Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zapomnieć się na dłużej - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
14 lutego 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zapomnieć się na dłużej - ebook

„Jeśli ona naprawdę wszystko zapomniała, może ten dotyk coś jej przypomni… Leciutko musnął jej wargi. Czoło oparł o jej czoło. Czekał. Poczuł, jak jej palce dotykają jego ramienia. Z trudem powstrzymał nagły przypływ pożądania. Zacisnął zęby i cofnął się. Wziął jej dłonie i po prostu zaczął je całować i pieścić. „A więc nasza namiętność nie wygasła”, stwierdziła w końcu, a w jej głosie dało się wyczuć pragnienie podobne do tego, które ogarnęło jego. „A co z miłością?”.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-4246-2
Rozmiar pliku: 685 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Caroline Degraff dygotała na styczniowym zimnie, stojąc przed bramą swojej posiadłości Los Altos Hills. Zastanawiała się, jak dostać się do środka.

Zziębniętą dłoń zacisnęła na ozdobnej, kutej w metalu kracie oddzielającej ją od budynku w stylu francuskiego pałacyku. Sama uczestniczyła w jego projektowaniu, choć nigdy w nim nie zamieszkała.

Pewnie kamery ochrony już ją zauważyły, a więc za późno na wycofanie się z głupiego pomysłu, jakim okazało się jej pojawienie się tu bez zapowiedzi.

Myślała, że uda się jej jakoś zwieść męża, którego kiedyś przecież kochała.

Ale przecież dobrze wiedziała, kim jest wpływowy człowiek po drugiej stronie okazałego, naszpikowanego kamerami ogrodzenia. Mężczyzną, którego poślubiła jedenaście miesięcy temu, a którego nie widziała od podróży poślubnej, jest potentat w branży nowych technologii, Damon McNeill.

Jej ojciec, znany inwestor wspierający wiele projektów informatycznych Doliny Krzemowej, nie znosił Damona od dawna i miał chrapkę na jego biznesy. Wysłał Caroline do pracy w jednym ze start-upów McNeilla – kalifornijskiej firmie Transparent specjalizującej się w oprogramowaniu dla mediów społecznościowych.

Miał pewnie nadzieję, że Caroline znajdzie na Damona jakieś haki i że będzie można pozbawić go funkcji dyrektora zarządzającego. Nie przewidział, że córka zakocha się w Damonie i nie dostarczy mu oczekiwanego, miażdżąco krytycznego raportu o jego poczynaniach.

Caroline nie miała wtedy pojęcia, jak okrutny potrafi być ojciec. Nazwał ją zdrajczynią i nie przyszedł na ślub, zakazując tego całej rodzinie. Bardzo ją tym zranił, ale była tak zakochana w Damonie, że szybko doszła do siebie.

Tygodnie spędzone w podróży poślubnej we Włoszech uznała za najszczęśliwsze w swoim życiu.

Potem na własną rękę pojechała na krótko do Londynu. I wtedy wszystko zaczęło się psuć. Damon przez telefon wyrzucał jej, że w Londynie spotkała się z ojcem. Wróciła potem do ich domu nad Zatoką San Francisco, tego samego, przed którym teraz stała, i czekała, aż Damon wróci z pracy i razem będą mogli cieszyć się odkrywaniem coraz to nowych zakamarków swojej nowej siedziby.

I faktycznie kiedy podziwiała panoramę z okien, usłyszała, jak mąż wchodzi do domu.

Tyle że to nie był Damon. Właściwie nie bardzo pamiętała, co się potem wydarzyło. Dość, że w jej życiu zaczął się trwający kilka miesięcy koszmar. Została porwana, a Damon nie zapłacił okupu. Nie zawiadomił też o tym wydarzeniu ojca, nie zgłosił nawet jej zaginięcia. Sprawdziła potem w internecie – po jej historii nigdzie nie było śladu…

Zacisnęła zęby, czując zbliżające się dobrze jej znane objawy nabytej klaustrofobii: łomot serca i zimne poty. Przez ostatnie tygodnie zwalczała te symptomy narastającego ataku paniki przy pomocy renomowanej terapeutki, ale długotrwałe przebywanie w odludnym miejscu gdzieś w Meksyku pozostawiło ślad w jej psychice. Strach, samotność, uwięzienie, ciągłe groźby – tego się tak łatwo nie zapomina.

Nocami wyobrażała sobie, jak Damon ratuje ją z niewoli. I to ją trzymało przy życiu. Podobnie jak myśl o rosnącym w jej ciele dziecku. Dziecku, o którym nie zdążyła jeszcze powiedzieć mężowi.

– Proszę pani, mogę w czymś pomóc? – krzyknął do niej zza ogrodzenia jakiś młody człowiek, a ona aż podskoczyła. – Nie odpowiadają na pani dzwonki?

Spłoszona nie mogła wydobyć z siebie głosu. Serce jej waliło jak oszalałe. Mężczyzna z włosami upiętymi w kok, trzymający w ręku sekator, podszedł bliżej.

Czy posiadaczka dyplomu z wyróżnieniem wydziału zarządzania prestiżowej uczelni powinna aż do tego stopnia zapominać języka w gębie? Kto by teraz uwierzył, że to dzięki jej fachowym rekomendacjom ojciec zarobił milion lub dwa na przejęciach informatycznych start-upów? Ale cóż, to było w jej poprzednim życiu…

Teraz z trudem potrafiła sobie przypomnieć, co wydarzyło się wczoraj, nie mówiąc już o tym, co było rok temu. Porywacze faszerowali ją jakimiś podejrzanymi substancjami i cierpiała na zaburzenia pamięci. Trapiły ją też oczywiście poranne mdłości i ogólny stan zdrowia pogarszał się w zastraszającym tempie.

W tej sytuacji przewieziono ją na jakąś bezludną wysepkę i zostawiono, zaopatrując w miesięczne zapasy żywności. Na szczęście środki odurzające nie uszkodziły płodu, ale ona i tak czuła się na tyle źle, że nie miała siły wzywać pomocy. W końcu na dwa miesiące przed porodem odnalazł ją jakiś rybak i skontaktował się z jej ojcem.

– Proszę pani? – odezwał się ponownie ogrodnik. Miał na sobie tylko T-shirt, musiało mu więc być bardzo zimno. – Proszę przejść na tyły, wpuszczę panią przez furtkę dla służby.

Caroline pokonała strach. Nie bez powodu terapeutka kazała powtarzać jej w myślach: Pamiętaj, jesteś silna i zdolna do wszystkiego. Zaufaj swojemu instynktowi.

– Czy zastałam pana McNeilla? – zapytała.

Musi się zobaczyć z Damonem. Musi wiedzieć, czy ożenił się z nią tylko po to, by zdobyć przychylność inwestorów i utrzymać się na stanowisku prezesa Transparentu.

Czy jej urzekający mąż ją oszukał, posuwając się do poślubienia jej dla pieniędzy?

A może to ojciec omotał ją kłamstwami, kiedy zabrał do jednego ze swoich domów w Vancouverze, by spokojnie mogła urodzić dziecko?

Damon miał ciągle wyłączoną komórkę, nie odpowiadał na mejle. Pod zmyślonym nazwiskiem dzwoniła też do jego biura, ale nigdy nie oddzwoniono. Bała się, że ojciec będzie miał jej za złe te próby nawiązania kontaktu z mężem.

Stary Degraff chciał, by Damon odczepił się od niej raz na zawsze. Pokazał jej nawet jakiś artykuł w jednym z tabloidów. Podobno dziadek Damona postawił wszystkim swoim spadkobiercom warunek: aby móc po nim dziedziczyć, muszą choć na rok wejść w związek małżeński. Caroline dotychczas nawet nie wiedziała, że Damon jest spokrewniony z „tymi” McNeillami, jedną z najbogatszych nowojorskich rodzin.

Teraz jednak zaczęła się zastanawiać, czy u podłoża jego małżeńskiej decyzji nie leżała zwykła pazerność.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni również i ojciec zaczął się podejrzanie zachowywać, co dało jej do myślenia. Może w dalszym ciągu nią manipuluje? Za tydzień ma się odbyć posiedzenie zarządu Transparentu i powinna się dowiedzieć, czy ojciec nie robi wszystkiego, by usunąć Damona ze stanowiska prezesa.

– Myślę, że pan McNeill jest teraz w domu, ale nie ma zwyczaju przyjmować osób, z którymi nie jest umówiony – odparł ogrodnik, przyglądając się jej z zaciekawieniem.

Kobieta, która przybyła tu pieszo i była ubrana jak pomoc domowa, raczej nie wyglądała na zaproszoną przez multimilionera wynalazcę.

Caroline zastanawiała się, jaką obrać strategię. Wszystko wskazywało na to, że Damon po prostu chciał się od niej odciąć. Gdyby chodziło tylko o nią i o ich małżeństwo, to mogłaby obrócić się na pięcie i odejść, by zacząć życie na nowo. Ale musi myśleć o swoim półtoramiesięcznym synku. Dla niego powinna zrozumieć, co się w gruncie rzeczy stało. Dlaczego ojciec chłopca zachowuje się, jakby nie istniała?

– Na pewno będzie chciał się ze mną spotkać – powiedziała z nadzieją w głosie.

Sięgnęła ręką do tylnej kieszeni spranych dżinsów i wyjęła pomiętą kartkę, którą jej siostra znalazła w gabinecie ojca.

– Chcę go zapytać o to.

Dokument wyglądał tak, jakby wielokrotnie gościł w pralce i suszarce. Albo może tonął razem z nią w Pacyfiku, kiedy pewnego razu spróbowała uciec. Caroline naprawdę nie potrafiła sobie tego przypomnieć.

– Akt ślubu? – zdziwił się młodzieniec na widok niewyraźnego podpisu u dołu strony. – Pana McNeilla?

– A Caroline Degraff to ja – powiedziała, wskazując palcem drugi podpis.

Przypomniała sobie, jakiego szoku doznała, gdy siostra pokazała jej ten papier.

Przez kilka tygodni po tym, jak ją uratowano, nie miała świadomości, że jest mężatką. Ojciec nigdy się na ten temat nawet nie zająknął. Izolował ją od rodziny, by nie dowiedziała się prawdy. Matka nie żyła, młodsi bracia uczyli się w szkole z internatem, a siostra była na studiach. Co jeszcze trzymał przed nią w tajemnicy, a co dotyczyło ślubu jej i Damona?

Terapeutka delikatnie zasugerowała Caroline, że musi się liczyć z próbami wmawiania jej, że jest niespełna rozumu.

– To pani jest żoną pana McNeilla? – Ogrodnik oderwał wzrok od dokumentu.

Zaschło jej w gardle. Pamiętała, że Damon może mieć jej za złe ukrywanie kontaktów z ojcem. Ale czymże jest takie drobne przewinienie, skoro on sam naciągnął ją na zawarte w imię interesów małżeństwo?

Musi go zapytać o swoje zniknięcie. I dowiedzieć się, czy ojciec mówił o nim prawdę.

– Szczerze mówiąc, nie jestem tego pewna – powiedziała tonem odzwierciedlającym trapiące ją lęki i wątpliwości. – Muszę go o to zapytać, ponieważ…

Przygryzła wargę i szybkim ruchem powiek odgoniła łzy. Musi uciszyć emocje i zdobyć się na kłamstwo, które pozwoli jej dotrzeć do prawdy.

Musi to zrobić dla swojego dziecka.

– Ponieważ ja nic nie pamiętam.

Damon McNeill nacisnął guzik, by jeszcze raz wysłuchać wypowiedzi nagranej na wideo, które oglądał w sali telewizyjnej na parterze.

Prosił, żeby mu nie przeszkadzać, bo chciał uważnie prześledzić prezentację dotyczącą hakerskich sposobów na odblokowanie systemu ochrony danych w programie, który jego firma miała wiosną wypuścić na rynek.

Niestety ciągle musiał przewijać kasetę, bo rozpraszały go częste telefony od osób pracujących w domu. Cholera. A przecież zatrudniał wyłącznie garstkę ludzi, i to tylko doraźnie. Zatrudnianie stałej służby w miejscu, gdzie od roku praktycznie się nie zadomowił, mijało się z celem.

Caroline kochała ich dom w Los Altos Hills. Tygodniami ślęczała wraz z architektem nad projektem. A gdy tylko ukończono budowę, zniknęła.

Damon nie widział powodu, żeby się przywiązywać do tego miejsca.

– Panie McNeill, przy bramie stoi jakaś kobieta – odezwała się szefowa pokojówek, która tego ranka nadzorowała sprzątanie i fotografowanie posiadłości, która miała być wystawiona na sprzedaż w jednej z agencji nieruchomości. – Twierdzi, że jest pana żoną.

Damonowi słuchawka wypadła z rąk. Złapał ją i znieruchomiał, starając się nie upuścić jej ponownie. Serce biło mu jak szalone.

Co takiego? Do diabła!

– Czy to jakiś żart?

Wiedział, że to nie może być Caroline. Zatrudnił prywatnych detektywów, by ją odnaleźli. Zapłacił nawet okup komuś, kto twierdził, że ją przetrzymuje. Sam w poszukiwaniu jej przemierzył pół świata.

W końcu doszedł do wniosku, że musiało stać się z nią coś złego, mimo że teść utrzymywał, że Caroline po prostu przejrzała na oczy. Uznała, że Damon nie nadaje się na męża i postanowiła zniknąć.

Stephan Degraff twierdził, że jego córka zawsze marzyła o podróżach. Faktycznie wyciągi z jej karty kredytowej dokumentowały od czasu do czasu dziwne wydatki: mieszkanie wynajęte na krótko w Pradze, używany samochód kupiony w Kijowie.

Damon nie do końca wierzył teściowi.

Teraz zerwał się na równe nogi.

– Mówię poważnie, proszę pana.

Ton głosu gospodyni świadczył, że zdążyła się już przyzwyczaić do opryskliwości pracodawców.

– Ona ma przy sobie akt zawarcia związku małżeńskiego. Z pana podpisem. I wygląda jak ta pani ze zdjęć, co wiszą nad kominkiem. Mam otworzyć?

Caroline przed ich domem? Niemożliwe.

Przecież jej ojciec twierdził, że małżeństwo z Damonem uznała za życiowy błąd i że odeszła od niego na zawsze.

– Już tam idę – odparł, wybiegając z sali projekcyjnej. – I proszę znaleźć numer do najbliższego komisariatu. Trzeba wybić tej wariatce z głowy głupie pomysły w rodzaju podszywania się pod moją żonę.

Ogarnęła go furia. Caroline zniknęła dziesięć i pół miesiąca temu. Szukał jej w Europie, śledził aktywność na jej koncie bankowym, starał się ją za wszelką cenę odnaleźć wbrew protestom teścia, który nakazywał mu dać jej spokój. A potem pojawiło się żądanie okupu.

Policja wprawdzie nie wierzyła w wersję porwania, ale Damon z chęcią zapłacił. Rzekomi kidnaperzy nigdy więcej się do niego nie odezwali.

Teraz się spieszył. Kim trzeba być, by się zdobyć na podobny wyskok? Przedarł się przez masywne podwójne ręcznie rzeźbione drzwi, których montowanie o dwa tygodnie opóźniło wprowadzenie się do domu.

Pobiegł kamienną ścieżką pokrytą teraz zeschłymi liśćmi i minął sprowadzoną z Indii fontannę.

Nienawidził tych wszystkich pięknych detali. Doprowadzały go do furii, która w ostatnich tygodniach zaczęła zastępować wcześniejsze uczucia związane ze zniknięciem żony: lęk o nią, smutek, żal i poczucie winy, że nie zrobił dostatecznie dużo, by ją odnaleźć.

Niech to piekło pochłonie!

Zatrzymał się na kamiennym podjeździe.

Kobieta stała po drugiej stronie masywnych prętów. Palce miała zaciśnięte na ażurowym obramowaniu numeru domu pośrodku bramy. Wzrost się zgadzał. Nawet z daleka można było rozpoznać ciemnobrązowe oczy i urzekająco pełne usta. Włosy, w których niegdyś wiły się rozjaśnione słońcem pasemka, miały teraz kolor miodu.

Związała je do tyłu, przez co podkreśliła wyostrzone rysy dawniej zdrowo zaokrąglonej twarzy. Była ogólnie chudsza i bledsza. W twarzy miała jakąś nieufność i podejrzliwość, zero pewności siebie, którą kiedyś promieniowała jako odnosząca sukcesy kobieta biznesu.

Nie miał jednak najmniejszej wątpliwości, że to ona.

Caroline Degraff spodobała mu się od pierwszego wejrzenia. Poczuł do niej niepohamowaną namiętność, zatracił instynkt samozachowawczy. Jej ojciec miał ewidentnie ochotę na przejęcie jego firmy, ale Damon się tym nie przejmował. Stephan nasłał na niego swoją inteligentną i elegancką córkę, pewnie po to, by odkryła jakieś nieprawidłowości w prowadzeniu firmy, ale Damon miał to gdzieś. Oddałby wszystko, dosłownie wszystko, żeby tylko mieć Caroline.

Ale ledwie zdążył utwierdzić się w przekonaniu, że zdobył ją na zawsze, Caroline zniknęła.

Zniknęły też jej dokumenty, karty kredytowe, samochód, walizka z ubraniami i leki, które zażywała. A to – według policji – stanowiło dowód na dobrowolne opuszczenie przez nią domu. Jej wpływowy ojciec przekonał wszystkich, że jego córka ma prawo do prywatności i że na pewno wkrótce prześle dokumenty rozwodowe. Na korzyść jego hipotezy działał też fakt, że Caroline nie wzięła z sobą ślubnej obrączki. Lokalne władze odmówiły wszczęcia poszukiwań i Damon był zdany tylko na siebie.

Zarówno prywatni detektywi, jak i policjanci radzili, żeby nie rozmawiał z mediami. Posłuchał ich. W jednej z gazet ukazała się krótka notka o zniknięciu kobiety, ale już następnego dnia dziennikarz zamieścił sprostowanie – zapewne wymuszone przez ojca Caroline – w którym uznał sprawę za niebyłą.

Prywatne rozmowy prowadzone przez Damona zaowocowały jedynie mało wiarygodnym żądaniem okupu.

Już więcej nie zobaczył Caroline.

Aż do teraz.

Stanął jak wryty i wpatrywał się w nią, jakby ujrzał ducha. Tak bardzo chciał jej dotknąć i przekonać się, że jest prawdziwa.

– Caroline?

Zmusił się do zrobienia kilku kroków, chociaż nie miał pojęcia, jak zacząć rozmowę. Zapytać, czy go rzuciła? Może przyszła prosić go o rozwód?

Gdy się zbliżył, cofnęła się o krok. Miała na sobie wytarte dżinsy i chroniący jako tako przed zimnem szary wełniany sweter. Nie była umalowana, jej twarz wyglądała młodziej niż kiedyś mimo czającego się w oczach bólu czy niepokoju.

Była też chyba zagubiona i zdezorientowana. Jakby zdziwiło ją jego pojawienie się, choć to przecież ona niespodziewanie nawiedziła go w domu.

– Damon McNeill? – spytała, marszcząc brwi, po czym ściągnęła usta.

Po co tu przyszła? Damon kątem oka zauważył jednego z ogrodników z pomiętym świstkiem papieru w ręku.

Przyciśnięciem guzika w telefonie otworzył bramę i powiedział ogrodnikowi, że może oddalić się do swoich zajęć.

– Jasne, już idę – odparł chłopak, podając mu kartkę. – Ona twierdzi, że to znalazła.

Damon rzucił okiem na dokument. Jego uwagę przykuła złota pieczęć w rogu.

To świadectwo ślubu. Ich ślubu.

– Nie rozumiem, po co to przyniosłaś – odezwał do żony, która kiedyś była całym jego światem, a teraz patrzyła na niego jak na kogoś obcego.

Z bijącym sercem czekał na słowa, które spodziewał się usłyszeć. Że ona mianowicie chce zgodnie z prawem zakończyć ich związek.

Caroline jednak w milczeniu schowała ręce do kieszeni, dzięki czemu sweter ściślej ją opatulił.

Dawniej w takiej sytuacji podszedłby do niej i mocno uściskał. Teraz jednak w jej mowie ciała było coś, co go przed tym powstrzymywało.

– Ty jesteś Damon – powiedziała, przyglądając mu się niepewnie. – Widziałam twoje zdjęcie w internecie. Jesteś bardzo podobny do swojego brata. Camerona.

Przyrodniego brata, poprawił ją w myślach, zmuszając swój mózg do zrozumienia tej absurdalnej sytuacji.

– Widziałaś mnie niecały rok temu. Czyżbym tak bardzo się zmienił?

Wtedy bardzo długim pocałunkiem pożegnał ją na lotnisku we Florencji. Nie chciał się z nią rozstawać po cudownym miesiącu miodowym. Ale ich dom w Los Altos Hills nie był jeszcze wykończony, więc ona poleciała do Londynu spotkać się z przyjaciółką, a on wrócił do Stanów, gdzie czekały go niecierpiące zwłoki sprawy w firmie.

Przez ostatnie dziesięć miesięcy przeklinał te sprawy i to rozstanie. Tym bardziej że w czasie jej pobytu w Londynie pokłócili się przez telefon i potem tysiąc razy zastanawiał się, czy nie to było powodem jej odejścia.

Okazało się bowiem, że do Londynu udała się wcale nie na spotkanie z przyjaciółką. Podjęła mianowicie próbę dogadania się z ojcem, który za wszelką cenę chciał przejąć Transparent. Finał jego działań – usunięcie Damona z funkcji prezesa – miał się odbyć zresztą już niebawem w czasie posiedzenia zarządu i rady nadzorczej. Przed wypuszczeniem na rynek nowego produktu.

Czyżby Caroline od początku pomagała ojcu w jego poczynaniach?

– Nie pamiętam – odparła przestraszona i niepewna. – Byłam w Meksyku. Miałam amnezję. Dopiero dwa miesiące temu przypomniało mi się, jak się nazywam. Potrzebuję czasu, żeby przypomnieć sobie resztę.

Spojrzała gdzieś w górę i w bok, po czym na dłuższą chwilę przymknęła oczy.

– Miałam ten papier cały czas z sobą. Ale nie wiedziałam, że jest na nim mój podpis.

Jej wynurzenia zdziwiły go jeszcze bardziej niż ewentualność, że rozmawia z duchem. Amnezja? Nagle zabrakło mu tchu.

– Nie pamiętasz mnie? Nas?

– Nic nie pamiętam – odparła, powoli kręcąc głową. – Szukałam cię w internecie kilka tygodni temu, ale się przestraszyłam, bo nie dałeś żadnego ogłoszenia o moim zaginięciu. Nie znalazłam żadnych naszych wspólnych zdjęć. – W dziwny sposób wzruszyła ramionami. – Pomyślałam, że może ten akt ślubu jest sfałszowany. Albo że jesteśmy już po rozwodzie i się wyprowadziłeś…

– Nie! – Bez niej żył w stanie zawieszenia.

Zresztą czy to w ogóle było życie? Wszystko podporządkował szukaniu żony, wbrew żądaniom teścia, by „uszanował jej prywatność”.

– Szukałem cię po całym świecie!

Teraz chciałby się dowiedzieć, gdzie była. Czy ją porwano, czy też odeszła z własnej woli? Poszukiwania grupy wynajętych detektywów wskazywały na celowe zacieranie śladów. Przez nią samą bądź przez kogoś, komu bardzo na jej zniknięciu zależało.

Ciągle miał jej pozostawioną w chwili odejścia obrączkę.

Gdzieś przeczytał, że ofiary amnezji nie powinno się zmuszać do tego, by sobie coś przypomniała. Bo przecież jej trauma może ciągle trwać. A on musi ją chronić. Postępować ostrożnie, aby jej nie skrzywdzić.

Wszystko inne jest nieważne. Ona musi się poczuć bezpieczna. Musi wyzdrowieć.

Samolubnie pomyślał, że jej powrót jest dla niego szansą. Bo przecież nawet jeśli go porzuciła, to teraz tego nie pamięta.

A jest cała i – względnie – zdrowa, trzeba jej więc przedstawić historię ich miłości napisaną na nowo. Pokazać, że znów mogą być razem.

Odzyskać ją.

– Nie wiem, gdzie byłam. Pewnie z czasem wszystko mi się przypomni – powiedziała, odsuwając ręką kosmyk włosów opadający na twarz.

Ten gest przypomniał mu dawną Caroline – energiczną, zalotną, która zawojowała go już w momencie, gdy weszła do jego gabinetu z prośbą, by zatrudnił ją w swoim zespole.

– Ale teraz nie mam gdzie się podziać. Ostatnie dwie noce spędziłam w schronisku.

– No to przyszłaś do domu. I słusznie – powiedział, podchodząc bliżej.

Tak bardzo pragnął jej teraz dotknąć.

Wzdrygnęła się i cofnęła. Przecież, mimo że są małżeństwem, uważała go teraz za obcego człowieka.

Potrzeba czasu, a to akurat jest w stanie jej zapewnić. Z przyjemnością będzie jej powoli przypominał, jak szczęśliwi byli razem, zanim się tak głupio pokłócili.

A nawet jeśli nie była szczęśliwa, to on teraz przekona ją, że była.

– Jesteś u siebie, Caroline. To twój dom. Teraz i zawsze.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: