- W empik go
Zapomniana Tom II - ebook
Zapomniana Tom II - ebook
Ktoś wie, kim naprawdę jest Emma i nie zawaha się wykorzystać tej wiedzy. Do dziewczyny zaczynają wracać postrzępione wspomnienia, a po ślubie z Landonem dodatkowo musi radzić sobie z brutalnym, mafijnym światem. Czy uda jej się odzyskać utraconą tożsamość? Co się stanie z relacją z Landonem, która stała się czymś znacznie więcej niż tylko wymuszonym małżeństwem?
Im bardziej tych dwoje pragnie zacząć nowe życie, tym częściej mroczna przeszłość do nich wraca, a los nie oszczędza ani ich, ani najbliższych im osób. Wszystko wskazuje na to, że ich walka o szczęście będzie najcięższą, jakiej doświadczyli…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8313-337-9 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Emma
– Emma? Emma Iversen? – Darryl przerwał Landonowi.
Nagle bicie mojego serca przyspieszyło i byłam w takim szoku, że nie mogłam się poruszyć. Choć ciało mówiło mi, że nie da rady wydobyć z siebie nawet najsłabszego dźwięku, chęć poznania prawdy przerosła możliwości mojego sparaliżowanego ciała.
– Iversen? – powtórzyłam po mężczyźnie. – Znasz mnie?
Postawiłam krok w kierunku Darryla, przez co straciłam kontakt fizyczny z Landonem, bo jego ręka ześlizgnęła się z moich pleców.
– No tak, teraz wszystko nabiera sensu… Dlatego tak nagle zniknęłaś. Byłem pewien, że zrezygnowałaś z apartamentu i dlatego mnie unikasz. – Darryl wyjaśnił krótko, kiwając głową w niedowierzaniu.
Landon spojrzał na niego surowo, marszcząc czoło, aż ten przestał mówić. W tym momencie coś się zmieniło w mojej głowie. W poprzednim życiu chciałam wynająć tutaj apartament, dlatego wydawał mi się znajomy. Tak samo jak twarz Darryla. Te informacje trochę mną wstrząsnęły.
Mój mąż objął mnie w pasie, spoglądając mi prosto w oczy, a ja trochę odetchnęłam, czując komfort jego ciepła na sobie.
– Hej, wszystko OK? – spytał niepewnie.
Skinęłam głową i lekko się uśmiechnęłam. Landon nie puszczając mnie, spojrzał na Darryla.
– Romero. Nazywa się Emma Romero – oznajmił stanowczo. – Spotkamy się jutro i porozmawiamy. Na dzisiaj już dość wrażeń.
Darryl życzył nam dobrej nocy i zniknął, zanim w ogóle zdążyłam ponownie na niego spojrzeć. Landon poprowadził mnie do windy. Dla portiera, który obsługiwał to piętro, już nie był taki miły. Wiedziałam, że jego humor znów uległ zmianie, ale w tej chwili po mojej głowie krążyły dwa słowa: Emma Iversen.
Stojąc w windzie unoszącej się ku ostatniemu piętrze, zastanawiałam się nad emocjami, jakie obudziło we mnie to miejsce. Od przekroczenia progu budynku czułam coś dziwnego. Darryl jedynie utwierdził mnie w tym, że coś zaczynam sobie przypominać.
– Nazywam się Iversen. Emma Iversen. – Uniosłam wzrok na męża. – Byłam tu już kiedyś, Landon. Pamiętam…
– Porozmawiamy o tym później, obiecuję. Ale najpierw napijesz się wody i złapiesz oddech. Nie chcę, żebyś mi tu zemdlała, OK? – przerwał mi, jednocześnie odgarniając kosmyk moich włosów za ucho.
Doskonale znał mnie od tej strony i miał rację. Czułam się słabo, jeszcze nie przetworzyłam emocji. Landon patrząc przed siebie, splótł powoli nasze palce. Resztę drogi na trzydzieste piętro spędziliśmy w ciszy, patrząc przed siebie na swoje odbicie w szklanych drzwiach windy i ściskając złączone dłonie tak, jakbyśmy oboje nie wiedzieli, co to wszystko dla nas oznaczało.2
Emma
Kiedy drzwi od windy się otworzyły, naszym oczom ukazał się przestrzenny apartament, którego końca nie byliśmy w stanie dostrzec z miejsca, w którym staliśmy. Dom Landona na uboczach Nowego Jorku był olbrzymi. Nadal nie wiem, co znajduje się za większością drzwi. Ale ten apartament to potęga. Był dwupiętrowy, w oczy rzucały się duże schody na samym środku pomieszczenia. Białe, marmurowe, zdobione złotymi poręczami, zapewne z prawdziwego złota, bo jakżeby inaczej. Apartament urządzono bardzo ładnie, czysto i ciepło. Udaliśmy się w głąb pomieszczenia i zobaczyliśmy okna sięgające od podłogi do sufitu, ukazujące najpiękniejszą część Manhattanu, w pełni oświetloną. Obserwując to wszystko, musiałam aż zatkać dłonią usta, których nie byłam w stanie zamknąć z wrażenia.
Odkąd straciłam pamięć, wyobrażałam sobie siebie w małym domku, najlepiej gdzieś w górach, blisko lasu, przy jeziorku. I to się nadal nie zmieniło. Jeśli miałabym wybór, wybrałabym drewniany dom na samym środku natury, ale taki apartament na każdym zrobiłby wrażenie. Landonowi to zbytnio nie imponowało, ale on zapewne mieszkał tu, i w podobnych miejscach, od dziecka.
Pierwszy szok w końcu minął. Zauważyłam wtedy, że nasze walizki były już w domu. Zorientowałam się też, że Landon patrzy się na mnie i się uśmiecha. Uniosłam brew, sugerując, że nie wiem, o co mu chodzi.
– Twoje reakcje na najmniejsze drobiazgi w życiu są po prostu bezcenne, wiesz? – mówiąc to, krótko pogłaskał wierzch mojej dłoni, po czym ją puścił i chwycił nasze walizki.
Rzadko słyszałam, żeby kogokolwiek komplementował, ale jak już mu się zdarzyło, to jego słowa zwalały z nóg. Szczególnie te w moim kierunku. Na chwilę odciągnął tym moje myśli od sytuacji w lobby, ale wiedziałam, że jak najszybciej muszę z nim o tym porozmawiać.
– Chodź, pokażę ci, gdzie jest nasz pokój. – Kiwnął głową w kierunku schodów i na moje potwierdzenie podniósł walizki i ruszył po schodach na górę, a ja za nim.
Nasza sypialnia – wielka jak i cała reszta domu – o dziwo była bardzo jasna. Spodziewałam się ciemnych odcieni, tak jak w pozostałych pomieszczeniach. Podłoga pokryta była miękkim, puszystym dywanem w kremowym kolorze. I owszem, łóżko było czarne, ale całą resztę mebli i dodatków zrobiono z białego drewna. Biurko, przy nim białe skórzane krzesło, okna takie jak w salonie – zdobione jasnymi, prawie przezroczystymi zasłonami… Wszystko wydawało się takie przytulne. I chociaż byłam w szoku, to cieszyłam się z atmosfery, która panowała w naszej sypialni. Lepiej, żeby było przytulnie, skoro mieliśmy tu spędzić trochę czasu. _O ile Landon będzie chciał, żebym została. O ile ja będę chciała tu zostać, jak już dowiem się, kim jestem_ – pomyślałam i skrzywiłam się sama na swoje myśli. Moja sytuacja w tej chwili była jeszcze bardziej niestabilna niż w momencie, w którym obudziłam się z amnezją, w łóżku mojego obecnego męża.
– Już jestem gotowa. Porozmawiajmy – oznajmiłam, siadając na łóżku, a Landon odstawił walizki pod szafę, usiadł obok mnie i westchnął, ale nie patrzył na mnie.
– To rozmawiaj.
Nie był zadowolony, że podjęłam temat, i ja szczerze mówiąc też nie. Ale oboje doskonale wiedzieliśmy, że ten moment w końcu nadejdzie. Ktoś musiał zacząć rozmowę.
Wzięłam głęboki oddech i również patrząc przed siebie, zaczęłam mówić spokojnie:
– Skoro wiemy już, jakie mam nazwisko, to mógłbyś się dowiedzieć kim… są moi rodzice? I kim ja jestem? – W tej chwili byłam bardziej zestresowana jego reakcją niż samą sprawą.
– Żebyś mogła w końcu uwolnić się ode mn… od nas? I mogła się wprowadzić do rodziców? – warknął, nadal nie patrząc na mnie.
Nie wiedziałam, czy był na mnie zły za to, że chcę się dowiedzieć, kim jestem, bo pasowało mu to, kim byłam dla niego, czy też był smutny, bo nie chciał, żebym go zostawiła. Nie sposób się dowiedzieć, o co mu tak naprawdę chodzi, bo oczywiście już zbudował dookoła siebie bańkę, której nie da się przebić, chyba że on sam na to pozwoli. Postanowiłam podejść do tego na spokojnie.
– Nie… Na początek chciałabym po prostu dowiedzieć się, kim są, i może ich poznać? – Po tych słowach chciałam położyć dłoń na jego zaciśniętej pięści.
Zabrał rękę, gdy tylko zauważył moją, i gwałtownie wstał z łóżka. Stanął tyłem do mnie, opierając się rękami o komodę. Starałam się trzymać z daleka, ale nie wiedziałam, ile jego złośliwości bez powodu dam radę jeszcze znieść. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, skupiając się na utrzymaniu stabilnego oddechu.
– Sam zaoferowałeś, że ich poszukamy razem. Dałeś mi nawet laptop i telefon…
– Przecież się dowiem, kim są, tak? Jutro pogadam z Darrylem. Nie musisz mi robić wyrzutów! – wybuchnął, odwracając się przodem do mnie i praktycznie mi przerywając.
Wiem, jak to głupio brzmi, ale za każdym razem, gdy tylko podnosił na mnie głos, do oczu napływały mi łzy.
– O co ci chodzi, Landon? – spytałam, czując, jak moje policzki rozpalają się od środka.
– O nic mi, kurwa, nie chodzi, Emma. Odpuść już. Powiedziałem, że załatwię, to załatwię.
Byłam gotowa mu wygarnąć, ale bałam się, że mój głos się złamie, gdy tylko się odezwę. Usłyszałam pukanie do drzwi i uznałam, że to idealna wymówka, aby odwrócić od niego wzrok.
Drzwi otworzyła Violet. Panikując, zaczęła krzyczeć w kierunku Landona.
– Landon, szybko! Mama! Boże, mama! Straciła przytomność. Szybko!
Zerwałam się z łóżka i ze ściśniętym żołądkiem pobiegłam za Landonem, który już pędził w kierunku pokoju Amelii. Wchodząc do środka, zatrzymałam się w progu, bo nad jej łóżkiem stało już dwóch lekarzy i całe rodzeństwo Romero. Kylie siedziała na łóżku obok matki.
– Co się stało? – powiedział do lekarza Landon, głośniej, niż chyba się sam spodziewał.
Mężczyzna od razu zaczął go uspokajać:
– Spokojnie, Landon, z mamą wszystko jest w porządku. Zemdlała, co jest normalne po takiej dawce chemii we krwi.
Lekarz wyjaśnił wszystkim, że przejmie leczenie Amelii, a mężczyzna obok niego jest jego zastępcą, w razie gdyby on nie mógł się zjawić. Landon oczywiście zaczął się kłócić z nim o to, że ma być dostępny dwadzieścia cztery godziny na dobę, i rzucać groźbami. Nie wywarł tym wrażenia na mężczyźnie. Poza tym lekarz musiał znać Romero, bo byli ze sobą na ty.
– A działa chociaż ta jebana terapia? – warknął Landon.
– Jeszcze tego nie wiemy, okaże się dopiero po trzech terapiach. – Oczywiście słowa doktora wyprowadziły mojego męża jeszcze bardziej z równowagi.
Lekarz zostawił dalsze instrukcje oraz lekarstwa, a Amelia obudziła się tuż przed jego wyjściem.
* * *
– Ale dlaczego ty tak panikujesz, synu? – Amelia ciepłym tonem głosu starała się uspokoić Landona, który nerwowo przeczesywał włosy i chodził ciągle w kółko.
– Doskonale wiesz, dlaczego, kurwa! – wybuchł i przestraszył samego siebie. W jego oczach zawitało przerażenie. – Ja myślałem, że… Myślałem, że ty…
– Ale nic mi nie jest, skarbie. Wszystko jest w porządku, Landon. Synu.
Próba uspokojenia go, niestety nie wypaliła, bo rzucił pod nosem, że musi wyjść, i prawie wybiegł z pokoju, obijając się o moje ramię w progu drzwi. Amelia westchnęła i pokiwała głową, po czym spojrzała na mnie.
– Idź za nim, dziecko. W razie co zawołaj, to wyślę ci Monteza, jeśli ten wariat się nie opanuje – poprosiła.
Nawet się nie zastanawiałam. Skinęłam tylko głową potwierdzająco i od razu wybiegłam z pokoju za Landonem, którego znalazłam w salonie. Zakładał swoją skórzaną kurtkę. Zbiegłam ze schodów prosto do niego. Stał plecami do mnie, a przodem do windy. Położyłam dłoń na jego plecach, chcąc pokazać mu, że nie jest sam i że nic się nie stało. Chciałam go wesprzeć, ale on widocznie sobie tego nie życzył, bo nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, kiedy gwałtownie odwrócił się przodem do mnie i odepchnął moją rękę od siebie. W tej chwili zauważyłam, że jego oczy były przekrwione i w dodatku zaszklone łzami, które z całej siły powstrzymywał.
Zrobiło mi się tak przykro, że jedyne, o czym w tamtej chwili myślałam, to jak zabrać mu ten ból. Ponownie chciałam go dotknąć. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam mówić:
– Kochanie… Nic się nie stało. Z mamą jest wszystko w porządku. Ja…
– Zostaw mnie, Emma. Czy ty zawsze musisz naciskać? – burknął, przerywając mi i wyszarpując rękę z mojego uścisku.
– Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale nie jesteś sam. Jestem tu dla ciebie, jeśli będziesz chciał…
– Właśnie, że jestem sam! I nie, nie będę chciał! – przerwał mi znów, tym razem unosząc głos.
– Przestań się tak zachowywać i mnie odpychać! Dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać? – wypłakałam.
Landon uderzył pięścią w drzwi windy, po czym spojrzał na mnie, a jego spojrzenie przepełnione było żalem i nienawiścią.
– A dlaczego ty chcesz o tym porozmawiać? Tak bardzo cię kręci poznawanie ciekawostek z mojego życia?! – wykrzyczał i patrzył na mnie, jakby naprawdę oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
Choć z całej siły starałam się być dla niego wyrozumiała, nie wiedziałam, ile jeszcze będę w stanie znieść. Wszystkie złe rzeczy, jakie go spotykały, odbijały się na mnie, ponieważ to ja zawsze byłam na jego celowniku. Przez myśl zaczęły przechodzić mi plany ucieczki.
Skinęłam głową zrezygnowana i chciałam odwrócić się, aby od niego odejść.
– To proszę bardzo – zatrzymał mnie – Mój ojciec nie żyje przeze mnie. Bo się zawahałem i nie strzeliłem do tego skurwysyna, który chwilę później zabił tatę. To moja wina. To ja go zabiłem. Obiecałem sobie, że nigdy więcej się nie zawaham. Zadowolona?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zbyt oszołomiona, żeby się ruszyć. Biedny chłopak… Nie dość, że nie miał wyboru i został wciągnięty w to gangsterstwo w młodym wieku, to jeszcze obwinia siebie za to, że nie odebrał życia człowiekowi, który zabił jego ojca. Wszystko zaczynało się układać w całość – to, jak buduje wokół siebie skorupę, gdy tylko złapie siebie na tym, że się otworzył; to, jak odcina wszystkich i wszystko od siebie, kiedy zorientuje się, że przez chwilę jest szczęśliwy. Jego życie go zniszczyło, i to nie jest jego wina. Musiał zbudować skorupę, żeby wytrwać po takiej traumie, jak śmierć ojca, i to w dodatku na jego oczach… Poczułam gorące łzy spływające po moich policzkach.
– Landon… Tak bardzo mi przykro…
– Nie, Emma. Nie chcę twojej litości, rozumiesz? Nie chcę. Widzisz, co ze mną zrobiłaś? Nie musiałem się martwić żadnymi uczuciami, kiedy ciebie nie było. Z tobą też nie powinienem się zawahać! – wykrzyczał to prosto w moją twarz i jeszcze raz uderzył pięścią o drzwi, oddychając ciężko. – Muszę stąd wyjść – dodał i nacisnął guzik od windy, po czym do niej wszedł.
Winda się zamknęła, a ja stałam jak wmurowana w podłogę. Słyszałam te wszystkie przykre rzeczy, które do mnie powiedział, ale nie interesowało mnie to, bo chociaż się wypierał, otworzył się przede mną. Wyrzucił to z siebie i już teraz wiedziałam wszystko. Wiedziałam też, że jeśli teraz odpuszczę, to zamknie się na zawsze. Będzie myślał, że mi nie zależy – a raczej, że on nie zasługuje na to, żeby mi zależało.
Otarłam policzki wierzchem dłoni i wiedziałam, że nie zdążę zjechać za nim na dół tą samą windą. Przypomniało mi się, że mamy drugą. Szybko przebiegłam się po salonie i w rogu przy oknie ją znalazłam. Wbiłam kod, który na szczęście udało mi się zapamiętać, i przecisnęłam się przez nadal otwierające się drzwi. Nacisnęłam przycisk parkingowy i przez trzydzieści pięter modliłam się, żebym się nie spóźniła.
Będąc już na piętrze, widziałam przez szklane drzwi, że Landon dopiero wsiada do auta. Drzwi otworzyły się w miarę szybko, a ja wybiegłam z windy i od razu pobiegłam do jego samochodu, do którego od razu też wsiadłam, trzaskając drzwiami. Próbowałam złapać oddech, ponieważ moja kondycja była jak mój honor w tej chwili – nikła. Czułam, że na mnie patrzył, dlatego uprzedziłam go, zanim zdążył coś powiedzieć.
– Nie wysiądę. Więc albo ruszysz, albo będziemy tu tak siedzieć. Albo pójdę za tobą. – Nie wiedziałam, czy po tych słowach nadal na mnie patrzył, ale nie protestował i chwilę potem odpalił swojego czarnego mustanga i wyjechał z garażu prosto na oświetloną ulicę Manhattanu.
Gdy znaleźliśmy się na autostradzie, Landon zaczął dodawać gazu, jakby od tego zależało jego życie. Adrenalina pompowała mój strach, ale nie odezwałam się nawet słowem przez dłuższą chwilę. Na zmianę obserwowałam, jak zaciskał pięści na kierownicy, i miasto, które w pewien sposób mnie uspokajało. Kiedy wjeżdżaliśmy na most, Landon jechał już tak szybko, że w każdej chwili mógł stracić panowanie nad kierownicą, szczególnie kiedy zdjął z niej jedną rękę i położył ją na skrzyni biegów. Pomyślałam, że spróbuję jeszcze raz z dotykiem i dotknęłam jego dłoni. Zacisnął pięść jeszcze raz, ale pod wpływem mojego dotyku rozluźniał się, a prędkość auta spadała. Odetchnęłam z ulgą.
Kiedy dojechaliśmy mniej więcej na środek mostu, Landon gwałtownie zjechał na bok i zahamował, parkując auto przy samej poręczy.
– Zostań tutaj – nakazał mi i zgasił silnik, po czym wysiadł i trzasnął drzwiami.
Oparł się tyłem o auto i udało mi się zobaczyć, że schował twarz w dłoniach. Wiedziałam, że miałam zostać, ale instynkt kazał mi wysiąść, a ja, nie mając wspomnień sprzed wypadku, zawsze słucham swojego instynktu. I wysiadłam. Obeszłam auto i podeszłam do niego, stając przed nim.
– Zostaw, Emma – wypowiedział przez dłonie, zanim w ogóle zdążyłam go dotknąć, ale w tym momencie to do mnie nie docierało. Chwyciłam jego dłonie i siłą próbowałam oderwać je od jego twarzy. Stawiał mi się, ale zdążyłam zauważyć, że po jego policzkach spływają łzy.– Zostaw mnie – powtórzył.
Jego głos z początku był ostry, ale potem się załamał i zanim się zorientowałam, Landon był już na granicy łez, desperacko próbując to ukryć.
– To nie była twoja wina! – krzyknęłam, czując coraz większą bezsilność. – Masz prawo popełniać błędy i być szczęśliwy, słyszysz?
Traciłam siłę i czułam słone łzy na wargach. Serce bolało mnie tak bardzo, że byłam gotowa zrobić dla niego wszystko, byle tylko odebrać mu ten ból, ten ciężar.
– Nie mogę – powtarzał w kółko.
Kiedy poczułam, że przestaje stawiać opór, wykorzystałam moment i oderwałam jego dłonie od twarzy, od razu całując go w usta. Nie stawiał się. Ten pocałunek był inny od wszystkich poprzednich. To był słony pocałunek. Czułam smak naszych zmieszanych łez. Czułam jego ból na ustach.
Kiedy mnie objął i całkowicie przestał ze mną walczyć, wiedziałam, że mi się udało. Otworzył się, dopuścił mnie do siebie. Między pocałunkami usłyszałam od niego słowo „przepraszam” kilka razy. Oderwałam się na chwilę od jego ust i oparłam swoje czoło o jego, gładząc mu przy tym policzek.
– Rozumiem. Już dobrze, kochanie. Już dobrze.
Wróciłam do pocałunku, czując, jak bardzo on tego potrzebował. Sama też znalazłam ukojenie w jego ustach. Po jakimś czasie niechętnie odkleiliśmy się od siebie i Landon spojrzał mi głęboko w oczy. Kiedy zaczął ocierać łzy z moich policzków, zrozumiałam, że to uczucie, które mam teraz w sobie, to miłość. Czysta miłość. Ten człowiek przewrócił moje życie do góry nogami, a ja oszalałam na jego punkcie i nie zamieniłabym go na nic innego. Planowałam z nim porozmawiać na spokojnie na temat moich uczuć do niego, ale byłam w tamtej chwili tak pełna emocji, że chciałam wykrzyczeć „kocham cię” tak głośno, że cały Nowy Jork by usłyszał. Zbliżyłam się do niego twarzą i uznałam, że do odważnych świat należy.
– Landon, ja… ja… – Moje wyznanie przerwał mi telefon Landona. Skrzywił się na ten dźwięk, ale oboje wiedzieliśmy, że musi odebrać, bo to może być coś ważnego.
– Mama – powiedział, kiedy wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na ekran. Odebrał i chociaż nie miał go na głośnomówiącym słyszałam krzyki Amelii.
– Landon, w tej chwili wracaj do domu! Wszyscy się tu o ciebie martwimy. W tej chwili wracaj do domu, do żony, jak porządny mężczyzna! Nie tak cię wychowałam!
Zaśmialiśmy się oboje. Amelia jest po prostu niesamowita. Była tak zakręcona, że nawet nie zauważyła, że nie ma mnie w domu. Odsunęłam się o krok od Landona, ale on miał inne plany. Chwycił mnie z powrotem w pasie i przyciągnął do siebie, po czym odpowiedział mamie:
– Żona jest ze mną. Niedługo będziemy w domu. – Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Objął mnie też drugą ręką i dodał: – To co, może jeszcze raz spróbujemy wrócić do domu i odespać?
Rozbawił mnie tym, ale nadal czułam ciężar na klatce piersiowej. Pocałował mnie jeszcze dwa razy krótko w usta, po czym zaprowadził za rękę na stronę pasażera i otworzył mi drzwi. Całą drogę do domu się śmialiśmy. Rozmawialiśmy o Amelii. Landon opowiadał mi, jakie numery odstawiała mu, kiedy był nastolatkiem. Myślę, że teraz, kiedy emocje zostały rozładowane, oboje czuliśmy się lżej. I pomimo tego, że były bardzo bolesne, cieszę się, że już nie męczy się z nimi sam.
Spodziewaliśmy się, że Amelia będzie czekała na nas z gromadką, ale okazało się, że wszyscy już spali. Poszliśmy więc prosto do sypialni. Zdążyliśmy zdjąć tylko buty, zanim oboje padliśmy na łóżko. Nawet nie zapalaliśmy światła.
– Mhm, może jeszcze prysznic, co? Ostatni raz kąpałam się we Francji – oznajmiłam, przeciągając się, chociaż wcale nie miałam ochoty ani siły na prysznic.
– Ja też. Wykąpiemy się rano. – Landon wymruczał, szukając mnie po omacku. Kiedy już znalazł, przysunął mnie do siebie i już nie zabierał ręki ze mnie.
– No dobra, Romero, ale wiedz, że trochę śmierdzisz – droczyłam się z nim, układając się wygodnie resztkami sił. Pocałowałam go w policzek, który leżał blisko mojej twarzy, bo mój mąż oczywiście kochał spać na brzuchu i to w połowie na mnie.
– No to pościel zmienimy. I ty też trochę śmierdzisz, Romero – odparł na wpół śpiąco.
– Tak? – spytałam cicho.
– Tak. Ale tylko trochę. – Te słowa już praktycznie wyszeptał i oboje zaśmialiśmy się sobie w twarz. Pocałowałam go w usta, po czym zasnęłam od razu.3
Landon
Tak dobrze nie spałem już od dawna. Tak naprawdę to tak dobrze nie spałem od lat. Kiedy otworzyłem oczy, odruchowo najpierw spojrzałem na zegarek na ścianie. Dziewiąta trzynaście. Przetarłem oczy i spojrzałem jeszcze raz. Dziewiąta trzynaście. Zazwyczaj o tej porze jestem już po siłowni, czterech kawach i kilku spotkaniach. Musiałem być ostro zmęczony, ale wczorajszy wieczór pamiętałem jak za mgłą. Jedyne wyraźne wspomnienie to Emma. Nie jestem pewien, czy to przez jej ognisty charakter, czy równie ogniste włosy, ale ta dziewczyna zostaje w głowie, nawet gdy staram się o niej nie myśleć.
Przekręciłem głowę w prawo i spojrzałem na nią. Jak co rano promienie słońca padały jej prosto na twarz, ale jej to absolutnie nie przeszkadzało w spaniu. Wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie, że ona śpi naprawdę głęboko dopiero rano, kiedy słońce przedostaje się do naszej sypialni. Śmieszne. Ale lubiłem na to patrzeć. Lubiłem patrzeć na nią.
Wiedziałem, przez co przechodziła moja matka po śmierci ojca. Widziałem ich udane małżeństwo od początku, ale też to, jaką cenę musieli zapłacić za małżeństwo, za swoją miłość. Mama oczywiście nie dawała za wygraną. Nawet po jego śmierci opowiadała o ich miłości, jakby nadal w niej żyła. Mówiła, że nie może doczekać się, aż ja, Violet i Montez się zakochamy. Jak widać, moja siostra też najlepiej na tym nie wyszła. Dlatego jestem przerażony, że odkąd budzę się codziennie obok Emmy, wyobrażam sobie, że już do końca życia będę się budził obok niej. Nienawidzę siebie za to, że takie myśli przychodzą mi do głowy. Wiem, że ona odejdzie ode mnie, że mnie zostawi. Nie pisała się na takie życie. Ale z dnia na dzień, kiedy ją tak obserwuję, coraz bardziej boję się, że nie będę w stanie jej wypuścić. Przeżyłem strzały, dźgnięcia nożem i kilka razy porządnie dostałem po mordzie, ale to nic w porównaniu z tym, co czuję na samą myśl życia bez niej. Gotuje się we mnie i nosi mnie niesamowicie. I kurwa, znowu to robię. Gapię się na nią, jak śpi, i pozwalam sobie myśleć, że taka kobieta jak ona kiedykolwiek zechciałaby dobrowolnie ze mną być.
Pokiwałem głową i odsunąłem te myśli od siebie. Potrzebowałem prysznica, zimnego prysznica. Wstałem ostrożnie z łóżka tak, żeby jej nie obudzić i poszedłem do łazienki.
Emma
Znów obudziłam się sama. Przeciągnęłam się na łóżku i westchnęłam głośno, spokojnie układając sobie wczorajsze wydarzenia w głowie. A więc mam na nazwisko Iversen i zdecydowanie jestem pełnoletnia, bo chciałam sama wynająć mieszkanie, i to w dość bogatym apartamentowcu. W dodatku udało mi się złamać mojego męża i po jego wyznaniach wszystko w końcu zaczęło nabierać sensu. Pokiwałam głową z uśmiechem na twarzy, nie dowierzając, jak dobrze nam się wczoraj rozmawiało i śmiało w aucie po naszym drobnym wybuchu. I to jest właśnie to: on nie zawsze potrafi powiedzieć, co czuje, ale swoimi gestami i zachowaniem pokazuje, że mu zależy. Nawet to, jak się denerwuje, kiedy chcę zrobić coś, co może mi zaszkodzić. Albo to, jak uderza pięścią we wszystko co popadnie i rani sam siebie. Pokazuje tym, że cierpi. Może osoby, które pisały książki o tym, że w życiu liczą się czyny, a nie słowa, właśnie to miały na myśli.
Wstałam z łóżka, bo już nie mogłam ze sobą wytrzymać – prysznic w tej sytuacji był wskazany. Otworzyłam walizkę i klęknęłam przed nią. Byłam dzisiaj w nastroju na lekką sukienkę. Głównie dlatego, że moje nogi nadal są spuchnięte od podróży i nie chcę ich dusić w spodniach. Nie mogłam jednak znaleźć nic czystego. Wszystko z Francji wróciło, ale do prania. Zamknęłam walizkę, nie zasuwając jej, i wstałam. Odsunęłam dłońmi włosy z twarzy do tyłu i westchnęłam, zastanawiając się, skąd zdobyć coś czystego. Jednak kiedy spojrzałam na szafę, wpadło mi do głowy, żeby mimo wszystko ją otworzyć i sprawdzić. I tak jak przypuszczałam, znajdowały się tam ubrania, wszystkie od Violet. Nie sądzę, że sama się tym zajęła, bo wiem, że miała sporo na głowie podczas wyjazdu, ale Landon ma zapewne w jej salonie i kiedy mówił, że przygotuje dla nas apartament – miał na myśli dosłownie wszystko. Przejrzałam ubrania i wybrałam czerwoną, miękką sukienkę na ramiączkach „spaghetti”, która, jak przypuszczałam, będzie sięgać mi przed kolana. Do tego była w małe, subtelne kropki. Idealnie. Wyjęłam sobie również z szuflady bieliznę i zamknęłam szafę.
Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam drzwi, których wcześniej nie widziałam. Domyśliłam się, że to łazienka, i od razu ruszyłam w jej kierunku. Kiedy otworzyłam drzwi, podskoczyłam do góry i wciągnęłam głośno powietrze na widok Landona w samych spodniach, bez koszulki. Miał nałożoną piankę do golenia na twarzy i walczył z maszynką do golenia w dłoni.
– P-przepraszam, nie wiedziałam, że tu j-jesteś – wydusiłam z siebie, jąkając się, kiedy na mnie spojrzał. Odkręcił kran i włożył maszynkę pod wodę.
– No co ty, wchodź śmiało – odparł i kiwnął głową, po czym wrócił do golenia, a ja niepewnie weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.
Odłożyłam ubrania na szafkę obok umywalki, obserwując z pełnym zainteresowaniem, jak się golił.
– Czemu znów się golisz? – spytałam, nadal zafascynowana ruchami maszynki na jego twarzy. Podeszłam do rogu umywalki, opierając się o nią ręką.
Landon krótko spojrzał na mnie, po czym wrócił wzrokiem na lustro, aby się nie zaciąć.
– Bo szybko odrasta – odparł krótko i znów odkręcił kran, mocząc pod nim maszynkę. Spojrzał na mnie i kontynuował: – Muszę co dwa dni, czasami codziennie.
Zmrużyłam oczy, a on naśladując mnie, zrobił to sam i kiwnął głową, pytając:
– A co?
– Chce ci się? – spytałam, marszcząc przy tym nos.
Landon studiując moją twarz, zaśmiał się i pokiwał przecząco głową.
– Nie.
– Właściwie to jestem ciekawa, jak byś wyglądał z zarostem – odparłam, a on tylko się uśmiechnął i wrócił do golenia się.
Zauważyłam, że walczył z lewą stroną, bo nie sięgał wzrokiem w lusterku wystarczająco daleko i przez to nie mógł dojrzeć kawałka twarzy. Nie byłam pewna, czy nadal chciał, żebym się do niego zbliżała, bo znając jego wahania nastroju, mogło być różnie. Postanowiłam jednak zaryzykować. Zbliżyłam się do niego o krok.
– Pomóc ci? – spytałam, a on spojrzał na mnie krótko i wyciągnął maszynkę w moim kierunku. Jednak kiedy chciałam ją złapać, zabrał ją z powrotem.
– Tylko mnie nie zatnij – powiedział żartobliwie, a ja wywróciłam oczami i wzięłam od niego maszynkę.
Położył dłonie na moich biodrach i przesunął mnie przed siebie tak, że teraz ja stałam oparta tyłem o umywalkę, a on o mnie. Nie ukrywał, że taka pozycja bardzo mu się spodobała, bo uśmiechał się cały czas. Trochę mnie to rozpraszało, ale starałam się skupić i faktycznie go nie zaciąć. Lewą ręką trzymałam go za podbródek, aby odchylić jego głowę, a prawą starannie operowałam maszynką na jego szyi, tuż pod uchem. Robiłam to w pełnym skupieniu, kiedy Landon nagle syknął głośno.
– Au, kurwa! – krzyknął, a ja aż podskoczyłam.
– Co?! – odkrzyknęłam, patrząc na niego wielkimi oczami.
Landon spojrzał na mnie z początku poważnie, ale nie wytrzymał i zaśmiał się.
– Nie no, żartuję – powiedział rozbawiony.
– Landon! – pisnęłam i klepnęłam go dłonią w ramię. – Sam sobie to dalej rób! – rzuciłam i chciałam od niego odejść, ale on z powrotem przesunął mnie przed siebie za biodra.
– Nie, nie. Przepraszam, już będę grzeczny. – Nadal rozbawiony przytrzymał mnie przed sobą, kiedy ja próbowałam się wyrwać. Ja się wyginałam, więc on pochylił się nade mną i nosem dotknął mojej szyi, przy czym dodał prawie szeptem: – No weź, Em.
I oczywiście tym mnie kupił. Nogi zrobiły mi się niczym z waty i ciarki mnie przeszły, kiedy przejechał nosem po mojej szyi z góry w dół. Wyprostował się i pociągnął mnie za sobą tak, że byliśmy znów w normalnej pozycji, tyle że teraz jego twarz była o wiele bliżej mojej. Patrzył mi prosto w oczy, jego dłoń z mojego biodra powędrowała talią aż na szyję. Odchyliłam głowę nieco na bok i przymrużyłam oczy, a Landon od razu z powrotem wrócił do szyi – tym razem intensywniej się w nią wpił, składając pocałunki od góry w dół i na odwrót, po każdym pocałunku dotykając palcem miejsce, które wcześniej pocałował. Nadal uważałam, że powinniśmy najpierw porozmawiać, ale czując jego dotyk na sobie, gubiłam rozsądek i jedyne, czego chciałam, to on. Landon powędrował ustami na moją żuchwę, zostawiając po sobie ślady od kremu do golenia. Wycałował sobie drogę do moich ust, przy których się zatrzymał, i staliśmy zetknięci otwartymi ustami, ale nie całowaliśmy się jeszcze. Patrzył mi w oczy, jakby szukał w nich zgody na pocałowanie mnie i ja oczywiście byłam już gotowa mu ją dać, chciałam nawet sama wpić się w jego usta, kiedy nagle wyrwało nas z tego pukanie do drzwi.
– Landon? Pan Donovan do ciebie! – przerwała nam Violet.
Landon westchnął i odsuwając się nieco od mojej twarzy, odkrzyknął siostrze:
– Powiedz mu, że przyjmę go za chwilę w moim biurze!
Drzwi trzasnęły, co oznaczało, że Violet już wyszła. Patrząc sobie w oczy, zaczęliśmy się śmiać.
– Dlaczego ona zawsze musi nam przeszkodzić? – Landon rzucił żartobliwie, a ja pogładziłam jego policzek, zbierając resztki kremu.
Kiedy mnie puścił, minęłam go i podeszłam do kabiny prysznicowej. Landon umył twarz i wrzucił na siebie koszulkę, po czym w progu jeszcze odwrócił się do mnie i zapytał:
– Załatwię to szybko i widzimy się na śniadaniu, tak?
Skinęłam głową, uśmiechając się, a on jeszcze szarmancko puścił do mnie oczko, wyszedł z łazienki i zamknął za sobą drzwi. W tym momencie złapałam w końcu normalnie oddech. Byłam wdzięczna Violet, że nam przerwała, bo bez wątpienia bym się z nim kochała, tu i teraz. Obiecałam sobie, że porozmawiam z nim najszybciej jak to możliwe, nie wiem, jak długo jeszcze uda mi się trzymać od niego z daleka.
Rozebrałam się i od razu wskoczyłam pod prysznic, zmywając z siebie podróż i krem do golenia męża. Wiedziałam, że prawdopodobnie dzisiaj dowiem się, kim są moi rodzice, ale jeszcze trzymałam te myśli z daleka od siebie. Było po prostu za wcześnie.
Szybko się uwinęłam z prysznicem. Ubrałam się w sukienkę i czarne sandałki, a włosy tylko wysuszyłam i związałam wysoko gumką tak, aby nie leciały mi do oczu. Oglądając się w lusterku, przez chwilę wahałam się, czy kolor sukienki aby na pewno mi odpowiada, ale była tak wygodna, że po prostu postanowiłam sobie odpuścić nadmierne myślenie i działać spontanicznie. I wtedy równie spontanicznie postanowiłam, że pomaluję sobie usta na czerwono, tak aby pasowały do kreacji.
Kiedy zeszłam na dół i przyszłam do jadalni, przy stole siedzieli wszyscy, nawet Montez, który mieszkał piętro niżej. Wszyscy poza Landonem. Przywitałam się i zajęłam miejsce między Violet a Montezem, naprzeciwko nas siedziały Amelia i Kylie. Młodszy Romero patrzył na mnie dziwnie. Nie jakoś źle, ale dziwnie. Inaczej niż dotychczas. Spojrzałam mu w oczy, uniosłam brwi pytająco. Chciałam dowiedzieć się, o co mu chodzi, ale on potrząsnął głową, dając mi do zrozumienia, że o nic. Postanowiłam odpuścić i zignorować jego dziwny humorek. Skupiłam się na Amelii, w końcu to ona była powodem wczorajszych wybuchów.
– Jak się czujesz, Amelio? Lepiej? – spytałam, pakując sobie kilka kawałków bagietki na talerz.
– Oj, kochanie, przecież nic takiego mi nie było. Tylko zasłabłam, a Violet zrobiła z tego wielki dramat. – Amelia machnęła ręką.
Violet wywróciła oczami.
– Jak ze wszystkiego. – Montez dokuczał siostrze.
Ona klepnęła go za moimi plecami w ramię, na co zaczął się śmiać i ja razem z nim. Cieszyłam się, że Violet czuła się już lepiej. Wiadomo, że długo potrwa zagojenie wszystkich ran, ale najważniejsze, żeby się jak najmniej stresowała i wiedziała, że nie jest sama. Dla dobra jej i dziecka.
Moje bagietki posmarowałam masłem i położyłam na nie sałatę, ser, wędlinę i dużo pomidora na sam koniec. Do tego nałożyłam sobie trochę jajecznicy i dwa naleśniki. To, że byłam głodna, to mało powiedziane. Zaczęłam jeść i popijać herbatą, którą nalała mi do kubka Violet.
– Przez kilka dni nie będzie Internetu ani TV, bo system padł – oznajmił Montez.
Kylie naburmuszona spojrzała na brata i skrzyżowała słodko łapki na klatce piersiowej.
– A co z moją bajką? Mama obiecała Arielkę! – wykrzyczała w kierunku brata, a on pokiwał głową i odparł:
– To przyjdziesz dzisiaj wieczorem do mnie i puszczę ci bajkę na laptopie z płyty.
– A będziemy leżakować w twoim łóżku? A moje misie? – Kylie wysunęła dolną wargę i zrobiła słodkie oczka do brata.
Montez wywrócił oczami i westchnął, mówiąc:
– Będziemy, i misie też. Jedz naleśniki.
Kylie aż podskoczyła do góry z radości. Spojrzałam na zawiedzionego Monteza przygotowującego się psychicznie na wieczór z siostrą, misiami i Arielką i zaśmiałam się, na co on na mnie spojrzał z uniesionymi brwiami.
– I z czego się cieszysz, co? – spytał, mając świadomość, że to z niego się nabijam.
– Pracowity wieczór cię czeka, Arielka i jeszcze te wszystkie misie – odparłam, nadal śmiejąc się, po chwili, dołączyły do mnie Amelia i Violet, a Montez skubnął mnie palcami w bok i pokręcił głową.
– Ty się nie ciesz, bo jeszcze ciebie w to wciągnę – odparł żartobliwie.
Pokiwałam głową rozbawiona i wróciłam do śniadania. Cieszyłam się z tego, że złapałam w miarę normalny kontakt z Montezem i że już nie patrzy na mnie, jakby chciał mnie zabić. To o wiele ułatwia moje życie w tej rodzinie.
– A, Emma, dzwonił lekarz, że masz jutro kontrolę r… – połapał się, co właśnie powiedział, ale przerwał za późno.
Amelia spojrzała zdziwiona najpierw na mnie, a potem na niego.
– Emma? – spytała zdezorientowana, a Montez jak nigdy zamarł i nie miał przygotowanej szybkiej odpowiedzi na pytanie matki. Sama też nie wiedziałam, jak zareagować, bo zwyczajnie nie byłam na coś takiego przygotowana. Na nasze szczęście Landon wszedł w dobrym momencie i uratował sytuację.
– Emma to jej drugie imię. Zaczęliśmy mówić na nią Emma, żeby jej podokuczać i tak jakoś zostało – powiedział do matki, która od razu kupiła jego historię i pokiwała głową, patrząc na mnie.
– Widzisz, Mila, chłopcy zawsze zostaną chłopcami, bez względu na to, czy mają trzynaście, czy też trzydzieści lat – skomentowała.
Montez w końcu odetchnął, ja tak samo. Widać było, że rzadko okłamywali matkę, bo za każdym razem przychodziło im to z wielkim trudem. Uśmiechnęłam się do Amelii i chciałam przyznać jej rację, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usta Landona znalazły się na moich, zanim w ogóle zdążyłam je otworzyć. Pocałował mnie przy wszystkich, a ja byłam w szoku. Robił to już wcześniej przy Amelii czy Violet, ale nigdy przy Montezie. Zdziwiło mnie to, ale odniosłam też wrażenie, że robimy postępy. W każdym razie taką miałam nadzieję.
– Mam coś dla ciebie, chodź ze mną – oznajmił po pocałunku i wyciągnął do mnie dłoń, co bardzo uszczęśliwiło Amelię, bo z uśmiechem na twarzy aż głośno westchnęła.
Domyślałam się, co dla mnie miał, dlatego nie mogłam dzielić szczęścia pani Romero. Ale nie miałam wyjścia. Bez względu na to, jak długo bym to odkładała, to i tak w końcu musiałoby się stać. Chwyciłam go za rękę, wstałam od stołu i udałam się za mężem do ciemnego biura na końcu korytarza.