Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Zatraceni w pasji. Zatraceni tom V - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
8 września 2025
2993 pkt
punktów Virtualo

Zatraceni w pasji. Zatraceni tom V - ebook

Finley Farrow, studentka pierwszego roku college'u, chce dostać się do drużyny futbolowej i zapomnieć o Shepardzie – uważa, że dla niego zawsze będzie tylko siostrą kumpli. Ale jak ma ignorować uczucia, które do niego żywi, a on jest tuż obok?

Shepard Connelly nie miał tak łatwo jak Farrowowie, jednak futbol okazał się przepustką do lepszego świata. Mimo wszystko jego pasją jest muzyka – dzięki niej uczucia do jedynej dziewczyny, na której naprawdę mu zależy, może przelewać na papier w postaci poruszających tekstów piosenek.

Czy Finley i Shepard zatracą się w pasji?

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-272-9484-5
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1
FINLEY

Odkąd pamiętam, zawsze byliśmy razem: August, Cooper, Shepard i ja, więc musiało się skończyć tak, że wszyscy trafiliśmy na ten sam uniwersytet, w tym samym małym, sennym miasteczku.

Byłam jedyną dziewczyną pośród nich i zawsze walczyłam o pozycję. Nie zdziwiłam się więc, gdy August pierwszy ruszył do drzwi. Jako nasz de facto lider musiał znaleźć się w środku przed nami, żeby wybrać pokój w budynku, który przez następne cztery lata miał być naszym domem.

Ja jednak byłam szczuplejsza, więc rzuciłam się i szybko dotarłam do drzwi tylko po to, by zdać sobie sprawę, że nie wyjęłam klucza. Zostałam szorstko odepchnięta na bok przez mojego brata dupka. Rzadko traktował mnie jak delikatną dziewczynę, co doceniałam.

– Zajmę się tym – oznajmił August, używając swojego klucza do otwarcia drzwi.

Odwróciłam się i zobaczyłam drugiego z moich braci, Coopera, który jak zwykle trzymał się z tyłu. Rzadko się kłócił, zwykle pozwalając Augustowi i mnie to robić. Mój wzrok wylądował potem na rozbawionym Shepardzie, który stał obok niego. Chłopcy byli seksowni, jeśli ufać opinii żeńskiej populacji naszego byłego liceum. Jednak tylko z jednym z nich nie dzieliłam DNA.

Shepard Connelly, znany również jako najlepszy przyjaciel Augusta, urósł i zmężniał tego lata. „Wspaniały” było tylko jednym ze słów, którymi mogłabym opisać tego ciemnowłosego chłopaka, występującego w wielu moich fantazjach. Jak urzeczona skupiłam się na jego ustach i wyrzeźbionej linii szczęki. Kiedy się uśmiechnął, złapałam się na tym, że mu się przypatruję, i przeniosłam wzrok w górę, by natrafić na wpatrzone we mnie jego oczy koloru letniego nieba.

Potem jego uśmiech zmienił się w uśmieszek, a ja odwróciłam się, by ukryć wypływające mi na policzki rumieńce. Zrobiłam to w samą porę, bo August właśnie pchnął drzwi i rzucił się w stronę schodów po prawej stronie.

Chłodne powietrze domu zderzało się z upałem panującym w Oklahomie w środku lata, ale to żar wywołany spojrzeniem Shepa wymagał okiełznania. Zrobiłam krok do środka i zadrżałam od nagłej zmiany temperatury. Od razu zauważyłam uroczego chłopaka na wózku inwalidzkim. Siedział z boku wyspy kuchennej kilka metrów przede mną i wyglądał, jakby czuł się bardziej komfortowo niż ja czułam się ze sobą.

Cooper stanął obok mnie, a Shepard zatrzymał się za moimi plecami. Moją skórę owionął gorący oddech. Wystarczyła sama obecność Shepa, by przypomnieć sobie sny o nim. Jakże tęskniłam za tym, by zmniejszył dystans między nami i dotknął mnie tak, jak słyszałam, że dotykał dziewczyn w naszym starym liceum! Ale chyba już czas, by porzucić te mrzonki.

– Cześć, Finn. Miło w końcu poznać cię osobiście – powitałam chłopaka, który miał imię tak podobne do mojego. – Jestem Finley.

Instynktownie rzuciłam się, by go objąć, ale przypomniałam sobie, że nie wszyscy lubią dotyk. To była lekcja, której nauczyłam się w zeszłym roku, kiedy po raz pierwszy spotkałam mojego starszego brata, Asha. Wyhamowałam i wyciągnęłam rękę, za późno zdając sobie sprawę, że w tej sytuacji było to kolejne faux pas, biorąc pod uwagę ograniczenia Finna. Ale już to zrobiłam.

Kiedy powoli podniósł dłoń, zatrzymałam się w miejscu i nie byłam pewna, kto z nas jest bardziej zaskoczony. Okazało się, że ja, więc tylko uprzejmie machnął ręką.

– Miło cię w końcu poznać – powiedział z rozbrajającym uśmiechem.

Pochyliłam się, by uścisnąć jego dłoń, i zaskoczyła mnie siła tego uścisku. Finn został sparaliżowany od szyi w dół w wieku pięciu lat w wyniku wypadku samochodowego. Lekarze nie byli pewni, czy będzie jeszcze chodził, a teraz machał do nas i chwycił mnie za rękę.

To nie powinno mnie szokować. Jego rodzice mieli więcej pieniędzy niż sam Bóg i wysłali go do Anglii, aby poddał się eksperymentalnej terapii komórkami macierzystymi, która miała pomóc wyleczyć uraz rdzenia kręgowego. Najwyraźniej się udało. Piętnaście lat później wrócił do Stanów nie jako student, ale jako wykładowca. Gdy my byliśmy jeszcze w liceum, on zdobył tytuł naukowy.

– Pokoje są tam – wskazał. – Wybierajcie. Wydaje mi się, że Sawyer zostawił na drzwiach karteczki z imionami.

Sawyer był jego starszym bratem i najlepszym przyjacielem Asha. Skończyli studia w zeszłym roku. Dzięki ich znajomości i negocjacjom z naszymi rodzicami zostaliśmy kolejnymi mieszkańcami tego domu niedaleko uczelni.

Dom należał do rodziny Finna, a on był teraz naszym opiekunem i głównie dzięki temu rodzice zgodzili się na ten układ, zamiast umieścić nas w akademikach dla studentów pierwszego roku.

– Wszystkie pokoje są podobnej wielkości, żaden nie jest lepszy od drugiego. – Jego uśmiech sugerował, że był rozbawiony entuzjazmem Augusta.

– Dzięki – powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.

Shep i Coop zostali z tyłu i przedstawili się Finnowi.

Nie zdziwiło mnie, że wszystkie drzwi na górze były otwarte. August najwyraźniej sprawdził każdy pokój. Stałam na środku korytarza i przyglądałam się pomieszczeniom. Musiałam zgodzić się z Finnem, były prawie takie same. August właśnie wychodził z tego po lewej, gdy Shepard dotarł na górę i zajął pokój po prawej.

– Mój – oznajmił.

Oczy Augusta rozbłysły.

– Dobrze. Wezmę pokój Sawyera.

Shep odwrócił się i zerwał z drzwi karteczkę samoprzylepną z informacją, który z czterech współlokatorów z poprzednich lat zajmował ten pokój.

– Kelley – oświadczył.

Z tego, co dowiedziałam się o Kelleyu i przeszkodach, które pokonał, to prawdopodobnie przeznaczenie, że Shep skończył w tym pokoju.

Cooper, ignorując nas wszystkich, skierował się bezpośrednio do ostatniego pokoju po prawej stronie. Nie spojrzał na karteczkę, tylko zamknął za sobą drzwi.

Reszta z nas popatrzyła na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Było mało prawdopodobne, że zobaczymy Coopera przez resztę dnia, chyba że August namówi go do wyjścia.

– Skąd mamy wiedzieć, że nie podmieniłeś tych karteczek? – zapytałam brata.

Kąciki jego ust uniosły się, podobnie jak ramiona.

– Wcale nie.

Przewróciłam oczami.

– Nieważne.

Jakie to miało znaczenie, który miałam pokój? Dyskutowałam z ojcem o tym, żebyśmy mogli zamieszkać w tym domu w mieście, dopóki się nie zgodził. Potem zdecydowałam się przekonać go, żebyśmy zatrzymali się w akademiku przez co najmniej jeden semestr, by zyskać trochę niezależności, ale przegrałam.

– Jeszcze ty – powiedział Shep, wskazując drzwi naprzeciwko swoich.

Starałam się nie myśleć o tym, co może oznaczać mieszkanie tak blisko niego, bez rodziców na wyciągnięcie ręki. Byłam odważna, ale wcale nie miałam pewności, czy mam w sobie wystarczająco dużo siły, by wykonać ruch lub powiedzieć mu, co czuję.

Odwróciłam się i chwyciłam karteczkę.

– Chance.

Nie wiedziałam zbyt wiele o Chansie, ale to nie mógł być przypadek, bo widziałam ten rok jako rok moich szans.

– Nie kłóć się – powiedział August.

Skierowałam uwagę z powrotem na brata.

– Nie zamierzałam się kłócić – powiedziałam w przestrzeń, ponieważ August już zamknął się w swoim pokoju, zostawiając mnie samą z Shepardem.

Shep rzucił mi to zatroskane, braterskie spojrzenie, które rzucał zawsze. Mało prawdopodobne, by kiedykolwiek zobaczył we mnie kogoś więcej.

– Wymienię się, jeśli chcesz.

Rozczarowana pokręciłam głową.

– Spoko. Będzie mi tu dobrze. Nic się nie dzieje.

Obdarzyłam go słabym uśmiechem, weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi oddzielające mnie od mojego ukochanego. Oparłam się o nie plecami, chcąc opaść na podłogę. Moje rozczarowanie nie wynikało z tego, że nie wybrałam sobie pokoju, ale z tego, że chciałam, aby Shep patrzył na mnie jak na inne dziewczyny, a nie jak na siostrę. Chociaż ceniłam naszą przyjaźń. Przez lata spędziliśmy wiele nocy, rozmawiając o rzeczach, co do których nie byłam pewna, czy powiedziałbym o nich mojemu bratu.

Spojrzałam w dół na moje nieistniejące piersi. Poza tym, że byłam siostrą jego najlepszego przyjaciela, nie mogłam być obiektem jego pożądania z tym bezkształtnym, tyczkowatym ciałem. Mama próbowała nazywać mnie smukłą, a nawet zwiewną, żeby brzmiało to ładnie, ale prawda była taka, że gdyby nie moje włosy i twarz, przypominałabym chłopca. A Shepard gustował wyłącznie w dziewczynach z dużymi cyckami, plastikowymi uśmiechami i w strojach cheerleaderek.

Nigdy taka nie byłam. Dorastałam wśród chłopców, lubiłam sport, grałam w piłkę nożną i czasami w koszykówkę.

Kiedy usłyszałam, jak zamykają się ostatnie drzwi, zmarszczyłam brwi. Dlaczego tak długo zajęło Shepowi wejście do swojego pokoju? Potrząsnęłam głową. Prawdopodobnie sprawdził łazienkę, którą zauważyłam na końcu korytarza. Z jakiego innego powodu miałby stać sam na korytarzu?

Nie pozwalając sobie na myślenie o tym, wyciągnęłam telefon, by zadzwonić do rodziców i dać im znać, że dojechaliśmy.2
SHEPARD

Była chwila, którą przepuściłem, i już tego żałowałem. Finley stała tam, lekko zarumieniona jak różowa róża. Zmrużyłem oczy. Różowa róża? Co, do kurwy nędzy? To podsumowywało wszystko, prawda? Ilekroć byłem blisko niej, język mi się plątał, a w głowie wirowały wspomnienia głupich wierszy, których uczyliśmy się na lekcjach angielskiego.

Głupio, że ruszyłem się o kilka chwil za późno. Dobrze chociaż, że Augusta tam nie było. Mógłby odkryć jedyny sekret, jaki kiedykolwiek przed nim ukrywałem. Chciałem mieć jego siostrę obok siebie, ponieważ uważałem ją za swoją dziewczynę, nawet jeśli było tak tylko w mojej głowie.

Zamknąłem drzwi jednym ramieniem, z torbą wciąż przewieszoną przez drugie, i zesztywniałem, jakby czekając na uderzenie. Odłożyłem pokrowiec z gitarą pod ścianę. Prawda była taka, że byliśmy tutaj z dala od rodziców i ich zasad. Chociaż trzymaliśmy większość chłopaków z dala od Finley, grożąc im utratą kończyn, wiedzieliśmy, że szkoła wkrótce się zacznie i dziewczyna będzie poza naszą kontrolą.

Nie było sposobu, byśmy z Augustem powstrzymali facetów przed zwracaniem na nią uwagi, a ja traciłem swoją szansę. Czyż to nie ironia losu? Była w pokoju Chance’a, jakby miało mnie to popchnąć do działania.

Drzwi nagle się otworzyły i zostałem powalony na łóżko. Torba upadła gdzieś na podłogę, a ja walczyłem z Augustem.

– Zejdź ze mnie, człowieku – powiedziałem, odsuwając go na bok.

Śmiał się, a ja leżałem, wpatrując się najpierw w sufit, potem w duże okna wychodzące na ulicę, a następnie w dwa pozostałe.

– Możesz w to, kurwa, uwierzyć? – zapytał. – Jesteśmy samodzielni.

Zakryłem twarz dłońmi i powiedziałem:

– Niezupełnie. Gdybyś nie zachowywał się jak dupek, zauważyłbyś Finna. Wiesz, faceta, który jest właścicielem tego miejsca.

– Cholera! – Usiadł. – Próbowałem pokonać Beę.

Pełne imię i nazwisko Finley brzmiało Beatrice Finley Farrow. Była drugą z trojaczków. Ich ojciec, w chwili przebłysku czegoś, co według niego było geniuszem, nazwał swojego pierworodnego syna August – po sobie – a drugie dziecko, córkę, Beatrice, by imiona następowały w kolejności alfabetycznej. Trzeci był Cooper. Jednak ich matka nie lubiła imienia Beatrice i optowała za Finley. Wygrała bitwę, ale przegrała wojnę. Finley stało się drugim imieniem dziewczyny.

– Wiesz, że nie lubi, kiedy mówisz do niej Bea.

Wzruszył ramionami.

– Od czego są starsi bracia?

Nie argumentowałem, że dzieliło ich tylko kilka minut. Nie mogłem powiedzieć nic, co wzbudziłoby jego podejrzenia co do moich zamiarów wobec jedynej kobiety z rodzeństwa Farrow.

– Powinieneś pójść przedstawić się Finnowi.

– Tak zrobię, a potem przygotowujemy się do pójścia do domu Omegi.

Omega Psi Beta lub Theta, nie byłem pewien jej pełnej greckiej nazwy, była jedyną Omegą na kampusie. Nazywała się Omega i była bractwem, do którego dołączała większość futbolistów.

Zamknąłem oczy.

– Stary, dopiero co przyjechaliśmy, a jutro zaczynają się treningi.

Ponadtrzygodzinna jazda była wystarczająco długa, żebym chciał trochę odpocząć.

– Dokładnie, dlatego powinniśmy dzisiaj imprezować. Odpoczniemy po śmierci. Sawyer powiedział, że możemy być bogami, teraz jest nasz czas.

August faktycznie wpatrywał się w Sawyera jak w bóstwo, które najwyraźniej rządziło uniwersytetem przez ostatnie cztery lata.

– Po prostu mózg wypełniają ci cipki.

Uderzył mnie w klatkę piersiową.

– A tobie nie?

Ja miałem mózg pełen jego siostry i dotarcia do jej ust.

Szturchnął mnie i musiałem się roześmiać.

– Dobra. Zróbmy to.

– No i dobrze. To szansa, żeby nas wybrali.

– Czy Finley z nami idzie? – Pytanie samo się nasunęło.

Skrzywił się i spojrzał na swoją dłoń.

– Mam nadzieję, że nie. Moje kostki wciąż nie zagoiły się po imprezie w zeszły weekend.

To była dla nas powszechna praktyka, skopać komuś tyłek za rozmowę z jego siostrą. Ale gdyby on tego nie zrobił, to uderzyłbym gościa, który gapił się na tyłek Finley, gdy tańczyła zatracona w muzyce. Ale samo patrzenie nie było powodem, że tamten oberwał. Dostało mu się dopiero wtedy, kiedy dziko wskazał na nią i naśladował ruchy frykcyjne biodrami. To przyniosło mu złamaną żuchwę.

– Tak, ale może dobrze byłoby ją zabrać. Moglibyśmy wcześniej poinformować, że jest poza zasięgiem – zasugerowałem.

Tak naprawdę to po prostu chciałem z nią być.

August zachichotał.

– Zabije nas, jeśli się dowie. – Potrząsnął głową. – Nie wiem, stary. Nie mam ochoty jej dziś niańczyć.

– Nie martw się. Będę miał na nią oko.

Kiedy zmrużył oczy, zastanawiałem się, czy nie brzmiało to, jakbym był zbyt zainteresowany, ale w końcu się odprężył i wzruszył ramionami.

– Twoja strata. Na pewno będzie tam mnóstwo panienek.

– A co z Cooperem?

– Idzie z nami. Musi wyjść do ludzi. Jestem pewien, że wciąż jest prawiczkiem.

Skoro już o tym wspomniał, skorzystałem z okazji.

– Myślisz, że Finley jest dziewicą?

Położył się.

– Jeśli nie, to nie chcę wiedzieć, kto jest tym pechowcem. Skończyłbym z zarzutem morderstwa.

Próbowałem się roześmiać, ale wyszedł mi jakiś grymas.

– Nie możesz oczekiwać, że tak będzie do końca życia.

Zmrużył oczy.

– Nie oczekuję, ale wiem na pewno, że dopóki nie wyjdzie za jakiegoś dupka, nikt nie powinien jej dotykać w ten sposób. – Wstał. – Nie rozmawiajmy o tym. Idę pogadać z Finnem.

– A Finley?

Spojrzał na mnie podejrzliwie.

– Skąd to nagłe zainteresowanie moją siostrą?

Cholera, posunąłem się za daleko.

Założyłem ręce za głową.

– Nie zainteresowanie, tylko nie wiedziałem, czy powiesz jej, że wychodzimy, czy ja mam to zrobić.

Przyglądał mi się o sekundę za długo, jakby był w stanie przejrzeć ten blef. Poczułem, jak pot spływa mi po kołnierzyku.

– Tak, jasne. Powiem jej po drodze na dół.

Wzruszyłem ramionami, a on w końcu się odwrócił i wyszedł z mojego pokoju. Zamknąłem oczy. Było blisko. Może impreza była dobrym pomysłem? W końcu ta rozmowa była kolejnym potwierdzeniem, że Finley jest i zawsze będzie poza moim zasięgiem. Jeśli udałoby mi się poderwać kogoś innego, mogłoby to odwrócić moją uwagę od jedynej dziewczyny, której kiedykolwiek naprawdę pragnąłem.

Gdy zacząłem rozpakowywać rzeczy, zadzwonił telefon.

– Shepard – powiedział miękki kobiecy głos.

– Mamo – odpowiedziałem i usiadłem na brzegu łóżka.

– Udało ci się.

Natychmiast poczułem się winny, że nie zadzwoniłem do niej po przyjeździe.

– Niedawno przyjechaliśmy – powiedziałem.

Westchnęła do telefonu.

– Jestem z ciebie taka dumna. Zawsze chciałam iść na studia.

Mama dorastała w biedzie, a gdy poznała tatę, pracowała jako kelnerka. Obiecał jej cały świat, a zamiast tego wciągnął ją w gówno.

– I pewnego dnia pójdziesz. Obiecuję.

Futbol nie był moją wymarzoną karierą, choć miał mi opłacić czesne. Ale jeśli po czterech latach to gra w lidze będzie dla mnie najlepszą perspektywą, podpiszę każdy kontrakt nawet krwią, aby odwdzięczyć się mojej matce za wszystko, co dla mnie zrobiła.

– Wiesz, że cię za to kocham, ale to twoje życie, nie moje. Chcę, żebyś był szczęśliwy.

Poświęciła już dla mnie tak wiele. Kiedy tata poszedł do więzienia, ona zapłaciła za to cenę – zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia jedynego domu, jaki kiedykolwiek znałem. Po roku w szkole publicznej po złej stronie miasta mama błagała Farrowów, by pozwolili mi się do nich wprowadzić, żebym mógł pójść do lepszej szkoły. Nie podobało jej się, kim się stałem, by się chronić.

– Też chcę, żebyś była szczęśliwa – powiedziałem.

Tak cicho, że prawie jej nie usłyszałem, odparła:

– Jestem szczęśliwa.

Nie byłem pewien, czy jej wierzę, ale nie rozmawialiśmy dłużej, musiała iść do drugiej pracy. Gdy się rozłączyliśmy, rozejrzałem się po niewielkim pokoju i moim skromnym dobytku, próbując wyobrazić sobie inne życie.

Włożenie ciuchów do komody umieszczonej między dwoma frontowymi oknami nie zajęło dużo czasu. Wszyscy zdecydowaliśmy się wysłać większość naszych rzeczy i miały one dotrzeć w ciągu najbliższych kilku dni. To nie miało znaczenia, bo i tak nie miałem wiele więcej. Położyłem się z powrotem na łóżku i starałem się nie myśleć o tym, co Finley założy na imprezę.

Otworzyłem oczy, gdy zabrzęczał telefon. Musiałem przysnąć. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Augusta, że idziemy się zabawić.

Wstałem i otworzyłem drzwi w tym samym momencie, w którym Finley otworzyła swoje. Zatrzymałem się.

Wyglądała obłędnie. Włosy miała zaczesane do tyłu. Odsłaniały piękną szyję, a koszulka odkrywała wiele centymetrów jej ciała. Nosiła szorty, które powinny być zabronione na całym świecie.

Gdybym mógł, przesunąłbym się i poprawił, bo mój kutas już stał na baczność. Nieświadomie wbiłem paznokcie w dłoń. Faceci na pewno zauważą, jak wygląda Finley, więc to będzie długa, pieprzona noc, a knykcie będę miał obite na długo, zanim się skończy.3
FINLEY

– Mamo, muszę iść – powiedziałam do telefonu, spoglądając ostatni raz w lustro, które właśnie wypakowałam z samochodu.

– Baw się dobrze, ale nie za dobrze – powiedziała.

– Ech, idę z Augustem. On jest najlepszy w niepozwalaniu mi na dobrą zabawę.

– Twoi bracia po prostu się o ciebie troszczą.

Powiedziała o braciach, ale Cooper nigdy nie próbował kontrolować tego, jak się bawię.

– Nie, August po prostu nie chce, żebym robiła to, co on robi z czyimiś siostrami.

– A bawisz się… bezpiecznie?

Ogarnęło mnie przerażenie.

– Mój Boże, mamo. Rozłączam się.

– Włożyłam prezerwatywy do twojej torby.

Zabrakło mi tchu.

– Poważnie?

– Może i nie mam osiemnastu lat, ale pamiętam, jak to jest. Wolałabym, żebyś się zabezpieczała i nie zaszła w ciążę.

Wzięłam kilka głębokich oddechów.

– Mamo, nie muszę się zabezpieczać, bo nic nie robię.

– Dobrze, ale jeśli kiedykolwiek będziesz chciała porozmawiać…

Nie chciałam prowadzić tej rozmowy. Jak miałaby ona przebiegać? „Mamo, wciąż jestem dziewicą, ale jeśli Shepard chciałby to zrobić, byłabym na tak”? Potrząsnęłam głową i spróbowałam wyrzucić te myśli z głowy.

– Muszę iść, kocham cię, mamo. Zadzwonię jutro.

Rozłączyłam się, zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, co zawstydziłoby nas obie. Spojrzałam w górę i wpatrzyłam się w swoje odbicie. Nawet z zakłopotaniem, wciąż widocznym na moich policzkach, pomyślałam, że wyglądam w porządku. Wyszłam z pokoju i się zatrzymałam. Drzwi Sheparda otworzyły się w tym samym czasie, co moje, a jego wzrok omiótł mnie od stóp do głów.

Spędziłam nieprzyzwoitą ilość czasu, próbując wybrać coś, co mogłoby przyciągnąć uwagę Shepa, tylko po to, by teraz wyglądał, jakby był wściekły. Nie wiem, skąd wzięłam siłę, by się nie odwrócić i nie zamknąć z powrotem w pokoju. Zamiast tego uniosłam podbródek i nic nie powiedziałam. Przeszłam kilka kroków do schodów, nie tracąc przy tym nonszalanckiego wyrazu twarzy.

Powoli zeszłam na dół. Nie podobałam mu się, ale nie byłam w stanie naprawić tego, że pewnych rzeczy nie miałam, na przykład krągłości. Byłam sobą i jeśli to mu nie wystarczało, to trudno.

Kiedy August pojawił się w zasięgu wzroku, zdobyłam się na uśmiech i miałam nadzieję, że nie zorientuje się, że jest sztuczny.

– Idziemy? – zapytałam i czekałam, aż mój brat powie coś, co mnie zirytuje. Wzrok Augusta opadł aż do moich stóp i wrócił.

– I w tym zamierzasz iść?

Skrzyżowałam ręce.

– Kiedy zostałeś moim ojcem?

– Kiedy tata powiedział, że mam się tobą zająć. Shep, poprzyj mnie.

Obróciłam się na pięcie i spojrzałam na tego faceta. Podniósł ręce w geście kapitulacji.

– Tak właśnie myślałam – powiedziałam i obróciłam się ponownie, celując niewidzialnymi sztyletami w twarz brata.

August wzruszył ramionami.

– Zgaduję, że chcesz uczestniczyć w pogrzebie każdego faceta, który cię dotknie?

Wycelowałam w niego palec.

– Ani mi się waż. Widzisz, to jest powód, dla którego chciałam mieszkać w akademiku.

Spojrzał na mnie poważnie.

– Musisz mi zaufać. Wiem, co te dupki sobie myślą.

Kiedy pojawił się Cooper, wciągnęłam go w dyskusję.

– Coop, jesteś po mojej stronie, prawda?

Najmłodszy brat czuł się tak samo prześladowany jak ja. Ale Coop tylko milcząco spojrzał na mnie i Augusta.

– Shepard – rzekłam, po czym powoli odwróciłam się do niego.

Potrząsnął głową.

– Nie mieszam się w to.

Warknęłam z frustracją, przepchnęłam się obok Augusta i wyrwawszy mu kluczyki z ręki, skierowałam się do drzwi.

– Nie ty prowadzisz – zaprotestował, depcząc mi po piętach.

– To nasz samochód, nie twój.

Nasi rodzice mieli środki, by każdemu z nas kupić samochód, ale tata uważał, że trzeba nas nauczyć, jak to jest żyć tak, jak żył on. Przez większość czasu było w porządku. Nie przepadałam za wymyślnymi rzeczami. Ale dzielenie się samochodem było w takich chwilach bardzo uciążliwe.

Pomknęłam do auta. August mógł być większy ode mnie pod każdym względem, ale ja byłam szybsza. Jako dziecko musiałam się tego nauczyć, by uniknąć jego psikusów, a uwielbiał mnie zaskakiwać.

Chociaż udało mi się otworzyć drzwiczki, August mnie zablokował.

– Jeśli się nie ruszysz, wszyscy pójdziemy pieszo – zagroziłam. Nie ruszył się. Odwróciłam się i przesmyknęłam pod jego ramieniem. – Dobra.

Znikąd pojawił się Cooper, wyrwał mi kluczyki z ręki i wślizgnął się na siedzenie kierowcy, pokonując nas wszystkich. Coop był dość pasywny przy większości okazji, z wyjątkiem tych na boisku, dlatego jego działanie było dla nas szokiem.

Podczas gdy August stał jak wmurowany, ja przeszłam na drugą stronę i wślizgnęłam się na przednie siedzenie pasażera.

Widziałam, że się obraził, bo nie wsiadł do tyłu od razu, więc opuściłam szybę i w połowie wychyliłam się na zewnątrz, by krzyknąć do niego:

– No dalej, bekso. – Dodałam do tego najszczerszy uśmiech, na jaki mogłam się zdobyć.

Przewrócił oczami i w końcu wsiadł na tylne siedzenie, a Shep wsunął się za nim.

August znalazł sposób, aby przejąć kontrolę nad jazdą, i zaczął przekazywać Cooperowi wskazówki. Ale droga nie była długa i w mniej niż pięć minut byliśmy na Greek Row.

Nie byłam pewna, czego się spodziewać po domu bractwa, ale na pewno nie spodziewałam się białej minirezydencji z ogromnymi kolumnami. Baner powitalny przylgnął do jednego słupa i powiewał na wietrze, jakby poprzedniej nocy coś złego stało mu się na wielkiej imprezie. Chociaż może właśnie tak było?

Muzyka wibrowała w powietrzu obietnicą, że może moja noc będzie fascynująca? Ciepła dłoń wylądowała na moich plecach, wyrywając mnie z tych rozważań. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Shepa. Żołądek podskoczył mi do gardła, jakbym właśnie pokonała najbardziej stromy spadek w kolejce górskiej.

On również był pochłonięty gapieniem się na to miejsce. Wątpię, czy zauważył, gdzie jest jego ręka, dopóki na niego nie spojrzałam. Zabrał dłoń i się odsunął. Odepchnęłam na bok miażdżące rozczarowanie, gdy z domu wyszły trzy dziewczyny z wielkimi uśmiechami i znacznie większymi atrybutami niż moje.

Jedna z nich przywitała chłopaków. Zdawało się, że nie były zainteresowane rozmową ze mną, więc poszłam dalej i zgodnie z przewidywaniami zostałam całkowicie zignorowana. W porządku. Nieważne.

Wnętrze nie wyglądało tak majestatycznie jak fasada. Kilka dużych, wysiedzianych i niedopasowanych sof wypełniało główne pomieszczenie. Na jednej leżał nieprzytomny facet. Kilka dziewczyn siedziało na drugiej, skulonych, jakby wymieniały się sekretami. Poza nimi kręciło się tu tylko kilka osób.

Przed nami, za szklanymi przesuwnymi drzwiami, odbywała się prawdziwa impreza. Wypełniony po brzegi basen otaczali ludzie dopingujący coś, co musiało być jakąś grą z udziałem piłki plażowej i dużych ilości alkoholu. Skierowałam się bezpośrednio tam. Słodko pachnący dym unosił się z boku, sugerując, że ktoś coś pali. Gdy tylko wyszłam, uderzyły we mnie dźwięki muzyki i natychmiast przywitał uroczy facet trzymający czerwony plastikowy kubek.

– Hej, witamy w Omega Psi Theta. Ty jesteś…?

– Finley.

Jego oczy prześlizgnęły się po mnie.

– Witaj u nas, Finley. Mówią na mnie Billy. Daj mi znać, jeśli będziesz czegoś potrzebować… czegokolwiek.

Mówią na niego Billy. Zaciekawiło mnie, jak naprawdę miał na imię.

– Finley, chcesz drinka? – zapytał Shep, podchodząc i stając obok mnie.

Poczułam, jak marszczę brwi, zanim zdałam sobie sprawę, że to robię, i zacisnęłam zęby, by zdusić złośliwą odpowiedź. Pytał tylko dlatego, że on i mój brat byli zdeterminowani, by uniemożliwić jakiemukolwiek facetowi rozmowę ze mną. Nie odpowiedziałam i ruszyłam w stronę lodówki.

Wewnątrz znajdowały się różne napoje, od wody po napoje gazowane i puszki piwa, co mnie zaskoczyło, ponieważ bliżej drzwi znajdowała się beczka.

Wybrałam właśnie piwo, gdy znowu podszedł Billy. Widać nie zniechęcili go moi niepożądani ochroniarze.

– Chcesz dołączyć do mojej drużyny w grze w piłkę plażową? – zapytał.

Zerknęłam przez ramię na basen. Kusił w czasie tego upalnego dnia.

– Nie przyniosłam stroju.

Wzruszył ramionami.

– Większość nie ma.

Potem zobaczyłam mojego brata i Shepa zmierzających w naszą stronę i podjęłam decyzję. Sięgnęłam po brzeg koszulki, zdjęłam ją przez głowę i się uśmiechnęłam.

Billy zdawał się doceniać to, co widział. Może wszystko zacznie się układać?4
SHEPARD

Spodenki Finley spadły, zanim zdążyliśmy do niej dotrzeć. Potem pobiegła w staniku i majtkach w stronę basenu. Nie mogłem docenić tego, co zobaczyłem, ponieważ byłem zbyt zajęty decydowaniem o jak najlepszym sposobie zabicia dupka gapiącego się na jej tyłek.

– Witamy w Omega Psi Theta – powiedział dupek z uśmiechem. Spojrzał w kierunku, w którym poszła Finley. – Wspaniale jest wrócić. Cieszcie się widokiem, chłopaki.

Chciał odejść, ale August na to nie pozwolił.

– To moja siostra – wycedził.

Dupek zastygł na sekundę z otwartymi ustami, a potem uniósł palec.

– Bliźnięta?

– Nieistotne. Ważne, że ona jest poza zasięgiem.

Najnowsza zmora mojej egzystencji wpatrywała się w Augusta, jakby zaproponował mu piwo, a nie ostrzegał przed podrywaniem swojej siostry.

– Myślę, że decyzja należy do niej.

Facet odszedł nonszalanckim krokiem, gdy powstrzymywałem Augusta i mówiłem mu, że tamten nie jest tego wart. Tłum wiwatował „Billy”, jakby był jakimś bogiem, i tak poznałem jego imię.

August wyrwał się z mojego uścisku i wskazał na basen.

– Właśnie dlatego nie chciałem jej przyprowadzać w takie gówno.

Choć Finley w to nie wierzyła, August naprawdę się o nią martwił, podobnie jak ja. Jeśli myśli Billy’ego o Finley przypominałyby moje, musiałbym go zabić.

– Odpuść sobie, zrobi się awantura – powiedziałem.

Wycelował we mnie palec i mruknął:

– To ty chciałeś, żeby tu przyszła. Teraz jest twoim problemem, a ja ci ufam. – Spojrzał na mnie z ukosa i pomyślałem, że nie ufałby mi, gdyby wiedział. – Idę po piwo.

– Gdzie jest Cooper? – zapytałem, zanim odszedł.

Obaj zaczęliśmy powoli przyglądać się imprezowiczom. Cooper był za nami, prawda? Spojrzeliśmy na siebie na sekundę przed tym, zanim August wystartował. Było bardzo możliwe, że Coop nas zostawił. Pewnie dlatego zabrał kluczyki.

Złapałem się za głowę i splotłem palce na potylicy. Cholera. Ta impreza zaczynała być katastrofą. Nie miałem pieniędzy na ubera, a pomysł powrotu do domu na piechotę był mało atrakcyjny. Przecież naprawdę wcale nie chciałem tu przychodzić. Wziąłem piwo i odkorkowałem – będę potrzebował czegoś mocniejszego, by przetrwać resztę popołudnia.

Czyjaś dłoń wylądowała na moim przedramieniu i przeniosłem uwagę na drobną brunetkę ubraną w czerwony top, który ledwo zakrywał jej cycki. Pasował do szortów, które z kolei nie mogły pomieścić jej tyłka.

– Cześć, jesteś nowy? – wymamrotała, a potem zachichotała.

Kiedy się śmiała, szukałem wzrokiem Finley i znalazłem ją w basenie, pluskającą się z debilem Billym. Nie mogłem patrzeć, jak się do niej zbliża, bo gdyby pozwoliła mu się pocałować, straciłbym panowanie nad sobą. Odwróciłem się do dziewczyny.

– Jestem nowy. A ty nie?

– Drugi rok. – Odchrząknęła i zakryła usta. – Przepraszam. – Potem potrząsnęła głową jak szczeniak otrzepujący się z wody. – Nigdy się tak nie upijam.

Jakoś poważnie w to wątpiłem.

– To naprawdę ty? – Kiedy odwróciłam się w stronę nowego głosu, zamarłem z niedowierzaniem. – Shepard Connelly? Kto by pomyślał?

– Emily! – wykrzyknąłem.

Podeszła i się przytuliła. Brunetka sobie poszła, a ja stałem tam, próbując zdecydować, co dalej.

– Jak dobrze cię widzieć. Jest tu Finley? Spotykacie się? – pytała Emily.

Ta ostatnia część sprawiła, że prawie wyplułem łyk piwa, który właśnie wziąłem, a ona cofnęła się, gdy zakaszlałem.

– O czym ty mówisz? – zapytałem, gdy doszedłem do siebie.

Zamarła, jakby powiedziała coś, czego nie powinna.

– Chodzi o to, że… cóż… to było oczywiste, że coś do niej czujesz.

– Nic do niej nie czuję – skłamałem w panice.

Poklepała mnie po ramieniu.

– W porządku. Nikomu nie powiem. August by się zesrał, gdyby się dowiedział.

– Nie, nie zrobiłby tego, bo to nieprawda. – „Kłamca, kłamca, kłamca”, powtarzał głos w mojej głowie. – I tak, Finley jest tutaj, podobnie jak August i Cooper.

Jej zachwyt nad moim skrępowaniem zamarł.

– Och.

Ale coś innego przykuło moją uwagę: Finley wychodziła z basenu, ociekając wodą. Jej niebieski stanik, teraz mokry, stał się bardzo prześwitujący.

– Tam jest – powiedziałem, zdeterminowany, by dostać się do niej, zanim zrobi to jakikolwiek inny facet.

Poprowadziłem Emily w jej kierunku, nie chciałem, żeby uwagę Finley przykuł dupek, którego w tej chwili nie było nigdzie w zasięgu wzroku.

Tylko że ten dupek się pojawił i podał jej ręcznik.

Finley zauważyła nas, gdy owijała wokół siebie materiał.

– Emily!

Dziewczyny przytuliły się, ignorując fakt, że jedna z nich była przemoczona.

– Nie wiedziałam, że się tu uczysz – powiedziała Finley.

– Tak, a ja myślałam, że nie będę tu znała nikogo, dopóki nie spotkam mojej współlokatorki – roześmiała się Emily.

Mój problem został rozwiązany, gdy dziewczyny odeszły. Finley ledwie rzuciła Billy’emu spojrzenie, gdy wraz z Emily skierowały się w stronę domu.

Niestety, Billy się nie wycofał. Podszedł do mnie.

– Czy jej brat wie, jak bardzo jej pragniesz? A może jest zbyt ślepy, by to zobaczyć?

Spojrzałem na niego, żałując, że spojrzenie nie zabija.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– Ale nie martw się. Nie powiem twojemu przyjacielowi, bo zdobędę ją na długo przed tym, jak ty będziesz miał odwagę coś z tym zrobić. – A potem podniósł rękę do ust i krzyknął do tłumu: – Czas na szoty!

To przyciągnęło uwagę wszystkich. Jakby na jego komendę pojawiło się kilka dziewczyn z tacami, na których ustawione były szklaneczki z galaretką.

Billy najwyraźniej był kimś. Co gorsza, wydawał się zdeterminowany, by mieć Finley – dlatego że mógł albo dlatego że chciał się odegrać na mnie i na Auguście. Miałem złe przeczucie, że to jeszcze nie koniec gówna między nami.

Poszedłem szukać przyjaciela. Musiałem go ostrzec, że dziewczyna, która prawie go złamała, jest tutaj.

Finley

W łazience wysuszyłam się, jak mogłam, i szybko przebrałam. Emily tu była. Dziewczyna, która latem przed pierwszą klasą liceum namieszała mojemu bratu w głowie.

Kiedy otworzyłam drzwi, nadal tam była.

– No. To co u ciebie? – zapytała.

– Dobrze. Jestem zaskoczona, że cię tu widzę.

Wzruszyła ramionami.

– To świetna szkoła i mają świetny program na moim kierunku.

– Hej, Em. Zniknęłaś mi.

Spojrzałam w górę… i w górę… aż zobaczyłam faceta, który musiał przewyższać moich braci i Shepa o dobrych kilka cali. Pochylił się, by pocałować byłą mojego brata.

Usta rozciągnęły jej się w uśmiechu.

– Kevin, to jest Finley. Chodziłyśmy razem do liceum.

Ledwo na mnie spojrzał, jakby wszystkie spojrzenia przeznaczone były dla niej. Musiałam przyznać, że dobrze się na niego patrzyło. Miał jasnobrązowe włosy zawinięte na końcach i niedbały wygląd, przez który wydawał się starszy. Ale to pytanie zadam Emily, gdy będziemy same.

– W Teksasie? – zapytał.

– Tiaaa…

Nie wyjaśniła jednak, że nie byłyśmy przyjaciółkami. Spotykała się z moim bratem, co oznaczało, że często bywała w naszym domu, ale poza tym nie utrzymywałyśmy kontaktów, w każdym razie nie celowo.

– Idę po drinka. Chcesz coś? – zapytał ją i spojrzał na mnie.

Zapunktował.

– Nie, dziękuję – powiedziałam.

– Mnie na razie wystarczy – odparła z uśmiechem, który, według mnie, wyglądał na słodki.

Odwrócił się i poszedł, a jego długie nogi sprawiły, że dystans między nami szybko się zwiększył.

– Jest uroczy. – Spojrzałam na nią. Wzruszyła ramionami i wyglądała na nieco zmieszaną. – O co chodzi?

– Facet z moich stron, zaczęliśmy się spotykać tego lata. Jest dwa lata starszy i naprawdę nie wiem… – Przerwała. – Zakładałam, że zeszliście się z Shepardem?

– Z Shepardem? – zapytałam oszołomiona. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi, jeśli można to w ogóle tak nazwać.

– Nie jesteś nim zainteresowana?

Roześmiałam się nerwowo. Część mnie chciała podzielić się sekretną fantazją o mnie i Shepardzie jako parze. Ale prawda była taka, że to nie mnie Emily była najbliższa i byłoby koszmarnie, gdyby kiedykolwiek wspomniała Augustowi o moich uczuciach, nawet nie ze złośliwości, ale by nawiązać rozmowę.

– Shepard mógłby być reklamą środka na komary. Wygląda, jakby miał na sobie napis „Trzymaj się z daleka albo ugryzę”.

Zachichotała.

– Jesteś zabawna.

– To nie miało być zabawne. Znajdźmy mojego brata i miejmy to już za sobą.

Zaczęłam iść, gdy zapytała:

– Ale co?

– Chcę, żeby zobaczył, że tu jesteś, i miejmy nadzieję, że zdążymy, zanim pozna twojego chłopaka.

Nie zadałam sobie trudu, by ocenić jej reakcję, i przedzierałam się przez gęsty tłum. Słońce powoli zachodziło, a do środka wchodziło coraz więcej ludzi.

August i Shepard siedzieli na kanapie otoczeni chichoczącymi dziewczynami. Jedna z nich szeptała coś do Sheparda, a inna podeszła i usadowiła się na kolanach mojego brata.

Poczułam, że Emily stoi obok mnie, i spojrzałam w jej stronę. Zobaczyłam zaciśnięte zęby, zupełnie jak u mnie. Już miałam powiedzieć, że może innym razem, kiedy wydarzyło się wiele rzeczy naraz.

Pojawił się Kevin i przyciągnął Emily do siebie w tym samym momencie, w którym mój brat podniósł wzrok. Coś połaskotało mnie w szyję, odwróciłam się i zauważyłam twarz Billy’ego milimetry od mojej. Tak blisko, że nasze usta się zetknęły, gdy nagle się odwróciłam. Sapnęłam i się odsunęłam.

Natychmiast spojrzałam na Sheparda, który wpatrywał się we mnie beznamiętnie.

Mój brat powiedział coś do ucha blondynki i zrzucił ją z kolan, gdy wstał.

– Czas się zbierać – powiedział na tyle głośno, że było go słychać mimo muzyki.

Stanął przede mną, Shepard tuż za nim. Mój brat był impulsywnym facetem, który najpierw reagował, a później zadawał pytania, ale nawet ja musiałam przyznać, że w większości miał dobre intencje. Zerknęłam na Kevina, bo bałam się, że August zaraz go uderzy, ale zaskoczył mnie i zaskoczyłby każdego, kto go znał

– Hej, Emily – powiedział po prostu i wziął mnie za rękę, kierując się w stronę drzwi.

– Dokąd idziemy?

– Do domu – niemalże warknął i czułam wibrowanie złości w jego głosie. – Mam dość dzisiejszej nocy, a rano mamy trening.

Nazywał to treningiem, ale tak naprawdę była to swego rodzaju próba dla tych, którzy nie zostali zwerbowani do drużyny. Shepard i moi bracia mieli miejsca, ale nie zdecydowano, czy będą rezerwowymi, czy wystartują w pierwszym składzie, choć to drugie było prawdopodobne. Drużyna była w rozsypce po niedawnym odejściu seniorów.

Nie wiedzieli jednak, że planowałam pojechać z nimi. Chociaż przez całe liceum grałam w piłkę nożną, to moim marzeniem była gra w futbol. Od dziecka ćwiczyłam z braćmi i Shepem, a oni nie używali w stosunku do mnie taryfy ulgowej, więc niech mnie cholera, jeśli nie potrafiłam kopać piłki niemalże perfekcyjnie. Jedynym, co mnie wcześniej powstrzymywało, był ojciec, a tutaj go nie było. Poza tym może chociaż raz w życiu spojrzy na mnie z uznaniem? Jeśli dostanę się do drużyny, nie będzie miał wyboru i będzie musiał przyznać, że jestem tak dobra, jak niektórzy chłopcy.

Może to i dobrze, że wracaliśmy wcześnie do domu? Musiałam odpocząć. Jutro miało być naprawdę ciekawie.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij