Zatrzymaj się...i żyj... - ebook
Zatrzymaj się...i żyj... - ebook
Gdy podążasz drogą swojego serca, jego energia otwiera przed tobą możliwości, które służą twojemu rozwojowi. Na każdym kroku twoja świadomość podnosi cię na wyższy poziom doświadczania życia. Na poziom, który jest dostępny dla każdego z nas. Gdy „zatrzymasz się…w sercu” poczujesz, ciszę, spokój i błogość, poczujesz się bezpiecznie jakbyś była w miejscu które dobrze znasz od zawsze, poczujesz Miłość bezwarunkową. To w sercu właśnie, zatrzymujesz się by żyć. Tylko w sercu znajdziesz ciszę…Tylko w sercu znajdziesz spokój…Tylko serce powie ci dokąd masz podążać…
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66149-79-3 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Każde doświadczenie, w którym uczestniczymy otwiera naszą świadomość, wznosząc nas na wyższy poziom…
By rozpoznać wszystkie znaki i podążać zgodnie ze swoim przeznaczeniem należy zejść do serca…
Sercem rysować mapę swojego życia… tylko tam jest energia Miłości bezwarunkowej… najpiękniejsza… która na każdym kroku otwiera naszą świadomość…
Tylko w sercu znajdziesz ciszę… Tylko w sercu znajdziesz spokój… Tylko serce powie ci, dokąd masz podążać…
Dla S… Serca, które w Tobie i we mnie tętni bezwarunkową Miłością… bijąc w najpiękniejszym rytmie…
Dla B… Bezwarunkowej Miłości, która jest w każdym z nas bez początku i bez końca…
Dla nas i od nas… dla ciebie i dla mnie… by łatwiej rozpoznać znaki na swojej drodze...By serce prowadziło każdego z nas drogą, która jest jego przeznaczeniem…
E.S.WSTĘP
Pewnego dnia kupiłam zeszyt z pięknymi różami na okładce. Rano zanim ktokolwiek jeszcze się obudził, usiadłam jak zwykle, otworzyłam go, przystawiłam długopis do kartki i zaczęłam pisać. Miałam zupełnie czystą głowę, nie było w niej żadnych myśli. Przystawiłam długopis a słowa popłynęły od razu. Napisałam kilka stron. Gdy pojawiały się myśli w mojej głowie pisanie na moment urywało się. Gdy tylko zaczynałam myśleć o tym co piszę na moment przestawałam pisać. Zatrzymywałam się, lecz to „zatrzymanie” zatrzymywało moje pisanie. Gdy przestawałam myśleć słowa płynęły tak gładko, że ledwo nadążałam pisać. W tym samym czasie zauważyłam również, że gdy zaczynam biegać na samym początku wychodzą ze mnie emocje a zaraz po tym głowa staje się pusta, zupełnie wolna od myśli. Biegając pojawiały się we mnie ciekawe pomysły, które zaczęłam zapisywać w telefonie. Z czasem podczas całej godziny biegu w telefonie zapisałam naprawdę dużo tekstu. Biegnąc i pisząc przestałam kontrolować zupełnie czas i w momencie, gdy rozpoczynałam biec za chwilkę mijała godzina. Podczas biegania spisałam ogromną część materiału, który później zaczęłam wpisywać do komputera. Gdy siadałam przy klawiaturze, przystawiałam palce i niewiele myśląc a w zasadzie tak naprawdę wyłączałam kompletnie myślenie i wtedy moje palce coraz sprawniej przeskakiwały po klawiaturze a na ekranie pojawiał się cały tekst kartka za kartką. Pisałam i pisałam.
Pisałam o tym czego doświadczałam każdego dnia w swoim życiu. Pisałam jakbym tworzyła pamiętnik. Każde doświadczenie, które aktualnie „dotykało” mnie tego dnia zostawiało we mnie bardzo dużo emocji.
Te emocje tworzyły się we mnie każdego dnia i w każdym momencie, zanim zrozumiałam o co chodzi. Gdy zaczynałam czuć się niefajnie, gdy czułam, że wokół mnie robi się zamieszanie, gdy czułam, że w głowie pojawia się chaos a ja kompletnie nie wiem jak to wszystko ogarnąć, szłam biegać. Gdy biegłam wszystkie emocje, z którymi rozpoczynałam bieg powoli odpadały od mnie. Czułam jak z każdym krokiem staje się lżejsza a w mojej głowie robi się pusto, cicho i spokojnie. Gdy czułam, że tworzy się cisza, czułam jak moje ciało staje się lżejsze a ja prostuję się i mój krok staje się lekki jakbym biegnąc odbijała się od maleńkiej niewidocznej trampoliny. Miałam wrażenie, że biegnę nad ziemią. W tym momencie w mojej głowie zaczęły pojawiać się różne obrazy. Zaczęły pojawiać się różne zdarzenia, o których tak naprawdę nie miałam pojęcia, że istnieją, ponieważ dotyczyły spraw których wcześniej nie znałam. Zaczęły pojawiać się całe obrazy jakby w mojej głowie wyświetlał się film z moim udziałem w roli głównej. Gdy tak obserwowałam to wszystko zauważyłam, że w którymś momencie zaczęłam marzyć o tym co podczas biegu widziałam. Biegnąc dostawałam skrzydeł. A wizja tego co przedstawiało się w mojej głowie była tak piękna, że napełniała mnie ogromną ilością energii. Z czasem w mojej głowie podczas biegania zaczęły pojawiać się odpowiedzi na pytania, które gdzieś podczas dnia zaprzątały moją głowę. Zastanawiałam się nad wieloma sprawami. Zastanawiałam się nad tym dlaczego, gdy biegnę pojawiają się w mej głowie tak piękne obrazy, o których później często myślę i tak naprawdę myślę o tym by to co się w nich pojawiało było moją rzeczywistością. Wyobrażałam sobie siebie za jakiś czas, że właśnie dokładnie będzie tak jak to widzę podczas mojego biegania. W głębi siebie tam w środku, gdy biegnąc uwalniały się ze mnie emocje, powstawał piękny obraz rzeczywistości, której pragnęłam doświadczyć. Pojawiało się we mnie coraz więcej pytań. Coraz więcej pytań powstawało, gdy miałam głowę wolną zupełnie od myśli. Idąc biegać moja głowa pękała w szwach od nadmiaru bodźców zewnętrznych, od nadmiaru myśli które w sobie miałam, lecz wszystko to były problemy, których nie mogłam w ogóle ogarnąć. Piętrzyły się we mnie niczym góra lodowa a ja niczym Syzyf każdego dnia wtaczałam swój emocjonalny bagaż pod górę, zmagając się codziennie z tymi samymi problemami. Nie czułam sensu w tym co robię, nie czułam sensu w niczym. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak jest, że zamiast cieszyć się tym, że żyje w mojej głowie cały czas dźwięczało nieznośnie, że to nie jest to czego pragnęłam. Że jestem tutaj jakby za karę. Lubiłam robić to co robiłam i sprawiało mi wszystko ogromną satysfakcję. Lecz gdy na moment przestawałam działać od razu dopadały mnie myśli: „I po co to wszystko?” Jaki sens jest tego co robię. Owszem cieszyło mnie ogromnie to co robiłam. Gdy w coś się angażowałam to całą sobą, zatrzymywał się czas a ja po prostu robiłam swoje w sposób najlepszy jaki potrafiłam. Gdy prowadziłam zajęcia lub rozmawiałam z kimś to cała byłam w tym wszystkim.
Zamykał się wtedy świat zewnętrzny a ja robiłam to co w tym momencie czułam, że pochłania mnie całą. W takich działaniach odnajdywałam siebie. Wszystko szło tak jak miało iść. Lecz gdy tylko na moment zatrzymywałam się w tym co robię, gdy weszłam swoim myśleniem w jakieś wspomnienia lub na moment zawieszałam się w swojej przyszłości to to co aktualnie robiłam zatrzymywało się razem ze mną. Nie szło nic do przodu a ja czasami czułam, że wypadam na jakiś boczy tor. Jakbym wpadała do labiryntu, który wciągał mnie i nie mogłam znaleźć drogi powrotnej.
Gdy czułam, że właśnie wpadłam do labiryntu, do studni bez dna, spadałam i spadałam i spadałam. Lecz zawsze w jakimś momencie podnosiłam się i szłam biegać. Biegnąc stawiałam krok za krokiem, ciężko, jakbym biegła w ołowianych butach. Lecz z każdym krokiem odpadały ze mnie kolejne ciężary. Czasem płakałam. Czasem szlochałam. Z mojej piersi wyrywał się ogromny bagaż emocji, które wraz z płaczem wychodziły na zewnątrz. Gdy wyszły ze mnie wszystkie emocje robiła się niesamowita cisza. Czułam taki spokój, czułam niedającą się wyrazić słowami błogość i ogromne bezpieczeństwo. Pojawiał się stan, który pragnęłam by trwał wiecznie. Wtedy, właśnie wtedy w mojej głowie pierwotny chaos zamieniał się w ciszę a ja czułam, że rosną mi skrzydła. Najpiękniejsze wizje jakie mogłam tylko sobie wymarzyć pojawiały się we mnie. Obrazy, które były spełnieniem moich najskrytszych marzeń, o których już dawno zdążyłam zapomnieć, że kiedykolwiek o nich marzyłam. Pojawiało się w mojej głowie to co zawsze chciałam robić, to czym zawsze chciałam się zajmować. I zaczęłam to wszystko zapisywać by pamiętać, że w głębi siebie odnalazłam coś co jest moim głębokim pragnieniem. Coś co zawsze miałam zamiar robić. I tak niewiele myśląc, bo tak naprawdę, gdy przestawałam całkowicie myśleć zaczynałam czuć, zaczynałam czuć czego pragnę doświadczać w swym życiu najbardziej. Gdy pojawiała się we mnie cisza, pojawiał się spokój i pojawiała się błogość, zaczęłam widzieć swoje życie takim jakiego pragnęłam od zawsze. W takich momentach, gdy głowa przestawała myśleć ja zaczynałam czuć. W ciągu dnia, gdy tylko pojawiał się chaos w mojej głowie szukałam sposobu by przerwać go, by przerwać to ciągłe myślenie, które nakręca się jeszcze bardziej i wciąga mnie w otchłań bez dna. Gdy tylko pojawiał się chaos szukałam wyciszenia, szukałam ciszy i spokoju. Szukałam stanu, w którym czułam się bezpiecznie, szukałam stanu, w którym pojawiał się sens wszystkiego co w życiu robię. Szukałam stanu, w którym czułam, że jestem tu gdzie powinnam być, że nie uciekam przed niczym ani przed nikim, że nie uciekam tak naprawdę przed sobą.
Za każdym razem, gdy pojawiał się we mnie ten stan czułam, że wszystko co robię ma sens. Gdy znikał ten stan i pojawiał się chaos w mojej głowie, czułam, że wszystko co robię nie ma kompletnie sensu. Czułam frustrację, żal do siebie i do każdego z osobna za to, że tak ciężkie jest moje życie i takie zupełnie pozbawione sensu. Gdy tylko pojawiały się takie myśli wpadałam w nie jak w studnię i leciałam ze wszystkim na samo dno. Gdy udało mi się w jakimś momencie zatrzymać to spadanie, zakładałam buty i szłam biegać. Biegłam i odpadały wszystkie niewygodne sprawy. Odpadało wszystko co męczyło mnie i dusiło. Ciężar, który gniótł mnie jakiś moment wcześniej znikał w momencie, gdy stawiałam pierwszy krok. Tak było za każdym razem, gdy tylko zaczynałam działać. Dostawałam ogromny zastrzyk energii. Pojawiała się cisza. Pojawiał się spokój. Głowa wolna i czysta, cicha i pełna pomysłów.
Zaczęłam wtedy spisywać i pisać aż w końcu powstała książka. Spisałam ogrom swoich doświadczeń. Ogrom przemyśleń, na które dostawałam odpowiedź gdy tylko wyciszałam głowę, gdy tylko pojawiał się w niej charakterystyczny stan. Z czasem ten stan pojawiał się w różnych momentach mojego dnia. Czułam, że gdy wyłączę myślenie przestawiam się do świata, którego pragnę doświadczać cały czas. Zaczęłam zauważać, kiedy pojawia się ten stan, w czym się pojawia i jak go osiągnąć. Szukałam sposobów by stan mojego samopoczucia tego cudownego, był we mnie cały czas niezależnie od tego co robię i gdzie jestem. Z czasem pojawiał się coraz częściej i pojawiał się wtedy, gdy rozpoczęłam świadomą pracę nad tym by ten stan utrzymywać w sobie jak najdłużej. Znalazłam sposoby by wywoływać go w sobie jedną swoją pojedynczą myślą, jednym gestem, jednym słowem. Odnajdywałam go wszędzie gdziekolwiek byłam i cokolwiek robiłam, pojawiał się zawsze jak na zawołanie. Ten stan to stan bycia w swoim sercu, w energii swojego serca. To stan podwyższonej świadomości w którym dostajesz wszystko czego pragnie twoje serce byś mogła zrealizować to kim naprawdę jesteś. Będąc w energii swojego serca doświadczasz wszystkiego co energia serca w sobie posiada. Doświadczasz miłości bezwarunkowej, takiej która z chwilą, gdy ją poczujesz pomnaża i przyciąga do ciebie wszystko co jest miłością bezwarunkową. Ta książka to podróż w głąb siebie by dowiedzieć się czego pragniesz w swoim sercu, co jest twoim przeznaczeniem i by z tą wiedzą iść przez życie cały czas do przodu i spełniać siebie na każdym kroku. By dowiedzieć się jak kierować swoim życiem i doświadczać tego do czego masz powołanie. Gdy realizujesz w swoim życiu to co jest zapisane w twoim sercu realizujesz siebie w pełni i wtedy wszystko ma taki wymiar, którego pragniesz doświadczać. Gdy realizujesz siebie to wszystko czego doświadczasz podnosi twoją świadomość na coraz wyższy stopień. Dzięki temu więcej wiesz, dzięki temu więcej potrafisz, bo dzięki temu otwiera się przed tobą to co do tej pory było zamknięte. Otwierają się drzwi twojej własnej świadomości a to sprawia, że czujesz potrzebę by ciągle iść do przodu i rozwijać się cały czas.
Moje samopoczucie z dnia na dzień, z chwili na chwilę zmieniało się. Za każdym razem gdy czułam, że tracę spokój zadawałam sobie pytanie: „Jak czuję się w tym momencie?” Gdy nie potrafiłam na nie odpowiedzieć, odpowiedź była tylko jedna, był we mnie taki chaos, który nie pozwalał mi normalnie zebrać wszystkiego w całość a to oznaczało, że za moment mogę zacząć spadać w dół. Dobrze wiedziałam co oznacza być na dole. Dobrze znałam ten stan, gdzie spod kupy gruzu moich własnych niekończących się negatywnych myśli przez wiele dni a czasem tygodni nie byłam w stanie zobaczyć światełka. Z czasem, gdy nauczyłam się rozpoznawać moment, w którym cały proces rozpoczynał się wiedziałam już co należy zrobić.
Należy tylko zejść do swojego serca. W jaki sposób to zrobić o tym mówi cała książka. Czytaj ją bardzo uważnie. Czytaj ją bardzo wolno. Czytaj ją swoim sercem. Każde zdanie jest ułożone w sposób taki by jak najdokładniej przekazać informację, która z niego płynie. Wiele razy powtarzam to samo. Wiele razy przypominam i pokazuje z różnych perspektyw wszystko. Czytając, z każdym dniem będziesz miała już inną świadomość tego co czytasz. Z każdym dniem będą zachodziły w tobie zmiany. Za każdym razem możesz zupełnie inaczej reagować na to co czytasz.
Za każdym razem możesz zupełnie inaczej rozumieć to co czytasz. Książkę napisałam będąc w swoim sercu, lecz by dojść do tego należy cierpliwie i z pokorą każdego dnia robić to co jest dla nas w życiu najważniejsze. Dla każdego z nas będzie to coś innego na każdym etapie naszego życia. Każdy z nas ma swoje pragnienia i potrzeby, którymi kieruje się w życiu. Każdy z nas pragnie kochać i być kochanym. Czuć szczęście, które nie jest zależne od niczego. Czuć, że w życiu robi to czego tak naprawdę pragnie w głębi siebie. To wszystko odnajdziesz, gdy zejdziesz do serca. Gdy „zatrzymasz się …” w sercu, zaczniesz „żyć”… odnajdziesz sens wszystkiego i poczujesz co jest twoim przeznaczeniem.
Tą książkę pisałam około roku. Gdy wyszły ze mnie emocje i wypisałam już na bieżąco wszystko czego doświadczałam zaczęłam zbierać cały materiał w całość. Lecz nie mogłam poukładać w odpowiedniej kolejności. Pewnego dnia usiadłam, przestałam zmagać się i walczyć z tym co napisałam. Usiadłam, przystawiłam palce do klawiatury i zaczęłam pisać wszystko jeszcze raz. Było to pierwszego stycznia 2021, zapisałam tą datę z dopiskiem „książkę zaczęłam pisać sercem”. Skończyłam pisać ostatniego dnia lutego tego samego roku. Skończyłabym pisać wcześniej, lecz starałam się pisać ją jak najszybciej a wtedy, gdy chciałam coś przyspieszyć pojawiał się labirynt i moje pisanie stawało w miejscu a czasem wprost odsuwało się ode mnie. Wszystko co nas spotyka, ma swój czas, wszystko wydarza się wtedy, kiedy ma się wydarzyć. Gdy zamierzasz coś przyspieszyć paradoksalnie odsuwasz to tylko od siebie w czasie.
Do wszystkiego trzeba po prostu dojrzeć, by to czego doświadczasz otworzyło twoją świadomość wtedy dopiero zrozumiesz coś co do tej pory było poza twoim zasięgiem.
W trakcie czytania będziesz odczuwać różne stany. Różne reakcje ta książka będzie w tobie wywoływać. Lecz w trakcie czytania znajdziesz odpowiedzi. Może okazać się, że z czymś nie będziesz w ogóle się zgadzać. Że będziesz miała zupełnie inne zdanie, inne doświadczenia, inne reakcje. Wtedy zamknij książkę i odłóż ją na moment. Uwolnij emocje, które w sobie poczułaś. Wejdź do serca i gdy poczujesz potrzebę wróć z powrotem do książki. W trakcie czytania będą wychodzić z ciebie emocje. W twojej głowie będą pojawiały się różne myśli. Słowa, które będziesz czytała będą te myśli rozwijać lub zatrzymywać w miejscu. Gdy tylko poczujesz chaos w sobie przykładaj dłoń do serca i skup się na tym by poczuć pod nią ciepło.
W książce opisuję energię, którą mamy w sobie. Jak powstaje, co dzięki niej doświadczamy, dokąd nas prowadzi. Opisuję, jak zmienia się rodzaj energii, która kieruje nami. Jak z emocji, które tworzymy każdego dnia wejść do swojego serca. Przez całą książkę porównuję oba rodzaje energii, energię naszych emocji i energię naszego serca. Opisuję jak świadomie zmieniać tę energię. Po czym rozpoznać, że to co dzieje się w naszym życiu jest dla nas przeznaczone. Jak prosto, lekko i przyjemnie doświadczać wszystkiego w naszym życiu. Jak lekko i łatwo jest prosto żyć, czuć miłość i szczęście w każdym momencie, w którym jesteś.
Wszystko co jest tu opisane doświadczyłam na sobie. Wielu rzeczy nie opisałam lub opisałam tylko w skrócie, lecz według mojego serca wystarczającym. Od wielu już lat to wszystko o czym pisze przekazywałam na swoich zajęciach osobom z którymi miałam i mam w tym czasie przyjemność pracować. Tak naprawdę wystarczy tylko jedna jedyna zmiana, którą świadomie z własnej woli należy wybrać by doświadczać życia takiego jakiego pragniesz. Wystarczy być tylko w sercu. I wybierać ten stan za każdym razem. Niczego więcej nie potrzebujesz.„ZATRZYMAJ SIĘ… I ŻYJ …”
Zatrzymaj się… . po prostu stań tu, gdzie jesteś. Podnieś dłoń do swojego czoła i poczuj, jak robi się ciepłe. Przenieś teraz dłoń na swoje serce i poczuj jak twoja klatka piersiowa robi się ciepła. Robiąc wdech i wydech poczuj rozszerzanie klatki piersiowej. Skieruj oddech i swoją uwagę właśnie w to miejsce.
Wyobraź sobie, że na klatce piersiowej masz zegar przyklejony do niej plecami. Teraz palcami swojej prawej dłoni kręć kółeczka zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli górą do lewej piersi. Idąc w dół kręcisz w stronę prawej. Tak kręci kobieta. A w stronę prawej piersi górą, czyli w przeciwną stronę do ruchu wskazówek zegara kręcą mężczyźni. Kręć kółeczka dotąd aż poczujesz ciepło w swojej klatce piersiowej. Poczuj jak to ciepło rozszerza się i jest go coraz więcej.
Jeśli nic nie czujesz przyłóż po prostu dłonie do klatki piersiowej i poczuj jak pod nimi robi się ciepło. By to poczuć trzeba się skupić dokładnie na tym co robisz. Zamknij oczy to ułatwi odczuwanie. Nie otwieraj, dopóki nie poczujesz ciepła.
Jeśli naprawdę skupisz się na tym, poczujesz ciepło w klatce piersiowej, twoja głowa wyciszy się i uspokoi, oddech zacznie zwalniać. Może poczujesz też bicie swojego serca. Twoja szczęka zacznie się rozluźniać. Być może właśnie teraz poczujesz, jak robi ci się cudownie błogo. Czujesz „to”???
To jest właśnie stan, gdy „jesteś w swoim sercu”.
Ciepło w sercu jest pierwszym znakiem, który mówi, że tu właśnie jesteśmy. W trakcie pojawia się cisza, spokój i błogość. Wchodzimy tu automatycznie podejmując po prostu taką decyzję. Dokonując takiego wyboru. Mówię: „jestem w sercu” i skupiam się na tym by odnaleźć w nim ciepło, ciszę i spokój a w konsekwencji tego pojawiającą się błogość.
Gdy nasza uwaga skierowana jest do serca wprowadza w ten sposób stan równowagi do naszego całego organizmu. W zasadzie my w nim ciągle jesteśmy, lecz ulegamy również naszym emocjom, które raz po raz „wybijają” nas z tej równowagi. „Szarpią” nami i „rzucają” to na prawo to na lewo. W głowie robi się chaos i w ogóle nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi. A wystarczy tylko „uwolnić” emocje, dać im możliwość szybkiego „wyjścia” na zewnątrz, by stan równowagi trwał cały czas. Jedyne co należy zrobić to skierować uwagę do swojej klatki piersiowej by „poczuć” ciepło. Gdy poczujesz ciepło w tym miejscu, twoja głowa momentalnie wycisza się. Gdy czujesz w głowie duże napięcie i ból zacznij kręcić kółeczka nad sercem i poczuj ciepło. Twoja głowa od razu wycisza się z emocji i momentalnie odchodzi ból głowy. Cisza, która pojawia się w twojej głowie daje odpocząć całemu organizmowi, uspokaja nas. Gdy czujesz w sobie ciszę i spokój wracasz do stanu równowagi. Gdy jesteś w równowadze to wszystko w całym organizmie działa idealnie. Zwalnia tętno, wraca spokojny oddech i czujesz, że wraca do ciebie energia. Ten moment, w którym wyciszasz ciało sprowadza je do stanu równowagi, stanu w którym wszystkie nasze działania jakie podejmujemy są odpowiednie dla nas. Będąc w równowadze czujemy co nam służy a co już przestało. Będąc w równowadze wiemy czego potrzebujemy tak naprawdę. Będąc w równowadze nasz organizm daje nam „znaki”, które prowadzą nas najprostszą drogą do każdego celu, który jest tak naprawdę nam przeznaczony. Będąc w równowadze realizujesz to czego potrzebujesz w głębi siebie tak naprawdę. Gdy realizujemy swoje prawdziwe pragnienia wtedy czujemy sens wszystkiego co nas otacza. Czujemy wewnątrz siebie szczęście i czujemy, że przez życie idziemy lekko i przyjemnie, idziemy niesieni energią naszego serca która zawsze prowadzi nas w stronę, która jest dla nas najlepsza i służy naszemu rozwojowi by nasza świadomość rozwijała się stale i byśmy coraz więcej dzięki temu mogli poznać. Wystarczy zejść uwagą do serca, poczuć ciepło i ciszę i w tej ciszy „usłyszeć” i „rozpoznać” znaki które wysyłają do nas „informacje” którędy mamy „iść”, co mamy wybrać, jak i czym kierować się w podejmowaniu wszystkich decyzji.
By być w wewnętrznej równowadze na każdym swoim poziomie należy tworzyć w sobie energię serca. Tworzymy ją poprzez nasze działania, słowa które wypowiadamy i myśli które mamy w sobie. Energia, w której przebywamy w każdym momencie, w którym jesteśmy jest energią, która posiada ogromną moc twórczą i sprawczą. Gdy potrafimy rozpoznać jej charakter to potrafimy też z energii, która tworzy „zniszczenie” przemienić ją w energię tworzącą wszystko czego zapragniemy. Można śmiało powiedzieć, że wszystko czego pragniesz w swoim sercu jest w twoim zasięgu. Należy tylko nauczyć się być w swoim sercu i tworzyć energię swojego serca wewnątrz siebie.
Każdy z nas ma swoją historię do opowiedzenia. Chodzi o to by zatrzymać się uwolnić ją i iść dalej by w końcu zacząć żyć. Gdy żyjemy wspomnieniami i wciąż rozgrywamy od nowa dramat „tamtych” wydarzeń, zatrzymujemy się jakby w czasie. W „tamtym” czasie, w swojej przeszłości. Mamy się rozwijać i iść do przodu. Nie grzebać się wciąż w tym samym. Pewne zdarzenia mają się zadziać w naszym życiu byśmy mogli odbić się od nich i dalej iść. Rozwój polega na tym by coraz łatwiej i szybciej uwalniać swoje emocje, rozpoznawać je i uwalniać i iść do przodu. Zatrzymywać się tylko w swoim sercu nigdzie więcej.
By działać w energii swojego serca trzeba nauczyć się rozpoznawać tą energię, czyli ją czuć, czuć jej działanie i potrafić tworzyć ją w sobie, tworzyć i gromadzić na co dzień. Gdy ją tworzysz w sobie idziesz cały czas do przodu. Nie stoisz w miejscu. W miejscu stoisz, gdy tworzysz energię emocji. Gdy spada poziom energii serca od razu czujesz spadek energii jakby ktoś wyciągnął twoja wtyczkę ze źródła zasilania. Energia nadal w tobie jest, lecz w tym momencie ta energia to energia emocji. Ta energia również zasila nas sobą, lecz jako źródło zasilania wykorzystuje zewnętrzne dostępne jej źródła.
„COKOLWIEK ZACZYNASZ, ZACZNIJ OD SERCA”
Bądź w swoim sercu, bądź w jego energii cały czas wtedy czujesz, że idziesz do przodu i wszystko dzieje się w odpowiednim momencie.
Ta energia prowadzi cię sama wystarczy tylko za nią podążać.
Poczuj ciepło w klatce piersiowej, poczuj ciszę, spokój i błogość, poczuj tą energię
Zejście do serca „najszybsze i najskuteczniejsze”
Przybliż swoją dłoń do swojej głowy w okolicę czoła. Poczuj ciepło. Teraz przenieś dłoń do serca i schodząc powiedz „schodzę do serca, jestem w sercu” poczuj ciepło w sercu. (JUŻ W NIM JESTEŚ!!!) Następnie powiedz „otwieram serce” i dłonią wykonaj gest jakbyś otwierała drzwi swojego serca dla innych. I dalej powiedz tak „..., jesteś wspaniałą kobietą (Jesteś wspaniałym mężczyzną). Kocham ciebie” (w miejsce kropek wstaw swoje imię. „Aniu, jesteś wspaniałą kobietą. Kocham ciebie”). I teraz palcami prawej dłoni kręć kółeczka w prawą stronę nad swoim sercem mówiąc „Mój czakram serca tworzy energię miłości. Czystą, bezwarunkową miłość tworzy. Tą miłość przenoszę na swoje konto”. Kręcąc kółeczka kręcisz je zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jakbyś przyłożyła plecami do swojej piersi zegar. Tam, gdzie głowa jest godzina 12.00. Tam, gdzie lewa ręka godzina 3.00. Tam, gdzie prawa ręka jest 9.00. Kręć kółeczka powoli, nie spiesząc się i dotąd aż poczujesz ciepło. Wtedy zbierz to ciepło w swoją dłoń i przenieś je do swojej lewej piersi, jakbyś tam właśnie gromadziła i składała tego ciepła jak najwięcej. Kręć kółeczka aż zrobi się ciepło i przenieś to ciepło do lewej piersi. Najlepiej stanąć przed lustrem i mówić wszystko na głos, patrząc sobie w oczy. Wtedy twoja uwaga jest skupiona nad tym co robisz. Rób to rano i wieczorem. A nawet więcej razy w ciągu dnia, jeśli tylko poczujesz, że „wypadłaś” ze swojego serca. To najszybsza i najskuteczniejsza metoda zejścia do swojego serca. Poczujesz różnicę od razu. Mężczyzna kręci kółeczka w przeciwną stronę do ruchu wskazówek zegara, w lewo i przenosi tą energię do swojej prawej piersi.
„Schodzę do serca, jestem w sercu, otwieram serce. Aniu jesteś wspaniałą kobietą, kocham ciebie”. Teraz kręć kółeczka i mów: „Mój czakram serca tworzy energię miłości, czystą, bezwarunkową miłość tworzy. Tą miłość przenoszę na swoje konto”. I zbierając ciepło przekładaj je do swojej piersi. Do lewej kobiety do prawej mężczyźni. Kręć kółeczka i gromadź energię Miłości dotąd, aż wyraźnie poczujesz zmianę energii w sobie. Dotąd aż poczujesz przypływ energii w sobie.
Stojąc przed lustrem w momencie, gdy wypowiadasz te słowa i kręcisz kółeczka, angażujesz w tą czynność swoje zmysły. Skupiasz je w jednym miejscu, dokładnie na sobie, na tym co robisz. Patrząc na siebie w lustro, twoje myśli podążają za twoim wzrokiem, ich energia skierowana jest dokładnie na ciebie. Gdy wypowiadasz słowa na głos i ich słuchasz jesteś skupiona na tym co mówisz, a twój słuch pociąga za sobą również twoją uwagę. To kolejny zmysł zaangażowany, jakby „złapany” by nie był na zewnątrz. Twoja dłoń kręcąc kółeczka dodatkowo ściąga twoją uwagę w miejsce, które akurat pobudza swym ruchem. Im więcej zmysłów zaangażujesz w to „zadanie” tym więcej twojej uwagi w nim będzie. Im więcej uwagi jest w tym co robisz tym efekt jest mocniejszy. Ponieważ za twoją uwagą podąża energia i ona rozbudza jeszcze większe odczuwanie. Jeśli twoja uwaga jest skupiona na tobie i na tym co robisz łatwiej poczujesz, że jesteś „tutaj” dokładnie w tym momencie. Jeśli w tym momencie jesteś „tutaj” to znaczy, że jesteś w swoim sercu. Wtedy poczujesz efekt od razu. I o to właśnie chodzi by skupić się jak najmocniej na tym co robisz w tym momencie, ale tak by czuć z tego przyjemność a w konsekwencji poczuć tworzącą się energię.
To co robisz potraktuj jako „zabawę”. Naucz się ściągać swoją uwagę dokładnie do serca. Rozbudź w sobie „czucie”. Czasem by „poczuć” trzeba po prostu czegoś dotknąć. Przykładaj dłoń do klatki piersiowej by poczuć i rozbudzać czucie ciepła w niej. Im więcej włożysz w to swojej uwagi tym szybciej to poczujesz. Masz czuć ciepło za każdym razem niezależnie od tego, ile czasu zajmie ci skierowanie całej uwagi do swojego serca. Gdy czujesz ciepło wtedy tworzysz energię. Gdy ją tworzysz i gromadzisz wtedy masz jej w sobie dużo. Gdy masz jej w sobie dużo przyciągasz do siebie wszystko co do tej energii „pasuje”. Ponieważ podobne przyciąga podobne. Więc miłość, którą teraz tworzysz przyciąga do ciebie tylko miłość. Ale tu w sercu i w jego energii przyciągasz do siebie miłość bezwarunkową, tą która jest prawdziwa. Tą, która nie jest zależna od zmieniających się okoliczności. Tą, która gdy ją poczujesz tylko jej pragniesz doświadczać. Żadna inna emocjonalna nie da ci tego „czegoś”, tego stanu, w którym czujesz się tak bezpiecznie i tak błogo. Ta miłość nigdy się nie kończy, zawsze jest w nas tylko by ją poczuć trzeba zejść do swojego serca. Ona jest tam zawsze. Czasem tylko ukryta pod ogromną ilością emocji, które w sobie gromadzimy. Ale gdy „uwolnimy” emocje i zejdziemy do serca poczujemy ją od razu i w każdym momencie. Trzeba tylko umieć ją rozpoznać by nie pomylić z emocjami. Miłość bezwarunkowa nie jest egoizmem. Nie jest również asertywna. Jest czysta i bezwarunkowa.
Schodź dłonią do serca i w ciszy skup się tylko na cieple, które tam się tworzy i na swoim wydechu. Wydłużaj oddech świadomie, to sprawi, że jeszcze bardziej wyciszysz się i uspokoisz. Nie potrzebujesz nic mówić, gdy to robisz. Czasem, gdy jest za dużo rzeczy na raz do zrobienia nie potrafimy tego ogarnąć. Ale gdy zrobimy to samo powoli oddzielając czynności od siebie, okazuje się, że łatwiej później złączyć je w całość dla jeszcze lepszego efektu.
Skup się na cieple, które tworzy się pod twoją dłonią i skup się na oddechu, który porusza twoją klatką piersiową. Staraj się by podczas oddechu twoja klatka piersiowa cały czas była w tą czynność zaangażowana. Poczuj, że wdech i wydech kierujesz do serca. Kieruj oddech pod swoją dłoń. Gdy wdech i wydech osiągną taka samą długość wytworzy się stan równowagi w pobudzeniu i uspokojeniu organizmu. Na początku warto bardziej wydłużać wydech, ponieważ on wycisza i uspokaja wszystkie nasze zmysły. Zacznij słuchać swojego oddechu, tak by go usłyszeć w sobie. Jeśli zrobisz głośniejszy wydech automatycznie twój słuch skupi się na tym dźwięku, przez co będziesz jeszcze bardziej skupiona na sobie. Wydychając powietrze dodaj do tego dźwięk (może to być zwykłe „buczenie”), poczujesz jak pod twoja dłonią w twojej klatce piersiowej i w gardle tworzą się wibracje. Zamknij oczy i skup się na tych wibracjach. Im więcej zmysłów zaangażujesz do tej „zabawy” tym mocniej odczujesz efekt. Tym efektem jest twoje samopoczucie jakie pojawi się w trakcie tego co robisz. Cały czas uczysz się sprowadzać swoją uwagę do serca, by rozbudzać tam ciepło i poczuć jego energię i być w tej energii.
Nasze zmysły jak gąbka chłoną wszystko z zewnątrz. Każdy obraz, każdy dźwięk od razu je wyrywa w swoją stronę a nasza uwaga „biegnie” razem z nimi. Na każdą zewnętrzną rzecz reagujemy myślami i skojarzeniami, „wkładając” tam swoją uwagę i dokładnie w to miejsce idzie również nasza energia. Rozprasza się na tysiące drobnych kawałeczków co sprawia, że jesteśmy „rozbiegani” i rozkojarzeni. Wróć wszystkimi możliwymi zmysłami do miejsca, w którym jesteś kierując swoją uwagę i energię do serca. Poczuj tą energię, którą w nim tworzysz.
Kręcić kółeczka, jakbyś tym ruchem nakręcała na „szpulkę” coraz więcej nici (może to być kłębek miękkiej wełny, cokolwiek przyjdzie ci do głowy). Chodzi o to byś zaangażowała w to również swoją wyobraźnię. I po prostu kręcąc kółeczka, nakręcaj i nakręcaj, twórz i twórz coraz więcej tej energii byś czuła jak twoja klatka piersiowa robi się coraz bardziej gorąca. Może poczujesz w klatce piersiowej w samym środku jak ta energia porusza się wywołując tym samym przyjemne wrażenia. Skup się na tym co czujesz. Poczuj ciepło pod swoimi palcami, poczuj ciszę, która w tym czasie się pojawia, usłysz dźwięk swojego oddechu, skup się na tym co widzisz, gdy masz zamknięte oczy, poczuj spokój, który w między czasie pojawił się i rozluźnij pozaciskane miejsca w swojej głowie. Tak byś czuła, że i ona jest rozluźniona i staje się spokojna. Poczuj tą błogość, która w między czasie zaistniała, bo tak naprawdę o nią tu głównie chodzi. Gdy rozluźnisz całą swoją głowę, łatwiej zejdziesz uwagą do serca. Napięcie sprawia, że jesteśmy w tym miejscu, w którym właśnie to napięcie się utworzyło. Puść to napięcie jakby miało właśnie spłynąć z ciebie w dół. Najlepiej połączyć to razem z wydechem i skierować go do swojej klatki piersiowej. Zrób to tyle razy, ile potrzebujesz by osiągnąć rozluźnienie.
Gdy już poczujesz to ciepło w sobie, zacznij mówić w trakcie kręcenia kółeczek: „Mój czakram serca tworzy energię miłości, czystą, bezwarunkową miłość tworzy.” Zbierz to ciepło w dłoń i przełóż do swojej piersi jak do magazynu, w którym gromadzimy zapasy, mówiąc: „tą miłość przenoszę na swoje konto.” I gromadź w sobie tyle ile tylko możesz.
To jest stan bycia w swoim sercu. To jest najważniejsza „praca” jaką „trzeba” zrobić. Nauczyć się odczuwać ten stan w sobie i potrafić wejść w niego w każdym momencie swojego dnia. A z czasem po prostu być w nim stale.
A teraz otwórz oczy i patrząc w nie, rób wszystko dokładnie tak samo. Patrząc w swoje oczy doznasz różnych odczuć w sobie. Twój wzrok wzbudzi w twojej głowie różne emocje pod postacią różnych myśli, które w sobie zauważysz. Wydasz się sobie śmieszna lub zmęczona lub inne skojarzenia, które wtedy powstaną. Gdy już „uwolnisz” te emocje, te myśli, skup się na tym co masz tworzyć. Skup się na tym co masz czuć. Już w tym
momencie zmieniaj swoje myśli na czucie ciepła. Zamieniaj myślenie na czucie. Z czasem, gdy dojdziesz do wprawy w twoich oczach nie będzie już emocji a zobaczysz uczucie, które w nich jest. Z czasem w twoich oczach popłynie to uczucie, które jest w twoim sercu.
Zdarza się, że nie czujemy ciepła. Pomimo „starań”. Czy wiesz, dlaczego? Dlatego, że się „starasz” a twoja uwaga i skupienie wtedy jest wciąż w twojej głowie. Będąc w swoich myślach usilnie staramy się coś zrobić. Stoisz przed lustrem, ale myślisz o tym co masz zrobić. Patrząc w swoje oczy zbyt dużo myśli przelatuje przez twoją głowę. Może również usłyszałaś jakiś dźwięk i twoja uwaga właśnie poszła za tym dźwiękiem. A w głowie pojawiły się kolejne myśli wywołujące kolejne skojarzenia i emocje. Nasze myśli tworzą w nas emocje. Negatywne myśli tworzą negatywne emocje, pozytywne myśli tworzą pozytywne emocje. Lecz to są ciągle emocje. Emocje tworzą w nas energię emocji. Tylko miłość tworzy energię naszego serca. Tylko myśli, słowa i działania zawierające w sobie miłość, jej energię, pomnażają tą energię. Stojąc przed lustrem i patrząc w swoje oczy odczuwamy równe emocje negatywne lub pozytywne wyrażające się w tym co o sobie w tym momencie myślimy. Chodzi o to by wyłączyć myślenie i zacząć czuć. Wtedy pojawi się pełnia energii serca. Pełnia energii miłości. Skup się ponownie na tym co robisz. Bądź dokładnie w tym miejscu, gdzie stoisz przed lustrem. Nie „błądź” gdzieś tam „na zewnątrz i nie biegnij w tym momencie po zakupy lub do pracy”. Uspokój chaos w swojej głowie. Zatrzymaj gonitwę myśli. Właśnie to zejście do serca to jest „zatrzymanie się” w codziennym „biegu”, byś sprowadziła swoją uwagę do odczuwania, bo tylko wtedy poczujesz, jak wraca do ciebie energia, bo tylko wtedy wrócisz na właściwe „tory”, bo tylko wtedy będziesz umiała wybrać to co jest dla ciebie najlepsze. To właśnie teraz jesteś sobą. Nie zaraz, za chwilę, potem, później… Teraz!!! Jesteś właśnie teraz. Teraz zrób dla siebie to, żeby poczuć spokój. Zrób teraz to coś, żeby poczuć, że właśnie żyjesz. Zrób!!! Nie czekaj!!! Nie odkładaj na potem aż się wyciszysz i przyjdzie „odpowiedni” moment. On może nigdy nie nadejść, jeśli w nieskończoność będziesz na niego „czekać”. Teraz jest właśnie „ten” moment. Nie przyglądaj się tylko bierz się od razu do działania. Im szybciej zaczniesz działać tym momentalnie zrobi się efekt. Podnieś tylko dłoń do swego czoła a reszta zadzieje się sama.
Ale jeśli nadal nic nie czujesz to na pewno za bardzo się starasz, zbyt mocno „chcesz to poczuć”. Dopóki „chcesz” nie robisz tego co trzeba. Zauważ jaka jest różnica pomiędzy „chcę to zrobić i poczuć” a „właśnie to robię i czuję”. Zobacz co niosą za sobą słowa „chce to zrobić, ale …”, ale chyba przede mną bardzo dużo pracy, żeby cokolwiek poczuć. Wiem, że jeszcze nie jestem w tym dobra Wiem, że zanim poczuję najpierw „muszę” zrobić to czy tamto. Najpierw „muszę” ugotować obiad. Zanim zrobię cokolwiek innego, najpierw „powinnam” …”muszę”, „należy”, „trzeba”… Ile takich słów wypowiadasz na co dzień zanim zrobisz w końcu coś dla siebie? Uspokój chaos w swojej głowie, wycisz ją. Właśnie w tym momencie zejdź do serca. Spróbuj zrobić skłon głową w dół. Na siedząco lub na stojąco pochyl głowę w dół. Poczujesz jak powoli krew napływa do głowy. Pozwól głowie wyciszyć się. Zaczekaj aż znikną wszystkie myśli. Pojawi się wyciszenie. Stan, którego być może do tej pory nie znałaś. Pobądź w nim nawet kilka minut. Po tym czasie poczujesz ogromną ulgę. Wyciszenie. I wtedy unieś swoją dłoń nad czoło i zejdź do serca, powtarzając za każdym razem „schodzę do serca, jestem w sercu, otwieram serce …” I kręć kółeczka, zbieraj tą piękną energię miłości do swojej piersi, która jest twoim magazynem energetycznym. Im więcej zgromadzisz w sobie energii miłości, tym piękniejsze i bogatsze będzie twoje życie. Tym piękniejsze i bogatsze będą twoje doświadczenia i przeżycia. Im dłużej przebywasz w energii swojego serca tym szybciej odczujesz, że twoje życie płynie w dobrym kierunku.
Są różne metody na to by się wyciszyć. I każdy z nas ma swoją sprawdzoną. Gdy w mojej głowie pojawiał się chaos i myśli kłębiły się w niej tak, że nie mogłam ich odróżnić stawałam po prostu na głowie. Na początku robiłam to po to by wyciszyć to ciągłe „gadanie”. Wysiłek, który wkładałam w to by na tej głowie się utrzymać sprawiał, że moja głowa była „pochłonięta” tym by „ustać” i tylko na tym się skupiała. Na początku stałam krótko, ponieważ wysiłek był dość duży. Z czasem wzmocniły się moje ręce i szyja. I mogłam stać troszkę dłużej. Ale nie mogłam pokonać pewnej bariery. Gdy przychodziła, zaczynałam cała drżeć i trzęść się i pocić i nie było mowy bym ustała dłużej. W mojej głowie, moje własne emocje mówiły, że nie dam rady. Mówiły do mnie: „zobacz, jak drży twoje ciało, jak się pocisz. Odpuść przecież czujesz, że nie dajesz rady.” I wtedy pewnego dnia stanęłam na głowie jak zwykle, tylko tym razem skupiłam się na tym co czuję w środku. Zaczęłam spokojnie oddychać. „Odpuściłam” ale odpuściłam swoje emocje, przestałam ich słuchać. Gdy je słyszałam to rozluźniałam się troszkę, uwalniałam je, by wyszły i skupiałam się na tym co czuję w sobie w swoim ciele. Jak było gdzieś niewygodnie to poprawiałam. Jak coś uwierało to zmieniałam. Jak coś drętwiało to rozluźniałam. Jak głowa zaczynała myśleć to oddychałam i słuchałam nie głowy a swojego oddechu. Skupiłam się na tym co „czuję” w sobie, w środku. Z czasem zaczęłam obserwować, jak myśli zupełnie odpływają a ja uspokajam się i zupełnie zatracam się w tym co robię. Z czasem poczułam taką błogość w tej pozycji, że wysiłek w nią wkładany stał się zupełnie bez wysiłkowy a ja odczuwałam już tylko błogość. Właśnie wtedy zeszłam do swojego serca.
Na wszystko jest swój czas i miejsce. I nawet jeśli początkowo coś nie spełnia twoich oczekiwań a rezultat jest zupełnie nie taki jak zamierzałaś nie oznacza to wcale, że należy od razu zaprzestać działania w tym kierunku. Być może trzeba zmienić tylko swoje nastawienie, czyli odpuścić „oczekiwania” i otworzyć się tylko i wyłącznie na to co wydarza się w tobie. Nie porównywać z kimś innym swoich doznań, ponieważ każdy z nas odbiera wszystko przez pryzmat własnych doświadczeń i odczuć z nimi związanych. We wszystkim, gdy zaczynamy działać należy wykazać się cierpliwością i pokorą, ponieważ tylko wytrwałość w dążeniu do czegoś przynosi owoce. A „owoc” bycia w swoim sercu ma najpiękniejszy smak. I gdy go „poczujesz” będziesz chciała tylko więcej i więcej…
Gdy wzniesiesz się ponad swoje „oczekiwania” wtedy osiągniesz to czego pragniesz. Gdy przestaniesz nastawiać się na zyski dostaniesz ich ponad swoją miarę. Gdy zejdziesz do serca i przestaniesz oczekiwać „jakiegoś” efektu, poczujesz go dokładnie tak jak masz poczuć. Gdy wejdziesz do serca twoim celem będzie po prostu być w nim w każdej czynności jaką wykonujesz. Pojęcie „koniec” czegoś zamienisz na „kontynuację” i „zmianę” na lepsze.
Ciąg dalszy książki znajdą Państwo w pełnej wersji.