Żar uczuć - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Żar uczuć - ebook
Kieran Wolff, podróżnik i niespokojny duch, po latach przypadkiem dowiaduje się, że ma córkę. Chce za wszelką cenę naprawić błąd młodości. Zaprasza Olivię, matkę dziecka, do rodzinnej posiadłości. Dawna namiętność wybucha nowym płomieniem…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1879-5 |
Rozmiar pliku: | 723 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Opierając dłonie na biodrach, Kieran przyglądał się niewielkiemu domkowi pomalowanemu na żółty kolor. W oddali warczała kosiarka do trawy i słychać było śmiech dziecka. Namierzył Olivię w przyjemnej podmiejskiej okolicy Santa Monica. Nadal starał się jednak nie wyciągać pochopnych wniosków.
Kiedy się poruszył, artykuł wydarty z gazety zaszeleścił w jego kieszeni. Nie musiał go wyjmować. Słowa tekstu miał wyryte w pamięci.
Zdobywcy Oscara, Javier i Lolita Delgado, wydali przyjęcie z okazji piątych urodzin wnuczki. Zjawiło się wielu celebrytów. Mała Cammie jeździła na kucyku, szalała na dmuchańcach i podskubywała przysmaki z luksusowego, szwedzkiego stołu. Matka dziecka, Olivia Delgado, choć zwykle unika publicznych wystąpień, tym razem była widziana u boku wschodzącej gwiazdy ekranu – Jeremy’ego Vargasa.
Alarmowe dzwonki w jego głowie nie milkły. Czas się zgadzał. Co nie przesądzało, że on i Olivia dali życie tej małej. Znów zalała go fala gniewu przemieszanego z wyrzutami sumienia. Przez te wszystkie lata starał się zapomnieć o Olivii. Ich czas, wspaniały, choć krótki, minął dawno temu. Żadnej innej nie kochał z taką młodzieńczą zachłannością.
Kieran nie zwykł odwlekać konfrontacji. Teraz jednak jakoś się nie spieszył. Wyjął strzępek gazety z kieszeni i znów przyjrzał się czarno-białej fotografii. Twarz dziecka była w cieniu. Czyżbym był ojcem?
Czuł się otumaniony, ręce mu drżały. Niecałe trzy doby temu wrócił z Dalekiego Wschodu i wciąż dokuczała mu zmiana czasu.
Związek z Olivią nie skończył się najlepiej. W przeciwnym razie nie trzymałaby istnienia dziecka w sekrecie. Kieran przeżył szok, czytając gazetę w biurze ojca. Zamiast cieszyć się odpoczynkiem w górach Virginia Blue Ridge i powrotem na łono rodziny, wskoczył do samolotu i znalazł się w Kalifornii.
Nie przyznałby się do tego nawet przed sobą, ale był kłębkiem nerwów.
– Witaj, Olivio – powiedział z szerokim uśmiechem, kiedy otworzyła drzwi.
Kobieta stojąca w progu sama mogłaby być aktorką. Jej uroda była delikatniejszą wersją egzotycznego wyglądu matki Latynoski. To po niej odziedziczyła miodową cerę i burzę czarnych loków. Jej wielkie piwne oczy wypełnił strach.
– Nie zaprosisz mnie? – Udał zdziwienie, obserwując pulsującą niespokojnie żyłkę na jej szyi.
– Czego tu szukasz?
– Pomyślałem, że moglibyśmy pogadać. Sześć lat to szmat czasu…
– Jestem zajęta. Przyszedłeś nie w porę.
Jej bujne piersi kusząco wyglądały z dekoltu białej koszulki. Kieran musiałby być ślepy, żeby nie zwrócić uwagi na jej kształty. Ślepy lub martwy.
– Może dla ciebie, bo dla mnie to najwyższa pora – oznajmił i bez ceregieli przepchnął się obok niej.
Olivia instynktownie się cofnęła. Kieran wszedł do schludnego, przyjemnie umeblowanego salonu. Na regale pod ścianą dostrzegł mnóstwo książek z różnych dziedzin. Pamiętał, że Olivia była wybitną studentką, która łączyła inteligencję ze smykałką do interesów.
Wzrok Kierana przyciągnął obrazek wiszący na ścianie. Podszedł bliżej i uśmiechnął się do wspomnień, rozpoznając pejzaż. Praca magisterska Olivii dotyczyła życia i twórczości słynnej pisarki i ilustratorki powieści dla dzieci, Beatrix Potter. W pewien pamiętny weekend Olivia zaciągnęła go do England’s Lake District. Kiedy już obejrzeli dom, w którym narodził się Piotruś Królik, Kieran zarezerwował pokój w uroczym moteliku. Wspomnienia tamtych gorących nocy i dni sprawiły, że jego spodnie nagle zrobiły się zbyt ciasne. Czy jakakolwiek inna kobieta tak na niego działała?
Z całych sił starał się o niej zapomnieć i spełnić swój obowiązek jako syn Victora Wolffa. Tysiące razy żałował, że odszedł bez słowa wyjaśnienia, że tak brutalnie przerwał znajomość. Odcierpiał jednak swoje, tęskniąc za nią. Olivia była elegancka, zabawna i piękna, a jej ciało mogłoby skusić nawet mnicha.
Westchnął. Istniało prawdopodobieństwo, że ta kobieta dopuściła się oszustwa. Nie mógł pozwolić, żeby wspomnienia przyćmiły zdrowy rozsądek.
Obok obrazka wisiała fotografia. Olivia patrzyła z uśmiechem prosto w obiektyw, trzymając za rękę małą dziewczynkę. Czas się zatrzymał. Ogrom zdrady sprawił, że Kieranowi zabrakło tchu. Dziecko miało rysy Wolffów: szeroko rozstawione oczy, czujne spojrzenie i wysunięty podbródek.
– Gdzie ona jest? – warknął, odwracając się do Olivii. – Gdzie moja córka?ROZDZIAŁ DRUGI
– Twoja córka? – powtórzyła Olivia, korzystając z aktorskich zdolności.
– Nie pogrywaj ze mną. Nie jestem w nastroju – warknął. – Chcę ją zobaczyć. Natychmiast – oznajmił i bez zaproszenia wbiegł schodami na piętro.
Olivia wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Zawsze jednak sądziła, że to ona będzie inicjatorką spotkania.
Kieran Wolff był jej pierwszym i jedynym kochankiem. Była nieśmiałą, samotną, pogrążoną w książkach dziewczyną, a on pokazał jej świat zmysłowych rozkoszy. A potem znikł. Kiedy to sobie uświadomiła, poczucie winy przytłumiły złość i żal.
Kieran z impetem wpadł do pokoju dziecięcego i zamarł. Stało w nim bajkowe łóżeczko z baldachimem, na ścianach pyszniły się plakaty z ulubionych filmów rysunkowych, a na drzwiach wisiały baletki. Olivię poruszył wyraz jego twarzy, szybko jednak ochłonęła.
– Powtórzę pytanie: czego tu szukasz, Kieran?
Na jego ogorzałych policzkach pojawił się rumieniec zażenowania. Przeciągnął dłonią po krótkich, nierówno przyciętych włosach, o ton jaśniejszych niż jej własne. W stroju Indiany Jonesa wyglądał, jakby za chwilę miał ruszyć w pogoń za kolejną przygodą. Był to jeden z wielu powodów, które powstrzymały Olivię przed szukaniem z nim kontaktu.
– Więc wiesz, kim jestem – powiedział z nieodgadnioną miną.
– Teraz już tak – odparła, wzruszając ramionami. – Parę lat temu zatrudniłam detektywa. Wyobraź sobie moje zdumienie, kiedy zameldował, że Kevin Wade nie istnieje. A przynajmniej nie jest tym, za kogo się podaje.
– Miałem powody…
– Nie wątpię. Ale w tej chwili nic one dla mnie nie znaczą. Opuść mój dom, zanim wezwę policję – zażądała.
– A może to ja wezwę gliny i oskarżę cię o porwanie dziecka?
– Nie rób tego – szepnęła ze ściśniętym gardłem. – Proszę.
– Gdzie jest dziecko?
– Podróżuje z dziadkami po Europie – skłamała, bo samolot Cammie miał wystartować dopiero za parę godzin.
– Powiedz, że ona jest moja – zażądał, potrząsając nią. – Tylko nie kłam!
Był tak blisko, że mogła czuć jego zapach. Z bolesną jasnością przypomniał jej chwile, kiedy się kochali. Był czas, kiedy wierzyła, że przy tym mężczyźnie będzie się budzić co rano, aż po kres swojego życia. Teraz wiedziała, jak bardzo była naiwna.
– Puszczaj! Nie masz prawa mnie nachodzić i napastować.
– Chcę tylko poznać prawdę – oznajmił, puszczając ją.
– Nie rozpoznałbyś prawdy nawet wtedy, gdyby stanęła przed tobą, Kevinie Wade – rzuciła mu prosto w twarz.
Umyślna zaczepka jeszcze bardziej go rozzłościła. Zacisnął usta.
– Musimy porozmawiać – oznajmił po chwili. – Ale nie teraz. Czekam na ważny telefon. Masz więc wybór. Albo zjawisz się dziś wieczorem w moim hotelu, albo jutro rano spotkamy się w towarzystwie naszych prawników. Wybieraj. Chociaż, biorąc pod uwagę mój obecny nastrój, lepiej byłoby mieć publiczność – oznajmił z groźbą w głosie.
– Nie mam ci nic do powiedzenia – oświadczyła hardo.
– Więc to ja będę mówił – uciął dyskusję, odwrócił się i ruszył do wyjścia. Olivia najchętniej zatrzasnęłaby za nim drzwi, odcinając się od przeszłości. Kieran jednak zatrzymał się w progu. – Przyślę po ciebie samochód o szóstej. Nie spóźnij się.
Kiedy odjechał, pod Olivią ugięły się nogi. Drżąc, opadła na fotel. Co teraz, zastanawiała się gorączkowo. Nie potrafiła kłamać, ale nie mogła też powiedzieć mu prawdy. Kieran Wolff, jakkolwiek dziwnie było go tak nazywać, nie był już tamtym roześmianym chłopakiem ze studiów. Przypominał raczej panterę w klatce, w każdej chwili gotową do ataku. Opalenizna i jaśniejsze zmarszczki wokół oczu świadczyły o godzinach spędzonych na dworze. Wiedziała, że pomaga wiercić studnie, buduje mosty i odbudowuje zniszczone domy w krajach ogarniętych wojną. Był twardy niczym skała. Zadrżała, wspominając nieustępliwość w jego spojrzeniu i głosie. To nie wróżyło dobrze na przyszłość. Teraz jednak Olivia musiała się zająć pilniejszymi sprawami. Chwyciła telefon i zadzwoniła do sąsiadki, z której córką bawiła się Cammie.
Całym sercem pragnęła dla Cammie emocjonalnej stabilizacji, której sama nie zaznała jako dziecko. Prostej przyjemności przytulania i wspólnego spędzania czasu. Buziaków na dzień dobry i dobranoc.
Olivia była wychowywana przez nianie i prywatnych nauczycieli. Wcześnie zrozumiała, że drogie prezenty mają jej wynagradzać ciągłą nieobecność rodziców. Była biedną bogatą dziewczynką.
Będąc dorosłą i mądrą kobietą, potrafiła się cieszyć, że jej rodzice interesują się Cammie bardziej niż nią za młodu. Być może oni też się zmienili.
Upór córki, która chciała prowadzić skromne życie, nadal dziwił jednak Lolitę i Javiera. Na każdym kroku psuli jej szyki w przekonaniu, że pieniądze są po to, żeby je wydawać. Ekskluzywne urodzinowe przyjęcie i sukienka za pięćset dolarów, którą Cammie natychmiast oblała sokiem, były tego przykładem. Niedobrze, by dziecko myślało, że może mieć wszystko, co tylko zechce. Olivia od lat starała się uciec od tego stylu życia.
– Szkoda, że Lolo nie ma lodówki. Aya mówi, że jej babcia wiesza wszystkie jej rysunki na lodówce – westchnęła Cammie, kończąc rysunek dla babci i dziadka.
Olivia uśmiechnęła się nad schyloną głową dziecka. Lolita, zwana przez wnuczkę Lolo, miała kilka lodówek w różnych rezydencjach rozrzuconych od Los Angeles, przez Nowy Jork do Paryża. Niestety, żadnej z nich nigdy nie otwierała sama i z pewnością nie dekorowała ich pracami Cammie. Lolita Delgado miała od tego służbę. Miała ludzi, którzy dbali o każdy aspekt jej życia.
– Lolo będzie zachwycona laurką – powiedziała córce. – Jojo również.
Javier, ojciec Olivii, nie przepadał za tym przezwiskiem, ale dawno wybaczył je wnuczce, która darzyła go bezinteresownym podziwem.
Rodzice Olivii zabierali małą do Disneylandu pod Paryżem przy okazji odbierania nagrody we Włoszech. Olivia narzekała, że to zbyt hojny prezent, biorąc pod uwagę wcześniejsze przyjęcie, ale przegłosowano ją.
– Obiecaj, że będziesz grzeczna – poprosiła, ustawiając przy drzwiach jej walizkę i plecak.
Kiedy dziewczynka usłyszała dzwonek do drzwi, zapiszczała z radości. Olivia odprowadziła ją do samochodu. Lolita i Javier byli rozbawieni entuzjazmem wnuczki.
– Nie rozpuśćcie jej – poprosiła.
– Ale to potrafimy najlepiej – odparł ojciec, całując ją w policzek.
Kiedy odjechali, w domu zrobiło się bardzo cicho. Bez Cammie, która wymagała nieustannej uwagi, perspektywa wieczoru z Kieranem wydała się jej bardziej realna. Olivia błąkała się po domu, zbyt niespokojna, żeby zająć się pracą. Cammie niedługo pójdzie do zerówki. Olivia miała w tej kwestii mieszane uczucia. Z jednej strony wiedziała, że nowe środowisko, nowe wyzwania i rówieśnicy przypadną córce do gustu, z drugiej, od zawsze były tylko we dwie. A teraz jeszcze Kieran mógł zaburzyć delikatną równowagę. Kiedy poczuła łzy pod powiekami, uznała, że dość rozczulania się nad sobą. Jej życie było dobre. Miała wspaniałą rodzinę, pracę, którą lubiła, i przyjaciół, na których mogła polegać. Dla Kierana nie było w nim miejsca. Dokonała słusznego wyboru, chroniąc Cammie przed jego egoizmem. Teraz zamierzała kontynuować obraną drogę.
Za dwa tygodnie Olivia miała oddać wydawcy serię ilustracji, ale dziś nie była w nastroju do szkicowania ostatniego obrazka. Kochała ilustrować dziecięce książeczki i cieszyła się, że elastyczny czas pracy pozwala jej na spędzanie czasu z córką. Teraz jednak nie była w stanie skupić się na robocie. Snuła się po domu, oddając się wspomnieniom.
Spotkali się na ostatnim roku studiów w Oksfordzie na przyjęciu u wspólnych znajomych. Do egzaminów zostało jedynie sześć tygodni, więc ich związek z góry skazany był na rozstanie. Jednak Olivia, oczarowana charyzmatycznym, roześmianym i przystojnym chłopakiem, marzyła o kontynuowaniu znajomości po powrocie do Stanów. Życie potoczyło się jednak inaczej. Po zdaniu ostatniego egzaminu Kevin znikł, zostawiając jedynie lakoniczną wiadomość. Nawet teraz wspomnienie tamtego bólu przyprawiało Olivię o mdłości. Jedyne, co mogła zrobić, to zapomnieć o chłopaku, który złamał jej serce. I został ojcem jej dziecka.
Wzięła szybki prysznic i stanęła przed lustrem. Nawet gdyby chciała pójść w ślady matki, nie miałaby szans w Hollywood. Miała zbyt obfite kształty, i choć wybór aktorek znacznie się poszerzył, reżyserzy nadal preferowali zwiewne blondynki. Olivia nie pasowała do tej kategorii.
Zanim podjechała limuzyna, Olivia była już strzępkiem nerwów. Potrafiła jednak zachować pokerową twarz. Od sześciu lat konsekwentnie lawirowała, żeby chronić córkę, więc tabloidy szybko straciły zainteresowanie panną z dzieckiem. Inaczej byłoby, gdyby paparazzi zwiedzieli się, że ojcem córki jest jeden z Wolffów. Olivia jednak zawsze była dyskretna.
Ubrała się adekwatnie do roli. Spokój, wiarę w siebie i niewymuszoną elegancję podkreśliła grafitową, lnianą sukienką, do której dobrała koralowe sandałki na obcasach. Mimo że nie odziedziczyła zamiłowania do aktorstwa, przez lata wiele się nauczyła u boku rodziców.
Hotel stał w spokojnej dzielnicy Santa Monica. Ekskluzywny, dyskretny i zabójczo drogi gościł klientelę, która wysoko ceniła sobie prywatność. Główny menadżer osobiście zaprowadził ją do apartamentu na piątym piętrze. Zamiast wejść, Olivia przez chwilę rozważała ucieczkę. Cammie była dla niej wszystkim i nie wyobrażała sobie straty córki. Po chwili jednak uniosła wyżej głowę. Może nie mogła konkurować z Wolffami majątkiem, ale miała znaczne zasoby do swojej dyspozycji. W sądzie przeszkody materialne nie grałyby żadnej roli. Co więcej, sędziowie częściej stawali po stronie matek, szczególnie w podobnych sytuacjach. Nie wiedziała, co ją czeka po drugiej stronie drzwi, ale nie zamierzała się poddać bez walki. Kieran Wolff nie zasługiwał na ojcostwo. Jeśli sprawa stanie na ostrzu noża, Olivia nie zawaha się tego mu powiedzieć. Zebrała się w sobie, odetchnęła głęboko i zapukała.
Kieran zdążył wydeptać ścieżkę w dywanie, zanim zjawił się jego gość. Kiedy usłyszał pukanie i otworzył drzwi, zamarł. Olivia była oszałamiająco piękna. Miała boskie nogi i piękne kształty. Ze skórą w kolorze miodu, ciemnymi oczami i burzą włosów stanowiła spełnienie męskich fantazji.
Dziś jednak nie czekało go zaspokojenie apetytu, choć przymusowy celibat w piekielnych lasach Tajlandii, podczas fatalnej pogody i w towarzystwie owadów wszelkiej maści, dał mu się nieźle we znaki. Marzył o powrocie do Blue Ridge i spotkaniu z rodziną. Nigdy nie zostawał długo, ale i tak było to jedyne miejsce, które mógł nazwać domem.
– Wejdź – zaprosił, wracając do rzeczywistości. – Za chwilę zostanie podana kolacja.
Olivia bez słowa minęła go w chmurze zapachu Chanel N° 5. Kieran nie wiedział, czy wybrała go celowo. Pamiętał, że kiedyś przychodziła do niego ubrana jedynie w sznur pereł i czuł właśnie te perfumy.
Poczekał, aż usiadła na niewielkiej kanapie, i zajął miejsce obok w fotelu. Planował rozegrać to na spokojnie. Cisza się przeciągała, więc zdecydował się odezwać.
– Nie możesz zaprzeczyć, że byłaś dziewicą, kiedy się poznaliśmy. Umiem liczyć. To dziecko jest moje.
– Wara od mojej córki – mruknęła gniewnie. – Rzeczywiście, to ty wprowadziłeś mnie w świat seksu, ale po tobie było wielu innych.
– Kłamiesz. Wymień choć jednego.
– Hm…
Kieran roześmiał się po raz pierwszy od dawna. Olivia mogła wyglądać na doświadczoną i wyrafinowaną kobietę, jednak gotów był się założyć, że nadal pozostała tamtą słodką, pragmatyczną dziewczyną, która nie zdawała sobie sprawy z własnej urody.
– Pokaż mi jej metrykę.
– Zwariowałeś? Nie noszę jej aktu urodzenia w torebce!
– Ale masz go w domu? Niedługo będziesz zapisywała małą do szkoły.
– Ja…
– Czyje nazwisko widnieje w rubryce: ojciec? – zapytał, dziękując losowi, że Olivia tak kiepsko kłamie. – Powiedz, bo i tak mogę to sprawdzić.
– Kevin Wade – oznajmiła, posyłając mu zimny uśmiech. Nagle przestała wyglądać tak słodko i niewinnie. – To chciałeś usłyszeć?
– Kevin Wade – powtórzył, czując ból w sercu.
– Więc, jak widzisz, żaden sędzia nie uzna twoich praw.
Olivia, którą znał, nie była zdolna do okrucieństwa. To właśnie jej uśmiech i radość życia miały na niego tak upajający wpływ. Zrobiło mu się smutno, kiedy nie odnalazł śladu tamtej dziewczyny.
– Wpisałaś moje nazwisko do jej metryki – wykrztusił obezwładniony prawdą. Kevin Wade był ojcem. Kieran miał córkę.
– Mała poprawka – zauważyła bez emocji. – W szpitalu, kiedy rodziłam dziecko, podałam imię fikcyjnego ojca. To nie ma z tobą nic wspólnego.
Kieran zdusił frustrację. Czuł, że nie tędy droga. Poderwał się i znów zaczął nerwowo przemierzać pokój. Zatrzymał się przy oknie, plecami do niej. Olivia uparcie siedziała w milczeniu.
– Kiedy zatrudniłaś detektywa, czego się o mnie dowiedziałaś?
– Że nazywasz się Kieran Wolff – odparła niechętnie po chwili. – Wiem też, że kiedy byłeś mały, straciłeś matkę i ciotkę podczas brutalnego porwania. Ojciec i wuj wychowali ciebie, rodzeństwo i kuzynów w izolacji, obawiając się próby kolejnego porwania.
– Wydaje ci się, że wszystko wiesz, ale może wysłuchasz mojej części historii? – zapytał, odwracając się w jej stronę.
Olivia siedziała wyprostowana z dłońmi ułożonymi na kolanach. Świetnie to ukrywała, ale Kieran czuł jej niepokój. Kiedyś był bardzo wyczulony na jej każdą reakcję i pragnienie. Z trudem przełknął ślinę, pamiętając, że tuż za drzwiami czeka sypialnia z ogromnym łożem. Intensywność, z jaką jej pożądał, była zaskakująca. Równie silnie pragnął, żeby go zrozumiała i mu wybaczyła. Wiedział, że wina leży po jego stronie. Jednak to nie usprawiedliwia trzymania w sekrecie istnienia jego dziecka.
– Wysłuchasz mnie?
W końcu skinęła głową, nie patrząc mu w oczy.
Modląc się w duchu o cierpliwość, Kieran podszedł bliżej i usiadł tuż przy niej na kanapie. Olivia drgnęła, odsuwając się nieco.
– Spójrz na mnie – poprosił, unosząc dłonią jej brodę. – Nie jestem wrogiem. Chcę tylko, żebyś była ze mną szczera. Postaram się zrobić to samo.
W jej czekoladowych oczach błysnęły łzy, kiedy powoli skinęła głową. Kieran założył luźne pasmo jej włosów za ucho i zmusił się do cofnięcia rąk. Dotykanie Olivii było luksusem, na który nie mógł sobie teraz pozwolić.
– Więc dobrze – westchnął. Zawsze był bardziej człowiekiem czynów niż słów, ale jeśli chciał wygrać walkę o własne dziecko, musiał sięgnąć po wszystkie dostępne środki. Nawet jeśli oznaczało to wyznania, na które nie był gotów. Westchnął i oparł głowę na dłoniach. – Byłaś dla mnie ważna, Olivio – oznajmił. Sceptyczne mruknięcie było jedyną odpowiedzią. – To prawda, że miałem przed tobą wiele dziewczyn, ale ty byłaś inna. Sprawiałaś, że się śmiałem nawet wtedy, kiedy pragnąłem cię do bólu. Nie chciałem cię zranić. Ale przysięgłem coś ojcu.
– Oczywiście.
– Drwij, jeśli chcesz, ale to prawda. Wraz z braćmi i kuzynami przysięgliśmy ojcu i wujowi, że jeśli pozwolą nam studiować bez ochroniarzy, będziemy używać pseudonimów i nikomu nie zdradzimy, kim jesteśmy.
– Czyli mogłeś ze mną sypiać, ale nie mogłeś powiedzieć, jak masz na imię. Czarujące – burknęła, podrywając się z miejsca.
– Zamierzałem wyznać ci prawdę. Musiałem jednak poprosić ojca o pozwolenie. Zanim zdążyłem to zrobić, miał zawał. To dlatego tak nagle wyjechałem z Anglii.
– Zostawiając uroczy liścik: Kochana Olivio, muszę wracać do domu. Przepraszam.
– Spieszyłem się.
– Masz pojęcie, jakie przeżyłam upokorzenie, błagając w dziekanacie o informacje? W odpowiedzi usłyszałam jedynie, że już nie jesteś studentem i nie mogą udostępniać danych osobowych. Jeszcze dziś czerwienię się ze wstydu! I nadal zżymam, że byłam taką idiotką.
– Nie byłaś idiotką – automatycznie zaprzeczył, rozważając po raz pierwszy sytuację z jej punktu widzenia. – Przepraszam.
– Przeprosiny nie wyjaśniają, dlaczego twój mejl ani komórka nie odpowiadały na moje próby kontaktu – warknęła i z furią kopnęła nogę stolika.
– To były uczelniane konta. Kiedy zdałem egzaminy i wiedziałem, że nie wrócę do Anglii, pozwoliłem im wygasnąć. Dzięki temu moja przybrana tożsamość była bezpieczna. Naprawdę nie miałem zamiaru cię skrzywdzić.
– Puste frazesy! – wykrzyknęła, zupełnie tracąc opanowanie.
– W domu nie było dobrze – westchnął. – Przez cały tydzień nie odstępowałem szpitalnego łóżka ojca. Kiedy wreszcie go wypuścili, popadł w depresję. Baliśmy się zostawić go samego. Na zmianę z Jacobem go zabawialiśmy, czytaliśmy mu, słuchaliśmy z nim muzyki. Nie miałem nawet czasu pomyśleć o czymkolwiek innym.
– Rozumiem – powiedziała, marszcząc brwi. – Byłam przelotną znajomością. Żałuję tylko, że okazałam się tak naiwna. Przez wiele tygodni nie rozumiałam, że mnie rzuciłeś. Wymyślałam kolejne usprawiedliwienia i wierzyłam, że łączyło nas coś wyjątkowego.
– Tak było!
– A jednak nie było to na tyle wartościowe, żebyś do mnie zadzwonił. Wiedziałeś, że mam wracać do domu, do Kalifornii. Ale nie zadałeś sobie trudu, żeby choć przez telefon wyjaśnić, co się stało. Powinnam ci podziękować – powiedziała powoli. – To doświadczenie wiele mnie nauczyło. Musiałam błyskawicznie wydorośleć. Ty byłeś napalonym smarkaczem, a ja łatwą podrywką. To by było na tyle. Wychodzę. I odpuszczam ci wszelkie winy.
Szczęście jednak się do niego uśmiechnęło, bo zanim Olivia z dumnie uniesioną głową zdążyła wyjść, do apartamentu zapukał kelner z kolacją. Kieran dał mu hojny napiwek. Wspaniały aromat potraw nieco załagodził sytuację. Przez dobry kwadrans żadne z nich się nie odezwało. Ich uwagę całkowicie pochłonął miecznik z grilla podany z salsą z mango i sałatką z liści szpinaku.
Kiedy Kieran ochłonął, dostrzegł, że spotkanie nie układa się po jego myśli. Chciał usłyszeć, dlaczego Olivia ukryła istnienie jego dziecka, a skończył w defensywie. Pora wprowadzić nowy plan. Dokończył cytrynowy sorbet, otarł usta serwetką i odchylił się w fotelu.
– Zachowałem się jak dupek – przyznał – ale to nie wyjaśnia, dlaczego nie powiedziałaś mi o córce. Teraz twoja kolej na spowiedź.
Opierając dłonie na biodrach, Kieran przyglądał się niewielkiemu domkowi pomalowanemu na żółty kolor. W oddali warczała kosiarka do trawy i słychać było śmiech dziecka. Namierzył Olivię w przyjemnej podmiejskiej okolicy Santa Monica. Nadal starał się jednak nie wyciągać pochopnych wniosków.
Kiedy się poruszył, artykuł wydarty z gazety zaszeleścił w jego kieszeni. Nie musiał go wyjmować. Słowa tekstu miał wyryte w pamięci.
Zdobywcy Oscara, Javier i Lolita Delgado, wydali przyjęcie z okazji piątych urodzin wnuczki. Zjawiło się wielu celebrytów. Mała Cammie jeździła na kucyku, szalała na dmuchańcach i podskubywała przysmaki z luksusowego, szwedzkiego stołu. Matka dziecka, Olivia Delgado, choć zwykle unika publicznych wystąpień, tym razem była widziana u boku wschodzącej gwiazdy ekranu – Jeremy’ego Vargasa.
Alarmowe dzwonki w jego głowie nie milkły. Czas się zgadzał. Co nie przesądzało, że on i Olivia dali życie tej małej. Znów zalała go fala gniewu przemieszanego z wyrzutami sumienia. Przez te wszystkie lata starał się zapomnieć o Olivii. Ich czas, wspaniały, choć krótki, minął dawno temu. Żadnej innej nie kochał z taką młodzieńczą zachłannością.
Kieran nie zwykł odwlekać konfrontacji. Teraz jednak jakoś się nie spieszył. Wyjął strzępek gazety z kieszeni i znów przyjrzał się czarno-białej fotografii. Twarz dziecka była w cieniu. Czyżbym był ojcem?
Czuł się otumaniony, ręce mu drżały. Niecałe trzy doby temu wrócił z Dalekiego Wschodu i wciąż dokuczała mu zmiana czasu.
Związek z Olivią nie skończył się najlepiej. W przeciwnym razie nie trzymałaby istnienia dziecka w sekrecie. Kieran przeżył szok, czytając gazetę w biurze ojca. Zamiast cieszyć się odpoczynkiem w górach Virginia Blue Ridge i powrotem na łono rodziny, wskoczył do samolotu i znalazł się w Kalifornii.
Nie przyznałby się do tego nawet przed sobą, ale był kłębkiem nerwów.
– Witaj, Olivio – powiedział z szerokim uśmiechem, kiedy otworzyła drzwi.
Kobieta stojąca w progu sama mogłaby być aktorką. Jej uroda była delikatniejszą wersją egzotycznego wyglądu matki Latynoski. To po niej odziedziczyła miodową cerę i burzę czarnych loków. Jej wielkie piwne oczy wypełnił strach.
– Nie zaprosisz mnie? – Udał zdziwienie, obserwując pulsującą niespokojnie żyłkę na jej szyi.
– Czego tu szukasz?
– Pomyślałem, że moglibyśmy pogadać. Sześć lat to szmat czasu…
– Jestem zajęta. Przyszedłeś nie w porę.
Jej bujne piersi kusząco wyglądały z dekoltu białej koszulki. Kieran musiałby być ślepy, żeby nie zwrócić uwagi na jej kształty. Ślepy lub martwy.
– Może dla ciebie, bo dla mnie to najwyższa pora – oznajmił i bez ceregieli przepchnął się obok niej.
Olivia instynktownie się cofnęła. Kieran wszedł do schludnego, przyjemnie umeblowanego salonu. Na regale pod ścianą dostrzegł mnóstwo książek z różnych dziedzin. Pamiętał, że Olivia była wybitną studentką, która łączyła inteligencję ze smykałką do interesów.
Wzrok Kierana przyciągnął obrazek wiszący na ścianie. Podszedł bliżej i uśmiechnął się do wspomnień, rozpoznając pejzaż. Praca magisterska Olivii dotyczyła życia i twórczości słynnej pisarki i ilustratorki powieści dla dzieci, Beatrix Potter. W pewien pamiętny weekend Olivia zaciągnęła go do England’s Lake District. Kiedy już obejrzeli dom, w którym narodził się Piotruś Królik, Kieran zarezerwował pokój w uroczym moteliku. Wspomnienia tamtych gorących nocy i dni sprawiły, że jego spodnie nagle zrobiły się zbyt ciasne. Czy jakakolwiek inna kobieta tak na niego działała?
Z całych sił starał się o niej zapomnieć i spełnić swój obowiązek jako syn Victora Wolffa. Tysiące razy żałował, że odszedł bez słowa wyjaśnienia, że tak brutalnie przerwał znajomość. Odcierpiał jednak swoje, tęskniąc za nią. Olivia była elegancka, zabawna i piękna, a jej ciało mogłoby skusić nawet mnicha.
Westchnął. Istniało prawdopodobieństwo, że ta kobieta dopuściła się oszustwa. Nie mógł pozwolić, żeby wspomnienia przyćmiły zdrowy rozsądek.
Obok obrazka wisiała fotografia. Olivia patrzyła z uśmiechem prosto w obiektyw, trzymając za rękę małą dziewczynkę. Czas się zatrzymał. Ogrom zdrady sprawił, że Kieranowi zabrakło tchu. Dziecko miało rysy Wolffów: szeroko rozstawione oczy, czujne spojrzenie i wysunięty podbródek.
– Gdzie ona jest? – warknął, odwracając się do Olivii. – Gdzie moja córka?ROZDZIAŁ DRUGI
– Twoja córka? – powtórzyła Olivia, korzystając z aktorskich zdolności.
– Nie pogrywaj ze mną. Nie jestem w nastroju – warknął. – Chcę ją zobaczyć. Natychmiast – oznajmił i bez zaproszenia wbiegł schodami na piętro.
Olivia wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Zawsze jednak sądziła, że to ona będzie inicjatorką spotkania.
Kieran Wolff był jej pierwszym i jedynym kochankiem. Była nieśmiałą, samotną, pogrążoną w książkach dziewczyną, a on pokazał jej świat zmysłowych rozkoszy. A potem znikł. Kiedy to sobie uświadomiła, poczucie winy przytłumiły złość i żal.
Kieran z impetem wpadł do pokoju dziecięcego i zamarł. Stało w nim bajkowe łóżeczko z baldachimem, na ścianach pyszniły się plakaty z ulubionych filmów rysunkowych, a na drzwiach wisiały baletki. Olivię poruszył wyraz jego twarzy, szybko jednak ochłonęła.
– Powtórzę pytanie: czego tu szukasz, Kieran?
Na jego ogorzałych policzkach pojawił się rumieniec zażenowania. Przeciągnął dłonią po krótkich, nierówno przyciętych włosach, o ton jaśniejszych niż jej własne. W stroju Indiany Jonesa wyglądał, jakby za chwilę miał ruszyć w pogoń za kolejną przygodą. Był to jeden z wielu powodów, które powstrzymały Olivię przed szukaniem z nim kontaktu.
– Więc wiesz, kim jestem – powiedział z nieodgadnioną miną.
– Teraz już tak – odparła, wzruszając ramionami. – Parę lat temu zatrudniłam detektywa. Wyobraź sobie moje zdumienie, kiedy zameldował, że Kevin Wade nie istnieje. A przynajmniej nie jest tym, za kogo się podaje.
– Miałem powody…
– Nie wątpię. Ale w tej chwili nic one dla mnie nie znaczą. Opuść mój dom, zanim wezwę policję – zażądała.
– A może to ja wezwę gliny i oskarżę cię o porwanie dziecka?
– Nie rób tego – szepnęła ze ściśniętym gardłem. – Proszę.
– Gdzie jest dziecko?
– Podróżuje z dziadkami po Europie – skłamała, bo samolot Cammie miał wystartować dopiero za parę godzin.
– Powiedz, że ona jest moja – zażądał, potrząsając nią. – Tylko nie kłam!
Był tak blisko, że mogła czuć jego zapach. Z bolesną jasnością przypomniał jej chwile, kiedy się kochali. Był czas, kiedy wierzyła, że przy tym mężczyźnie będzie się budzić co rano, aż po kres swojego życia. Teraz wiedziała, jak bardzo była naiwna.
– Puszczaj! Nie masz prawa mnie nachodzić i napastować.
– Chcę tylko poznać prawdę – oznajmił, puszczając ją.
– Nie rozpoznałbyś prawdy nawet wtedy, gdyby stanęła przed tobą, Kevinie Wade – rzuciła mu prosto w twarz.
Umyślna zaczepka jeszcze bardziej go rozzłościła. Zacisnął usta.
– Musimy porozmawiać – oznajmił po chwili. – Ale nie teraz. Czekam na ważny telefon. Masz więc wybór. Albo zjawisz się dziś wieczorem w moim hotelu, albo jutro rano spotkamy się w towarzystwie naszych prawników. Wybieraj. Chociaż, biorąc pod uwagę mój obecny nastrój, lepiej byłoby mieć publiczność – oznajmił z groźbą w głosie.
– Nie mam ci nic do powiedzenia – oświadczyła hardo.
– Więc to ja będę mówił – uciął dyskusję, odwrócił się i ruszył do wyjścia. Olivia najchętniej zatrzasnęłaby za nim drzwi, odcinając się od przeszłości. Kieran jednak zatrzymał się w progu. – Przyślę po ciebie samochód o szóstej. Nie spóźnij się.
Kiedy odjechał, pod Olivią ugięły się nogi. Drżąc, opadła na fotel. Co teraz, zastanawiała się gorączkowo. Nie potrafiła kłamać, ale nie mogła też powiedzieć mu prawdy. Kieran Wolff, jakkolwiek dziwnie było go tak nazywać, nie był już tamtym roześmianym chłopakiem ze studiów. Przypominał raczej panterę w klatce, w każdej chwili gotową do ataku. Opalenizna i jaśniejsze zmarszczki wokół oczu świadczyły o godzinach spędzonych na dworze. Wiedziała, że pomaga wiercić studnie, buduje mosty i odbudowuje zniszczone domy w krajach ogarniętych wojną. Był twardy niczym skała. Zadrżała, wspominając nieustępliwość w jego spojrzeniu i głosie. To nie wróżyło dobrze na przyszłość. Teraz jednak Olivia musiała się zająć pilniejszymi sprawami. Chwyciła telefon i zadzwoniła do sąsiadki, z której córką bawiła się Cammie.
Całym sercem pragnęła dla Cammie emocjonalnej stabilizacji, której sama nie zaznała jako dziecko. Prostej przyjemności przytulania i wspólnego spędzania czasu. Buziaków na dzień dobry i dobranoc.
Olivia była wychowywana przez nianie i prywatnych nauczycieli. Wcześnie zrozumiała, że drogie prezenty mają jej wynagradzać ciągłą nieobecność rodziców. Była biedną bogatą dziewczynką.
Będąc dorosłą i mądrą kobietą, potrafiła się cieszyć, że jej rodzice interesują się Cammie bardziej niż nią za młodu. Być może oni też się zmienili.
Upór córki, która chciała prowadzić skromne życie, nadal dziwił jednak Lolitę i Javiera. Na każdym kroku psuli jej szyki w przekonaniu, że pieniądze są po to, żeby je wydawać. Ekskluzywne urodzinowe przyjęcie i sukienka za pięćset dolarów, którą Cammie natychmiast oblała sokiem, były tego przykładem. Niedobrze, by dziecko myślało, że może mieć wszystko, co tylko zechce. Olivia od lat starała się uciec od tego stylu życia.
– Szkoda, że Lolo nie ma lodówki. Aya mówi, że jej babcia wiesza wszystkie jej rysunki na lodówce – westchnęła Cammie, kończąc rysunek dla babci i dziadka.
Olivia uśmiechnęła się nad schyloną głową dziecka. Lolita, zwana przez wnuczkę Lolo, miała kilka lodówek w różnych rezydencjach rozrzuconych od Los Angeles, przez Nowy Jork do Paryża. Niestety, żadnej z nich nigdy nie otwierała sama i z pewnością nie dekorowała ich pracami Cammie. Lolita Delgado miała od tego służbę. Miała ludzi, którzy dbali o każdy aspekt jej życia.
– Lolo będzie zachwycona laurką – powiedziała córce. – Jojo również.
Javier, ojciec Olivii, nie przepadał za tym przezwiskiem, ale dawno wybaczył je wnuczce, która darzyła go bezinteresownym podziwem.
Rodzice Olivii zabierali małą do Disneylandu pod Paryżem przy okazji odbierania nagrody we Włoszech. Olivia narzekała, że to zbyt hojny prezent, biorąc pod uwagę wcześniejsze przyjęcie, ale przegłosowano ją.
– Obiecaj, że będziesz grzeczna – poprosiła, ustawiając przy drzwiach jej walizkę i plecak.
Kiedy dziewczynka usłyszała dzwonek do drzwi, zapiszczała z radości. Olivia odprowadziła ją do samochodu. Lolita i Javier byli rozbawieni entuzjazmem wnuczki.
– Nie rozpuśćcie jej – poprosiła.
– Ale to potrafimy najlepiej – odparł ojciec, całując ją w policzek.
Kiedy odjechali, w domu zrobiło się bardzo cicho. Bez Cammie, która wymagała nieustannej uwagi, perspektywa wieczoru z Kieranem wydała się jej bardziej realna. Olivia błąkała się po domu, zbyt niespokojna, żeby zająć się pracą. Cammie niedługo pójdzie do zerówki. Olivia miała w tej kwestii mieszane uczucia. Z jednej strony wiedziała, że nowe środowisko, nowe wyzwania i rówieśnicy przypadną córce do gustu, z drugiej, od zawsze były tylko we dwie. A teraz jeszcze Kieran mógł zaburzyć delikatną równowagę. Kiedy poczuła łzy pod powiekami, uznała, że dość rozczulania się nad sobą. Jej życie było dobre. Miała wspaniałą rodzinę, pracę, którą lubiła, i przyjaciół, na których mogła polegać. Dla Kierana nie było w nim miejsca. Dokonała słusznego wyboru, chroniąc Cammie przed jego egoizmem. Teraz zamierzała kontynuować obraną drogę.
Za dwa tygodnie Olivia miała oddać wydawcy serię ilustracji, ale dziś nie była w nastroju do szkicowania ostatniego obrazka. Kochała ilustrować dziecięce książeczki i cieszyła się, że elastyczny czas pracy pozwala jej na spędzanie czasu z córką. Teraz jednak nie była w stanie skupić się na robocie. Snuła się po domu, oddając się wspomnieniom.
Spotkali się na ostatnim roku studiów w Oksfordzie na przyjęciu u wspólnych znajomych. Do egzaminów zostało jedynie sześć tygodni, więc ich związek z góry skazany był na rozstanie. Jednak Olivia, oczarowana charyzmatycznym, roześmianym i przystojnym chłopakiem, marzyła o kontynuowaniu znajomości po powrocie do Stanów. Życie potoczyło się jednak inaczej. Po zdaniu ostatniego egzaminu Kevin znikł, zostawiając jedynie lakoniczną wiadomość. Nawet teraz wspomnienie tamtego bólu przyprawiało Olivię o mdłości. Jedyne, co mogła zrobić, to zapomnieć o chłopaku, który złamał jej serce. I został ojcem jej dziecka.
Wzięła szybki prysznic i stanęła przed lustrem. Nawet gdyby chciała pójść w ślady matki, nie miałaby szans w Hollywood. Miała zbyt obfite kształty, i choć wybór aktorek znacznie się poszerzył, reżyserzy nadal preferowali zwiewne blondynki. Olivia nie pasowała do tej kategorii.
Zanim podjechała limuzyna, Olivia była już strzępkiem nerwów. Potrafiła jednak zachować pokerową twarz. Od sześciu lat konsekwentnie lawirowała, żeby chronić córkę, więc tabloidy szybko straciły zainteresowanie panną z dzieckiem. Inaczej byłoby, gdyby paparazzi zwiedzieli się, że ojcem córki jest jeden z Wolffów. Olivia jednak zawsze była dyskretna.
Ubrała się adekwatnie do roli. Spokój, wiarę w siebie i niewymuszoną elegancję podkreśliła grafitową, lnianą sukienką, do której dobrała koralowe sandałki na obcasach. Mimo że nie odziedziczyła zamiłowania do aktorstwa, przez lata wiele się nauczyła u boku rodziców.
Hotel stał w spokojnej dzielnicy Santa Monica. Ekskluzywny, dyskretny i zabójczo drogi gościł klientelę, która wysoko ceniła sobie prywatność. Główny menadżer osobiście zaprowadził ją do apartamentu na piątym piętrze. Zamiast wejść, Olivia przez chwilę rozważała ucieczkę. Cammie była dla niej wszystkim i nie wyobrażała sobie straty córki. Po chwili jednak uniosła wyżej głowę. Może nie mogła konkurować z Wolffami majątkiem, ale miała znaczne zasoby do swojej dyspozycji. W sądzie przeszkody materialne nie grałyby żadnej roli. Co więcej, sędziowie częściej stawali po stronie matek, szczególnie w podobnych sytuacjach. Nie wiedziała, co ją czeka po drugiej stronie drzwi, ale nie zamierzała się poddać bez walki. Kieran Wolff nie zasługiwał na ojcostwo. Jeśli sprawa stanie na ostrzu noża, Olivia nie zawaha się tego mu powiedzieć. Zebrała się w sobie, odetchnęła głęboko i zapukała.
Kieran zdążył wydeptać ścieżkę w dywanie, zanim zjawił się jego gość. Kiedy usłyszał pukanie i otworzył drzwi, zamarł. Olivia była oszałamiająco piękna. Miała boskie nogi i piękne kształty. Ze skórą w kolorze miodu, ciemnymi oczami i burzą włosów stanowiła spełnienie męskich fantazji.
Dziś jednak nie czekało go zaspokojenie apetytu, choć przymusowy celibat w piekielnych lasach Tajlandii, podczas fatalnej pogody i w towarzystwie owadów wszelkiej maści, dał mu się nieźle we znaki. Marzył o powrocie do Blue Ridge i spotkaniu z rodziną. Nigdy nie zostawał długo, ale i tak było to jedyne miejsce, które mógł nazwać domem.
– Wejdź – zaprosił, wracając do rzeczywistości. – Za chwilę zostanie podana kolacja.
Olivia bez słowa minęła go w chmurze zapachu Chanel N° 5. Kieran nie wiedział, czy wybrała go celowo. Pamiętał, że kiedyś przychodziła do niego ubrana jedynie w sznur pereł i czuł właśnie te perfumy.
Poczekał, aż usiadła na niewielkiej kanapie, i zajął miejsce obok w fotelu. Planował rozegrać to na spokojnie. Cisza się przeciągała, więc zdecydował się odezwać.
– Nie możesz zaprzeczyć, że byłaś dziewicą, kiedy się poznaliśmy. Umiem liczyć. To dziecko jest moje.
– Wara od mojej córki – mruknęła gniewnie. – Rzeczywiście, to ty wprowadziłeś mnie w świat seksu, ale po tobie było wielu innych.
– Kłamiesz. Wymień choć jednego.
– Hm…
Kieran roześmiał się po raz pierwszy od dawna. Olivia mogła wyglądać na doświadczoną i wyrafinowaną kobietę, jednak gotów był się założyć, że nadal pozostała tamtą słodką, pragmatyczną dziewczyną, która nie zdawała sobie sprawy z własnej urody.
– Pokaż mi jej metrykę.
– Zwariowałeś? Nie noszę jej aktu urodzenia w torebce!
– Ale masz go w domu? Niedługo będziesz zapisywała małą do szkoły.
– Ja…
– Czyje nazwisko widnieje w rubryce: ojciec? – zapytał, dziękując losowi, że Olivia tak kiepsko kłamie. – Powiedz, bo i tak mogę to sprawdzić.
– Kevin Wade – oznajmiła, posyłając mu zimny uśmiech. Nagle przestała wyglądać tak słodko i niewinnie. – To chciałeś usłyszeć?
– Kevin Wade – powtórzył, czując ból w sercu.
– Więc, jak widzisz, żaden sędzia nie uzna twoich praw.
Olivia, którą znał, nie była zdolna do okrucieństwa. To właśnie jej uśmiech i radość życia miały na niego tak upajający wpływ. Zrobiło mu się smutno, kiedy nie odnalazł śladu tamtej dziewczyny.
– Wpisałaś moje nazwisko do jej metryki – wykrztusił obezwładniony prawdą. Kevin Wade był ojcem. Kieran miał córkę.
– Mała poprawka – zauważyła bez emocji. – W szpitalu, kiedy rodziłam dziecko, podałam imię fikcyjnego ojca. To nie ma z tobą nic wspólnego.
Kieran zdusił frustrację. Czuł, że nie tędy droga. Poderwał się i znów zaczął nerwowo przemierzać pokój. Zatrzymał się przy oknie, plecami do niej. Olivia uparcie siedziała w milczeniu.
– Kiedy zatrudniłaś detektywa, czego się o mnie dowiedziałaś?
– Że nazywasz się Kieran Wolff – odparła niechętnie po chwili. – Wiem też, że kiedy byłeś mały, straciłeś matkę i ciotkę podczas brutalnego porwania. Ojciec i wuj wychowali ciebie, rodzeństwo i kuzynów w izolacji, obawiając się próby kolejnego porwania.
– Wydaje ci się, że wszystko wiesz, ale może wysłuchasz mojej części historii? – zapytał, odwracając się w jej stronę.
Olivia siedziała wyprostowana z dłońmi ułożonymi na kolanach. Świetnie to ukrywała, ale Kieran czuł jej niepokój. Kiedyś był bardzo wyczulony na jej każdą reakcję i pragnienie. Z trudem przełknął ślinę, pamiętając, że tuż za drzwiami czeka sypialnia z ogromnym łożem. Intensywność, z jaką jej pożądał, była zaskakująca. Równie silnie pragnął, żeby go zrozumiała i mu wybaczyła. Wiedział, że wina leży po jego stronie. Jednak to nie usprawiedliwia trzymania w sekrecie istnienia jego dziecka.
– Wysłuchasz mnie?
W końcu skinęła głową, nie patrząc mu w oczy.
Modląc się w duchu o cierpliwość, Kieran podszedł bliżej i usiadł tuż przy niej na kanapie. Olivia drgnęła, odsuwając się nieco.
– Spójrz na mnie – poprosił, unosząc dłonią jej brodę. – Nie jestem wrogiem. Chcę tylko, żebyś była ze mną szczera. Postaram się zrobić to samo.
W jej czekoladowych oczach błysnęły łzy, kiedy powoli skinęła głową. Kieran założył luźne pasmo jej włosów za ucho i zmusił się do cofnięcia rąk. Dotykanie Olivii było luksusem, na który nie mógł sobie teraz pozwolić.
– Więc dobrze – westchnął. Zawsze był bardziej człowiekiem czynów niż słów, ale jeśli chciał wygrać walkę o własne dziecko, musiał sięgnąć po wszystkie dostępne środki. Nawet jeśli oznaczało to wyznania, na które nie był gotów. Westchnął i oparł głowę na dłoniach. – Byłaś dla mnie ważna, Olivio – oznajmił. Sceptyczne mruknięcie było jedyną odpowiedzią. – To prawda, że miałem przed tobą wiele dziewczyn, ale ty byłaś inna. Sprawiałaś, że się śmiałem nawet wtedy, kiedy pragnąłem cię do bólu. Nie chciałem cię zranić. Ale przysięgłem coś ojcu.
– Oczywiście.
– Drwij, jeśli chcesz, ale to prawda. Wraz z braćmi i kuzynami przysięgliśmy ojcu i wujowi, że jeśli pozwolą nam studiować bez ochroniarzy, będziemy używać pseudonimów i nikomu nie zdradzimy, kim jesteśmy.
– Czyli mogłeś ze mną sypiać, ale nie mogłeś powiedzieć, jak masz na imię. Czarujące – burknęła, podrywając się z miejsca.
– Zamierzałem wyznać ci prawdę. Musiałem jednak poprosić ojca o pozwolenie. Zanim zdążyłem to zrobić, miał zawał. To dlatego tak nagle wyjechałem z Anglii.
– Zostawiając uroczy liścik: Kochana Olivio, muszę wracać do domu. Przepraszam.
– Spieszyłem się.
– Masz pojęcie, jakie przeżyłam upokorzenie, błagając w dziekanacie o informacje? W odpowiedzi usłyszałam jedynie, że już nie jesteś studentem i nie mogą udostępniać danych osobowych. Jeszcze dziś czerwienię się ze wstydu! I nadal zżymam, że byłam taką idiotką.
– Nie byłaś idiotką – automatycznie zaprzeczył, rozważając po raz pierwszy sytuację z jej punktu widzenia. – Przepraszam.
– Przeprosiny nie wyjaśniają, dlaczego twój mejl ani komórka nie odpowiadały na moje próby kontaktu – warknęła i z furią kopnęła nogę stolika.
– To były uczelniane konta. Kiedy zdałem egzaminy i wiedziałem, że nie wrócę do Anglii, pozwoliłem im wygasnąć. Dzięki temu moja przybrana tożsamość była bezpieczna. Naprawdę nie miałem zamiaru cię skrzywdzić.
– Puste frazesy! – wykrzyknęła, zupełnie tracąc opanowanie.
– W domu nie było dobrze – westchnął. – Przez cały tydzień nie odstępowałem szpitalnego łóżka ojca. Kiedy wreszcie go wypuścili, popadł w depresję. Baliśmy się zostawić go samego. Na zmianę z Jacobem go zabawialiśmy, czytaliśmy mu, słuchaliśmy z nim muzyki. Nie miałem nawet czasu pomyśleć o czymkolwiek innym.
– Rozumiem – powiedziała, marszcząc brwi. – Byłam przelotną znajomością. Żałuję tylko, że okazałam się tak naiwna. Przez wiele tygodni nie rozumiałam, że mnie rzuciłeś. Wymyślałam kolejne usprawiedliwienia i wierzyłam, że łączyło nas coś wyjątkowego.
– Tak było!
– A jednak nie było to na tyle wartościowe, żebyś do mnie zadzwonił. Wiedziałeś, że mam wracać do domu, do Kalifornii. Ale nie zadałeś sobie trudu, żeby choć przez telefon wyjaśnić, co się stało. Powinnam ci podziękować – powiedziała powoli. – To doświadczenie wiele mnie nauczyło. Musiałam błyskawicznie wydorośleć. Ty byłeś napalonym smarkaczem, a ja łatwą podrywką. To by było na tyle. Wychodzę. I odpuszczam ci wszelkie winy.
Szczęście jednak się do niego uśmiechnęło, bo zanim Olivia z dumnie uniesioną głową zdążyła wyjść, do apartamentu zapukał kelner z kolacją. Kieran dał mu hojny napiwek. Wspaniały aromat potraw nieco załagodził sytuację. Przez dobry kwadrans żadne z nich się nie odezwało. Ich uwagę całkowicie pochłonął miecznik z grilla podany z salsą z mango i sałatką z liści szpinaku.
Kiedy Kieran ochłonął, dostrzegł, że spotkanie nie układa się po jego myśli. Chciał usłyszeć, dlaczego Olivia ukryła istnienie jego dziecka, a skończył w defensywie. Pora wprowadzić nowy plan. Dokończył cytrynowy sorbet, otarł usta serwetką i odchylił się w fotelu.
– Zachowałem się jak dupek – przyznał – ale to nie wyjaśnia, dlaczego nie powiedziałaś mi o córce. Teraz twoja kolej na spowiedź.
więcej..