejnych kłopotów.

Wydawało mi się, że czekam tam całą wieczność, ale nikt nie wbiegł za mną. Najwidoczniej Kyle i Alex mnie zgubili – albo czekali za drzwiami, aż wyjdę. Mogłem ich przeczekać. Opuściłem już jedną lekcję, co mi szkodziło pominąć jeszcze kilka?

Ukończenie szkoły i tak nie miało w tym momencie żadnego znaczenia.

Sięgnąłem do kurtki i wyciągnąłem swojego ostatniego papierosa. Zwykle sępiłem szlugi od Lucasa, żeby moje zostały na dłużej, ale, chuj, musiałem zapalić. Teraz, gdy adrenalina i złość opadły, zostały mi tylko stany lękowe, co było, kurwa, najgorsze.

Zapaliłem, wypuszczając dym przez wąskie okienko nad sedesem. W toalecie i tak będzie czuć dym, ale co tam. Odrętwienie w klatce piersiowej rozprzestrzeniło się na moje kończyny i głowę; czułem, jak przestaje mnie cokolwiek obchodzić.

Zdecydowanie za dużo rzeczy mnie obchodziło, a zarazem niewystarczająco wiele. Przestraszyła mnie ta narastająca apatia, to dziwne poczucie ignorowania własnego dobrostanu sprawiło, że wróciłem myślami do dzisiejszego poranka.

Czy już mi odbija? Czy tracę rozum? Kathy twierdziła, że mi pomoże, ale jakaś część mnie czuła, że jest już za późno. Nie miałem przyszłości… Zresztą i tak jej nie potrzebowałem.

A jednak nadal walczyłem. Odruchowo, kierując się instynktem przetrwania, mój mózg żądał, bym próbował dalej, a ja byłem już po prostu cholernie zmęczony.

Drzwi do łazienki otworzyły się z hukiem, a ja zesztywniałem, gdy czyjeś stopy zastukały o kafelki na podłodze. Odkręcono jeden z kranów, szum wody nie był wystarczający, aby zagłuszyć odgłos drżącego łkania. Zszedłem z sedesu i zajrzałem przez szczelinę w kabinie.

To była Jessica. Zawisła się nad zlewem, trzymając się porcelany z pochyloną głową. Widziałem w lustrze, jak łzy ściekają jej po policzkach, a jej usta drżą, gdy zaciska je i powoli wypuszcza powietrze.

Udało jej się uspokoić. Wyprostowała się, otarła chusteczką zaczerwienione oczy i wysmarkała się delikatnie. Kiedy ponownie pociągnęła nosem, jej oczy zwęziły się w lustrzanym odbiciu.

– Kto tu, do cholery, pali? – warknęła, odwracając się. W jej głosie nie było śladu po niedawnym smutku, a w zielonych oczach pojawiła się wściekłość. Postawa jej ciała jasno wskazywała, że jest gotowa zamienić w piekło życie osoby, która ośmieliła się oglądać ją w chwili kryzysu. Nie powiedziałem ani słowa, gdy zniknęła mi z oczu, a drzwi jednej z kabin gwałtownie się otworzyły. – Kto tu jest?

Wyszedłem z westchnieniem, zanim zdążyła dotrzeć do mojej kabiny.

Przez chwilę wyglądała na zdezorientowaną. Ostrożnie zgasiłem papierosa i schowałem z powrotem, nie chcąc go zmarnować.

– Co ty tu robisz? – Jej wzrok błądził po moim ciele z góry na dół, zatrzymując się tam, gdzie nie powinien. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego tak na mnie patrzyła. Jakby chciała o coś poprosić, ale nie miała pojęcia, jak to zrobić.

– Unikam twojego chłopaka – odpowiedziałem, a ona przewróciła oczami.

– On nie jest moim chłopakiem – oznajmiła ostro. – Już nie. Jest chłoptasiem Veroniki, i nic mnie to nie obchodzi, niech go sobie zatrzyma. – Wróciła do zlewu, wyciągnęła z torebki chusteczkę do demakijażu i przetarła nią oczy. – Siedziałeś tu i mi się przyglądałeś? Jesteś creepem, Manson.

Podszedłem do umywalki obok i umyłem ręce, po czym włożyłem do ust gumę do żucia. Znajdując się w pobliżu najseksowniejszej dziewczyny w szkole, nagle poczułem się skrępowany.

Z tymi swoimi różowymi, akrylowymi paznokciami i błyszczącym makijażem wyglądała jak moje przeciwieństwo. Jak promień ognistego słońca, który może zarówno miło cię ogrzać, jak i spalić na wiór.

– Cóż, przykro mi z powodu waszego zerwania.

– Przykro ci? – prychnęła. – To nieprawda. Nie wmawiaj mi takich bzdur.

Dzięki Bogu. Tak czy inaczej, chujowo mi szło udawanie współczucia. Zawsze brzmiałem wtedy sadystycznie, a nie chciałem jej teraz wnerwiać.

– Okej – odparłem. – Masz rację. Nie jest mi przykro, że zerwałaś ze swoim przygłupim, ciulowatym chłopakiem. Wydaje mi się, że powinienem ci raczej gratulować zrzucenia stukilowego ciężaru, ale niełatwo gratulować komuś, kto akurat płacze.

– Nie płaczę. – Otworzyła szeroko oczy, by nałożyć tusz na rzęsy. – Dlaczego miałabym? To Kyle jest do tyłu, ja mam mnóstwo innych opcji.

Miała do wyboru całą szkołę. Kto by ją odrzucił? Vincent i Jason bez przerwy podpuszczali się nawzajem, żeby z nią flirtować, jakby chcieli sprawdzić, który z nich pierwszy zapunktuje w tej grze. Tak jakby którykolwiek z nich miał jakieś szanse. Nawet Lucas, który zarzekał się, że jej nie znosi, nie odmówiłby sobie okazji, by się z nią przespać. A ja…

Ja też bym jej nie odrzucił. Cholera, już sama myśl o byciu z nią…

Była niedorzeczna. Nie byłem jedną z jej „opcji”. Nie kwalifikowałem się. Może gdybym zamienił część mózgu na trochę więcej mięśni – ale nawet wtedy nie byłbym dla niej wystarczająco dobry.

Między Jessicą a całą resztą istniała bariera, nieprzenikniona, szklana ściana, jakby dziewczyna była muzealnym eksponatem, który można obserwować, ale nie dotykać. Ta ściana była dla mnie wyzwaniem, tak jakby istniał trik, żeby ją ominąć, na który trzeba jakoś wpaść.

Nałożyła ponownie błyszczyk, który zabłysnął na jej wargach. Jej usta nieodparcie przyciągały mój wzrok. Mogłaby powiedzieć najbardziej bezlitosne, bezduszne słowa, a ja wybaczyłbym jej każde z nich – robiła to już wcześniej i zrobi to ponownie. Dezorientowało mnie to, że mimo swojego okrucieństwa wobec mnie, mimo tego, że często okazywała mi obrzydzenie, nie unikała mnie.

Miałem wrażenie, że było wręcz odwrotnie. Mogła poprosić o przypisanie szafki z dala ode mnie, ale nie zrobiła tego. W każdej chwili mogła mi powiedzieć, żebym spierdalał, i zrobiłbym to. Wbrew jej oskarżeniom nie zachowywałem się jak creep.

– Co ci się stało w głowę? – zapytała. Zdążyłem już zapomnieć, że była tam rana, więc przesunąłem po niej palcami, żeby sprawdzić, czy ciągle krwawi.

– To opłata za korzystanie z mojej szafki – odparłem. Jej usta drgnęły, jakby w niejasnej próbie okazania współczucia. – I co, kto będzie szczęśliwym chłopakiem na pocieszenie? Zakładam, że już knujesz, jak sprawić, że Kyle oszaleje z zazdrości?

Uśmiechnęła się, opierając się o umywalkę.

– Oczywiście, że knuję. Musi się nauczyć.

Drgnąłem na dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się, gdy dziewczyna z mysimi włosami weszła do łazienki i nas zauważyła. Nie byłem pewien, kto to, ale Jess pstryknęła palcami, natychmiast ściągając na siebie jej uwagę.

– Łazienka jest zajęta, złotko – powiedziała, a dziewczyna prawie się przewróciła, wychodząc pospiesznie. Pokręciłem głową, gdy Jess wróciła do poprawiania makijażu, ciągle snując rozważania o zemście. – Może umówię się z Aleksem. Wiem, że by na to poszedł. Zawsze próbuje ze mną flirtować, gdy wydaje mu się, że Kyle nie zauważy. To zrujnowałoby ich przyjaźń i wzbudziło zazdrość Kyle’a.

– Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że jesteś diaboliczna? – zapytałem. Lucasowi pękłaby żyłka, gdyby Jess zaczęła spotykać się z Aleksem. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że Jess nie pójdzie tą drogą, bo Lucas mógłby skończyć oskarżony o morderstwo.

Zastanowiła się przez chwilę.

– Nie, nikt. Ale podoba mi się. Diaboliczna… – Uśmiechnęła się szeroko, jakby ten pomysł mile ją połechtał. – Dostanie, na co zasłużył.

– A co z tym, na co ty zasługujesz?

Zobaczyłem na jej twarzy wahanie. Spojrzała na mnie, jakbym powiedział coś, co nie miało żadnego sensu.

– Na co ja zasługuję? O co ci chodzi?

– Chodzi mi o to, że może to twoja szansa, by umówić się z kimś, kogo rzeczywiście obchodzisz. – Nie miałem pojęcia, po co zawracałem sobie głowę, by jej to powiedzieć. Drętwa pustka, która mnie wypełniała, była pozbawiona strachu, pozbawiona zahamowań, które zwykle mnie powstrzymywały. – Kimś, kto nie potraktuje cię jak swoje trofeum.

Grymas na jej twarzy pogłębił się.

– No taak, ja… To brzmi bardzo poważnie, Manson. – Zaśmiała się, odkładając przybory do makijażu i poprawiając kucyk. Boże, znowu to samo: ściana. Myślała, że ukrywa w ten sposób emocje? Czy wierzyła, że nie umiem jej przejrzeć? Może wydawało jej się, że ta szklana bariera wykonana jest z cegieł? Być może myślała, że chroniło ją to przed byciem dostrzeżoną.

Jednak ja widziałem przez tę ścianę na wylot. Smutek, który pozostał na jej twarzy, ból ukryty w żartobliwym tonie, to, że patrząc w lustro, skupiała się na swoich niedoskonałościach. Widziałem to wszystko.

– No jasne, zapomniałem, że wszystko, co dzieje się na tym zadupiu, to żart – powiedziałem. Cofnąłem się, odwróciłem i ruszyłem w stronę drzwi. Nie zawracałem sobie głowy pożegnaniem z nią, jeszcze się zobaczymy. Stanie tam, sam na sam z Jess, było proszeniem się o kłopoty. Za dużo myśli przychodziło mi do głowy.

Bardzo, bardzo złych myśli.

Fantazjowałem o niej cały czas, ale te fantazje były niespełnialne. Myślenie inaczej byłoby głupotą. Będąc z nią w tym samym pomieszczeniu, czułem, że twardnieję; moją głowę wypełniały wizje, w których pochylam Jess nad umywalką i wsuwam palce pod tę krótką spódniczkę.

Chryste, potrzebowałem sobie zwalić. Gdybym nie stracił telefonu przez Aleksa, zadzwoniłbym po Lucasa, żeby tu po mnie przyjechał. Myśl o jego ustach na mnie sprawiła, że mój kutas stwardniał jeszcze bardziej.

Wyrobiłem sobie nawyk balansowania na krawędzi orgazmu bez osiągania go przez kilka dni z rzędu; dzięki temu ćwiczeniu uważności i samokontroli czułem się bardziej skoncentrowany, nawet jeśli nie byłem zaspokojony. Zawsze jednak dochodziłem do punktu, gdy nie mogłem już dłużej wytrzymać; dni przyjemności niezakończonej spełnieniem sprawiały, że trochę dziczałem.

Przeszedłem korytarzem tylko kilka kroków, kiedy jej głos sprawił, że się odwróciłem.

– Manson! Zaczekaj!

Wróciłem do niej. Stała przed toaletą, raz po raz pocierając nadgarstek, i patrzyła na mnie.

– Myślisz, że… To znaczy… – Oblizała błyszczące wargi, gdy jej głos się załamał. – Miałeś na myśli, że… Myślisz, że zasługuję na kogoś, komu na mnie zależy?

Dukała te słowa, jakby wyciągała je prosto z piekielnych odmętów. Brzmiała, jakby była zniesmaczona, urażona… i smutna. Brzmiała cholernie smutno.

– Oczywiście, że tak – odparłem. Na korytarzu było teraz cicho, więc zniżyłem głos. Przebywanie tu z nią było stresujące, czułem mrowienie na karku. Gdyby Kyle, Alex lub którykolwiek z jego przyjaciół to zobaczył, stłukliby mnie na kwaśne jabłko. – Może gdybyś była z kimś, kto nie jest takim fiutem, czułabyś się szczęśliwa i nie zachowywała jak ostatnia suka.

Nie mówiłem tego złośliwie, byłem szczery. Przypominam, że nie byłem zbyt dobry w udawaniu litości. Jess przewróciła oczami, dokładnie tak, jak się spodziewałem, i powiedziała:

– Jestem całkowicie szczęśliwa. Dlaczego miałabym nie być?

Zmniejszyłem dzielący nas dystans, a ona się nie cofnęła. Pozwoliła mi stanąć tuż przed sobą, wystarczająco blisko, by ją dotknąć.

– Smutni ludzie rozpoznają się nawzajem – odpowiedziałem. Ośmieliłem się wyciągnąć dłoń i przesunąć palcami po jej policzku, aby założyć kosmyk jasnych włosów za ucho. Na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka, a moje oczy otworzyły się szerzej. – Słyszę to w twoim głosie. Widzę to w twoich oczach. Czuję to, gdy na ciebie patrzę. Zasługujesz na szczęście, ale nie znajdziesz go z ludźmi, których wybierasz.

Wpatrywała się we mnie, jakbym wymierzył jej policzek. Pewien, że zjebałem, odsunąłem się od niej. Jej siła rażenia była dla mnie za duża; podleciałbym za blisko słońca i spłonął.

A jednak, jeśli próbujesz zmusić roślinę, by rosła w ciemnym pokoju, będzie szukała słońca. Nawet gdy jest ukorzeniona i bezradna, pozbawiona szans na choćby dotknięcie ciepła, będzie go szukała, bo musi.

Jess złapała moją kurtkę i pociągnęła mnie za sobą. Zatoczyłem się, idąc za nią, oszołomiony i zdezorientowany, a ona wciągnęła mnie do łazienki i popchnęła na ścianę. Jej oczy były jasne i szeroko otwarte. Ciągle ściskała moją kurtkę, i była tak blisko… za blisko.

– Co robisz, Jess? – zapytałem. Dłonie mi się pociły, a w głowie panował chaos. Przylgnęła do mnie, jej piękne usta rozchyliły się lekko zaledwie kilka centymetrów od moich.

Pachniała truskawkami i śmietanką. Powinienem się kontrolować, ale im bardziej coś było zakazane, tym bardziej tego pragnąłem. Cukierki były słodsze, gdy się je ukradło.

Chciałem ją złapać, wbić w nią palce. Chciałem zobaczyć, jak jej skóra wyglądałaby zaczerwieniona i posiniaczona. Chciałem usłyszeć, jakie dźwięki wydaje, gdy zatraca się w rozkoszy. Chciałem znaleźć każdy punkt przyjemności i bólu w jej ciele i zrobić z nich użytek.

– Obiecujesz, że się nie wygadasz? – wyszeptała.

– Obiecuję.

Jej wzrok błądził, wpatrywała się to w moje oczy, to w usta. Jej intencje wydawały się oczywiste, ale przecież nie mogła chcieć tego, co myślałem. Nie, to nie miało sensu.

Ta kobieta piękna niczym bogini nie mogła chcieć mnie.

Ale przecież znałem to spojrzenie, które obudziło ze snu śpiące we mnie monstrum.

Złapałem ją za ramiona i zamieniłem nasze pozycje, teraz to ja przyciskałem ją do ściany. Westchnęła cicho, powietrze między nami było tak naelektryzowane, że jeżyły mi się włosy na karku. Dyszałem, jakbym właśnie przebiegł kilometr, serce dudniło mi w klatce piersiowej.

Przeciągnęła zębami po dolnej wardze i powiedziała:

– Pocałuj mnie.

Na chwilę straciłem przytomność. Na sekundę, a potem całowałem ją, jakby była to ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu. Zresztą być może tak było; szkolny wyrzutek obściskujący się z eksdziewczyną głównego rozgrywającego to jak przepis na morderstwo.

Ale nie obchodziło mnie to. Chuj, w ogóle mnie to nie obchodziło. Jeśli umarłbym jutro, umarłbym szczęśliwy, bo właśnie zaznałem nieba. Smakowała wiśniami, a jej usta były miękkie i słodkie. Całe jej ciało poruszało się razem ze mną, każdy jego doskonały centymetr, a ja czułem, jakby w mojej głowie odbywał się pokaz fajerwerków. Ściskaliśmy się szaleńczo, wbijając sobie nawzajem palce w ciała, popychając się, ciągnąc, gryząc. Kurwa, nie mogłem przestać.

Położyłem rękę na jej gardle i zacisnąłem ją, a ona jęknęła w moje usta, jakbym dał jej właśnie to, czego pragnęła.

Boże, mógłbym ją zniszczyć. Chciałem tego. Potrzebowałem tego. Nie pragnąłem tylko jej doskonałości, jej nieosiągalnego piękna. Chciałem poznać też jej zepsutą stronę. Chciałem znać nieczyste, obrzydliwe, zjebane rysy Jessiki. Chciałem ją rozedrzeć, rozłożyć na części pierwsze, znaleźć rzeczy, które ją nakręcały.

Chciałem sprawić, że będzie moja od wewnątrz. Roztrzaskać ją na kawałki i złożyć z powrotem. Te myśli były niebezpieczne, balansowałem na krawędzi, do której nigdy nie ośmieliłem się zbliżyć.

Kiedy rozłączyliśmy się, pozbawieni tchu, czułem, jakbyśmy byli zawieszeni poza czasem. Jej usta były czerwone, lekko nabrzmiałe, a policzki – zarumienione. Oddychała z trudem i na chwilę wyobraziłem sobie, jak zadzieram jej spódnicę i posuwam ją tutaj, przy tej ścianie.

Ale wtedy puściła mnie pospiesznie z przerażeniem w szeroko otwartych oczach.

Jakby zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła.

– Ja… Ja, yyy… – Pokręciła głową, więc wypuściłem ją, robiąc krok w tył, żeby dać jej przestrzeń. Okrążyła mnie, cofając się w stronę drzwi. – To było… – Dotknęła warg lekko drżącymi palcami. Lekki uśmiech wpłynął na jej wargi, ale zniknął prawie natychmiast. Zatrzymała się przy drzwiach, znowu wysyłając mi to spojrzenie.

Jakby chciała mnie o coś poprosić. Jakby mogła paść przede mną na kolana.

A potem jej nie było, zniknęła za drzwiami. Ja stałem tam jeszcze długo, za długo, opierając się o ścianę z jej smakiem na ustach.2

MANSON

Z samego rana, gdy niebo było jeszcze ciemne, a chłodne nocne powietrze – wilgotne, zapakowaliśmy nasze rzeczy do bronco i WRX. Poprzedniego dnia podrzuciliśmy psy do rodziny Vincenta, a jego tata powiedział, że w weekend wpadnie do naszego domu, by rzucić na niego okiem. Kawał czasu minął, odkąd ostatnio razem wyjechaliśmy z miasta, jeszcze więcej czasu upłynęło od naszych ostatnich porządnych wakacji. Potrzebowaliśmy tego teraz bardziej niż kiedykolwiek.

Prawie dwa tygodnie temu mój ojciec pojawił się przy bramie mojego domu po miesiącach nieobecności. Kiedy widziałem go poprzednim razem, groził, że mnie zabije; teraz nie było lepiej. Byłem przekonany, że nie żyje, i wolałbym, żeby tak zostało, ale jedyne, co mogliśmy teraz zrobić, to spróbować go unikać.

Przypominało mi to dzieciństwo w sposób, który mi się nie podobał. Chodzenie na palcach, ukrywanie się. Jednak teraz wszystko wyglądało inaczej niż wtedy; nie tylko o siebie musiałem się martwić.

Musiałem myśleć o moich chłopcach. I o Jess. Moim obowiązkiem było upewnienie się, że są bezpieczni. Poza tym wszyscy potrzebowaliśmy okazji do spędzenia czasu razem bez martwienia się o pracę, rodziców czy wścibskich sąsiadów. Tylko my, sami, dopuszczający się każdego rodzaju rozpusty, na jaki tylko przyjdzie nam ochota.

Jess nadal miała u nas dług. Jej bmw stało w naszym garażu, czekając na dostawę nowego silnika. Nie płaciła za naprawę pieniędzmi; zaoferowała nam coś, co uważałem za znacznie bardziej wartościowe.

Siebie. Swoje ciało i swój czas.

Igranie z intymnością było ryzykowne, zdawałem sobie z tego sprawę. Kiedy to się skończy, kiedy jej samochód będzie naprawiony, a dług uregulowany, nie będziemy w stanie jej wypuścić. Nie będę w stanie tak po prostu tego zostawić, zachowywać się, jakby to nic nie znaczyło, i patrzeć, jak znowu znika z mojego życia.

Chciałem, żeby została. Potrzebowałem tego. Jednak wybór należał do niej i jedyne, co mogłem teraz zrobić, to pokazać jej, że właśnie tutaj jest jej miejsce.

Musiałem pokazać jej, co może się wydarzyć, zapewnić jej doznania, których nigdy nie zapomni.

Przyznała, że jej największą fantazją było zostać porwaną, wykorzystaną i zdominowaną – tak, by nie martwić się niczym oprócz bycia naszą grzeczną, posłuszną dziewczynką. Chciała się całkowicie podporządkować, oddać kontrolę, której na co dzień trzymała się kurczowo.

Uwielbiałem to w niej. Kiedy jej strach przed odrzuceniem i osądzaniem został przezwyciężony, Jess okazała się nienasycona i zachłanna, ale nasza czwórka mogła ją zaspokoić.

Rozmawialiśmy o tym przez ostatnie kilka dni, omawiając, co według niej mogłoby się jej spodobać, a co nie, czego chciałaby spróbować, a czego woli unikać. Znaliśmy swoje granice, mieliśmy hasło bezpieczeństwa, ale im więcej informacji o tym, czego pragnęła, udało nam się z niej wydusić, tym lepiej.

Chciałem powalić ją na kolana. Chciałem pokazać jej, jak mogłoby wyglądać życie z nami, jeśliby się na nie zdecydowała.

***

Pojechaliśmy po nią wcześnie, gdy jej rodzice jeszcze spali, a słońce chowało się wciąż za horyzontem. Jej mama myślała, że Jess spędza weekend z jakimiś dziewczynami – z koleżankami, które, odkąd Jess zdecydowała się trzymać z nami, przestały z nią w ogóle rozmawiać. Wrzuciła swój bagaż na tył bronco i wdrapała się na przednie siedzenie, a króciutkie dżinsowe szorty odsłoniły jej uda, gdy siadała między Lucasem a mną. Pomachała przez tylną szybę Jasonowi i Lucasowi, którzy jechali WRX.

– Proszę, powiedzcie, że możemy zatrzymać się na kawę – powiedziała, opierając głowę na ramieniu Lucasa z dramatycznym jękiem. – Mogę umrzeć, jeśli szybko nie uzupełnię kofeiny.

Wszyscy potrzebowaliśmy zastrzyku kofeiny. Bez niego Lucas zrobiłby się zrzędliwy, a ostatnią rzeczą, której byśmy chcieli, było utknięcie w jednym pojeździe z Lucasem w złym nastroju. Kiedy wypiliśmy już po espresso, wjechaliśmy prosto na autostradę, włączyliśmy stereo i opuściliśmy szyby. Siedząc obok Jess, nie mogłem za długo powstrzymywać się przed dotykaniem jej, całowaniem i cieszeniem się jej obecnością.

Obejmując ją w talii, posłałem Lucasowi przebiegły uśmieszek i wciągnąłem ją na swoje kolana, tak że siedziała na mnie okrakiem z twarzą zwróconą w moją stronę.

Lucas jęknął.

– No stary, to dlatego chciałeś, żebym ja prowadził? Przecież to ty lubisz się przyglądać! Czy potem się ze mną zamienisz? Hej! Manson!

Ale nie mogłem mu odpowiedzieć, bo Jess mnie właśnie całowała i miałem usta zajęte przez jej język. Nie miałem nawet zamiaru jeszcze jej pieprzyć, chciałem ją poczuć, cieszyć się jej smakiem, delektować się jej ciałem. Dałem jej klapsa w tyłek, gdy uniosła się trochę na moich kolanach. W odpowiedzi jęknęła w moje usta, po czym szepnęła:

– Mmm, mocniej, władco.

– No ja pierdolę! – Lucas wyrzucił z siebie serię przekleństw, stukając przy tym dłonią w kierownicę. Bardzo się starał obserwować nas w co najmniej równym stopniu, co patrzeć na drogę.

– Patrz, jak jedziesz, piesku – powiedziałem, wyciągając rękę, by odwrócić jego twarz w stronę jazdy.

Wściekłe warknięcie, które z siebie wydał, wystarczyło, bym zachichotał, dając Jess kolejnego klapsa, po którym sapnęła, wiercąc się na mnie. Przekręciłem ją, spychając jej głowę w dół, tak że leżała na moich kolanach. Teraz jej głowa znajdowała się na siedzeniu Lucasa, a nogi w rozwiązanych, białych sneakersach, miała oparte o drzwi.

– Chcesz, żebym uderzył mocniej? – zapytałem, pocierając dłonią jej uda, a potem krągłe kule pośladków. Choć częściowo ukryte pod spodenkami, delikatne czerwone linie mojego imienia wycięte na jej skórze były w dalszym ciągu widoczne. Goiły się, a ja nienawidziłem patrzeć, jak znikają. Chciałem zostawić na niej trwały ślad, coś, co nie zniknie.

Rzuciła mi przez ramię bezczelne spojrzenie i zacisnęła dłonie na udzie Lucasa. To była dla niego tortura. Pokręciła tyłkiem, a ja wróciłem do wymierzania jej klapsów, aż zaczęła dyszeć, a jej uda zrobiły się czerwone.

Kiedy dojechaliśmy do kolejnej stacji benzynowej, Lucas był tak spięty, że zdziwiłem się, że w ogóle udało mu się wstać.

Wszyscy wysiedliśmy, rozciągając ręce i nogi. Byliśmy w trasie od wielu godzin i mieliśmy przed sobą jeszcze trochę drogi, zanim dojedziemy w góry, ale stąd mogliśmy już zobaczyć je pośród drzew. Zamieniliśmy krajobraz rolniczy na lasy, a stacja benzynowa, na której się zatrzymaliśmy, była naprawdę stara, z jedną pompą i niedziałającym terminalem.

– Pójdę zapłacić kasjerowi – powiedziała Jess, wyrywając mi spomiędzy palców gotówkę, z którą zamierzałem wejść do środka. Patrzyłem przez brudne okno, jak podeszła do lady z odsłoniętym brzuchem pod krótką czerwoną koszulką.

– Ona wygląda za dobrze, żeby pokazywać się publicznie – stwierdził Lucas, stojąc z założonymi rękami i opierając się o bronco, w którym korek wlewu paliwa był odkręcony. Jess rozmawiała z mężczyzną za kontuarem, starszym facetem o szerokim uśmiechu, który przypominał świętego mikołaja ubranego w ogrodniczki. Kurde, też uśmiechałbym się tak szeroko, gdyby jeden z moich nielicznych klientów tego dnia wyglądał tak jak ona.

Wróciła z lizakiem w ustach. Lucas dolał benzyny, a ona rozdała nam napoje, które kupiła. Przesunęła wzdłuż karku jedną z zimnych puszek, wzdychając, gdy krople spłynęły jej po skórze.

– Jaki smak? – zapytał Vincent, a ona wyjęła lizaka z ust, żeby dać mu spróbować.

– Jagoda – powiedziała, wystawiając niebieski język, gdy Jason podszedł, by również spróbować lizaka. Vincent podziwiał jej zaczerwienione uda, posyłając mi uśmieszek i sugestywnie unosząc brwi.

To małe lanie stanowiło zaledwie przedsmak. Miało sprawić, że Jess będzie rozgrzana i rozochocona przed najlepszą częścią.

Chciała zostać zniewolona. Chciała czuć się bezradna, zdewastowana, wykorzystana.

Byłem jak najdalszy od odmówienia jej tego.

Wróciliśmy na trasę, a Jess dalej zaczepiała mnie z zadowoleniem. Znów usiadła mi na kolanach, owijając lizaka językiem. Z niewinnym wyrazem twarzy poruszała delikatnie biodrami, ocierając się o mnie.

Wytrzymaliśmy jeszcze z pół godziny, po czym Lucas zatrzymał się na pustym miejscu postojowym. WRX podjechał za nami, a Jess zmarszczyła brwi, prostując się na moich kolanach i rozglądając dookoła. Nie było tu nic oprócz ławki piknikowej i toalet ukrytych przed autostradą za linią drzew.

– Znowu przerwa na łazienkę? – spytała. Zaśmiałem się, chwyciłem jej twarz i przyciągnąłem ją do pocałunku. Jęknęła cicho, gdy Lucas dotknął ją od tyłu, przesuwając palcami wzdłuż jej ramion, aż złapał ją za nadgarstki i wtedy…

– Hej! Co…? – Jess drgnęła na odgłos taśmy klejącej, ale byliśmy zbyt szybcy, by mogła się wymknąć. Lucas unieruchomił jej ręce, owijając je razem taśmą, po czym zrobił to samo z jej kostkami, podczas gdy ja ją przytrzymywałem.

Jess wiedziała, że to się stanie, ale musiałem jej to przyznać – walczyła ostro. Szarpała się i rzucała, bluzgając na nas, jakby wszystko to działo się wbrew jej woli. Wypchnęliśmy ją z bronco, a Lucas przerzucił ją sobie przez ramię i zaniósł w stronę WRX.

– Mam już dość tego cholernego kuszenia – warknął i wrzucił ją do bagażnika, który otworzył mu Vincent. Wierciła się, patrząc na nas szeroko otwartymi oczami. – Teraz to my ustalamy zasady, zabawko do ruchania.

– Trzy dni w górach, gdzie nikt nie usłyszy twoich krzyków – dodałem. – A uwierz mi, będziesz dużo krzyczeć.

Zostawiłem z nią w bagażniku swoją komórkę. Część naszych wcześniejszych rozmów dotyczyła kwestii, w jaki sposób Jess będzie mogła się z nami komunikować, gdy zamkniemy ją z tyłu, i zdecydowaliśmy się na telefon komórkowy. Przez cały czas będzie na linii z Jasonem, tyle że jego słuchawka będzie wyciszona. Jeśli z jakiegoś powodu musiałaby użyć swojego hasła bezpieczeństwa, będziemy w stanie je usłyszeć.

Sięgnąłem w dół i delikatnie przeczesałem palcami jej włosy. Potem złapałem jej długie blond pasma, przytrzymując ją w miejscu, by Jason mógł zawiązać jej na oczach opaskę.

– Nieźle się z tobą zabawimy – powiedział, przesuwając dłonią po jej wargach. Rozchyliły się lekko, a on wepchnął jej do ust dwa palce, przesuwając je wzdłuż języka, głęboko do gardła, aż się zakrztusiła. – Tak jest, kochanie, dław się nimi. Rozluźnij gardło, przyda ci się to później.

Widok Jessiki, związanej i oślepionej, leżącej w bagażniku, podniecił mnie tak bardzo, że ledwo cokolwiek widziałem. Powinienem umieścić tam kamerę, żeby móc ją obserwować, ale teraz było już na to za późno. Nie miałem pojęcia, jak, do cholery, uda mi się wytrzymać, aż dojedziemy na miejsce.

Jednak wiedziałem, że dam radę. Czekanie sprawiało, że finał będzie słodszy.

– Będziesz naszą własnością przez kilka najbliższych dni – powiedziałem, opierając rękę na bagażniku i spoglądając na nią z góry. – Ciesz się samotnością, póki możesz.

Po czym zamknąłem ją w ciemności.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: