- promocja
-
W empik go
Zatraceni w pożądaniu. Zatraceni. Tom I - ebook
Zatraceni w pożądaniu. Zatraceni. Tom I - ebook
Życie Kelleya Moore’a to ciągłe przeprowadzki i unikanie agresywnego ojca. Jego sposobem na odreagowanie jest podrywanie i zaliczanie kolejnych dziewczyn… Do czasu aż w jego życiu pojawia się Lenora Wells – piękna, inteligenta i zdeterminowana, żeby wyrwać się ze swojego miasteczka. Lenny nie może przestać myśleć o zabójczo przystojnym chłopaku o niezwykłych oczach, przez którego zaczyna kwestionować swoje wybory. Czy Kelley i Lenny zatracą się w pożądaniu?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-9160-8 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KELLEY
Ciemność nie była w stanie ukryć wszystkiego. Obudził mnie przeszywający krzyk, który wdarł się w ciszę naszego domu. Krzyk zakończył się tak gwałtownie, jak zaczął, a po nim rozległ się charakterystyczny dźwięk tłuczonego szkła. Z salonu dochodziły stłumione odgłosy walki. Wydawało się, że zamknięte drzwi wzywają mnie, bym podszedł i je otworzył, ale obezwładniająca siła tego momentu między snem a jawą sprawiła, że utknąłem w łóżku jak przyklejony strachem. Spojrzałem przez pokój, gdzie w niewielkiej odległości stało łóżko brata. Jego senny oddech pozostał niezakłócony, zakrywające uszy słuchawki tłumiły zewnętrzne dźwięki.
Przeczytałem kiedyś w jednej książce, że odwaga nie jest wrodzona, trzeba ją sobie wypracować. Powoli zmusiłem ciało do ruchu i stanąłem między naszymi łóżkami, zanim gorączkowo potrząsnąłem bratem, aby się obudził.
Szeroko otworzył oczy, w których odbiło się światło księżyca, wpadające do naszego pokoju przez małe okno.
– Co się dzieje? – zapytał zachrypniętym głosem.
Z wahaniem wskazałem palcem w kierunku drzwi, które oddzielały nas od szaleństwa na zewnątrz tego pokoju.
Zdarł z uszu słuchawki, akurat w porę, by mrożący krew w żyłach wrzask przebił ciemność ostrzem.
Mój brat, już i tak duży jak na swój wiek, w ciągu ostatniego roku urósł jeszcze bardziej. Był prawie tak wysoki, jak ten potwór, który podawał się za naszego ojca, i w tamtej chwili był naszą jedyną nadzieją na uratowanie matki. Mięśnie ramion naprężyły się, gdy się podniósł i przerzucił umięśnione nogi przez rant łóżka. Ciężarki, którymi ćwiczył, a które trzymał ukryte pod łóżkiem, z pewnością zrobiły swoje. Wyglądał jak superbohater i nim właśnie dla mnie był.
Stanął i wyprostował się na pełną wysokość. Górował nade mną pod każdym względem.
– Zostajesz tutaj, dzieciaku.
Wyprostowałem się. Nie lubiłem być nazywany dzieciakiem. Byłem tylko pięć lat młodszy od niego, choć mając osiem lat, nie miałem żadnych szans ze złoczyńcą, który panoszył się w naszym domu.
– Nawet Batman ma pomocnika – zaprotestowałem. Nienawidziłem piskliwego dźwięku, który wydostał się z mojego ściśniętego gardła.
Jego uśmiech rozgrzewał serce, bo widać było, że jest ze mnie dumny.
– Dobrze, pomożesz mamie, a ja zatrzymam tatę.
Porozumieliśmy się spojrzeniami, a potem patrzyłem, jak z determinacją podąża do drzwi. Choć raz nie zamierzaliśmy chować się w cieniu. Powstrzymamy tatę raz na zawsze i uchronimy mamę przed kolejnymi siniakami lub – co gorsza – wizytą w szpitalu.
Otworzył drzwi w momencie, gdy mama zatrzymała się przed nimi. Jej rozszerzone oczy błagały nas, byśmy zostali w środku, wykonywała jakieś dzikie gesty. Ale nie tym razem. Uratujemy ją.1
KELLEY
Gorąco lizało mi skórę, a pot skraplał się na czole i ściekał. Teksański letni dzień dawał w kość i zaburzał moją koncentrację w tej dusznej przyczepie. Nie pozwoliłem jednak, by mnie to powstrzymało, byłem zdeterminowany, żeby osiągnąć cel. Było pewne, że jeśli nie wykonam zadania, moi przyjaciele i brat, którzy czekali na zewnątrz, będą ze mnie drwić aż do śmierci.
Bezużyteczny wentylator wysyłał powiewy stęchłego powietrza, pachnącego jak nabrzeże pod koniec dnia. To ten zapach martwych ryb był prawdziwym powodem, dla którego nie mogłem go utrzymać w gotowości.
– Taki wielki. Wsadź mi go – jęknęła dziewczyna pode mną.
– Bądź cicho – warknąłem, a jej cuchnący cebulą oddech sprawił, że oczy zaczęły mi łzawić.
Te ostre słowa powinny były ją wkurzyć, ale miały odwrotny skutek. Uśmiechnęła się i uporała z kilkoma guzikami, które jeszcze trzymały w ryzach jej koszulę. Jej cycki wylały się na zewnątrz rozchełstanego materiału i przykuły moją uwagę – tak jak chciała. Kiedy zacisnęła drobne palce na sutkach i je napięła, wszystko się zmieniło.
Zesztywniałem jak deska i byłem gotowy na kolejną próbę wbicia się w nią. Wcześniej, gdy była tak mokra, a ja niedostatecznie twardy, ciągle się wysuwałem. Jednak tym razem wszedłem w nią w całości i zostałem na miejscu.
Przez chwilę wszystko wyparowało mi z umysłu. Dom, szkoła, temperatura i zapachy, nic z tego już nie rozpraszało moich myśli. Ona też musiała to poczuć, bo plecy wygięła w łuk, a oczy uciekły jej w głąb czaszki.
Zatrzymałem się przez sekundę. Uczucie wchodzenia w nią było tak intensywne, że nie chciałem nigdy opuszczać miejsca, w którym wkrótce osiągnąłbym kompletny odlot. Jednak wycofałem się i to sprawiło, że wszystko stało się dziesięć razy lepsze! Instynkt wziął górę, zacisnąłem ręce na jej biodrach i zacząłem posuwać ją jak facet w tym pornosie, który widziałem na czyimś telefonie w szkole.
To mogło być jedno pchnięcie, mogło być pięć, dziesięć albo dwadzieścia. Straciłem rachubę, mój mózg się wyłączył. Nie miałem pojęcia, ile czasu minęło, kiedy zdałem sobie sprawę, że ona coś do mnie mówi, choć to nie miało znaczenia, bo czułem się bliski eksplodowania.
– Dotknij mnie tutaj – jęknęła, wskazując miejsce między swoimi nogami.
Dzięki mnie wydała z siebie tak zdyszany jęk. Świadomość tego spowodowała, że poczułem się jak Batman, a nie jak Robin dla mojego starszego brata. Zerknąłem w dół, gdzie nasze ciała rytmicznie łączyły się, a potem rozłączały. Dotykałem jej, skoro tego chciała, przecież nie miałem w tym dotąd żadnego doświadczenia poza tym, co gdzieś widziałem i usłyszałem. No i chciałem zostać w niej, bo jej wnętrze było o niebo lepsze niż moja ręka.
Nie puszczałem jej bioder w obawie, że spadnie ze stołu, na którym leżała. Wysunąłem jednak kciuk i dotknąłem czegoś małego, okrągłego i twardego, ukrytego pod kręconymi włosami.
Cokolwiek zrobiłem, spowodowało, że krzyknęła, a jej wnętrze zacisnęło się wokół mnie zupełnie jak moja dłoń, kiedy sam sobie dogadzałem. To było wszystko, czego potrzebowałem, aby wystrzelić ładunek ze swoich jaj mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Kilka kolejnych pchnięć i na wpół upadłem na nią, przygważdżając jej ciało między mną a stołem.
Złapałem oddech i mogłem ponownie zacząć myśleć. Wstałem i lekko się z niej wysunąłem. Część prezerwatywy została w jej wnętrzu, więc chwyciłem ją u podstawy, zanim całkowicie z niej wyszedłem.
– Możesz ją wrzucić do kosza, tam. – Wskazała na lewą stronę. Zerknąłem w tamtym kierunku, ale poszukałem wzrokiem i zauważyłem drzwi w głębi wąskiego korytarza. Gdy się do nich kierowałem, podciągnąłem dżinsy wolną ręką i przytrzymałem je na miejscu. – Dokąd idziesz?
Nie przejmowałem się odpowiedzią. Brat wpoił mi kilka rzeczy, o których nie powinienem nigdy zapominać. Jedną z nich było to, żeby nie ufać dziewczynie. Zawiń i spłucz w toalecie, kiedy skończysz.
Drzwi okazały się łazienką, jak miałem nadzieję. Małą łazienką. Ledwo udało mi się wejść do środka, musiałem przy tym schylić głowę. Wrzuciłem zużytą prezerwatywę do toalety i uruchomiłem spłuczkę. Odruchowo umyłem ręce – mama zawsze tego pilnowała i przez lata najważniejszą dla niej rzeczą było upewnienie się, że mamy czyste dłonie.
Po zapięciu spodni wróciłem do kuchni. To tam zerżnąłem tę drobną dziewczynę, która teraz stała przede mną. Byłem wysoki jak na swój wiek, a ona ledwo sięgała mi do połowy klatki piersiowej.
Zerknęła na mnie. Miała całkiem ładną twarz, którą wykrzywiła, gdy zmarszczyła brwi.
– Ile lat powiedziałeś, że masz?
– Osiemnaście.
Kłamstwo przyszło łatwo. Ponieważ ona i jej mama były nowe w okolicy, nie chodziliśmy razem do szkoły. I na tyle urosłem przez lato, że spokojnie mogłem uchodzić za osiemnastolatka. Zmrużyła powieki i się uśmiechnęła.
– Cóż, na pewno jesteś słodki. Masz trochę dziwaczne oczy, ale jeśli chcesz, możesz tu wrócić w każdej chwili – powiedziała.
Przytaknąłem, ignorując jej komentarz o moich oczach, bo słyszałem go już wcześniej, i ruszyłem za nią do drzwi. Kiedy wyszedłem na zewnątrz, czekało tam wiele osób, które klepały mnie po plecach i ramionach, gratulując. Drzwi przyczepy zamknęły się za mną i cała nasza grupa oddaliła się kawałek, zanim zostałem zaatakowany pytaniami.
– Jak było?
– Co ty jej tam, kurwa, robiłeś?
– Krzyczała, jakbyś ją tam mordował!
Tak brzmiały niektóre z pytań, którymi mnie zarzucili.
Sandy, który to wszystko zaaranżował, zainterweniował.
– Chłopaki, dajcie facetowi trochę spokoju.
Komentarz o facecie sprawił, że urosłem we własnych oczach. Mój brat machnął ręką i, jakby za dotknięciem magicznej różdżki, sprawił, że wszyscy trochę się odsunęli, by zrobić mi przestrzeń.
– No i? – zapytał jeden z kumpli, gdy wszyscy wpatrywali się we mnie w oczekiwaniu.
To wtedy zdałem sobie sprawę, że – przyjaciele czy nie – to nie był ich interes. Wielkie ujawnienie, na które mieli nadzieję, nie nastąpi. Wzruszyłem ramionami w stylu, jak mi się wydawało, imponującym i zaprezentowałem coś, co – byłem pewien – było najbardziej tajemniczym uśmiechem w historii.
– Ej, stary, no nie bądź taki. – Ze wszystkich stron dobiegały mnie błagania. Mój brat cały czas cierpliwie czekał.
Znowu wzruszyłem ramionami, bo nie miałem nic do powiedzenia. Nigdy nie byłem zbyt rozmowny. Byłem facetem, który raczej siedział i obserwował wydarzenia, czekając na swój moment. Tymczasem potok słów przepływał obok mnie, a przyjaciele próbowali mnie przekonać, żebym podzielił się szczegółami.
– Chłopaki, dajcie mu spokój.
Mój brat był urodzonym przywódcą. Ja i moi koledzy szanowaliśmy go, bo nie traktował nas jak dzieciaki. Szanowaliśmy i podziwialiśmy, dlatego teraz wszystkie oczy się na niego skierowały. Potem przenieśli spojrzenia na mnie, a ja skinąłem głową. Koledzy odpuścili i zagłębili się w rozmowie, spekulując na temat mojego pierwszego razu.
– A więc? – zapytał Sandy po tym, jak pozostali zniknęli za rogiem kolejnej przyczepy.
Był jedną z dwóch osób na świecie, którym ufałem, ale mimo że go podziwiałem, nie chciałem zdradzać mu wszystkich szczegółów. Nie naciskał, gdy nic nie mówiłem, zapytał tylko:
– Powiedz mi chociaż, czy doszedłeś.
Nie byłem pewien, dlaczego nie mogłem się odezwać. To, co się wydarzyło, to było doświadczenie rozwalające mózg, jakby było go za dużo, żeby je tak szybko przetrawić. Zamiast tego pokiwałem głową.
Poklepał mnie mocno po plecach. Gdyby nie nauczył mnie przez te lata, jak przyjmować te klepnięcia, może bym się potknął, ale już się przyzwyczaiłem i nie tak łatwo jak kiedyś było mu mnie zaskoczyć.
Mieliśmy przed sobą długą drogę do domu, ale tylko w połowie byłem obecny duchem i słuchałem tego, co mówił Sandy. Głównie odtwarzałem w głowie uczucie bycia w dziewczynie po raz pierwszy. To było o wiele lepsze, niż sobie wyobrażałem. I, co ważniejsze, pozbawiło mnie wszystkich zmartwień. Nie myślałem o tym, że życie jest do bani. Doszedłem do wniosku, że muszę to zrobić ponownie. I to wkrótce.
Zszokował mnie widok mamy siedzącej na ganku naszego malutkiego czteropokojowego domku (z jedną łazienką). Sandy był tak samo zaskoczony jej widokiem jak ja.
Odzyskałem głos, który był obecnie mieszanką niskich i wysokich tonów.
– Mamo, jesteś w domu?
To było tak głupie pytanie, że zastanowiłem się, czy może nie straciłem kilku komórek mózgowych podczas uprawiania seksu. Ale mama pracowała na dwa etaty i rzadko ją widywaliśmy. Pomyślałem, że może jest tu teraz, żeby nam powiedzieć, że znowu musimy się przeprowadzić, bo nas wyrzucają.
– Nie mogłam przegapić tego dnia. – Wstała i objęła mnie. Jedyne, co mogłem zrobić, to modlić się, żeby nie było ode mnie czuć zapachu cipki. Nie miałem ochoty tłumaczyć się mamie z tego, co robiłem. – Miałam dwa dobre powody, aby zrobić sobie wolne dziś wieczorem. Spojrzała na mnie. – Wszystkiego najlepszego, Kelley.
Poczułem, jak uśmiech rozświetla mi twarz. Mama miała taki wpływ na ludzi, w tym na mnie, że każdy czuł się potrzebny i szczęśliwy.
– Dzięki, mamo.
Pachniała jak świeże kwiaty i na sekundę zamknąłem oczy, walcząc z chęcią bycia jej małym synkiem. Jej obejmujące mnie ramiona przynosiły spokój i było to wspaniałe uczucie. Cofnąłem się i zerknąłem na brata, czekając na przytyk.
Potargał mi włosy.
– Jak to jest mieć trzynaście lat, braciszku?
Przestał nazywać mnie dzieciakiem po tamtej nocy pięć lat temu.
– Nie zawracaj mu głowy – skarciła mama. – Poza tym jestem tu również po to, by spędzić wieczór z moim starszym synem, który jutro wyrusza w podróż.
To jedno zdanie zmieniło nastrój. Świętowanie skończyło się tak szybko, jak szybko z oczu mamy popłynęły łzy. Jutro Sandy miał zgłosić się do służby w marines, a ja nie byłem pewien, jak sobie poradzę, gdy go zabraknie.
– To tylko cztery lata i wrócę. Zapłacą za moje studia, kiedy już skończę służbę. Poza tym nie będę potrzebował żołdu i będę mógł wysłać ci większość pieniędzy, które zarobię. Będziesz mogła przestać pracować na dwa etaty.
Obaj nienawidziliśmy tego, że mama tak ciężko pracowała i zawsze wyglądała na zmęczoną. To był główny powód, dla którego nie błagałem brata, żeby został. Z tatą od tamtej nocy nie było najgorzej. Nadal pił, ale nie był już tak gwałtowny.
Uśmiech mamy zniknął, kiedy na mnie spojrzała. Prawie ukryłem to, próbując zasłonić czoło włosami, ale jej sokoli wzrok dostrzegał większość rzeczy. Sięgnęła i odsunęła grzywkę z mojego prawego oka.
– Co się stało?
Westchnąłem.
– Znowu jakiś dzieciak przyczepił się do mojego imienia. Miał szczęście z pierwszym ciosem, ale w końcu to ja wygrałem.
Brwi Sandy’ego się uniosły.
– Dlaczego w ogóle dałaś nam dziewczęce imiona?
Mama zmarszczyła brwi.
– Kelley było chłopięcym imieniem na długo, zanim stało się popularnym imieniem dla dziewczynek. To irlandzkie imię.
– A co z Sandy? – zapytałem.
Popatrzyła na mojego brata, zanim odpowiedziała.
– To imię ojca twojego taty. Poza tym kiedyś było to szkockie imię nadawane chłopcom, nie dziewczynkom.
Nie znaliśmy żadnego z naszych dziadków. Tata nigdy nie mówił o swoich rodzicach, a mama nie dogadywała się ze swoimi. Już miałem zapytać, dlaczego nazwali mojego brata po kimś, o kim ojciec nigdy nie mówił, kiedy do domu dobiegł tak działający mi na nerwy głos.
– Jackie, podaj mi piwo, kochanie.
We trójkę wymieniliśmy spojrzenia, zanim mama odwróciła wzrok, nie mogąc spojrzeć nam w oczy. Błagaliśmy ją, żeby od niego odeszła, ale nie chciała. Powiedziała, że nie rozumiemy, że to dobry człowiek. A przecież żaden dobry człowiek nie krzywdziłby swojej żony tak, jak on to robił. Przynajmniej w żadnym serialu telewizyjnym, który oglądałem, w którym przedstawiano szczęśliwe rodziny, mąż nie bił żony.
Wyciągnąłem rękę, by powstrzymać mamę przed wykonaniem polecenia tego sukinsyna. Uśmiechnęła się do mnie, a ja opuściłem dłoń. Pisk otwieranych drzwi wtórował krzykowi w mojej głowie. Nienawidziłem ojca i tego gówna, w którym przez niego tkwiliśmy.
Sandy położył mi rękę na ramieniu.
– Teraz ty musisz być mężczyzną w tym domu. – Skinąłem głową. – Będzie dobrze. Tylko trzymaj się z dala od taty. – Ponownie skinąłem. – Wrócę, zanim się obejrzysz.
Wyciągnął pięść, a ja przybiłem żółwika. Byłem wysoki, ale nie urosłem jeszcze tak bardzo jak on. Nie byłbym w stanie poradzić sobie z pijanym ojcem, jak dawał sobie radę Sandy. Jedyne, co byłbym w stanie zrobić, to zasłonić mamę, gdyby poczuł potrzebę uderzenia kogoś. Przecież zniosę ciosy lepiej niż ona.2
LENORA
Miesiące później
Stałyśmy przed tablicą, na której wywieszona była ostateczna lista.
– O mój Boże, o mój Boże! – krzyczała Debbie, podskakując. Chwyciła mnie za rękę, a ja odkryłam, że też skaczę. – Lenny, dostałyśmy się! Jesteśmy!
Pierwszy rok w liceum był ważny, a dostanie się do składu cheerleaderek zdawało się jeszcze ważniejsze. Nie byłam całkiem pewna, jak się z tym czuję. To było coś, czego chciała Debbie, i myślałam, że ja też tego chcę, ale kiedy już się dostałyśmy, nie miałam tego trzepotania w żołądku, które myślałam, że będę czuła.
Kiedy w końcu się uspokoiła, dała mi znać, żebyśmy poszły do jej szafki. W pobliżu zgromadziło się kilku chłopaków i myślałam, że właśnie ich będzie komentować, kiedy się nachyliła i szepnęła do mnie, ustawiając kombinację na zamku w szafce.
– Plotki mówią, że…
Przerwała w chwili, gdy padł na nas cień. Stanęłam prosto i zerknęłam jej przez ramię. Ciekawe było to, jak moja najlepsza przyjaciółka, którą znałam przez całe życie, zmieniała się w obecności chłopaka. W dodatku ostatnio to ona zwykle zaczynała większość rozmów. Odwróciła się szybciej ode mnie i przywitała nowo przybyłego.
– Ox, jak się masz?
Odin, lepiej znany pod pseudonimem Ox, ledwie na nią zerknął. Kiwnął jej głową na przywitanie i wydawało mi się, że jej twarz się wykrzywiła, gdy przeniósł spojrzenie na mnie.
– Lenny, zastanawiałem się, co robisz w piątek wieczorem.
Nie spędzam go z tobą, chciałam powiedzieć. W ciągu tego lata Ox wyrobił sobie reputację. Zerwał kilka ledwo co dojrzałych „owoców” i złamał kilka serc, jeśli wierzyć plotkom.
– Jestem zajęta. – Byłam dumna, że moje słowa nie zabrzmiały osądzająco. Nie musiałam być niegrzeczna.
– Och. Okej. – Kiwnął głową i odszedł.
Debbie obróciła się powoli, by spojrzeć na mnie.
– Dlaczego to zrobiłaś?
Nie ugięłam się pod jej wzrokiem, jak tego oczekiwała, choć zwykle, by uniknąć kłótni, poddawałam się jej kaprysom.
– To najpopularniejszy chłopak w naszej klasie. I mógłby nas wciągnąć na imprezy dla seniorów – kontynuowała.
– I? – zapytałam z udawanym przerażeniem. – Nigdy wcześniej nie zwracał na mnie uwagi, a nie mam zamiaru być kolejnym punktem odhaczonym na jego liście.
Przewróciła oczami.
– Przestań być takim dzieckiem. Jest słodki, bogaty i gra w drużynie futbolowej.
– I?
– No nie, z tobą to przegrana sprawa. – Wydała z siebie zrozpaczone westchnienie, jakby przyznając się do porażki.
– Sama się z nim umów – zasugerowałam.
– Cóż, to właśnie próbowałam ci powiedzieć. Pokazał wszystkim, że jest tobą zainteresowany. Teraz już żaden facet nie będzie z tobą rozmawiał.
Westchnęłam, choć brzmiało to bardziej jak jęk. Naprawdę tęskniłam za starszym bratem lub kimś, kto broniłby mojego honoru, ponieważ to, co powiedziała, było prawdą. Ox był dużym, onieśmielającym facetem, stąd jego pseudonim, a fakt, że jego rodzina miała pieniądze, to tylko kolejne argumenty do tego, żeby inni chłopcy bali się mnie gdzieś zaprosić.
– Nie mogę w to uwierzyć – jęknęłam.
– Uwierz, moja droga. On cię chce i nie zrezygnuje, dopóki cię nie będzie miał.
Dzień trwał w nieskończoność. Spełniły się moje najgorsze obawy, a to, co powiedziała Debbie, tylko je potwierdziło. Szczególną uwagę zwróciłam na chłopaka, który mi się podobał. Przez ostatni tydzień na lekcjach matematyki wymienialiśmy spojrzenia, ale dzisiaj w ogóle nie spojrzał w moją stronę.
Mama czekała w zaparkowanym samochodzie, kiedy zirytowana wyszłam ze szkoły. Wsiadłam do auta. Nienawidziłam tego, co się wydarzyło w ciągu dnia. Powinnam być podekscytowana, że dostałam się do drużyny cheerleaderek, a zamiast tego życzyłam sobie, żebyśmy się przeprowadzili i żebym poszła do innej szkoły.
– Co to za mina? – zapytała mama.
Każdy znał każdego w tym małym mieście. Więc kiedy opowiedziałam jej o tym, że Ox się na mnie uwziął, wiedziała dokładnie, o kim mówię.
– Kochanie, powinno ci to pochlebiać. Twój ojciec i ja zawsze mówiliśmy, że jesteś taka ładna, że chłopcy będą bić się pod naszymi drzwiami, żeby zaprosić cię na randkę.
– Mamo, nie jestem aż tak ładna. Poza tym chciałabym, żeby wziął sobie kogoś innego na celownik – wymamrotałam.
Debbie, przyszło mi na myśl. Ucieszyłaby się z pomysłu umówienia się z nim. Zastanawiałam się, nie po raz pierwszy zresztą, co nas łączyło poza tym, że byłyśmy przyjaciółkami od dzieciństwa. Ostatnio prezentowałyśmy różne poglądy na życie: ja chciałam zrobić coś dla siebie i wyrwać się z tego sennego miasteczka, a Debbie byłaby szczęśliwa, bawiąc się w dom, nawet zachodząc w ciążę z odpowiednim chłopakiem w mieście, na przykład z Oxem.
– To nie może być takie złe – kontynuowała mama.
– Jest, gdy wspomnianemu chłopakowi zależy tylko na jednej rzeczy.
To ją uciszyło. Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam muzykę na czas krótkiej jazdy do domu.
W czasie obiadu wszyscy byli dziwnie zestresowani, więc nie byłam zaskoczona, kiedy tata oznajmił, że jest coś, o czym chce porozmawiać.
– Lenora, um…
Tata nigdy nie był tak niepewny, kiedy chciał coś powiedzieć, i tą pauzą nieźle mnie nastraszył. Czy mieli zamiar wyznać mi, że się rozwodzą? Ostatnio w domu nie było najlepiej. Rodzice ciągle kłócili się za zamkniętymi drzwiami sypialni. Pewnie myśleli, że nie usłyszę ich przez cienkie jak papier ściany, ale docierało do mnie wystarczająco dużo.
– W pracy nie jest dobrze.
Ta wiadomość wydawała się koszmarna, gdy zrzucili na mnie jej ciężar. Nagle stało się jasne, że moje życzenie dotyczące przeprowadzki może stać się rzeczywistością. Nie byliśmy specjalnie dobrze sytuowani, trudno powiedzieć, że nasz dom stał po dobrej stronie miasta.
– Mam jednak okazję, by poprawić sytuację. Nowy potencjalny klient może umocnić moją pozycję w firmie, gdy będą kontynuować cięcia.
Nagle zapragnęłam znów mieć pięć lat. Nie chciałam wiedzieć, że mamy problemy z pieniędzmi. Serce mocno zabiło mi w piersi. Czy on mówił, że jesteśmy prawie bezdomni? Co to miało znaczyć? I dlaczego mi to mówił?
– O czym ty mówisz, tato?
Zerknęłam na mamę, ale ona szybko odwróciła wzrok.
– Wszystko jest w porządku, kochanie. Nawet jeśli stanie się najgorsze, przeżyjemy. Być może będziemy musieli sięgnąć do twojego funduszu na studia, dopóki nie staniemy na nogi. Ale nie zostaniemy wyrzuceni z domu.
Otworzyłam szeroko usta. Stało się jasne, dlaczego o tym ze mną rozmawiają. Fundusz na studia był moją przepustką do wyrwania się z tego miasta. I chociaż rozumiałam, że posiadanie miejsca do spania jest ważniejsze, to nadal bolała mnie możliwość utknięcia w publicznym college’u i mieszkania w domu po ukończeniu liceum.
– Czy mama nie może znaleźć pracy? – wyburczałam.
Łatwo byłoby poświęcić mamę zamiast siebie. Ale przecież była całkiem zdrowa i młoda, dlaczego ja miałam stracić fundusz na studia, żeby ona mogła zostać w domu? Nie byłam już przecież małym dzieckiem, którym trzeba było się zajmować!
– Przepraszam. – Szybko się zreflektowałam. Ta egoistyczna reakcja wzięła się z bomby, którą na mnie zrzucili. – Mogę rzucić cheerleading i znaleźć pracę. Słyszałam, że zatrudniają w jadłodajni.
Tata potrząsnął głową.
– Nie ma takiej potrzeby. Jak powiedziałem, mam rozwiązanie.
Przenosiłam wzrok z mamy na tatę, nie rozumiejąc, co ojciec chce powiedzieć. Mama unikała mojego spojrzenia.
– W piątek wieczorem biorę udział w kolacji biznesowej z potencjalnym klientem. Ty i mama będziecie w niej uczestniczyć.
Nie było dla mnie niczym niezwykłym chodzenie na kolacje biznesowe. Szczególnie gdy byłam młodsza, a klienci taty mieli dzieci w tym samym wieku.
– Dobrze – powiedziałam, choć nie byłam pewna, dlaczego to taka wielka sprawa. Fakt, że mama nadal na mnie nie patrzyła, tylko sprawiał, że zastanawiałam się coraz bardziej, co to miało ze mną wspólnego.
– Możesz znać tę rodzinę. Kiedy mówili o kolacji, wspomnieli, że ich syn chodzi z tobą do szkoły.
Nie wypowiedział tych słów, ale wyczułam ich znaczenie. W mieście nie było wielu rodzin wystarczająco bogatych, by być potencjalnymi klientami taty. Większość jego klientów pochodziła z sąsiedniej miejscowości. Nie zajęło mi więc dużo czasu, aby dodać dwa do dwóch i domyślić się, dlaczego mama nie mogła spojrzeć mi w oczy.
– Ox – warknęłam. Kiedy tata przytaknął, prawie krzyknęłam: – Żartujesz chyba! Czy ty mnie próbujesz sprzedać?
Mama się skrzywiła, a tata potrząsnął głową, krótko i gwałtownie.
– Absolutnie nie – oświadczył. – To tylko kolacja i proszę cię jedynie, żebyś była miła.
– A kiedy jestem niemiła?
– Mama powiedziała mi o waszej rozmowie po południu.
Wtedy przypomniałam sobie, że wyjaśniłam, o co poszło z Oxem, i jak mama próbowała sprawić, by jego intencje wydawały się w porządku. Wpatrzyłam się w nią. Dziwne, że w jakiś sposób wiedzieli o zainteresowaniu Oxa mną.
– On chce tylko jednej rzeczy. Co powinnam zrobić, gdy jasno to stwierdzi?
Dwa razy dzisiaj okazałam swoje uczucia, a nigdy nie byłam tak szczera. Byłam typową grzeczną dziewczynką, jednak nie mogłam pozwolić, by rodzice dyktowali mi, z kim się mam umawiać. Niemniej złapali mnie w pułapkę poczucia winy.
– To tylko jeden wieczór. Pozwól mi zdobyć ich jako klientów i nie będziesz musiała mieć z nim więcej do czynienia – obiecał tata.
Westchnęłam i wraz z wydychanym z płuc powietrzem poczułam, jak opuszcza mnie wola walki. Tata potrzebował swojej pracy, podobnie jak ja potrzebowałam, żeby ją miał. Czym był jeden wieczór? Wtedy przypomniałam sobie, że Ox zaprosił mnie na randkę w piątek wieczorem. Powiedziałam mu, że jestem zajęta. Czy wiedział o kolacji? Czy on i jego rodzina ustalili to za moimi plecami?
Nie byłam w stanie przełknąć kolejnego kęsa. Rzuciłam serwetkę na mój na wpół zjedzony obiad i poszłam do swojego pokoju. Odłączyłam telefon z ładowarki i zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki po radę.3
KELLEY
– O mój Boże, Kelley – jęczała.
– Bądź cicho, bo ktoś usłyszy – szepnąłem gorączkowo.
Było już po lekcjach, ale jej słowa niosły się w ciszy. Nieużywana łazienka na tyłach szkoły była popularnym miejscem do umawiania się. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, było zostać tu przyłapanym. Brałem udział w wystarczająco wielu awanturach, żeby dyrektor ostrzegł mnie, że jestem na cenzurowanym. No i obiecałem mamie, że skończę szkołę średnią.
Na szczęście dziewczyna owinięta wokół mnie zastosowała się, zamykając pomalowane na czerwono usta. Nauczyłem się przez ostatnie dwa lata, że dziewczyny lubią, gdy podczas seksu mówi się im, co mają robić, i bardzo mi to odpowiadało.
Wsuwałem się w nią i wysuwałem z niej, aż byłem wystarczająco blisko. Sekret dziewczyn, które się puszczały, leżał między ich nogami. Magiczny przycisk wysyłał je do krainy szczęśliwości, gdy dotykałem go właściwie. Teraz go głaskałem, nie zawracając sobie głowy przeciąganiem tego dłużej. Już wyrwała mnie z nastroju swoimi krzykami i kto wie, czy ktoś właśnie nie nadchodził.
Gdy tylko mój palec nawiązał kontakt, podniosła się. Jej plecy wygięły się w łuk, a cipka doiła mojego kutasa, jak doi się krowę. Przygryzłem dolną wargę, powstrzymując jęk. Wszystko zniknęło w tych ostatnich sekundach. Zapadłem się w przyjemności, która przeze mnie płynęła. To uczucie było jak narkotyk, a ja zaliczałem kolejne dziewczyny w mojej szkole, aby dostać kolejną działkę.
Wszystko ucichło na kilka uderzeń serca. W końcu wyszedłem z niej, a potem spłukałem prezerwatywę w kabinie kilka stóp dalej. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak poprawia sobie ubranie. Odwróciłem się i podciągnąłem spodnie.
– Zatem… będziesz na moim przyjęciu absolwenckim w piątek wieczorem?
– Przecież nie kończysz szkoły aż do maja.
Wzruszyła ramionami.
– Świętuję przez cały rok. Przychodzisz czy nie?
Zerknąłem na nią. Stała z rękami złożonymi na piersi.
– Co będę z tego miał?
Jej usta rozdęły się w uwodzicielskim uśmiechu i przysunęła się do mnie, kołysząc biodrami. Owszem, pieprzyliśmy się i to nie był pierwszy raz, jednak nie byłem kontrolowany przez cipki, jak wielu innych chłopaków w szkole.
– Mnie, oczywiście – powiedziała, przesuwając ręce w górę mojej klatki piersiowej. Patrzyła mi w oczy i oczekiwała, że będę pod wrażeniem tej oferty.
– Ale przecież mam ciebie.
Jej uśmiech zmienił się w grymas i uderzyła mnie w pierś, ale niezbyt silnie.
– Potrafisz być czasem taki wredny. Czy wychodzi z ciebie zielonooki potwór? Bo mnie właściwie bardziej podoba się twoje niebieskie oko.
Tym razem ja wzruszyłem ramionami. Zignorowałem jej stwierdzenie o moich dwukolorowych oczach. To był najlepszy sposób, aby ludzie o tym nie mówili.
– Co chcesz, żebym powiedział? Mam przejechać przez pół miasta na jakąś kiepską imprezę i po co? Żebyś mogła sprawić, że on będzie zazdrosny?
Nie musiałem wypowiadać jego imienia. Oboje wiedzieliśmy, o kim mówię, bo to ten głupek był powodem, dla którego się umówiliśmy. Pan rozgrywający zszedł z drugiego meczu w sezonie z kontuzją ramienia, która uniemożliwiła mu dokończenie sezonu, a na trybunach byli rekruterzy, więc stracił możliwość pójścia do wybranej przez siebie szkoły.
Zamiast niego trener wystawił mnie, a ja poprowadziłem drużynę do zwycięstwa. Kilka tygodni później prowadziliśmy już w tabeli stanowej, ze mną u steru.
Wyładował frustrację na niej, zrywając tuż przed balem absolwentów. Podobno dlatego, że za mało się starała. Wtedy okazało się, że przyszła królowa balu zwróciła na mnie uwagę. A tamten głupek to zignorował, bo królewna nie była tak oziębła, jak myślał. Oddała mi się zaraz po balu maturalnym. I od tamtej pory w pewnym sensie chodziliśmy ze sobą. Nie chciałem nazywać jej moją dziewczyną, bo kto wie, czy znów się nie przeprowadzimy, w końcu to był najdłuższy okres naszego pobytu w jednym miejscu. Ale posiadanie stałej dziewczyny do bzykania ułatwiało sprawę.
– Kogo obchodzi, że jest zazdrosny? – powiedziała, wyrywając mnie z zamyślenia.
– Kto tam będzie?
– Najstarsza klasa, oczywiście.
Oczywiście.
– Ja jestem tylko drugoroczny.
Podniosła i opuściła ramiona, co spowodowało, że jej klatka piersiowa też uniosła się i opadła. Cóż, cycki były moim kryptonitem. Odnalazłem wzrokiem jej oczy, uśmiechnęła się.
– Jesteś gwiazdą drużyny, rozgrywającym. Nikogo nie obchodzi, w której klasie jesteś.
– A jak wrócę do domu? – Bez wątpienia impreza będzie trwała długo, a autobusy w jej dzielnicy nie jeździły po zmroku.
– Moi rodzice będą poza miastem. Możesz przenocować, a rano cię odwiozę.
Nie spać we własnym łóżku? To przeważyło szalę.
– Dobrze, będę tam.
Uśmiechnęła się i przesunęła, by złożyć pocałunek na moich ustach. Pozwoliłem na to, ale nie brnąłem dalej. Opracowałem całą mechanikę całowania, która była bardzo podobna do seksu, zupełnie jak pieprzenie ust dziewczyny moim językiem. Ale całowanie komplikowało sprawy. Kiedy pocałowałem dziewczynę, wydawało się, że doczytuje się w naszym związku dużo więcej, niż było w rzeczywistości. Więc przestałem to robić.
– Do zobaczenia jutro – zaszczebiotała, zanim praktycznie wyskoczyła za drzwi.
Zerknąłem na siebie w lustrze, zyskując trochę czasu. Nie było powodu, żeby wracać teraz do domu, było ich za to wiele, żeby tego nie robić. Tata tam będzie. Pracował teraz na łodzi rybackiej i rano go nie było, a popołudniami wracał. Lepiej było zjawić się później, po tym jak już wypije kilka piw i w końcu zaśnie w swoim ulubionym fotelu. Mimo to nie miałem co robić, a nauczyciele, którzy przyłapywali mnie na chodzeniu po korytarzach tak długo po zajęciach, nieraz wyrzucali mnie ze szkoły. Westchnąłem i przeszedłem tak wolno, jak tylko mogłem, te kilka mil do domu.
Kiedy dotarłem na miejsce, poobijanej ciężarówki taty nie było na podjeździe. Nagle zyskałem trochę dobrego humoru. Nie musiałem się chować w swoim pokoju. Mogłem nawet zrobić sobie coś do jedzenia.
Tylko że kiedy wszedłem do środka, zobaczyłem, że mama już tam jest. Sandy dotrzymał słowa i co miesiąc wysyłał jej pieniądze. Rzuciła jedną z posad i pracowała tylko w nocy w barze, bo zarabiała więcej na napiwkach niż jako asystentka administracyjna w biurze księgowym w mieście. Ale zazwyczaj o tej porze była już w pracy.
Dźwięk zamykanych drzwi sprawił, że uniosła oczy i spojrzała na mnie. Opierała się o blat kuchenny, a teraz się wyprostowała. Skupiła na mnie zaczerwienione oczy i to sprawiło, że serce mi się zatrzymało. Mama nie była beksą, a jeśli płakała, to musiało być gównianie źle. Zanim zdążyłem zapytać, ruszyła w moim kierunku. Bardzo urosłem w ciągu ostatnich dwóch lat, więc kiedy oplotła ręce wokół mojej klatki piersiowej, czubek jej głowy znajdował się kilka centymetrów poniżej mojego ramienia.
– Kelley – wyszlochała.
Natychmiast zapaliła mi się czerwona lampka, byłem nieprzygotowany na jej łzy. Czułem się bezradny pod ich ciężarem. Czy musieliśmy się przeprowadzić? Czy straciła pracę? Czy tata umarł? Jeśli to ostatnie było prawdą, nie byłem pewien, jak się z tym czuję.
– Co się stało?
Kiedy nie odpowiedziała, odsunąłem ją na odległość ramienia, by spojrzeć jej w oczy.
– To Sandy.
Świat nagle zawirował, a przynajmniej tak się poczułem.
– Czy jest ranny? Wraca do domu? – zapytałem.
Pomimo tego, co widziałem na jej twarzy, miałem nadzieję, że mam rację. Ale jej następne słowa miały prześladować mnie do końca życia.
Potrząsnęła głową.
– Nie. On… On nie żyje.
Potknąłem się, odsuwając się od niej. Wpadłem na fotel taty i usiadłem, nie dbając o to, że skopałby mi tyłek, gdyby mnie tam znalazł. Oczy mnie piekły i nagle odczułem ból tak głęboki, jakby ktoś wbił mi nóż w pierś.
– To niemożliwe – wydusiłem.
Mama podeszła i stanęła nade mną. Teraz ona musiała mnie pocieszyć, jak przez całe moje życie. Owinęła swoje drobne ramiona wokół mnie i przyciągnęła mnie do siebie, aż wtuliłem się w jej pierś, tak jak to robiłem, gdy byłem mały, gdy jej pocałunki natychmiast leczyły wszystkie moje skaleczenia i zadrapania. Może teraz mogłaby jakoś uleczyć moje złamane serce? Ale nie, ono się nie zagoi. Ta dziura zostanie na zawsze, bo mój brat, mój najlepszy przyjaciel, odszedł.
Rozmawiałem z nim tydzień wcześniej. Nie mógł się doczekać powrotu do domu za dwa lata. Był zmęczony śmiercią, która cały czas mu towarzyszyła.
Pomiędzy szlochami, w których było może trochę moich własnych, mama zdołała wypowiedzieć kilka stłumionych słów wyjaśnienia.
– Dostałam telefon. Jego pogrzeb będzie w sobotę.
Następne kilka godzin było zamazane. Nie wiedziałem, kto do kogo przylgnął, mama do mnie czy ja do niej. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widziałem brata. Nie było nas stać na internet ani na te wymyślne telefony, więc przez te wszystkie lata, kiedy był za granicą, tylko słyszałem jego głos.
Bujałem się w fotelu jak jakiś psychicznie chory. Chciałem tylko coś rozwalić, zepsuć, zniszczyć. Ale nie mieliśmy wiele, a na to, co mieliśmy, mama ciężko pracowała. Więc wykrzyczałem swoją frustrację w kierunku Boga. Dlaczego nie mógł zabrać naszego ojca zamiast Sandy’ego?
Kiedy tata wrócił do domu, gówno się wylało.
– Co jest, kurwa, Kelley?
Natychmiast się zasłoniłem, ale o chwilę za późno. Pierwszy cios przyszedł, bo ojciec myślał, że doprowadziłem mamę do płaczu. To był jeden z niewielu razy, kiedy zachowywał się tak, jakby mu na niej zależało, więc przyjąłem go, ciesząc się na nadchodzące odrętwienie. Mój cios trafił w powietrze, ojciec się uchylił.
Mama krzyknęła, gdy weszła między nas i przyjęła cios przeznaczony dla mnie. Krew ściekała z kącika ust, które zakryła.
– Zobacz, chłopcze, do czego mnie zmusiłeś!
Nie wierzyłem już w superbohaterów, ale w tamtej chwili życzyłem sobie, żeby jeden z nich przybył. Stałem się lekkomyślny na widok rannej mamy. Wpadłem na ojca i uderzyłem nim o ścianę. Zamachnął się. Trafił mnie w oko. Udało mi się podnieść i z opuchniętym okiem, na oślep, walnąłem go raz i drugi, chcąc, aby moje życie się skończyło. Bo wiedziałem, że po śmierci brata już nic dobrego mnie nie spotka.
– James, przestań. Sandy nie żyje.
Tata choć raz posłuchał mamy i jego ręka osunęła się na bok, gdy ja dyszałem. Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie. Opadłem na kolana, a z oczu płynęły mi łzy, gdy te słowa głęboko się we mnie zapadały. Nie wróci do domu. Nie uratuje nas. Byłem teraz jedyną nadzieją mamy.
– Co? – mruknął tata.
– Sandy zginął wczoraj wieczorem od ajdika – odpowiedziała mama.
Podobnie jak ja, ojciec chciał coś zniszczyć. Okazało się, że byłem jedyną rzeczą, którą mógł zepsuć, a która w końcu by się naprawiła. Leżałem, więc byłem bezbronny i nieważne, jak mocno walczyłem, ciosy padały, a ja chciałem już tylko stracić przytomność.
Zanim zapadłem w ciemność, wyrzekałem w głowie na Boga i rząd. Mój brat zginął za swój kraj, czyniąc ten świat bezpieczniejszym miejscem. Ale jego śmierć sprawiła, że ja byłem mniej bezpieczny. Ojciec nie był zadowolony z faktu, że to ja byłem synem, który przeżył.
BESTSELLERY
- EBOOK40,99 zł
- 40,99 zł
- EBOOK
20,90 zł 29,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK31,90 zł
- EBOOK25,90 zł